praca

Cv do ulotek, zajebiste  😁
Dobrze, że nie lm  😎
"Panie, bezrobotnym, bezdzietnym, na wódkę chce se trochu zapracować.
Siema,
Jan Kowalski"

😁

Zadzwonili do mnie z jakiejś knajpy, co prawda nie mam teraz książeczki sanepidu, ale nie widza w tym problemu, tylko podali mi godzinę, o której mam zajęcia. No i zonk, niby zadzwonią jeszcze z inną godziną.
MałaMi, troszkę nie rozumiem na jakie stanowisko aplikujesz (nie wiem kto to jest ten cały opiekun :icon_redface🙂, ale jeśli są 2 etapy rekrutacji, wymagany jest język, wygląda trochę bardziej profi, to brałabym pod uwagę rozmowę w obcym języku.

Sama byłam na 3 rozmowach, podczas których rozmawiałam po angielsku (na paru udało mi się uniknąć rozmowy, jak zauważyli certyfikat)

Na pierwszej, powiedziano mi: "no, a teraz sprawdzimy Pani angielski. Could you..." Generalnie płynnie przeszli do rozmowy w innym języku. Pytali mnie o moje "future plans", dlaczego wybrałam takie, a nie inne studia, czego oczekuję od tej pracy.

Na pozostałych rozmowach (w innych firmach) poproszono mnie o odegranie scenki. Jedna polegała na tym, że przychodzi obcokrajowiec do mnie i chce pojechać na wycieczkę, ale sam nie wie gdzie - w tej rozmowie uczestniczyła rekrutująca mnie osoba - to ona była tym klientem. Inna rozmowa polegała na tym, że miałam opowiedzieć co ciekawego jest w Warszawie i też była scenka.

Generalnie, od 2 lat nie używałam praktycznie języka i był trochę zardzewiały. Dzięki Bogu, trochę się przygotowałam i nawet niektóre słówka mi sie przydały. 2 prace z 3 dostałam. Teraz np. w zasadzie po polsku rozmawiam tylko z szefem i paniami sprzątającymi. Także nie dziwię się, że sprawdzali język. 😉



Btw okazało się dzisiaj, że mój szef jeździ konno 🏇 Już się umówiliśmy na rozmowę na ten temat 😀


A i laski, ja szukałam pracy ponad pół roku 😵 Nie chcieli mnie nawet na telemarketera. A kiedyś (daaawno) jak wysyłałam CV to prawie zawsze zapraszali mnie na rozmowy kwal z tego typu prac.
Ja tu troche odnosnie sprzedawcy. Mialam podobne do Was podejscie, zanim sama nie zaczelam pracowac. Pracuje w miejscu, gdzie nie ma kierowników co oznacza, ze za wszystko jestesmy same odpowiedzialne. Za przyjecie towaru, korekty faktur, wystawianie faktur, przesuniecia magazynowe i cala reszte. Do tego oczywiscie kompleksowa obsluga klienta (wlacznie ze naszymi szkoleniami dotyczacymi produktów, ich wad i zalet, porównania poroduktów 2 różnych firm) obsluga kasy (odpowiedzialnosc i za kase i za stan na sklepie - a nie mamy zadnych zabezpieczen poza kamerami)
wszytsko musimy same, ewentualnie mozemy dzwonic o pomoc.

zeby dostac ta prace to poza dluga lista wymagan przeszlam 2 rozmowy kwalifikacyjne, 1 szkoleniową dotyczaca wizji firmy i tygodniowe szkolenie. pracuje 12h dziennie co drugi dzien i cale weekendy, nie mowiac o swietach.
Jest sprzedawca i sprzedawca, to niekoniecznie jest praca dla kazdego, mnie tez nie chcieli w duzych sieciówkach.
Ale to dobrze bo ja na caly etat zarabiam 2x tyle co oni 😉
Scottie   Cicha obserwatorka
13 października 2009 13:22
Byłam na 2 rozmowach kwalifikacyjnych w ciągu ostatniego tygodnia. Oba w call center.

