Interpretacja zdjęć- koń+jeździec :)

subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
19 kwietnia 2015 14:32
Spiety odbyt , miesnie uda (wew i czworoglowy).  Tu bym obstawiala na dzien dobry, ale trzeba byloby sprawdzic. Nie stabilna , spieta gora tez moze wplynac na problem latajacych lydek. Ciezko okreslic bez przynajmniej wiekszej il. Zdj. A najlepiej namacalnie 🙂
subaru2009 , korzystając z Twojej uprzejmości - więcej zdjęć. 🙂
Wybacz jakość - filmik.
Właśnie nie podoba mi się to ze czasem pieta jest zadzierana przy siadaniu/zaraz przed oderwaniem się od siodła, albo wypadam ciałem za bardzo do tylu - wyłapałam właśnie takie momenty. 🙂  Próbuje dojść co leży u podstaw problemu, nie jest tak co krok - czasem, obserwując film widzę takie chwile i zastawiam się skąd się biorą.
Facella   Dawna re-volto wróć!
19 kwietnia 2015 15:57
A ta zadarta pięta to nie jest przypadkiem przyłożona "łydka"?
spróbuj trzymać stopy trochę głębiej w strzemionach. Może też pomóc zmiana butów- te które masz mają raczej miękką podeszwę. Buty na sztywnej podeszwie mniej prowokują do podciągania pięty, tak w ogóle sztyblety i chapsy to jednak ersatz. Pamiętam, jak kiedyś, dawno temu, gdy uczyłem się jeździć kupiłem oficerki i nagle problem z zadzieraniem pięty i ułożeniem nogi znikł.
Spiety odbyt , miesnie uda (wew i czworoglowy) (...)

Znaczy się, zalecasz rozluźnienie odbytu?  😂
kajpo, śmiesznie to brzmi, ale prawda - jak się człowiek nieświadomie spina i wydaje mu się, że nie da rady się już bardziej rozluźnić (bo wg niego jest rozluźniony), to jak sobie pomyśli "puść odbyt", to jest w stanie jeszcze bardziej rozluźnić pośladki i inne mięśnie w miednicy.
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
19 kwietnia 2015 18:30
[quote author=subaru2009 link=topic=107.msg2339846#msg2339846 date=1429450365]
Spiety odbyt , miesnie uda (wew i czworoglowy) (...)


Znaczy się, zalecasz rozluźnienie odbytu?  😂
[/quote]

Jakby to kretyńsko nie brzmiało - jasne. Sęk w tym, że mamy odbyt wegetatywny i autonomiczny. Wegetatywny, szczególnie kobiety, zaciskają "na pół gwizdka", bo tak. Nieświadomie. Siedząc na sucho - skup się na własnym odbycie (😉 ) Czy masz luźno czy nie ? Miej normalnie, zepnij, rozluźnij, zobacz jak to wpływa na mięśnie pośladków, a w skutku - miednicy. Co lepsze. Spięcie odbytu blokuje górną obręcz. O ile przy spiętej górnej obręczy barkowej możesz mieć(względnie) luźno mieć dolną partię ciała łącznie z miednicą, tak jak zepniesz odbyt, zobacz, że spina Ci się całe ciało. Wpływa to na zablokowanie ręki. 🙂
Wychodzi to z tego, że mięśnie są ze sobą połączone 😉

edit:
Na szkoleniu współpracowałam z Czeszką. Dół ciała (nogi, miednica) - nikt nie miał takiego luzu. Nikt. Reszta z nas zalecenie rozciągania czworogłowego uda , a reszty nie pamiętam. Za to okazało się, że dziewczyna była totalnie pospinana w górnej obręczy barkowej, bo miała wypadek nieciekawy parę lat temu. Także można 😉
Ok. ja wiem że to jest infantylne, ale pewnie dlatego mnie tak śmieszy bo nigdy nie musiałam korzystać z takich porównań. Puścić krzyż, uda, pośladki jak najbardziej. Ale nie zwieracze 😉
Ja mam zupełnie przeciwny problem bo jestem bierną galaretą na koniu i zaczyna mnie to poważnie wkurzać.
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
19 kwietnia 2015 18:36
Pośladki też, ale wg nas możemy mieć luźne pośladki, a odbyt dalej spięty. Poluzowanie zwieraczy -> jeszcze luźniejsze poślady 😉 I to nie jest porównanie, a dosłowne powiedzenie, żeby to wykonać 🙂

