praca

asds   Life goes on...
30 stycznia 2012 17:37
🤣

Mery


Nawet nie wiesz jak mi tym nastrój poprawiłaś 🙂
właśnie Mariola do nas wróciła, więc i Ciebie zapraszamy 🙂 :kwiatek:

a w ogóle napisz coś asds, jak w tym nowym miejscu 🙂 ?
Miałam rozmowę roczną i wypadło lepiej niż myślałam!🙂
Za to nowy dyro wcale nie przypadł mi do gustu, no ale może wypracujemy jakąś platformę porozumienia.
asds, i jak twoja umowa? Nie odzywasz się, bo opijasz przedłużenie?🙂
asds   Life goes on...
13 lutego 2012 09:18
No bo ciagle czekam na info co do umowy. Pewnie w poniedizałek sie dowiem o zgrozo nastrępny  😵


A co do nie odzywania...Pacuję, zabiegana z deczka jestem plus organizuję wyjazd tegoroczny wakacyjny 3 tyg....Powoli muszę się zebrac i ejchac paszport biometryczny wyrobić 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
13 lutego 2012 11:21
U mnie z dnia na dzień coraz większy młyn. Zaczynają się zbiegać terminy: vaty. pit-11 itd.  A do tego zapisałam się na akcję wprowadzania deklaracji podatkowych.
ovca   Per aspera donikąd
13 lutego 2012 13:46
A ja jutro zaczynam pracę...na lotnisku  😅
a ja szukam.. skonczyla mi sie cierpliwosc, od 2 lat jestem traktowana jak popychadlo, wyzywana od tepych i obarczana wina za wszystkie katastrofy tego swiata. czlowiek ma swoje granice:/
ciagle jestem na etacie ale zaciskam zeby i szukam czegos innego bo mozna oszalec.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
13 lutego 2012 14:45
wyzywana od tepych


