problem z wchodzeniem do hali

Witam,

mam pewien problem z młoda klaczka (około 3 lat)
problem polega na tym ze nie chce przejść przez stajnie i wejść na hale. probowałam juz i na marchewkę i na cierpliwość, z batem bez bata, nic nie pomaga. dopiero gdy ktoś zacznie iść za nią i ja poganiać to dopiero wtedy wejdzie (chociaż tez z trudnościami), ale innego sposobu nie znalazłam. gdy tylko sie wejdzie z nią do stajni to od razu sie spina i nie ma mocnych zeby ja ruszyć....

mam nadzieje ze mi jakoś pomożecie...
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,1412.2790.html zadaj pytanie tutaj od tego jest ten wątek 😉
Mimo zgłoszenia, wątek nie zostanie zamknięty, bo porusza konkretny problem, który niekoniecznie do kącika żółtodziobów pasuje.

Proszę tylko uściślić tytuł, bo "problem" niezbyt wiele mówi.
Są też "nieposłuszeństwa, niesubordynacje" i "młode konie" 🙂.
Rozszyfruj trochę pojęcie "stajnia" - pusta czy z końmi? jasna czy ciemna? Napisz jak najdokładniej jak to wygląda - może już pisząc zorientujesz się o co może chodzić 🙂.
klaczka stoji w boksie na zewnatrz i gdy tylko zrobi pierwsze kroki wchodza do stajni  (gdzie w bokasch sa konie, i jest dosc jasna) od razu staje wryta i nic nie da sie juz zrobic chyba ze isc za nia i "poganiac" szczotka. 

juz probowalam wszystkiego wiec moze wy mi podpowiecie jakies patenty?
mój jako 3 latek miał to samo, gorzej jak byłam sama, czasem 40 minut wchodziłam na halę a z daleka myśleli znajomi że bawimy się marcheweczką czy coś i nie podchodzili a ja bezradna
niestety metoda bacikowa osoby drugiej  jako jedyna bo młody już zaczął przesadzać i trzeba było go szybko nauczyć że jak idziemy to idziemy i koniec a nie bawienie się marchewką godzinę itd
były 2 takie sytuacje potem już "zapomniał"  a teraz ma 6 lat  i spokój 😉

Po pierwsze - zapach. Natrzeć nozdrza np. miętą? Po drugie, owszem poganiać najlepiej brzozową miotłą ale - za każdym razem, już zanim zastygnie - mieć stale zapewnioną pomoc. Aż przejście przestanie robić wrażenie. Po trzecie (ale chyba najważniejsze) stale pracować nad przewodnictwem/prymatem człowieka. Obawiam się, że skoro doszło już do takiej sytuacji i się utrwaliła, to trzeba będzie "wydać walkę". Koń (szczególnie młody) nie może "wygrywać" w takich wypadkach, bo zakres jego "zastrzeżeń" będzie się rozszerzał i rozszerzał. Jeszcze uwaga - jeśli chce się poruszyć konia z miejsca, trzeba poruszyć zad, choćby w bok.
To może spraw, żeby stajnia kojarzyła jej się miło- jest szansa, żeby skorzystać z boksu i tam np. nakarmić klacz czymś, co lubi? Masz dużo czasu? Możesz spróbować dawać posiłek w wiadrze na korytarzu. Zje, ok, wyprowadź, pochwal i następnego dnia znowu tak samo.

ushia   It's a kind o'magic
19 lutego 2010 17:17
A konia zna sie z tymi co tam mieszkaja? Nie gonia jej? Bo moze miec problem z wchodzeniem na terytorium starszych/silniejszych koni.

Przyszło mi tez do głowy, zebys przyjrzala sie SOBIE - co robisz jak chcecie wejsc? Nie myslisz wczesniej o tym, ze "zaraz sie zacznie", nie denerwujesz? To wazne, zeby wchodzenie na hale, do stajni czy gdzie tam bylo zwykle i normalne.
Trzylatek to młodziutki koń i jak widać z zachowania - mało odważny.

Czy nie jest nauczony chodzenia za człowiekiem?
To podstawa w relacjach -  nie rozumiem czemu uczyc ruszania od wywoływania strachu ( miotła) ?

Przeciez znacznie przyjemniej jak kon ufa człowiekowi i za nim wchodzi nawet do strasznej hali.
Nagroda za kazdy najmniejszy kroczek w tym kierunku przyniesie więcej korzyści w dalszej perspektywie niz wywieranie presji na mało odważnego konia.

