rozluźnienie i prawidłowe ułożenie nóg jeźdźca - ćwiczenia

Problem nastepujący - usztywnienie nóg, notoryczne podciąganie kolan, zadzieranie pięt, a w związku z tym działanie nie łydką a piętą, odwiedzione kolano i udo, dosiad fotelowy na tylnym łęku.

Jakie znacie ćwiczenia żeby odblokować jeźdźca?
Nieustanne uwagi  - "dluga noga", "opuść kolano", "jesteśmy klubem szalonego iksika" (czyt. obracamy nogę od biodra przykladając wewnętrzną stronę uda) - niestety nie pomagają. Jazda bez strzemion daje taki sam rezultat - trzymanie się tyłem ścięgna Achillesa i podciągnięciem kolana.
Staramy się operować długością strzemion z tendencją do wydłużania, ale ciągle efektem jest przede wszystkim wypadanie strzemion.
Może za mało woli jeźdźca, może za mało siły przebicia u instruktora - nie wykluczam tego.
Obawiam się że potrzeba rozwiązania bardziej "fizycznego", w miarę możliwości mniej zależnego od mobilizacji jeźdźca.
   
Mam ten sam problem z jednym z uczniow, tylko ze on ma dosiad bardziej widłowy i bardzo opiera sie na udach, a lydki podciaga do tylu i dziubie piętą. Moge co minute mowic o obnizaniu nogi, rzucac porownaniami o tym, by wyobraził sobie, że chce stanąć na ziemi itd....zero rezultatu. Jak już go usadzę porządniej w siodle, to podciaga kolana przy dawaniu "łydki", a raczej piety. Tlumaczylam mu, ze łydke to on przez to podciaganie nog ma w polowie siodla i jak on ma nią dzialac? I że pięta oraz kostka to nie łydka...
Oczywiscie ma tez problem z wypadajacymi strzemionami, co jakis czas przez to traci rownowagę, kon się sypie, on sie zatrzymuje, a ja wołam - jedź dalej, ale nie, to-to się musi zatrzymać, poprawić, wtedy dopiero rusza.... i wszystko od początku trzeba robić. Ogolnie chlopak ma talent i widać, że naprawde fajnie mu koń chodzi, a ten problem wspomniany przez Ascaię wyraźnie go blokuje w pojsciu naprzod  🏇
Rownież dołączam się do próśb, jakby to sensownie wyćwiczyć i dotrzeć do ucznia  :kwiatek:
Gillian   four letter word
19 września 2010 22:01
echhh jako że mam ten sam problem...

Musicie wbić do głowy opieranie się o strzemię. Staram się o tym pamiętać, raz lepiej raz gorzej wychodzi, ale widzę jakiś progres.
Dziubanie piętą też wynika z braku oparcia. Dopóki cisnę na strzemię - nie dziubię. Chwila zapomnienia - dziub, dziub, dziub...
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
19 września 2010 22:10
Gillian, Mam ten sam problem. Dopóki jest oparcie to jest w miarę ok. Ale jak zapomnę to pięta potrafi tak w tył polecieć, ze tracę równowagę i łapię za wodze. :/
Gillian   four letter word
19 września 2010 22:11
no właśnie.
Można jeszcze próbować przywiązać odnóża delikwenta do popręgu - na mnie troszkę pomogło 🙂
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
19 września 2010 22:14
O czymś takim jeszcze nie słyszałam. Zwykłym sznurkiem? jakieś paski są do tego? Ewentualnie może strzemiona z koszyczkiem? Słyszałam, że też pomagają.
Ja miałam kiedyś podobny problem.
W tamtym czasie w zasadzie 3/4 treningu ćwiczyliśmy na lonży (Przez około dwa/ trzy tygodnie). Ćwiczyliśmy głównie bez strzemion. Robiłam różne wygibasy, aby poczuć się w siodle bezpiecznie. Na początku było bardzo ciężko. Byłam usztywniona-> kolana szły do gór -> zsuwałam się z siodła. Najpierw musiałam wypracować rozluźnienie górnej części ciała. W dużej mierze nogi były spięte z obawy, że spadnę. Cały czas musisz myśleć o rozluźnieniu. Na początku to jest trudne (chwile jesteś rozluźniona, po czym spinasz się i jest to samo), ale trzeba po prostu ćwiczeń. Jazdę na długich strzemionach zacznij wtedy gdy przy jeździe bez strzemion będziesz czuć się bezpiecznie rozluźniona. 😉
Dawniej nie umiałam znaleźć oparcia w strzemieniu w siodle ujeżdżeniowym, a po tych ćwiczeniach, było o niebo lepiej (oprócz bolącego dupska i wszystkich mięśni
:lol🙂
Gillian, opisz dokładniej co to za przywiązywanie było.
Chyba właśnie czegoś takiego mi potrzeba. W pewnym sensie terapii szokowej. 😉
Czegoś co zmusi do wysiłku fizycznego, ale da efekty, pokaże "to można zrobić". Bo odwoływanie się do wewnętrznej motywacji nie daje rezultatów. A może to zbyt mała świadomość własnego ciała? Potrzebne ćwiczenia, które nauczą mieśnie jak działać, a wtedy mam nadzieję głowa też to załapie.

