Stajnie w Warszawie i okolicach

[quote author=Złota link=topic=46.msg966551#msg966551 date=1302119550]
taaa, ja mialam kiedys pensjonariusza ktory ROK nie odwiedzil konia...

[/quote]

są różne powody, dla którego nie odwiedza sie konia... niekoniecznie związane z płatnościami...

czytając Wasze posty dochodze do jednego wniosku - są LUDZIE i LUDZIE

dziwne, ze do jednych nawet stajenny z budki telefonicznej oddalonej o 10 km na swój koszt zadzwoni, sam konia opatrzy, będzie prowadził przy kolce i czekał na przybycie własciciela,
dziwne, ze inni współpensjonariusze sami pomogą, pół nocy siedzą i pilnują, wołają weta, pomagają przemywają rany, dyżurują, zakładają owijki, dzwonią informacyjnie, ze coś nie halo...

dziwne, że do innych NIKT nie zadzwoni, nie pomoże, będzie miał w D...

resztę niech każdy dopowie sobie sam - dlaczego tak jest... że dla koleżanki "X" pojadę w nocy przewieźć jej konia, czy bede zmieniać opatrunki jak bedę w stajni... a od koleżanki "Y" nawet nie odbiorę telefonu...
Trzymalam juz konia w 8 pensjonatach.
Tylko w 1 z nich otrzymalam do podpisania umowe.
Dodatkowo w kolejnym o umowe poprosilam - na czas mojego wyjazdu za granice. Wszelkie dodatkowe uslugi byly wowczas platne, i to z gory - a nie w ramach rozliczenia po wykonanym swiadczeniu - rachunki dla mnie do wgladu. Uczciwe wyjscie.


W przypadku wyjazdu za granice (mialam takowe dwa- roczny i polroczny), nie ma przepros - bez zaufania do osoby prowadzacej pensjonat, jedynym wyjsciem bylaby sprzedaz zwierzaka ewentualnie zabranie go ze soba.
Znalezienie znajomego, ktory wpadnie i spojrzy, na dluzsza mete, nie sprawdza sie - jest po prostu zbyt duzym obciazeniem dla tej osoby. Choc jestem bbbb. wdzieczna osobom, z ktorymi podczas obu tych okresow mialam kontakt i uzyskalam wsparcie.


Co do nieszczesnego sprawdzania zebow. Osobiscie tego nie oczekuje.
Natomiast i owszem oczekuje, ze obsluga poinformuje mnie, ze np.:
- kon nie dojada siana i/lub owsa (nie jestem tego w stanie sprawdzic), daje mi to powod do porzadnego sprawdzenia stanu konia z wetem
- nabawil sie ran
- nie wyszedl na padok (w przypadku mojej rencistki to jedyna forma ruchu w ciagu dnia)
- do stada wprowadzany jest nowy kon --> nadal nie mam jasnosci kto i w jakim zakresie odpowiada za ewentualne uszkodzenia, jesli do stada wprowadzany jest kon bez mojej wiedzy/ zgody/ obecnosci
- czy usluga jest swiadczona 7 dni w tygodniu czy w innym zakresie - np. na Brodnie bylo z gory jasne w ktore dni sa pracownicy, w jakich godzinach oni wypuszczaja konie, a w jakich to ja musze sie zorganizowac, jak rowniez w ktore dni jest (mniej lub bardziej) sprzatane w boksach - przynajmniej sytuacja byla jasna.

Ogolem, przykro to przyznac, ale to obsluga - przebywajac na miejscu przez kilka, kilkanascie godzin dziennie - moze lepiej znac zachowanie mojego konia i szybciej wychwycic ewentualne problemy.

