Myśliwi / broń palna, zagrożenie życia koło domu- pomocy

niesobia co ty w przedszkolu jesteś? Nie rób drugiemu co tobie nie miłe. Do ZO PZŁ zgłaszałeś? To samo pytanie zadałam bera7, ale nie dostałam odpowiedzi.
cranberry tak, ale głównie zwierzynę grubą. Pytanie czy jenot na pewno był postrzelony prze myśliwego, czy skłusowany, czy zdechł z innych przyczyn. Jeśli chodzi o drapieżniki to są często zakopywane, może tego jenota psy wywlekły. Generalnie jeśli był strzelony przez myśliwego podczas polowania i uszedł to raczej nikt za drapieżnikiem nie będzie szedł. Padlinożercy się nim zajmą.
Espana nie ja wojnę zacząłem i jak by przyszli ,jak do człowieka to pewnie byśmy się dogadali , ale zaczęli grozić  , a ja tego nie lubię  😀iabeł: Jak mi ktoś grozi, to nie mam  skrupułów , i ja już nie grożę tylko działam  . 🏇  summarum skończyło się tym ,że na układy przystali . Przypadki kłusownictwa  zgłaszałem  straży leśnej bez efektu .  No i masz racje, chociaż do przedszkola nie uczęszczałem ,to trochę niegrzecznym chłopcem jestem  , od 46lat  i dobrze mi z tym ,więc  póki fantazji nie zabraknie, nie będę się starał zmieniać .
espana co to znaczy, że głównie zwierzynę gruba - to trochę tak, a trochę nie?
Oczywiście , że jest obowiązek dochodzenia postrzałka.
Moim zdaniem system nazwijmy go  licencyjnym bardziej by się sprawdził niż system kół łowieckich gospodarujących obwodami łowieckimi. W czym różnica? A mianowicie w tym, że gospodarkę łowiecka prowadzić mogłyby państwowe służby łowieckie, które zajmowałyby się dwoma aspektami tj regulowaniem struktury populacji zwierząt oraz sprzedażą "odstrzałów" (polowań) na zwierzynę. W takim układzie odpowiedzialność za stan populacji zwierząt spadałaby (słusznie) na państwo, podobnie jak zwalczanie kłusownictwa i szkody łowieckie - przynajmniej na gruntach Skarbu Państwa ta być powinno. Na gruntach prywatnych prawo do polowania oraz obrót tym prawem powinien należeć do właścicieli, tyle, że nadzór na planami łowieckimi spadałby na państwowe służby łowieckie. jest oczywiście wiele drobnych problemów wynikających choćby z sytuacji dużej mozaiki własności itp, ale tu już potrzeba doraźnych rozwiązań. Myśliwi mogliby się zrzeszać w stowarzyszenia lub nie - sprawa bez znaczenia, bo byłyby to tylko kluby towarzyskie. Służby łowieckie polowałyby tylko w przypadku niesprzedania wszystkich przewidzianych planem polowań. Żeby nie było łatwo służby łowieckie powinny być samofinansujące się (można by im dorzucić sprawę regulacji gatunków chronionych, zbiór padliny z miejsc publicznych itp.
Melehowicz  mniej więcej o to też mi chodzi . 😉
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
19 grudnia 2016 13:03
Raczej zastrzelony przez mysliwego, bo dzien wczesniej widział go mój mąż. Zwierzę padło na skraju lasu niedaleko pola. Na polu liczne ślady krwi. I nie był raczej zakopany, nie było śladów ani dziury, ani ziemi na jego ciele.
Tak na przyszłość, czy można takie "porzucenie" i gdzie zgłaszać?
Cranberry nie rób z igły wideł . Zastrzelony jenot nie przedstawia żadnej wartości dla myśliwego ,tylko koszt  amunicji . Jenot jest szkodnikiem i gatunkiem nie endemicznym , który stanowi poważną konkrecje dla  dla lisów , borsuków , ptactwa . Jest po prostu szkodnikiem nie milę  widzianym w naszym ekosystemie , lecz padlina jenota jest już miłym dodatkiem dla wielu gatunków  choćby lisów , kruków , inny ptaków  padlinożernych . Większy pożytek z truchła tego jenota zostawionego w lesie  , niż z jego utylizacji . Jak ci bardzo przeszkadza to go zjedz  😉  i po sprawie .
Przegrał on swoją kartę  w ewolucji  i tyle , nie myśliwi go wytępili  , tylko cywilizacja , żeby tur mógł spokojnie bytować Kraj nasz musiał by wyglądać jak za Piastów , czyli  80% puszczy pierwotnej

W konfrontacji z ludzką zachłannością , nieważne czy łowiecką czy , jak to się tutaj często eufemistycznie pisze, cywilizacyjną  kartę ewolucyjną wygrają tylko szczury i muchy.

  a bizony wybili bronią czarno prochową, ładowaną odprzodowo ręcznie odlewaną kulą oławianom  z przybitką . 