Jedna dotyczyła sprzedaży produktów przez telefon. Odpadła, bo była strasznie daleko (jechałam tam rano przez 2 godziny), poza tym w okresie próbnym (3 miesiące) proponowali mi 8 zł brutto, a po 3 miesiącach 8,5zł brutto!!!!!!!!!!!!!

Druga- w prawie ideał... Od budynku, w którym bym pracowała na uczelnie mam 3 minuty piechotką, trzeba przepracować 20h w tygodniu, można pracować minimum 2h w ciągu dnia. Praca polegała na przeprowadzaniu ankiet telefonicznych, wiec ogolnie nie byłoby to złe, bo niczego ludziom nie wciskam. ALE.... na pieniądze czeka się od czasu, w którym projekt został zakończony do 3 miesięcy..., czyli załóżmy pracowałam przez 80h w miesiącu i po zakończeniu miesiąca pracy nie dostaję od razu pieniędzy, tylko czekam na nie jeszcze od trzech tygodni do 3 miesięcy... Ale podobno tylko w okresie próbnym tak jest. Niby facet mówił na spotkaniu, że oczekiwanie na pieniądze 3 miesiące to rzadkość, ale trochę się wystraszyłam, bo potrzebuję gotówki co miesiąc. A! proponowali 8 zł brutto w okresie próbnym i 10-15 zł brutto po tym czasie, w zależności, ile h przepracujesz.

Ciągle rozważam tę 2 propozycję... może mnie nie oszukają i będę dostawała pieniądze co miesiąc... Co na ten temat myslicie? brac?
Scottie, a w tej drugiej pracy, to czy jest to stawka za godzinę czy to praca na akord?
Pracowałam kiedyś jako ankieter telefoniczny, praca była na akord. Stawka za ankietę 10-15 zł. Dopóki była fajna akcja i ludzie odbierali to małym wysiłkiem można było zarobić sporo kasy. Później akcja się zmieniła, trzeba było przeprowadzać ankietę ponad 30 minutową (sic!) o jakichś pierdołach. Ludzie, o ile się zgodzili, to albo się w trakcie rozłączali, albo okazywało się, że nie spełniają wymagań. Zdarzało się, że dziennie (6h) robiłam 2 ankiety... Wychodziło po 30 zł. Dlatego zrezygnowałam.
Jeśli jednak jest to stawka za godzinę to myślę, że całkiem sensownie to wygląda.
Scottie   Cicha obserwatorka
14 października 2009 09:12
Stawka jest za godzinę. Problem jest w tym, że ja niby potrzebuję co miesiąc kasy i nie wiem, czy ją będę miała 🙂 Dla mnie to trochę dziwne, że pracodawca zatrudniając mnie nie wypłaca mi co miesiąc gotówki, tylko po skonczonych projektach... a jak projekt bedzie trwal rok, to co? bede rok za darmo pracowac? 😉
scottie- wez od nich umowe o prace na spokojnie do przeczytania w domu. radzilabym sie z ta umowa skonsultowac z prawnikiem, naprawde warto troche zainwestowac niz potem pracowac za darmo.. wydaje mi sie, ze to nie jest taka tragedia- dopytaj sie o mozliwosc zaliczek na poczet pozniejszego wynagrodzenia. najgorzej bedzie pewnie w takim systemie zaczac- do pierwszej wyplaty. nie rezygnuj tak od razu, bo w tej chwili o prace naprawde trudno. a jeszcze jak masz blisko na uczelnie- to w ogole superancko. ja bym radzila zabrac umowe do poczytania, dac ja do poczytania prawnikowi, spokojnie sie zastanowic, umowic sie na kolejne spotkanie z przygotowana lista niejasnosci i wszystkie watpliwosci rozwiac z przyszlym pracodawca. dopytaj o ten system zaliczek- przeciez kazdy ma co miesiac jakies zobowiazania gotowkowe. i nie daj sie zwiesc gadce, ze to w sumie sie nie zdarzylo, ze przez 3 miesiace sie nei dostalo pieniedzy- a jak sie zdarzy wlasnie przy twoim projekcie? to uslyszysz, ze przeciez cie ostrzegali.
a moze jest szansa zeby porozmawiac z kims kto tam pracuje? pozukaj np. na forum gazeta.pl albo innych portalach, ludzie czesto sie wymieniaja doswiadczeniami. trzymam kciuki! :kwiatek:
Przy pracy na sluchawkach, jest jeszcze mozliwosc za godzine ALE uwaga !! faktycznie wydzwonione.
Pod koniec miesiaca zliczaja z systemu ile faktycznie ktos wydzwonil i dopiero wyliczaja kwote. Takze przesiedzenie 5 godzin na sluchawkach nie gwarantuje zaplaty za 5 godzin.


