Kupno konia

właśnie o to chodzi. nie należy szukać konia, fajne konie same się znajdują.

Nie wszystkim - uwierz mi, że niektórzy czasem muszą poszukać. Poza tym fajny != zdrowy.
a co to znaczy zdrowy?...bo nie ma tak naprawdę zdrowych koni, są tylko niedokładnie zdiagnozowane 😁
wrotki to jest dobre pytanie. Sama ostatnio dużo się nad tym zastanawiam. Przyznaję, że trochę "skreśliłam" swojego konia. Ale w gruncie rzeczy to on jest chyba zdrowy. Zdrowy czyli pozwalający na dalsze użytkowanie (bez dyskomfortu u zwierzęcia) w takim zakresie w jakim JA tego potrzebuję.
Do sportu-sportu już byłby chyba "chory", bo raczej nie podołałby obciążeniom (abstrahując od fizycznych predyspozycji).
Dokładnie, jak fizycznie ok to psychiczne kwiatki potrafią się pojawić. Poza tym nie wierzę w konie zdrowe w 100%, no nie wierzę i tyle...Ale jedno trzeba powiedzieć, by konia w miarę kupić trzeba być w miarę rozeznaną osobą na swoim regionalnym rynku, to nie reguła ale rzecz która może pomóc, bo i konia 600 km ciągnęłam widząc go tylko na zdjęciach  😁 Dziwne mam przekonanie ale przytoczę- to się czuje czy warto ryzykować, kto nie ma pewności niech bada
Dla mnie bardzo proste pytanie -  zdrowy (fizycznie - psychika to osobny temat) = z TUVem zatwierdzonym przez weta, tj. bez wad dyskwalifikujących go z intensywnego użytku, lub dających podejrzenie, że wady te mogą się takimi w przyszłości stać.
Po badaniu dostajesz protokół z oświadczeniem weta, że koń przeszedł/nie przeszedł badań. Jeśli przeszedł = wg mnie jest zdrowy (jeśli ufasz swojemu wetowi - ja tak).
Z ciekawostek - ok. 5-10% badanych koni ma czysty TUV - takowy daje uzasadnione nadzieje na długie, bezproblemowe użytkowanie.
n czysty TUV? a czy zalicza się do takiego badania łopatki konia? plecy? To że w chwili zakupu jest ok nie znaczy, że koń nie może zacząć się sypać w treningu. A psychika mimo, że osobna wpłynąć może na przyszłe kontuzje, i nie mam na myśli "wariatów", są konie gdzie po roku lub dłuższym czasie okazuje się, że koń ma jakiś problem, wychodzi to w treningu, nie zawsze zależne od jeźdźca.

Edit: kupując konia zawsze w jakimś stopniu kupujemy "kota w worku", a im bardziej się szuka tym gorzej można trafić. Do tego dochodzi prosty rachunek- z czym jesteśmy sobie w stanie poradzić a z czym nie, na ile jesteśmy w stanie zaryzykować?
Dla mnie bardzo proste pytanie -  zdrowy (fizycznie - psychika to osobny temat) = z TUVem zatwierdzonym przez weta, tj. bez wad dyskwalifikujących go z intensywnego użytku, lub dających podejrzenie, że wady te mogą się takimi w przyszłości stać.
ale kontuzjowany koń też daje "uzasadnione nadzieje"
zdrowy koń, wg mnie to koń który fizycznie i psychicznie jest w stanie znieść trening, który będzie mu narzucony zgodnie z postawionymi przed nim celami...tylko tyle i aż tyle. pozostaje kwestia celów i fachowości treningu.
a co do opinii wetów...mają problem, bo nie każde odstępstwo konia od rysunków w atlasie anatomicznym oznacza chorobę...ale jak ktoś się tylko kieruje takimi wskazówkami, to cóż, jego problem bo jego strata-ja sobie bez problemów 16 lat jeździłem jakiś tam sporcik, na koniu który według RTG nie powinien w ogóle chodzić o własnych siłach (atrofia trzeszczki kopytowej)
heh, no właśnie... TUV pokazuje tylko stan obecny, w danym dniu i w danej godzinie.
I owszem koń, który przeszedł badanie rokuje na przyszłość. Co nie znaczy, że za czas jakiś ten stan nie ulegnie zmianie (niekoniecznie w wyniku urazu). Żeby mieć pewność co się dzieje, trzeba by chyba kontrolne TUV robić co roku.