Tylko proch się zgadza, głównym narzędziem do wybicia ostatnich 5 milionów bizonów był odtylcowy karabin Sharpsa, od 1869 przystosowany do nabojów 50-70 Government z centralną spłonką, szybkostrzelność praktyczna do 10 strzałów na minutę, skuteczny zasięg do 500 m.
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
19 grudnia 2016 13:30
niesoba, ale ja nie mówię konkretnie co mam zrobić z jenotem (dzięki za propozycje zjedzenia, ale ze zwierzyny preferuje indyka 😉), ale pytam ogólnie. Interesują mnie, czy są jakieś regulacje prawne w tym temacie. Z resztą porzucanie zwierząt (nie szkodników jak jenot ) może tez świadczyć o jakimś nielegalnym działaniu.
Szkodnik nie szkodnik - ale przede wszystkim żywe zwierzę. Zawsze wydawało mi się, że jednym z powodów obowiązkowego dochodzenia postrzelonej zwierzyny jest to, żeby ranna nie cierpiała.
Nie zawsze da się dojść. Czasami nawet pies nie podejmie tropu.
S. Heykowski  w końcowej fazie  , ale  pierwsze bizony na masową skale nie upolowane przez Indian padały od muszkietów . Nie czepiaj się Waść szczegółów  , bo chodziło oto w dyskusji ,że broń skuteczna znana jest od wieków , a nie o rozprawę na temat historii  rozwoju broni palnej  😀 , . Co  do Turów masz rację  , tylko wyobrażasz sobie  ograniczenie cywilizacji i pozostawienie naszego ekosystemu na poziomie jaki był za Mieszka❓ Tur padł ofiarą cywilizacji i tyle w temacie . Dinozaury też wyginęły i człowiek im w tym nie pomagał . Natura zmienna jest i kapryśna . My też pewnie kiedyś wyginiemy  😕 
Epk z tego co piszę Cranberry  to jenot był znaleziony  tam gdzie mniej więcej został ustrzelony , więc albo ktoś dobrze trafił , albo pofatygował się i dobił .
Cranberry  porzucenie jenota nie świadczy  o kłusownictwie  . Tak jak napisałem strzelenie jenota nie ma żadnej wartości wymiernej  tylko strata , na jenoty się nie kłusuję ,{ je się powinno tępić i pewnie dla tego ten twój zginął } a jak na coś się kłusuję to stara się tego w lesie nie zostawiać  bo raz ,że to dowód , a dwa nie po to  człowiek kłusuję , żeby lisy miały wyżerkę  .
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
19 grudnia 2016 14:00
niesoba, dobra zapytam tak:  może to scenariusz mało prawdopodobny , ale jak znajdę jelenia, łosia, sarnę w lesie to czy i gdzie to zgłaszać?
cranberry, najlepiej do TV.  Bo nasi myśliwi próbują teraz z postrzałka zrobić ofiarę kłusownika.

espana, odpowiedziałam Ci wcześniej. Ja jako JA nie zgłaszałam nigdzie nic. Znajomy myśliwy zgłaszał do PZŁ, policji, prokuratury. W zamian jest ostrzeliwany kontrolami, bo prowadzi małą jednoosobową firmę.
Nasza sołtyska w imieniu mieszkańców wsi (w tym JA podpisana) zgłaszaliśmy do wójta, radnych powiatowych i poszła skarga do Kancelarii Prezydenta. chodzę na zebrania sołeckie, gminne. Pomagam wyszukiwać przepisy, aby wiadomo było co jest łamaniem prawa a co buractwem (jak to ujęłaś w naszej korespondencji sprzed roku).
To nie jest prosta walka, nikt z nas nie będzie chodził krok w krok za myśliwymi. Poza tym, większość z nich to urzędnicy i już na tym etapie spodziewamy się nieprzyjemności. Tylko czekam, aż ktoś się przyczepi do wolnowybiegowego chowu koni. Przy sprzedaży konia poza kraj musiałam zrobić niezłą awanturę, żeby nie czekać 2 tygodnie na przybicie pieczątki. Ot, takie utrudnianie życia codziennego.
Cranbery: coś się tak uparła z tym zgłaszaniem. Jak leży to leży daj mu zgnić! Taka jego rola.
Co  do Turów masz rację  , tylko wyobrażasz sobie  ograniczenie cywilizacji i pozostawienie naszego ekosystemu na poziomie jaki był za Mieszka❓ Tur padł ofiarą cywilizacji i tyle w temacie


