Stłuczenia/uszkodzenia mięśni

Od dwóch miesięcy mój koń kuleje z powodu uszkodzonego mięśnia przy krętażu. Weterynarz zalecił oprowadzanie w ręku prze ok. miesiąc i nagrzewanie lampa na podczerwień (twierdził, że przy tego tupy kontuzjach nic więcej nie da się zrobić). Już dwa miesiące mienęły a mój koń nadal kuleje, wprawdzie trochę mniej. W tym czasie był kastrowany, widziało go dwóch wetów z kiliniki, w której odbyl się zabieg i ich diagnoza była taka, żeby koń wrócil do pracy, a kulawizna z czasem zniknie. Ja szczerze mówiąc nie wiem już co z tym zrobić. Może ktoś z was spotkał się z tego typu uszkodzeniem mięśnia i ma jakieś doświadczenia?
dla mnie uszkodzenie mięśnia kojarzy się z naderwaniem czy naciągnięciem włókien mięsniowych
zaś stłuczenie z urazem który każdorazowo związany jest z podskórnym wylewem krwi będącym konsekwencą uderzenia
a to IMO wymaga odmiennego podejścia i traktowania urazu

jakie badania wykonał wet? na jakiej podstawie zdiagnozował konia i co dokładnie powiedział?

szczerze mówiąc ja bym zawołała już dawno kogoś innego, kogoś z usg np - przynajmniej dla potwierdzenia diagnozy
Tylko Dr. Lee.

Ja leczyłam, tzn. diagnozowałam konia 2 lata... 👿

Teraz jeździmy i pracujemy. Mięśień trzeba odbudować.
wiem że każdy koń inny, ale u mnie nie ma miesiąca żebym nie miała podobnego przypadku, na początku panikowałam i huhałam na konika, bo biedny chory
teraz się przekonałam, że jeżeli tylko wet stwierdzi że nie ma złamania/naderwania albo czegoś takiego poważnego, to konik po ok tygodniu (czy innym czasie zaleconym przez weta) wraca pod siodło, nie ważne czy dalej kuleje czy nie

wiadomo że na początek jest to 10 min stępa

ale zauważyłam że konie dużo szybciej wracają do zdrowia, szybciej ustaje kulawizna
wiadomo-mięśnie pracują=są lepiej odżywione, wzmacniana jest ich siła (po jakimś czasie stania mięsień ulega osłabieniu)

i ja od jakiegoś czasu generalnie jestem za żeby konie jak najszybciej wracały do "pracy", oczywiście i ile to nic takiego co wymaga unieruchomienia np złamanie
Było wetów trzech i to raczej tych lepszych. Pierwszy raz wet obejrzał konia w ruchu, zrobił próby zginaniowe, ponaciskał mięsień, koń ewidentnie uciekał od nacisku i na tej podstawie postawił diagnoze. Dwóch pozostałych wetów potwierdziło ją w późniejszym badaniu. Mówili, że tego typu urazy długo się goją, ale dla mnie to za mało informacji. Stwierdzili też, że usg nie trzeba robić.Koń miał robione tylko rtg.
Ha ha jestem lepsza. Moją inwalidę oglądało 5 i żaden nie był nawet blisko.

Dopóki nie wierz na 100% co mu jest nie wiadomo co robić z nim.

Moja np jak zaczęła chodzić pod siodłem (stęp, kłus, galop) to codziennie było coraz lepiej.

Błąd był odstawienie od pracy konia bo mięsień się zapadł i kulawizna pogłębiła.

Ja bym skonsultowała się z LEE jak będzie ponownie w Polsce. Na resztę specjalistów w kraju szkoda kasy. Dla mnie to jedyny fachowiec warty polecenia od mięśni i tego typu urazów.

