Sprawy sercowe...

A ja wczoraj skończyłam blisko 2letni związek. Musiałam, nie chciałam tego dalej ciągnąć, mimo ogromnej sympatii nie kocham go już. Z jednej strony czuję ulgę, z drugiej jak zacznę wspominać czy rozmawiamy - ryczę. Była to jednak dobra decyzja, rozstaliśmy się w pokojowej atmosferze. Trudno mi powiedzieć na moment obecny jak będzie wyglądało z kontaktem, on utrzymuje, że zbyt bardzo mnie ceni jako przyjaciółkę żeby nie rozmawiać ze sobą. Nie chcę jednak mu odebrać szansy na znalezienie szczęścia, gdyż zasługuje na to jak nikt inny, boję się, że utrzymywanie kontaktu nie pozwoli mu zostawić przeszłości za sobą 🙁
Boli strasznie, mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej i kiedyś, jak Bozia da, znajdę chłopaka, który będzie mi nieba uchylał jak on, ale uczucie będzie obustronne.
A ja wczoraj skończyłam blisko 2letni związek. Musiałam, nie chciałam tego dalej ciągnąć, mimo ogromnej sympatii nie kocham go już. Z jednej strony czuję ulgę, z drugiej jak zacznę wspominać czy rozmawiamy - ryczę. Była to jednak dobra decyzja, rozstaliśmy się w pokojowej atmosferze. Trudno mi powiedzieć na moment obecny jak będzie wyglądało z kontaktem, on utrzymuje, że zbyt bardzo mnie ceni jako przyjaciółkę żeby nie rozmawiać ze sobą. Nie chcę jednak mu odebrać szansy na znalezienie szczęścia, gdyż zasługuje na to jak nikt inny, boję się, że utrzymywanie kontaktu nie pozwoli mu zostawić przeszłości za sobą 🙁
Boli strasznie, mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej i kiedyś, jak Bozia da, znajdę chłopaka, który będzie mi nieba uchylał jak on, ale uczucie będzie obustronne.


Ja też wczoraj zakończyłam związek. Z tym, że ja go kocham.
I też uważam, że on powinien o mnie zapomnieć i zakochać się w kimś lepszym. Zatem rozumiem Cię w pełni  :przytul:
[quote author=maracuja link=topic=148.msg1788517#msg1788517 date=1369782176]
A ja wczoraj skończyłam blisko 2letni związek. Musiałam, nie chciałam tego dalej ciągnąć, mimo ogromnej sympatii nie kocham go już. Z jednej strony czuję ulgę, z drugiej jak zacznę wspominać czy rozmawiamy - ryczę. Była to jednak dobra decyzja, rozstaliśmy się w pokojowej atmosferze. Trudno mi powiedzieć na moment obecny jak będzie wyglądało z kontaktem, on utrzymuje, że zbyt bardzo mnie ceni jako przyjaciółkę żeby nie rozmawiać ze sobą. Nie chcę jednak mu odebrać szansy na znalezienie szczęścia, gdyż zasługuje na to jak nikt inny, boję się, że utrzymywanie kontaktu nie pozwoli mu zostawić przeszłości za sobą 🙁
Boli strasznie, mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej i kiedyś, jak Bozia da, znajdę chłopaka, który będzie mi nieba uchylał jak on, ale uczucie będzie obustronne.


Ja też wczoraj zakończyłam związek. Z tym, że ja go kocham.
I też uważam, że on powinien o mnie zapomnieć i zakochać się w kimś lepszym. Zatem rozumiem Cię w pełni  :przytul:
[/quote]

maracuja, doskonale rozumiem.
Przejdzie. Jeśli nie było rzeczy ani uczucia, która trzymałaby Cię przy nim, to nie ma co.