A umowe mozesz zaniesc do inspekcji pracy, w Wawce przy lindleya 16 (sprawdz na stronie w ktore dni maja wyznaczone dyzury).


Podczytuje ten temat i mam takie przemyslenia.
Wiele osob szuka byle jakiej pracy.
Natomiast malo widze tutaj osob, szukajacych pracy (na czest etatu czy bezplatnego stazu-jesli finanse pozwalaja) zwiazanych ze studiami. DLACZEGO ?!
To przeciez najlepsza okazja, by przekonac sie czy studia zostaly wybrane wlasciwie oraz jakie sa mozliwosci pracy w zawodzie. I na wprowadzenie ewentualnych modyfikacji w ksztalceniu sie.
busch   Mad god's blessing.
14 października 2009 14:02
baba_jaga - bo jak ambitnych i sensownych ofert pacy brak (albo nie odpisują na zgłoszenie), to zaczyna się wybierać cokolwiek  😉
baba jaga to chyba zależy od konkretnego kierunku studiów.
Po dwóch, trzech latach filologii możesz już chociażby dawać korki. Ale która kancelaria przyjmie do pracy, a nie na praktyki studenta po II roku prawa?
Ja się starałam o praktyki, ale nawet za free mnie nie chcieli 🤔 Bo studiuję dziennie, a oni chcą na cały etat.

Będę pewnie próbowała dostać się gdzieś w wakacje, bo wtedy łatwiej. Chyba, że znajdę sensowną pracę. Choć, przyznam, nie uważam, żeby obecna była bezsensowna. Czegoś tam się jednak uczę (jakieś fakturki, rozliczenia też się trafiają 😉), widzę postęp w posługiwaniu sie językiem, a poza tym mogę to pogodzić ze studiami.
Nie pisałam nic na re-volcie przez 3 tyg i zupełnie nie mogę wrócić do starego rytmu... może zacznę od tego wątku.

