stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

a on to robi również na placu czy tylko w terenie?

Jeśli jest podejrzany grzbiet to po prostu przez pewien czas unikałabym prowokujących konia sytuacji, w sumie jeżdżąc na placu jest łatwiej sobie poradzić z takim zachowaniem bo można zacząć jechac do przodu. To jest jeszcze jedna opcja: jechać (brak ryzyka wspinania itd) ale jechać w taki sposób, żeby to było dla konia trudne fizycznie zadanie. Np wolta jechana szybkim kłusem albo zebranym galopem do uspokojenia, obniżenia szyi. Tyle że to jest metoda na zdrowego konia.
halo i tu masz racje. Bo to caplowanie nie pojawia sie zawsze a wlasnie kiedy kon wejdzie w swoj swiat. Potrafi przejsc caly spacer spoko (choc zadko bo juz zna droge do stajni) a potrafi sie zagotowac tak ze dzieja sie przedziwne rzeczy. Np ostatnio jechalam droga (musze przejechac przez wies) to psy dobiegajace do bram tak go zagotowały ze na koniec drogi przestraszył mi sie..... latarni. No jakby dzisiaj tam wyrosła  😁 ale przestarszyl sie tak ze z konia zrobil sie kamien. Odwinał mi sie i pogalopował w druga strone, ale tylko ze 2-3 kroki bo udało mi sie go przekonac ze idziemy jednak do lasu a nie galopem do domu po asfalcie. Ale ta jazda juz byla do dupy. Zrobilam koło to co robie na stepa przez las, wrociłam na plac, a obok placu za płotem cos budowali. I na kazdy dzwiek młotka wystrzelalismy w kosmos. No są takie dni ze go cos zagotuje juz na początku i co zrobie.

Orzeszkowa, halo spiewam mu  🤣 praktycznie przez cały teren mu spiewam a jak czuje zblizajacy sie kryzysowy moment to powtarzam ze jest najgrzeczniejszym folblutem swiata ( ale kłamstwo :cool🙂 i głaszcze i w 80% sytuacji pomaga.
Myslalam tez nad klikerem wlasnie. Cos zeby wyrobic w nim odruch. Bo np z ziemi- kiedy patrze ze odlatuje albo pcha sie na mnie- prosze go o cofniecie albo ustapienie zadem. Nie było jeszcze sytuacji zeby nie wykonał. I kon najczesciej wraca do mnie myslami. Uczylismy sie tego z ziemi gdy kon sie wpychał na mnie gdy bylam na ziemi. Teraz nie ma tego problemu. Na lonzy po zimie tez mi caplował. Tu z kolei nie było pierwszego stepa bo stresował go plac (kawałek od stajni), jakis pies, cokolwiek. Wtedy szlam kawalek z nim mowiac do niego i stopniowo wracalam na swoje miejsce wydluzajac dystans, a kon juz wracal myslami do roboty. Trwa to moze z 3 minuty a przynosi bardzo fajny efekt spokojnego konia.
Dlatego szukam jeszcze sposobu na te  20% sytuacji pod siodlem w ktorych uspokajanie nie pomaga, dobra moze chcialam jakiegos magicznego rozwiazania. Moze sama je znajde. Bo czuje ze robię ta robote z nim 'jakos' ale czy do konca dobrze? Brakuje mi tej decyzyjnosci czasem czy powinnam go ukarac czy uspokajac. Bo pierwszy raz mam az tak skomplikowany przypadek. Wybieram uspokajanie lub ignoruje pewne zachowania, wygrywam tym ze nie spadam.

On jeszcze w momencie kiedy jest juz hardkorowo ugotowany zaczyna tak kozłowac- coraz wyzej przodem- coraz wyzej zadem i tak na zmiane, czasem dołozy do tego wybicie z czterech. No sorry nie bede go wtedy głaskac.. Bic go tez nie bede. Dostał kiedys łomot dawno temu na poczatku naszej znajomosci jak nieładnie dębował, juz mi nigdy tak wysoko nie sprobował. Ale wtedy był jeszcze ogierem i był pewny siebie i bardzo chciał dominowac. Teraz to bardziej taki autystyk, do tego niepewny.
Wiem kiedy to nalezy ukrócic- przykład: padał snieg, konie nie poszły na padok: wyszłam na łąke przed stajnie postepowac. Slyszal konie, był wkurzony ze nie został z nimi, wobec tego na kazdy krok dalej od stajni odstawiał i takie własnie kozły i wybicia. Musialam go wtedy bardziej zdecydowanie posłac do przpodu, krzyknąc, bo za chwile konik by mi pokazał ze bedzie chodził tylko 5 metrow od stajni albo najchetniej to w ogole.
Ale pozostałe sytuacje to stres.

