rozluźnienie i prawidłowe ułożenie nóg jeźdźca - ćwiczenia

kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
20 września 2010 14:55
Ja mam troche "inny" problem. Nie zaciskam kolan i ud ale... łydki. Trzymam się konia łydkami, jednak pięta jest w dole. I to mi przeszkadza poniewarz popędzając konia do kłusa nie moge utrzymac tempa bo... kon przechodzi do stępa. Nie mogę dać łydki bo tymi łydkami kurczowo trzymam się konia i one w tedy nie pracują. Konia jednak nauczyłam (wiem że tak byc nie powinno) na delikatne dotkniecie palcatem mojego uda. On to czuje i idzie do przodu trzymając tempo. Ostatnio jezdzę bez palcata i skupiam się na tym by nie trzymac sie kurczowo łydkami, ale w tedy mam wrazenie że wypadnę z siodła. Udaje mi się owszem, ale po kilku minutach takiej jazdy jestem cała spocona i zmęczona jakbym kopała wielki dół. Nie mam mozliwosci jazdy z trenerem bo o takowego u nas ciężko, więc może wy jakś podpowiecie co mogę zrobić sama?
Notarialna, Fakt, w szkółkach sprzęt bywa naprawdę różny, niestety. Akurat w moim przypadku trafiłam do szkółek, które wyposażały konie i w podkładki i w miarę-w miarę dopasowane siodła, w sensie takie, że dało się na tym usiąść normalnie. Dopiero przy własnym koniu zaczęłam eksperymentować i sukcesywnie popsułam sobie dosiad 😉 szczęście, że się w porę zorientowałam i później "świeciłam" sama dla siebie w szkółce wiedząc, że na tym i na tym koniu nijak nie usiądę, choćbym bardzo chciała [ale na innym już tak 😁 ]
Oposowa, ja bym z kolei nie polecała jazdy bez strzemion. Kiedyś pewnie bym polecała, miałam moment, w którym jazda bez strzemion była remedium na całe zło😉 ale teraz myślę, że to jest fajne i pomocne, jak się ma zablokowane biodra i całą "górę", takie kłusowanie i galopowanie bez strzemion oraz wodzy na lonży bywa bardzo przydatne, ale nie katowanie się kłusem i galopem bez strzemion w zastępie przez całą jazdę. Bywa, że po dołożeniu strzemion łydka dalej będzie uciekać, stopa nie będzie uparta na strzemieniu.
Mój uczeń ma już bardzo krótkie strzemiona (kolano przy samej krawędzi poduszki kolanowej), ale może jeszcze jedną dziurkę mu skróce, tylko wtedy kolano wyjdzie za poduszkę - ale może to pomoże 😉 Siodło mam super wygodne, do konia idealnie dopasowane, więc sprzęt jest jak najbardziej ok. Uczeń też mówi, że mu się lepiej siedzi w tym siodle, niż w poprzednim (dopiero raz jeździł w nowym) i że czuje się bezpieczniej, więc może po prostu potrzebuje czasu.
Wykorzystam ćwiczenia, o ktorych pisaliście - zwlaszcza to z anglezowaniem i siadaniem w siodlo w rożnych kombinacjach. Pamietam, że sama kiedyś to ćwiczenie robilam i bardzo mi pomogło, a akurat mój uczen lubi takie kombinacje i na pewno mu się ćwiczenie spodoba 😉 Pojeździ też trochę bez strzemion  😀iabeł: ale tego akurat nie jestem zbytnim zwolennikiem, bo w moim przypadku jeżdżenie bez strzemion W OGÓLE nie poprawiało jeżdżenia w strzemionach, dlatego będą tylko bardzo krótkie nawroty tego ćwiczenia, przeplatane z ćwiczeniami rozluźniającymi i zobaczymy, czy to pomoże.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
21 września 2010 10:09
Sankaritarina, Ja też miałam problemy przy niektórych siodłach. Ogólnie najczęściej przy skokówkach (lub wszechstronnych) leciałam bardzo na tył i wręcz 'przyklejałam' się do siodła, ale nie tak jak powinnam. Siedziałam po prostu jak na fotelu, czasem z nogami bardzo do przodu, albo do tyłu. No masakra.
Ostatnia jazda była męczarnią (koniec lipca), bo właśnie leciałam bardzo na tylny łęk, ale nogi o dziwo nie majtały się po bokach konia. Mam wrażenie, że we wszechstronnych i skokówkach łydki bardziej się mi majtają niż w ujeżdżeniówce.
kolorwiatru, a czy to trzymanie się łydkami powoduje też odstawianie kolan i palców u stóp od konia?
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
21 września 2010 14:46
kolan nie, kolana są w takim położeniu jak ma byc a stopy... hmmm... palce owszem delikatnie odstają w tedy od konia.
Ja chyba nigdy nie nauczę się tak "naturanie", mocno opierać na strzemionach. Robię to tylko gdy o tym ciągle myślę, jest takie wymuszone...
Dlatego mam problem przy skokach ponieważ na dojeździe gdy o tym myślę, jest ok. Ale w czasie skoku znowu robi się sajgon.

