Pensjonaty we Wrocławiu

[...A za przysłowiowe 20zł niestety nie jest tak łatwo kogoś sensownego znaleźć, kto Ci przy okazji pół podwórka nie wyniesie.
...]- bo polska wieś jeść (czyt. pić) woła, ale najlepiej to by się nie narobić. Za 20 zeta to nawet z przystankowej biby na sucho nie chcę się im ruszyć. Na szczęście nam już nic nie wyniosą bo Big Brother ich obserwuje 🙂 Summa Summarum - zrobisz sama - będzie ok.
p.s. na zmęczenie to tabletki na katar, a przeziębienie likwiduję trzema aspirynami, dwoma ibuprenami, esberitoxem i nalewką naraz. Działa 🙂
ja osobiście zgadzam się z wypowiedzią vermouthowej. jej nie chodziło o jakąś wielką stajnie, tylko po prostu przydomową gdzie są 2-3 boksy. zresztą nikt nie powiedział że gnój trzeba wywalać codziennie, a samo ścielenie i dawanie siana nie wymaga zbytnio żadnej filozofii. poza tym akurat istnieje ktoś taki jak stajenny. a brak hali, no trudno coś za coś. karuzela nie jest czymś koniecznym. lonżownik i ujeżdżalnie samemu można sobie zrobić. owszem, wiadomo że o nie będzie jak pensjonat, ale niektórzy wolą coś skromniejszego, ale za to swojego.  😀

Śmiem twierdzić, że nie wiesz, o czym mówisz.
samo ścielenie i dawanie siana nie wymaga zbytnio żadnej filozofii.  A robiłaś to kiedyś sama, tak dzień w dzień? Nie "pomagając" w stajni w wakacje, tylko tak, że naprawdę wszystko masz na swojej głowie? Dzień w dzień, niezależnie od tego, jak się czujesz, jaka jest pogoda, czy jesteś chora, zmęczona, masz inne obowiązki? I teraz wyobraź sobie- wstajesz godz.-dwie wcześniej, niż zwykle, bo przed szkołą musisz obrobić konie, wracasz ze szkoły- znów coś do zrobienia w stajni/wokół stajni, trzeba dajmy na to rozładować dwie przyczepy siana, robi się wieczór, trzeba nakarmić i jeszcze lekcje odrobić- ciekawe, jak długo byś w takim systemie pociągnęła? A kiedy jazda? Chyba, że wystarczy popatrzenie, jak hasają koniki po łące 😉
poza tym akurat istnieje ktoś taki jak stajenny.   😵  Ano istnieje i trzeba mu z czegoś zapłacić 😉 Jak masz dużo pieniążków, to wtedy nawet lonżownik i ujeżdżalnię można "samemu zrobić". Bo nie mówię tu o ogrodzeniu kawałka ziemi czymkolwiek i drugiego kawałaka ziemi w kształcie kółka, tylko o zrobieniu dobrego podłoża, bezpiecznego dla koni i nadającego się do użytku przez większą część roku. Powodzenia.
Jak bym miała pieniądze na własnego stajennego i zrobienie sobie "samemu" profesjonalnego podłoża, to jednak wolałabym postawić konia w pensjonacie, przyjeżdżać sobie w kremowych bryczeskach, pojeździć po kwarcowym piaseczku, poniuniać i spadać do ciepłego domku  🤣
Ale to tylko moje prywatne, zgorzkniałe przemyślenia po trzyletnim prowadzeniu stajni i jedynie dwutygodniowym w tym okresie urlopie (cud, że w ogóle się udało wyjechać) 😉
Ja wiem, że jak się ma lat -naście, to się to wydaje świetną zabawą i kwintesencją marzeń, ba, sama marzyłam o własnej stajence, a jakże. Teraz bym się głęboko zastanowiła.
jestem przekonana, ze to co mowicie jest prawda, dlatego tez sama do konia zagladam jak jestem chora i nie zlecam tego nikomu jak ostatnimi silami dam rade dojechac. zreszta, jak wyjezdzalam na wakacje to kilka nocy myslalam czy sobie urlopu nie darowac. i wiem tez, ze to duzo pracy, zwlaszcza przy pensjonacie bo sama kiedys przy kilku koniach robilam. dlatego pensjonatu nigdy nie bede chciala miec. ale tak jak mowilam, jesli bede miala dwa pod domem to na upartego wyjade na ten urlop. ale ile bede sie zastanawiac i organizowac to inna sprawa 😉
Dobrze, że ja nie mam u nas na wsi takich problemów z ludźmi.... Ale to też może być przez to, że my (a w zasadzie to tato bardziej) to tacy rdzenni mieszkańcy, a swój swojemu nie ukradnie, czy nie zrobi na złość.