Zwykła logika na to wskazuje 🙂

p.s
dopiero teraz doczytalam, że chodzi o przejście przez stajnię, a nie wejście do hali 😡
Może za innym koniem ? Raczej każdy koń pójdzie.
jeśli chodzi o nagradzanie za każdy maly kroczek probowałam ale po 2 -3 krokach juz jej przechodzila nawet ochota na przysmaki i rożne takie. z końmi ze środka chodzi na wybiegi i żaden jej tam nie gnębi (a czasami nawet wręcz odwrotnie). a ona stała kiedyś w środku i było to samo- wyjście z boksu spoko ale juz w strone hali to nie bardzo. stajnie wiec jej sie kojarzy bardzo dobrze bo zawsze dostaje tam swoje smakołyki marchewki i inne...
a jeśli chodzi o nasze relacje to jest super bo np po hali cały czas za mną lata i wszystko potrafi zrobić tylko z przejściem do hali są problemy bo nawet z boksu nie za bardzo chciała na początki naszej znajomości za mną wychodzić a teraz od razu.
a miotła jej nie straszę tylko "poganiam" bo bat jakoś odwrotnie działa a na uwiaz juz nie zwraca uwagi niestety...
sprobuje sposobu halo mam nadzieje ze to przyniesie jakiś efekt.

ale jeśli macie jakieś porady to piszcie wszystko sie przyda...
guli Już tłumaczę, czemu miotła. To nie chodzi o strach (chyba że instynktowny) ale o "wyrwanie" z opętania wrażeniami, ze stuporu. Miotła cudownie zwraca uwagę konia na siebie - staje się najważniejszą rzeczą w otoczeniu. Jakby nie było  - wszelkie środki dozwolone, byle kon przeszedł raz, drugi, trzeci, czwarty - bez zatrzymania. Zło już się stało - koń wie, że może nie pójść za człowiekiem, już to z sukcesem wypróbował. I będzie powtarzał - bo koń przyzwyczaja się do tego, co ma zwyczaj robić.
Ada   harder. better. faster. stronger.
19 lutego 2010 18:13
savati, musisz koniecznie przejść przez stajnię by dostać się na hale ?
Można też spróbować ten dystans przejechać wierzchem, wtedy będzie wiadomo czy tylko w ręku coś jej się nie podoba czy ogólnie boi się/nie chce iść w tamtą stronę. Ale jeżeli musisz koniecznie przejść przez stajnię to już nie najlepszy pomysł.
A z kimś innym przejdzie?
savati a  jaką pracę wykonujesz z nią na hali? Może ta praca jej nie odpowiada z tąd ten bunt.
wierzchem na pewno nie przejdę bo konik jest za młody i nie zajeżdżony wiec to raczej odpada. a jeśli chodzi o inna drogę to nie ma szans bo teraz inna droga jest po brzuch zaśnieżona i w najbliższym czasie raczej nie będzie dało rady tamtędy przejść. a zresztą ja chce ja nauczyć przechodzić przez stajnie a nie sobie ułatwiać zycie.

a i zeby nie było ze jak ona nie chce iść to ja rezygnuje i zaprowadzam ja do boksu tylko nie daje za wygrana i zawsze ja doprowadzam na hale a tam ja nagradzam ale to i tak nic nie daje... a na chali to albo ona sobie robi co chce albo sobie skoczy z dwa trzy razy przeszkode (co bardzo lubi i wychodzi jej swietnie) albo chodzi sobie za mna i jakies tam zabawy...
a z kim innym nie zabardzo chce chodzic w ogole chyba ze to jest wlasciciel stajni (ktorego zna od mlodego) od ktorego ja kupuje ale to tez ciezko to idzie
jeśli chodzi o nagradzanie za każdy maly kroczek probowałam ale po 2 -3 krokach juz jej przechodzila nawet ochota na przysmaki i rożne takie
ona stała kiedyś w środku i było to samo- wyjście z boksu spoko ale juz w strone hali to nie bardzo...


To już więcej informacji  i poszlabym w kierunku wskazanym przez hanoverkę.
Wygląda na to, że jesli nie pomagają smakołyki, nie boi się towarzystwa, to znaczy, że praca dla tego konia jest niedostosowana wymaganiami.
Przypuszczam, że zby duże wymagania- przecież to mlodziutki koń- 3 lata!!
A piszesz, że juz wcześniej dawał takie sygnały.

Można zmusić konia do  prawie kazdej pracy , ale z jakim skutkiem w przyszlości 🙁
Czy nie warto posłuchac konia i zmienić mu rodzaj, czy rozkład pracy?
To wszystko będzie procentować w przyszłości.