Chociaż ostatnio zauważyłam że w zależności od siodła problem ten występuje w zupełnie innym stopniu 🤔wirek:
Dzięki wszystkim za taki odzew. Wprowadzimy nowe ćwiczenia na jazdę.
Tylko kurteczka... zdaję sobie sprawę, że małej na pewno dobrze by zrobiły indywidualne lonże bez wodzy, z dużą ilością ćwiczeń. Ale na coś takiego ciągle brak czasu. 🙁
Sankaritarina poruszyła ważną sprawę siodła. U nas niestety też ta kwestia nieco szwankuje, bo nie dysponujemy siodłem specjalnie dobranym i pod kątem konia i pod kątem jeźdźca. Nie mam takich możliwości finansowych. Siodła są przede wszystkim pasowane do konia, żeby to on miał pełny komfort.
Mała ma mało lat, jest bardzo szczuplutka, ale długonożna. Przypuszczam, że odpowiednie dla niej byłoby siodło 16 cali, wszechstronne w typie ujeżdżeniowym. W tej chwili jeździ we dwóch siodłach - wszechstronnym (Hubert DawMaga) i starym pleszewskim o bardziej skokowym profilu. Obydwa to 17 cali, więc właściwie nieco za duże dla niej.
Ascaia, Nie, nie, nie chodziło mi stricte o dopasowanie do jeźdźca tylko o dopasowanie właśnie do konia -> żeby leżało w równowadze na koniu [samo albo z podkładką, nevermind] i nie przenosiło środka ciężkości gdzieś "w kosmos", ani nie podróżowało za specjalnie. Oba siodła masz w sumie wszechstronne, bo w tym pleszewskim chyba nie ma jakiegoś mega-skokowego profilu (?) Rozmiar siedziska też jest ważny, ale gdy nie ma dobranego pod jeźdźca to trzeba sobie jakoś radzić- lepiej jeśli ma za duże siodło, ale w równowadze, niż za małe i lecące w tył przy okazji.
A jeśli w trakcie jazdy wzięłabyś dzieci na dosłownie 2 minuty galopu na lonży? Zdałoby to egzamin? W sumie, zależy ile masz jeźdźców, ale gdybyś np. mając stawkę 5 ludzi, czwórce kazała stępować w zastępie koń za koniem i nic nie robić albo ewentualnie tworzyć np. krążenia rękami, a jedną wzięłabyś na lonżę?
W sumie wszystkie ćwiczenia, które podałam na poprzedniej stronie da się zrobić w zastępie koń za koniem, tylko pytanie czy masz takie kucyki, które na serio pójdą za ogonami jak Pan Bóg Instruktor przykazał i nie będą próbowały czegoś kombinować. W to, że konie są ujeżdżone i grzeczne nie wątpię, tylko czy idą koń za koniem i nie przejmują się światem. Ja tego typu rzeczy robiłam na takich znudzonych tuptusiach, które jak je człowiek puścił wzdłuż ściany, tak szły, tak były uczone, tak przebiegała lwia część rekreacyjnych jazd [inna sprawa, że większość była w ogóle nieczuła na jakiekolwiek pomoce i szkoda było wymagać od tych koni cięższych jazd, bo wiadomo było, że następnego dnia pójdą pod dużą ilość dzieci, bo weekend, ale wtedy prowadzącemu chodziło o to, by koń lazł i się nie narobił, a z jeździec miał się zmęczyć]. Jeszcze można do tego "anglezowania na dwa i wsiadania w ćwiczebny" dodać trzeci element pt "półsiad".
hehe, niemożność bardziej tkwi w tym, że pozostałe będą o tą lonżę zazdrosne i też będą chciały tego samego dnia mieć dosiadówkę 😉
Tuptanie koń za koniem odpada. To nie szkółkowce, mające lata doświadczeń i codzienną kilkugodzinną pracę. Ale w sumie pozostałe dziewuchy mogłby się sobą zająć same. Choć pewnie wtedy będzie to tylko stęp, kłus, galop z paroma woltami, bo beze mnie "nie mają weny". 😉

