Praktyki,staże- oczekiwania studenta,absolwenta

.... to bardzo dobrze  😁 i tak będę rano musiała przynajmniej jednego koni (najlepiej dwa) ruszyć  🙄
galopada_Ja i tak w miarę fajnie trafiłam z moimi pierwszymi praktykami ( na kardiologię ) ale oprócz kardiowersji, koronarografii i czyszczenia odleżyny ( swoją drogą 'bardzo' sercowy przypadek...) niczego fajnego się nie naoglądałam.
Cztery tygodnie robienia wywiadów przy przyjęciach, mierzenie poziom cukru, pobieranie krwi, prostych zastrzyków- ogółem takie średnio lekarskie zajęcia.
Przy okazji nauczyłam się jak pościelić łóżko przy pomocy kilku starych szmat... bo pościelą tego nie można było nazwać.
Tak z grubsza to faktycznie można się zorientować na jakiej zasadzie to wszystko funkcjonuje od kuchni. I docenić pracę pielęgniarek, bo to dzięki nim to wszystko ma ręce i nogi.
Za to po drugim roku jest już znacznie lepiej. Ale z tymi pierwszymi praktykami to naprawdę dobrze  trafić po znajomości ( jeżeli zależy Ci aby coś fajnego pooglądać ) bo inaczej ma się 4 tyg. z życia.
rtk Nas wcale tak chętnie nie puszczali, trzeba było siedzieć od tej 7 do 15 codziennie, bite 4 tygodnie. Co innego z lekarzem rodzinnym, po drugim roku...ci to najchętniej biorą książeczki tylko do  podpisu byle taki student się im nie pałętał przez 2 tygodnie. A szkoda.
chyba pójdę na ginekologię, bo wszyscy znajomi sobie chwalą, że miło, czysto, nie śmierdzi i nie musieli ścielić łóżek (bo zdecydowanie nie na chirurgię i ogropedię  :hihi🙂


edit. akurat z rodzinnym będę miała super, bo jest 2,5 km od mojego domu, a pani dr mnie uwielbia  😁 😁 (i regularnie jak mnie widzi robi mi konkretną wiochę  😁 :hihi🙂
A z ginekologią to ( tak mi się wydaje) najlepiej w szpitalu akademickim akurat. Kobiety sobie często nie życzą obecności studentów podczas badania a w akademickim to ( póki co) mają  ograniczone prawo, by odmówić . Ponoć w  jest jakiś dziki zamiar zniesienia zajęć praktycznych z ginekologii dla studentów w ogóle ( totalny absurd 🤔wirek🙂 ale mam nadzieję, że to tylko plotka.
Tak czy siak fajny masz pomysł 😉
edit: dopisek
mój B był waśnie na gim, gdzie ordynatorem jest jego ,,prawie wujek" i chodził od porodu sn do cesarki, zdarzyła się też histerektomia, udrażnianie jajowodów.... nie pamiętam już dokładnie wszystkiego. W każdym razie znajomi, którzy byli na internie praktycznie tylko ścielili łóżka, wozili pacjentów i się snuli po korytarzu
galopada, a nie wolisz jakiejś kardiologii? Intensywnej terapii? Tam się coś dzieje. A chirurgia, interna, ortopedia to leżący pacjenci, przy których jest dużo pracy. Niefajne 😉
Ginekologia może i jest ciekawa, ale raczej tylko operacyjnie. Zabiegi ambulatoryjne są całkowicie nieszałowe.
Zgadza się, najgorzej trafić na internę... A sporo osób, przynajmniej ode mnie, tak właśnie zrobiło.
Swoją drogą u nas nie było za bardzo wyboru, jak ktoś chciał robić na klinice uniwersyteckiej: interna, kardio, neuro i chyba ewentualnie pulmo. Ginekologii nawet nie proponowali, na pediatrię wręcz nie pozwalali ( choć to akurat żadna strata).  A Wy sobie możecie to załatwiać na zasadzie 'porozumienia uczelni z innymi szpitalami' ( czy jak oni to tam nazywają) czy we własnym zakresie i tylko podpisy z pieczątkami Waszych interesują?
Możemy robić w akademickim w lbl, albo bliżej domu w jakimkolwiek. Zdecydowanie nie spędzę w Lublinie więcej dni, niz to konieczne, więc waham się między Stalową Wolą (gdzie zle się dzieje  🙄 ) albo Niskiem. Bierzemy druczek z dziekanatu, jest to umowa między szpitalem a uczelnią i już. Tylko każdy oddział ma ograniczoną ilość miejsc, bo przecież nie przyjmą naraz 20 studentów  😁
joakul, ja może inny kierunek, ale również kończyłam uniwersytet medyczny. Praktyki mieliśmy podobnie, jak galopada. Albo uczelnia sama załatwiała szpital akademicki albo na własną rękę organizowaliśmy praktyki gdziekolwiek chcieliśmy. Duża ekipa z mojego roku pojechała do Gdańska i tam spędzili wakacje 😉
U nas to były akcje, bo to całe idiotyczne 'porozumienie' dotyczyło dosłownie kilku szpitali w Polsce i np. chciałam iść na oddział do mojego dziadka ( którym przez wiele lat zarządzał i mogłabym się po znajomości w coś fajnego wkręcić) ale nie 😤 Bo szpitale nie miały porozumienia, mimo że ten dziadkowy studentów normalnie przyjmował. Poszłam na kardio więc i w sumie fajnie to wspominam, ale były dni kiedy np. mogłam swobodnie wyjść i zrobić leżącym pacjentom zakupy w sklepie obok- takie nudy.