PS> O oparciu na strzemieniu też jest non stop gadane.
Gillian   four letter word
19 września 2010 22:20
u mnie to był zwykły sznurek, strzemię przywiązane do popręgu. Myślałam że będzie gorzej sztywno a tu niespodzianka - dużo swobody, ale "przypominające" trzymanie jak chciałam zadziubać piętą 🙂
Ponia   Szefowa forever.
19 września 2010 22:21
Notarialna,  przywiązujesz np. sznurówką, czy paskiem krzyżowym zapinasz, strzemię do popręgu ale nie tak na stałe tylko zostawiasz  trochę luzu, i jeździsz ;-)
Ja też mam problem z zadzieraniem pięt, zaciskaniem kolana. Ostatnio pewna mądra kobieta powiedziała mi, żebym sprężynowała stawem skokowym. I o dziwo, przynajmniej na chwilę pomogło 🙂 Szczególnie dobrze się to robi jadąc kłusem ćwiczebnym. Łatwiej było mi to sobie wyobrazić niż właśnie "długą nogę" czy podobne. Od tamtej jazdy jeszcze nie jeździłam, ale myślę, że dobrze jest nawet na początku nieco mocniej tego pilnować, aż wejdzie w nawyk. Aha, zauważyłam, że jak świadomie sprężynowałam, to automatycznie miałam luźniejsze kolano.
ja bym sie nie skupiala tylko na takich komendach
ale rozne inne cwiczenia na rownowage: stanie w strzemionach, dosiad remontowy, półsiadzie w stepie i klusie, do tego jazda bez strzemion na lonzy (oczywiscie bez wodzy) w stepie i klusie, nauka anglezowania bez strzemion. wodze zabieramy zeby nie przyszlo nikomu na mysl wieszanie sie na pysku. jak jest problem to lepiej zainstalowac jakis sznurek do siodla, jako raczke, ale w zyciu nikogo nie przywiazalabym do popregu  🤔
niech sie cos stanie... jakies zdarzenie losowe... oj nie nie.
a dodatkowo na rozpoczecie jazdy radze kazac uczniowi wyciagnac nogi daleko do tylu za siodlo, utrzymujac przy tym wyprostowana sylwetke 🙂 dobrze rozciaga miesnie i poglebia dosiad 🙂
Gillian   four letter word
19 września 2010 22:31
fruuwam, to nie jest przywiązywanie kogoś, tylko strzemion. W każdej chwili można z nich wyrzucić nogi, zresztą jest dużo swobody w tym.