W sensie jak bierną galaretą ? Masz problem z oddzielnym działaniem pomocy ?
Nie, bodajże halo użyła określenie "za niski tonus mięśni" lub coś w tym stylu. Każda część ciała może działać oddzielnie i kompletnie niezależnie od siebie. Muszę się bardzo mocno skupiać na tym żeby utrzymywać ciało w równowadze i żeby mięśnie pracowały w rozluźnieniu a nie tylko biernie podążały za ruchem. Jak jeździłam na 7 koniach dziennie to wyrobiłam sobie dobre odruchy, ale znów mam przerwę i nie mam pomysłu na trening uzupełniający.
halo, nie znam koni, które przez całe życie nie zaznały ograniczenia z przodu w żaden sposób. Tylko że w zasadzie nie potrzebuję znać, ponieważ ja nigdzie nie wspomniałam o sytuacji, w której koń jest szkolony od A do Z bez kontaktu/sznurka/czegokolwiek z przodu.

Rzecz w tym, że jeździec wcale nie potrzebuje naturalnej sylwetki konia, potrzebuje zmodyfikowanej, i to mocno
W początkowym etapie szkolenia jeździec potrzebuje wrócić do naturalnej sylwetki konia, do jego naturalnej równowagi. I ja cały czas o tym etapie szkolenia piszę pisząc o jeździe na luźnej wodzy.
Jest wiele koni, na których tę pracę (równoważącą) pominięto, uznając ją za nudną/trudną/niepotrzebną/zbyt czasochłonną. Takie konie nigdy nie odnalazły pod jeźdźcem swojej naturalnej równowagi, nigdy nie miały szansy się pod nim prawidłowo zrównoważyć.
Dopiero z tej naturalnej sylwetki jest sens budować cokolwiek dalej i ją modyfikować.

Za nic nie widzę jakichkolwiek korzyści dla pary jeździeckiej z jazdy bez kontaktu, w porównaniu z jazdą  z pełnym wyczucia kontaktem. Za to widzę stratę - ogromną stratę czasu. Ale taka dyskusja już gdzieś była?
Była, i w niej podałam przykład tego, kiedy ja widzę ten sens.
Ale powtórzę się - jeśli ktoś chrzanił pracę z koniem, tak że ten zaczął traktować wodze jako hamulec i ten koń jest święcie przekonany, że tak ma być i w ogóle nie może zrozumieć, że może być inaczej. Taki koń nigdy też nie wyrobił siły pchającej, a tym bardziej nośnej, bo nie miał jak. Niezwykle trudno jest w takiej sytuacji wytłumaczyć koniowi, dając nacisk wędzidła, że ma się pchać zadem. Jest to o wiele prostsze do zrozumienia dla konia, gdy początkowo zaproponuje mu się luźną wodzę (znów: jeśli koń na to pozwoli, nie na każdym koniu taka jazda cokolwiek da - nie da, jeśli wtedy nie będzie w stanie sobie poradzić sam ze sobą, z powodu, o którym wspomniał już ciemny pastuch) i da presję na ruch do przodu.
Bo tak naprawdę tu leży główny problem - w tym, że koń nie rozumie, że cokolwiek by się nie działo, on nie ma się wycofywać w ruchu, tylko iść do przodu. Jak już to zakuma, to nie ma problemu ze stopniowym nabraniem kontaktu.

Szkopuł w tym, że konie jeżdżone bez kontaktu najczęściej spinają górną linię i podróżują sobie, jak to się ładnie mówi "wyryjone", zamiast szyi mając sztywny dyszelek.
quanta, ja twierdzę, że dlatego, że jeździec nie pilnował pracy zadu.
Być może przy długotrwałym jeżdżeniu wyłącznie na luźnej wodzy każdy koń się w końcu zacznie usztywniać - nie wiem, nigdy nie sprawdzałam. Ja jeżdżę na luźnej wodzy tylko wtedy, kiedy potrzebuję. Bynajmniej nie z głową konia w chmurach i spiętym grzbietem  🙂
Dziękuję za interesujące cytaty  🙂