Do tego czasu bym stępowała.
dempsey   fiat voluntas Tua
09 maja 2010 21:21
odkopuję

Miesiąc temu koń doznał poważnego urazu mięśnia na padoku.
Pierwsze objawy to b. silna kulawizna lewego przodu.
Wezwany weterynarz wspólnie ze swym kolegą (dwa ważne warszawskie nazwiska ortopedyczne) początkowo nie postawili żadnej diagnozy - wykluczono jedynie odcinek między kopytem a łopatką. Czyli albo to albo to. Zostało wykonane rtg boczne i przednie kopyta, ale nie wykazało nieprawidłowości.
Konia postawiono w areszcie boksowym z obciętym jedzeniem i zaplanowano blokady stawów.

Po kilku dniach koń sam pokazał co mu jest: zaobserwowaliśmy drastyczne ubytki masy mięśniowej tuż nad łopatką a potem także tuż pod. Krawędź kości łopatki po prostu wystawała spomiędzy dwóch "wąwozów", zagłębień, głębokich na ok. 3 cm. Widok przykry. Początkowo odnieśliśmy wrażenie, że coś się stało z kością, że tak wyskoczyła na pierwszy plan. Jednak okazało się, że to znikł w dużej części mięsień trójgłowy ramienia.

Weterynarz przez telefon sugerował zwyczajowy zanik wskutek braku ruchu, ale po przyjeździe zmienił zdanie
i postawił diagnozę (a właściwie dwie):
- naderwanie (nie zerwanie) mięśnia trójgłowego ramienia
i/lub
- zwichnięcie w obrębie obręczy barkowej skutkujące dużą bolesnością i wyłączeniem ww.mięśnia z ruchu

Zalecenia:
>areszt boksowy (tak długo aż coś się nie zmieni, przynajmniej miesiąc)
>wcierki rozgrzewające i nagrzewanie lampą
Przewidywany czas leczenia: 6 mcy
Szanse na wyleczenie całkowite: duże.

Poniżej obrazek z zaznaczonym miejscem, gdzie zapadły się mięśnie:

i odręczny schemat jak to wygląda z przodu:


Ktoś spotkał się z tak nagłym i punktowym zanikiem masy  mięśniowej?
Czy komuś udało się wyprowadzić konia z takiego urazu?
Czy w ogóle naderwany mięsień jest w stanie sam się odbudować - ten mięsień wygląda jakby opadł i zwisł...tam gdzie był przedtem, jest pusto.. Czyli pewnie ucierpiał jego przyczep - a jak taki przyczep ma się odbudować "sam"?

Za kilka dni kolejna wizyta weterynarza, a nam wydaje się, że przez trzy tygodnie które minęły od ostatniej wizyty, jest chyba gorzej. Albo tak samo.

"Ktoś spotkał się z tak nagłym i punktowym zanikiem masy  mięśniowej?
Czy komuś udało się wyprowadzić konia z takiego urazu?
Czy w ogóle naderwany mięsień jest w stanie sam się odbudować - ten mięsień wygląda jakby opadł i zwisł...tam gdzie był przedtem, jest pusto.. Czyli pewnie ucierpiał jego przyczep - a jak taki przyczep ma się odbudować "sam"?

Za kilka dni kolejna wizyta weterynarza, a nam wydaje się, że przez trzy tygodnie które minęły od ostatniej wizyty, jest chyba gorzej. Albo tak samo."

Mi się udało. Tfu tfu. Tylko najdłużej trwała diagnoza problemu.  👿

Miesien jest w stanie sie odbudować ale nie zawsze lub nie całkowicie. Niestety taki uraz moze powracac.

Dramka miała podobny uraz na padoku od kopniaka. Pomogła akupunktura, praca na cavaletti i CZAS.
Niestety uraz tego typu długo sie leczy i juz trzeba na konia uważać. Nie może np nie rozgrzany wyleciec z boksu na padok bo moze sie odnowic.
dempsey, a konsultowałaś to z Olgą Kuleszą?
dempsey   fiat voluntas Tua
09 maja 2010 21:56
Dramka własnie pomyślałam że to może coś podobnego jak u Was. Pamiętam, jak długo się z tym woziłaś. Dzięki za dodanie otuchy - więc jednak "odrasta"...