halo co do gum mam podobne zdanie, tylko ja wiem czy w jego przypadku sa one takie straszne? Nie naciaga ich w ogole, wiadomo naciagna sie chwile jak np sie potknie ale to sytuacje sporadyczne. A tak, on od razu ustepuje on tego delikatnego nacisku jaki daje guma. Mysle juz nad bardziej ambitnym wypieciem,a le na razie to czekam na jakies rowne miejsce do jazdy i lonzowania...
Natomiast nie wsiadam z gumami.
Magda Pawłowicz u niego akurat to nie podziała, bo nie bedzie wiedział o co mi chodzi, tylko rowne tempo jest kluczem do tego konia jesli chodzi o jazde na placu.

Natomiast sprobuje mu przypomniec te ustepowania bo fajnie mi sie skupia na zadaniu, moze uda sie to przeniesc na teren?

Myslalam nawet keidys o oddaniu go w trening, ale nie mam tyle zaufania do zadnego trenera. Wystarczy ze wsiadzie luzak który zrobi z nim cos siłowo i mam po koniu. Juz kiedys tak było ze siadła osoba o wiele bardziej doswiadczona ode mnie, a kon sie tak zablokował ze nie dało sie juz nic zrobic i nie skoczyl wtedy zadnej przeszkody (a wczesniej w zyciu mi nie wyłamał).

teraz to te moje wypowiedzi wygladaja jakbym robiła diabła ze swojego konia  😉 nie jest tak. Po tylu akcjach dalej chce mi sie z nim pracowac. Mysle ze przedstawilam sytuacje w miare obiektywnie. Bardzo Wam wszystkim dziekuje za rady, bedziemy wprowadzac w zycie i sprawdzac co działa. Juz z grubsza wiem co pojdzie na pierwszy ogien i co moze zadzialac.

Orzeszkowa owsa je pół miarki na dzien albo wcale, tresciwego to tak zje hmm w sumie 800g-1kg (głownie niskoenergetyczne musli plus jeczmien) na posiłek x2 plus sieczka, na obiad wysłodki w  ilosci symbolicznej jesli nie chodzi, wiekszej jesli chodzi.
Evson, a ja tak sobie myślę: Czy ty nie jesteś zbytnią idealistką? Bo jakieś to faktycznie pomieszane. Na moje: kozły po wyjściu ze stajni "bo koniki zaś" = Niedopuszczalne, zwrot w tył "bo latarnia" = wręcz norma. Ogromna różnica. To odróżnianie uspokoić-skarcić to trudna sprawa, szczególnie jeśli koń nie jest zbyt wylewny emocjonalnie, tzn. gdy zachowuje dystans emocjonalny od jeźdźca i trudno wyczuć czy strach czy bunt. Spróbowałabym sobie uładzić w głowie (domyślam się, że w tym celu, świadomym albo pół, piszesz). Zoptymalizować, uśrednić, uporządkować. Ustalić co jest do "zrównania z ziemią" - ma tego Nie być - i już, co do przepracowania spokojnie a nieustępliwie, po trochu, a co w zasadzie ignorować. Jeśli dałaś radę coś takiego zrobić z ziemi, zapanować nad chaosem, wprowadzić dyscyplinę, czemu miałabyś nie dać rady z siodła?

Wg mnie nie opisujesz potwora, tylko całkiem zwyczajnego (wystanego 😀iabeł🙂 folbluta. Wręcz - folbluta wiosną  😜 Tylko wpadłaś w chaos i popłoch, co nie jest dziwne, bo przydarza się prawie zawsze gdy jest jakiś ciąg kontuzji. Np. taka sytuacja, model taki: konik miał chromą nóżkę, już wdrażamy do pracy - i bach, potknął się ta nóżką. Mocno. Zsiadamy, oglądamy, martwiejemy, oddychamy z ulgą. Jeździmy dalej - a tu bach - nogi mylą się w tym samym miejscu. Tym razem prosimy kogoś z ziemi, żeby obadał czy wszystko ok. Ok. jedziemy - a tu bach - potknięcie a za moment dzika walka pt. jak śmiałaś zostać na grzbiecie??? Takie sytuacje. Łatwo się pogubić. Nawet przy kontuzjach drobiazgach.