Nie mowiac o tym, ze po to odplatnie wstawiam konia do pensjonatu, by zdjac z siebie obowiazki, na ktore czasu nie mam.
Pozostaje kwestia do dogadania co w ramach tegoz odplatnego pensjonatu moze mi zostac zaoferowane + moja decyzja czy przyjmuje te oferte badz szukam innej.
Dodofon pewnie masz rację, ale ja np. miałam taką sytuację, że któregoś razu byłam na spotkaniu w godzinach wieczornych i miałam wyłączony telefon, po wyjściu z tego spotkania i włączeniu komórki ok 20 połączeń nie odebranych od pensjonariuszy z mojej nowej stajni (stałam tam może 2 miesiące). Okazało się , że koń miał objawy kolki. I przez ok 1-2 godz. był oprowadzany przez jedną z pensjonariuszek, która ma 2 dzieci i powinna jechać do domu a nie zajmować się nie swoim koniem. Zrobiła to wiadomo dlaczego i dziękuję jej za to. Jednak zdziwił mnie fakt, że nie zadzwonił do mnie właściciel stajni i nie powiadomił, a jak przyjechałam to dziewczyna prowadzała mojego konia a właściciel stał z rękami w kieszeniach i się przyglądał. Taka sytuacja mnie osobiście bardzo dziwi, bo nawet jeśli nie z ludzkiej życzliwości czy troski o zwierzę, to chociażby dlatego, że płaciłam nie mało za opiekę nad moim zwierzakiem i właściciel miał dołożyć wszelkich starań, żeby koń był cały i zdrowy. A ta sytuacja myślę podlegała pod jego zobowiązania. Tak to wygląda z mojej strony, ze strony właściciela pewnie tak, że skoro dzwonił do mnie ktoś inny i ktoś inny wziął się za prowadzanie konia to ok. Tylko, że moim zdaniem to nie powinien być nikt inny tylko stajenny bądź właściciel, chyba, że akurat nie było ich w stajni. Być może jestem trochę rozpuszczona przez stajennego z Paszkowa pana Romka, który jest złotym człowiekiem. Gdy miałam w Paszkowie adekwatną sytuację z koniem od razu zostałam poinformowana, wet był już w drodze, a p. Romek spacerował z koniem, gdy okazało się, że trzeba zrobić płukanie żołądka, w/w stajenny asystował weterynarzowi a ja tylko zapłaciłam. Nie miałam problemu z wykonaniem moich próśb, zawsze były spełnione. Ja myślę, że wszystko zależy od człowieka, jeden jest zawsze chętny do pomocy i jeśli chodzi o zwierze nie patrzy jakiego ma właściciela i czy go lubi czy nie, a drugi nigdy nie pomoże dla zasady" nie moje małpy nie mój cyrk". 🙁
[quote author=Złota link=topic=46.msg966551#msg966551 date=1302119550]
taaa, ja mialam kiedys pensjonariusza ktory ROK nie odwiedzil konia...



są różne powody, dla którego nie odwiedza sie konia... niekoniecznie związane z płatnościami...

czytając Wasze posty dochodze do jednego wniosku - są LUDZIE i LUDZIE

[/quote]

ano , masz racje

nigdy obcych koni nie traktowalam jak obce, niektore odkupilam bo zwiazalam sie z nimi emocjonalnie- a byly na sprzedaz, badz u mnie sie rodzily...

nie mam juz pensjonatu , swiadomie i celowo.. bo nie chce ogladac tego typu obrazkow. Jak ludzie maja konie , ktore uzytkuja na codzien- ok, sa zajmuja sie i jest super- ale jak maja młode lub chorowite- to juz mialam sie bujac sama... kwota byla nie adekwatna do pracy jaka trzeba włozyc w zwierzaka- wole pracowac z wlasnymi.
"Tyle że mi nie chodzi o obóz, tylko niezły trening, w kilka dni zakończony odznaką..."

Nie ten wątek..

Ten wątek bo jasno pisze " Stajnie w Warszawie i okolicach " 🤣 a czy tu w warszawie i okolicach nie ma takiej stajni gdzie można się w kilka dni-tydzień wytrenować i wystartować na odznace ❓ 🤔
diołem - to może sprawdź sobie gdzie są organizowane odznaki i sprawdź czy w tych stajniach jest możliwość 'treningu', albo przenieś się do wątku, który zasugerowała Dramka, bo to nie jest temat ani o odznakach ani o miejscach, gdzie tygodniowy trening można odbyć, a raczej odnośnie pensjonatów i rekreacji w okolicach stolicy.