Zen, na razie konia prowadzą dr. Okoński i konsultacyjnie dr. Turek. Oprócz tego obejrzała go dr. Świderek.
Na tym na razie koniec, ale się zastanawiamy: czy konsultować z innymi, a jeśli tak, to z kim. Kilku wetów zresztą na informację, że dr. Okoński powiedział to i to, mówią od razu, że nic mądrzejszego nie wymyślą.

Sprawa o tyle delikatna, że koń nie jest moją własnością, ani mojego męża. Opiekujemy się nim w zamian za możliwość użytkowania (no cóż, teraz użytkowanie poszło oczywiście się ganiać, i raczej nie ma co robić sobie nadziei, że ten koń wróci kiedyś do swojej roboty)
Właściciele, którzy ponoszą koszty leczenia, wiedzą o koniach b. mało - w zasadzie nic.
Opierają się na naszych radach - do kogo zadzwonić, z kim konsultować. Nie chcemy jednak wpędzać ich w duże koszty bez potrzeby... 

Dzięki za info o Oldze Kulesze. Rozpatrzymy na pewno.
W pewnym momencie przymierzaliśmy się do ściągnięcia Lee Hollen, ale to był akurat moment gdy wet miał przyjechać robić blokady. Właściciele uznali, że wolą dokończyć diagnostykę "klasyczną" i wyczerpać jej możliwości, zanim zabiorą się za akupunkturę itp. W ten sposób kwietniowa wizyta Lee ominęła nas. Na pewno będę ją  rekomendować przy następnej okazji.
dempsey, ja się spotkałam z identycznym przypadkiem. Gdyby nie to, że piszesz, że problem się pojawił miesiąc temu, mogłabym podejrzewać, że chodzi o tego samego konia - wypisz wymaluj identyczna sytuacja, identyczny zanik mięśnia, identyczny wygląd, okolice lewej łopatki...  😲

Teraz tak - koń to był skoczek, przygotowany na 140, przywieziony do Polski na zamówienie jakiegoś zawodnika - mniejsza z tym. Wychodził na padok z drugim koniem, z którym przyjechał, miał się z nim znać "od zawsze". Coś tam się jednak zwierzakom nie poukładało i koń-skoczek zarobił kopa w łopatkę. W ogóle katastrofa, konia tak bolało, że przestał chodzić, praktycznie również stawać na nodze. Błyskawicznie też " zniknął" mięsień - dokładnie tak jak piszesz dwa głębokie, wąskie doły, między nimi kość. Od lekarzy diagnoza, jaka padła, to eutanazja... bo koń nie poruszał nogą, nie kładł się, nic. Właściciel stwierdził, że zamknie konia w boksie na tydzień i zobaczy, czy coś się w ogóle zmieni... Koń pod koniec tygodnia zaczął ostrożnie nogę przestawiać, kulawy wprawdzie w pień.
Ja tego zwierzaka widziałam na żywo jakieś 2 lata po tym urazie. Odwiedzałam jedną stajnię, zwróciłam uwagę na bardzo urodziwego konia w boksie - przy drugim rzucie oka zwróciłam uwagę również na bardzo dziwną łopatkę konia (dołki) i równie dziwną z jednej strony szyję ("napuchniętą"😉. Właściciel konia opowiedział jego historię. Otóż koń wrócił pod siodło - nawet coś tam jeszcze skakał, do dużych konkursów na pewno nie wróci, ale pykał dziarsko metrowe parkury. To napuchnięcie, to były jakieś nowe (?) mięśnie, albo poprzerastane mięśnie sąsiadujące z uszkodzonym - grunt, że przejęły jego funkcje i koń odzyskał sprawność. Nie było widać żadnych problemów z poruszaniem się konia - gdyby nie właśnie brak jednego mięśnia, widoczna kość, i wyraźne gule nad i przed brakującym cały mięśniem - w ogóle nie byłoby śladu po takiej kontuzji.