Przyznam, że nie zawsze wiem co robić z takimi fantami. Jest szkoła hardcorowa - że jeśli "koniu" coś Naprawdę nie pasuje, naprawdę dokuczliwe, niewykonalne - to on o tym poinformuje dosadnie, nie damy rady, a zatem - jeśli dajemy radę (choćby ledwo, ale dajemy) to "koniu" nic nie jest tylko ściemnia. Nie jestem jej zwolenniczką, choć dostrzegam skuteczność (ale czy zawsze ma chodzić wyłącznie  o skuteczność?) Jednak warto mieć w pamięci, że taka opcja też istnieje, ludzie ją stosują a konie mają się dobrze. Warto mieć w pamięci gdy człowiek pogubiony, bo niedawnemu chorusowi nieba by przychylił. Chyba większość matek ma takie doświadczenia, że dzieciom po chorobie "wyrastają rogi". Mówimy: bo już kota dostaje z nudów, bo wymęczony chorobą to wariuje, bo odbija mu/jej bo już nic nie boli itd. a możliwe, że zjawisko ma związek z tym, że wobec chorego jesteśmy Bardzo wyrozumiali.

Byłabym za tym, żebyś przede wszystkim to sobie ułożyła. Jasno określiła granice, czego nie zaakceptujesz - no way, co "na miękko", a co w ogóle na razie nieistotne. Bo jednak jest niepokojąco. Bo trzymanie zadanego chodu/tempa/rytmu i w miarę kierunku to podstawowe Obowiązki wierzchowca. Elementarne. Przedszkole. Gdy coś tu szwankuje, to będzie odbijać się czkawką zawsze i wszędzie. A jak w innym wątku napisała quanta - nie da się Zawsze zapewnić warunków pracy w emocjonalnym komforcie, w chill-oucie.
halo tak, ja za duzo mysle, analizuje- to wiem. Z ta latarnia to przykład dla zobrazowania co potrafi nagle konika przestraszyc gdy jest ugotowany. Nie biore zbytnio do siebie tej sytuacji bo nie mam wpływu na to czego sie przestraszy, wazne ze teraz po paru krokach jestem w stanie zawrocic i pojechac w swoja strone, tam gdzie chcialam. Kiedys mnie tak przewiozl, na samym poczatku jak go kupilam- ze wlasnie cos zobaczyl i wrocil ze mna galopem pod brame stajni. Teraz jest juz ok w tym temacie bo nie odpusciłam dziadowi wtedy, dlatego teraz robi 2-3 kroki a nie drze pare kilometrow w strone stajni.
Ale to czego nie akceptuje jest akurat jasno okreslone. Nie akceptuje tych kozłów, nawet jesli wynikaja ze stresu, to sa manifestacja nieposluszenstwa. Tylko tu sie zaczyna problem bo nie mam na tyle doswiadczenia z niegrzecznymi folblutami zeby wiedziec czy warto zaczynac z nim konkretną wojne. Bo jesli spadne (plus kon wtedy wróci ulicą) to  bedzie to srednio edukacyjne dla konia. Przez ostatnie 4 lata czesciej przewracalam sie z konmi, spadlam moze raz czy dwa wiec nie jest tak ze słabo siedze w siodle, ale ja wiem czy on mnie nie wysadzi jak mu jeszcze dołoze adrenalinki zaczynajac z nim wojne... mysle ze da rade  😉 Plus nigdy nie ejstem do konca pewna czy nie wywinie czegos harkorowego np wywrotka na plecy, po prostu mam dystans do koni znajdujacych sie w takim stanie zagotowania. Wolalabym tego nie sprawdzac. Dlatego zazwyczaj wysiaduje to co on tam wymysla i dalej robie swoje czyli np oddalam go znowu kawalek od stajni jesli na to sie zbuntował. Wracam do domu dopiero kiedy przestaje reagowac kozłami na zmiane kierunku, wolte, oddalenie od koni. No przechodzi mu, nie moge powiedziec zeby kiedys ze mna wygrał ze np sie zbuntował a ja wrociłam do domu. Nigdy nie dopusciłam do takiej sytuacji. Nigdy tez nie wrociłam z jazdy z nieprzepracowana jakas rzecza tylko czasami obnizenie wymagan jest absurdalne - np cala jazda polega na pracy nad równym tempem w stepie/kłusie.
Ja po prostu nie jestem pewna co do swoich umiejetnosci w stosowaniu kary, dlatego wole nie isc z konmi na wojne.
Ale jest duzo racji w tym co piszesz. Choc juz strach o operowaną noge mi przeszedł i mniej sie juz z nim cackam.
Fajnie ze zauwazasz moj błąd i chaos bo wlasnie o to mi chodzilo zeby ktos wylapał co robie zle. Tylko tak jak mówie dalej nie jestem pewna czy jestem na tyle kompetentna zeby stosowac kare. Mam nadzieje ze sama konsekwencja sie to załatwi, czy za mało?
Ogolnie to mamy dopiero marzec a ja go wdrazam po zimie i po tysiacach kontuzji wiec moze byc tez tak ze za pare miesiecy bede miec grzecznego konika.
Halo uderzyłaś w sedno sprawy . Ja niestety mam trochę mało czasu , ale namawiam Cię na założenie tematu ,, XX na wiosnę "
A ja wrócę do tematu grzebania nogą...trochę już o tym było, ale w sumie szukajka nie znalazła mi nic nadzwyczajnego więc poruszam jeszcze raz (może ktoś w międzyczasie znalazł jakiś cudowny sposób  👀 )

