Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

oj In chyba się rozpakuje dziś w nocy  💃
U mnie trwa to już koło miesiąca... to znaczy stopniowo zmniejszałam liczbe karmień, dostawał zamiast cyca kaszke/obiadek/coś tam aż zminimalizowałam karmienie tylko do 1 - wieczornego. Teraz już mam na tyle mało mleka, że dostaje kleik koło godz. 20-21 a jak idzie spać około 22 to wtedy pierś ( tyle tylko, że napije się troche i dopełni brzuszek). Produkcja mleka jest na tyle ograniczona, że uczucie pełnych piersi mam raz na dwa dni ( jeśli zamienie np. w poniedziałek wieczorne karmienie cycem na butle, to we wtorek dopiero wieczorem mam nadmiar mleka ).

Tyle, że siedze w domu - mam czas na stopniowe odstawianie i kombinowanie z posiłkami, okłady z kapusty na piersi nie są potrzebne  😉


In. toż to chyba wychodzi iż maleństwo zdecyduje się w końcu wyleźć   🏇  no chyba, że będzie taki typ jak mój, co poród przekładał 5 dni  😁 bo skurcze miałam, zapis według ktg już super... a później ciach i cisza  😉 w poniedziałek w nocy pojechałam do szpitala ( byłam juz po terminie ) a w piątek urodziłam  😎

Mi mówiono, że jak skurcze są tak co 15-20 min, to aby zbierać się powoli do szpitala ( miałam 40 km do przejechania ).


Trzymam kciuki!!  🙂
In, Ja się nie znam, ale bym to interpretowała jako te skurcze na które czekasz, skoro pojawiają się i znikają - wszędzie piszą, że właśnie tym się różnią od wszystkiego innego.
No, w końcu już czas! 😀 Masz chłopa przy sobie? Daleko szpital?

Pytanie z innej beczki:
Chodziłyście/chodzicie w ciąży do kina?
My wczoraj byliśmy na Jamesie Bondzie i wszystko fajnie oprócz strzelaniny i wybuchów pod koniec. Trochę się Gabryś zbulwersował hałasem. Aż mi się szkoda maleństwa zrobiło, ale nie spodziewałam się, że będzie aż tak głośno. Już w pewnym momencie nawet myślałam o tym, żeby wyjść, ale wpadłam na to, że jak zamknę buzię (przyłapałam się na tym, że mam otwartą, z powodu chronicznego obrzęku śluzówek) i zacznę coś nucić, to się uspokoi. I faktycznie, podziałało, uspokoił się jak zagłuszyłam wybuchy robiąc "mmmmhhhhmmmhhhhhmmmm" i głaszcząc go intensywnie przez brzuch.
Ale potem i tak miałam wyrzuty sumienia, że się przez chwilę zestresował mój maluszek. Niedobrą matką jestem  🤬
In.   tęczowy kucyk <3
05 grudnia 2012 18:11
Dzieki dziewczyny, trzymajcie kciuki 😉
Gorzej jak bedzie jak sie nastawie a to bedzie jak u Kasiulki, ze nagle przejdzie. Chlop w pracy, ale ze mieszkamy nad naszym take away, to prawie jak przy mnie 😉 do szpitala max 10minut autem wiec mi sie nie spieszy jeszcze... A wody mi nie powinny odejsc jakos w miedzyczasie? Czy zdarza sie, ze odchodza pozniej? Wolalabym zeby mi teraz odeszly to bym przynajmniej miala pewnosc co sie dzieje, a nie zgadywanka taka :p
Mi odeszły z 10 min przed porodem, ale przy skurczach takich silniejszych mogą odejść w każdej chwili. O ile nie ma już czopa, który zamyka szyjkę.
Julie wracając do pływania...to jak to uczynić by schodząc pod wodę i wypuszczając powietrze zostalo jeszcze tyle by co nieco pod tą wodą przepłynąć? Nigdy tego nie umiałam opanować. Samo to uczucie "wody w nosie" mni do szłu doprowadza, otworzenie oczu pod wodą też jest dla mnie nie lada wyczynem. Z tego powodu zazwyczaj pływałam w takiej wielkiej masce zakrywającej oczy i nos  🤣 Wyglądałam przekomicznie, ale jaki komfort!