mam nadzieję, że mnie mała nie wyklnie (ale w końcu zdjęcia mojego autorstwa)

Hubert DawMag




stary pleszew (naprawdę stary, pewnie coś ok.15lat)


caroline   siwek złotogrzywek :)
21 września 2010 20:28
przydałoby się jej żeby podczas jazdy myślała o tym, ze siedzi i wygląda jak królewna. że siedzi wyniośle, wygodnie rozparta w fotelu, z dłuuuugimi nogami, pierś do przodu i rączka z filiżaneczka herbaty przed nią 🙂

...macie lutra w hali? 😎
caro  🤬 co się drażnisz  😉

u nas są "kubeczki z farbą" jeśli chodzi o rękę i "krasnoludki przyczepione do pięty"
o fotelu to cicho sza! bo i tak ma tendencje to takiego sedesowego dosiadu

Słuchajcie, własnie mnie tknęło. Nie macie wrażenia, że wygląda jakby miała na każdym zdjęciu w danym siodle inną długość strzemion? A to zdjęcia z dwóch jazd tylko - jedna w Hubercie, jedna w pleszewie.
Faktycznie jest takie wrażenie. Oprócz tego to stare siodło wg. mnie lepiej usadza. Na pierwszych fotach wygląda jakby klocek tylni przeszkadzał w ułożeniu łydki (w tym nowym siodle) - jak dla  mnie przez zbyt duży rozmiar siodła do drobnej dziewczyny.  No i tyle co widać po fotkach to zaciśnięte wręcz kurczowo kolana.
Czy tylko ja mam wrażenie, że owszem stary Pleszew usadza, ale na tylnym łęku?? I ja nie mam wrażenia różnej długości strzemion tylko raz kolano jest mocniej podciągnięte, raz słabiej. 

Mam ten sam problem. Tylko ja podejrzewam, ze on wcale nie wynika z braku równowagi i chęci podparcia się tylną częścią łydki. On wynika zwyczajnie ze złych podstaw i moich skrótów myślowych. Przyłóż łydkę oznaczało dla mnie przyłożenie na całej długości (od kostki po kolano). Z racji, ze moje mięśnie brzuchate są mega sflaczałe to w trakcie przykładania niespecjalnie czułam, że one działają. Czułam konia między łydkami dopiero kiedy przyłożyłam całość- co wiązało się z podciąganiem kolana aby jakoś tę zwężającą się częścią nad kostką też poczuć, że przykładam (kości z gumy nie mam, kolana mam troszkę zjechane i inaczej sobie tego fizycznie nie wyobrażałam). To pociągało za sobą dziubanie piętą. Najgorzej wyglądało to na koniach niechętnych do ruchu naprzód. Kiedy uzmysłowiłam sobie, że nie muszę się motać w siodle robiąc jakieś dziwne pajacyki, dodatkowo rozluźniam achillesy w półsiadzie- problem zdaje się leżeć w tej chwili tylko w pamięci mięśniowej. Jeśli ją oszukam lub wytworzę nową- mogę całkiem normalnie jeździć jak na rekreanta. Dużo mi daje w oszukaniu tej pamięci- półsiad. W pogłębieniu dosiadu- ćwiczenia z odstawianiem nóg od uda. Ale to nie jest kwestia jednej czy dwóch godzin w siodle. Tyle ile wyjeździłam w tak beznadziejnej postawie razy dwa myślę, że jest minimum. Jestem tylko laikiem i takie tłumaczenie do mnie przemówiło- może pomoże też komuś innemu.
Czy tylko ja mam wrażenie, że owszem stary Pleszew usadza, ale na tylnym łęku??