Moja grzebie nogą..przy zapinaniu popręgu, przy karmieniu sianem i w zasadzie tyle... ale grzebie, mocno wysoko zadzierając nogę i baaardzo chciałabym się tego pozbyć, jak się nie uda przy jedzeniu to chociaż w czasie siodłania.
Ignorowanie, upominanie, pacnięcie w łopatkę, nagradzanie jak nie grzebie - nie ma żadnej poprawy. Grzebie od kiedy ją mam, innych problemów wychowawczych nie ma. I nie jest to żebractwo, ale raczej okazanie niezadowolenia, że np zapinam popręg.

Gillian   four letter word
15 kwietnia 2016 10:40
olq,
Witam
Mam problem z koniem - 3 miesiące temu kupiłam konia. Koń 9 letni zajeżdzony, startujący zawody do L. Do tej pory wszystko było w porządku - koń grzeczny , nawet raczej z tych leniwych , na pewno nie do przodu i nie wyrywający. Potrzebujący mocniejszej łydki. Tydzień temu coś zaczeło się dziać - na jeździe stęp okey, kłus okey, galop - po dwóch kołach nagle zerwał się dziko przed siebie , na oślep, oczywiście zatrzymałam się na ziemi przed barierką. Okey - zwaliłam to na fakt że pewnie się czegoś spłoszył , bo jest dość płochliwy , i trudno zdarza się. Następy dzień , znów ujeżdzalnia - stęp okey, zero strachów, kłus również , przy przejściu do galopu po dwóch krokach to samo - dziki galop na oślep nie wiadomo dokąd bo ani do wyjścia, po prostu przed siebie przez środek ujeźdzalni. Następny dzień - to samo ale już przy kłusie. Dziś wzięłam na lonże żeby popracować z ziemi bo może jest jakiś problem - stęp okey, przy przejściu do kłusa koń wyrwał galopem do przodu tak że szorowałam twarza piach - ale lonży nie puściłam 🙂 . powrót na lonże, kółko stępem , przejście do kłusa - to samo, przy czym o mało nie zostałam staranowana przed maleństwo. odpuściłam, ale całą drogę z ujeźdzalni do boksu koń napięty, nerwowy. Nie wiem co może być powodem takiego zachowania i co z tym robić - przy zabiegach piel. koń jest nadal spokojny - podaje nogi, przytula się, daje się z przyjemnością głaskać dotykać. problem zdrowotnych nie zauważyłam - nie kuleje, nie ma żadnych zranień, kopyta regularnie robione. Nie jest to też kwestia nie wybiegania - koń chodzi co drugi dzień na padok - na cały dzień praktycznie, do tej pory chodził też 4-5 razy w tygodniu pod siodłem plus 2 razy w tygodniu karuzela. Nie mam pojęcia co jest przyczyną takiego zachowania - do tej pory na lonży koń idealnie się zachowywał, reagował głosem, prowadziłam go bez bata. Na ujeżdzalni do tej pory też raczej musiałam go popędzać. Dziwi mnie też fakt że nie jest to regularne - czasem zdarza się po 15 minutach ładnego kłusa że zacznie tak robić, czasem od razu jak dziś na lonży... nie mam pojęcia co z nim robić.
aroniasty Zanim cokolwiek innego sprawdziłabym zęby i plecy. Z pomocą weterynarza oczywiście.
aroniasty, 3 miesiące temu kupiłaś, czyli jak się domyślam, przeniosłaś do innej stajni, więc co się z tym wiąże,  koń zmienił dotychczasowy tryb pracy, żywienia i padokowania na inny.
Pewnie pierwszy Twój koń.
Obstawiam na 99%, że koń najzwyczajniej w świecie odpala wrotki dlatego, że ma za dużo żarcia i za mało ruchu, oraz przede wszystkim, że brakuje wam asysty kompetentnej osoby z ziemi.
Masz tam instruktora/trenera? Jak nie masz, to koniecznie miej. Bez tego nie da rady. :kwiatek:
Pierwsze pytanie powinno brzmieć: Co ze mną jest nie tak? A nie: Co z koniem jest nie tak?
A odpowiedź zapewne brzmi: Brak doświadczenia i umiejętności.
aroniasty Zanim cokolwiek innego sprawdziłabym zęby i plecy. Z pomocą weterynarza oczywiście.


