parafka

Konto zarejstrowane: 07 listopada 2011

Najnowsze posty użytkownika:

NIEUCZCIWI RE-VOLTOWICZE
autor: parafka dnia 03 lipca 2015 o 12:51
Ten nigeryjski przekręt to już jest od kilku lat, kiedyś darmowe strony z ogłoszeniami były zasiane takimi pseudopolskimi (jak z translatora) ogłoszeniami, a to że np oddadzą psy,koty, konie rasowe - bo nie mogą się nimi dalej opiekować i tu pseudo smutaśna historyjka. Do mnie akurat pisał jakiś Jean Peirre czy coś takiego, nie wdawałam się w żadną dyskusję, a w pierwszej wiadomosci nawet mi skan dowodu przysłał żeby potwierdzić swoją tożsamość , dodatkowo napisał że on konia kupi, ale pieniadze przelewem (kto kupuje konia bez ogladania?) i że po konia nie przyjedzie on tylko jakis Senior XYZ (imienia nie pamietam) z Anglii... Rece, nogi i majtki opadają na taką ich pomysłowość. Gdzieś tam w necie natrafiłam na wątki oszukanych ludzi, którzy chcieli wziąć psa/kota (oczywiscie rasowce, najmodniejszych ras) i jak się wdawali w rozmowy z tym co oddać chce takie zwierze to były historie, że pies/kot na lotnisku czeka, że trzeba go odesłać itd. Ludzie przejęci, wysyłali pieniadze na cło, na transport, dzwonili pytali... Ale to było jedno wielkie oszustwo. Z jednej strony mnie nie dziwi, to że ludzie nabierają się w pierwszej chwili na to, że ktoś z zagranicy chce coś kupić, ode mnie jeden kociak też powędrował do Norwegii a jak PAni z Norwegii dzwoniła to zaczęłąm się zastanawiać czy to nie jacyś naciągacze czy przekręt (miałam sytuacje, że ktoś do mojej babci zadzwonił ona odebrała i rachunek o 500 zł wyższy przyszedł więc trochę wystrzegam się nieznanych i dziwnych numerów). Niektóre zagraniczne serwisy z ogłoszeniami np końskimi mają czarna listę - ja trafiłam na jakąś holenderską i tam wypisane są maile tych od oszustwa nigeryjskiego. Myślę, że skoro to juz trwa taki szmat czasu to i było zgłaszane na policję, ale myślę że to nie jest aż tak wielka szkodliwość żeby poruszyli niebo i ziemie, zjednoczyli się wszyscy razem i wytropili gagatków. Więc pozostaje uświadamiać i nagłaśniać sprawę. Nie wiem, może założyć temat gdzie będzie się wpisywać te maile tak jak na innych portalach? Jednak zawsze ktoś da się nabrać, więc to będzie trwało.
Singiel, związek - wybór czy konieczność?
autor: parafka dnia 29 czerwca 2015 o 10:51
Ogólny temat tego wątku przewija się w moim życiu prawie cały czas, mam już prawie te 30 lat (brakuje 1 roku więc w sumie bliżej mi 30 niż 20). W młodszych latach miałam wielką miłość, zaręczona nawet byłam, ale nie brał moich słów chyba na poważnie. Dlatego, że jak tylko się poznaliśmy to ja mu mówiłam - w Warszawie (rodzinne miasto) zostaję do końca studiów a potem wyprowadzam się na moją wieś (miałam nie tak bardzo zapuszczone gospodarstwo po pradziadkach) i oczywiście będę miała konie. On owszem kiwał ze zrozumieniem głowa, przyjeżdzał tu do mnie na weekendy czy też na urlopy, a jak coś było trzeba widłami pomachać to zazwyczaj troszkę pomógł po czym było - niech ona to zrobi, lepiej to potrafi. Owszem potrafiłam, ale to tylko przez to że miałam dłuższą praktykę, samorodnym talentem bynajmniej nie byłam. Na drugim semestrze ostatniego roku postanowiłam że pracę bedę końcczyc tu u mnie na wsi, bo w warszawie ciężko mi było o skupienie, mój ówczesny luby powiedział ok, więc przeprowadzka miała miejsce odrobinę wcześniej niż ustalaliśmy. Wtedy zaczęła się moja gehenna, oczywiscie talerz pod nos jak tu wczesniej ktoraś z dziewczyn pisała to była tylko jedna z wielu... Doszło do takiej patologii w jego myśleniu, że mu nie starczało, że gotowałąm oganiałam jego pranie, prasowanie, dodatkowo pisałam swoją pracę, zajmowałam się końmi (a miałam kilka trudnych przypadków) i jeszcze douczałam tutejsze dzieciaki. Nie wiem jakim cudem w jego główce poskładało się, że on jest biedny pokrzywdzony, bo on ma etat a ja nie! więc zaczął durne pomysły wymyślać, że mam np codziennie odkurzać godzinę, 2 ścierać kurze i z psem to nie moge chodzić na spacery długie, bo to moja przyjemność tylko w jej skracać a sama robić jakąś pracę przez większość tego czasu. Próbowałam tłumaczyć, ale jak grochem o ściane, śmiać mi się chciało bo on sam pracował w systemie zmianowym i np miał 1 dzien wolny, 2 do pracy, 2 dni wolnego, 1 do pracy no zupełnie różnie. Tak więc kiedy miał wolne to siedział cały dzień w łóżku i pykał na komputerze... A jak miał np 2 dni do pracy to do domu do mnie nie wracał tylko do mamusi 😀 W pewnym momencie złapałam się na tym że bardziej ciesze się z tego że go nie ma niż jest, więc się z nim rozstałam - co spowodowało u Pana taka furię, różne przedmioty leciały w moim kierunku. W zasadzie, pewnie jakbym sie nie postawiła i tak trwałą przy nim w taki sposób jak chciał to bym wyszłą za niego za mąż i pewnie w tej chwili byłabym po rozwodzie. Nic to taki długi tytuł wstępu, później byłam w związkach, udanych bardziej i mniej, ale nie zamykałam się na ludzi pomimo, że mieszkam na wsi może nie tak daleko od Warszawy, ale jednak jest to kawałek no i nie kazdy lubi wieś.
Powiem Wam że od dłuższego czasu widzę, że łatwiej nawiązuję kontakt z facetami 7-10 lat starszymi i z nimi rzeczywiście widziałabym siebie w związku, moze i nawet małżeństwie, jednak Ci panowie zazwyczaj po rozwodzie i tak powoli na cokolwiek się namyślają, rozumiem że byli zranieni i już się sparzyli, ale to też nie jest rozwiązanie.
Z drugiej strony albo przyciągam takich, albo większość Panów ze zbliżonym wiekiem do mnie + 4 lata to wieczne marudy, którym nic się nie chce, oni nic nie wiedzą, a tu go pracodwaca dołuje, a tu mamusia nie taki obiad ugotowała (tak zapomniałam dodać zazwyczaj mieszkają dalej z rodziną). Kolejny przypadek to wszystko jest ok, dopóki nie powiem że pracuję na swoim, jestem samodzielna i nawet ciągnikiem z kosiarką jeżdżę, jak trzeba to i zaorzę czy też widłami pomacham, no to już jest aut. Przecież też długo nie będę tego trzymać w tajemnicy bo i tak się wyda, to po co "marnować" czas na kogoś komu to nie odpowiada? A wiązac się z kimś dla samego wiązania, to dla mnie bez sensu bo ja dziecka w dorosłej skórze nie potrzebuję.
Super atrakcyjnych panów to omijam z daleka bo mają dłonie bardziej wypielęgnowane od moich i pewnie jakby zobaczyli moje odciski po ciężkim miesiącu pracy to by uciekli z krzykiem 😉
Na co dzień jestem ze wszystkim sama, daję radę i nawet nie chodzi mi, że szukam kogoś do pomocy, bo nie szukałam i nikogo do niczego zmuszać nie będę. Nawet sama zawsze nalegałam i naciskałam, żeby panowie mieli coś swojego, bo każdy czasem potrzebuje jakiejś odskoczni dla siebie. Z drugiej storny nie zdzierżę nikogo kto całe dnie siedzi przy komputerze i nawet jak do mnie przyjeżdża to ma laptopika ze sobą. To już za dużo 🙂
NIEUCZCIWI RE-VOLTOWICZE
autor: parafka dnia 15 czerwca 2015 o 12:47
[quote author=Bacik90 link=topic=5367.msg2376266#msg2376266 date=1434353787]
Przelew nie przyszedł nadal. Pani K. Twierdzi że wyszedł od niej z banku lecz potwierdzenia przelewu nie wysłała ponieważ " złamała rękę"    🤦 wiem oczywiście że to kolejne kłamstwa więc dziś idę na policję...