Ty poważnie sądzisz, że go wystraszyłaś? eee  🤔 To ja bym musiała gładzić ten mój brzuch non stop jak tylko wyjdę poza dom, bo widocznie mu się zewnętrzne klimaty nie podobają i się bulwersuje maluch 🙄
akzzi, Wystraszył się i zbulwersował strasznie. Zaczął się rzucać jak ryba wyrzucona na brzeg. Znam jego normalne ruchy, to nie było normalne.

A z wydychaniem powietrza pod wodą, to trzeba poćwiczyć. Wydech zaczyna się jeszcze sekundę przed zanurzeniem i musi trwać aż do wynurzenia. Najlepiej jakby Ci pokazał ktoś kto umie. Na początku robi się krótkie zanurzenia/wydechy, ale jak się pływa regularnie, to pojemność płuc i głębokość oddechu się zwiększa całkiem szybko.
A do otwierania oczu pod wodą są okularki.
In., wody w ogóle mogą Ci nie odejść 😉 licz te skurcze, wypij sobie kieliszek czerwonego wina, kąpiel i do szpitala 🙂 trzymam kciuki, żeby to było TO!
Co do zasuszania mleka-  odstawilam Matusza z nagła, bo inaczej się nie dało. Po miesiącu jeszcze po naciśnięciu jakieś krople mleka się pojawiły. Myślę, że taki stan może trwać całkiem długo.
A ja znów przyszłam się pożalić. Od poniedziałku po raz kolejny w szpitalu jesteśmy. Zapalenie oskrzeli jeszcze raz. Nie mamy wyników wymazu jeszcze, więc nie jest wiadomo co tam siedzi, ale lekarka twierdzi, że to nowa infekcja, załapana w szpitalu. Dziś już miał tak mocne duszności, że myślałam, że się udusi. Dostaje maksymalne dawki leków, sterydy i antybiotyk, ale nie ma żadnej poprawy. W końcu po południu dostał sztuczne przeciwciała dożylnie i wg lekarki to ostatnia deska ratunku. Co będzie jeśli nie pomoże, wolę nie myśleć, ale mimo wszystko tak się nie da. Powiedziano nam, żeby im zaufać i zrozumieć i że robią wszystko co w ich mocy. Nie wiem jak to interpretować. Jestem załamana kompletnie. Właśnie Piotrek mnie zmienił, bo 24 h na dobę siedzę przy nim i wariuję. Dosłownie sił mi brak.
Miał dziś taki w miarę apetyt, cieszyłam się, że zje coś porządnie i nabierze trochę siły, ale przy podawaniu leków wszystko zwymiotował. Na pocieszenie odgrażam mu się, że jak będę stara i niedołężna to też będzie mnie karmił i mył i sprzątał po mnie, a ja mu będę marudzić. Za cholerę nie wiem co robić.
shagyaaa okropne 🙁 I tak jesteście dzielni że to znosicie. Który raz już w szpitalu jesteście?
Wstaw jakąś fotkę małego 😉
shagyaaa :przytul:

Może trzeba zrezygnować ze spacerów ( jeśli chodzicie ) całkiem jak Adaś tak łapie infekcje 🤔

Kurcze nawet nie wiadomo co napisać  🙁 jedyna nadzieja, że może jak podrośnie to będzie lepiej i naszczęście nic pamiętać z tego nie będzie.
shagyaaa nawet nie wiem co Ci na pisać, bo zdaję sobie sprawę, że nic Ci to nie pomoże, dopóki nie otrzymasz wiadomości o poprawie stanu zdrowia maluszka. Strasznie mi Was szkoda, tyle chorób, nerwów... Trzymaj się Kochana  :przytul:

anai, kasiulka no nie mówcie, że to aż tyle trwa  😲  Myślałam, że człowiek się szybciej zasusza...  🤔

Julie kiedyś Kami pisała, że jak była w kinie w ciąży to jej mała też się rzucała i że ledwo wytrzymała. Ona była chyba na Epoce Lodowcowej czy czymś takim. Może coś w tym jest, że zbyt gwałtowna zmiana natężenia dźwięku powoduje lęk (albo radość  👀 ) maluchów.
shagyaaa, dużo siły życzę Wam!