panickiller, wyrzuty sumienia masz, że go zostawiłaś (w sensie, czy one były przyczyną rozstania). bo jeśli go kochasz naprawdę, to chyba robisz głupotę. Nie wiem jak to inaczej ubrać w słowa. To bardzo smutne.
maracuja, w mojej opinii lepiej zerwać kontakt całkowicie- na jakiś czas.
Tak jest łatwiej.
[quote author=panickiller link=topic=148.msg1788654#msg1788654 date=1369815083]
[quote author=maracuja link=topic=148.msg1788517#msg1788517 date=1369782176]
A ja wczoraj skończyłam blisko 2letni związek. Musiałam, nie chciałam tego dalej ciągnąć, mimo ogromnej sympatii nie kocham go już. Z jednej strony czuję ulgę, z drugiej jak zacznę wspominać czy rozmawiamy - ryczę. Była to jednak dobra decyzja, rozstaliśmy się w pokojowej atmosferze. Trudno mi powiedzieć na moment obecny jak będzie wyglądało z kontaktem, on utrzymuje, że zbyt bardzo mnie ceni jako przyjaciółkę żeby nie rozmawiać ze sobą. Nie chcę jednak mu odebrać szansy na znalezienie szczęścia, gdyż zasługuje na to jak nikt inny, boję się, że utrzymywanie kontaktu nie pozwoli mu zostawić przeszłości za sobą 🙁
Boli strasznie, mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej i kiedyś, jak Bozia da, znajdę chłopaka, który będzie mi nieba uchylał jak on, ale uczucie będzie obustronne.



Ja też wczoraj zakończyłam związek. Z tym, że ja go kocham.
I też uważam, że on powinien o mnie zapomnieć i zakochać się w kimś lepszym. Zatem rozumiem Cię w pełni  :przytul:
[/quote]

maracuja, doskonale rozumiem.
Przejdzie. Jeśli nie było rzeczy ani uczucia, która trzymałaby Cię przy nim, to nie ma co.

panickiller, wyrzuty sumienia masz, że go zostawiłaś (w sensie, czy one były przyczyną rozstania). bo jeśli go kochasz naprawdę, to chyba robisz głupotę. Nie wiem jak to inaczej ubrać w słowa. To bardzo smutne.
[/quote]

Źle to ujęłam; nie ja go zostawiłam, a on mnie. Poza tym to trochę bardziej skomplikowane, bo oboje mamy tą samą fobię, która utrudnia nam życie, a on dodatkowo ma depresję. Musiałabym poświęcić z pół dnia, żeby to wszystko opisać. Po prostu stwierdził, że lepiej żebym znalazła sobie kogoś na kogo będę mogła liczyć w każdym momencie.
Źle to ujęłam; nie ja go zostawiłam, a on mnie. Poza tym to trochę bardziej skomplikowane, bo oboje mamy tą samą fobię, która utrudnia nam życie, a on dodatkowo ma depresję. Musiałabym poświęcić z pół dnia, żeby to wszystko opisać. Po prostu stwierdził, że lepiej żebym znalazła sobie kogoś na kogo będę mogła liczyć w każdym momencie.

On Cię zostawił. Ty nadal go kochasz. On ma depresję.
Dla mnie wszystko jest jasne. Pewnie wiesz (albo raczej powinnaś wiedzieć), co mniej więcej siedzi w głowie osoby chorej. Taki człowiek potrzebuje ciągłych zapewnień, że kochasz, że nie zostawisz, że czujesz się przy nim dobrze etc. Jeśli jesteś w stanie wziąć na swoje barki trochę więcej ciężaru niż może powinnaś, to zastanów się, czy do niego nie wrócić.
Bo to nie jest w tym momencie do końca tak, że on Cię zostawił. To Ty pozwoliłaś mu odejść.
Jeśli naprawdę czujesz, że to jest TO, to walcz.

Edit:
Jak chcesz, to wal na PW. Sama jestem teraz z facetem z psychozą maniakalno-depresyjną (i to głęboką, w szpitalu siedzi), więc może mogłabym trochę pomóc albo chociaż spojrzeć na to wszystko z innej strony.
U nas jest póki co (odpukać) różowo. Mamy praktycznie identyczne charaktery 🙂 i czuję się przy nim kobietą spełnioną na 100%

tak baj d'łej 😉
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
29 maja 2013 17:23
A u nas .. cóż.. co rusz zaczynają się odzywać do M. panienki, które po 2ch latach sobie oprzytomniały, że wielkie aj lav ju do bólu do M. i inne takie bzdety ... najpierw jedna, a po dwóch miesiącach druga i żeby było śmiesznie ? To byłe (rzekomo przynajmniej, ale jestem w stanie w to uwierzyć) przyjaciółki  😁 Taki serial z tego wychodzi, że ja Cię kręcę ...  💃 Przy czym jak pierwsza się dowiedziała, że M. jest zajęty to sobie odpuściła. Bardzo mnie korciło dowiedzieć się o co kaman ze wszystkim, więc M. się spotkał z Sz.P. nr 2 i dowiedzieliśmy się kilku interesujących rzeczy. Sz.P. nr 2 została uświadomiona, że M. już nie jest wolnym strzelcem, mimo wszystko stwierdziła, że chce mnie poznać  🤔wirek: zastanawiam się tylko po jaką choinkę ?  🤔wirek: Osobiście nie bardzo chce mi się ją poznawać :P
maracuja, w mojej opinii lepiej zerwać kontakt całkowicie- na jakiś czas.
Tak jest łatwiej.


