Diakon'ka, relacje z pasz, czy relacje z Torwaru? 😉
O paszach trzy słowa - obydwie firmy mają bardzo atrakcyjne ceny, kupowałam przede wszystkim musli, najładniej wygląda ziołowe musli Besterly, ale jest pakowane w worki 15kg, podczas gdy pozostałe musli w worki 25kg i są w podobnej cenie 😉 Ziółka i tak mam osobno najróżniejsze... Potestujemy teraz z Szafirową (może bardziej z Crossem) z półtora tygodnia, co konie najchętniej jedzą i co się sprawdza w pracy (nasze chłopaki niestety żrą tylko pasze) i będę robić jakieś zbiorcze zamówienie, na pewno dam znać. Jednak cena 50 złotych za 25kg niegłupiego musli jest zdecydowanie przekonywująca 😀
Konie OT i jeszcze kilka refleksji na temat Torwaru.
Organizacja niezła, nie było dłużyzn, program dodatkowy przyzwoity, rowery mnie nie zdziwiły, bo facet downhillowiec i pasjonat tego środowiska, nie takie rzeczy już widziałam 😉
Fajnie, że w tym roku "obrodzili" 😉 wystawcy - i tu duży plus dla asortymentu polskich producentów (Mustang-Oława, Daw-Mag - towar jakością nie ustępujący zachodnim odpowiednikom. Kupowałam dla Kuca popręg ujeżdżeniowy, obmacałam wszystkie, wybrałam Daw-Maga - dużo lepszej jakości skóra niż w sprzęcie Euroriding, popręg mięciutki i fajny, a nie taki twardy sztywniak jak Prestiga). Kurtki za 800 złotych - wynik kursu Euro, absolutnie nie na polskie portfele.
Zdecydowanie pozytywnie zaprezentowali się:
- Kasia Piasecka - dziewuszka super siedzi, super jeździ, pełen uśmiech na twarzy, czapki z głów, jak wyratowała się przy uskoku małej kucki w pełnym galopie mijającej rower. Strzemiona pogubione, ale wysiedziała i błyskawicznie wróciła do wyścigu. Miło popatrzeć na taką jazdę.
- koń Buńczuk. Wszyscy się tu zachwycają Ekwadorem i Randonem, ale to są rewelacyjne konie i trudno się nimi nie zachwycać. Natomiast Buńczuk jest... normalny 🙂 Wydaję mi się, że na swoim przejeździe dał z siebie wszystko, tzn. zaprezentował maksimum swoich możliwości, doskonałe wyszkolenie i dobrą pracę, która pozwoliła z bardzo dobrym wynikiem (w sobotę 65.7%) pokazać się w tak poważnym konkursie. Na mnie to zdecydowanie robi wrażenie i chylę czoła przed trzecią w kolejności polską parą.
- koń Potomak. Całkowicie niepozorny, szczuplutki, wąziutki (po wjeździe na parkur z widowni słyszało się wokół: A to co to jest? Jaka sarenka!), bez kłusa, z niezbyt obszernym galopem, a skaczący... jak marzenie. Swoją drogą rzeczywiście ciekawy przypadek, bo podczas dekoracji, kiedy wszystkie konie nakręcone światłami kicały w lewo i prawo, ten jeden stał sobie równiutko na czterech nogach, nie przejmując się kompletnie niczym 🙂
- koń Galahad (?), arab kasztan. Nie jestem szczególną koneserką arabskiej urody, ale ten zwierzak był zjawiskowy, miał prawdziwy bukiet, bardzo fajnie się ruszał 🙂 Nerwusek, i w swoim konkursie nie miał absolutnie szans, ale wszystkie rzędy widzów przede mną pojękiwały z zachwytu 🙂
- zaprzęgi. Wbrew pozorom to zdecydowanie najbardziej porywająca widownię dyscyplina 😀 Krótka i dynamiczna forma konkursu to zdecydowany strzał w dziesiątkę. I tylko szkoda, że rywalizowały jedynie cztery pary...
A tu Germanic:
małaMi, to trzeba było zaczepiać 🙂