Co mnie wkurza w jeździectwie?

zembria   Nowe forum, nowy avatar.
08 sierpnia 2023 08:32
Sivrite, A pokaż taki pasek? Tak z ciekawości pytam. I co to jest wędzidło z kółkiem? 😅
zembria, tu masz wędzidło "z kółkiem", tj mi się wydaje że to tak wygląda. Sivrite by musiała potwierdzić 😉


https://wedzidla.pl/pl/p/Wedzidlo-wyscigowe-Dexter-Feeling/159
_Gaga, tak dokładnie takie. Nazywane też wędzidło "z kolcem".
Zembria, wstawiam wędzidło z kółkiem i przykładowe paski.
To wędzidło ma się po prostu nie dać zagryźć, żeby Cię koń nie mógł pullować, to nie jest żadne mocniejsze kiełzno czy jakaś dodatkowa pomoc. Jasne, pewnie nie jest dla konia tak wygodne jak podwójnie łamane wędzidełko, ale też nie jest narzędziem tortur, mimo że wygląda z zewnątrz jak kolec. 😅 Większość tak wyglądających "wędzideł" u koni na padoku przed wyścigiem to kolce, które są tylko do prowadzenia, zdejmuje się je przed wypuszczeniem konia z ręki na tor. Ale część to właśnie takie wędzidła z dodatkowym dużym kołem.
1691488337580.jpg 1691488337580.jpg
received_974728087119307.jpeg received_974728087119307.jpeg
received_3312534559076181.jpeg received_3312534559076181.jpeg
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
08 sierpnia 2023 12:00
Dzięki dziewczyny za zaspokojenie ciekawości 🙃 Z wyścigami mam tyle wspólnego, że żadnego nawet nigdy nie widziałam 🤣
zembria, to polecam się wybrać choć raz.
Wbrew pozorom jest to dość zbliżony trening do charakteru końskiego, że tak się wyrażę bardzo naturalny dla konia.

Tak sobie właśnie ostatnio rozmyślałam o tym jak się zajeżdza konie sportowe : że właśnie wbrew naturze konia, bo bez drugiego konia, najczęściej w zamkniętej przestrzeni itp vs wyścigówki, które ida na orbitę lub tor w grupie kilku koni , jest dla nich bardziej przyjazne, a i tak najgorsze są wyścigi wg publiki 😉

Za moich czasów jak biegały XO na Partynicach, to zdarzało się,że do mojej stajni przychodziły na 2-3 miesiące konie ujeżdżeniowe ( gdzie ktoś juz zepsuł konia przy zajeżdżaniu ) żeby to ponaprawiać i zajeżdzić jakby od nowa.
Ponownie kowale!

Kowale,którzy i może po sobie zamiotą ale nie tak, żeby podkowiaki z podłogi zebrać.
To jest tak niebezpieczne!!!
kotbury, ja uważam, że to obowiązek właściciela konia. Nie pozwalam kowalowi tego robić, chociaż czasami łapie za miotłę 😉
Nigdy nie wpadłam na to żeby kazać kowalowi po sobie ogarnąć... tak jak i wetowi, chociaż oni zwykle jakoś z automatu po sobie ogarniają i to tak szybko ze ja nie zdaze sie schylic a te rekawiczki juz wyrzucone 😅
U nas to normalne, że kowal po sobie sprząta... zwłaszcza, że nie każdy właściciel przyjeżdża na werkowanie, albo kucie.
Jak ktoś nie przyjeżdża na wizytę kowala, to kowal lata za koniem po łące? Czy jest osoba odpowiedzialna do pomocy kowalowi? Nie wiem, obsługa stajni, właściciel, etc. W każdym przypadku sprzątanie powinno należeć do tej drugiej strony.
espana, - konie się wtedy na jeden dzień zostawia w boksie przed wizytą 😉 Sama zazwyczaj jestem, ale jak pogoda słaba, deszcz i błocko to też nie puszczam, tylko czeka. Szczególnie jak był kuty na gorąco to kowal prosił, żeby nie miał mokrych kopyt i nóg.
Czasem sprzątam sama, czasem zanim konia odprowadzę to już pozamiatane.