Czarownica jak tam idzie rozszerzanie diety?
Gwash jak u was?
Muffinka, nie wiem, straciłam już rachubę. Chyba 9 raz. Zdjęć nie mam, bo ani okazji nie ma, żeby zrobić, ani pogody zbytnio. Może jak wyjdziemy to się uda.
Dzięki dziewczyny. Czekam na tą poprawę niecierpliwie, no ale jak mi takie rzeczy mówią w tym szpitalu to się odechciewa. Od ordynatorki usłyszeliśmy, że on ciągle będzie chorował, bo "taka jego uroda".
Kasiulkaa25, na spacery wychodzić będziemy mogli, ważne, żeby ludzie nie przynosili nic. Mamy zakaz odwiedzin jak już będziemy w domu. Chyba nam pozostają święta we czwórkę.
Lekarz nas uprzedził, żebyśmy nie nastawiali się na szybki powrót do domu, pewnie ze 2 tygodnie nas potrzymają. Najgorsze jest to, że co chwila ktoś nowy z innymi bakteriami przychodzi na oddział. To wszystko się miesza, dzieciaki łapią od siebie w moment i takie błędne koło.
Trzymajcie kciuki proszę.
ash   Sukces jest koloru blond....
05 grudnia 2012 19:19
shagyaaa, nie wiem czy to Cię pocieszy, ale ja do 5 roku życia miałam non stop zapalenie oskrzeli. Nie chodziłam do przedszkola, bo ciągle chorowałam. Faszerowano mnie penicyliną i innym badziewiem. Z dzieciństwa pamiętam głównie zastrzyki, stawianie baniek, jakieś paskudne syropy po których wymiotowałam dalej niż widziałam.Dopiero jak trafiliśmy na lekarza z prawdziwego zdarzenia - alergolog to okazało się, że mam pięknie wyhodowaną astmę, którą penicylina tylko wzmacniała.
To było grubo ponad 20 lat temu. Astmę mam- bo to choroba na dożywocie, ale można się z nią zaprzyjaźnić.
Jeżdżę konno, na snowboardzie, jestem instruktorem fitness i choroba mi w niczym nie przeszkadza.
Trzeba tylko znaleźć odpowiedniego lekarza i dobrze ustawić małego na lekach.
Trzymam mocno za Was kciuki.
shagyaaa, wspolczuje bardzo i zaciskam kciuki
:przytul:

akzzi, trzeba przyzwyczaic do butelki ale ostroznie, zwlaszcza na poczatku bo jak zalapie, ze z butli fajnie leci, to moze byc koniec z cyckiem.

Julie, podziwiam z tym kinem. Mialam ochote w ciazy ale w zyciu nie wysiedzialabym dwoch godzin w fotelu kinowym, chyba ze z pampersem, poduszkami i w pierwszym rzedzie aby sie komfortowo rozkraczyc 😉 A co do halasow, moja sie bala prysznica (przy odkrecaniu wody) i sprzetow typu mikser. Zostalo jej do dzisiaj, chociaz na prysznic tylko spoglada podejrzliwe ale mikser doprowadza ja do placzu.
shagyaaa trzymam kciuki!!
U nas był też maluszek co przez 10 miesiecy życia miał 7 razy zapalenie płuc... ale wyrósł w końcu z chorowania. Nabrał odporności z wiekiem  🙂

W szpitalach jest o tyle gorzej, że tam jest dużo zarazków a przy słabej odporności to szybko inne dzieci łapią. Chociaż wirusy są wszędzie i nawet na ubraniach są przenoszone  🤔

Kciuki trzymamy wszyscy bardzo mocno!!
Postaraj się uśmiechnąć, to nie wiele, ale zawsze warto choć przez chwile. Wiem, że to bardzo trudne, ale naprawdę nie wolno Ci się załamywać i mieć złego humoru, bo udzieli się Adasiowi.


