Marnujemy to i owo?

Zawsze byłam dosyć oszczędna (wychowanie 😉). Ale odkąd zaczęłam mieć gospodarstwo domowe "na głowie",  dbam o to podwójnie. Posiłki planowałam z wyprzedzeniem, na zakupach z określoną gotówką i listą. Ilości idealnie wyliczone na dwie osoby. Baardzo rzadko zdarzało mi się coś wyrzucić. Odkąd jednak mieszkam całkiem sama i mam mieszkanie również po części na utrzymaniu finansowym, stałam się mimo woli mistrzynią oszczędzania! 😎 W lodówce mam tylko mleko i piwo (:hihi🙂, bo zakupy robię w biegu na najbliższy posiłek: od razu ugotowane i spożyte, bez magazynowania. Ilości kupowane oczywiście niewielkie. Zmywam NIE pod bieżącą wodą, nie biorę długich kąpieli. Pralką kupiłam oszczędną 😁 Jeśli już jestem wieczorem w domu to świecę tylko małą lampkę. Diody wszystkie powyłączane, nie zostawiam zbędnych rzeczy np. ładowarek w kontaktach. Do ogrzewania gazowego koniecznie mam programator, inaczej bym za gaz się nie wypłaciła. Nie żebym miała jakąś obsesję na punkcie oszczędzania, jakieś wyższe idee czy coś. O nie. Ot, taki egoizm: jak pomyślę ile pieniędzy muszę wydawać na to wszystko miesięcznie, to wolę zaoszczędzić jak najwięcej.

Ogólnie strasznie irytuje mnie EWIDENTNE marnotrawstwo. Do szału doprowadza mnie mycie zębów z odkręconym kranem (chyba, że szum wody ma działać na kogoś uspokajająco, bo go mycie zębów stresuje!) lub zużywanie połowy paczki wacików do zmycia lakieru z paznokci 😁

edit: dobra, ewidentnie marnuje czas. masę czasu! na pierdoły, byle z dala od obowiązków. jestem źle zorganizowana, na wszystko zawsze "mam czas"... 🙄
Ja najwiecej marnuje czasu. Oraz wlasnych mozliwosci.
W drugiej kolejnosci najwiecej marnuje pieniedzy.
a potem jedzenia. Co jest glupsze niz bardzo glupie, biorac pod uwage punkt drugi.

Dlatego teraz do konca miesiaca jestem na puszkach i na makaronie. bo zachcialo mi sie urzadzic pokoj w miesiac, a potem kupic sobie marynarke.
gratulacje  🙄 😁

niestety nie umiem sie powstrzymac  😡 albo nie umiem sie zmotywowac, by nie marnowac czasu.

a jedzenia marnuje, bo jem bardzo malymi porcjami, szykuje wieksze niz zjadam, ale potem nie zawsze mam ochote na "to samo co wczoraj" a kolejnego dnia to juz sie nie nadaje do jedzenia. Wiec wyrzucam.
Ostatnio wywalilam paczke pomidorow ktore niechcacy zamrozilam (zamarzly z tylu LODOWKI, nie zamrazarki). Uratowalam jednego. Jakby nie zapas w postaci ogromnego worka papryki to do konca miesiaca nie mialabym zadnych warzyw poza tym nieszczesnym ocalalym pomidorem. reszta mimo rozmrozenia nie nadaje sie juz niestety do jedzenia.
🙄
sama nad soba zalamuje rece.
i nie umiem sie zmienic.
bardzo mnie denerwowało i wciąż denerwuję że u mnie na wsi marnuje się tyle owoców i warzyw.

w następnym roku obiecam sobie, że jakoś to wykorzystam.

wiśnie, kilkanaście drzewek, kilka drzew śliwki, orzechy ( ostatni weekend zbierałam ale i tak zostało całe mnóstwo )
aronia, porzeczki, maliny, truskawki ( choć one mają powodzenie mimo ilości )

przede wszystkim te owoce. pełno tego. zjeść nie zje się, jedynie przerobić ale za dużo i nie wiem jak 😉

i tak mnie co roku szlag trafia, że tyle kwitnie, owocuje, gnije... choć może też użyźnia glebę lub zwierzątka skorzystają 🙂
A ja jako, że Krakus jestem, mam przed oczami ten stereotyp centusia, z którym się utożsamiam!  😁 Nie lubię marnowania zwłaszcza pieniędzy, więc wybór pomiędzy tańsze, acz gorsze, a droższe, ale pewne - potrafi mi dzień przed zakupami spędzić sen z powiek.