Nie ma nieskazitelnie zdrowych koni. Chyba, że są na biegunach 😉

ps. podejrzewam, że wiele wykrylibyśmy u siebie samych jakbyśmy zaczęli się tak prześwietlać 😉
n wystarczy dobrze się rozejrzeć i mieć "dobre oko". Nie sztuką jest pojechać do renomowanej hodowli i wybulić 20-30 tys za konia. Pare miesięcy temu sąsiad stajni w której trzymam konia chciał wymienić swojego wałacha na klacz. Zadzwonił do znajomego handlarza żeby mu coś przywiózł. Jak zobaczył kobyłkę stwierdził, że to za chude i za wysokie i że ma z tym pojechać 300 metrów dalej, to może będą chcieli. Kobyła z dobrym papierem (po Dżahilu), całkiem fajnie zbudowana, fajny ruch, zajeżdżona. Wymieniona za dziesięciomiesięcznego źrebaka pogrubionego. Handlarz jeszcze chciał dopłacić. Obecnie sprzedana dalej (za niecałe 5 tys) do rekreacji.
Inny przykład: z tej samej stajni został sprzedany ogierek (obecnie wałach), tylko dlatego że miał jajka, z dobrym papierem, za mniej niż te 4 tys. I co teraz robi koń? Ano chodzi sobie skoki 130 cm we Francji 😎 Ze dwa lata później za 4 tys sprzedali kobyłkę po tym samym ogierze, świetnie zbudowaną. Niestety do "rekreacji".
U nas w stajni jest tylko jeden koń kupiony za więcej niż 4 tys, ale to tylko dlatego, że to ślązaczka i ciężka była 😉 Niedawno za grosze kupili wałacha, holsztyna po sporcie, z dobrą głową. Co prawda jest po kontuzji, ale w rekreacji może bezproblemowo chodzić. Albo dostali kobyłkę bardzo zaniedbaną, po małym sporcie i po kontuzji. Koń się odpasł, kontuzja wyleczona i mają idealnego konia dla dzieciaków.
Swojego konia kupiłam za szolone 3 tys. Nie żałuje, mimo że może nie jest idealnie zbudowana (masakry też nie ma), to ma dobrą głowe i jest najlepszym koniem rekreacyjnym jakiego znam 🙂
Dokładnie!! Nawet kupując konia "z problemami" -wiedząc na co się porywamy- czasami wystarczy prawidłowa korekcja kopyt, czasami prawidłowa jazda, rok wolnego na pastwisku, prawidłowo dopasowany sprzęt- nie każdy sprzedający taki posiada i koń pod siodłem przy sprawdzaniu może negatywnie się pokazać, a gdy zmienimy sprzęt-mamy nowego konia. Jest ogrom czynników, możliwości....najlepsza recepta- podejść racjonalnie, nie szukać na już, bo pieniążki nawet z rok poleżą i nic im nie będzie, a nawet jakiś procencik malusi mogą podrosnąć by tą okazję trafić.
Pifia, rtg pleców tez jest. Można zbadać całego konia, pod kątem wszelkich chorób świata, ale wtedy trzeba by dodać do badania jedno zero. Zakres TUVu jest taki, aby wykluczyć najpoważniejsze problemy z układem ruchu.

wrotki, cieszę się niezmiernie, że Ci się udało, ale ja bym konia z atrofią trzeszczki nie kupiła. Bo płacę co miesiąc za łeb właścicielowi pensjonatu i konia kupuję nie tylko sercem, ale też głową. I koń z czystym TUvem daje większą szansę na bezproblemowe użytkowanie niż koń, który ma na dzień dobry rozpoznane nieprawidłowości, które mogą dać się we znaki mi i mojemu portfelowi. I tylko tyle.

Ja naprawdę nie wiem co próbujecie udowodnić. Że da się kupić konia w cenie rzeźnej? Oczywiście że się da. Że koń bez badań może być zdrowy? Oczywiście że może. Że koń z wykrytymi wadami może długo chodzić sporcie? Oczywiście, znam sporo takich przypadków.

Ale ja zupełnie nie o tym.
Pifia, rtg pleców tez jest. Można zbadać całego konia, pod kątem wszelkich chorób świata, ale wtedy trzeba by dodać do badania jedno zero.