Nie wiem dempsey na ile to podobny przypadek jak u Ciebie - chociaż po rysunkach wygląda to identycznie - u opisywanego przeze mnie konia uszkodzony mięsień w ogóle obumarł i zanikł całkowicie.
dempsey   fiat voluntas Tua
09 maja 2010 22:39
A niech to! Quantanamera, co za historia!
Po pierwsze - że ten koń jednak wyszedł z tego i był w stanie biegać a nawet skakać pod siodłem.
A po drugie, że robił to z jakąś zastępczą konstrukcją mięśniową, w miejsce straconego mięśnia.
Jejku co za opowieść. Chyba jedyna w swoim rodzaju.

(Ale gdybyś zobaczyła zdjęcie naszego pacjenta,  nie miałabyś wątpliwości że to inny koń 😉 Pogrubiany ogórek, 140 to on widuje na zdjęciach tylko, skok przez kopertę to szczyt jego możliwości. W czym innym był dobry za to...  🤔)

Można by przypuszczać, że koń z Twojej opowieści miał zerwany mięsień, a nasz koń ma "tylko" naderwany. Bo on chodzi, choć kulawy jak świnia. Da się podnieść lewą nogę, a nawet na chwilę prawą. Nie wiem tylko czy się kładzie - i to mnie martwi.
Eh, może jednak jest dla tego konia szansa.. W sumie weterynarz dał nadzieję.
Chodzi tylko o to, żeby chodził do lasu na spacery i był koniem familijnym. Nikt się raczej nie łudzi, że wróci do wcześniejszych obciążeń, które były niemałe.


Ciekawe, że ten obszar to tzw. mięśniozrost, chociaż nie wiem, czy trójgłowy akurat do tego obszaru należy, ale pewnie tak.
cyt:
"Kończyna piersiowa jest połączona z tułowiem za pomocą mieśniozrostu, brak tu połączenia stawowego, nie ma obojczyka ani kości kruczej. Cały ciężar przedniej części ciała opiera się na szerokich płatach mięśni łączących łopatkę i kość ramienną z kośćmi tułowia. Mięśnie te są odpowiedzialne za utrzymanie pozycji stojącej konia i zachowanie kątów stawowych kończyn"
za: http://www.csj.com.pl/ukladmiesniowy.htm


dempsey, poszło PW.

Jeśli chodzi o dr Turka, to naprawdę jesteście pod bardzo dobrą opieką. Pozostaje zaufać wetom i czekać...
Jak koń łazi i staje na nodze, to nie jest źle. Z tym kładzeniem, to bym go obserwowała, ale jak na razie pośpi na stojąco, to mu nie zaszkodzi (może być mu trudno wstawać przy takiej bolesności).
Tamten koń z tego wyszedł, a naprawdę było fatalnie (właściciel dał mu tydzień bynajmniej nie z wielkiej nadziei na wyleczenie, bo nie było nawet światełka w tunelu, że się może udać).
Swoją drogą, zdolności regeneracyjne zwierzęta mają naprawdę niesamowite.
o także mój temat - u nas od podania tildrenu na trzeszczki koń zaczął prawidłowo obciązać kopyto  oczywiście całkowicie prawa strona jest do przebudowy, bo nie ma mięśni a koń chce iść prawidłowo no i zaczyna się kulawizna, o jest inaczej rozbudowany - aktualnie się przeciążył - ale już wsiadam od wczoraj - jest ok nie ma kulawizny

u nas - gimnastyka, rozciąganie, ćwiczenia z ciężarkiem, pod siodłem drążki naprzemian wyższe po wachlarzyku na stęp i kłus, więcej ćwiczeń ogólnie na lewo (mięśnie na prawej stronie),masaż + płyn/maść (aktualnie wcierany vetisolon cała szyja, łopatka aż do łokcia) a tak to płyn rozgrzewający mięśnie przed treningiem a no i masaż po jedzie 🙂

