naturalna pielęgnacja kopyt

Ja już wszystkim powiedziałam, że przyjeżdza do mnie kopytowe guru  😍 😍 😍
Bo co miałam powiedzieć .. a taka Dea z forum  😁
fuksiara  😉  😉 ( to do Tajnej wysyczane z przekąsem)
Przyjeżdżaj, miejsce się znajdzie 🙂
Nie chcę by mnie stawiać koło Dei w jednej linijce, bo nie zasługuję...
- nie bądź taka skromna Tunrida 🙂, gdyby nie Twoje tłumaczenia (często poparte rysunkami) do tej pory pewnie nie rozumiałabym do końca o co chodzi z robieniem ściany na grubość 🙂.

Również (jak Tajnaa) bardzo dużo się nauczyłam z tego wątku (i jeszcze więcej muszę się nauczyć) i podobnie w tej chwili najpierw są kopyta a dopiero później jazda, a jak słyszę teraz że ktoś nie robił kopyt przez ponad 2 miesiące, a później kowal ściął pół kopyta to aż mnie ciarki przechodzą.
Tajnaa, a czym ją (znaczy Deę znaczy Guru) zwabiłaś? I na jaką odległość ją (znaczy Deę zanczy Guru) zwabiłaś?
Podejrzewam, że jak Dea zobaczyła to okropne kucykowe kopyto z ochwatem, to nie mogła się oprzeć, żeby swoich Gurowskich łap nie pomaczać w tym obrzydliwym kopycie.
Jeśli do tego Tajna dorzuciła, tak jak radziłam, popcorn i colę, to już nasze Guru nie miało szans, żeby się oprzeć. (bo nasze Guru potrzebuje duuużo popcornu i coli by wytrzymać nerwowo w wątku o naturalsach. Wyżej wymienione produkty mają działanie obniżające ciśnienie)
Poprosiłam ją o pomoc w struganiu kuca ochwatowego. Jest w stajni od ok 8 lat i od zawsze ochwacony, chcieli go uśpić ale właściciel teraźniejszy dał mu drugie życie, a ja z Deą mamy dać mu trzecie 🙂
Sama bym się za to nie zabrała, pokaże mi , wyjaśni co i jak i po kawałeczku, systematycznie będę robić.
Poza tym odległość nie jest jakaś oszałamiająca - Gdańsk-Darłowo - ok 2,5-3h jazdy.
Popcorn i cola też będą.  😁

Dorzucam zdjęcia /wyjściowe/ naszego pacjenta.
Oczywiście będą również z przebiegu pracy i stawiania chłopaka na równe nogi 🙂
A ja mam takie ustrojstwo do mierzenia "toe length" i "toe angle". Nie wiem, z czym to się je i czy w ogóle należy to z czymś jeść. Może Guru by zechciało zweryfikować przydatność owego na przykładzie moich koni?

Edit: zobaczyłam zdjęcia. Już się nie dziwię.

Tajnaa, w pięknym miejscu mieszkasz. Zazdroszczę. 



czy takie ochwatowe robi się jakoś specjalnie, czy podobnie jak zwykłe?
Z tego co wychwyciłam w wątku, to dużą wagę przykładamy do:
- skracania przodu dochodząc aż do linii białej , aż zobaczymy z przodu " zęby rekina" ( chyba Guli pokazywała taką fotkę, nie?)
-pilnowania by obniżać piętki
- reszta chyba bez zmian, prawda? Czyli skrobanie podeszwy, wycinanie ścian wsporowych
Dobrze myślę? Czy jest coś jeszcze ekstra, specjalnego co musimy robić przy struganiu takich kopyt? Coś o czym nalezy jeszcze pamiętać?
tunrida wszystko będę tłumaczyć i publikować, myślę, że warto coś takiego tutaj umieścić.  🙂
W takich hardcorowych przypadkach jak Tolek myślę, że poza tym co napisałaś to nie za bardzo zwraca się uwagę na podeszwę, a piłuje się patrząc na rowki przystrzałkowe /ich głebokość/. Poza tym na pewno częstotliwość strugania jest częstsza. Będę codziennie, więc zawsze będe mogła coś podstrugać.