Też tak uważam. Chłopak pewnie sam dojrzeje do takiej decyzji. Tez kiedyś byłam w podobnej sytuacji a i nawet w dość podobnym wieku i chłopak tak jak chciał utrzymywać kontakt i najlepiej codziennie się spotykać 'jako przyjaciele' (taa) tak potem nagle przestał. Po roku mi powiedział, ze jak już zupełnie stracił nadzieje, to odpuścił, bo tak było lepiej.
Lov   all my life is changin' every day.
31 maja 2013 10:53
Mam podobne zdanie co yegua. Zerwanie kontaktu, nawet tymczasowe, pomoże zaleczyć rany 😉

A P. wczoraj rozwalił mnie na łopatki. Nieco ostatnio przeskrobał, więc szykowałam sobie wszystkie możliwe zjebki. Zaczęłam rozmowę, pierwsza partia wyrzutów poszła, oczekuję na jego tłumaczenie się, mając drugą partię w głowie, a on "Tak, kochanie, masz rację". A ja yyyyyy 😲 Zebrałam się w sobie, bo może sobie żarty stroił, poleciałam dalej i za każdym razem ta sama odpowiedź. I przewidywana kłótnia nie trwała nawet 5 minut 😁 Kwestia tego, czy faktycznie tak myśli, czy tylko żeby mieć święty spokój, no ale.. 😎
Czy któraś z Was ustawiła sobie kiedyś deadline dla związku, tzn. "jeśli do 3 lat się nie oświadczy..." ? Myślicie, że to głupi pomysł?
szepcik mnie by szlag trafił za 3 lata zmarnowanego czekania, nie jestem osobą  cierpliwą  😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 czerwca 2013 21:23
Naprawdę bycie z kimś to "zmarnowane czekanie" ponieważ ktoś się nie oświadczył? Tzn oczywiście rozumiem, że dla wielu osób ślub jest bardzo ważny, ale czy tylko on jest wyznacznikiem miłości?
smarcik dla mnie zastanawianie się nad deadline związku już jest końcem.
szepcik ja 😡 jako że miałam równiutko 20 lat jak się poznaliśmy, nastawiłam "zegar" na 5 😡 póki co zaczął nam iść 4 rok i coraz poważniej się robi więc kto wie, co z tego wyniknie... 👀
smarcik, przegoniłaś mnie.

To nie jest głupi pomysł, tylko dziwny. I, jak zawsze przy tego typu zagwozdkach, rodzi się pytanie SKĄD się wzięły takie przmyślenia? Moim zdaniem, to znak, że coś bardzo kuleje w związku.

ash   Sukces jest koloru blond....
04 czerwca 2013 07:28
szepcik, czy Ty jesteś pewna, że chcesz zostać jego żoną?
A nawet jeśli się oświadczy i będziecie mieli piękny ślub to tuż po ślubie nie zacznie się dziać tak jak się dzieje?!
maleństwo   I'll love you till the end of time...
04 czerwca 2013 08:11
Ja się chyba podpiszę pod pytaniem ash...
Poza tym - IMO takie siedzenie i myślenie "o rany, minęło już to x czasu, nie oświadczył się, zmarnowałam czas" to raz, ze spali nerwowo i w ogóle chyba ustawi fokus nie tam, gdzie trzeba, a dwa - dla mnie też dziwne...
szepcik, bardzo głupi.
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
04 czerwca 2013 08:49
szepcik-a może poinformuj faceta, że chciałabyś, aby się oświadczył, bo może on w ogóle nie czuje potrzeby legalizacji związku w ogóle z nim o tym rozmawiałaś?
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
04 czerwca 2013 09:53
Szepcik a ja Cię chyba rozumiem 😉 To takie coś, że fajnie Wam razem, ale fajniej by było to zalegalizować. Bo ile można być parą...? Zwłaszcza, jeśli ma się te 20-25+ lat. Bo w pewnym wieku jednak człowiek już myśli w kategoriach założenia rodziny, ustabilizowania się itd., a nie bycia ze sobą na kocią łapę(i kto to pisze... 😁 ).
Jeśli Ty już czujesz parcie na stabilizację to zwyczajnie spytaj go, co on na to. Jeśli on widzi to inaczej, a Ty jednak będziesz szukać tego, czego chcesz- zastanowiłabym się nad szukaniem dalej. Jeśli jego plany będą bardzo odległe od Twoich- Ty chciałabyś powiedzmy w ciągu 3 lat, a on myśli o 10 😉
Trzeba postawić sprawę jasno przed facetem. Jeśli jest egoistą i myśli tylko o sobie, nie o was, ma plany na SWOJĄ przyszłość, ale nie waszą, mówi że się oświadczy, weźmiecie ślub, a tego nie robi, to myślę, że trzeba uciekać daleko 🙂. Ale możliwe, że on po prostu jeszcze na to nie wpadł, więc ROZMOWA i jeszcze raz ROZMOWA, wiele ułatwia.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
04 czerwca 2013 10:01
szepcik, Ty tak powaznie? slub zazwyczaj nic w zwiazku  nie poprawia, za to wrecz przeciwnie-a i owszenm, zdaza sie nader czesto.