A w kontekście rozmowy, która się tutaj toczy, to w moim obecnym pensjonacie koń dostał kolki, a niestety właściciel nie mógł do niego przyjechać z przyczyn tutaj nieważnych, zadzwonił do mnie i naturalne dla mnie było, że jak tylko do mnie zadzwonił i zapytał, czy mogłabym podjechać (poza tym mam zdecydowanie bliżej do stajni), bo się boi, że nie zdąży, od razu wsiadłam w samochód i jechałam. Koń pojechał do kliniki potem. Stoję w małym pensjonacie i w zasadzie wszystkie moje fanaberie są spełniane, kogo bym nie poprosiła o pomoc, to ją otrzymam i wzajemnie. Teraz mam pod opieką też konia znajomego, bo wyjechał na 3tygodnie, i nie chce od niego żadnych pieniędzy ani nie strzelam fochów, że w sumie to nie mam dużo czasu wolnego i sprawa doglądania konia kiedy go nie ma jest załatwiona, bo on jest pewny, że nic się nie stanie złego (a ja wiem, że jak ja wyjadę to będę mogła jego poprosić o to samo i dodam jeszcze, że nie jest to jakiś bliski znajomy - ot, po prostu, pensjonariusz ze stajni, w której stoję). I nie ma dla mnie nic nienormalnego w tym, że pensjonat nie dba o kowala czy szczepienia dla wszystkich koni. W poprzedniej stajni w ogóle było ustawione tak, że kilka koni pensjonatowych miało szczepienie razem i na zmianę pensjonariusze dzwonili do weta.
rider1  🤔 Owszem,  w chwili kiedy zabierałam konia był chudy. Konie były też zamykane, tak jak inne konie w Twoich angielskich stajniach górne drzwiczki - wtedy konie stały w kompletnej ciemności. Tka? Oczywiście: im ciemniej, tym bardziej. Ilość ściółki w boksie bardzo niewielka - byłam 2 razy i 2 razy prosiłam o dościelenie. Drzwiczki zamkniete - dwa razy byłam i dwa razy były zamknięte.
OCZYWIŚCIE że "płakałam" nad moją poprzednią stajnią - ponieważ NIE MIAŁAM CZASU ŻEBY SIĘ ZAJĄĆ KONIEM I NIE BYŁO TAM NIKOGO KTO BY MÓGŁ TO ZA MNIE ZROBIĆ (i w dalszym ciągu nie ma, ale teraz dysponuję czasem). Czyli np.: polonżować konia. Dlatego liczyłam NA WAS. A przede wszystkim liczyłam na to że potrafisz, rider 1 CZYTAĆ TEKST ZE ZROZUMIENIEM. Ale widzę że i jedno i drugie w Twoim przypadku nie funkcjonuje.  🤔
bjooork   sprawczyni fermentu na KZJ-cie
07 kwietnia 2011 08:43
[quote author=lets-go link=topic=46.msg966841#msg966841 date=1302158977]Konie były też zamykane, tak jak inne konie w Twoich angielskich stajniach górne drzwiczki - wtedy konie stały w kompletnej ciemności. Tka? Oczywiście: im ciemniej, tym bardziej. Ilość ściółki w boksie bardzo niewielka - byłam 2 razy i 2 razy prosiłam o dościelenie. Drzwiczki zamkniete - dwa razy byłam i dwa razy były zamknięte.
[/quote]

wybacz Lets-go a jak sobie wyobrażasz funkcjonowanie stajni angielskiej z automatycznymi poidłami wewnątrz- w okresie zimowym, kiedy temp. spadają mocno poniżej zera? Obstawiam, że w momencie gdyby zamarzły poidła zaraz byłoby larum, że koń stoi o 'suchym pysku'- zawsze znajdzie się powód do przyczepienia, bo wiadomo nie ma stajni idealnych - idealna będzie własna.

diołem Czy zauważyłaś żeby ktoś Ci odpisał?