Z moich planów miesięcznych wakacji po schizach pracy mgr nic nie wyszło. Wróciłam do PL w niedzielę, a w czwartek miałam dwie rozmowy kwalifikacyjne.
Pierwsza - w szkole językowej. Miałam sceptyczne podejście od początku, a po rozmowie z potencjalnym szefem zupełnie mi się odechciało. W sumie w październiku mieli już większość godzin obsadzonych, potrzebowali kogoś do prowadzenia zajęć z dziećmi, a ja dzieci lubię, ale w małych ilościach. Przeprowadziłam lekcję pokazową, było ok, miałam przeprowadzić kolejną dla dzieci, ale się rozmyśliłam. I w sumie dobrze, teraz nie żałuję.
Druga rozmowa - hm, pomijając przydługawe szczegóły, dostałam pracę. W biurze, w dziale handlowym, póki co dość nudną, ale może się rozkręci i sądzę, że będę mogła się tam wiele nauczyć. No i będę miała kontakt z angielskim. Zarobki dość marne, ale jak słucham o rosnącym bezrobociu wśród absolwentów, to może nie powinnam narzekać. A jeśli po jakimś czasie stwierdzę, że to jednak nie dla mnie, zacznę szukać w jakiś większych miastach. Może do tego czasu klimat na rynku pracy się poprawi. Chociaż, może mi się spodoba, póki co muszę się nauczyć masę nowych rzeczy, bo branża bardzo specyficzna, o której nie mam najmniejszego pojęcia... Najbardziej dobija mnie 8h na krzesełku, do tej pory pracowałam niemal tylko z końmi, więc o wpatrywaniu się w monitor komputera nie było mowy. Buu, zmiany bywają ciężkie...
Dużym plusem jest szef-koniarz. Ma własną stajnię, dobrego trenera, baaaardzo sensowne młode konie (które robią bardzo niewiele albo nic).... Chociaż zimą, oprócz weekendów za dużej perspektywy na jazdę nie widzę, to myślę, że będę drążyć temat. Byliśmy razem w terenie w niedziele, może jutro też uda się wyskoczyć  🙂
Lotna to zazdroszczę. Ja prawdopodobnie przez to ze byłam na zwolnieniu chorobowym (6 dni) wylecę z roboty 🙁.
ja własnei dostałam pracę.
W "Na koń" w Toruniu.
Wczoraj przyjmowałam nową kolekcję Eskadrona  😜 jest piękna!
A ja wczoraj dostałam umowę odpwiedzialności materialnej w związku z przekazaniem kluczy od firmy. Wiecie na jaką kwotę? Ponad 2 mln. zł 🤔
Wiem, że będzie woja z szefostwem, bo ja żadnej takiej umowy nie podpiszę i nie chce mieć tych kluczy. Już się wcześniej pytałam, ale czy ktoś ma taką umowę, która mówi o odpowiedzialności materialnej?
Może ktoś ma pomysł w jaki sposób przekazać to szefostwu, że ja się nie zgadzam?
opolanka   psychologiem przez przeszkody
22 października 2009 07:51
Ja mam klucze do firmy, ale taklej umowy nie podpisywałam. Co prawda to, do czego mam dostęp kosztuje troche mniej, ale jednak kosztuje.
Zapytaj, z czym sie to wiąże.
Kiedy pociagna Cie do odpowiedzialności - tylko wtedy, gdy zostawisz firme otwarta lub zgubisz klucze i bedzie włamanie. Czy bedziesz zawsze podejrzana, jesli coś sie wydarzy (własciwie zawsze sie podjerzewa pracowników niestety, ale teraz maja na to kwit).
Ja też już znalazłam pracę 😉
Culula, ja mialam klucze od pomieszczenia zawierajacego towar o podobnej wartosci, jednak niczego nigdy mi nie podtykano do podpisu. na szczescie, juz bez tego mialam nerwice.

na Twoim miejscu zapytalabym w Powiatowej Inspekcji Pracy.
Dzieki za rady. Zadzwonie do PIP-u i dowiem się o co tu kaman 🙂
Ja też już znalazłam pracę 😉


Szepcik jaką i gdzie? Bo ja szukam i szukam...

Lotna to zazdroszczę. Ja prawdopodobnie przez to ze byłam na zwolnieniu chorobowym (6 dni) wylecę z roboty 🙁.


