Interpretacja zdjęć- koń+jeździec :)

.
Dodofon, niestety musze sie z Toba zgodzic. Koniowi w glowie chyba jeszcze bardziej miesza fakt, ze - z tego co pamietam z postow Thymos - zajazdke i pierwszy miesiac pod siodlem kobyla miala u klasyka... jakiejs zawodniczki ujezdzenia, o ile mnie pamiec nie myli?


Nie u zawodniczki 😉 ale zgadza się zajeżdżana klasycznie, i co dziwne, choć podobno jako młodziak powinna chodzić w dole, to na dzień dobry dostała wysokie ustawienie...
Thymos, może tak trzeba było? żeby móc jeździć konia w dole, to trzeba mu najpierw zaproponować jakiś sensowny kontakt na tym wędzidle, żeby w tym enigmatycznym dole szukał tego samego kontaktu, a z tego co zdążyłam się dowiedzieć, nie da się inaczej uzyskać niż podczas normalnej jazdy do przodu z "neutralną" pozycją głowy, a nawet "wyższą niż niższą" (i nie chodzi o rolowanie). Koń się ma zrównoważyć pod tym siodłem i dopiero wtedy powinno się starać o to enigmatyczne "wypuszczenie konia w dół"...  Nie wiem, nie znam się, może się da od samego początku (no od pierwszej nauki kłusa) uczyć konia tego kontaktu "w dole", ale mam dziwne wrażenie, że w takim wypadku istnieje większa szansa, że koń nauczy się nosić ciężar na przodzie, bo to będzie "spuszczanie konia z wędzidła", a nie "jazda w dole". Niedoświadczonemu koniowi jest trudno długo iść w niskim ustawieniu, bo nie jest on do tego przyzwyczajony (nawet biegające po padoku młode czy niezajeżdżone konie nie poruszają się w super-cudownym zganaszowaniu i pełnym zebraniu z zawsza niuchającą podłoże pozycją głowy tylko w pozycji hmm... mniej lub bardziej neutralnej, niezganaszowanej, we własnym rytmie). No chyba, że jeździła ją domorosła Anky, która proponowała wysokie ustawienie w pakiecie z gryzieniem klaty. 😉
ale nie wiem, ja tam spaceruję po lesie jedynie, może się ktoś doświadczony wypowie.
Boję się cokolwiek tutaj wstawić, ale trudno, dam się na pożarcie 😉
Wiem jak wyglądam ja sama na koniu, jakie robię błędy i że robię ich dużo. Cały czas staram się nad nimi pracować, ale jak widać jeszcze daleka droga przede mną.
Bardziej chodzi mi o ocenę konia, tego jak chodzi, czy pracuje zadem i nie uwala mi się na przodzie. Bo ja sama na tyle wprawnego oka nie mam by to ocenić, ja mogę mieć tylko wrażenie i nie wiem czy nie mylne. Niestety filmikiem nie dysponuję na ten moment, a na pewno byłby lepszym materiałem do oceny.
Proszę jednak o wyrozumiałość, domyślam się, że tworzymy z moim koniem średnio ładny obrazek 😡
Konia, trzeba mieć niezłe jaja, żeby wstawić się do oceny🙂 dla mnie i tak macie z P. mega progres. Małymi kroczkami do przodu 💃
Thymos -  Twój koń był na zajazdce zaledwie miesiąc - to bardzo krótki okres czasu w pracy z młodym koniem... nie da się wszystkiego zrobić na raz - żeby koń nauczył się co to jest kontakt, znalazł równowagę pod siodłem itd. nie chcę się powtarzać bo Sankritarina już powyżej o Tym trochę napisała... jazda z głową w dole wcale nie jest dla konia łatwym ćwiczeniem...  no ale skoro Ty uważasz że lepiej jeździć bez kontaktu i przewalić konia na przód boooo bo "młode konie jeździ się w dole i już" no to  😵
deborah   koń by się uśmiał...
21 lipca 2012 09:55
lamia, akurat koń Thymos przewalony na przód nie jest...
deborah przepraszam może nie do końca jasno się wyraziłam - moja wypowiedź odnosi się do zarzutów Thymos odnośnie zajeżdżania i tego, że koń został zajeżdżony w wysokim ustawieniu a nie tego co oglądamy po kilku miesiącach
mnie tam nie chodziło o zasugerowanie Thymos, że jej koń jest zwalony na przód (no bo nie jest, widać 🙂 ), tylko o coś innego ->  Thymos mówi, że osoba przeprowadzająca zajazdkę nie zaproponowała koniowi jazdy w dole i zabrzmiało to tak, jakby ta osoba popełniła duży błąd proponując "wysokie ustawienie" podczas kiedy to wcale nie musiał być błąd. No chyba, że ta osoba faktycznie zajmowała się jeżdżeniem konia od głowy strony.