Znów - nie mam jak sprawdzić, ale wydaje mi się, że koń jeżdżony bez kontaktu, ale z ziemi nauczony, że na każdy nacisk się ustępuje (także na nacisk kantara na nosie podczas prowadzenia), nie będzie miał problemu z tym, żeby zrozumieć, że również na nacisk wędzidła w pysku ma ustąpić (a już zwłaszcza, jeśli był kiedykolwiek prowadzony w ręce na ogłowiu wędzidłowym).
Moona, co do początkowej pracy konia - zgoda. Z tym, że nadal: a) Koń nie jest zrażony, jeździec dobry - w czym przeszkadza wędziło??? b) Koń już jest popsuty, jeździec dobry - w czym przeszkadza wędzidło??? c) Ta opcja: słaby jeździec, popsuty/młody koń - chyba w ogóle nie powinna być rozważana? d) Nie, naturalna sylwetka konia to nie jest naturalna sylwetka pod jeźdźcem. Sama piszesz: odzyskać. Nie tyle odzyskać, co uzyskać, mimo obciążenia. Motoryka konia, gdy ją dobrze zrozumieć, jest tego rodzaju, że jeździec na grzbiecie zaburza ją bardzo. Żeby odbywało się to bez późniejszych konsekwencji zdrowotnych musimy dość szybko, stopniowo ale szybko, modyfikować sylwetkę. Najpierw przywrócić swobodny ruch, potem skracać - jadąc zad. Do czego jadąc? W przestrzeń? Można i w przestrzeń, ale - gdy ktoś to potrafi, to i na kontakcie może jeździć świadomie, a bez kontaktu jest trudniej - czyli strzelamy sobie w stopę. Czasem pracy. A gdy nie potrafi - to koń będzie biegał jak jamnik, w najlepszym wypadku w równowadze, trzymając tempo, ale dłuuugi.

No i: a) nie było mowy o młodym koniu b) była mowa o pożądanym napięciu "góry" i brzucha, i tu nadal nie pojmuję, jak jazda bez kontaktu mogłaby pomóc.

Natomiast nadużywanie wodzy jest problemem. I zawsze warto sobie sprawdzić, zrobić test, czy koń utrzymuje równowagę i na rzuconej wodzy. Pamiętam takie zgrupowanie juniorów - skoczków (większość kadra). Prowadzący, a nie było to pierwszego dnia, polecił: na prostej do wyjazdu (na hali) rzucić wodze. Olaboga! Olaboga! W każdym chodzie olaboga, w stępie też. I klątwy.

A konie, oprócz świeżo zajeżdżonych, najczęściej są bardzo sztywne nie z powodu nie pilnowania pracy zadu, tylko z powodu licznych błędów dosiadu. Bo w sytuacji idealnej w ogóle nie trzeba "pilnować pracy zadu" - pracę zadu ma koń z natury, z natury ma dążność do przodu.
Wystarczy jej nie zatracić i rozsądnie kształtować sylwetkę (kontakt) - i "pilnować pracy zadu" nigdy nie będzie trzeba.
Ja się wtrącę kobitki z takim pytaniem.. Co poradzić na łydki, które nie działają/ działają o wiele za słabo w kłusie ćwiczebnym? W siodle wszechstronnym nie miałam tego problemu, w ujeżdżeniówce, gdzie noga jest dłuższa- mam ten problem, w stępie, kłusie anglezowanym i galopie jest super. Im bardziej dodaję w kłusie tym jest gorzej- skupiam się na dosiadzie, napieram na strzemiona- łydki nie są w stanie porządnie pracować. Kiedyś miałam problem z oparciem nogi w strzemieniu w ćwiczebnym, za to łydka pracowała. Teraz stopa w strzemieniu stabilnie, ale w łydce nie mam swobody na tyle, żeby ją porządnie przykładać. Bez strzemion oczywiście nie mam tego problemu.  😉
lenalena, może masz za mocno wyprostowane kolano?
Nawiązując do wczesniejszej dyskusji - nasuwa mi jedna myśl, ze muszę do tematu podejść 'od d**py strony"  😉
A tak na poważnie - właśnie o to mi chodziło, że czasem usztywnienie , napięcie mięśni, niewłaściwe oparcie, łapanie równowagi za pomocą innych partii mięśni itp przenoszą się na rożne problemy związane ze swobodna pracą ciała, podążaniem za ruchem konia i harmonią. Dlatego czasem lepiej zapytać osoby, które mają pojęcie w temacie żeby spróbować sobie pewne rzeczy uświadomić.