czesio, z tymi tabletkami na katar to serio tak działa?
Pseudoefedryna 😉
A był u was/w okolicy PGR?
No jasne, że był, jak w większości wsi. I mówię tu o ludziach, którzy w nim pracowali. I do tego są to ludzie, którzy lubią przesiadywać pod sklepem.
Racja, nie do końca zrozumieliście, że nie chodzi mi o prowadzenie pensjonatu. Jeśli jesteś człowiekiem zorganizowanym (a takim po czasie praktyki się stajesz) i zdeterminowanym nie widzę przeszkód typu wywalanie gnoju, nakarmienie koni, brak ogrodzonej białym płotem ujeżdżalni czy tym podobne. Jeśli masz czas jednego dnia robisz więcej, drugiego dnia mniej, a kolejnego nic (wykluczając karmienie, bo nie wiem czy komuś zajmuje to więcej niż max 15min) Na rozładowywanie przyczepy owsa czy tam siana rezerwujesz sobie np sobotę, kiedy masz w końcu ten czas. Wszystko masz na głowie- tak to prawda, jest to uciążliwe. Ale czy to nie satysfakcjonujące, że twój koń ma wszystko co wg ciebie powinien ? Dobry jakościowo owies, tyle słomy ile mu trzeba, zdjęty kantar, czy tak duży padok jak ci się podoba. Dla mnie jest. Jak już powiedziałam kwestia gustu. Dlatego nie narzucam nikomu mojej opinii, tylko ją wyrażam. I mogę otwarcie powiedzieć, że ten kto ma skryte marzenie własnej stajni, niech marzy dalej i je spełnia,a  co później, to już samo się ułoży. Czyż nie?
Z kolei cieszę się, że moje konie są na tyle wytrwałe, że nie muszą chodzić po czerwonych dywanach 😀
Pijusy były i są, taki 'urok' Polski 😉

A mnie nie do końca chodzi o Twoją wypowiedź 😉 Radzisz sobie i OK, katija też sobie radzi. Ja jestem raz- nieźle zmęczona, dwa chcę się jeździecko rozwijać, a nie da się ukryć, że o to łatwiej w większym ośrodku, niż- bez urazy, to przenośnia- za stodołą 😉, stąd moje przemyślenia. Ale co kto lubi.
No i stwierdzenie, że "istnieje ktoś taki, jak stajenny" rozwaliło mnie na łopatki 😵
Jeszcze jedno- własnemu ogonowi jestem teraz w stanie poświęcić mniej czasu i uwagi, mając go za ścianą, niż kiedykolwiek do tej pory, kiedy stał po pensjonatach 🙄, a to daje do myślenia..
własnemu ogonowi jestem teraz w stanie poświęcić mniej czasu i uwagi, mając go za ścianą, niż kiedykolwiek do tej pory, kiedy stał po pensjonatach 🙄, a to daje do myślenia..


Święta racja 🙂 przy pensjonacie jest tyle roboty, że już przeważnie dla własnego konika nie ma czasu 🙁
I z wyjazdem na urlop, czy chociaż wyjściem gdzieś wieczorem... ale cóż 🙂 można się przyzwyczaić 🙂
[quote author=gibonowa link=topic=170.msg1168652#msg1168652 date=1319734390]
ja osobiście zgadzam się z wypowiedzią vermouthowej. jej nie chodziło o jakąś wielką stajnie, tylko po prostu przydomową gdzie są 2-3 boksy. zresztą nikt nie powiedział że gnój trzeba wywalać codziennie, a samo ścielenie i dawanie siana nie wymaga zbytnio żadnej filozofii. poza tym akurat istnieje ktoś taki jak stajenny. a brak hali, no trudno coś za coś. karuzela nie jest czymś koniecznym. lonżownik i ujeżdżalnie samemu można sobie zrobić. owszem, wiadomo że o nie będzie jak pensjonat, ale niektórzy wolą coś skromniejszego, ale za to swojego.  😀