Abstrachujac od Twojego konkretnego przypadku- moja przyjaciolka dala facetowi konkretna date! do dnia 1 wrzesnia ma sie ogarnac i cokolwiek okreslic, bo sa razem 2,5 roku wlasnie i nic nie idzie do przodu. On nic nie chce planowac, podejmowac zadnych decyzji itp. a wczesniej byly rozmowy o dziecku, o slubie. A musza podjac jakies decyzje mieszkaniowe, ona ze wzgledow zdrowotnych ma czas na dziecko 'teraz albo nigdy' itp. Tylko tam chodzi o potrzasniecie facetem, dla ktorego istnieje tylko 'tu i teraz' ewentualnie przyszly tydzien.
ash   Sukces jest koloru blond....
04 czerwca 2013 10:06
Szepcik a ja Cię chyba rozumiem 😉 To takie coś, że fajnie Wam razem, ale fajniej by było to zalegalizować.


pytanie tylko, czy faktycznie szepcikowej jest fajnie z tym facetem i czy chce być z nim na zawsze?!?!
Nie wiem, gubię się! Niedawno padały przemyślenia o rozstaniu, a teraz o ślubie?!
CzarownicaSa, fajny avatar 😉

Szepcik, a to nie jest tak, że nad bycie z Tym Facetem przekładasz związek stały z X (dowolny)?
Zastanów się, co jest Twoim celem, czy bycie Żoną (ogólnie), czy bycie Kobietą Twojego Faceta?

Jeśli jest Ci z Nim dobrze jak jest, funkcjonujecie sobie na zasadzie: żyjemy chwilą, jesteśmy zadowoleni z tego jak jest teraz, to ja bym się Go spytała.
Natomiast, jeśli Twoim celem jest ślub, bo daje w związku kobiecie - załóżmy - jakieś poczucie bezpieczeństwa, i po prostu widzisz siebie jako gospodynię domowego ogniska, co niedzielę piekącą muffinki z 3 uroczych dzieci, to chcesz pewnego wyobrażenia.

Czasami warto się zastanowić, czy cieszymy się z tego, co mamy teraz.
Znam przypadki, gdzie pęd za marzeniami okazywał się pędem za pewnym wyobrażeniu o przyszłości, którego realizacja i samo życie, znacznie od tego wyobrażenia odbiegało (bo podświadomie wszystko się robi aby uzyskać cel, a przecież środki to właśnie nasze życie, to są te krótkie chwile którymi się trzeba cieszyć, a które zostały pominięte) i osiągnięty cel, czy tam wyobrażenie już później TAKIE piękne nie było...

Chcesz mieć ciastko, ale czy będziesz na pewno szczęśliwa, kiedy już je dostaniesz?
Będziesz myśleć dalej o przyszłości, Twoje życie skupi się na tym, czego jeszcze nie masz, co jeszcze musisz zrobić.
Odnajdziesz się potem, przy końcu i zobaczysz, że tak bardzo się skupiałaś na osiągnięciu celu, że nie docenisz drogi, jaką musiałaś przejść. Nie będziesz widziała teraźniejszości.
To tak ode mnie, ale się rozpisałam :kwiatek:

Ja już tyle razy planowałam wspólną przyszłość, tyle razy myślałam, że to TEN jedyny...
Bardzo chciałabym założyć swoją rodzinę, i mam jakieś swoje wizje jakbym chciała żeby to wyglądało, ale im mniej o przyszłości myślę, tym bardziej uczę się, że te wyobrażenia to może scenariusz do filmu, przecież w życiu rzadko kiedy jest dokładnie tak jak byśmy chcieli.
Ktoś na forum napisał niedawno coś w stylu: "żyję z pasją, a życie układa się samo". (Monia?)
To trudne, ale spróbuj nie mieć oczekiwań. Nie naciskaj, chyba, że bardzo Ci na czymś zależy. I mów to wtedy otwarcie.
Ile potem miłych niespodzianek 😉
"Zdziwiłabym się", gdyby Szepcik w ogóle rozważała ślub z tym konkretnym facetem.
Związek małżeński bez szacunku ze strony męża- absurd!
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
04 czerwca 2013 10:22
Ash nie wiem, czy jest im fajnie, ale wydaje mi się, że skoro ktoś myśli o ślubie to musi być. Chyba, że nie jest- wtedy bym się zastanowiła 😉

Thymos dzięki 😁

Niemniej moim zdaniem w żadnym związku nie jest idealnie, więc kwestia postawienia sobie pytania- czy potrafię przyjąć tego mężczyznę z jego wszystkimi wadami, kompleksami, przyzwyczajeniami i stylem bycia? Czy cały czas coś mi nie pasuje na tyle, że chciałabym to zmienić/łudzę się, że to się zmieni? Trzeba zadać sobie to pytanie. Bo wbrew wszelakim stwierdzeniom- ludzie zmieniają się po ślubie. I to jest niestety fakt.
Bo wbrew wszelakim stwierdzeniom- ludzie zmieniają się po ślubie. I to jest niestety fakt.


..ale że zawsze na gorsze?
Ja idę o zakład, że szepcik jakoś doprowadzi do tego ślubu - i potem przez następne 50 lat będzie nam tu na re-volcie pisać o tym, jaki jej mąż jest beznadziejny i jak to się zastanawia czy od niego nie odejść 🤔 No chyba, że on się kategorycznie nie zgodzi i sam postanowi się z nią przez to rozstać, co byłoby w sumie najlepszym co by się mogło jej przytrafić. Może to w sumie o to chodzi w tym dedlajnie? 😀
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
04 czerwca 2013 10:31
Nie, tu nie chodzi o "na gorsze czy lepsze". Tu chodzi o sam fakt, że jednak ślub to wbrew pozorom coś zupełnie innego niż związek.
Będąc w związku, jak by nie patrzeć, jesteś jednak dalej wolna. Możecie się rozstać, możecie się rozejść, możecie o głupią błahostkę zrobić wojnę i wyprowadzić się z domu. Możecie- co nie oznacza, że to robicie 😉 Dzieli Was zazwyczaj tylko miłość, czasem wspólne mieszkanie, interesy, praca.
A jednak wychodząc za mąż stajesz się już częścią życia drugiego człowieka. Taką namacalną, zaakceptowaną przez rząd i religię, taką już trudniejszą do zdelegalizowania. I czasem pojawia się myśl- nawet nie świadomie, po prostu się pojawia jakoś tak naturalnie- "kurczę, jesteśmy już małżeństwem, będziemy już na zawsze razem". Na niektórych to działa tak, że starają się o związek podwójnie- bo przecież skoro będą zawsze razem, to trzeba nad tym pracować, pielęgnować, dbać, żeby zawsze było ok. Ale na innych działa odwrotnie- ha, jesteśmy małżeństwem, już nie zostawi mnie tak łatwo, więc nie muszę się już tak starać. I coś wtedy umiera.
Ożenek do duży krok w życiu. To po prostu zmiana 😉
Na niektórych to działa tak, że starają się o związek podwójnie- bo przecież skoro będą zawsze razem, to trzeba nad tym pracować, pielęgnować, dbać, żeby zawsze było ok. Ale na innych działa odwrotnie- ha, jesteśmy małżeństwem, już nie zostawi mnie tak łatwo, więc nie muszę się już tak starać. I coś wtedy umiera.
Ożenek do duży krok w życiu. To po prostu zmiana 😉


Chyba dla dużej części to właśnie ta druga opcja... Skoro już jest "mój".
Mi się ślub marzy, ale nie wiem, jak z samodyscypliną odnośnie dbania o siebie cały czas🙂
Kiedyś twierdziłam, że nie potrzebuję papierka, teraz się go boję, bo jak czasami patrzę, co robią żonaci mężczyźni, to serce się kraje a najczęściej nóż w kieszeni otwiera. Taka fobia. Ilu jest facetów po ślubie, z kochankami, bo żonę mają cudowną, ale to zawsze "tylko" żona.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się