Jeżeli się mylę poprawiać.
Dużo czytałam o kopytach ochwatowych ale metody robienia nigdzie nie było, dlatego zaprosiłam Deę.

trusia tylko wiosną i latem jest pięknie. Jesienią i zimą głowę urywa, wilgoc jest taka, że stawy siadają. fee 🙂
Jasne. Podeszwa w katach wsporowych nie wygląda na taką, która się wykruszy sama.  😉 Mają już taką wysokość, że gdyby się miała kruszyć, to by się dawno kruszyła.
To pisz, pisz jak się robi takie kopyta. Będę czytać z zainteresowaniem. Może kiedyś się przyda taka wiedza.
nie udzielam sie w tym watku, ale namietnie go sledze. Dziewczyny  👍 jestem pelna podziwu dla Was. Niejeden kon dzieki Waszym staraniom dostal nowe, lepsze zycie.

Tajnaa pisz prosze na biezaco jak tam korekta tych kopyt, bo jestem niesamowicie ciekawa. az mnie zatkalo jak zobaczylam fotki. trzymam kciuki oczywiscie i czekam na wiesci ( jeszcze tylko kamer brakuje i bedzie jak reality show 😁 ) niesamowicie interesujacy jest ten watek.
Obiecuje, że będę archiwizować wszystko łącznie ze zdjęciami kopyt i filmikami chodu kuca itp.  🙂
Przepraszam jeśli takie pytanie było już w wątku...
Czym spowodowane jest powstawanie tego białego u nasady koronki... czytałam na zagranicznej stronie wytłumaczenie, ale nie jestem pewna czy dobrze rozumiem - mógłbym ki ktoś to wyjaśnić.

Below is a photo of a fairly healthy, sound, domestic horse hoof (never shod). This is what many people consider to be very healthy - but there are actually problems here. This photo shows the results of too much peripheral loading going on. The hoof wall has several horizontal growth rings, which are signs of hoof wall stress. We were able to actually feel the attachment of the hoof wall to the coronary band, with a sharp edge. A healthy hoof does not have this sharp coronary connection. This sharp coronary connection seems to be directly related to peripheral loading. The good news is that this can be corrected, and when it is, the hoof grows out healthier.

Opiszę Wam dziewczyny moja rewolucję kopytowa z dziś.
Niedawno pytałam co to takie jakby doklejona podeszwa nie? No to juz wiem - teraz nam to odpada. Myslę że to czekało az podeszwa pod spodem będzie gotowa.
Ściany wsporowe po naszej rozmowie zrobiłam jak trza ale i tak się w kontach nic prawie nie rusza, a po dzisiejszym chyba musze zrobić powtórkę zwłaszcza że po robocie konia przestała chodzić tak ochoczo z piętki. Możliwe że już nie wymaga takiego skracania pazura i to dlatego? Skracałam do LB zawsze (miesiac temu był mały ochwat to pilnowałam namiętnie skracania).
zdjecia od początku dzisiejszej skrobanki do końca - jak widać jeszcze zostało ale odpadło miejscami 4-5 mm.
Nie kumam kopyt mojego konia. Wczoraj zajrzałam w tyły i okazało się, że nagle zniknęło nam dużo podeszwy. Tzn zniknęło.. nagle po prostu miała jakby o 2 cm za długie sciany i mega wielkie miski. Wcześniej ni widziałam, żeby coś się miało kruszyć. Ale w kilka dni musiało odpaść sporo podeszwy. Albo nie wiem co to było. Skróciłam te ściany i nagle ma dużo krótsze kopyta. Najkrótsze jak kiedykolwiek. I powiem wam, że ładne te kopyta, wymiseczkowane od brzegu do brzegu, biała linia zdrowa...
ale zdziwiłam się. Bo jak to tak nagle takie coś...
dea   primum non nocere
26 czerwca 2010 13:11
Cobrinha - to nie o "tym białym" tylko o ostrej krawędzi wyczuwalnej na koronce - efekt wypchnięcia ściany do góry (nie ma kolor, raczej kształt 🙂😉. Ty pewnie jak wielu ludzi martwisz się nie tym co trzeba, czyli skórka rosnącą od koronki na kopycie? To zupełnie normalne, nic z tym nie trzeba robić. To odpowiednik skórki u nasady paznokcia. Druga rzecz, która wprawia ludzi w histerię, a nie powinna, to proszek na podeszwie. To nie znaczy, że zaraz kopyto odpadnie, tylko że przerosło troszkę i trzeba zrobić. Poza tym raczej jest zdrowe 😉