Problem nastepujący - usztywnienie nóg, notoryczne podciąganie kolan, zadzieranie pięt, a w związku z tym działanie nie łydką a piętą, odwiedzione kolano i udo, dosiad fotelowy na tylnym łęku.

Jakie znacie ćwiczenia żeby odblokować jeźdźca?
Nieustanne uwagi  - "dluga noga", "opuść kolano", "jesteśmy klubem szalonego iksika" (czyt. obracamy nogę od biodra przykladając wewnętrzną stronę uda) - niestety nie pomagają. Jazda bez strzemion daje taki sam rezultat - trzymanie się tyłem ścięgna Achillesa i podciągnięciem kolana.
Staramy się operować długością strzemion z tendencją do wydłużania, ale ciągle efektem jest przede wszystkim wypadanie strzemion.
cóż , tak zwana "stara szkoła" czyli katować aż się uda- to tak jakby przykładać coraz większą siłę do materiału żeby się wygiął, z tym że wtedy pęknie- lepiej powoli zwiększać amplitudę wygięcia aż do dostatecznego uelastycznienia.
ja bym właśnie skrócił na początku strzemiona, żeby pacjent miał oparcie i żeby poczuł się bezpiecznie i w równowadze. skróciłbym żeby achillesy trzeszczały  i żeby nie było miejsca na ciągnięcie kolana w górę i żeby nie było konieczności szukania przytrzymania się siodła łydkościskiem... żeby pacjent poczuł że w siodle utrzymuje go grawitacja. dałbym mu właśnie dużo oparcia w strzemionach żeby się poczuł bezpiecznie i był zamknięty w łydkach, kolana same się pozamykają, nimi bym się nie martwił, bo kiedy pacjent złapie dobry odruch "nie-stania" na palcach w strzemionach celem łapania równowagi, wtedy powoli można go  wpuszczać w siodło wydłużając puśliska, bez niebezpieczeństwa kleszczenia się na odcinku kolano-biodro.
Raven   Dragon Heart & Shadow Hunter
19 września 2010 22:39
półsiadzie w stepie i klusie, do tego jazda bez strzemion na lonzy (oczywiscie bez wodzy) w stepie i klusie, nauka anglezowania bez strzemion.

Ale tutaj to ostrożnie - można nauczyć się zaciskania kolan i ud, a to z rozluźnieniem nie będzie miec nic wspólnego.

Mi bardzo pomogło ćwiczenie powolnego i spokojnego oddychania i kontrolowanie napięcia mięśni. Jak góra nie jest pospinana, to i z dołem łatwiej pracować. W moim przypadku wiele dało fajne ćwiczenie z książki Sally Swift o wyobrażeniu sobie, że brodzi się nogami w mule 😉
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
19 września 2010 22:45
Ponia, Gillian, Dzięki wielkie. Przy najbliższej okazji na pewno wypróbuję, bo brzmi zachęcająco.
Gillian   four letter word
19 września 2010 22:49
spróbuj, fajna sprawa 🙂
busch   Mad god's blessing.
19 września 2010 22:57
[quote author=Ascaia link=topic=32807.msg711608#msg711608 date=1284929305]

Problem nastepujący - usztywnienie nóg, notoryczne podciąganie kolan, zadzieranie pięt, a w związku z tym działanie nie łydką a piętą, odwiedzione kolano i udo, dosiad fotelowy na tylnym łęku.