Oprócz tego, że gdzieś pobrykał i się naciągnął (trza uważać bardzo) to koń po 3 mcach był czysty w każdym chodzie, i wrócił do normalnej pracy, ale trzeba pilnować tego - ćw, profilaktyki.

bardzo chętnie poczytam o problemach mięśniowych
dempsey Ja bym skonsultowała z LEE koniecznie. Niestety u nas w kraju nie ma takiego fachowca od mięśni jak ona. Ona mi konia postawiła na nogi. Zapomniałam dodać że pracowałyśmy też z specjalnymi obciążnikami na nogach. Dramka dzisiaj:
Dempsey, ja mam konia po nagłym zaniku mięśnia zadu, kiedyś o tym pisałam na Volcie i pytałam o podobne przypadki.
Na dzień dzisiejszy koń normalnie chodzi, zad się odbudował, natomiast przy pewnym kącie patrzenia na konia widać, że czegoś trochę w odcinku lędziowym w stronę zadu brakuje, pozostało takie lekkie wypłaszczenie. Koń nie daje żadnych objawów przebytej kontuzji, nie kuleje, leczenie to było początkowo ostrzykanie, a potem zgodnie z zaleceniem wet'a -->trening, trening, trening..
archeo   Bo warto :D
10 maja 2010 08:05
dempsey nie wiem czy pamiętasz mojego Tunisa z Dąbrowicy.
Jako młody koń lub źrebak prawdopodobnie "zachaczył" łopatką o ścianę przy wychodzeniu z boksu. USG pokazało zerwane przyczepy mięśni (na Służewcu pani doktor była zdziwiona jak dobrze koń sobie daje rade).
Na dzień dzisiejszy chodzi normalnie, odpusciliśmy sobie tylko skoki ale to juz ze względu na całokształt- masa plus zwyrodnienia trzeszczek
dempsey   fiat voluntas Tua
10 maja 2010 10:29
dzięki wszystkim za odpowiedzi

hej archeo - pamiętam, taki wysoooki 😉
nie wiedzialam ze mial takie problemy

a co do usg - jaki obszar obejmowalo? bo nam weterynarz powiedzial, ze usg jest w tym przypadku niewykonalne, ale niestety nie dopytalismy dlaczego

Szkoda że Lee w kwietniu nie obejrzała twojego konia.
archeo   Bo warto :D
10 maja 2010 10:48
hej archeo - pamiętam, taki wysoooki 😉
nie wiedzialam ze mial takie problemy


Ja też nie dopóki nie został zbadany na Służewcu.
USG miał robione przy okazji, diagnozowalismy kulawiznę-trzeszczki- więc jak juz bylismy w klinice to przy okazji zrobiliśmy USG łopatki (widoczna blizna po złamaniu i ponadrywane przyczepy mięśni).
Łopatki zawsze miał  różne (jak równo stanie to patrząc z przodu wyraźnie widać różnicę), dodatkowo jak badała do Olga Kulesza jeszcze w stajni wyraźnie pokazał, że boli go tamta okolica. Ponadto jedna noga jest trochę krótsza, ale tu juz nie wiadomo czy to tylko kwestia łopatki, czy też kopyt: jedno płaskie drugie sztorcowe

dempsey   fiat voluntas Tua
10 maja 2010 11:42
Dzięki archeo. Czyli generalnie USG łopatki da się zrobić, może akurat u naszego konia z jakichś względów jest niepotrzebne, niemiarodajne? trzeba dopytać.