Śmiem twierdzić, że nie wiesz, o czym mówisz.
samo ścielenie i dawanie siana nie wymaga zbytnio żadnej filozofii.  A robiłaś to kiedyś sama, tak dzień w dzień? Nie "pomagając" w stajni w wakacje, tylko tak, że naprawdę wszystko masz na swojej głowie? Dzień w dzień, niezależnie od tego, jak się czujesz, jaka jest pogoda, czy jesteś chora, zmęczona, masz inne obowiązki? I teraz wyobraź sobie- wstajesz godz.-dwie wcześniej, niż zwykle, bo przed szkołą musisz obrobić konie, wracasz ze szkoły- znów coś do zrobienia w stajni/wokół stajni, trzeba dajmy na to rozładować dwie przyczepy siana, robi się wieczór, trzeba nakarmić i jeszcze lekcje odrobić- ciekawe, jak długo byś w takim systemie pociągnęła? A kiedy jazda? Chyba, że wystarczy popatrzenie, jak hasają koniki po łące 😉
poza tym akurat istnieje ktoś taki jak stajenny.   😵  Ano istnieje i trzeba mu z czegoś zapłacić 😉 Jak masz dużo pieniążków, to wtedy nawet lonżownik i ujeżdżalnię można "samemu zrobić". Bo nie mówię tu o ogrodzeniu kawałka ziemi czymkolwiek i drugiego kawałaka ziemi w kształcie kółka, tylko o zrobieniu dobrego podłoża, bezpiecznego dla koni i nadającego się do użytku przez większą część roku. Powodzenia.
Jak bym miała pieniądze na własnego stajennego i zrobienie sobie "samemu" profesjonalnego podłoża, to jednak wolałabym postawić konia w pensjonacie, przyjeżdżać sobie w kremowych bryczeskach, pojeździć po kwarcowym piaseczku, poniuniać i spadać do ciepłego domku  🤣
Ale to tylko moje prywatne, zgorzkniałe przemyślenia po trzyletnim prowadzeniu stajni i jedynie dwutygodniowym w tym okresie urlopie (cud, że w ogóle się udało wyjechać) 😉
Ja wiem, że jak się ma lat -naście, to się to wydaje świetną zabawą i kwintesencją marzeń, ba, sama marzyłam o własnej stajence, a jakże. Teraz bym się głęboko zastanowiła.
[/quote]  :emota200609316:przywiazany jak pies do budy 🙂
Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
27 października 2011 22:17
[quote author=Bombal link=topic=170.msg1168774#msg1168774 date=1319741498]
własnemu ogonowi jestem teraz w stanie poświęcić mniej czasu i uwagi, mając go za ścianą, niż kiedykolwiek do tej pory, kiedy stał po pensjonatach 🙄, a to daje do myślenia..


Święta racja 🙂 przy pensjonacie jest tyle roboty, że już przeważnie dla własnego konika nie ma czasu 🙁
I z wyjazdem na urlop, czy chociaż wyjściem gdzieś wieczorem... ale cóż 🙂 można się przyzwyczaić 🙂
[/quote]

baaa ja jestem tylko instruktorem a mam ten sam problem, jestem w stajni codziennie a dla konia czasu brak 🙁
Prowadzenie pensjonatu to praca jak każda inna, nie jedyna gdzie trzeba poświęcic kase czas i wziąć na siebie duźo odpowiedzialności. Kazdy kto ma coś wlasnego czasem ma taki zajazd w robocie aze nie ma czasu wsiąść na konia,  jednak są ludzie którzy to robią i lubią, nie wiem co tu dyskutować, trzeba się cieszyć ze się robi to co lubi nawet jak czasem ma się dość. Tez moglabym ponarzekać, ze czy jestem chora czy nie to muszę jechać do pracy, i 8 lub więcej godzin pracować fizycznie w roznym natęźeniu, bo nikt na mnie nie zarobi inaczej, ze po jedynie 3 latach pracy w zawodzie mam ręce zniszczone jak 50siątka, ze ponoszę duźe koszty co miesiąc... Ale nie, nie sapie bo uwielbiam swoją robotę i nie zamierzam robić nic innego 😉
Radzisz sobie i OK, katija też sobie radzi. Ja jestem raz- nieźle zmęczona, dwa chcę się jeździecko rozwijać, a nie da się ukryć, że o to łatwiej w większym ośrodku, niż- bez urazy, to przenośnia- za stodołą 😉, stąd moje przemyślenia. Ale co kto lubi.

