KOTY

Moj kot ostatnio robi co chce  😁
Kot na stole jak jem- nie ma mowy. 😉 pozwalam futrom na wiele ale jedzenie obiadu z klaczkami- nie dla mnie.
Dla mnie też to jest "le fu".

A ja się wkopałam. Dostałam na rok kotkę.
Jest absolutnie fantastyczna, jedyna w swym rodzaju, ujmująca do cna. Indywidualistka, prawdziwa pantera  😍 💘
I juz szukam możliwości sklonowania kota, bo ja jej, kurczaczki, nie oddam!  😵
Zawsze mieszkała w 4 ścianach, jakież to było cudowne móc obserwować ją jak zmierza się z zupełnie nowym światem: ogrodem  😁

[img][[a]]https://photos-1.dropbox.com/t/2/AAAZdPZZ-Ih_H836puexvhVcg1QaPmuMMca4iSZH5ICCiQ/12/391148556/jpeg/32x32/1/_/1/2/DSC_1769.JPG/EO3Q644DGM0BIAEoAQ/jNLqbrvU_Vspd5EtKzwgHYJLpjE5yKXoK23bopYlyRw%2Cw7c7TdroJWZEjF1AwRtWwhjU5HVGog9IW7rX_zi1bik%2CegHEDVS_99yo84nBnizb_UNI35O2WBoyDvSVjdYYdjY?size=800x600&size_mode=3[[a]][/img]

[img]https://photos-6.dropbox.com/t/2/AAAXxEJ8aMmKAH80x0pNjn30-hqnvouJEpoEBHOzB9rLbw/12/391148556/jpeg/32x32/1/_/1/2/DSC_1790.JPG/EO3Q644DGM0BIAEoAQ/AOrebk6WCQv8YCO72TojniQ9d-7sfZ8t0f4Tr8Uuyr8?size=800x600&size_mode=3[/img]

[img][[a]]https://photos-3.dropbox.com/t/2/AAB446W4yyLlWecfkfrbk8zABSH10LVy76-RcL4xyArAJQ/12/391148556/jpeg/32x32/1/_/1/2/DSC_2308%20[[a]](683x1024).jpg/EO3Q644DGM0BIAEoAQ/I5JIsmzsuQOMlOMrrRK5yznRt8y56JD89lbHKFr5EP4?size=800x600&size_mode=3[/img]

[img][[a]]https://photos-3.dropbox.com/t/2/AAAhurIub9u4AoC4otI3HnKkV3CXEBXmyJ6O_g1uLQjh5g/12/391148556/jpeg/32x32/1/_/1/2/DSC_2291%20[[a]](1024x683).jpg/EO3Q644DGM0BIAEoAQ/AjyzNJ-AKXJJxiwzW0cZUcZWMY8v48HBQsHbH7f-jQY?size=800x600&size_mode=3[/img]

[img][[a]]https://photos-1.dropbox.com/t/2/AACTvJlORnHtOmHgD8f99kQEsTEyUu3ME1x15oEeTcUd2g/12/391148556/jpeg/32x32/1/_/1/2/DSC_1961%20[[a]](683x1024).jpg/EO3Q644DGM0BIAEoAQ/cP5eVhk3VILQz0yv3EvU5hzbu8C92M6GQKX4yIXN1BA?size=800x600&size_mode=3[/img]

Mam conajmniej milion zdjęć a mam ją od listopada  😂
zdarzyła się dziś dziwna rzecz. Kot mój, kastrat od młodości dziś oznaczył pięknym sikiem ścianę 👿 . Od jakiegoś czasu chodzi i ciągle miauczy, myślałam, że po prostu coś mu odbija. Wcześniej takie przymierzanie się do oznaczania zdarzało się, ale bardzo rzadko no i nigdy finalnie niczego nie obsikał. Wali mu na łeb, czy to możne poważniejsza sprawa, zaburzenia hormonalne?
help, dziad nie może mi obsikiwać wszystkiego 😵

Oooo Rosek, widze, że to jak u mnie...Zamiast wywalić sierściucha na podłoge to rozsuwa się talerze żeby miał wystarczająco miejsca  🤔wirek:  😁

Edit.
Już wstawiałam na fb ale nie moge wyrzucić z głowy kociaka, który pojawił się do adopcji. Rozłożył mnie na łopatki, rozczulił i ilekroć patrze na tę mordkę to nie moge przestać się uśmiechać.
Jedno spojrzenie tymi kaprawymi oczkami i pewnie wybaczyłabym mu wszystko  💘 😍 💘