Dziękuje za pomoc.  :kwiatek:


halo, no właśnie strzemiona skróciłam, dalej już nie mogę- nie pozwala klocek, ale nie są już na pewno za długie.. Jak przykładam porządnie łydkę to tracę prawidłowe oparcie na strzemieniu, taka dziwna sztywność. Może mieć na to wpływ za małe siedzisko na mój tyłek? Co dziwne, w galopie nie ma problemu, normalnie mogę pracować łydkami, z oparciem na strzemionach.
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
19 kwietnia 2015 19:50
shade doszło PW ?
Moona, co do początkowej pracy konia - zgoda. Z tym, że nadal: a) Koń nie jest zrażony, jeździec dobry - w czym przeszkadza wędziło??? b) Koń już jest popsuty, jeździec dobry - w czym przeszkadza wędzidło???
ad. a) Przeszkadzać nie przeszkadza, ale czasami lepiej to działa, kiedy koń sobie sam poszuka co ma ze sobą zrobić. Bo i tak zawsze to koń ma odnaleźć właściwą sylwetkę, jeździec może ją jedynie sugerować i proponować i nic więcej.
ad. b) halo, przecież napisałam: "[koń] zaczął traktować wodze jako hamulec". Utrudnia, bo koń się blokuje w ruchu i nie jest w stanie przeskoczyć tego, że łydka oznacza "idź zadem", bo cały czas czuje nacisk wędzidła, który dla niego oznacza "zwolnij".
ad. d) Piszę odzyskać, ponieważ koń ją traci wraz z umieszczeniem człowieka na jego grzbiecie.

była mowa o pożądanym napięciu "góry" i brzucha, i tu nadal nie pojmuję, jak jazda bez kontaktu mogłaby pomóc.
halo, uruchomienie zadu, o którym cały czas tu piszę, jest pierwszym krokiem do tego, żeby grzbiet mógł się unieść. Żeby tak się stało, jego mięśnie muszą być w stanie pozytywnego napięcia. A to z kolei nie stanie się bez udziału mięśni brzucha.

pracę zadu ma koń z natury, z natury ma dążność do przodu. Wystarczy jej nie zatracić i rozsądnie kształtować sylwetkę (kontakt) - i "pilnować pracy zadu" nigdy nie będzie trzeba.
Nie za bardzo, bo siłę pchającą u konia trzeba dopiero wyrobić. I zajmuje to mniej więcej dwa lata treningu.
ciemny pastuch, Z Twojego doświadczenia w pracy z różnymi jeźdźcami wynika, że kontakt jest często wiszeniem na wodzy i ciągnięciem?
Czyli Ty tych jeźdźców uczysz? Jeśli tak, to znaczy że nie umiesz uczyć. A jeśli miałeś na myśli, że takich jeźdźców spotykasz, to znaczy, że wcześniej nie uczył ich nikt kto umie to robić.
Co do efektów Twojej pracy z końmi:
Czy można gdzieś te efekty zobaczyć?

quantanamera, Świetnie cytaty! 🙂
Kupuję "równowagę prioceptyczną".