Ale muszę przyznać, że bardzo, ale to bardzo irytuje mnie marnotrawstwo papieru, zwłaszcza, w szkołach - normalnych i językowych (!!!). Te tony kserówek które dostajemy, a potem lądują w koszu...dramat. Sama nauczyłam się już wykorzystywać na notatki każdą najmniejszą niezapisaną przestrzeń, ale dalej irytuje mnie to u innych.
Dotyczy to zwłaszcza wydawców podręczników językowych. Przez 12 lat nauki angielskiego uzbierało mi się od groma cudnie wydanych książek, obowiązkowo na papierze kredowym, z lakierowaną okładką i dużą ilością kolorowych obrazków w formacie A4. Do kompletu ćwiczenia 0,5kg ekstra od życia. I nie dość, że sakramencko drogie, to jeszcze ciężkie. Mój obecny podręcznik do angielskiego - koszmarna kobyła, ponad 330 stron i 1kg.
Najgorsze jest to, że wydawcy podręczników do pozostałych przedmiotów idą w te same ślady (ot, chociażby polski - A4, kredowy papier, Operon też robi już jak najładniejsze graficznie). Dziwić się, że już gimnazjaliści odpuszczają sobie noszenie tych kowadeł do szkoły. Ładnie wyglądają na półce.

Moim niedoścignionym ideałem jest w tej kwestii zbiór zadań do chemii Pazdry - papier makulaturowy, format zeszytowy, dość grube jak na zbiorek, ale tak lekkie, że się tego nie czuje.

I gdzie to wszystko i tak pójdzie po maturze? DO MAKULATURY. W większości nigdy nie przejrzane, zwłaszcza ten kretyński angielski.
Kompletnie Cie Elbus nie rozumiem...
Starac sie nie marnowac papieru OK,ale miec wyrzuty o wage,czy rozmiar ksiazki?Zlituj sie  😵
Mozesz nie kupowac...
A ja doskonale rozumiem. Wydanie takiego np podręcznika do angileskiego czy polskiego, na kredowym papierze by mi nie przeszkadzało, gdyby nie to, że te podręczniki są automatycznie droższe. I zawsze mnie szlag trafiał i żółć zalewała na myśl, że mam na to wydać 2 razy więcej kasy, niż na identyczną treść, która wydana byłaby na zwyczajnym papierze. Zwłaszcza, że to nie są książki, do ktorych miałabym sentyment i chciałabym je sobie zostawiać, więc ich jakość miałaby sens :P
Chyba do konca nie zrozumialam sensu  😉
Pewnie,ze lepiej drukowac tansze ksiazki.
Mialam na mysli "ksiazki z obrazkami" i setkami kserowek,ktore sa niewykorzystane przez uczniow.
To,ze nie chca sie z nich uczyc to ich strata,a nie marnotraswto papieru.
To tak, ale jeśli można to samo wydrukować na normalnym, białym papierze, ktory jest tańszy, to po co rzucać się na kredowy? Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie fakt, że po kupnie podręcznika drukowanego na kredowym zawsze zostawało mi dużo mniej kasy. A to bolało i uważam, że było marnotrastwem. Ale pod przymusem :P
Kompletnie Cie Elbus nie rozumiem...
Starac sie nie marnowac papieru OK,ale miec wyrzuty o wage,czy rozmiar ksiazki?Zlituj sie   😵
Mozesz nie kupowac...


Hreczka, jakbys miala naderwane dwa miesnie i uszkodzone kilka stawow, przez co od dobrych kilku lat masz nieodwracalne problemy zdrowotne, to tez bys miala wyrzuty o wage ksiazek  😤
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się