No więc właśnie ta cywilizacja mnie bardziej martwi niż myśliwi. Nie uważam , że cywilizacja żeby się rozwijać musi wszystko dookoła tępić, a już na pewno nie dzisiaj, i że jest to machina, która pędzi gdzie chce. Tur  w Polsce nie padł ofiarą cywilizacji, tylko upadku systemu, który go skutecznie potrafił chronić przez kilkaset lat.
bera7 nie widzę innej opcji jak zgłoszenie czy wręcz namolne zgłaszanie do zarządu okręgowego. Reszta służb nie zrobi nic, niestety.
S . Heykowski Tur padł ofiarą między innymi przez wojny , upadek dynastii ,która kraj postrzegała jako swoje dziedzictwo , i nastanie rządów Wazów, którzy średnio byli Polską  zainteresowani . Przyczyn jest wiele , ale masz rację podzielam Twoje obawy , i w tej chwili martwi mnie przyszłość wilka , rysia , niedźwiedzia, bo żbików praktycznie  już nie mamy .  Zgadzam się z Tobą czas się opamiętać .
Cranberry, a Ty jesteś taka pewna  , że potrafisz odróżnić postrzał od  padnięcia z przyczyn naturalnych, bo nie każda padlina jest też skutkiem działań myśliwych . Po tygodniu w lesie  każda padlina jest trudna do określenia przyczyn zgonu ,{ jak nie jesteś tropicielem ,lub  technikiem kryminalnym  😉 }, a jak każde znalezione truchło będziesz zgłaszać to miejscowe służby , Cię za wariatkę wezmą i jak znajdziesz coś co jest dowodem to Cię tak potraktują .
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
19 grudnia 2016 17:23
Nie zamierzam bawić się w żadnego detektywa, po prostu zaciekawiło mnie co robić i czy w ogole robić w takim przypadku. Tak ,tak wiem ciekawość pierwszy stopien do piekła 😉
Zastanawiam się, bo z tego  co kojarzę to należy zgłaszać na Policję potrącone zwierzę przy drodze. Teoretycznie, bo również dobrze można wpakować do bagaznika i pozniej zjesc hehe.

Panowie potraktowali mnie z przymrożeniem oka, wiec poszukałam informacji.  Ze strony lasy.gov.pl: "Jeśli znajdziesz w lesie padłe zwierzę lub nawet jego część, niezależnie od tego czy jest to zwierzę domowe czy dzikie, nie przechodź obok niego obojętnie. Śmierć zwierzęcia może być skutkiem choroby zakaźnej. Truchła nie wolno dotykać ani tym bardziej zabierać.
Koniecznie trzeba powiadomić urząd gminy, a następnie nadleśnictwo; ewentualnie policję, jeśli jest już wieczór. Usunięcie i utylizacja martwych zwierząt jest obowiązkiem gminy. Nadleśnictwo należy powiadomić dlatego, bo ubytek zwierzyny w obwodzie powinien zostać uwzględniony w planach łowieckich. Leśnicy sprawdzą także przyczynę śmierci zwierzęcia i - w razie potrzeby - zawiadomią inne służby, np. inspekcję weterynaryjną. " Tyle teorii a zycie wiadomo...co sie komu chce ,co tam sobie uważa i co kto lubi...Ja np lubie znajdować odpowiedzi na moje pytania 😉
Cranberry jak potrącisz dzika to pech , ale jak łanie lub sarnę to ładuj do bagażnika  😉 śmiało możesz jeść .
cranberry, w rzeczywistości można coś ugrać tylko i wyłącznie, jak się sypnie odpowiednim przepisem i się nie daje człowiek zbyć.