pamirowa, ja to mam krzywe oko, ale wydaje mi się, że za mocno pochylasz się do przodu. Musiałabyś się wyprostować i złączyć łopatki. Brakuje oparcia w strzemieniu. I coś dziwnego robisz z rękami. Łokcie powinny być ugięte i bliżej ciała, nadgarstek prosty i "pionowy", a nie jakiś taki nijaki na tych dwóch ostatnich zdjęciach (aczkolwiek ja nie czaję jazdy na kantarze sznurkowym więc nie wiem, może tak miało być).
lamia, napisz cos konstruktywnego, bo na razie to twoje posty wygladaja tak:
"ja jestem taka fajna, a thymos taka niefajna".
pamirowa, nie boj się, pożreć cię nie pozremy, ale wytkniemy parę błędów, co może być dla ciebie przydatne 😉

Moim skromnym zdaniem kon idzie sobie tak trochę samopas 😉 Fajnie, ze go wysyłasz do przodu, widać, ze kon idzie, ale kon sprawia wrażenie, jakby był nie co za bardzo rozciągnięty, zad mógłby unosić konia bardziej do góry niż do przodu, jeśli wiesz, ci mam na myśli 😉 No i podobny problem, jak miała Facella - musisz nabrać lepszy kontakt z koniem 😉 Tylko zanim zaczniesz się bawić z kontaktem musisz koniecznie sprawić aby ręce i ramiona się rozluznily. Kulisz się strasznie, musisz rozciągnąć nogi do dołu, pierś wystawić do przodu, nie patrzeć na konia, tylko przed siebie.  Bardzo chętnie bym zobaczyła filmik z klusu i galopu
Dziękuję za cenne opinie 🙂
Owszem pochylam się do przodu i wiem o tym, a mimo to ciągle to robię. Głupi nawyk. Staram się usiąść w to siodło, ale nie zawsze mi wyjdzie.
Z tą jazdą na kantarze to było tak dla rozluźnienia. Długo miałam z moim koniem problemy żeby się nie "wylamiał" i nie usztywniał w szyi. Widać było że wędzidło sprawiało mu dużą niewygodę więc po to była jazda na kantarze by mógł się rozciągnąć i rozluźnić. Stąd też te moje ręce, ja w tym momencie mu je oddawałam bo wyciągał szyję, stąd są proste w łokciach.
Zaczynamy teraz jeździć na hacku, bo kantar jest jednak dalece nieprecyzyjny i tylko krok do tego jak koń mnie zacznie wywozić.
pamirowa, tyle, ze u ciebie ręka kiepsko wygląda na wszystkich zdjęciach.
Generalnie, dobra robota, ze nie bawisz się w sweetaśne ganaszowanie. Myślę, ze na pewno jest jakiś % usztywnienia szyi spowodowany przez rękę. Na zdjęciach ciężko generalnie ocenić powód twojego problemu. Sprawdzalas plecy, zęby, dopasowanie sprzętu? (powtarzam, w telefonie ciężko widać 😉)

