Kto/co mnie wkurza na co dzień?

I super.
Ja tylko tak ostrzegająco piszę.
Nigdy nie wiadomo na kogo się trafi
Facella   Dawna re-volto wróć!
07 lipca 2015 19:19
szemrana, ja to wszystko wiem 🙂 Jakby mi się opłacało, to już dawno miałabym działalność. Na chwilę obecną nie muszę mieć, nie zarabiam na tyle. Do sądu nikogo nie chciałam ciągnąć, ot dywagacje, "co by było gdyby".
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 lipca 2015 15:47
[s] Wkurza mnie, że moja mama nie rozumie, iż mnie tematy religijne nie interesują.
Rozumiem, że ona jest na tym punkcie "zafiksowana", że dla niej religia jest wszystkim, że wszędzie widzi jej wpływ. Rozumiem, cieszę się, że ma ten swój filar, że ma się na czym oprzeć. Naprawdę. I zazwyczaj staram się wysłuchiwać, nic nie mówić, bo rozumiem.
Ale czasem nie mam ochoty czytać kolejnego artykułu/wysłuchiwać prawdy objawionej. I mówię spokojnie "mamo, rozumiem, ale w tej chwili ten temat mnie nie interesuje i nie mam ochoty o tym rozmawiać"- i się zaczyna. Litania. Pretensja. Podniesiony głos. Bo DLACZEGO ja nie chcę o tym rozmawiać! Jak to jest takie ważne! I to sama prawda! I ja MUSZĘ to przeczytać/wysłuchać![/s]
Ręce mi opadają. No smutno się robi.

edit: emocje opadły. Jednak mnie to bardziej smuci niż wkurza. Ciężko się o takie coś wkurzać...
Gniadata   my own true love
21 lipca 2015 20:16
Papierosy.
Mieszkam w bloku i... Kurde, ludzie naprawde nie szanują tego, że komuś ten smród może zwyczajnie przeszkadzac (mi osobiście funduje mdłości, no nienawidzę tego). Palenie w windzie, na klatkach schodowych, w łazience (wiem wiem - ich łazienka to co mi do tego - tylko... przechodzi przez szyby wentylacyjne, robią to nagminnie ludzie, którzy mieszkają tu po 20 lat więc świetnie o tym wiedzą) jest na porządku dziennym. Wkurza mnie to, co ten nałóg robi z ludźmi, to, że jest taki cholernie niezdrowy i to, że wielkie koncerny zbijają miliony na powolnym truciu ludzi i nikt nie potrafi zrobić z tym porządku. 🙁
Gniadata, porządek ciężko z tym zrobić, bo jak państwo zacznie nam do tego stopnia dyktować co nam wolno a co nie to już będzie duże naruszenie wolności. Z paleniem w windzie czy na klatce powinno się dać coś zrobić, ale co kto robi we własnej łazience to już jego sprawa. Jak to mówią wolnoć Tomku w swoim domku. Takie uroki mieszkania w blokach.
To, co zbijają koncerny to grosze w porównaniu do zysków z akcyzy. Skoro tak szyb przepuszcza, to i jak ktoś pierdnie, sąsiadów podtruwa, a co dopiero jak sąsiadka namoczy skarpetki męża. A to zrozumienie działa w dwie strony. W bloku jeden zachce posłuchać muzyki, drugi musi wbić gwoździa w ścianę, trzeci "śmierdzi" psem a czwarty papierosem. Lepiej podejść do tego bez nerwów i zainwestować w inteligentny odświeżacz, bo szkoda życia. Albo zbierać na domek, choćby ciasny ale własny.
Mnie też wkurza smród fajek na klatce w windzie i w kiblu. Sama jestem palaczem i pale tylko na balkonie przy zamkniętych drzwiach żeby nie ciągnęło do domu. Ale nie wszędzie są balkony niestety...

Ale nie wiem co ma niby państwo zrobić z palaczami? Chyba każdy wie ze to szkodzi, szkodzą tez spaliny wiec co, zakaz posiadania samochodu?
Facella   Dawna re-volto wróć!
21 lipca 2015 21:10
Palenie na balkonie tez jest świetne... Balkon w balkon, cały dzień mam otwarte okno w te upały, wyjdzie sąsiad i zapali, jemu w domu nie śmierdzi, bo sobie pozamyka na ten czas, a cały dym leci do mnie do pokoju...
Gniadata   my own true love
21 lipca 2015 21:19
Ja wiem, ze nic sie z tym nie da zrobic, naprawde. Ale szlag mnie trafia jak widze ze nałóg odbiera powolutku zdrowie bliskiej osobie i nic nie można z tym poradzić... Wiec sie tylko tak wkurzam, bo chyba tylko to już pozostało.