Za takie coś bym wytoczyła proces... wcześniej oczywiście nagrała film.
Współczuje ci na maxa.
asds   Life goes on...
13 lutego 2012 15:01
Ja tak w ramach odskoczni powiem Wam że mój popoprzedni "słynny" tutaj pracodawca cały czas od przeszło 2 lat szuka osoby na moje miejsce, poniewaz wszyscy po 3 miesiącach wieja....
wiecie, zylam obietnicami awansu po 2 latach... ale ni widu ni slychu. a ilez mozna sie meczyc? zdrowie wazniejsze, juz i tak sobie wyhodowalam piekna nerwiczke...
faith, i tak długo wytrzymałaś. Nie warto się męczyć. Pracodawca to nie wyrocznia, to drugi człowiek, który powinien szanować nas jako człowieka. Owszem ma wymagać byśmy pracowali dla firmy, ale to nie znaczy, że można nami pomiatać.
Trochę mnie dziwi a jednocześnie złości, że ludzie pozwalają sobą zwyczajnie pomiatać. Raz w życiu pracodawca się na mnie wydarł, przeklinając do tego. Też się na niego wydarłam, krzycząc, że też mam dużą skalę głosu i nie będę z nim rozmawiać dopóki nie przestanie przeklinać - facet zrobił się purpurowy, mało na zawał nie zszedł. Oczywiście szybko się mnie pozbył z pokładu przy najbliżej okazji, odsyłając do innego oddziału. Ale przynajmniej miałam spokój z jego humorami. Omijał mnie szerokim łukiem i rozliczał rzetelnie każdą nadgodzinę.
to moja pierwsza praca,tzn taka prawdziwa, po studiach na etat, w dodatku w firmie ktora kiedys mi sie marzyla.
trafilam tu po ciezkej batalii. mowiono ze bedzie ciezko, ale po 2 latach awans, tylko trzeba wytrzymac.
nie da sie wytrzymac🙂
ze siedze po godzinach to standard. nic mi za to nie placa.
to ze wszystko zwala sie na mnie, klamie w zywe oczy to tez standard.
fakt ze niezly socjal, pieniadze takie sobie. w dodatku duzo wydaje na tabletki uspokajajace i lekarzy, bo mozna ie wykonczyc.
mam na glowie hipoteke i oplacenie mieszkania, wiec nie moge tak o sobie pojsc w cholere, bo cos musze zarabiac. szukam od niedawna w sumie, pekla mi 'zylka' na poczatku tego roku, przelala sie czara🙂
no i nie moge sobie tak o odszczekac, bo obawiam sie przy pozycji tej osoby w miesice, nie znalazlabym juz pracy w zadnej powaznej firmie🙂
faith, ja to co opisałam zrobiłam też w 1 pracy na etacie, w trakcie studiów. A mój "pan dyrektor" był też w mojej mieścinie człowiekiem z kontaktami i z układów. Ale fakt nie miałam wtedy domu na głowie. Ale i dziś nie dałabym chyba sobą pomiatać. Taki już mam charakterek.
Przypomniało mi się jak jeszcze dorabiałam w stajni układając 3 młodziaki. Ich właściciel też choleryk. Żona i dzieci chodziły na komendę. Zapytałam go grzecznie wpierw jak widzi kwestię czystości koni, bo przy 1 wizycie straciłam blisko 2 h na czyszczenie "upier...nego" konia zanim zaczęłam z nim pracę. A układ był np. 40zł za ruszenie konia w tym ok. 1h przewidzianej na wyczyszczenie, ubranie, rozebranie i kosmetyka konia i ok. 1h na pracę (lonża, spacer, jazda)  Zaczął się na mnie drzeć, że jak jak śmiem zwracać mu uwagę, że ma syf w stajni. Bardzo spokojne mu wytłumaczyłam, że nie jestem jego żoną i tresować mnie nie będzie. Mój czas to pieniądz i trochę mu pojechałam po ambicji na temat czystości koni, boksów, sprzętu itd.
Zdziwiłabyś się jak grzecznie od tamtej pory się do mnie odnosił. Koniom też się polepszył byt jeśli chodzi o czystość, bo niestety idea bata jako jedynego środka wychowawczego pozostała.

Generalnie na furiatów są 2 sposoby: albo ryknąć i go przestraszyć - niewielu się tego spodziewa. Są przyzwyczajeni, że jak rykną to inni kładą uszy po sobie. Drugi sposób - wypróbowany na kliencie to przerwać mu i głośno i stanowczo powiedzieć, że dopóki się nie opanuje nie będziemy z nim rozmawiać. Dobrze działa w telefonie odłożenie słuchawki.
A ja jutro zaczynam pracę...na lotnisku  😅

super! co bedziesz robic?
ovca   Per aspera donikąd
13 lutego 2012 21:05
Agent obsługi pasażerskiej- czyli najogólniej mówiąc pomoc pasażerom we wszystkim, udzielanie informacji, współpraca ze strażą graniczną etc 😉
Akcja roku u mnie w robocie była. To, że klienci niekoniecznie do końca orientują się we wszechświecie to chyba norma, ale kim trzeba być, żeby walnąć klocka w przymierzalni?

ovca, gratuluję roboty!
ovca, jakiś nabór był? napisz coś więcej proszę
ovca   Per aspera donikąd
13 lutego 2012 21:49
Był i trwa 😉 łap pw.
Mam pytanie do osób, które miały styczność z okresowymi ocenami pracowniczymi. Konkretniej- chciałabym wiedzieć z jaką metodą mieliście styczność (np- ocena przełożonego, samoocena, ocena zespołu, inne), co Wam się podobało lub nie i dlaczego, czy uważacie że taki twór może się czemuś przysłużyć, czy to raczej relikt minionej epoki? 
Teli   Koń to zwierzak. Animal.
Rży i wierzga. Patrzy w dal.
Konstanty Ildefons Gałczyński

14 lutego 2012 12:51
szam, błagam Cię, powiedz, że to taki żart z Twojej strony, bo chyba wyjdę z siebie i stanę obok!!! Co za chamstwo i prostactwo!!