Jeśli masz na myśli siodło Konrad z Siodlarza to i owszem. Trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby w tym dobrze usiąść.
A co myślicie o ćwiczeniu z podciagnięciem stóp pod tylny łęk?
To chyba powinno osadzić jeźdźca mocniej w siodle i spowodować lepsze przyłożenie wnętrza uda. A stabilniejszy dosiad i domknięcie góry nogi to dobry kierunek do pracy od kolana w dół.
Ascaia, To może surprise = dosiadówka dla wszystkich? 😉 I wilk syty, i owca cała 😁 Absorbujące dla Ciebie, ale wykonalne z kilkoma osobami w ciągu godziny.
No, ja mam dziwne wrażenie, że w pleszewie ma krótsze strzemiona niż w hubercie.
Poza tym, w Hubercie to mi się wydaje, że ona siedzi całkiem całkiem - nie ma tej tendencji do lecenia na tylni łęk, a że jej się nogi "poplątały" na tym ostatnim zdjęciu, to wydaje mi się, że wynik tylko i wyłącznie braku rozluźnienia🙂 Na każdym zdjęciu w pleszewie z kolei wygląda jakby jednak leciała na ten tylni łęk.
Może to i przy okazji specyfika pleszewa... ? Nie wiem jak się mają te starsze siodła ich produkcji, ale sama miałam 1,5 roku temu wtedy już rocznego pleszewa i mimo, że na koniu leżało w porządku, to ja po jakimś czasie zaczęłam siedzieć jak na krześle, bo... zaczął przeszkadzać mi ten taki klin(?) przy przednim łęku. Miałam problemy, żeby normalnie usiąść, bo się zwyczajniej w świecie w końcu "nadziewałam" 😉
Podciąganie stóp pod tylny łęk jest fajne -> "naciąga" lekko ścięgna, mięśnie. Czy osadza głębiej - nie wiem, ale na pewno powoduje lepsze przyłożenie wnętrza uda, tzn - jeźdźcowi wydaje się po kilku takich seriach, że siedzi głębiej, tak "blisko" tego siodła, a to już krok w stronę wyrobienia sobie w głowie dobrego przykładu, do którego można później dążyć.
Ponoć są kozacy, którzy takie akrobacje robią też w kłusie i w galopie, ale sama nie próbowałam.😁
Ascaia, usadzi, jeśli będziesz pilnowała, żeby dziewczyny się nie pochylały jednocześnie odrywając pupę od siodła. To wymaga dobrego rozciągnięcia mięśni ud, więc może zaproponuj, żeby same się chociaż po 10 minut dziennie rozciągały- to dużo pomaga, bo mięśnie potem nie protestują. A może jak przyjeżdżają na jazdy, zanim zaczną czyścić konie, sama z nimi poćwicz chwilkę?