A co do tej łazienki - o to mam najmniejszy żal akurat, bo zamknie się drzwi i jest okej (ostatecznie pojdzie w ruch odświeżacz/perfumy). Tylko tych klatek schodowych i wind przeżyć nie mogę, co tam zakazy palenia (nagle wszyscy palacze zapominają, jak się czyta, a piktogramow tez zrozumieć im nie sposób), co tam, że ide przez takie wypachnione pomieszczenie i zaczynam kaszleć jak stary gruźlik (pewnie nie ja jedna). Nikogo to nie obchodzi bo przecież oni sami jedyni mieszkają w całym budynku 😉

I to nie jest też tak, że mam żal do wszystkich palaczy - mam sporo znajomych, którzy umieją się zachować i nie sprawia im problemu wyjście na zewnątrz, zamiast palić przy calym towarzystwie, choć teoretycznie by mogli. Ba! Sama kiedyś w bardzo durnym okresie swojego życia popalałam (choć nie jestem teraz w stanie zrozumieć, jakim cudem się przy tym nie udusiłam😉) i też było mi strasznie głupio komuś dymić.
busch   Mad god's blessing.
21 lipca 2015 21:25
Mam wrażenie, że palacze nie zdają sobie sprawy, jak bardzo papierosy potrafią zaśmierdnąć wszystko. Może ja jestem jakaś przewrażliwiona, ale czuję smród papierosów w całym domu nawet jak ktoś pali tylko w jednym, stale zamkniętym pokoju, przy otwartym oknie. Nie wierzę że jak ktoś pali na balkonie przy zamkniętych drzwiach, to już mu w domu nie śmierdzi - no chyba że ma super nowoczesne, szczelne drzwi i je naprawdę zamyka, co jest trudno wykonalne skoro nie ma klamek po zewnętrznej stronie balkonu. Pewnie po prostu palacz nie czuje już tego smrodku, bo przyzwyczajony 😉. Mam część rodziny palącą, idę tam w odwiedziny i mam ochotę zaraz po nich wszystkie swoje ciuchy wyprać...
Akurat palenie w windzie czy na klatce i mnie wkurza bo to przejaw chamstwa, brak szacunku do sąsiada. W końcu chyba w drzwi własnego domu trafią... Ale są i takie jednostki co to w domu nie zapalą bo smród a komuś pod drzwiami to niby pachnidło :/
Ja w windzie sobie w ogóle nie mogę wyobrazić. No i przede wszystkim po co?
Moi rodzice palą, robili to zawsze na balkonie i nigdy w domu nie śmierdziało. Ale moja mama była przewrażliwiona na tym punkcie więc zamontowała pasek do klamki od drzwi balkonowych i w ten sposób mogła je domknąć od zewnątrz 🙂
Gniadata   my own true love
21 lipca 2015 22:09
busch wydaje mi sie, ze od pewnego stopnia zdają sobie sprawę ze wszystkiego śmierdzącego, tylko... Im to nie przeszkadza 😉 a jesli nawet przeszkadza, to nie mają siły aby to zmienić. A co do szczelnych drzwi - mogą być megasuperhiperszczelne ale co to da, skoro palacz wraca i od niego śmierdzi...?

Luna no ja mam takie sąsiedzkie elementy, które elegancko wychodzą z mieszkanka, w kapciach, jakiś dresach, i równie elegancko palą sobie na tej biednej klatce. No bo, jak to - u nich ma śmierdzieć? U nich!? Po co, skoro mogą przecież okopcić pół bloku, przecież tylko oni sie tu liczą!

vanille ja tez nie wiem, po co, jedyne, co mi przychodzi do glowy to to, że taki palacz nie może się juz tego fajka tak doczekać, że odpala ledwo wyjdzie za drzwi. W sumie na takiej samej zasadzie przylapalam kiedyś babę na schodach która schodząc na,dół była tak niecierpliwa, że nie mogła poczekać minuty, po której wyszła na dwór...
Busch przychodzą do mnie nie palący i nie czują papierosów. Da się. Trochę źle wrażenie, bo ja np bardzo dobrze czuje czy coś śmierdzi fajkami czy nie.