Co do ochwatowego kucyka - błagam, nie róbcie ze mnie wyroczni! zgodziłam się pomóc, ale tak skomplikowanego przypadku jeszcze nie robiłam. Ochwat ino u dużych koni przerabiałam, kuc to inna bajka... nawet zdrowy. Będziemy improwizować i obserwować reakcje małego.
morwa   gdyby nie ten balonik...
26 czerwca 2010 13:36
O ja - u kucyka to najstraszniej ten zawężony tył wygląda z dziurą zamiast strzałki. Powodzenia życzę.
Ja zaczynałam u swojej małej z podobnymi "wysokościami", ale na szczęście tył kopyta był "otwarty". I kopyto się zmieniało całkiem fajnie i raczej szybko.
Dla zainteresowanych zdjęcia (może kogoś pocieszą, że z jego kopytami nie jest tak źle 😉 ): 1, 2, 3.

Dea a dlaczego kucyk to inna bajka - nawet zdrowy? Bo mi się raczej fajnie robi moją małą - oprócz tego, że się tarnik pod brzuchem nie mieści 😉 i nie mogę sobie pozwolić na rzadsze niż cotygodniowe struganie?
Dea, nic mnie nie martwi, spokojnie hehe... ciekawa byłam co tam piszą a nie do końca zrozumiałam co poeta miał na myśli hehe... różne rzeczy wszak w necie się znajduje hehe 🙂 Dziękiję  :kwiatek:
morwa   gdyby nie ten balonik...
27 czerwca 2010 15:33
Jak tu cicho w weekend.

To ja tym razem wrzucę zdjęcia z prośbą o wszelkie uwagi w ramach monitoringu porealizacyjnego 😉
Pierwsze werkowanie od razu po rozkuciu - chyba 7 tygodni po kowalu. Robiłam raczej ekstensywnie - za tydzień kolejna wizyta, więc wolałam rozłożyć zmiany na raty. Skracałam dość mocno pazur, więc tyłu kopyta za mocno tym razem nie męczyłam. Nawet w podeszwie pogrzebałam tylko lekko - stwierdziłam, że po rozkuciu może się jeszcze przydać. Następnym razem spojrzę też bardziej na symetrię, bo nie wszędzie jest równo.
Plany na przyszłość - po pierwsze skracać, skracać, skracać 😉 A poza tym to plany standardowe - łuczki, niskie piętki, walka z pęknięciami i rozlaniami. Na pełną nową ścianę trochę poczekamy - co widać na zdjęciach z boku. No i czekamy aż kopyta wstaną.
Co ciekawe - w tyłach oprócz ściany na szerokość nie było praktycznie nic do roboty. Strzałki przy grocie bardzo niewiele. Za to miseczki i ogólnie kopytka całkiem fajne - prawę trochę bardziej ucieka do przodu.