Po dzisiejszej konsultacji telefonicznej (o wizytę nie tak łatwo.. czekamy) pojawiły się dwie nowe koncepcje:
- porażenie nerwu
- uraz kaletki
Jeśli się potwierdzi nerw, to ruch kontrolowany. Jeśli mięsień/przyczep/kaletka - to stanie w boksie. Czekamy niecierpliwie na wizytę.

Dramka, teraz też zaczynam żałować. Ale w tamtym momencie uwaga weterynarzy kierowała się raczej na kopyto, i daleko było do jednoznacznej diagnozy. A wizyta Lee jest dosyć sporym obciążeniem finansowym, rozumiem właścicieli że mając przed sobą opłacenie także nietanich blokad stawowych zawahali się z kolejnym wydatkiem. Chcieli dokończyć pełną klasyczną diagnostykę.
Teraz wiemy, że to na pewno nie kopyto, i że blokady byłyby zbędne. Ale wtedy nie wiedzieliśmy.
Tak bywa.

Na pewno umówimy się z Lee przy kolejnej jej wizycie w kraju.
Wizyta Lee wychodzi grosze w porównaniu do wizyt nie trafionych wetów usg, rtg, blokad itd.

U nas też stwierdzili ze trzeszczki i ze zwyrodnienia sa nie odwracalne, kobyła juz była na emeryturze. 🤔 Jakby nie Lee..
dempsey   fiat voluntas Tua
10 maja 2010 12:28
pamiętam Dramka jak się z tym bujałaś
ale u nas chyba trochę inaczej: jesteśmy bliżej celu
więc na razie jednak chyba pozostaniemy przy medycynie nazwijmy ją "klasycznej" i ona będzie wiodącą drogą. a cenne konsultacje z osobami takimi jak Olga Kulesza, Lee Hollen, Katarzyna Żukiewicz - na pewno także, równolegle.

Przynajmniej tak mi się wydaje na dziś.
Z całego serca zycze powodzenia  :kwiatek: Przed wszystkim w diagnozowaniu, bo to połowa sukcesu  🙄

Ja tyle szczęścia nie miałam.. Do końca swoich dni będe wdzieczna wdzieczna Lee bo dzięki tylko niej mój koń jest zdrowy, nie jest wskazany na wieczną kulawiznę i może skakac i swobodnie biegać po padoku  😀
dempsey   fiat voluntas Tua
10 maja 2010 18:16
dzięki  :kwiatek:
Wiadomo coś więcej?
dempsey   fiat voluntas Tua
11 maja 2010 19:29
ekhm .. nie bardzo 🤔 dr T. powiedział że sam oddzwoni, ale coś nie oddzwania. chyba się przypomnimy jutro.
dempsey   fiat voluntas Tua
15 maja 2010 15:43
dopiszę nowy post żeby podbić (moderatorzy, można by to potem scalić?  :kwiatek🙂

wieści z dziś
dr.Turek orzekł, że koń ma uszkodzony nerw promieniowy (ogurek, miałeś rację!!!). Zanik mięśnia podłopatkowego i nadłopatkowego jest spowodowany brakiem sygnału, który powinien być wysyłany do mięśnia przez uszkodzony nerw - jak wiadomo mięsień nieużywany zanika.

Stopień tego uszkodzenia nie został dokładnie określony, nie udało się zrobić usg łopatki na miejscu, ale i tak podobno byłoby to mało miarodajne.
Mięsień jest stracony, po tym okresie czasu (6 tygodni) nastąpiły w nim nieodwracalne zwłóknienia.
Koń pozornie jest w lepszym stanie, bo kulawizna w stępie bardzo się zmniejszyła. Świadczy to o tym, że inne struktury próbują przejąć zadania tych uszkodzonych i niedziałających.
Niestety pojawił się tzw. spinning syndrom: przy obciążaniu kończyny w ruchu bark i staw ramieniowy ulegają nieprzyjemnemu wychyleniu na zewnątrz. Niedziałające mięśnie miały za zadanie stabilizować ten obszar, a gdy przestały działać to cały układ nabrał cech bezwładności. Przy ruchu rozciągają się więzadła, organizm nie kontroluje tego procesu, i cały staw ramieniowy zaczyna się wykrzywiać. Jest to niebezpieczne, może doprowadzić do wywichnięcia stawu.