Moje dziecko dzisiaj histeryzuje i ( o zgrozo!! ) rzuca się do tyłu  😵 Coś się popsuł.
shagyaaa, Oj przykro, że takiego maluszka takie niefajne rzeczy spotykają 🙁 Ale to na pewno w końcu minie. Wiele dzieci bywa chorowitych zanim w końcu nabierze odporności. Wyrośnie z tego i nawet nie będzie pamiętał. Trzymajcie się!  :kwiatek:  :przytul:

Julie, podziwiam z tym kinem. Mialam ochote w ciazy ale w zyciu nie wysiedzialabym dwoch godzin w fotelu kinowym, chyba ze z pampersem, poduszkami i w pierwszym rzedzie aby sie komfortowo rozkraczyc 😉

Dwie godziny to akurat maksimum dla mnie w tej chwili, byłam siku tuż przed i tuż po seansie. Mogłam się rozkraczyć, wiercić i trzymać nogi na fotelach przede mną. Specjalnie poszliśmy o 16.15, kino było puste. Inaczej by nie dało rady 😉
shagyaaa - dużo zdrowia i siły dla was, tulę  :kwiatek:

In - mi wody w ogóle nie odeszły, miałam przebijany pęcherz już na porodówce, do boju laska  🏇

Akzzi - u mnie mleko było jeszcze 1,5 roku po tym jak zakończyłam karmić.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
05 grudnia 2012 19:56
Shagyaaa trzymam za Was kciuki, żeby mały szybko wrócił do zdrowia! Domyślam się, ile Cię to kosztuje nerwów i stresu... 🙁 Rozumiem, że nie ma możliwości, żeby maluszek siedział w domu, przykładowo z wizytacjami pielęgniarki? Może to i głupia myśl, ale wydaje mi się, że w domu wykurował by się zdecydowanie szybciej niż w szpitalu... no i mniejsze prawdopodobieństwo, że się czymś zarazi. Trzymaj się i bądź dzielna! :przytul:

In czekamy na wszelkie informacje 👀

Sznurka idzie nam powolutku, staram się nie śpieszyć 😉 Młoda od soboty zjadła jeden słoiczek słodkich jabłuszek i ma napoczęty drugi. jabłka ze słodką marchewką- i ten jej chyba zdecydowanie bardziej smakuje. Od poniedziałku planuję zacząć podawać jej kaszę mannę do zupki, będzie miała już skończone 4 miesiące.
I tak dziś na warsztatach wspomniałam o tym rozszerzaniu. Dziewczyny popytały, chwilę o tym porozmawiałyśmy i potem zaczęła się między nimi dyskusja-  że w dumie one się nie śpieszą, że czekają do 5-6 miesiąca, aż dziecko będzie samo siedziało itd. Nikt nic nie powiedział wprost, ale poczułam się trochę... dziwnie. I zaczynam się zastanawiać, czy na pewno dobrze robię rozszerzając dietę już teraz... 🙁 Wcześniej wydawało mi się, że to będzie dobre dla małej, ale teraz już sama nie wiem...
shagyaaa, trzymaj się dzielnie! Strasznie mi żal małego i Was! Aż chciałoby się Ciebie przytulić i jakoś pocieszyć , bo to, co dzieje się z dzieckiem, najbardziej dotyka jego matki. Przesyłam wirtualnie uściski!
hm...ja bez problemu wysiaduje na zajęciach 2X 1,5h (z przerwą w międzyczasie na przejście w inne miejsce), o siusiu się nie stresuje, nie jest to dla mnie zbyt długi czas. Za to siedząc opierając się o ławkę na tych twardych krzesełkach wysiada mi kręgosłup. Najgorzej jest jednego dnia w tygodniu gdzie w pozycji siedzącej spędzam niemal od 8 do 20, wracając  do domu już czuję ciepło prysznica i zapach łóżka  😜 Po czym dwa dni "odchorowywuje" owy nieszczęsny dzień... 🙁

bobek
ja pytam, bo prawdopodobnie nie będę zbyt długo karmić piersią.
Oglądałam ostatnio na allegro laktatory elektroniczne i był między innymi taki na obie piersi- czy któraś używała? nie krępowało Was to? Przecież to musi być uczucie jak dojarka podpięta pod krowę mleczną...

Cierp1enie
no nie gadaj!! 1,5 roku??  😵
nom, jak nacisnęłam to zawsze wypływało...
Spoko, tego się nie czuje 🙂 Ja karmię tylko wieczorami, nocą, rano przed wstaniem, nie czuję że w ogóle mam coś w piersiach.
Czarownica co za warsztaty?
Jaka masz motywacje poszerzania diety? Co pediatra doradza?
Ja np odbieram Lwa, ze on jest maly. Nie czuje potrzeby na razie dawania mu czegos innego. Bardzo ladnie je mleko, przybiera na masie. Nie interesuje sie tym co jemy. Wiec czekam.
Ale nie neguje tego, ze mozna miec inna wizje
Czyli tak "puchną" piersi tylko na początku laktacji? Bo wtedy to chyba to czuć, nie??