myślisz że od zębów mogłoby się coś takiego dziać ? Ale wtedy tak nagle z dnia na dzień i to nie regularnie tj, wczoraj klusem chodził okey, zrobił dwa kółka galopu dobrze , i po tym czasie zaczol biec na oślep, dopiero przy kolejnym zagalopowaniu.  przy zakładaniu wędzidła nie ma problemów.  Czy jeśli byłby to problem zębów nie działoby się to zawsze już przy stępie?
aroniasty, a jak się coś takiego dzieje i jak zakładam spadasz, to co się wydarza dalej? Koń wraca do stajni? Ty ponownie wsiadasz?

Raczej wyglądałoby na to, że przyczyną narowów konia jest zielony właściciel, a nie zęby, ale zęby powinny być obowiązkowo sprawdzone zaraz po zakupie. Jeśli do mnie przychodzi nowy koń, to jedna z pierwszych rzeczy od których zaczynam to umówienie dentysty na przegląd.
aroniasty, 3 miesiące temu kupiłaś, czyli jak się domyślam, przeniosłaś do innej stajni, więc co się z tym wiąże,  koń zmienił dotychczasowy tryb pracy, żywienia i padokowania na inny.
Pewnie pierwszy Twój koń.
Obstawiam na 99%, że koń najzwyczajniej w świecie odpala wrotki dlatego, że ma za dużo żarcia i za mało ruchu, oraz przede wszystkim, że brakuje wam asysty kompetentnej osoby z ziemi.
Masz tam instruktora/trenera? Jak nie masz, to koniecznie miej. Bez tego nie da rady. :kwiatek:



Właśnie koń dostaje jeść niedużo - dodatkowo ograniczyłam właśnie owies, dostaje musli. Nie jest gruby wręcz mógłby przytyć kilka kilo. Ruchu też ma dużo - mamy wielkie padoki gdzie ostatnio pasie się po 12 godzin z innymi końmi wiec ruchu ma dużo, dodatkowo pod siodłem 4-5 razy w tygodniu w inne dni karuzela.  Martwi mnie bo jeździłam wcześniej na koniach nie -wybieganych. To było zupełnie co innego - po prostu szybko galopowały dopóki się nie zmęczyły, bryknęły czasem. On ma reakcje jak typowy koń który się spłoszy , biegnie na oślep w wybranym sobie kierunku nie patrząc na nic , taranując przeszkody. Dodatkowo koń np dziś idący na lonże - spokojny oddycha miarowo, rozluźniony. Stęp na lonży to samo  głowa nisko, człapie sobie. przy przejściu do kłusa kilka razy koń wariuje, wyrywa się przed siebie w kierunku nie po kole ale przed siebie na oślep . koń wraca z lonży nerwowy, szybko oddychający, zestresowany, wyrywający się.
Mamy kilku instruktorów - niestety do poniedziałku trwają u nas obozy i nikogo w tym czasie złapać nie można...

aroniasty, a jak się coś takiego dzieje i jak zakładam spadasz, to co się wydarza dalej? Koń wraca do stajni? Ty ponownie wsiadasz?

Raczej wyglądałoby na to, że przyczyną narowów konia jest zielony właściciel, a nie zęby, ale zęby powinny być obowiązkowo sprawdzone zaraz po zakupie. Jeśli do mnie przychodzi nowy koń, to jedna z pierwszych rzeczy od których zaczynam to umówienie dentysty na przegląd.



Nie spadam zazwyczaj, nie pierwszy raz jak koń mnie ponosi, jeźdzę już ładnych parę lat, wiec nie jestem zupełnie zielona 😉 Spadłam raz przy za dużym skręcie, ale oczywiście od razu wsiadłam i koń musiał chodzić dalej - tego błędu nigdy nie popełniam bo wiem ze nauczyłby się że jak zrzuci to koniec pracy.  Jak tak zrobił dziś na lonży to też musiał wrócić na koło i od początku - ale za każdym razem było to samo. Jak mówię jeżdzę już parę lat, jeździłam też na świeżych koniach które rozpierała energia ale to jest zupełnie co innego teraz, niż szybki galop z nadmiaru energii. Koń miał przed zakupem robiony cały tuv i weterynarz sprawdzał go po zakupie, wszystkie było okey.