Ja powiem, jak mi się wydaje, może bardziej doświadczeni forumowi trenerzy mnie skoryguja 😉
Jako jeździec jesteś zdecydowanie pasażerem, a nie dowódca. Moim zdaniem, jak na konia wozacego pasażera na plecach twoj wygląda całkiem w porządku. Zanim zaczniesz wymagać od niego pozadniejszego "całokształtu" powinnaś ostrzej się skupić na sobie. Tak jak pisałam wcześnie - jeździsz skulona i nie dajesz sobie szansy używać prawidłowo pomocy. Wyobraź sobie, ze jesteś pretendentka do Miss Universe i jak nie pokażesz swojej klaty do przodu, przegrasz milion dolarów. Albo, ze patrzy na ciebie super przystojniak, jak jeździsz i chcesz mu zaimponować. 😉 A co do ręki - rozluźnij ja, cały czas staraj się o niej pamiętać.
kujka   new better life mode: on
21 lipca 2012 17:50
pamirowa, ale o jakiej jezdzie na wedzidle mowisz, skoro jezdzisz na haku?

generalnie zgadzam sie z ikarina, - jedziesz na pasazera, nie siedzac, tylko zachowawczo pochylajac sie do przodu i oddajac przesadnie koniowi reke bo "ojej biedny konik, biedny konisiowy pyszczek". z tego co gdzies na forum pisalas, to kon ma jakies problemy z pyskiem. i ok, rozumiem, ze starasz sie nie zrobic koniowi krzywdy... ale bez przesady. normalny, elastyczny kontakt to nie jest nic czego by ten kon nie mogl przezyc. zlap wodze, skroc je, usiadz w siodlo, postaw nadgarstki. zobaczysz, bedzie dobrze! nie ma co sie przesadnie nad zwierzakiem litowac, krzywda mu sie nie stanie jak troche popracuje 😉
Widzisz konia,nie tylko na na innym forum to pisze😉
kujka, ja na poczatku mialam napisac to samo, jednak przemyslalam - moze jest tak, ze dziewczyna ma sztywne rece i dlatego kon sie buntuje, a moze byc to cos jeszcze innego - radzenie jej w takim przypadku, zeby wziela konia w swoje rece (😉) mogloby bardziej zaszkodzic niz pomoc. Dlatego mowie - najpierw trzeba popracowac nad soba, a dopiero wymagac od konia czegos bardziej konkretnego. Z lokciami usztywnionymi, jak na zdjeciach oraz z jezdzcem pochylonym do przodu na plecach troche byloby nie fair wobec konia kazac mu np wejsc na kontakt, zaangazowac zad itp.
kujka   new better life mode: on
21 lipca 2012 19:04
ikarina, dlatego napisalam, zeby usiadla w siodlo, moj niezrozumialy chorobowy skrot myslowy 😉 masz racje!
pamirowa, ale o jakiej jezdzie na wedzidle mowisz, skoro jezdzisz na haku?


Na wędzidle jeździłam wcześniej i bardzo trudno było uzyskać rozluźnienie. Dopóki wodze były bez kontaktu było dobrze. Przy kontakcie koń się usztywniał. Moja ręka nie jest raczej sztywna, nie mam jej cały czas prostej, staram się mieć ją elastyczną i podążać za ruchem konia. Na to jestem strasznie wyczulona i o delikatnej ręce staram się bardzo pamiętać. Stąd przesadnie ją oddaję bardzo często.

pamirowa, tyle, ze u ciebie ręka kiepsko wygląda na wszystkich zdjęciach.
Generalnie, dobra robota, ze nie bawisz się w sweetaśne ganaszowanie. Myślę, ze na pewno jest jakiś % usztywnienia szyi spowodowany przez rękę. Na zdjęciach ciężko generalnie ocenić powód twojego problemu. Sprawdzalas plecy, zęby, dopasowanie sprzętu? (powtarzam, w telefonie ciężko widać 😉)