ja tez bywam zmeczona, tylko mam do ogarniecia 1/10 tego co ty 😉 i tez chce sie rozwijac, a jest dokladnie jak piszesz- u siebie, trudno o to, zwlaszcza, ze ja nawet ujezdzalni nie mam. i przez to nie skakalismy bardzo dlugo. dopiero od niedawna mam kawalek placyku do dyspozycji, z fatalnym podlozem, ale i tak sie ciesze. jednak jak pisalam- cos za cos. i ja chyba wole placic te cene za to, ze on jest u mnie.
a to, ze czy swiatek, piatek, czy niedziela, czy chora, czy zdrowa, czy z okresem, czy z karatem, bolem glowy, kacem, zapaleniem pluc musisz wstac i isc nakarmic, wypuscic itp to prawda. ale ja juz do tego tak przywyklam... ze dziwnie mi jak np gdzies wyjatkowo jestem i nie musze 😉
escada zgadza się, ale jak mi dziewczątko nieskalane nigdy pracą pisze, że od tego są stajenni i że to żadna filozofia, to ja naprawdę odpadam..

Tak, czasem myślę sobie o małym gospodarstwie, stajence na 2-4 koniki i świętym spokoju. Ale to jak już schowam resztki ambicji jeździeckich do kieszeni i stwierdzę, że wystarczy mi oglądanie, jak się te koniki pasą 😉

katija, a ty to twardziel jesteś i tyle 😉
Wiecie co, ja jak czasami patrzę na to jak to wygląda, jak widzę padającą na twarz Bombal, to mi się odechciewa raz na zawsze mieć własnej stajni 😉. A nie - mogę mieć. Jak wygram w totka jakieś 10 mln, to za 5 wystawię stajnię na poziomie Centuriona i będę miała 4 stajennych. I wtedy mogę mieć własną. O! A tak to nigdy przenigdy...
Bombal jesteś niesamowita..

Jestem pod wrażeniem jak szczerze i otwarcie piszesz o swoich odczuciach dotyczących prowadzenia pensjonatu.
Ludzie!!! miejmy szacunek i bądzmy wyrozumiali dla osób prowadzących pensjonat.
Widzę i wiem, że to bardzo ciężka praca od świtu do zmierzchu cały okrągły rok!!
I dlatego nie czepiam się o to że mój koń stał dziś godzinkę krócej na dworze czy dostał śniadanie o 7, a nie o 6tej jak napisano w umowie, nie wymyślam zakładania derek, ochraniaczy, kaloszy jeśli koń tego nie potrzebuje i nie złoszczę się, że trochę zgnoił w boksie, bo w ten dzień akurat chciało mu się więcej ''srać'' /za przeproszeniem/





Bombal, tak tak, bo ogarniecie szybkie dwoch konikow to wymaga prawdziwego twardziela 😉
jak pisalam- mam do ogarniecia jedna dziesiata tego co ty. a jak pracowalam w stajni na 10 koni- czyli polowa tego co ty masz, i ja to nakarmilam, wypuscilam, zascielilam, posprzatalam, zadalam siano na wieczor, to wsiadalam na jednego konia i to byl koniec moich sil. a do jazdy bylo 10...
CYRKULACJa Amen ! A żeby wszyscy pensjonariusze mieli pojęcie ile poświęcenia wymaga prowadzenie stajni... Prowadzenie, a nie dawanie koniom jedzenia i puszczanie ich na dwór. Bo Bombal mogłaby wcale na twarz nie padać i robić minimum, ale wkłada całe serducho i wszystkie dostępne kończyny, żeby koniom wszystkim i każdemu z osobna było jak najlepiej. I mimo, że sama pensjonariuszem jestem, wiedząc jak wygląda to od drugiej strony nóż mi się otwiera jak ktoś stojąc w stajni pod wieloma względami idealnej krzywi nos, bo stajnia nie jest zamiatana 6 razy dziennie
A tak wtrącając sie, wiecie moze jaka jest tajemnica tego ze od Tokarskich (Bachmat) bardzo często wiszą ogłoszenia o pracy(luzakowanie) na portalach?? Cos jest z nimi nie tak? Czy po prostu zapotrzebowanie na ludzi. Pytam, bo kiedys tez tak widywalam ogloszenia Victora, a jak sie dowiedzialam szkoda fatygi zeby do tego pana w ogole dzwonic. Dlatego tak sie zastanawiam...
Ktos z Was pracowal tam moze u nich (Bachmat)??
Ja tam kiedyś stałam chyba 4 lata z koniem(wcześniej ze 2 lata już przyjeżdżałam tam na jazdy) i pomagałam luzakując, szczególnie w czasie wakacji. Także znam stajnię dobrze.
Przewijały się tam przez te lata różne osoby, które były stałymi pracownikami. To jest ciężka praca, za nieduże pieniądze co by nie mowić. Trzeba dużej odporności psychicznej i fizycznej, bo koni od groma a pracowników mało  (przynajmniej jak sobie porównam, jaki stosunek koni do pracowników był w  stajniach, w których pracowałam za granicą).
Ja wspominam ten okres jak tam stałam i pomagałam raczej pozytywnie, bo się bardzo dużo nauczyłam i miałam okazję postartować  bez pompowania w to dużych pieniędzy (bo nieraz np jak pomagałam na zawodach to mogłam dorzucić do transportu swojego konia) - ale dla dorosłej osoby, chcącej się utrzymywać z takiej pracy, może coś odłożyc, nie daj boże mającej jeszcze rodzine na utrzymaniu - to nie byłaby atrakcyjna praca. przy takich godzinach pracy i takich pieniądzach to co to za życie...  stad głównie przewijali się tam młodzi ludzie, często studenci, którzy brali tę prace by sobie dorobić i sie podszkolić. I raczej szybko odchodzili.