Gdzie?  😲
Ja dwa lata temu jeździłam z koniem po Polsce i po Niemczech, nikt nie był w stanie rtg pleców zrobić.
normiss - wystarczy telefon do Przewoźnego albo Chodorowskiego ( robił mi 2 lata temu usg grzbietu ,ale mógł też robić zdjecia grzbietu)
efeemeryda   no fate but what we make.
12 listopada 2012 09:28
we Wrocławiu na uczelni, nie ma najmniejszego problemu żeby zrobić takie RTG.
normiss u nas jeden z koni miał robiony rtg pleców przed kupnem
[quote author=xxagaxx link=topic=1647.msg1581244#msg1581244 date=1352668520]
naprawdę? To tylko kwestia człowieka? Oczywiście się zgodzę, że człowiek może sobie sam zafundować takie atrakcje, ale wystarczy że koń pójdzie na padok, że ucieknie z boksu i się czegoś nażre, że go "zwiedzający" nakarmią.
Nawet warunki atmosferyczne wpływają na kolkę.

A badania są BARDZO ważne, i to że komuś bez badań udało się kupić fajnego konia wcale nie jest powodem do dumy. Po prostu można mieć szczęście.
przepraszam bardzo, ale nie widzę związku...no bo po co badać więcej niż klinicznie, skoro koń może się zepsuć idąc na padok. no i nie słyszałem o badaniach wykluczających meteopatię...
n i tu chyba jest ta różnica- ja nigdy konia nie szukałam ( prócz baby ukochanej by dać jej emeryturkę- ale na zasadzie szukam jej, a nie konia mieszczącego się w wymaganiach), nigdy...kupowałam bo się trafiła okazja, bo mi się żal zrobiło- hak groził zwierzakowi, bo podobał mi się wyłącznie wizualnie
właśnie o to chodzi. nie należy szukać konia, fajne konie same się znajdują. 3 konie kupiłem dosłownie "przez telefon" i tylko jeden z nich po roku pracy okazał się jednak niewypałem, bo przeszacowałem swoje umiejętności i sądziłem że dam radę naprawić coś, co ktoś inny zepsuł.(co nie znaczy że na nim straciłem, po prostu okazał się nie spełniać moich sportowych oczekiwań, ale ktoś teraz ma fajnie zrobionego rekreanta)
[/quote]


Moja odpowiedź do ciebie, dotyczyła tekstu ze nie wydałeś nigdy więcej niż te 10 tyś.
Badanie RTG moze ci oszczędzić np. 4-6 tyś, związanych z chipem, nie mówiąc już o miesiącach rechabilitacji i wyłączenia konia z roboty, czego to oczywiście nikt już nie liczy.

[quote author=n link=topic=1647.msg1581488#msg1581488 date=1352703819]
Pifia, rtg pleców tez jest. Można zbadać całego konia, pod kątem wszelkich chorób świata, ale wtedy trzeba by dodać do badania jedno zero.




Gdzie?  😲
Ja dwa lata temu jeździłam z koniem po Polsce i po Niemczech, nikt nie był w stanie rtg pleców zrobić.
[/quote]

Co uważasz za RTG pleców? Bo może cos innego niż inni.
Ja mam RTG konskiego kręgosłupa - w odcinkach robione w klińice na Sluzewcu.
normiss - wystarczy telefon do Przewoźnego albo Chodorowskiego ( robił mi 2 lata temu usg grzbietu ,ale mógł też robić zdjecia grzbietu)


Niestety u nas nie wystarczył.
Koń miał 2-3 lata temu podejrzenie urazu kręgosłupa - ataksję, u dr. Przewoźnego stał dwa tyg. Miał rtg tylko odcinka szyjnego, bo dr powiedział, że więcej się nie da.
Leczenie "zachowawcze" ani odpoczynek nie pomogło, dalej konsultowaliśmy się w Berlinie i Lipsku, po czym koń do dziś jedynie pastwiskuje się...  🙄
ma 8 lat i generalnie emeryturę  🤔
n najpoważniejsze problemy? Tyle jest poważnych i wykluczających z intensywnej pracy konia urazów pleców, że nie zrobienie takich badań, może być tak samo ryzykowne jak nie badanie wcale, może- nie znaczy że musi. Mój koń miał problem z łopatką, wet. powiedział,że do zdjęć trzeba konia położyć, czy miał rację, nie wiem. Jedno wiem- koń czysto przechodził próby zginania, nie kulał i ciężko było w ogóle przyczynę pobudliwości przy siodłaniu- to był jedyny sygnał, że coś nie do końca jest ok. Gdybym chciała konia sprzedać i ukryła to,że koń wcześniej przy siodłaniu zasypiał żaden TUV by go nie wyeliminował, a koń z czasem by się posypał będąc normalnie użytkowany.
Oczywiście że badaniem nie zdiagnozujemy wszystkich nieprawidłowości, ale sporą część - owszem. Nie wiem o czym tu dyskutować.