Natomiast sporo ludzi nie przyjeżdża na wizyty, konia kowal bierze z boksu, jak nie jest problemowy to sobie sam stoi przywiązany, nie raz to widziałam. Poprzedni kowal mojego też nie raz brał sam, bo jest grzeczny i jak np. miał siedzieć i czekać, bo był cały dzień i różnie właściciele dojeżdżali, to w takiej "przerwie" często wyciągał sobie te znane i miłe do roboty zwierzątka. Czasem dojeżdżałam w trakcie, czasem po fakcie.
Mój przyjeżdża i sobie bierze z padoku. Kilkukrotnie już byłam sama umówiona, żeby przyjechać lub ktoś w moim zastępstwie, ale wypadł mu przyjazd wcześniej, więc se poszedł i wziął.
Mam wrażenie, że wiele osób przyzwyczaiło się do tego, że weterynarze i kowale to udzielne diwy i nie można ich o nic prosić i mają mieć wszystko pod nos. Poniekąd to rozumiem, bo ciężko o dobrego kowala i weta. Ale parę dni temu wizyta w stajni u przyjaciółki mnie rozwaliła. Wet zęby robi, przybiega jedna właścicielka - Panowie, wodę? Zwykłą, z izotonikiem? 10 minut później dwie następne, specyficzna stajnia, do koni bardzo daleko. Jedna dzierży dwa ciasta, druga dzbanek z kawą - ciasto na osłodę? Kawę świeżo parzoną?
Osłodę czego, curwa, zarobienia kilku tysięcy na tej wizycie do kilku koni? xD Jasne, należy być miłym i kulturalnym, raczej żaden kowal ani wet nie narzekał na moje zachowanie, ale teraz się ich traktuje jak lekarzy 50 lat temu. Zaraz zaczną ludzie łapówki dawać i kosze prezentowe. Oo
Przez 9 lat posiadania własnego konia nie zamiotłam po kowalu, pewnie jestem najgorsza. 😆 Albo sami zamietli, albo obsługa stajni zrobiła to przy okazji, jeśli nie zauważyłam, że nie zrobił tego kowal (bo wtedy bym zamiotła). Tak wyszło... 😅
espana, u nas nie ma właścicieli koni przy kowalu zazwyczaj. Kowale są rano ludzie po południu. Trudno, żeby to czekało cały dzień. Zresztą szczerze mówiąc u nas wszyscy co przyjeżdżają mają magnesy i ładnie i szybko sobie te podkowiaki zbierają. Od lat się nie spotkałam z tym, żeby kowal zostawiał po sobie bałagan - zawsze sprzątają stanowisko pracy. Tzn spotkałam się i dzięki temu kilka razy mieliśmy już poprzebijane koła w ładowarce i jest zakaz przekuwania koni na korytarzu ale to już inna bajka.

Jak kowal przyjezdża zupełnie rano to konie zostają w boksie i potem je puszczają na padok albo ściągają z padoku jeśli jest później.
espana, u nas to wygląda tak, że jak kowal przyjeżdża, to się zapowiada i przyjeżdża zazwyczaj od rana, kiedy konie jeszcze na łące nie są (większość ludzi jednak do południa pracuje i raczej branie urlopu co 6 tygodni na kowala w grę nie wchodzi).
Poza tym mamy "aż" dwóch kowali. Pierwszy pilnuje terminowości i z góry wiadomo, kiedy przyjedzie (i wiadomo do kogo przyjedzie, bo ekipa jest stała, także konie są przygotowane na taką ewentualność i zostają w boksach). Grafiku drugiego kowala nie znam, więc nie wiem jak wygląda dogadywanie się z nim z innymi właścicielami. Ale ten przyjeżdża co 2-3 tygodnie, bo 20 koni raczej na raz nie ogarnie. Czasem jest tak, że dzwoni wcześniej do właściciela konia, a czasem tak, że informuje właściciela stajni już po fakcie, że jakiegoś konia podkuł/wywerkował (bo był już termin) i właściciel stajni rozlicza się z kowalem, a właściciel konia z właścicielem stajni przy najbliższej okazji.
Sivrite, to ja też jestem dziwna, bo i wetowi i kowalowi kawę proponujemy 🙂 do kowala sobie nie wyobrażam żeby nie było kogoś z nas, źrebaki trzeba często podpierać w dwie osoby a roczniaki to głupi wiek, z obcym pomocnikiem niekoniecznie by chciały stać. Z resztą do weta też bywa tak, że trzeba przynajmniej jednej osoby do pomocy
karolina_, to logiczne, że do szczyli trzeba pomocy.
No , ale do normalnych wychowanych dorosłych koni to nie trzeba, wyciga kowal z boksu, podpina na linki i tyle. Okuje, odstawia.
Zresztą wiele koni jest tak rozbestwionych że przy właścicielce stoją gorzej niż bez 🤣 bo jakiś smaczków i marchewek szukają 🤣 z tego co mówią kowale😝
Perlica, u nas kowal jeden goni właścicielki jak są i mówi, żeby w ogóle nie przyjeżdżały 🤣.
Lata całe nie ma.mnie przy kuciu. Jak kowal ma uwagi albo ja pytania to dzwonimy albo pisze do mnie na Messenger.