[quote author=Atea link=topic=99961.msg2568419#msg2568419 date=1467922188]
aroniasty Zanim cokolwiek innego sprawdziłabym zęby i plecy. Z pomocą weterynarza oczywiście.


myślisz że od zębów mogłoby się coś takiego dziać ? Ale wtedy tak nagle z dnia na dzień i to nie regularnie tj, wczoraj klusem chodził okey, zrobił dwa kółka galopu dobrze , i po tym czasie zaczol biec na oślep, dopiero przy kolejnym zagalopowaniu.  przy zakładaniu wędzidła nie ma problemów.  Czy jeśli byłby to problem zębów nie działoby się to zawsze już przy stępie?
[/quote]


Umiejętności jakieś posiadam - nie jestem zupełnie zielona, jeżdzę pare lat, miałam wcześniej pod opieką przydzielonego konia. Jeżdzę regularnie, bardzo często, treningi oczywiscie do tej pory pod okiem instruktora, głównie treningi skokowe. Z końmi do czynienia oprócz jazd też miałam bo byłam w klubie jeździeckim wiec żywienie itp nie są mi obce. Martwi mnie tak nagła zmiana zachowania - jak mówiłam koń przez te 3 miesiące był bardzo spokojny, od poprzedniego właściciela wiem też ze wcześniej też nie mial z nim problemów ( to znajoma osoba )
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Dublowanie wątków, brak edycji postów
Konia należy zwrócić popzwróciemu właścicielowi i odzyskać kasę, albo .... dowiedzieć się kiedy odchodzi najbliższy do Rawicza....
Konia należy zwrócić popzwróciemu właścicielowi i odzyskać kasę, albo .... dowiedzieć się kiedy odchodzi najbliższy do Rawicza....
u nas się mówi: przebadać i...zrobic grilla.

Jeśli to nie z psychiki się bierze to mogą byc to zęby.
Konia należy zwrócić popzwróciemu właścicielowi i odzyskać kasę, albo .... dowiedzieć się kiedy odchodzi najbliższy do Rawicza....


To nie wchodzi w grę - prawo zwrotu nie obowiązuje 🙂 Koń jest dobry, ma paszport, dobry rodowód bo jego ojciec to Emetyt , predyspozycje sportowe ma super bo to kawał konia 175 cm w kłebie. Kupe kasy kosztował🙂 Szczegolnie że do tej pory super się dogadywaliśmy, nawet zacześlismy już skakać i wszystko było okey do tego czasu.

[quote author=melehowicz link=topic=99961.msg2568460#msg2568460 date=1467925406]
Konia należy zwrócić popzwróciemu właścicielowi i odzyskać kasę, albo .... dowiedzieć się kiedy odchodzi najbliższy do Rawicza....
u nas się mówi: przebadać i...zrobic grilla.

Jeśli to nie z psychiki się bierze to mogą byc to zęby.
[/quote]

Muszę przyjrzeć się wobec tego tym zębom. Możecie mi przybliżyć temat jakie mogą być skutki zepsucia zębów u konia?Bo byłam pewna że takie coś można wykryć już przy wkładaniu wędzidła do pyska, jakąs niechęc czy bolesność.oglądał go wet przed zakupem i niby było okey, ale kto wie może jakiś zły weterynarz.
czyjej hodowli jest ten koń (może być na PW)
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
07 lipca 2016 22:23
Nie chodzi o to że koniom się psują zęby, tylko o to że mogą narastać ostre krawędzie które ranią wnętrze pyska konia

Tu trochę o zębach konia i problemach z nimi

http://www.equivet.pl/?action=uslugi2
Po pierwsze - przeczytaj regulamin i nie pisz posta pod postem. Do dopisywania masz edycję i tam dopisuj zmiany. Grozi Ci ostrzeżenie od moderatora.
Po drugie.. nikt Ci nie zdiagnozuje konia przez internet.
Po trzecie... nikt nie sugeruje zepsutych zębów (chociaz ropień się trafić zawsze może)  tylko to ....poczytaj
http://equista.pl/editorial/206/weterynaria-kon-u-dentysty
Po czwarte.. ucieczka konia to najczęściej ucieczka przed bólem. Powodem może być kontuzja czy inne bolesności np grzbietu spowodowane dupotłukiem-jeźdźcem czy niedopasowanym siodłem.
Po piąte.. ucieczka może być spowodowana nieogarniętym jeźdźcem na grzbiecie, wiec jeśli nie masz uwag do swojej techniki jazdy sprowadź weterynarza.
Po szóste ....
Po siódme....
Po dwudzieste... czyli powodów może być setki łącznie z np. brutalnym stajennym.
aroniasty, nie chciałabym Cię urazić, ale oprócz przyczyny weterynaryjnej istnieje szansa, że koń po prostu Cię robi w bambuko. Czy masz jakąś trenerkę albo kogoś dość mocno doświadczonego, która mogłaby wsiąść na tego konia i sprawdzić "o co kaman"?