Hexa nooo piekny! Ktos go juz wzial?
Kocham zezulce, sa nieziemskie 🙂

U nas kazdy posilek jak u Rosek, ale kotow wiecej 😉
To jeszcze moja parka

rosek0, idź, nie wkurzaj mnie. Moje koty na psiego gówniarza to co najwyżej z łapami... 🙁
U nas jest tak, ze to kot strasznie zabiega o mizianie sie z psem a pies czasem laskawie pozwala 😉
rosek0, moge wypożyczyć twojego kota do nauki dla moich? A psa to nie wiem gdzie pożyczę - od 2 dni Nero ma odlot i goni te koty jak durny - bo przecież mają się z nim bawić!
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
12 lutego 2016 13:50
Dlaczego w wątku kocim jest publikowany mój nieoszpachlowany wizerunek znad zupy? 😁
JARA, prezentowany jest KOT :p, ciebie nikt nie zauważył... do teraz  😀iabeł:
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
12 lutego 2016 13:55
epk, ja siebie zauważyłam i nie mogę na siebie patrzec  😂 o ona to upublicznia  😂
epk ale moj kot tylko mojego psa toleruje, inne wali lapa 😉
JARA no co Ty, widac tylko Twoja czerwona czupryne a , ze przy jedzeniu ... 😁
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
12 lutego 2016 22:16
A tak właśnie myślałam czy skądś nie kojarzę tej czupryny, nie myliłam się 😂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
13 lutego 2016 11:59
Fejm się niesie 😁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
13 lutego 2016 16:52
Design, ja coraz mocniej wierzę, że to był cud, że ze mną była. Że trafił mi się ktoś wyjątkowy i coś wyjątkowego co nas łączyło.
Strzyga, i tak było.
Moim cudem był Prezes.... I nie będzie już drugiego takiego.
Wzięcie kolejnego kota(ów) w moim przypadku było strzałem w 10tkę, ale żaden nie rozumie mnie tak, jak robił to Prez.
Są wspaniałe, każdy inny i każdego kocham tak samo mocno. Ale brakuje mi połączenia bez słów 🙁
     Ehhh, dziś mija dwadzieścia pięć lat od kiedy odszedł mój Kot Życia.

  Pojawiła się w domu jeszcze przede mną. Jak to zwykle bywa przez przypadek- miała być dla kogoś ale Rodzice już jej nie oddali. Kilka dni później Mama dowiedziała się, że jest w ciąży. Całe otoczenie i rodzina oburzone - pozbądzcie się kota, to siedlisko chorób, gdzie kot przy ciężarnej kobiecie a później niemowlaku! To nieodpowiedzialne bla bla bla...

Rodzice oczywiście postukali się w głowę i zignorowali. Kotka kiedy tylko mogła wygrzewała coraz większy brzuch Mamy. Kiedy na świecie pojawiłam się ja kot oszalał - nie odstępował mnie na krok, spal albo w nogach wózka albo na poduszce obok mojej głowy. Pilnowała co do minuty godzin karmienia, jeśli tylko śpiąć albo leżąc w łóżku wydałam jakiś odgłos niezadowolenia lub zaczynałam płakać natychmiast biegła po Mamę. To samo było z kąpielą. Przez późniejsze lata była moją strażniczką, powierniczką sekretów i najcierpliwszą towarzyszką zabaw. Kiedy nie było mnie w domu przynosiła sobie jakąś moją rzecz i spała z nią póki nie wróciłam.

Kiedy miałam 9 lat, ona 10, zaczęła chorować. Niestety okazało się, że to nowotwór jajników w stopniu mocno zaawansowanym, przerzuty na inne narządy. Operowaliśmy choć lekarze nie dawali praktycznie żadnych szans. Oddali nam ją po operacji nieprzytomną - ta doba miała być decydująca aczkolwiek zostaliśmy ostrzeżeni, że może się już nie wybudzić.

Akurat były ferie, wciąż pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj, mroźny słoneczny dzień. Tato w pracy, Mama wyszła na sekundę na zakupy zostawiając mnie samą. Leżałam jeszcze w łóżku kiedy nagle usłyszałam otwierające się drzwi łazienki gdzie kicia miała swoje "szpitalne łóżko". Podeszła chwiejnym krokiem do mojego łóżka, podsadziłam ją , położyła się na poduszce, przytuliła i umarła....Nigdy w życiu nie zapomnę odgłosu tego ostatniego oddechu.

Dziś jestem 34 letnią babą a nie potrafię pohamować łez jak o tym myślę. Takie koty zdarzają się tylko raz w życiu.

Moja Tika, jedyne zdjęcie jakie mam.


  Post pod postem ale tamten i tak już tak długi, że nie ma co jeszcze go poszerzać 😉 Wzięło mnie na wspominki moich zwierzaków, które są już za tęczowym mostem. Wyszło, że wszystkie odeszły mi na rękach. Śmierć drugiej koteczki była przeżyciem równie traumatycznym co pierwszej.

  Byłyśmy na wsi. Facet przyjeżdzający coś załatwić do gospodarstwa mojego wujka zobaczył, że na podwórku w słońcu wyleguje się kot. Z pełną premedytacją przyspieszył wprost na nią. Zdążyła odskoczyć ale nie bardzo miała pole ucieczki - ruszyła w strone drzwi domu, ja próbująca ją złapać i gość robiący ze mną wyścig. Wygrał. Wjechał pod same drzwi rozjeżdżając ją 20 cm ode mnie, na moich oczach - 12 letniego wówczas dzieciaka.

