oto są, oczywiście jak trzeba zdjęcie zrobić to są jak pół d z za krzaka 😉
generalnie jak pisałam - zmiana jest 'wizualnie' niewielka ale dla mnie to zbawienie. Bo naturalnie mam proste włosy jak od linijki, cienkie, delikatne i klapiące po godzinie funkcjonowania, szybko przetłuszczające się. Generalnie kupa na głowie, czego bym nie robiła. Styling jest dla mnie rozwiązaniem idealnym 😍
Są sztywniejsze, wolniej się przetłuszczają, są bardziej 'tępe' (a nie takie lejące i nijakie) do tego dzięki zakręceniu na dość grube (grubsze znacznie niż wałeczki do trwałej) papiloty silikonowe mają kształt i tu i tam się zawijają.
Na codzień (załączone zdjęcie) myję wieczorem, idę spać z mokrymi, rano odżywka w sprayu do rozczesania i trochę pudru do układania. Jakbym je delikatnie suszyła suszarką z tym_czymś_z_masą_bolców_z_których_wieje to by się mocniej falowały. + Jakiś krem do kręconych włosów też wzmacnia skręt (jeszcze nie miałam czasu dokupić).
W porównaniu do prostych drutów- niebo a ziemia!