Jest to wątek o stajniach/pensjonatach..

wyszukaj wątek treningowy.

rider1, widze że preferujesz prywatne wycieczki, zdradzanie czyichś prywatnych rozmów pokazuje niski poziom kultury osobistej... Znam Ciebie i znam wiele historii które bym mógł tutaj opowiedzieć a które by się nie spodobały innym forumowiczom, tak wiec jeżeli masz problem to wyjaśnij to na PW... 🤬 Prowadzisz stajnie, widzisz że koń chudnie w oczach i nic, stałeś i się przyglądałeś tylko? Ale przelewiki były fajne, co? 🙂 Wybacz, ale śmieszy mnie Twoja wielka troska, mając taką wiedzę o Tobie.
Nigdy nie napisalem że stajnia ma mi organizować kowala czy wet. ma być moim wsparciem jeżeli zapomnę o terminie, to jest ich praca...Odnośnie zębów, ktoś tu dobrze napisał... pracownicy stajni znają nasze konie lepiej nisz właściciele i widzą jeżeli nie dojada czy też dziwnie się zachowuje... jest to coś normalnego i naturalnego, przebywają z nimi 3 razy więcej czasu niż my... Widze że mało komu tu zależy na poprawie sytuacji i polepszeniu standardów, wystarczy żebyście mieli boks, hale, karuzele i padoki i fajnie, siedzicie z końmi i ich pilnujecie przez 3, 4 godziny i nie wmawiajcie mi że jest inaczej bo wszyscy mamy pracę i obowiązki... powiedzcie czy wiecie i czy macie pewność że w pozostałych 20 godzinach z waszym koniem nic się nie dzieje? Wszyscy krzyczycie o umowach, umowy są tak skonstruowane żeby broniły właściciela i żeby miał pewność że dostanie kasę. Zastanówcie się czy wymaganie od stajni czegoś co powinno być standardem jest czymś wygórowanym...
lostak   raagaguję tylko na Domi
07 kwietnia 2011 09:07
Blacky, powiem ci tak....zaloz stajnie, pogadamy za 2 lata, ja rowny z rownym.
ash   Sukces jest koloru blond....
07 kwietnia 2011 09:08
Blacky, tak mam pewność że moim koniom nic złego się nie dzieje przez 24h!! Jeśli Cię to dziwi, to trudno! Przeczytałam twoje PW, zaczęłam nawet odpisywać.... ale po tych osobistych wycieczkach "ni z gruchy ni z pietruchy" do rider1 odechciało mi się !

Poza tym jeśli zdarza ci się zapomnieć o szczepieniu czy kuciu to może nie czas na własnego konia?! Nikt za Ciebie nie będzie o niego dbał, bo to TWÓJ OBOWIĄZEK!!!!!!!

edit: osobiste wycieczki i ciągnięcie  🚫 zgłoszone do modów!
Czy ten koń który tak chud w oczach był kontuzjowany?
dempsey   fiat voluntas Tua
07 kwietnia 2011 09:11
Wszyscy krzyczycie o umowach, umowy są tak skonstruowane żeby broniły właściciela i żeby miał pewność że dostanie kasę.