Podejrzewam że jakby badanie było za darmo, to nikt by nie pogardził. Ale trzeba wyłożyć ekstra pieniądze, a niektórym żal, i w efekcie wymyślają wytłumaczenia w stylu jak wyżej.

n to nie żal pieniędzy, bo wydaje je na inne niepotrzebne "pierdółki", to świadome przyjęcie jakiegoś ryzyka, któremu jestem w stanie sprostać, to pewna znajomość "rynku" i tego czemu ktoś konia sprzedaje, a przede wszystkim nie jest to szukanie konia. Szukając konia jesteśmy potencjalnymi kupcami, czyli kimś kto tego konia może chcieć, osobie nie szukającej nie ma sensu niczego wciskać i czasami o koniu na sprzedaż dowiesz się ciekawszych rzeczy- oczywiście tych niekorzystnych. Mam takie 2 przykłady z życia wzięte, znajomi chcieli kupić i konie były "super", później samotne odwiedziny i wiedziałam wszystko o kontuzjach i powodach sprzedaży. Oba kupiłam bo po tym co się dowiedziałam cena drastycznie spadła, klacz poszła do hodowli, wałach był zdrowy ale pół roku się zastanawiałam czy kupić- bo nie chciałam kolejnego konia. Po tym półrocznym zwlekaniu wiedziałam o nim wszystko, koń z problemami emocjonalnymi.
Po raz kolejny się zastanawiam, co te wpisy mają udowodnić...

a przede wszystkim nie jest to szukanie konia. Szukając konia jesteśmy potencjalnymi kupcami, czyli kimś kto tego konia może chcieć, osobie nie szukającej nie ma sensu niczego wciskać
Tytuł wątku brzmi "kupno konia" i z założenia jest właśnie dla ludzi chcących kupić konia, więc chyba nie ma to związku z tematem, no ale cóż, idźmy dalej:

wałach był zdrowy
To, że właściciel powiedział, że dotąd nie miał kontuzji, to jeszcze nie znaczy że jest zdrowy.

ale pół roku się zastanawiałam czy kupić- bo nie chciałam kolejnego konia. Po tym półrocznym zwlekaniu wiedziałam o nim wszystko, koń z problemami emocjonalnymi
Nie każdy ma ten komfort, żeby móc się pół roku nad jednym koniem zastanawiać.



No i przede wszystkim - znowu nie widzę tu żadnego argumentu za tym, że nie warto robić badań. To, że ktoś woli "świadomie przyjąć ryzyko" nijak nie obala faktu, że konia warto zbadać przed kupnem. Medycyna się rozwinęła i nie widzę żadnego powodu, żeby z niej nie skorzystać, skoro jest tak łatwo dostępna, zamiast "przyjmować ryzyko" i liczyć na "znajomość praw rynku" (jakikolwiek by to miało związek z tym co siedzi w nogach konia).

Naprawdę nie mam już nic do dodania do tej jałowej dyskusji.

n amen 😉
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
13 listopada 2012 07:56
ale nikt tu nikogo nie namawia na kupowanie konia bez badań,to decyzja kupująceg jest.

ja napisałam tylko,że da się kupic super konia za małe pieniądze, po prostu nie mozna oceniać jakości konia tylko po cenie,bo zycie jest przewrotne.
nie zyczę wam,byście miały kiedyś nóż na gardle i potrzebowały ekspresowo sprzedać konia...
Uogólnienianie z reguły do niczego dobrego nie prowadzi 😉
Podsumowując, nie zawsze wiadomo na co się trafi (już nie mówiąc o tym, że nigdy nie wiadomo jak potoczą się dalsze losy konia, czy koń się nie uszkodzi już u nowego nabywcy i tym samym nie straci na wartości. Wszystkich ewentualności nie przewidzimy)