Jakie znacie ćwiczenia żeby odblokować jeźdźca?
Nieustanne uwagi  - "dluga noga", "opuść kolano", "jesteśmy klubem szalonego iksika" (czyt. obracamy nogę od biodra przykladając wewnętrzną stronę uda) - niestety nie pomagają. Jazda bez strzemion daje taki sam rezultat - trzymanie się tyłem ścięgna Achillesa i podciągnięciem kolana.
Staramy się operować długością strzemion z tendencją do wydłużania, ale ciągle efektem jest przede wszystkim wypadanie strzemion.
cóż , tak zwana "stara szkoła" czyli katować aż się uda- to tak jakby przykładać coraz większą siłę do materiału żeby się wygiął, z tym że wtedy pęknie- lepiej powoli zwiększać amplitudę wygięcia aż do dostatecznego uelastycznienia.
ja bym właśnie skrócił na początku strzemiona, żeby pacjent miał oparcie i żeby poczuł się bezpiecznie i w równowadze. skróciłbym żeby achillesy trzeszczały  i żeby nie było miejsca na ciągnięcie kolana w górę i żeby nie było konieczności szukania przytrzymania się siodła łydkościskiem... żeby pacjent poczuł że w siodle utrzymuje go grawitacja. dałbym mu właśnie dużo oparcia w strzemionach żeby się poczuł bezpiecznie i był zamknięty w łydkach, kolana same się pozamykają, nimi bym się nie martwił, bo kiedy pacjent złapie dobry odruch "nie-stania" na palcach w strzemionach celem łapania równowagi, wtedy powoli można go  wpuszczać w siodło wydłużając puśliska, bez niebezpieczeństwa kleszczenia się na odcinku kolano-biodro.

[/quote]

Potwierdzam, w ujeżdżeniówce co prawda nie skraca się strzemion "aż trzeszczą achillesy", ale ewidentnie im trudniej pacjentowi załapać, że nogami nie wolno się trzymać, tym mocniej trzeba mu skrócić strzemiona. Zwykle to nie jest tak, że głupie ciało próbuje utrudnić nam rozwój jeździecki, ale ten zakleszcz jest próbą rekompensowania braku równowagi lub/i rozluźnienia, czyli ochroną przed niespecjalnie przyjemnym klapnięciem na tylni łęk ze wszystkimi grawitacyjnymi konsekwencjami  😉

O oparciu w strzemieniu nie może być tylko gadane - jeśli skrócisz dostatecznie mocno strzemiona i popilnujesz, żeby noga szła w dół, to jeździec sam poczuje, o co właściwie chodzi z tym oparciem i co ono mu daje  😉
caroline   siwek złotogrzywek :)
19 września 2010 23:40
Tak samo - jestem za mocnym skroceniem puslisk.
No dobra, skrócić strzemiona, ale wtedy z reguły kolana wylatują ponad poduchy i gościu jak się gibał tak się gibie.
Gillian   four letter word
20 września 2010 07:33
No dobra, skrócić strzemiona, ale wtedy z reguły kolana wylatują ponad poduchy i gościu jak się gibał tak się gibie.


i żeby złapać równowagę, MUSI się w końcu oprzeć na strzemieniu.
Staramy się operować długością strzemion z tendencją do wydłużania...   

Czyli jeździmy na różnych strzemionach, choć w zamyśle osiagnąć chcemy wydłużenie nogi. Na krótkich też pomykamy. Niestety wtedy mała siada jak na krześle, a pięty nadal w górze.
Solina   Wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy hej hej la la
20 września 2010 08:26
ja miałam bardzo podobny problem ze swoją podopieczną. trzymała sie kurczowo udem i kolanem, zero oparcia w strzemieniu i w dodatku ciągle lecąca noga do tyłu i za każdym krokiem dziobanie konia w bok. w dodatku miała problem z rozluźnieniem sie i pojechanie chodź przez chwilę kłusem ćwiczebnym było niemżliwe.
najlepiej pracować na lonży gdyż nasz jeździec nie musi myśleć dodatkowo o prowadzeniu konia, trzymania wodzy itp.
polecam książkę równowaga w ruchu bardzo fajne i w prosty sposób przedstawione ćwiczenia.
zauważyłam też że większość osób ma problem z jakąś tam rzeczą w momencie kiedy nie ma zajęcia. swoją podopieczną męczyłam ćwiczeniami z rękami ( krążenia ramionami, tzw. samolot, jedna ręka w górę a druga za plecami, i inne) do tego typowe jeżdżenie na lonży i skupianie się tylko na jednej rzeczy w tym przypadku stopy aby opierać ją w strzemieniu. czasem pomaga też kazać jak najbardziej odstawić kolano od siodła i opierać sie w strzemieniu. 