Konie to cwane gapy i jak widzą, że mogą, to to robią. Mnie ostatnio 4-latka machała łapami przed nosem. Jak się zorientowała, że można dostać ode mnie za takie zachowanie to stoi teraz jak trusia. A zaczęło się od tego, że machnęła mojej córce, która nie zareagowała.

Nie wykluczam oczywiście przyczyny zdrowotnej, a ja nie jestem weterynarzem więc w tej sprawie się nie wypowiem. Rozumiem, że nie ma takich uspokajaczy chemicznych, które by działały przez 3 miechy i teraz właśnie przestały i nie jest to kwestia tego, że się właśnie wrażliwy na muchy zrobił?
czyjej hodowli jest ten koń (może być na PW)



tu jest jego wpis do bazy http://www.bazakoni.pl/hibiscus-emetyt-hiromacja jest tam hodowca




Odpowiadajac na inne pytania - sprawdzę zęby jak najszybciej, chociaż nie zauważyłam typowych objawów - koń nie ma problemów z przyjęciem wędzidła, chętnie je bierze, je też normalnie i chętnie. Przy stepie jest również okey - problematyczny jet kłus i galop chociaż też nie od razu - na lonży nie chciał zrobić ani kroku kłusem ale wczoraj pdo siodłem zrobił parę kółek i dopiero.

Najbardziej martwi mnie że jest to zmiana z dnia na dzień - do tej pory nie było takich znaków, wręcz przeciwnie , koń jak nie chciał jeździć to raczej w drugą stronę - był powolny, ledwo przebierał tymi swoimi odnóżami.
Nie należe też do osób które konia nie karają i myślą że miłością da sie załatwić wszystko - koń jest karany za złe zachowania i korygowany. Jeśli czegoś nie zrobi to poprawia to do skutku.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
07 lipca 2016 23:37
może też siodło mu nie pasować - za małe np.
może też siodło mu nie pasować - za małe np.



Sprawdziłam z trenerem, siodło jest okey dopasowane , na lonży bez siodła robi to samo a nawet jeszcze gorzej jak dziś - przejście do kłusa, dwa kroki i dziki pęd w odwrocie. A ja z ryjem na ziemi ale trzymająca lonze 😀
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
07 lipca 2016 23:47
A ktoś inny na niego wsiadał i czy podobnie się zachowuje wtedy?
A ktoś inny na niego wsiadał i czy podobnie się zachowuje wtedy?


Wsiadała na niego osoba ze stajni jeżdząca dłużej i lepiej ode mnie i było to samo. Poproszę jeszcze trenera by zobaczył czy też tak się zachowuje, aczkolwiek obawiam się ze to może być problem z zębami. Tylko nie wiem czemu nie ujawnia się już przy zakładaniu wędzidła czy stępie, a w różnych fazach zajęć. Bo dziwi mnie fakt że koń ładnie reagował i współpracował ze mną przez te 3 miesiące, jeździliśmy pod okiem instruktora i też uwag nie było. Koń sam w sobie był super - puszczony na hale i ułożeniu przeszkody sam po pokazaniu potrafił reagując na głos pokonać ją i robić to kilkukrotnie - współpraca bez użycia jakichkolwiek pomocy, tak samo jazda - wcześniej mogłam wsiadać bez bata i samymi łydkami i dosiadem z nim pracować. Moja technika się nie zmieniła , nikt inny na konia nie wsiada, koń ma lekkie wędzidło - podwójnie łamane , więc naprawdę bardzo dziwi mnie ta zmiana i to tak nagła z dnia na dzień bo jeszcze tydzień temu skakaliśmy coś tam nie dużego i pięknie się zachowywał. 

Dodatkowo inne czynności wykonuje bez zarzutu - myślę że jeśli to byłby problem w hierarchii to tu też nie było by porozumienia - a mogę spokojni go sprowadzić z padoku gdy inne konie zostają, robimy jakieś ćwiczenia na padoku - koń jest uważny, podąża za mną, wykonuje proste polecenia, na myjce bez problemu, siodłanie, czyszczenie też - a warto wspomnieć że nie jest taki dla innych osób - potrafi innym wyrwać się z uwiązu gdy ktoś chcę sprowadzić go na padok i nie przepada jak czyści go ktoś inny.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
08 lipca 2016 02:35
no to można powiedzieć, że problem raczej nie leży w tobie
aroniasty szczerze współczuję takiej zmiany zachowania i Twojego szarpania się z koniem.