Ty chyba zartujesz?  😲 Sama pisałas, ze to Twoje pierwsze zwolnienie chorobowe i mogą Cie wylac? Zwolnij sie sama dziewczyno, nie trac juz tyle nerwów. Zdrowie jest wazniejsze!
yga   srają muszki, będzie wiosna.
22 października 2009 11:22
Ja tez szukam i szukam, ale na weekendy tak latwo niestety nie jest.. grrr, mogłam isc na zaoczne.
👿
Pracuję w komisie odzieżowym, w zasadzie większość rzeczy to albo skupowane ciuchy markowe, albo zupełne nówki, i biżuteria hand-made. Mniej więcej pół etatu, 5 zł za godzinę, parę kroków od mojego domu, przychodzę do pracy kiedy mogę, a moja współpracowniczka jest bardzo miła i fajna więc głównie gadamy, bo pracy za wiele nie ma 😉
5zl za godzine?! Matko boska  😲
A co Ty myślisz, że za głupie siedzenie na krześle, raz za czas odkurzanie podłogi i półek, robienie porządku na wieszakach jak klientka coś strąci i pilnowanie przymierzalni dostaje się więcej?
To standardowa stawka za pracę w sklepie lub kelnerowanie, a że nie jest to ciężka praca, to stawka jest wymierna do obowiązków. Zawsze może ktoś do mnie przyjść odwiedzić w pracy, mogę na chwilę wyskoczyć, pić kawkę, jeść, czytać książkę...
Ja się cieszę, że w ogóle coś znalazłam...
Nie wiem, jak dla mnie to jest kpina jakas, cokolwiek bys nie robila. Poza tym to, ze nie ma nic do roboty, to zaden plus - nie ma nic gorszego, niz siedziec i sie nudzic. Za pare dni bokiem Ci te siedzenie na krzesle wyjdzie. 1,19 euro/h - to nawet mniej niz stawka, która straszono Irlandczyków przed  Lizbona - bo mialo niby nastapic 1,84.  🤣
Czy ktoś wie może, od ilu lat można robić kursy barmańskie(zakładam, że 18?) i kursy masażu?
Ale jesteśmy w Polsce, nie w Irlandii. A przynajmniej ja 😉
Nie nudzę się, jak już pisałam - albo mam tam koleżankę, albo przynoszę książkę lub notatki i czytam, uczę się.
Nie mogę już pozwolić sobie na dalsze szukanie pracy, bo potrzebuje pieniędzy. I to było moją motywacja do pracy - nie mogę liczyć na rodziców, że mi coś kupią, zwłaszcza coś związanego z fotografią, bo po prostu nie kupią i koniec, kropka. Życie to nie zawsze bajka 😉
A że mi tyłek od tego odpadnie - trudno, praca to praca, z cukru na szczęście nie jestem. Naprawdę cieszę się, że coś znalazłam, że nie muszę stresować się na okresie próbnym, tylko już zarabiam.
Sama uważam, że stawki u nas są wręcz głodowe, ale naprawdę - lepsze to niż nic.
Wiesz, rozumiem, ze mus to mus... Ale nie wiedzialam, ze jest az tak tragicznie, zeby w miescie takim jak Kraków proponowano gdziekolwiek, komukolwiek 5zl/h... Gorzej niz w Indiach!
Proponują nawet niższe stawki, za dużo cięższą i wymagająca pracę. Ja osobiście poniżej 5zł za godzinę nie zejdę 😉
A więc byłam dziś na rozmowie u kadrowej zeby całas prawę potwierdzic i jak sie okazało nie planują mi przedłużyc umowy, która wygasa 18 listopada. Najlepsze jets to ze o swoim potencjalnym zwolnieniu dowiedziałąm się przypadkowo od osoby trzeciej w żaden sposób nie zwiazanej z firma!!!Kadrowa nie chce mi podac powodu nie  przedłużenia umowy a więc jestem w kropce. Jutro zapewne szef będzie w firmie więc jestem ciekawa czy temat w ogóle poruszy. W tej chwili to mam mieszane odczucia czy bym nawet tu chciala zostawac jakby zmienił zdanie skoro praca taka "niestabilna" z dnia na dzień.


Na razie rozsyłam CV i wpisuje w ostatnim doswiadczeniu zawodowym czas pracy do Listopada 2009. Jeżli kogos moje CV zainteresuje to odpisze i wtedy wyjasnie ze do 18 dnia miesiaca, bo bez sensu widzialam to w CV pisac.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się