niesobia, takie rzeczy są karalne. Nie jest to własność tego, co potrącił.
Pokemon wiele rzeczy jest karalnych , w naszym wolnym kraju wypicie  piwa na ławce jest karalne , od dawna mam w dupie to co karalne,  kieruję się tym co  uważam za słuszne. Wiem, że będzie z tego wpisu  burza  i też mi to wisi . Jak prawo jest głupie to trzeba je obchodzić , i nie chodzi tu o potrąconą sarnę, tylko  o całokształt durnoty niektórych przepisów . Od prawa bardziej cenie swoją  wolność .  Prawo piszą ludzie i w  imieniu tego prawa  łamią prawa innych . Prosty przykład to dzisiejsza sytuacja w kraju .
espana, wiesz co mnie razi i wkurza? Jak w jakiejś stajni dzieje się źle to koniarze piętnują, ściągają fundacje, policje, PIW i media. Robią wszystko co mogą, by poprawić sytuację zwierząt i napiętnować złe zachowania. Na zawodach też wytyka się palcem kogoś, kto wyżywa się na koniu.
Środowiska psiarzy i inne działają analogicznie. To my wiemy jak powinno być prawidłowo, trudno nas zbyć byle łgarstwem. To my znamy przynajmniej pobieżnie przepisy lub mamy znajomych, którzy je znają.
Dlaczego środowisko myśliwych nie robi tego samego? Zwykle jak rozmawiam z myśliwymi o jakiejś grubej aferze to bagatelizują problem, zbywają uśmieszkiem. Dlaczego to ja mam śledzić przepisy, uczyć się o tym jakie zwierzęta kiedy mają okres ochronny? Dlaczego to ja mam zgłaszać? Dlaczego środowisko samo się nie oczyszcza z debili?
Ja już Ci to pisałam, że u nas 3 osoby wyleciały z koła za niepłacenie składek. To było jedyne przewinienie, ale prezes trzyma wszystkich twardą ręką. Nie byłoby litości dla patologii, gdyby miała miejsce. I nie pisz, że inni nie reagują, bo jestem w zamkniętych grupach na facebooku, gdzie możemy otwarcie o tym rozmawiać. Takie sytuacje się zdarzają i konsekwencje są wyciągane. To, że nie u Ciebie, to bardzo mi przykro. Gdzie indziej tak. Tak samo, jak u mnie we Wrocławiu są szkółki jeździeckie, nawet takie ponad 30-letnie, gdzie głodzi się konie i źle traktuje, i nadal mają rację bytu. Więc nie można generalizować, a Ty patrzysz na to tylko z jednej swojej strony.
espana, ja piszę tylko ze swojej strony? To Ty piszesz o swoim kole, ja podkreślam, że to są jednostki, bo nawet nie całe koło. Chodzi o 2-3 osoby. Ale większość nie reaguje i przymyka oko.
Super, że takie jak Twoje są i mam nadzieję, że one są większością. Ale za płotem różnie bywa. I nie widzę aby wzorcowe koła próbowały napiętnować te gdzie nie jest dobrze.
Skoro wiesz, że ktoś głodzi konie to czemu nie reagujesz? Ja reaguję i moi znajomi też.
Strasznie podoba mi się ta dyskusja bera pisze ze czasami boi się o własne bezpieczeństwo,  espana twierdzi że u niej w kole jest wszystko cacy  😂
Bera7: rozumiem twoje rozterki, ale chyba trochę dystansu powinnaś nabrać do tych obaw. Trochę obawiam się, że te zagrożenia nie są tak realne, jak ci się wydaje. Zapewniam cie , że nie zawsze to co nam się wydaje, takim właśnie jest. Świat jest pełen nieprawości.... Może lepiej pójść do tych co źle czynią i opowiedzieć o swoich obawach -to czasem czyni cuda. Nawet jeśli cię w pierwszym odruchu wyśmieją lub zwyzywają, to przyjdą im do głowy wątpliwości. W mojej ocenie tak funkcjonują społeczeństwa o zdrowszej niż nasza kulturze prawnej. My niestety mam przepisy prawa, a krajach takich UK czy inne skodyfikowano prawo zwyczajowe, prawo z którym identyfikują się lokalne społeczności. Dążmy do takiego celu!
melehowicz, wszystko zaczęło się od zwrócenia uwagi na najbardziej szkodliwe dla mieszkańców praktyki. Wchodzenie pijanych panów z bronią na prywatne posesje (u nas często nieogrodzone), strzelanie pod oknami opierając broń o słupek płotu oraz wjeżdżanie autami u uprawy gdy jest ziemia niezamarznięta. Czyli niszczenie zboża ozimego.
Potem poszła lawina.

Dziś mąż był przesłuchiwany przez policję w sprawie ostatnich wydarzeń. To śmieszne, że próbują go wkręcić w kłusowanie jelenia, którego sami postrzelili i im uciekł. Kamery leśne zarejestrowały męża w miejscu znalezienia zwierzaka.... z aparatem fotograficznym 😉.

melehowicz, to ludzie, którzy mają mentalność z PRL. Im się wydaje, że będąc urzędnikami mają tak szerokie znajomości, że wszystko im wolno.
Pamiętaj że jak gryźć to tak żeby zagryźć.
melehowicz, na razie spokojnie obserwuję, mówię głośno co mi się nie podoba i tam gdzie mogę to służę wiedzą. Nie lubię toczyć wojen i staram się zachować zimną krew. Ale jak ją zgotują to nie ręczę za siebie. Wcześniej tak krew mi zgotował lekarz z gminnej przychodni. Ruszyłam lawinę skarg i pewnie dobrze dla niego by się to nie skończyło, ale wziął i umarł na zawał na schodach przychodni.
Dla rozluźnienia atmosfery i dla tych, co chcą coś z tego wszystkiego zrozumieć:



🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się