To nie podpisuj, przynieś swoją i negocjuj. A jak się nie uda, to znaczy że nie powinieneś wstawiać tam konia i może lepiej by się to na etapie negocjacji zakończyło.
Ale Blacky, pilnowanie terminu kowala czy weta to nie jest praca właściciela stajni, jeśli tego nie zawrzesz w umowie lub się inaczej nie umówisz. Nie jest i już. Stajnia sprzedaje usługę - miejsce w pensjonacie + żywienie konia. Jak nie zawrzesz sobie dodatkowych opcji to nawet podawanie witamin nie jest ich pracą.
Jak masz umowę o pracę to  wykonujesz swoje obowiązki z nich może rozliczać Cię szef - nie rozlicza Cię z obowiązków twoich kolegów czy swoich. Ja nie rozumiem tego podejścia - płacę więcej to mi się należy. Nie - płacisz za to na co się umówiłaś i za nic więcej. A twoją sprawą jest, czy akceptujesz to, co oferuje stajnia i za kwotę, której żąda.
Kowal i szczepienie to sprawa właściciela.
Blacky, ale co znaczy, że właściciel stajni ma być Twoim wsparciem jak zapomnisz o kowalu albo zębach? Ma do Ciebie zadzwonić i powiedzieć "minęło 5 tygodni, za tydzień będzie potrebował pan kowala, przypominam panu, bo może pan zapomni?" Wg mnie to jest śmieszne. Jak koń się zrani, ma kolkę, kuleje itd to oczywiście- właściciel ma obowiązek do Ciebie zadzwonić, ale kontrolować, że potrzebujesz kowala? To ma być właście ten niby wyższy standard? Standard to powinien trzymać wlaściciel - w dbaniu o swojego konia, nawet jak przebywa na innym kontynencie.
U nas w stajni jest kowal, który robi większość koni - właścicielka dzwoni do tych, których ten kowal konie kuje albo wywiesza kartkę, że będzie kowal. Ludzie jej płacą, a nawet jak nie zapłacą,ale zadeklarują, że chcą, żeby zrobił, to nie ma probleu -oddają później. Pozostałymi końmi i ich kopytami się nie zajmuje. Zęby - jak to sobie wyobrażasz? bedzie im zaglądać i sprawdzać? jak koń nie wyjada, to mówi właścicielowi,ale nie ingeruje co oni z tym zrobią. W dawki żywieniowe też się nie wtrąca. Weterynarzy mamy w stajni dwóch - jak szczepią swoje, to pytają reszty, ale na zasadzie "będę szczepić, kiedy masz termin?",  a nie" zaszczep konia, bo mija Ci termin".
Jeśli powiedz właścicielowi "wyjeżdżam, nie będzie mnie, powinen być kowal wtedy i wtedy, dzwoniłem, umówiłem się, tu są pieniądze, ale proszę przypilnować czy był" - to jest ok i myślę, że w większości stajni nie ma z tym problemu. Ale dopominanie się, żeby ktoś za Ciebie sprawdzał kopyta i zęby to przesada.
Tak żeby wyjaśnić... przedszkole też świadczy usługę i jeżeli w jakiejś umowie nie jest opisany punkt o skakaniu po parapetach a dzieciak to robi, jest to tylko i wyłącznie problem rodzica? Dzieciak dziwnie się zachowuje, ale w umowie nie jest to uwzględnione czyli osoby pracujące w przedszkolu mogą to olać, jest to problem rodziców.... Bo osobiście od przedszkola bym wymagał 100% opieki nad moim dzieckiem w trakcie jego pobytu tam, ale co ja wiem umowa tego nie uwzględnia...
a czy pani przedszkolanka ma przypominać rodzicom, że minął termin obcięcia paznokci ich dziecku czy może sama obcinać? to jest ta kompleksowa opieka?
Drodzy ludziska! Pewnie - płaci się za te usługi, na które się umówiło. Ale autorytarne wypowiedzi, że jedynym obowiązującym standardem pensjonatowym jest ten, który "się utarł" w PL - są dziwne. Na świecie, wyobraźcie sobie, są np. stajnie, gdzie właściciela interesuje tylko to, czy o określonej godzinie koń będzie stał przygotowany do jazdy (cena pensjonatu - adekwatna). Są też takie, gdzie właściciel robi absolutnie wszystko - płaci tylko za udostępnienie boksu. Przerażają mnie wszystkie wypowiedzi typu "przecież JEST tak a tak". Może być różnie. Dlatego trzeba się dokładnie umawiać. Umowa tego typu, w świetle prawa, nie musi mieć formy pisemnej, żeby obowiązywała. Natomiast świadkowie - przydają się.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
07 kwietnia 2011 09:50
a czy pani przedszkolanka ma przypominać rodzicom, że minął termin obcięcia paznokci ich dziecku czy może sama obcinać? to jest ta kompleksowa opieka?

no a co. łaski nie robi! 🤣
ElaPe, o wszach przedszkolanka też nie informuje rodziców?
wszy -koń kulawy, paznokcie - przydałby się kowal. Wg mnie analogia jest taka, i o ile wlaściciel musi poinformować, że koń jest kulawy, o tyle, jeżeli nie umówił się inaczej, nie musi go interesować, kiedy pensjonariusz umawia/nie umawia się z kowalem
(...)Może być różnie. Dlatego trzeba się dokładnie umawiać. Umowa tego typu, w świetle prawa, nie musi mieć formy pisemnej, żeby obowiązywała. Natomiast świadkowie - przydają się.