W załączniku wstawię tylko na zachętę 😉 do reszty [url=http://picasaweb.google.pl/103786541183283102534/26VI10_porownanie?authkey=Gv1sRgCL7G777C-JSHGg#]podaję link[/url] - bo zdjęć sporo.
Ładna robota. Widać, że kopyto jest w dobrych rękach.  😀

Ja zaryzykowałam i wycięłam swojemu strzałkę w ferelnym , sztorcowym przodzie dość mocno. Rozwarstwiała mi się i rozwarstawiała. raz lepiej, raz gorzej, ale cały czas się jednak  rozwarstwiała. I powierzchnie między tymi warstwami są właśnie takie z białawym nalotem- grzyb. Wkurzyłam się i dziś wycięłam prawie wszystko. Nie kulej ( ufffff)
Wymoczę to w armexie i będę bardzo pilnować.


A czy te ściany na drugim zdjęciu nie powinny być bardziej ściete?
Jak się wejdzie w link i obejrzy fotki z różnych ujęć to widać, że ściana przedkątna nie wystaje ponad poziom podeszwy. I łuczek też jest duży. Tak myślę.
dea   primum non nocere
28 czerwca 2010 10:19
Już piszę dlaczego kuce to inna bajka według mnie 🙂 własciwie stwierdzenie "nawet zdrowy" było tu trochę nie na miejscu. Może to kwestia zaniedbania, a moze tego, że kopyta rosną im względnie szybciej (tzn. w takim tempie w jakim rosną dużym) a ścierają się słabo? W każdym razie rzadko kiedy widzę u kuców kopyta, które mi się podobają. Moje obserwacje kucykowych raciczek są takie:
- mają tendencję do zawężania
- mają tendencję do skrzywiania się na bok (wąska klata malucha - iksowate nóżki)
- duuużo trudniej o krok z piętki - im większy koń tym łatwiej o to jakoś
- tendencje ochwatowe (rzadko który właściciel daje kucowi takie warunki, żeby kopytka miały "od wewnątrz" odpowiednie odżywienie)
- łatwiej schrzanić balans, bo milimetr ściany w nieodpowiednim miejscu u konia o wadze 600kg pozostanie niezauważony/zetrze się w chwilę, a u kucyka <100kg to będzie ogromna różnica
...

Ogólnie zgadza się, kopyto to kopyto i do zdrowia wymaga tego samego 🙂 Ale dużo łatwiej poprawnie wystrugać i "zadowolić" zimnokrwiste bydlę niż falabelkę (jedno i drugie mam pod opieką 😉) Żeby nie było - moja konia tez jest z definicji "kuc" - walijka, ale ona jest raczej duża (ok. 135cm w kłębie) i większości tych problemów nie ma - chociaz o krok z piętki walczyłam - i jeszcze chwilami walczę - dużo dłużej niz u "dużych". Mówiąc "kuc" myślę tu o szetlandach, falabelkach - ten wymiar 🙂
Wiwiana   szaman fanatyk
28 czerwca 2010 10:35
Co do "trudności" kucowych pacjentów - róg jest twardszy (tyle samo mniej więcej rureczek rogowych ściany upakowanych na mniejszej przestrzeni niż u dużego konia) to i wszelkie postępy wolniejsze, a zważywszy, że kuc ma mniejszą masę ciała niż koń duży, to na tą twardą ścianę działają mniejsze siły w ruchu i trudniej uzyskać postęp.
Nie zamotałam...?

A łatwiej z cukrem przedobrzyć... ciężki stan zdrowia z tymi kucami. 😉
morwa   gdyby nie ten balonik...
28 czerwca 2010 10:36
No tak - jeżeli chodzi o balans to się zgodzę. Właśnie się z tym bujam u swojej - poleciały jej przeze mnie kopyta na zewnątrz 🙁 Ale walczymy.
Tak samo z tym rośnięciem/ ścieraniem - muszę robić co tydzień, a na pewno fajniej byłoby częściej.
Natomiast nie zauważyłam tendencji do zawężania większej, niż u mojego konia - kopytka raczej ładnie się pomału rozszerzają, a już zwłaszcza tyły są fajne.
Z piętki też zasuwa aż miło popatrzeć 🙂 Nawet pomimo kroczku w stylu "maszyna do szycia" daje się zauważyć. I ruch piętki zaczął się w miarę szybko - pomimo nieciekawego stanu wejściowego kopyt. Ale może to kwestia miękkiego podłoża.
Także widać co kuc to przypadek.
A moja mała to ma może 85cm w kapeluszu, więc się pod kuca - kuca łapie 😉