Facela są tacy ludzie którym zawsze będzie coś przeszkadzać, nawet jeśli inni starają się być w miarę możliwości nie szkodliwi 😉

Mi zapach fajek przeszkadza, ale zakładanie ze jestem bezsilna to nie tedy droga. Nie każdy chce rzucić palenie,  szczerze mówiąc nawet nigdy nie próbowałam 😉
Gniadata   my own true love
22 lipca 2015 06:50
Mi zapach fajek przeszkadza, ale zakładanie ze jestem bezsilna to nie tedy droga. Nie każdy chce rzucić palenie,  szczerze mówiąc nawet nigdy nie próbowałam 😉


Jesteś wyjątkiem potwierdzającym regułę! 😀iabeł:
A tak powaznie: w tym moim rozgoryczeniu najłatwiej mi jest wrzucić palaczy do jednego, wielkiego worka. Jak widać - niesłusznie.
Facella   Dawna re-volto wróć!
22 lipca 2015 07:23
Facela są tacy ludzie którym zawsze będzie coś przeszkadzać, nawet jeśli inni starają się być w miarę możliwości nie szkodliwi 😉

Czyli jak Tobie, palaczowi, dym przeszkadza, to jest ok, a jak mi, niepalącej, sąsiad pokój zadymia, to juz nie ok? Nieszkodliwy? To chyba tylko dla siebie.
Tak, przeszkadzają mi palacze. Tak jak pijaki i cpuny. Są nalogowcami na własne życzenie i nie rozumiem, dlaczego mają mieć prawo do uprzykrzania innym życia.
Nie znoszę, jak ktoś pali przy stole na zewnątrz i nawet nie odchodzi odrobinę dalej, bo przecież jesteśmy na dworze...
Z balkonu od sąsiada też czuję fajki a i czasem moje suszące się ubrania na balkonie chłoną zapach.
Palacz jest dla mnie nieszkodliwy, jeżeli idzie zapalić papierosa na dworze, poza autem czy w pomieszczeniu dla niego przeznaczonym. Dom nie jest palarnią, auto również. I tyle w tym temacie.

Ja po 16 latach rzucilam palenie. Po 6miesiacach niepalenia jest mi niedobrze czujac dym papierosowy. Nawet na dworze, w pomieszczeniu umieram. Ale tez znam osoby co pala a od nich nie czuc .
[quote author=escada link=topic=20214.msg2395214#msg2395214 date=1437542245]
Facela są tacy ludzie którym zawsze będzie coś przeszkadzać, nawet jeśli inni starają się być w miarę możliwości nie szkodliwi 😉

Czyli jak Tobie, palaczowi, dym przeszkadza, to jest ok, a jak mi, niepalącej, sąsiad pokój zadymia, to juz nie ok? Nieszkodliwy? To chyba tylko dla siebie.
Tak, przeszkadzają mi palacze. Tak jak pijaki i cpuny. Są nalogowcami na własne życzenie i nie rozumiem, dlaczego mają mieć prawo do uprzykrzania innym życia.
[/quote]

Przestań się rzucać. Sama pewnie nie raz uprzykrzasz innym życie nawet o tym nie wiedząc. Napisałam w miarę możliwości nieszkodliwy, i nie o dymie a o zachowaniach, pali na balkonie a nie na klatce. Samochody tez ci przeszkadzają? Przecież śmierdzą. I uprzykrzaja życie Tobie. Wiec nikt nie powinien jeździć? Czy to ze komuś przeszkadzają dzieci to znaczy ze inni mają ich nie mieć? Nie. Bo w społeczeństwie trzeba sobie jakoś radzić i niestety nie raz tolerować to co nam się nie podoba.
Równie dobrze komuś może przeszkadzać smród koni za płotem 😉 Niestety jak ktoś nie jest w stanie przejść nad pewnymi rzeczami do porządku dziennego to powinien może mieszkać w samotni? Tam by nikt nie przeszkadzał
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 lipca 2015 11:07
Tylko smród koni za płotem jest co najwyżej nieprzyjemny estetycznie i "nosowo", a jednak palenie bierne jest niebezpieczne dla zdrowia.
Ja już dawno pogodziłam się z tym, że wiele osób w moim otoczeniu pali. Sama mieszkam z palaczem i toczę walkę o to już od kilku lat... niech sobie pali, to jego zdrowie, jak go nie interesuje dłuższe życie dla nas to nic na to nie poradzę, ale przy dziecku ma nie palić. Nie i koniec, nie ma wymówki, nie ma że nie chce mu się wyjść czy dziecko jest 2 metry od niego.
Mi nie przeszkadza, jak ktoś pali, przyzwyczaiłam się do smrodu, ale jednak wolę, jeśli robi to z daleka ode mnie 😉