Zanim kupiłam konie, opiekowałam się nimi .
Po jeździe  znajomego  ówczesnego właściciela kon ten nie chcial wyjsc z boksu jak zobaczył siodło.
I raz jeden ,  juz u mnie uciekł na widok siodła , co mnie wprawiło w zdumienie.
I te ż było skutkiem jazdy na nim innej osoby.
Po raz pierwszy  musialam iść po niego z uwiązem, żeby osiodlac i kilka jazd przeprowadzic krótkich i tylko stępem.

Halo- ja rozumiem to co piszesz, bo mój jeden był katatonikiem wręcz.
I był taki moment , w ktorym moglam popchnąć go do przodu.
Ale to króciutki moment i nie w każdej sytuacji.
Zależy jak silny był "straszak", albo czego dotyczył.
Pamiętam sytuacje, kiedy koniecznie chcialam, żeby przekraczał drągi samodzielnie, a ja trzymalam go na uwiązie.
On stawał przed drągiem, zapadał się w siebie , niczego nie widząc  - bał sie ich okropnie.
Ja naklanialam go to przejścia, a on sztywny i nieruchomy , jak ślepy wchodził w nie nie podnosząc  nóg i obijąc sobie nogi ( drągi leżały 15 cm nad ziemią)

Wstyd mi potem było. 



Jeśli koń w pewnym momencie przestaje brać przysmaki (które zwykle lubi), to może to wskazywać na strach, nie "niesubordynacje".
Ale - savati - sytuacja się poprawia? czy pogarsza? Bo jeśli choć ciut ale stale poprawia - to wszystko w porządku i minie. Spokojnie robić swoje. Jeśli pogarsza - to chyba nie problem hali/stajni tylko ogólnie przywództwa. Chyba że - gdzieś po drodze konia spotkała trauma o której nic nie wiesz.
Ale czy musisz od konia wymagać przejścia więcej niż te dwa, trzy kroki? Nie lepiej zrobić dwóch kroków, dopóki koń w miarę chętnie idzie, nagrodzić i wycofać - czyli wycofujesz wtedy, kiedy TY dajesz sygnał do wyjścia a nie koń. Dla mnie to bez sensu jest przymuszać konia do wchodzenia przez cały korytarz, według mnie takie postępowanie tylko utrwala u konia albo strach albo dominację albo możliwość niesubordynacji..
ushia   It's a kind o'magic
19 lutego 2010 20:20
A probowalas przeczekac?
Ostatnio mialam podobny problem, bo jak wchodzilam na hale to snieg spadl z dachu i konia uznala to za zamach na jej zycie. To podchodzilysmy do miejsca gdzie bylo zle, postoj z fukaniem i uspakajaniem, krok dalej i tak az do wejscia. Tylko wazne, zeby krok dalej byl dopiero jak kon zupelnie odpusci, zeby nie ciagnac, bo sie cofnie
Jeśli koń w pewnym momencie przestaje brać przysmaki (które zwykle lubi), to może to wskazywać na strach, nie "niesubordynacje".


Dokładnie tak.
Koń musi być rozluźnionym , żeby moc pracować mięśniami paszczy.
A jak sztywny ze strachu to można mu wpychać marchewkę do pyska, a on jej nie ruszy.
Przerabiałam to wielokrotnie , na rożnych koniach 🙂

Spróbujcie podać koniowi  panicznie bojącemu się zastrzyków ,przysmak w czasie wkuwania igły. 😀
Nawet mój kuc , stojący spokojnie i luzem w czasie  ich podawania, w tym krótkim momencie wstrzymuje  ruszanie paszczą.