Co do kopyt ze zdjęć.
Ściany starałam się robić do podeszwy - może miejscami zostawiłam mm. Patrząc na zdjęcia też miałam momentami wrażenie, że wystają, ale to może kwestia tego, że tam jest ściana - dziura - podeszwa.
Jeżeli chodzi o wsporowe to tym razem celowo wycięłam tylko to co naprawdę wystawało. Planuję bliżej się im przyjrzeć tym razem, bo mogłyby być trochę niższe.
dea   primum non nocere
28 czerwca 2010 10:53
morwa - pewnie Twoje małe nie żre zielonego owsa "bo uciekło" na przykład 😉 niestety przypadek z życia (od razu ochwacik na cztery łapki, całe szczęście jakoś mała biega z tym, a przynajmniej biegała miesiąc temu - z przyczyn niezaleznych zobaczę ją dopiero po 7 tygodniach, mam nadzieję, że się nie sypnie 🙁) - do tego nadmiary cukrów wszelakich "bo to taki miłe, dam mu jabuszko": strzałka nie ma szans, zapomnij o ruchu z piętki... Trawa do oporu też nie wszystkim służy. Drobiazgi, ale jednak. Duży koń jakoś to jabłko przełknie, kucorowi od razu cuksy "wyjdą dołem".

U obu naszych kucorów ("większych" 😉 walijka i hucuł) po wiosennej trawie solidne kapcie, właśnie zaczynają zrastać. Myślę czy co roku będę hodować nową ścianę  😵 czy jednak stajnię zmienię... u Brytanii krew w linii białej (kilka kropek na pazurze), żeby nie było, że "dużą ominęło".

EDIT: a do linka mnie nie wpuszcza bez logowania - zamierzone? :>
Byłam wczoraj u mojego ochwatowego pacjenta. Póki co cały dzień na trawie, muszę zgrabić z padoczku kamienie /w niedziele nie wypadało/. Chłopak nie kłusuje ale dobrowolnie porusza się stępem baaardzo powoli.
morwa   gdyby nie ten balonik...
28 czerwca 2010 11:06
No fakt - moja teraz na diecie sianowej i zawzięte wyskubywanie milimetrowej trawki z padoku. Owsa dostaje łyżkę ("bo taka biedna jak nic nie dostaje" 😉 ), trawy jak im nakoszę to się trochę naje. Ale tfu, tfu - nie zauważyłam, żeby szła w kopyta. No i 24/7 na padoku, a że lekkie ADHA to i sobie połazi niemało. Także widać w kolejności: 1. warunki życia, 2. żarcie i dopiero 3. werkowanie coś jest 🙂

edit: co do "wiosennych kapci" - niestety u mojego konia też ponownie poszła linia biała na wiosnę, łącznie z pojawianiem się krwi. Takiego natężenia problemu jeszcze nie miałyśmy. Także też po raz kolejny hodujemy nowe kopyta. Przyznam, że był okres mojego kompletnego załamania, bo stwierdziłam, że tak to my w życiu do niczego dobrego nie dojdziemy. A niby tak się starałam zachować "zdrowe zasady".

Z linkiem niezamierzone 🙁 Pierwszy raz coś wrzucałam na picasce i i tak się nieźle namęczyłam, a tu klops. Postaram się coś pokombinować jak wrócę do domu.
Ale tunridzie się otwiera z tego co zrozumiałam?
Dla mnie też się otwierały. Dea dostała ode mnie na pw linki do konkretnych zdjęć, mam nadzieję że w ten sposób zadziała.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się