shade, Zakleszczona jest prawdopodobnie całość. Biodra, uda, kolana. Przez podciąganie kolan robi się dosiad fotelowy + przez ogólny zacisk nóg z łydek robi wahadło i w efekcie czego opada się za mocno na tylny łęk.
Skąd się to bierze? Z braku rozluźnienia. A rozluźnienie, tak jak pisze halo, musi najpierw być w głowie. 😉 Dopiero wtedy da się odpowiednie mięśnie rozluźnić i cały dosiad ustawić.
Nie chodzi o równowagę proprioceptywną?
Moona, cóż, najwyraźniej różnimy się poglądami.
Nie mam pojęcia dlaczego prawidłowo jeżdżony młody koń miałby zacząć traktować wędzidło jako hamulec.
Jakie, kurcze, "uruchomienie zadu"??? Widziałaś uzdolnionego konia, który ma nieruchomy zad? Albo nie pchający?
Dosiad jeźdźca wywołuje usztywnienia. Te usztywnienia trzeba usunąć - i zad podejmuje swoją pracę bez zakłóceń. Usuwanie usztywnień to obszerne zagadnienie. Nie zgadzam się jakoby usuwanie usztywnień na drodze jazdy bez wodzy było słuszne. Bywa, gdy koń został popsuty, ale takiego konia powinien jeździć wprawny jeździec, a on poradzi sobie lepiej i szybciej mając do dyspozycji kontakt. "Rozwiązanie" bez wodzy to jakaś wersja dla upartych a mało umiejętnych odrabiaczy własnego konia - mówiąc brutalnie.
Powodzenia w wyrabianiu siły pchającej u konia! Przez dwa lata. Siłę pchającą koń rozwija. Sam u siebie.
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
20 kwietnia 2015 12:48
Rozluźnienie z głowy to jedno, o ile przyczyna jest psychogenna tj. np. przebyty wypadek, strach. Jeżeli są pospinane mięśnie, tudzież powięzi to psychika nie pomoże, a odpowiedni streching czy ćwiczenia izolowane. Ja od listopada rozbijam powięzi w nogach i rozbić nie mogę, bo u mnie stres się kumuluje w dolnej partii ciała. Dużo myślenia o luzie, ale bez ćwiczeń i rozbijania sztangą (piłka nie pomagała) nie ruszymy do przodu. I cholera wie, kiedy to wszystko się porozbija chociaż trochę 😉
Także trening na koniu wg mnie powinien być uzupełniany treningiem na ziemi.
subaru2009, wystarczy nauczyć się nie kumulować stresu w mięśniach  😀iabeł: - to psychika.
Tylko z psychiką pracuje się ciężej niż nad ciałem, i łatwiej się dogadać poprzez ciało.
. Bywa, gdy koń został popsuty, ale takiego konia powinien jeździć wprawny jeździec, a on poradzi sobie lepiej i szybciej mając do dyspozycji kontakt. "Rozwiązanie" bez wodzy to jakaś wersja dla upartych a mało umiejętnych odrabiaczy własnego konia - mówiąc brutalnie.



Zakładam, że jak ktoś ma już duże umiejętności to nie będzie szukał pomocy na forum, tylko skorzysta z porady dobrego trenera. Tu właśnie piszą w większości tacy jak to określiłaś "uparci i mało umiejętni" Bez obrazy dla amatorów szukających pomocy na forum, ale nie zawsze metoda, która jest dobra dla profesjonalnego jeźdźca, będzie równie dobra dla mało czy średnio zaawansowanego amatora.
subaru2009, Racja, brak rozluźnienia może wynikać także z różnych powodów fizycznych, najczęściej ogólnej niesprawności (która lawinowo rośnie u dzieci). Może też wynikać z różnych chorób i ułomności fizycznych.
Ale najczęściej jest to najzwyklejsze zakleszczanie nóg w momentach, w których jeździec traci pewność, bo np. jest na etapie nauki galopu, czy jazdy na nowym koniu. Nie musi się to wcale wiązać z ogólnym strachem, czy przebytym wypadkiem. To się w większości przypadków dzieje nieświadomie, po prostu mózg każe się asekuracyjnie przytrzymać.
Zapewne zgodzisz się, że początki nauki jazdy konnej polegają na zwalczeniu naszych naturalnych odruchów - łapania równowagi rękami i nogami, kurczenia się w kierunku pozycji embrionalnej... i wyrobieniu innych, prawidłowych do jazdy konnej.
Obstawiam, że przyczyna u autorki pytania jest właśnie taka, prozaiczna.
Ale oczywiście słusznie zwróciłaś uwagę, że warto się upewnić czy nie ma innych przyczyn. 🙂

ciemny pastuch, Trzymanie wodzy na kontakcie to podstawa, a nie "duża umiejętność". Jest wymagana na BOJ, 8- mio letnie dzieci potrafią nawet to zdać.