Właśnie dostałam fotkę z ostatniej imprezy, poza ślubnymi jedyna moja fotka w ciąży... ah jak ja tęsknię za swoim normalnym stanem i ciałem. W tym się czuję obco...
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
05 grudnia 2012 20:46
Sznurka warsztaty dla matek z dziećmi, z psychologami, głównie tematy wychowywania, konsekwencji itd. Fajne, za tydzień je kończę.
Motywacji jakiejś szczególnej nie mam- ot, podałam małej raz starte jabłko na spróbowanie, wydawała się być zadowolona to podawałam dalej- na razie je chętnie, szeroko otwiera buzię i ze smakiem połyka. Być może to siedzi trochę w mojej psychice- wydaje mi się, że mając dziecko jedzące "normalne" potrawy będę mniej przywiązana, bo np. będę ją mogła już za te 2-3 miesiące zostawić z teściową na dłużej niż 3 godziny mając świadomość, że i tak nie będzie głodna(nietolerancja butelki), bo zje coś "normalnego". I ogólnie jakoś tak podświadomie chciałam jak najszybciej zaznajomić ją z nowymi smakami... nie mam pojęcia, z czego to wynika. Czasem mam też być może złudną myśl, że im szybciej zacznie jeść normalnie, tym lepiej przyzwyczai się do tego jej żołądek? 🤔
edit: Pediatra powiedział, że spokojnie mogę zacząć podawać jej już deserki i zupę jarzynową.

Akazzi to zależy, mi puchły na samym początku, zaraz po urodzeniu miałam stopniowy napływ pokarmu, a jeszcze parę tygodni temu jak długo nie karmiłam to też puchły i czułam nieprzyjemny nacisk na sutki.

W sumie to śmieszne, że zaraz po urodzeniu jak kobiety się mnie pytały jak było i czy karmię piersią to po mojej twierdzącej odpowiedzi od razu padały pytania w stylu "I co, pewnie boli?/Nieprzyjemnie?" Przyznam, że kompletnie tego nie rozumiałam, bo mnie karmienie w ogóle nie boli i nie bolało 🤔
CzarownicaSa, spoko, nasze mamy rozszerzaly diete duzo wczesniej i wszyscy zyjemy. Po prostu obecnie uwaza sie ze nie ma to pozytywnego wplywu na dziecko bo i tak sie nie trawi. Dla niektorych mam to jest tez mordega bo odruch wypychania jezykiem zanika stnadardowo gdzies kolo 6 miesiaca, czyli trzeba upychac a dziecko i tak wypluwa. Tyle teorii, w praktyce nie sprawdzalam.

Zazdraszczam braku bolu przy karmieniu. Mi na poczatku skora zlazla z czubkow brodawek i strasznie pieklo. Na szczescie szybko sei zagoilo i teraz to juz sama przyjemnosc.

akzzi, mi piersi puchly, a raczej twardnialy bo wypelnialy sie mlekiem do granic mozliwosci, na poczatku, potem coraz rzadzej. Zdarza sie jeszcze jak dziec zaspi na swoja pore karmienia zwlaszcza w nocy.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
05 grudnia 2012 21:27
Bobek no moja o dziwo już nie wypycha, tylko od razu łyka. Jestem zaskoczona, bo spodziewałam się wpychania na siłę, a tu zonk. Ale pewnie później zacznie wypychać i bawić się, na razie to nowość.
A z tym karmieniem to problem miałam tylko na samym początku- za pierwszym przystawieniem Raja tak silnie zassała brodawkę, że ta popękała. A nikt mi wtedy nie powiedział, że jak brodawka pęknie, to się tą piersią nie karmi... i ja głupia karmiłam, bolało straszliwie. Dopiero jak mała zaczęła po dwóch dniach resztkami krwi ulewać to poradziłam się lokatorki i ta mnie uświadomiła. Dostałam od niej super maść, dwa dni smarowania i nawet ślad nie został. Od tej pory karmię już bez problemów i bóli.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się