Hihi, można same 🙂 Ale tak w ogóle to jako dodatek do różnych dań niesłodkich, mięsa, wędliny, serów. Mi się bardzo kojarzą z różnymi rodzinnymi świętami (albo innymi bardziej odświętnymi obiadami), kiedy na stole różne różności, między innymi śliwki w occie, grzybki marynowane, jabłka z żurawiną (btw - może ktoś ma przepis na tę kombinację?)...
Herbata lapsang souchong to czarna herbata wędzona. Ma specyficzny smak, który nie każdemu pasuje (mi bardzo) - tzn. jak się ją pije jako normalną herbatę, bo w tych śliwkach jest tylko jego cień. Do kupienia w herbaciarskich sklepach.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lapsang_souchongZawalczyłam już z agrestem 🙂 Padło na konfitury, takie przesłodzone i przemacerowane (takie było "zapotrzebowanie" 😉). Według tego przepisu, tylko ilości u mnie znacznie mniejsze:
* agrest 1 kg
* woda 1/4 L
* cukier 1 kg
Agrest umyć, osączyć. Wodę z cukrem zagotować mieszając, odstawić z ognia, włożyć agrest i pozostawić na kilka godzin. Agrest w syropie ogrzewać, doprowadzając prawie do zagotowania i pozostawić do następnego dnia w chłodnym miejscu. Na drugi dzień konfitury powoli ogrzewać, doprowadzając znów prawie do zagotowania i przetrzymać na ogniu przez kilka godzin, aż owoce staną się szkliste. W czasie gotowania usuwać szumowiny. Gorące konfitury włożyć do wygotowanych i osuszonych słoików typu twist (gorących), przykryć wygotowanymi, suchymi zakrętkami i od razu zamknąć.
Mało, ale co tam:
http://zagotuj.blogspot.com/2009/07/konfitura-z-agrestu.html