rtk i przyjechali na GUMed czy do jakiegoś innego? Cały czas się zastanawiałam, czy to nie była jednak  kwestia osobistego 'widzimisię' opiekuna praktyk pierwszego roku, bo po drugim roku zarówno rodzinnego jak i SOR mogliśmy wybrać sami- tylko podpis ma być.
Ale normalnie był w internecie dostępny druk z wykazem szpitali, z którymi owe święte porozumienie było zawarte...
Ci moi akurat nad morze pojechali do Straży Pożarnej (taaak, mieliśmy tam idiotyczne praktyki  :icon_rolleyes🙂.
Ale w szpitalach po całej Pl też robili. Na pewno ktoś był w Kraku, Rzeszowie, Świdnicy.
Czy ktoś z Was odbywać staż po studiach za granicą ? Będę wdzięczna za wszelkie info, co jak  :kwiatek: ?

Interesuje mnie branża biotechnologiczna - może w PL ktoś coś ciekawego znalazł ?
Czy ktoś z Was odbywać staż po studiach za granicą ? Będę wdzięczna za wszelkie info, co jak  :kwiatek: ?

Interesuje mnie branża biotechnologiczna - może w PL ktoś coś ciekawego znalazł ?


Ja robiłam, co prawda w innej branży. Jeśli jesteś jeszcze studentką, idź do biura Erasmusa swojej uczelni i spytaj o możliwość stażu w ramach programu Erasmus.
To najlepsza opcja, bo możesz wyjechać na 3 miesięczny staż i dostajesz grant z uczelni. Zawsze jakaś dodatkowa kasa. Jeśli np. bronisz się w czerwcu, możesz przełożyć obronę na październik i też jechać. A no i szukaj sama - pisz piękne listy motywacyjne do firm, które Cię interesują, tak jest najlepiej. Możesz też skorzystać z pomocy fundacji AISEC. Ja osobiście nie korzystałam, ale moja koleżanka była z nimi na stażu w Kolumbii, a druga jest teraz w Indiach i obie zadowolone. Choć przestrzegam przed AISEC jeśli chodzi o staże w USA - koszmarnie rolują ludzi (problem leży po str AISEC w USA).
Hej Wam.

Znacie może hodowle koni/stajnie gdzie można odbyć praktyki ? 🙂 najlepiej Warszawa i okolice.

Jestem na kierunku''hodowla i ochrona zwierzat dzikich i towarzyszacych'' i chce zgłosić swoje miejsce praktyk, dlatego przygotowuję się już teraz.
Z góry dzięki 😉
opolanka   psychologiem przez przeszkody
07 października 2013 10:08
Horsespace, może zapytaj w wątku warszawskim 🙂
opolanka mogłabyś podesłać linka? Słaba jestem w tym szukaniu tutaj czegokolwiek.. ;p
Po moich pierwszych praktykach nie oczekiwałam zbyt dużo. Robiłam je w sądzie w Zespole Kuratorskiej Służby Sądowej, tak to się fajnie nazywa. Myślałam, że będę właśnie kaweczkę parzyć, szyć akta, że mnie będą puszczać wcześniej, bo i tak nigdzie mnie nie wpuszczą na rozprawy itp. JAKŻE SIĘ MYLIŁAM (co mnie baardzo mile zaskoczyło)!!Na samym początku dostałam kupę akt do zapoznania się z sytuacjami rodzin mojego opiekuna praktyk, jeździłam na wywiady, nawet sama przeprowadzałam pod nadzorem kuratora, pisałam dokumenty, chodziłam na sprawy sądowe. Poznałam wszystko bardzo dobrze, dużo rozmawiałam z kuratorami. Akta szyłam w dni, kiedy nie było wyjazdów w teren, a kawę parzyłam tylko sobie, kiedy miałąm na to czas. To były GENIALNE praktyki..i dały mi dużo, przydają się w aktualnej pracy. Współpracuję z ludźmi, których poznałam tam.