nie polecam natomiast żadnych wiązania nóg daje efekt ale tylko chwilowy kiedy są przywiązane jest ok kiedy nie efekt się powtarza.
skrócenie strzemion może być nawet dobre ale jak potem z krótkich wydłużać kiedy ktoś boi sie tego braku "kontaktu" i przypuszczam że na krótkich będzie fajnie a jak sie zacznie stopniowo wydłużać to problem będzie sie powtarzał.

ważne jest żeby jakiekolwiek ćwiczenie dało efekt nasz jeździec musi sie rozluźnić
Problem "sztywnych nóg"  😉, to chyba problem większości początkujących, poza wyklepaniem swojego w siodle, mogę polecić kilka ćwiczeń jakie przerabiałam z moimi uczniami. Wyjmujemy jedną nogę ze strzemienia i odwodzimy ją w bok - trzeba zwrócić uwagę aby została w prawidłowej pozycji, tak jakby była w strzemieniu i ułożona równolegle do boku konia, utrzymujemy tak nogę najpierw 2 potem 3, 5 sek. Potem druga noga, później obydwie, potem można to samo w strzemionach. Często też powodem spiętej łydki są... zaciśnięte kurczowo palce stopy - spróbujcie zacisnąć palce u stóp i dotknijcie swojej łydki - sztywna jak beton, nie ma prawa lekko zadziałać, wręcz odbija się od końskiego boku a nie przylega. Więc często w czasie jazdy przypominam - rozluźniamy stopę, place u stóp prosto. Oprócz tego wszelki ćwiczenia na rozciągnięcie bioder - wyrzyty nóg w przód, tył, "klaskanie" stopami nad głową i zadem konia, rybka - bo często też "biodra są zamknięte", uda nie mogą objąć konia, kolana się zaciskają, a im dalej w dół tym gorzej....
w stajni woltyzerskiej zrobiono mi takie cwiczenie- kon w podkladce (duzo i miekko 😉 ) i pasie woltyzerskim, co istotne chodzacy na lonzy na drgniecie bacika. siedzialam sobie na tym koniku, a pan lonzujacy kazal mi kompletnie odstwic nogi.  bardzo rozluzniajace cwiczenie, jednak sadze, ze wymaga pasa i bardzo rownego konia, zeby uczen czul sie bezpiecznie, bo cwiczenie odbywa sie w galopie.
O czymś takim jeszcze nie słyszałam. Zwykłym sznurkiem? jakieś paski są do tego? Ewentualnie może strzemiona z koszyczkiem? Słyszałam, że też pomagają.


Notarialna ja poświęciłam paski od ostróg 😉 ale te parciane nie skórzane 😉
Mądrości tutaj nie napiszę, może bardziej podpowiedź: miałam ten sam problem, ale u mnie.... winą było najpierw lekko za wąskie na konia siodło "lecące w tył"-> po skróceniu strzemion by dostać kolanem do poduszki, siedziałam na na krześle; a później - za wąskie siodło na konia i za małe na mnie 😎 W obu przypadkach po pewnym czasie lądowałam na tylnym łęku.