Odpowiesz na moje poprzednie pytania?
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
20 kwietnia 2015 15:31
halo dlatego ekstrawertycy mają łatwiej 😉

Julie zgadzam się 🙂 Aczkolwiek uważam, że jeśli popracuje się jeszcze nad spiętymi partiami ciała - jest dużo łatwiej się ogarnąć 😉
halo, dyskusja z Tobą robi się dla mnie męcząca, bo nie czytasz/nie chcesz czytać ze zrozumieniem tego, co piszę i co post przypisujesz mi coś, czego nie napisałam i co muszę po raz kolejny prostować.

Nie, prawidłowo jeżdżony koń nie zacznie traktować wędzidła jako hamulca. A ile jest koni, które są/były całkowicie poprawnie jeżdżone? Ja znam kilka. A na koniach, które na działanie wędzidła się całe wycofują w ruchu, siedziałam już wielu.

Źle jeżdżone konie przestają używać prawidłowo swojego zadu. A generalnie o takich tu piszę. Jeśli coś nie działa, a ma zacząć działać, to trzeba to URUCHOMIĆ.
Ilu z nas ma do dyspozycji do jazdy uzdolnione konie?  🙂 Ja nie mam.
Siłę pchającą, tak samo jak wygimnastykowanie, potem siłę nośną, samoniesienie itd. trzeba u konia wypracować. Bardzo mnie dziwi to, że mimo pisania o tym, że jak się koniowi czarno na białym nie pokaże co ma ze sobą zrobić, to on tego nie zrobi, twierdzisz, że akurat to koń wypracuje sobie sam  🤔wirek: Mocne pchanie się zadem koń jest w stanie osiągnąć dopiero przy nabraniu elastyczności i siły w mięśniach, czyli w trakcie treningu. I to nie dzieje się samo, a na skutek treningu.
Możesz równie dobrze powiedzieć, że wszystko inne koń wyrabia sobie sam, będzie miało to równie duży sens.
Myślę, że mamy inne pojęcie tego, co to znaczy koń pracujący zadem.
Nie chodzi o równowagę proprioceptywną?

Doczytałam, masz rację. PROPRIOCEPCJA. Czucie głębokie, nadzwyczajne rozwinięte u osób niewidomych.
Rozjaśnia mi się czemu w collegu BHS mieliśmy tak długo i dużo wałkowane ćwiczenia, w czasie których nasza główna treneka i dyrektorka kazała nam zamykać oczy.
Np. na "dosiadówkach" na lonży i gdy puszczała nas w szeregi gimnastyczne ustawione jako korytarz.
Trzeba było zamknąć oczy i recytować wierszyk lub śpiewać skacząc ten korytarz.
Kapitalne ćwiczenia, rozwijające propriocepcję.
Jeżeli trzymanie poprawnego kontaktu  to jest podstawa, którą umieją ośmioletnie dzieci to skąd się biorą te wszystkie konie, które uciekają od wędzidła, rzucają głową , wiszą, chodzą z zapadniętymi grzbietami, za pionem... mam dalej wymieniać błędy w pracy koni jeżdżonych na złym kontakcie ?
P.S. Egzamin na BOJ można przejechać na wypiętym koniu, czyli jego autorzy założyli, że kandydaci niekoniecznie muszą umieć jechać na prawidłowym kontakcie.
Chyba że przez kontakt rozumiemy tylko niezwisającą wodzę, to wtedy rzeczywiście jest on łatwy.

ciemny pastuch, Umieją nieliczne ośmioletnie dzieci. Zdarzają się takie.
A konie uciekające od kontaktu biorą się między innymi stąd, że jest mnóstwo osób biorących się z "nauczanie" innych, które same by BOJ nie zdały.
Ile przejazdów odznakowych widziałeś na własne oczy? Ja trochę i w tym naprawdę niewiele na wypinaczach. Często te dzieci (osoby) na części skokowej bez wypinaczy są przez konie wywożone i nie zdają.
No ale mniejsza z tym. O czym my w ogóle dyskutujemy?
Zdiagnozowano u osoby proszącej o interpretację problem z prawidłowym trzymaniem kontaktu, a Ty negujesz sens kontaktu? Radzisz jej, żeby dała sobie spokój z kontaktem i przerzuciła się na jazdę w stylu "natural", lub inny "country and western"?  😀

I dlaczego nie odpowiesz na moje pytania?
Szkolisz jakichś ludzi i konie, ale nie możesz nic więcej na ten temat powiedzieć? Wstydzisz się? 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się