Dorosły facet. Jadący z wnukiem - mieli świetną zabawę. Nie wiem jak strasznym trzeba być skurw.synem, żeby zrobić coś takiego.
Zamordowałabym ch.ja.
Mój pierwszy kot zginął pod kołami dokładnie w dniu moich 12 urodzin.
Teraz mam dwa dość młode zwierzaki (4 i ok.3 lata) i nie mam pojęcia jak sobie poradzę kiedy odejdą, mam nadzieję, że stanie się to jak najpóźniej.
ja ze swoim byłam na kolejnym odrobaczeniu. Chudy ten mój kot, sierść słaba. I lecą mu już mleczaki. A licząc, że znaleźliśmy go w 6 tygodniu, to jeszcze jest za młody. Wetka tłumaczy, że mogła źle ocenić pierwotnie jego wiek. Mógł być tak zabiedzony, że mógł wyglądać na dużo młodszego niż faktycznie był.
Odrobaczamy drugi raz i mam iść znów na kontrolę.
Hexa, straszne...
Moja pierwsza Totka została uśpiona jakieś 7-8 lat temu. Brat wziął ją do najbliższego weta i uśpił, bo miała guza. Ani mnie nie zapytał, ani nie pojechał na konsultację do jakiegoś lepszego weta. Mam mu to za złe i mieć będę, bo jedyne co wtedy zrobił, to napisał mi już po fakcie sms-a. Mieszkałam daleko, nie chciałam staruszki przeprowadzać, więc nie miałam jak zainterweniować. Zresztą o samym istnieniu guza dowiedziałam się późno, a o pierwszej operacji po fakcie, jak parę dni później akurat przyjechałam i chciałam na powitanie wziąć zaspaną Totkę na ręce...
Teraz Mały mieszka ze mną. Gdybym miała potrzebę go komuś zostawić na jakiś czas, to zawsze do mamy mogę go zawieźć, ale po akcji z Totką wystrzegam się tego jak mogę.
Mały piłkarz
Nie trzymam się ani trochę.

Straciliśmy wczoraj podczas porodu jednego kociaka. Utknął, zaklinował się. Był wet, walka o dzieciaka i o kotkę. h-o-r-r-o-r.
Pomimo tej tragedii mamy dwójkę zdrowych, pięknych i silnych kociąt, ale stwierdzam, że się do hodowli nie nadaję.
Ratunkuuuu... dziewczyny. Pomocy. Mam kotki znajdki od moze lipca. Teraz maja z 8 mcy. Kilkakrotnie odrobaczane. Po odrobaczaniu listopadowym jedna z nich zwymiotowała długimi na 20 cm białymi glistami. W tym tez czasie rozwinął się świerzbowiec. Cały grudzień miały podawane raz na tydzień krople odrobaczające i na koniec krople na kark, które miały wybić robale także z mięśni. Srodki dość mocne, jeden z kociaków się za każdym razem przytruwał. Na początku stycznia skończyliśmy 6tygodniową kurację odrobaczająco-odświerzbiającą...
W weekend jedna z koteczek znów zwymiotowała długą białą gliste. Kurna, co robić? Jak sobie z robalem poradzić?
A znajdki masz wychodzace? Jak dlugo i czym odrobaczalas? Jak koty zarobaczone to podaje im sie 2 dni z rzedu cos na odrobacznie, pozniej po kilku dniach i kal do badania zeby zobaczyc co dokladnie ma za robale i walczyc tylko z jednym rodzajem robala najlepszym srodkiem. 
Znajdki wychodzące. Odrobaczane kilka razy trzydniowymi kuracjami.  Wczesniej tabletki (podawałam ponad ich wagę)  odkąd u mnie są to będzie ich 5 odrobaczenie! Po ostatniej serii myslałam, ze juz w nich nic nie przeżyje (tu juz były tabletki+krople do uszu+zakraplacz na kark i to wszystko podawane przez 6 tyg)
Dzis pojade do weta po kolejne odrobaczniki, ale znając życie to da mi to, co ma.
Takie standardowe robaczki mnie nie martwią, tylko te zwinięte w świder białe glisty, które po rozciągnięciu mają z 10-20 cm. Co to w ogóle jest? Pod jają nazwą szukać tego pasożyta?
edit: Nie chodzi mi o rady typu idz do weta 😉 weci po prostu są bezradni i podają to, co mają. (Jeden lokalny, jeden 30 km dalej)
Jak leczysz koty na zarobaczenie, wydaje mi sie, ze niebpiwinnas ich wypuszczac.  Nawet jak je ledwo wyleczysz to zezra cos na dworze i po ptakach... Szczegolnie myszy sa mocno zarobaczone. Jani tak bym dala do badania kal i zobaczyla co konkretnie meczy maluchy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się