Wiecie co? Nadal dużo za mało wiemy. I chyba tego by net się nie da  🙁. Bo ktoś musiałby dobrze obserwować konia, opisać całą historię, żeby można było jedno odróżnić od drugiego. I sprawdzać w realu różne pomysły i reakcje.
zen Możesz mieć rację, guli też może mieć rację (choć opisana praca nie wygląda na ciężką) - że hala się niemiło kojarzy.
I pewnie - gdy strach to trzeba oswajać i dać szanse.
Mi to nie wygląda na strach. Strach pewnie był kiedyś. Teraz to już pewnie tak się "utarło" - że człowiek bezradny  🙇
Opowiem dzisiejszą historyjkę z boksu. Otóż mój młody sąsiaduje z ogromnym "zakapiorem" - dorosłym i mało życzliwym ludziom - ogierem. Gdy wchodzę do boksu starszy "kolega" zaczepia młodego, stara się odciągnąć jego uwagę. Malutko - a wezmą się za bitkę przez kraty, tak dla zabawy. Ja tego nie toleruję. Koń, przy którym jest człowiek musi! być spokojny i skupiony na człowieku. Więc odgoniłam "zakapiora". Zna mnie - grzecznie posłuchał, pokornie udał się na środek boksu. I wtedy - matko, z jakim ogromnym szacunkiem spojrzał na mnie młody  😲. To OT, ale po to, żeby uprzytomnić, że czasem niekonwencjonalne działania są rozwiązaniem
Jak szeroki i długi jest korytarz? Czy konie są po obu stronach? Konie czasem boją się ciasnych przejść. Czy umiesz odróżnić, czy koń w tym zatrzymywaniu jest bardziej takim uparciuchem, co lubi postawić na swoim i ma mine "a spróbuj mnie zmusić", czy raczej spina się, zastyga z uniesioną głową i rozstawionymi zadnimi nogami i jakby przestaje reagować na otoczenie? Jeśli to pierwsze to faktycznie to, co pisze halo powinno być skuteczne. Ale jesli to drugie to postępowanie z miotła i pchanie konia przez strach może przyniesć zupełnie odwrotny efekt - ujmie z zaufania i przywództwa. Tak więc najpierw musisz dobrze zaobserwować, co robi koń.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
19 lutego 2010 21:21
Czy nie warto posłuchac konia i zmienić mu rodzaj, czy rozkład pracy?
Z tego co pisze (przyszła) właścicielka to koń nie jest ujeżdżony, a na halę chodzi tylko pobiegać 😉 więc chyba lżej się już nie da.
Ada   harder. better. faster. stronger.
19 lutego 2010 21:24
savati, to źle zrozumiałam, myślałam że koń już zajeżdzony.
W takim razie tym bardziej jest to duży problem ponieważ koń już nie respektuje twoich poleceń a co dopiero będzie przy zajeżdzaniu.

Ja robię tak samo jak pisała Ushia lub wsiadam
To podchodzilysmy do miejsca gdzie bylo zle, postoj z fukaniem i uspakajaniem, krok dalej i tak az do wejscia. Tylko wazne, zeby krok dalej byl dopiero jak kon zupelnie odpusci, zeby nie ciagnac, bo sie cofnie

U mnie ten system działa już długo z powodzeniem 😉


Czy nie warto posłuchac konia i zmienić mu rodzaj, czy rozkład pracy?
Z tego co pisze (przyszła) właścicielka to koń nie jest ujeżdżony, a na halę chodzi tylko pobiegać 😉 więc chyba lżej się już nie da.

A tak BTW koń nie może wychodzić na padok ? Z zasady konie wolą wychodzić pobiegać na świeżym powietrzu niż na hali.
Zgadzam się, że informacji zbyt mało i  leczenie  net 😉
Własnego konia zna się, jego reakcje są czytelne , jeśli chce sie widzieć.
I korytarz może być nieprzyjazny i konie inne straszące  i praca , która nie wydaje sie pracą może być zbyt wymagająca dla tego konia.
Nawet ćwiczenia z ziemi czasem wymagaja zbyt dużej koncentracji, czy są zbyt nużące.

I może być sprawa wzajemnych relacji, braku szacunku człowieka.

Mój kuc np nie pójdzie za marchewka za niektórymi osobami.
i wcale sie ich nie boi, czy czegoś unika.
Nie pójdzie, bo tego konkretnego człowieka nie szanuje.
Oczywiście mówie o sytuacjach, kiedy koń jest kuzem bez kantara , uwiązu , czyli oczekuje się, że dobrowolnie , choć z wabieniem jednak ruszy się.
🙂  

Ba.. jak kogoś olewa,czy ma jakiś uraz, to nie weźmie niczego od tej osoby  z ręki , a rzucony przysmak na ziemie- ominie.
a moj kon raz wchodzi do przyczepy, po prostu idziemy wchodzimy i juz. a czasem jak dzis- laduje go godzine, bo on nie wejdzie i koniec. nie robi jakichs dziwnych rzeczy, on po prostu staje na trapie i dalej nie idzie... i nie boi sie napewno, ten kon jezdzi czasem, nie denerwuje sie w transporcie, nie ma problemu z nowymi miejscami. i co na takiego pacjenta?
Słabość może być po stronie człowieka a nie konia. Mamy subiektywną relację. Trudno radzić.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się