www.kiedykasa.pl

Zapytaj, z jakiego banku i o której Ci wysłała a dowiesz się, o której powinnaś przelew mieć u siebie :-)
[/quote]

Przecież ręka złamana, to będzie musiała zadzwonić i pytać. A jak pytać to pewnie "źle usłyszy" i to będzie jej wina że przelew nie przyszedł 😀
Oczywiscie sobie zartuję, ale sprawa niestety nie dotyczy 100 zł tylko znacznie więcej...
NIEUCZCIWI RE-VOLTOWICZE
autor: parafka dnia 10 czerwca 2015 o 15:51
Przyglądam się temu wszystkiemu i oczom nie wierzę.
Serio, jak osoba która zawaliła z wysyłką może oskarżać boguducha winną, która jak najbardziej ze swojej części umowy się wywiązała?
Żarty żartami, ale to nie mieści się w głowie. Jedyna opcja to taka że w tym wypadku obrona przerodziła się w atak.
Mam nadzieję Bacik90, że Twoja wręcz anielska cierpliwość zostanie nagrodzona zwrotem pieniędzy. Co do sprzedającej Pani to niestety brak dowodu nadania przesyłki czy też podania kupującemu samego numeru świadczy o tym, że było coś z wysyłką nie tak. Mi się tylko nasuwa sprawa taka, że nie została wcale nadana. Sporo kupowałam, sprzedawałam przez internet i niestety spotykałam się z takimi ludzmi. Co innego przeprosić i powiedzieć prawdę (nawet jak nam "meteoryt" na głowę spadł i nie miałysmy przez 2 tygodnie czasu na pocztę dojść) a co innego z krzykiem na uczciwego kupującego naskakiwać.
Bacik90 trzymam kciuki na pozytywne zakończenie tej całej sytuacji...