Mnie za to wkurzają palacze elektro-papierosów. Dym(para wodna?) z nich też często ma dla mnie nieprzyjemny zapach, a ludziom wydaje się, że to kompletnie nieszkodliwe więc nie może(!!!) mi przeszkadzać 😵 I palą sobie rozkosznie wszędzie, gdzie się da...
CzarownicaSa, więc skoro jest nieprzyjemny estetycznie i "nosowo" to też uprzykrza życie, a taki był argument Facelli 😉 Ja nikogo nie bronie, nie popieram palenia w miejscach typu winda albo korytarz, z których korzystają także inni mieszkańcy. Ale to, co ludzie robią we własnym domu to ich prywatna sprawa. Nikt z nas nie jest święty i zapewne każdemu z nas zdarzyło się czymś irytować sąsiadów. Takie są uroki życia w bloku. Tak jak ktoś wspomniał - auta produkują spaliny, które śmierdzą, źle wpływają na środowisko i na nasze zdrowie, a jednak dalej są w użytku. Czy jeśli ja nie jeżdżę samochodem to mam prawo się bulwersować na innych, że mnie trują i powinni tego zaprzestać?
Dokładnie jak piszesz.

Czarownica serio pali w domu? Tego juz nie ogarniam totalnie.
Facella   Dawna re-volto wróć!
22 lipca 2015 15:48
Tylko że ja piszę o NAŁOGOWCACH, samochodem się jeździ PO COŚ, a pali się, bo jest się uzależnionym/lubi się. Palenie nie ma żadnego pozytywnego skutku, żadnego pożytku, jedynie te złe. TO JEST uprzykrzanie życia.
Facella, dla palaczy ma pozytywny skutek - może nie zdrowotny (ale to już prywatna sprawa każdego) 😉
Facella, mam wrażenie że nigdy nie miałaś do czynienia z nikim uzależnionym 😉
Facella, palenie działa pobudzająco na układ pokarmowy, nie będziesz miała zaparć, i mniejsze prawdopodobieństwo raka jelita grubego.
A tak serio, to w dzisiejszych miastach bierne palenie nie szkodzi ci bardziej niż to wszystko co wdychasz z powietrzem.
Czytam wątek i dochodzę do wniosku, że niejeden mieszkając na wsi albo w dzielnicy domków powiesiłby się już pierwszego roku. Całą wiosnę wypalanie liści, patyków i innych przeszkadzajek. Latem sezon grillowy, ogniska, więc znowu palone drewno i liście. Jesienią palonych liści i badyli zatrzęsienie i łatwiej o chodzenie suchym w deszczu niż uniknięcie inhalowania się tym. Nim skończą z ogrodem, z komina każdego domu unosi się dym innego koloru.

Na tym tle podpalenie ćwierci liścia tytoniu wypada naprawdę słabo i mało trująco. Do tego wszechobecne dzisiaj spaliny, plus Tony chemii którą rozpylamy i wsmarowujemy w siebie na własne życzenie, w tym ogrom utleniaczy które wylewamy sobie nawet na głowę (nie muszę raczej wspominać czym jest utlenianie). Do kompletu fenyloalanina i glutaminian coraz sprytniej przemycany w jedzeniu, sztuczne barwniki i konserwanty, owoce i warzywa pryskane chemią, i by nie było im samotnie, opary od wszelkiej maści detergentów, na które decydujemy się sami.
Jeśli ktoś wówczas mówi mi, że truję go przypalając papierosa (liść owinięty w papierek) na balkonie... Cóż, czy da się to potraktować poważnie?
Ja ogólnie też sporadycznie popalam, ale istnieją takie papierosy których jedna mikrocząsteczka w powietrzu powoduje mdłości  😉
Grillowanie i palenie liści przy tym smrodzie to perfuma 😀 Może o palenie na balkonie trudno mieć pretensje (wydawać by się mogło, że to jego jedno z podstawowych zastosowań balkonów w mieście 😉 ), ale na klatce schodowej czy w windzie to już szczyt wieśniactwa
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się