Ale tak jest w wielu innych sportowych czy hodowlanych stajniach. Zresztą także za granicą, jest wiele profesjonalnych stajni, które prowadzą dobrzy jeźdzcy, a pracownicy wciąż zarabiają psie pieniądze harując jak woły. Taka branża.
Evson, tam sie mozna sporo nauczyc, ale odpornosci psychicznej trzeba 😉
Dzięki za odpowiedzi dziewczyny  🙂
Tak tez myslałam, zreszta chyba ktos mi nawet mówił ze tam się dosc zapie**  😉 Ale myslalam ze moze jeszcze jakies inne kruczki są. Czyli jednym słowem zalezy jak bardzo mnie sytuacja przycisnie
katija a jeszcze z ta odpornoscia- dlatego ze jest tak ciezko, czy dodatkowo traktują czlowieka jak szmate?? Bo tez tak bywa, szczegolnie przy niskiej płacy...
Evson, nie tyle, ze jak szmate, raczej... no mozna sie narazic na dosc ostra krytyke, delikatnie mowiac 😉 jednak cos za cos, jesli sie zalapiesz, to kasa to najmniejsza korzysc stamtad 😉
ja tam stoję z młodzianem i nie narzekam 😉 koni jest dużo, osoba do pomocy zawsze się przyda, a chodzi o czynności proste jak czyszczenie, siodłanie, wyjeżdżanie/ rozprężanie koni. I zgadzam się z katją tak trochę  😁
jest jeden wolny boks w nowej stajni zapraszam do ogłoszeń  🏇
Jaki jest dojazd do Ozorowic? Jeżdżą na tej trasie jakieś busy?
pensjonariusze jezdza 😉 w ozorkach sa wolne boksy, mozna sie zalapac na te tansze 😉 jakos sie dziwie, ze tak bez echa ta wiadomosc przeszla 😉
daram pociągiem do Pęgowa, a potem 4 km piechotą lub do samych Ozorowic jakiś bus dojeżdża, ale nie wiem za bardzo jak często kursuje, bo praktycznie jeszcze nigdy go nie widziałam i potem też trzeba trochę iść...
Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
07 listopada 2011 22:47
Kto wie gdzie teraz jest Jasiczek 👀 Ponoć z kątnej wyleciał z hukiem.. teraz jest w Niedolicach... Zastanawiam sie czy chodzi o niedolice górne/dolne (niepamietam) u tego starszego Pana co hoduje ślązaki? 👀
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
08 listopada 2011 07:09
Trochę osób się dopytywało, gdzie się przeniosłam z kucykiem. A więc teraz mogę już oficjalnie powiedzieć  😁 stoję w Mrozowie u MATRIX69. Idealny dojazd pociągiem, fajna stajnia, duży korytarz, białe boksy. I wieeeelkie pastwicha. Mój ma indywidualny,spory trawiasty padok , z drewnianym wysokim ogrodzeniem  😜 Coś odpowiedniego dla mojego darmozjada. Jesteśmy na styku z lasami, więc wreszcie mam gdzie gnoma wyprowadzić na spacer 😀
Póki co jestem zadowolona - konie też. Mój dosłownie odżył w nowym miejscu 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się