Do mnie wraca Państwowa Inspekcja Pracy na re-kontrolę. Potrzebuję Afobam chyba na jutro.
Ogryzek u nas wyglądają tak, że arkusz oceny wypełniamy my i szef, a potem konfrontujemy to ze sobą, uzasadniając czemu taka ocena, a nie inna. Oceny są w skali 1-4. Ocena końcowa to średnia z arkuszu mojego i szefa.
Ashtray, i co dalej z tego wynika? Są nagrody, podwyżki, szkolenia, kwiaty, konfetti? Czy taka ot kolejna procedura do odhaczenia?
Procedura do odhaczenia. Z tych ocen nic nie wynika. Po prostu są. Leżą sobie gdzieś tam w naszych dokumentach i tyle. Na dodatek uważam, że nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Przykładowo nasz szef siedzi na codzień w innym budynku, do nas wpada raz na jakiś czas na 5 minut zazwyczaj przed samym zakończeniem pracy. Nie widzi jak na codzień pracuję, więc jego ocena obiektywna nie jest. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że jego ocena to tylko jego prywatne widzimisię. Pracuję od 5 lat, oceny mamy co 2 lata, więc już 2 razy byłam oceniania. Pierwsza ocena była bardzo przeciętna. Kolejna była lepsza. A ja mam wrażenie, że jakość mojej pracy w tym okresie między jedną oceną a drugą jest taka sama. Ani nie zmalała, ani się nie poprawiła. Za 2 lata spodziewam się oceny jeszcze lepszej, bo zauważyłam, że nasz szef lubi kiedy w papierach jest tak, że pracownik był słaby, potem dobry, a na końcu najlepszy (pewnie sobie przypisuje to jako zasługę). Lubi kiedy widać czarno na białym, że ktoś się poprawia, jest zmotywowany by zostać pracownikiem roku, nawet jeśli wcale tak nie jest. 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
14 lutego 2012 19:35
Mam pytanie do osób, które miały styczność z okresowymi ocenami pracowniczymi. Konkretniej- chciałabym wiedzieć z jaką metodą mieliście styczność (np- ocena przełożonego, samoocena, ocena zespołu, inne), co Wam się podobało lub nie i dlaczego, czy uważacie że taki twór może się czemuś przysłużyć, czy to raczej relikt minionej epoki? 


U nas wysłali wczoraj coroczną ankietę. Ja nie dostałam, bo nie mam maila. Oczywiście ankieta nie jest anonimowa i dostaje ją kierownik działu Analizy i Planowania. Nie wypełniłyśmy jej, bo: 1) nie mamy nic pozytywnego do powiedzenia o naszym kierowniku ani 2) nie jest anonimowa
U nas w pracy szef dostaje takie ankiety do wypełnienia. Stawia wszystkim najwyższe noty. Twierdzi, że dyrektor rozsyła toto, aby w razie czego mieć jakieś argumenty w ręku gdyby chciał zwolnić pracownika?
Może np w krytycznej jakiejś sytuacji kiedy pracownik będzie podpadnięty dyrektorowi ( lub dyrektor będzie chciał zatrudnić pociotka na jego miejsce) weźmie takie stare ankiety, pokaże pracownikowi i powie "No....sama pani widzi...nie ma pani pozytywnej oceny od bezpośredniego przełożonego, więc sama pani rozumie...."
W związku z tym mój szef wszystkim wpisuje najwyższe noty od kilku lat i takie ankiety odsyła dyrektorowi.
Teli, it's not a joke. Niestety. Po tym wydarzeniu mogę powiedzieć, że już w dziwnych sytuacjach raczej nic mnie nie zaskoczy.