Aaa kawy czy herbatki też robimy. Czasem nawet ciasto.
Kurczę, mi się też zdarzało z kowalem kawę pić, a kiedyś nawet wino po robocie 😉 Fizjo jak przyjeżdża to prawie zawsze jak jakaś kawa i ciacho w przerwie. Nie widzę w tym nic złego, dużo zależy od organizacji, ile czasu dany fachowiec spędza, czy do jednego konia, czy pół stajni robi. Jak ktoś ma siedzieć kilka godzin to wydaje się mega spoko zaproponować coś do picia.
epk, może to i ten sam 😝

Dla mnie to też normalne, że robię kawę czy herbatę, zarówno wetowi ( wiem jaką on pija) czy kowalowi. Czasami coś słodkiego , ciasteczka czy coś. Normalka dla mnie.
kotbury, ja uważam, że to obowiązek właściciela konia. Nie pozwalam kowalowi tego robić, chociaż czasami łapie za miotłę 😉
espana, Ale to różnie wychodzi. No... serio różnie. Zależy jaka jest organizacja w danej stajni, bo jeśli masz jedną dużą stajnię obrabianą przez jedną ekipę kowalską, to ciężko byłoby przyjeżdżać o 10😲0 rano posprzątać po kowalu. Kowale często sprzątają po sobie.
Ze swoimi końmi ogarniałam chyba wszystkie konfiguracje i, no, dla mnie to było mega komfortowe, kiedy mój koń został dołączony do całej stawki stajennej, kowal przyjeżdżał na cały dzień, ja przyjeżdżałam wieczorem (albo i nie) i rozliczałam się z właścicielem stajni.
W ostatnim pensjonacie to ja byłam podstawiaczem koni ze dwa razy (przynajmniej tej części korzystającej z tego samego kowala) i po kowalu sprzątałam.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
08 sierpnia 2023 17:06
No ja jak w stajni pracowałam i przyjeżdżał kowal, to na bieżąco, co kilka koni zamiatałam. Nie widzę tego, ze jak facet ma kilkanaście, czy kilkadziesiąt koni robić, to co rusz ma przerywać pracę, że by podmieść ścinki. A potem biadolenie, że kowale czasu nie mają, że się spóźniają. Moim zdaniem to nie wypada, żeby czystego stanowiska pracy nie zapewnić. A po robocie miałby taki kowal zamiatać, lecieć wywieźć to na obornik, zamiast w samochód i do następnego klienta jechać. No to jednak są obowiązki stajennych moim zdaniem.
Dziewczyny, może źle to opisałam, nie zrozumiałyśmy się. Musiałabyście to zobaczyć chyba, żeby zrozumieć, jak to wyglądało. 😆 Ja naprawdę rozumiem kawę czy herbatę, serio, ale to było takie... No słabe. To nie było "może kawę?", tylko bez żadnej sugestii przyniesienie najpierw dwóch rodzajów wody, a potem naręcza ciasta i już zrobionej kawy z kubkami, żeby już pędzić nalać. Ja też zaproponowałam w swoim życiu wetowi coś ciepłego do picia, akurat kowalowi nie miałam okazji. Ale nie w ten sposób, aż ciężko mi to opisać. 😆
To naprawdę wyglądało jak starsze panie u lekarza, próbujące się wkupić w łaski, mimo że to nic nie da. 😅
zembria, ale u nas to działa. Kowal sam sobie po każdym koniu na bok zamiata. Ma miejsce wyznaczone i to tam zostawia i na koniec stajenny zabiera. No ja sobie nie wyobrażam że ktoś pracuje x godzin i sobie w międzyczasie nie sprząta stanowiska pracy lub że stajnia zostawia pracownika na cały dzień do pomocy. A u nas to leci ostro taśmowo i żaden kowal nie wymaga sprzątania wręcz raczej gonią ludzi żeby im się nie plątali. Zresztą czasem mają pomocników. Kurcze to tak jakbym ja w pracy swojej oczekiwała że mi klienci posprzatają biurko po tym jak robię ich papiery. I szczerze mam tyle lat, że świetnie pamiętam czasy gdzie kowala trzeba było na czerwonym dywanie przyjmować a bałagan po robieniu konia leżał aż nie przyszłam po południu ale no ja też uważam, że coś za coś - jeśli kowal się upiera, żeby być rano to musi sobie sam poradzić. Ja chętnie po nim posprzątam jak umówi się w godzinach, w których być mogę. No jakoś tak nie widzę urlopu co 6 tygodni 🤣. Ach no i nasi sprzątający kowale nie mają obsuw w terminach i godzinach. Najczęściej jak proszę stajennego o wyprowadzenie konia po kowalu to już dawno jest zrobiony na padoku.
