Jedno auto gotowe na zimę w stu procentach, drugie ani opon ani akumulator, który mimo tego, że stosunkowo nowy nawala.
Kozaków nie mam! Będę latać w kaloszach fouganzowych, bo one mi chociaż nie przemokną 😁 Mój płaszcz już teraz nie daje ochronnie rady, chyba kupię kurtkę dla alpinistów na zimę...
Słyszałam (jak co roku zresztą), że zima stulecia się szykuje. Konie obrośnięte futrem tak, że wyglądają jak wściekłe mamuty (nie wiempo co ja dla nich kupuję derki, dla mojej szafy i ozdoby chyba 😁 )
Erazmusy już zacierają rączki na śnieg i na walenie we wszystkich studentów kulkami, zwłaszcza w studentki wychodzące z akademika i lecące przez zaspy na łeb, na szyję na uczelnię.
Do domu w góry znowu nie będę mogła pojechać, bo po zeszłorocznych przygodach śnieg (mokry, ale tam nigdy nie wiadomo czego można się spodziewać)=nie prowadzę po górach (sama zwłaszcza!), więc będę musiała ojca błagać, żeby jeździł ze mną.
Pieseł w sweterek zaopatrzony.
A na dodatek święta z zimą idą a prezentów kupionych zero!
W sumie prawie gotowa na zimę jestem (poza kozakami 🤣 ). Ale mimo wszystko:
NIENAWIDZĘ ZIMY :<
[img]
http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/2011/10/84905a336d05bfa5857e29fb905d6b66.jpg?1318184611[/img]
I żeby było jeszcze bardziej demotywująco (chociaż mam bardzo bardzo nadzieję, że zima tym razem szybko odpuści!) Boże Narodzenie 2012 kontra Wielkanoc 2013 😀 :