Co możemy zyskać?
mniej za mniej (gorsza jakość konia, ale za relatywnie niższą cenę)
mniej za więcej (kiepski koń, ale drogi - nabywca "oszukany"😉
więcej za mniej (dobry koń, niska cena - sprzedawca ma "nóż na gardle" 😉)
więcej za więcej (dobry koń, za relatywnie wyższą cenę)

Nie wiem czy są jeszcze jakieś opcje.
Więc wydaje mi się, że wszyscy mamy po części rację i na dobrą sprawę się ze sobą zgadzamy. 🙂
[quote author=Pifia link=topic=1647.msg1582534#msg1582534 date=1352756884]
a przede wszystkim nie jest to szukanie konia. Szukając konia jesteśmy potencjalnymi kupcami, czyli kimś kto tego konia może chcieć, osobie nie szukającej nie ma sensu niczego wciskać

Tytuł wątku brzmi "kupno konia" i z założenia jest właśnie dla ludzi chcących kupić konia, więc chyba nie ma to związku z tematem, no ale cóż, idźmy dalej:

wałach był zdrowy
To, że właściciel powiedział, że dotąd nie miał kontuzji, to jeszcze nie znaczy że jest zdrowy.

ale pół roku się zastanawiałam czy kupić- bo nie chciałam kolejnego konia. Po tym półrocznym zwlekaniu wiedziałam o nim wszystko, koń z problemami emocjonalnymi
Nie każdy ma ten komfort, żeby móc się pół roku nad jednym koniem zastanawiać.


No i przede wszystkim - znowu nie widzę tu żadnego argumentu za tym, że nie warto robić badań. To, że ktoś woli "świadomie przyjąć ryzyko" nijak nie obala faktu, że konia warto zbadać przed kupnem. Medycyna się rozwinęła i nie widzę żadnego powodu, żeby z niej nie skorzystać, skoro jest tak łatwo dostępna, zamiast "przyjmować ryzyko" i liczyć na "znajomość praw rynku" (jakikolwiek by to miało związek z tym co siedzi w nogach konia).

Naprawdę nie mam już nic do dodania do tej jałowej dyskusji.


[/quote]

n nigdzie nie napisałam, że jestem zwolenniczką nie badania koni, poczytaj moje posty. To, że nie badam bo podstawowy TUV i tak może ukryć kontuzje- pleców np. to mój wybór i ryzyko.

Wałach był zdrowy, nie dlatego że tak powiedział właściciel, robiłam mu badania (samo rtg) 2m-c po zakupie, jak już był mój. Nadal jest zdrowy.

Mi właśnie o to chodzi,że osoba chcąca konia kupić szuka nie rzadko na siłę, szukając się "męczy" i w końcu kupuje cokolwiek, a można poczekać jakiś czas, pół roku to nie długo.

Argumentów by badań nie robić nie zobaczysz, bo jak wcześniej pisałam, jeżeli ktoś ma wymagania co do konia i jego zdrowia powinien je robić.
Moja wypowiedź tyczy się tego, że tych "tanich szkap" wcale nie ma na pęczki, ja trafiłam na sporo zdrowych koni z grupy tych do 4tyś i cena wcale nie musi świadczyć o wartości użytkowej konia.

Edit: literówka + nie potrafię cytować  🙄

poprawilam cytowanie
Anderia   Całe życie gniade
27 listopada 2012 22:12
Czy komus z Warszawy robiła badania kupno-sprzedaż Olga Kalisiak? Lub był świadkiem takowych? Warto? Zależy mi na profesjonaliście, którego można o wszystko wypytać i "pomęczyć". Badania raczej ogólne, ale ze szczególnym naciskiem na aparat ruchu (i koniecznie dokładne zdjęcia!).
Badań kupno sprzedaż nie robiła ale nas leczy od dawna i odpowiada na miliardy pytań, zdjęcia robi, omawia na bieżąco i ponownie odpowiada na miliard pytań.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 listopada 2012 10:06
Na pewno p. Olge Kalisiak można o wszystko podpytac i uzyskać wyczerpujące odpowiedzi.
Anderia   Całe życie gniade
28 listopada 2012 15:13
Wszystkim, którzy wypowiedzieli się zarówno w wątku jak i na pw strasznie dziękuję 🙂 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się