Ja lata całe nie widziałam swoich koni przy kowalu... W miejscu, w którym stoję jest kowal, który robi większość koni. Przyjeżdża na kilka dni. Sam sobie konie bierze. W stajni jest stanowisko wetowo - kowalskie, to sobie tam kowal "mieszka" kilka dni
Sam po sobie sprząta... Ja jak jestem, to się z nim tylko rozliczę. Jak mnie nie ma oddaję właścicielom stajni, lub zostawiam wcześniej kasę. I tyle. Jeśli kowal ma uwagi, daje znać. Ja uwag nie mam, kuje i werkuje dobrze. On sobie pracuje w godzinach, jakie jemu odpowiadają. Stajenny wie jakie konie ma zostawić do roboty w dany dzień. I wszyscy zadowoleni.
Ale czasy, gdy robiło się za pomocnika kowala jak najbardziej pamiętam... i nie tęsknię 😉
Gillian   four letter word
08 sierpnia 2023 20:30
Kawka i ciasto oraz okazywanie wdzięczności dla kowala ma swoje plusy, kiedy trzeba go potem ściągać na cito bo dzień przed zawodami poleciała podkowa albo coś innego pilnie potrzeba. Zdecydowanie większe szanse są na przyjazd do osoby, która jest miła niż po prostu kontaktem w telefonie 🙂
Ja też zawsze wetowi proponuję coś do picia. A już stojąc u siebie to nawet swojskie jajka dawałam na koniec, pomimo mega rachunku 😂. Z kowalem nie mam problemu bo sama robię. Ale stojąc w pensjonacie często bywałam podczas ich wizyt. Zawsze był poczęstunek w przerwie. Pogawędka. I pomimo, że ja nie robię to na początku pytałam czy lukna jak nasze kopyta i zawsze bez problemu spojrzeli.
Wkurza mnie brak motywacji do jazd. Mam młodziaka, rok temu rozpoczęliśmy zajazdke. A ten rok lipa. Koń dla siebie tylko, ale czasem zdało by się ruszyć. A ja zawsze znajdę sobie inna robotę. A teraz będąc na urlopie mam taką zaczepista pogodę, że .... Ehhh
Gillian, akurat ten konkretny wet jest szeroko znany z tego, że nie ważne jak będziesz miła i kochana i do rany przyłóż, to do jednego konia szansa, że przyjedzie jest bliska zera. A nawet jeśli, to za miesiąc. 😆 Nawet jak ma przyjechać do 3, to czekasz 2-3 tygodnie i często nie dojedzie umówionego dnia. Dlatego tym bardziej moje grono znajomych to dość bawiło, bo nie ma ŻADNEJ szansy, żeby to ciasto coś dało. 😆 Nawet na tę wizytę do 5 koni przyjechali z dupy dzień wcześniej, bo tak im pasowało i handluj z tym. 😅
Jak pisałam, to chyba trzeba było zobaczyć. 😄
Ja to raczej odnoszę wrażenie, że kowale wolą, jak im właściciel nie stoi nad głową i mogą pracować w spokoju. I ja osobiście w pensjonatowych stajniach spotykałam się z tym, że był jakiś główny kowal, który robił większość koni i wtedy właściciel stajni ogarniał terminy i w razie potrzeby też przekazywał informacje o koniu do właściciela. Jeśli ktoś chciał innego, to załatwiał sobie w swoim zakresie i sam pilnował terminów i całej reszty. No i nie spotkałam się ze sprzątaniem przez właściciela, nie widze w tym sensu i logistyki za bardzo, jeśli kowal stoi na tym samym stanowisku x godzin i sobie zmienia konie, to szybciej i łatwiej jest jeśli sam sobie zmiecie do kątka na kupkę i potem dopiero stajenny czy inny pracownik to wyrzuca.

W stajniach sportowych no to w ogóle jest jeden kowal na całą stajnie, więc u nas kowal mieszka ze trzy dni co najmniej, więc poza kawą to jest częstowany też wódką.😂
U nas jak kowal wjeżdża na 10 to jak przyjeżdżam po południu to jeszcze potrafi być. Bierze konie jak pasuje jemu, obsłudze i koniom (jedne w boksie inne padok jeszcze czy karuzela itp). Często właściciel choćby chciał to nie utrafi w godziny. A takich dni jest 2 albo 3 w miesiącu bo jest grubo ponad 30 koni, 6 robi jeden kowal resztę drugi. Już widzę tą bandę właścicieli randomowo stojących nad kowalami 🤣. Oni się chyba modlą, żeby w te dni coś nas wszystkich zatrzymało daleko od stajni 🤣.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się