Natomiast praktyki (inne studia) w prywatnym gabinecie fizjo wspominam tak: siedzenie godzinami i czytanie książek, oglądanie Vivy, jedzenie ton cukierków i ciągłe zerkanie na zegarek. Praktyki w świetlicy Dziennego Domu Pomocy Społecznej były miłe i przyjemne, nauczyłam się robić fajne rzeczy z papieru, poznałam dawne, piękne piosenki i pieśni patriotyczne, a kiedy staruszkowie odkryli, że gram na pianinie, mieliśmy normalnie tak wesoło jak nie wiem😉

Teraz sama bywam opiekunem praktyk studenckich lub stażystów. Zdarzają się różni... miałam taką dziewczynę, która przychodziła jakby za karę. Nie robiła kompletnie nic. Dziecko zaproponowało grę, a ona- nie chce mi się. Poprosiłam ją by zrobiła cokolwiek, każdy ma jakiś talent, może muzyczny, plastyczny, pisarski, cokolwiek..a ona- ja nie mam żadnego talentu. Powiedziałam:przygotuj się, za tydzień przeprowadzisz pogadankę z dziećmi, dałam jej materiały wszystkie. Przyszła, dała materiały dzieciom i kazała im czytać na głos. Kopara mi opadła... to po co ona kończy takie studia, po których jak znajdzie pracę to w sumie tylko z dziećmi? odpowiedź- potrzebowałam papierka żeby alimenty dostawać. Znowu mi wszystko opadło.

Ale zdarzają się ludzie, którzy chcą się czegoś nauczyć, mają wręcz niesamowite podejście do dzieci, i wszystko przychodzi łatwo- czas im szybko mija, są uśmiechnięci.... a uśmiech wystarczy, by pozostawiać po sobie miłe wspomnienia i zaskarbić serca dzieci.
kujka   new better life mode: on
07 października 2013 11:24
deksterowa, gdzie pracujesz? 🙂
opolanka   psychologiem przez przeszkody
07 października 2013 11:26
Horsespace, np. tu: http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,46.0.html
i jeszcze tu: http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,4154.0.html

wystarczy w wyszukiwarce wpisać Warszawa 😉
Kujka, jestem wychowawcą i socjoterapeutą w świetlicy środowiskowej.
super, dzieki opolanka 🙂
Odgrzebuję:
- taka rada:
Jeśli dzwonicie do instytucji, gdzie chcecie odbyć praktykę studencką to zadajcie sobie trud zapamiętania nazwy tej instytucji.
Ja o to pytam. I jak ktoś nie wie, jest zdyskwalifikowany od razu.  👿
Taniu czyżbyś miała telefon z serii: "halo??? czy tu weteryniarnia?" 😵
[quote author=Karla🙂 link=topic=4053.msg2225052#msg2225052 date=1416248885]
Taniu czyżbyś miała telefon z serii: "halo??? czy tu weteryniarnia?" 😵
[/quote]
Nawet nie. Raczej:
- Halo, czy ja mogę odbyć praktykę?
- A dokąd pani dzwoni?
- A nie wiem. Do pani?
-Ale jak się nazywa miejsce gdzie pani planuje praktykę?
- A nie wiem, ale chwileczkę, sprawdzę w necie.  😵
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
18 listopada 2014 08:21
Phehe dobre 😉
Smutne. Ja tyle lat przyjmowałam praktykantów. Wybierałam najlepszych. Przyjmowałam na staż. Zatrudniałam.
Od roku zaprzestałam. Ostatnia grupa wakacyjna miała zawsze jedno pytanie:
- Czy możemy już iść do domu?
I tyle. Siedzieli jak gołębie za budynkiem i palili papierosy stukając w telefony. ZERO zainteresowania. Jakiejś myśli o własnej przyszłości.
No to się skończyło. Nikt nam za uczenie i opiekę nie płacił, zajmowało to czas i potężnie wkurzało. Odpuściłam.
Kurczę ja to chyba jestem jakimś starodawnym mamutem.  😁
W tym roku to pisałam piękne podanie i osobiście tuptałam do zakładu gdzie chciałam odbyć praktykę i tam rozmawiałam z osobą decyzyjną.
Ja byłam w kilku fajnych miejscach na praktykach i w kilku mniej fajnych, ale zawsze sumiennie robiłam to co mi polecono zrobić - nawet jeśli oznaczało to cięcie sadu jabłoniowego albo winorośli 😉
Jak sama szukałam praktyk, to wyszukiwałam w internecie ciekawe firmy i tam dzwoniłam albo pisałam maila. Potem bezpośrednia rozmowa już z podaniem i bylo 🙂
Tania, masz rację. Trochę się u nas zapomniało, że studia to nie obowiązek a przywilej. Ja mam całkiem inne doświadczenia jeśli chodzi o praktyki - na naszych zajęciach ciężko się do czegokolwiek dopchać. Mało jest możliwości, gdzie można się czegoś praktycznego nauczyć, więc jeśli na praktyce trafi mi się lekarz, który wykazuje mną minimalne zainteresowanie to staram się to wykorzystać w 100% (bo nie wiadomo kiedy znowu się to zdarzy...).
kujka   new better life mode: on
18 listopada 2014 11:58
Tania, u nas tez to jest pierwsze pytanie i standardowo odsiewam przy nim tych, ktorych absolutnie nie chce miec u siebie:
- dlaczego akurat nasza organizacja?

Najczesciej potem juz wiem, jak potoczy sie dalsza czesc rozmowy 😉

Jak komus sie nawet nie chcialo zrobic researchu w necie, odrobine poczytac, to sorry... ale mi sie wobec tego nie chce takiej osoby uczyc i jej poswiecac czasu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się