Zakładając, że zachowanie konia wynika z jego "osobniczej natury" może być kilka przyczyn:
- po 3 miesiącach koń w nowym miejscu poczuł się pewnie i zaczyna pokazywać rogi, które miał już wcześniej. W momencie kiedy zaczynasz od konia wymagać to zaczyna się buntować i właśnie robi to co robi. Niestety mam przeczucie (oby mylne), że jest to jego wyuczone zachowanie.

- coś może się dziać w stajni-> agresja stajennego, agresja innych koni w stosunku do Twojego konia. Mój koń reaguje niespokojnym zachowaniem jak coś się w stajni dzieje. Miałam przypadek, że z dość odważnego, ale "paczającego" konia mój kopyciak zrobił się strasznie płochliwy i nieprzewidywalny. Później okazało się, że na padoku był koń, który dosłownie polował na mojego konia. W tej sytuacji o mały włos nie doszłoby do tragedii, gdyż agresor stawał się coraz bardziej agresywny i robił wszystko by zrobić krzywdę.

- za dużo jedzenia. Pasie się na trawie 12 h? Sama trawa może być wystarczająca energetycznie dla tego konia + nieduże (ile?) ilości paszy treściwej mogą zrobić bombę zegarową. Możesz to sprawdzić obcinając mu dodatkowe jedzenie przez kilka dni, by do posiłków dostawał dosłownie garść paszy treściwej.

Na ile zmieniło się życie tego konia jak go kupiłaś? Miał wybieg, padok pastwisko? Jesteś w stanie powiedzieć ile on wcześniej pracował, a ile z Tobą?

Co do zębów warto to sprawdzić u weta. Możesz też spróbować zrobić prosty test z marchewką (przed przyjazdem weta) i zobaczyć w jaki sposób koń ją je. Daj większy kawałek marchewki i zobacz jak ją koń gryzie, czy żuje normalnie, płynnie, a może mieli każdy kęs i przekłada kęs ze strony na stronę by ją lepiej pogryźć? Może gryzie ją tylko przednimi zębami i zamiast gryźć tylnymi znowu próbuje przegryzać przodem?

Równie dobrze zachowanie konia może być kompilacją tego wszystkiego co wyżej opisałam.

Sprawdź zdrowie, zmniejsz jedzenie i pracuj dalej, najlepiej pod okiem kogoś doświadczonego.
Masz taki zapis w umowie, że nie stosuje się prawa polskiego do tej umowy, a może zapisano w umowie, że koń ponosi? Jeśli to ostatnie to nie ma o czym mówić. A może znowu jakiś teoretyczny przypadek?
Ludzie! Nie trzymajcie koni- zabójców ( podnoszących, wspinających się, itp).
aroniasty wydaje mi się, że po kilku miesiącach w nowym miejscu koń poczuł się pewniej i zaczął Cię sprawdzać. Z tego co opisujesz to zachowanie zdążyło się już ugruntować, dlatego będzie Ci ciężko. To, że wcześniej koń był raczej do pchania - no właśnie, jaki jest, póki mu palma nie odbije? W stępie aktywny czy musisz go motywować cały czas? Paradoksalnie ponoszenie jest też formą odmowy ruchu naprzód - wymagasz od konia coraz więcej wysiłku i kiedy zaczyna mu to przeszkadzać, próbuje Cię wystraszyć.
Może być też tak, że faktycznie coś boli, od siodła na przykład, a Ty masz problemy z równowagą - w stępie jest znośnie, w kłusie rożnie, galopu nie zdzierży to ucieka.
Sprawdzić konia zdrowotnie nie zaszkodzi, ale tak naprawdę nawet chory koń nie ma prawa robić na Ciebie takich zamachów.
Moim zdaniem to po prostu próba sił - poczytaj wątek o niesubordynacjach, ciekawa dyskusja wywiązała się też w kąciku żółtodziobów - o brykaniu co prawda, ale postępowanie wbrew pozorom jest takie samo. Przede wszystkim nie próbuj konia zatrzymywać, kiedy się z Tobą zabiera, nie pochylaj się, nie odstawiaj łydek. Obierz kierunek i jedź, jakby nic się nie stało, prędzej czy później odzyskasz kontrolę pod warunkiem, że nie spadniesz.
A owies to faktycznie możesz obciąć.
Może masz możliwość sprawdzić, podpytać czy nie było takich zachowań u poprzedniego właściciela? Może dlatego go sprzedali?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się