Zęby były sprawdzane, wilczy wyrwany, ale w miejscu gdzie przypada wędzidło po prawej stronie na dziąśle znajduje się podobno jakaś dziwna blizna i być może, że powoduje dyskomfort w jeździe na wędzidle. Na dzień dzisiejszy ciężko to stwierdzić czy to przez bliznę czy koń nie respektuje kontaktu na wędzidle, bo zajeżdżony był nieprzyjemnie i ktoś mu wpoił, że wędzidło jest złe. To raczej nie plecy i nie sprzęt, bo jak się koniowi na wędzidle zabierze kontakt i puści wodze to momentalnie się rozluźnia we wszystkich chodach. Wydaje mi się, że gdyby była bolesność pleców to by się nie rozluźniał i usztywniał cały czas, ale jeśli się mylę poprawcie mnie.
Co do reszty, że jeżdżę asekuracyjnie i bardziej jako pasażer, zgodzę się. Nie wiem skąd to asekuracyjne pochylanie mi się wzięło, głupi nawyk, a pomóc to raczej nie pomoże.
Dziękuję za zwrócenie uwagi, wiem dokładnie nad czym mam pracować 🙂
pamirowa, gdyby to był mój kon, poprosilabym jakąś druga osobę od zębów, żeby sprawdzila, czy ta blizna faktycznie tam jest, czy faktycznie może sprawiać dyskomfort i czy jest to na stale, czy zejdzie za jakiś czas. Jeżeli jest faktycznie podejrzenie, ze coś jest nie tak w pysku, to hakamore było bardzo dobra decyzją. Jeżeli jest jak mówisz, dalabym koniowi kilka tygodni wakacji od wędzidła, a potem stopniowo, jak przy zajazdce młodego konia wdrażać go do pracy na wedzidle.
Dobrze by było, gdybyś kontynuowała jazdę na haku a w międzyczasie wsiadał na konia ktoś dobrze opanowana łapką i powoli wdrażała go do pracy na wedzidle.
Dwóch wetów potwierdziło mi, że jest tam coś w pysku. I niestety obydwoje powiedzieli, że wygląda to na jakiś starszy uraz, który zniknąć już nie zniknie.
No to cóż, przykre 🙁 Na dzień dzisiejszy jeśli będziesz chciała jeździć jakieś zawody, to możesz zapomnieć o dresażu i wkkw. Dla otuchy mogę ci powiedzieć pewna rzecz - stali bywalcy forum wiedzą, ze kiedyś pracowałam w bardzo nieciekawej dla koni stajni. Praca z końmi jezdzonymi na ręko-imadłach oraz różnego kształtu i rodzaju badziewio-wędzidłach to była dla mnie codzienność. Krew na pysku to też był dla mnie codzienny widok 🙁 I powiem ci, ze spora większość udawało mi się ustawić do prawdziwej, porządnej roboty 😉 Dresaż też na nich jeździłam. Co prawda, od jeźdźca wymaga to dużo więcej zrozumienia i delikatności, ale po nitce, do klebka można osiągnąć cel 😉

pamirowa, a próbowałaś różnych wędzideł? Może gumowe albo plastikowe, lekkie, może proste, dałoby radę? Chyba, że to jakaś wyjątkowo ciężka rana.
(ps- ja o tych sznurkach dlatego, że nie wiem jak się powinno na tym jeździć, więc też nie komentuję 🙂 )
Właśnie chcę mu zrobić małe wakacje od wędzidła i po jakimś czasie popróbować z plastikowymi, gumowymi, widziałam też takie powleczone skórą. Zobaczymy, może te nie metalowe będą znośniejsze.
Co do zawodów, to mój koń ma to szczęście, że ja nie mam już ambicji ani umiejętności na sport. Największą przyjemność sprawia mi podróżowanie na jego grzbiecie, więc tragedia dla mnie się nie stanie jeśli wędzidło będzie trzeba odłożyć na półkę.
Jeśli chodzi o kantar, to ja jeździłam na nim na kilku jazdach, tak by zobaczyć jak jest bez wędzidła i konia rozluźnić. Ale słyszałam opinie, że kantar sznurkowy nie służy do jazdy, a już szczególnie długotrwałej. Został stworzony do pracy z ziemi i ewentualnie do zajeżdżenia młodego konia i tyle, nie powinno się na nim za długo jeździć, ale nie pamiętam gdzie ja to słyszałam.
Wrzucam dwa zdjęcia z tej samej fazy galopu, koń i jeździec ten sam, tylko inny etap pracy 😉
Proszę przede wszystkim o ocenę konia, swoje błędy widzę - mam za duże siodło, które niestety nie pomaga mi usiąść dobrze, ale dopiero pod koniec roku będę miała możliwość wymiany/kupna nowego. Dodatkowo na drugim i trzecim zdjęciu wcisnęłam się w czapsy za małe o jakieś 9827347862cm i trochę odcinało mi krążenie w łydkach 😉

wszelka krytyka mile widziana  :kwiatek:



Uploaded with ImageShack.us



Uploaded with ImageShack.us

I pod innym kątem/w drugą stronę:


Uploaded with ImageShack.us



Uploaded with ImageShack.us



wszelka krytyka mile widziana  :kwiatek:
Co prawda nie powinnam się tu pchać do oceniania,bo to już za wysokie progi, ale coś tam chyba nie gra z przepuszczalnością co? Nie kombinujesz za dużo w pysku? Na drugiej i trzeciej fotce rzuciło mi się w oczy, tak jakbyś zaciągała zewnętrzną.
eterowa   dawniej tyskakonik ;)
25 lipca 2012 20:49
Ja się ta nie znam, ale uczyli mnie, że jak się koniowi wewnętrzna popuści, to powinien zostać w ustawieniu 😉 I to chyba raczej właśnie nie jest problem z przepuszczalnością.
Nad tym aktualnie pracujemy, żebym właśnie nie nosiła go na rękach, tylko żeby szedł sam 😉
Drugie zdjęcie chyba z rozgrzewki, trzecie z konkretniejszej pracy. Olimp jest wyszkolony do kl.C/CC, ja się ciągle uczę tak naprawdę wszystkiego od nowa, zdarza mi się zaciągnąć/puścić którąś wodzę, nie zamknąć w pomocach itp 😉

A i on samograjem nie jest, z racji średnio korzystnej budowy trzeba włożyć więcej energii w rozluźnienie - uwielbia włączać tzw.tryb koguta - prosta szyja, złamanie w potylicy i taka piękna gula na dole  🙄
Do tego zad w sąsiedniej stajni, odgięty grzbiet i heja do przodu 😉

Także dużo roboty przed nami, trenerkę mamy, ale jeżdżę też sama, więc przyjmę cenne wskazówki  :kwiatek:
Anderia   Całe życie gniade
25 lipca 2012 21:21
A ja jestem zdania, że jeśli już jeździec którąś wodzę zaciąga, to z dwojga złego lepiej żeby to była zewnętrzna - w końcu to main rein 😉 - niż wewnętrzna. Ja mam ogólnie ogromny problem z działaniem bardziej wewnętrzną niż zewnętrzną wodzą - brzydki nawyk wyniesiony od mojego jakże wspaniałego pierwszego instruktora  :/ W lewo jest niby trochę lepiej, bo jestem praworęczna i skrzywiona lekko na prawo - ale nadal szału nie ma.
A to co mi się rzuca najbardziej w oczy na Twoich zdjęciach, to na pierwszym za długie wodze i co za tym idzie usztywniona ręka, a na reszcie chyba kłopot z puszczeniem nogi w dół?
Anderia za długie wodze to była moja konkreta zmora przez dłuugi czas.. Dopiero niedawno odkryłam, że skrócenie ich nie boli  🤣  A z nogą mam problem, bo przez kilometrową tybinkę nie mogę zadziałać łydką poprawnie, więc takie paragrafy robię. Aczkolwiek czasami jakoś ją ułożę, mimo że to ciągle nie to.



Uploaded with ImageShack.us

Pomijając mój dupościsk spowodowany wjazdem na czworobok, hehe 😉

Wypowiem się, bo znam dokładnie ból jeżdżenia w siodle ujeżdżeniowym z za długimi tybinkami w stosunku do długości nóg.
Kończy się to tak, że łydka nie sięga tam gdzie trzeba, więc są braki w komunikacji łydką, co może kusić do nadmiernego majzlowania łapami.
I zdaje mi się, że majzlujesz 😉 Na drugim zdjęciu to w ogóle wygląda jakbyś miała nierównej długości wodze.
Zmiana siodła to jedna sprawa, bardzo ważna, owszem, ale nawyk kombinacji ręcznych też będzie do zwalczenia. Trzeba się zmuszać do tego, żeby było więcej łydki i dosiadu, a mniej ręki. Trudno, że masz łydkę na tybince, trzeba uczulić konia na delikatne sygnały.
A konia masz boskiego!  💘
(Aż nie możesz od niego oderwać wzroku nawet w czasie jazdy...  😉 )
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się