U mnie pracownika każdego ocenia się w zasadzie co miesiąc, to znaczy on pisze czego dokonał, co mu się udało, podobało etece, co chciałby zrobić w kolejnym miesiącu, jakie wyniki osiągnął, w czasie rozmowy po prostu konfrontujemy to ze zdaniem przełożonego. I raz w roku mamy rozmowę roczną w której już jest stricte ocenianie, ale też najpierw ocenia się pracownik a w czasie rozmowy może to skonfrontować z oceną przełożonego. Jeśli się różnią- jest pole do dyskusji;] W czasie takiej rozmowy planujemy dla kogoś ścieżkę zawodową etece. Później takie arkusze lecą do centrali, są opiniowane przez regionalnego i wracają do nas z decyzją ew. zmiany miejsca, wymiaru etatu, stanowiska, płacą.
Mam pytanie do osób, które miały styczność z okresowymi ocenami pracowniczymi. Konkretniej- chciałabym wiedzieć z jaką metodą mieliście styczność (np- ocena przełożonego, samoocena, ocena zespołu, inne), co Wam się podobało lub nie i dlaczego, czy uważacie że taki twór może się czemuś przysłużyć, czy to raczej relikt minionej epoki? 


ogryzek - relikt epoki?
dla mnie właśnie nowoczesność koncernowa
zawsze miałam oceny roczne - wg czystych i z góry ustalonych zasad

tzw. zarządzanie przez cele
na początku roku wyznaczało sie cele - zarówno miękkie i twarde, był też do tego procentowa realizacja oraz sumowało się to w jakis sposób
cele były mierzalne (np. realizacja budżetu na konkretnego klienta)
później samemu sie to oceniało - spotykało z szefem i mu to przedstawiało
za tym szła konkretna podwyżka, szkolenia, rzeczy do poprawy itd.

również my ocenialiśmy szefa - wg. różnych kryteriów (wszystko ankiety) - i te ankiety szły do jego szefa (+ jego ocena wyrobienia celów)
asds   Life goes on...
15 lutego 2012 09:39
u nas też sa te ankiety z ocenami rocznymi. Sama czekam teraz na wyniki, zeby zobacyzć jak po 3mc pracy wypadłam
Szam to chyba nic nie przebije obs*anych spodni u mnie na dziale.
Kupa w przymierzalni też się zdarzyła.

U mnie w pracy ostatnio bardzo nerwowo, też zmiana dyrektora, nowi kierownicy przychodzą, starzy awansują, do tego na mój dział w końcu został przydzielony kierownik - niestety kompletnie się nie dogadujemy, o czym nie omieszkał wspomnieć na rozmowie rocznej staremu i nowemu dyrektorowi.
Niebawem mnie czeka pierwsza rozmowa indywidualna (a pracuję już pół roku), tydzień później rozmowa roczna. Jestem przygotowana na ciężki przebieg i na pewno nie obejdzie się bez płaczu  🤬
Przed nami jeszcze ciężki okres przeprowadzek, klientów na sklepie pełno, ale przynajmniej grafik mam już rozpisany na 122h, to z walizką pełną pieniędzy przyjdę do domu  😂
Kaktus, macie teraz ferie??
U was przynajmniej ktoś awansuje:P  Pierwsze RI po pół roku? To jak oni zamierzają cię na (U)EFA ocenić? (ja bez twardych pisemnych dowodów nie byłabym w stanie tego zrobić obiektywnie, bo moje odczucia i odczucia pracownika mogłyby się różnić znacznie. A skoro nigdy tego nie skonfrontowaliśmy to ma prawo sądzić, że jest gwiazdą blaszaka).

Ja tam czekam na wyniki, które już doskonale znam, więc ciśnienia nie ma. Bardziej martwią mnie słowa nowego dyra: Na razie nie będę nikogo zwalniał. Na razie nie- to kiedy?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się