Zalecenia: przez próbny okres tygodnia kontrolowany ostrożny ruch w ręku w b. krótkich nawrotach. Jeśli po tym okresie zaobserwujemy większy "wychył" barku, to koń wraca do boksu.
Dodatkowo: masaże, nagrzewanie. Preparaty z wit. grupy B.
Rokowania: niepewne.
Ew. można próbować zastrzyków podskórnych z Nivelinu lub odpowiednika (powoduje coś w rodzaju przerwy a potem kumulacji impulsu nerwowego, co może pomóc w regeneracji nerwu, o ile dobrze zrozumiałam)
a także elektrostymulacji, choć jest na nią nieco za późno - zwłóknienie mięśnia.
Można także zrobić termografię aby określić zakres uszkodzeń.

Mamy ogromne wątpliwości czy wprowadzać ten ruch kontrolowany. Ale robimy tak na razie, choć pełni obaw.
Po prostu ma się wrażenie, że przy każdym kroku ten staw się wymyka na bok coraz bardziej.. Może to tylko nasze schizy, może trzeba ostrożnie działać i pilnie obserwować.

Właścicielka zasugerowała coś, co mnie zastanawia: czy nie można by stworzyć czegoś w rodzaju miękkiego stabilizatora dla konia? Brzmi śmiesznie, ale chodzi o to aby go mocno "obandażować" na czas ruchu, ścisnąć ten łokieć i bark jakby pasami, gorsetem, nie wiem... Na początku uznałam że to bzdura, ale może nie.. może trzeba się łapać także nietypowych pomysłow. Uszycie takiego stabilizatora z grubego brezentu, pasów jest przecież realne.  Ktoś słyszał może o takiej próbie??
Przecież czasem szyje się całe pasy dla koni..

Znalazłam jeszcze ciekawy tekst  n.t. uszkodzenia nerwu promieniowego u konia, autorstwa p. Maji Ingarden. Nie udało mi się z nią skontaktować, ale jestem ciekawa czy miała do czynienia z takimi przypadkami, bo to chyba nieczęste.
Specyfiką nerwu promieniowego jest to, że zawija się on dookoła kości łopatki. Najczęstsze przyczyny jego uszkodzenia: zderzenie z innym koniem, kopnięcie, zawadzenie o framugę drzwi. U nas żadna z ww., raczej przeciążenie podczas bardzo intensywnego wierzgania na padoku.

P. Kasia Żukiewicz z powodu wyjazdu niestety może nas tylko skonsultować listownie (dobre i to!).
p. Olga Kulesza pocieszyła nas, że jest wiele możliwości rehabilitacji, i obiecała do nas przyjechać. Czekamy niecierpliwie.

To tyle..
(ogólnie d..pa blada  🙁)
Averis   Czarny charakter
15 maja 2010 16:29
dempsey, miałam okazję poznać Twojego rekonwalescenta i zrobił na mnie ogromne wrażenie, cudowny koń. Z całych sił trzymam kciuki za leczenie, tylko tyle mogę zrobić w obecnej sytuacji :kwiatek:
"Mięsień jest stracony, po tym okresie czasu (6 tygodni) nastąpiły w nim nieodwracalne zwłóknienia."

Nie wierze. U nas tez miesien sie zapadł ale odbudował. Wykrok jednak nie jest ten sam, ale nie przeszkadza.

Ja bym konia pokazała Kasi Żukiewicz i koniecznie przy następnej wizycie w Polsce Lee.

Jak najwiecej stepa w reku, niech sie rusza pod kontrolą. Mi też kazali zamknac w boksie co dodatkowo pogorszyło stan mięśnia.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się