A i owszem. Jednak z dotychczasowych doświadczeń zauważam, że nadal nie mamy rynku klienta.
Umowa (pisemna czy ustna- częściej) bądź po prostu oferta danego pensjonatu jest przedstawiana i albo się dostosujemy, albo trzeba szukać innego miejsca.
Jednak wybór, wbrew pozorom (np. ilośc stajni w mazowieckim), wcale nie jest prosty.

W przypadku Blacky, nie mogę się wczytać czy chodzi o to, że
- przy wysokiej stawce za pensjonat (niezależnie od warunków umowy) powinien byc wysoki standard
czy też
- że mając zawarty rozszerzony zakres usług przy wyższej stawce za pensjonat - był "oszukiwany" (?) bo opłacanych usług nie świadczono
ash   Sukces jest koloru blond....
07 kwietnia 2011 10:00
chyba chodzi o coś zupełnie innego ....
o to że powinniśmy jako pensjonariusze domagać się wyższych standardów, lepszych usług, większego zaangażowania właścicieli/stajennych.
lostak   raagaguję tylko na Domi
07 kwietnia 2011 10:04
chyba chodzi o coś zupełnie innego ....
o to że powinniśmy jako pensjonariusze domagać się wyższych standardów, lepszych usług.

a zapłacisz więcej?  bo prąd, ciepła siodlarnia, oświetlenie, więcej stajennych do obsługi, zdrenowany i rownany plac itd.  mogę wymieniać bez końca - KOSZTUJE.  więc jak, zapłacisz za wyższy standard i lepszą usługę, bo 400-600 zł miesięcznie więcej, bo tyle to mniej wiecej wychodzi na konia?
ash   Sukces jest koloru blond....
07 kwietnia 2011 10:08
lostak, ale ja to wszystko wiem i mi jest dobrze tam gdzie jestem z końmi.
Napisałam to co zrozumiałam z PW od  użytkownika Blacky, który jak twierdzi że za 2000zł powinno to wszystko być w cenie!
halo, ale jest bardzo ważna część zdania, które napisałaś - trzeba się dokładnie umawiać. To jest ważne. A nie to co nam się wydaje, bo płacimy dużo. Dużo, to jest rzecz względna.
Ja z pozycji klienta stawiam sobie czesto inne pytanie:
Czy jesli zaplace wiecej to faktycznie dostane usluge o wyzszym standardzie.

Znowu w gre wchodzi zaufanie, bo mozliwosci kontroli brak.
Tylko nadmienie, ze w moim przypadku mniejsza uwage zwracam na infrastrukture, a wieksza na obsluge, bo tego wlasnie b. potrzebuje.
Tak żeby wyjaśnić... przedszkole też świadczy usługę i jeżeli w jakiejś umowie nie jest opisany punkt o skakaniu po parapetach a dzieciak to robi, jest to tylko i wyłącznie problem rodzica? Dzieciak dziwnie się zachowuje, ale w umowie nie jest to uwzględnione czyli osoby pracujące w przedszkolu mogą to olać, jest to problem rodziców.... Bo osobiście od przedszkola bym wymagał 100% opieki nad moim dzieckiem w trakcie jego pobytu tam, ale co ja wiem umowa tego nie uwzględnia...



Bardzo ciekawa dyskusja ...
Co do porównania z przedszkolem - nie do końca porównanie trafione, bo mamy tutaj do czynienia z różnymi umowami. W przedszkolu oddajemy dziecko "pod opiekę" a w pensjonacie "wynajmujemy boks" + dodatkowe usługi (umówione z właścicielem).

Zgodzę się z większością, że problem Blacky'ego wiąże się z "niedogadaniem" do końca warunków umowy z włascicielem stajni. Blacky sądził, że umówił sie na jedno - a właściciel uważa, że umówił się na co innego. I spór gotowy....





Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się