Skoro dyskusja ładnie się rozwinęła i ja poproszę o radę.
Mam nietypowy problem..
Jeżdżę już wiele lat (większość bez trenera i na słabo ujeżdżonych koniach). Problemy z dosiadem miałam zawsze, przez to uszkodziłam sobie kręgosłup. W tej chwili się pozbierałam, ale źle się czuję z samą sobą w siodle. W kłusie nie mam absolutnie żadnych problemów z rozluźnieniem - dosiad wręcz wzorowy bez względu na motorykę konia. Problem zaczyna się w galopie. Nie potrafię się rozluźnić - mimo, że wygląda to w miarę do przyjęcia ja czuję się spięta. Wiem, że nie mogę w pełni oddziaływać na konia - więcej przeszkadzam, bo go blokuję. Obserwator zauważy tylko odstawione palce od konia, natomiast ja "walczę", żeby jechać dalej. Koń to czuje i traci chęć do galopu.  Co ciekawe mogę jeździć na oklep i bez strzemion - wtedy siedzę ładnie i luźno. Czuję się swobodnie, jednak kiedy dostanę strzemiona wszystko się sypie. W strzemionach odnajduję się jedynie na wolcie, na prostej zaczynam się usztywniać. Dodam, że jeździłam w różnych siodłach i w każdym jest to samo. Moje mięśnie, być może zakodowały sobie, taki odruch.
Nie wiem w czym problem. Równowagę mam - ostatnio nawet brałam udział w spędzie koni ( na oklep) i mogłam tak jechać i jechać.
Tylko jak to przezwyciężyć? Czytałam mnóstwo książek, również tych przez Was wspomnianych, ale nie znalazłam rady dla mnie. Tym bardziej, że ja jestem świadoma tego jak siedzę, czuję swoje ciało, ale w galopie nie kontroluję napięcia mięśni od miednicy w dół.
caroline   siwek złotogrzywek :)
22 września 2010 17:56
najprostsze co mi przychodzi do głowy w takich warunkach jakie opisujesz: jedziesz stępem/kłusem, rozluźniasz się, usadzasz i przechodzisz do galopu - staraj sie utrzymac usadzenie i rozluźnienie sprzed zagalopowania jak najdłużej. kiedy widzisz ze zaraz zaczniesz się sypac, albo juz sie sypiesz,albo kon sie sypie - zrób przejście do niższego chodu (tak wiem, to nie bedzie piekne przejście, ale trudno się mówi). w niższym chodzie znowu się poskładaj do kupy, ogarnij, parę głebokich wdechów, rozluźnij się i znowu kawalątek galopu - ile dasz rady przejechać na luzie. przejedź parę fuli i zrób ładne przejście w dół, podziękuj koniowi, wyluzuj. i znowu po jakimś czasie wróc do zagalopowan.
powoli, daj sobie czas, nie denerwuj się na siebie ani na konia.

jadąc galopem staraj się dokonac "niemozliwego": stój w strzemionach i siedź w siodle równoczesnie 🙂
mnie pomagało tłumaczenie instruktorki, ze mam starac się klęknąć, innym - hasło "ciężko siedź". a jeszcze innym, ze galop to taki sam chód jak stęp - nic się nie dzieje, siedzisz 😉

nie czepiaj się konia - moze iść na trochę dłuższej wodzy, to czas dla ciebie na naukę a nie na szkolenie konia.
jesli kon potrzebuje się wygalopowac - wtedy galopuj w półsiadzie.


i wszystko na luzie i bez nerwów 🙂
i nie traktuj tego jak "walki", tylko jako naukę nowego zadania 😉
Właśnie myślałam nad tymi przejściami. Jak tylko zacznę znowu regularnie jeździć wprowadzę to w życie. A co myślicie o przejściach z pełnego siadu do półsiadu? Półsiad mam bardzo dobry, jest oparcie na strzemieniu, wszystko w równowadze itp.
caroline   siwek złotogrzywek :)
22 września 2010 18:17
pamiętaj, ze przy takim podejsciu na poczatku tylko pierwsze przejscia są istotne - te w górę. wazne zebys w nich zachowała dobry dosiad (bardzo pomaga pamiętanie o tym, ze nie wolno uzywać pięty do zagalopowania. rób zagalopowanie tak jakbyś wciskała pedał gazu w samochodzie - naciskając piętą w dół)
przejścia w dół - na poczatku jak wyjdą tak wyjdą. z biegiem czasu będziesz je robić coraz lepiej, ale na poczatku nie są priorytetem

półsiad mozesz wykorzystac np. wtedy kiedy zagalopowałas w pełnym siadzie, przesiedziałaś ładnie kulka fuli i żeby się nie rozsypac - przechodzisz w półsiad.
moim zdaniem nie ma sensu robic przejśc z półsiadu w pełny siad - bo na takim etapie jaki opisujesz - nie usiadziesz dobrze. latwiej jest się pozbierac i uspokoić w niższym chodzie.
Dzięki wielkie  :kwiatek:
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
11 października 2010 19:07
Miałam okazję do wykorzystania patentów niektórych opisanych w tym wątku. I powiem szczerze, że inaczej siedzę, inaczej pracuje się dosiadem.
Miałam nieco za bardzo skrócone strzemiona, dodatkowo przywiązane sznurkiem. Myślałam, że mi uda odpadną. Zupełnie inaczej się ułożyły łydki, tak samo inaczej zaczęły pracować mięśnie ud. Po 15 minutach kłusa myślałam, ze mi nogi odpadną. 😉

No i w końcu udało mi się głębiej usiąść 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się