Poza tym....Ascaia, fajny egzamin zdają ćwiczenia ze zmianą nogi anglezowania oraz na zmianę jazda kłusem anglezowanym i ćwiczebnym -> tzn, chodzi o to, by co kilka taktów zmienić "położenie" -> najpierw 3 razy anglezowanie, potem 3 takty w ćwiczebnym, później 2 anglezowanie, 2 w ćwiczebnym, potem 2 anglezowanie, 1 takt w ćwiczebnym albo zmiana nóg anglezowania co 2 takty [zmiana może się odbywać przez przejście w ćwiczebny albo przez półsiad] itd wariacji jest dużo, a chodzi generalnie o to, żeby się delikwent w siodle trochę pomęczył, by spróbował złapać rytm. Po jakimś czasie, jak się człowiek trochę zmęczy, napięcie "schodzi samo".
Na nogi pomaga też [mnie przynajmniej] rozciąganie nóg w stępie, bez strzemion -> w sensie, takie "odwodzenie" nóg jak do "szpagatu" od siodła i spowrotem. W galopie też się to da zrobić, ale tylko troszeczkę i w strzemionach już. W kłusie chyba też się da. To chyba "inna wersja" tego ćwiczenia o którym mówi Katija -> też robiłam coś takiego na lonży w galopie, wtedy bez strzemion.🙂
Oprócz tego anglezowanie w kłusie bez wodzy i podnoszenie rąk na przemian albo krążenie tymi ramionami.... W sumie, to bardziej ćwiczenie "na górę" jeźdźca, ale można zastosować jako odwodziciel myśli od nóg 😉 Po prostu, żeby się delikwent skupił na czymś innym. Ja robiłam takie coś w zastępie, ogon za ogonem, ale na lonży też można, nawet pewnie będzie lepszy efekt na lonży.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
20 września 2010 12:37
Sankaritarina, Właśnie. Często to też zależy od siodła. W sumie jakby na to nie spojrzeć większość szkółek ma wysłużony sprzęt, który czasem uniemożliwia osiągniecie prawidłowego dosiadu bo albo coś z siedziskiem, albo łęki rozwalone lub w ekstremalnych przypadkach - pęknięta terlica. Chociaż nie zawsze, ale czasem się takie siodła trafiały niestety.

Mnie pomagało tez powtarzanie jak mantry 'trzymaj oparcie w strzemionach, usiądź na przodzie, siedź prosto', ale działa to na krótką metę, bo często się człowiek rozprasza...
U mnie poskutkowało:
- przesadzenie tyłka w obejmująca ujeżdeniówkę- poczułam się, że mogę głębiej usiąść
- tak jak napsiał wrotki- najpierw w tej ujeżdzeniówce miałam dosc krótkie strzemiona,a bym sie na siłę nogami nie trzymała
- potem zrobiłam sobie wygodniej pod tyłek- żel i podkładka- jak mi się zrobiło miękko w miednice to siadłam całym dupskiem... i dopiero mogłam myśleć o rozluźnienieniu.. - i samo przyszło

Pomogło też (choć brzmi absurdalnie) założenie ostróg - na konia, który tych ostróg nie potrzebuje- tak się bałam go tą ostrogą dziabnąć, że musiałam nogi mocno w dół wypuścić i precyzyjnie łydką dawać sygnał - wiadomo spięta noga = pięta wyżej= dźganie ostrogą. Wiec siłą rzeczy musiałam się rozluźnić.

I jeszcze jedna metoda, z która nie wszyscy sie tu a forum zgadzają - metoda wytworzenia nowych ścierzek ruchowych.
Tak zmećzyć te mięśnie, którymi zaciskamy się w siodle, żeby nie były w stanie się zacisnąć - wtedy przez (ta chwile gdy one nie pracują) dać pracować innym (bo muszą wtedy inne przejąć kontrolę abyśmy z konia nie glebli) i koncentacja i potem przedłużanie tego stanu.
Oposowa   gnojorzut- ugniatam gówno na równo :)
20 września 2010 14:13
Mnie osobiście bardzo pomogły jazdy bez strzemion z palcami ciągniętymi mocno do dołu. Po ok 2 tyg jazdy min. godzine dziennie <+"normalna" jazda> usiadłam na koniu, nóżki stały sie długie i "dyndały" sobie po bokach koniska porządnie oparte w strzemionach. Byłam z siebie super dumna  👀 niestety im mniej jeżdżę tym znowu wszystko zaczyna mi się "blokowac".  🙄
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się