stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
15 maja 2013 15:12
Drey, tylko że jak jeździsz to nierówno obciążając konia nie uwalasz mu całej swojej masy na jednym strzemieniu tylko masz zachwiany swój środek ciężkości znajdujący się nad koniem a nie obok niego (jak przy wsiadaniu), a nagle szarpiące (czy też "nagle obciążające" bo odbijając się z ziemi jednak "szarpiesz" o strzemię a nie wfruwasz na konia) w bok kilkadziesiąt kilogramów nie jest dobre dla końskich nóg, nie mówiąc już o nierównych puśliskach (puśliska możesz mieć nierówne/powyciągane, strzemiona raczej zawsze są równe, nie jest łatwo wygiąć kawałek metalu/ plastiku od samego wsiadania) bo to akurat najmniejszy problem.
A nagradzanie- wsiadając zdejmujesz presję przez natychmiastowy zeskok z konia, tak? Bo jak inaczej zdjąć presję wisząc na strzemieniu? No chyba że przy wsiadaniu jakoś inaczej wywierasz na konia presję niż samo "znalezienie się na górze", wtedy nic dziwnego że koń ucieka skoro "coś go z boku/góry atakuje wywierając presję".
Każdy nagradza jak lubi i jak mu pasuje i jak pasuje koniowi- jedne konie są przekupne na smakołyki a inne smakołyki oleją za to działa na nie głaskanie czy mówienie spokojnym głosem, sposób nagradzania zależy więc od konkretnego przypadku. Sama niechętnie nagradzam smakołykami z ręki (bo czasem może się to obrócić przeciw nagradzającemu) ale nie neguję tego jeśli jest to robione z głową. Zresztą o nagradzaniu jest chyba osobny wątek.
Moze dlatego drey jezdzi nierownomiernie - rozciagnela sobie puslisko i teraz nawet nie ma szansy sie wyprostowac.

Jezdzilam kiedys takiego wspanialego konia, byl on jednym z moich ulubionych i mial na imie Sensible (o ironio!  :lol🙂 Pozyczylabym go na tydzien, gdybym jeszcze miala z nim kontakt. Bylby swietnym nauczycielem dla drey   👍
drey, nie rozumiesz - co to za nastawienie, ze "kon i tak nie jest jezdzony rownomiernie", to po co w ogole sobie glowe zawracac takimi rzeczami, jak nie obciazanie go w czasie wsiadania. I wiesz co? Jak nie umiesz jezdzic "rownomiernie", to pracuj nad tym, zamiast zwalac na ta cala wine. Sa cwiczenia gimnastyczne dla jezdzcow bez udzialu konia, jesli nie chcesz go swoim dosiadem meczyc

Edit - I znow to nastawienie: "po co dbac o hale, skoro w czasie jazdy i tak kon bryka"  😵 Widzialas dziure wykopana przez konia? A widzialas dzure po bryknieciu? Jestes w stanie znalezc jakas roznice?


czyli twierdzisz że TY  potrafisz przez cały czas jeździć "równomiernie", gratulacje wielkie, dobrze wiedzieć ktoś jeździ doskonale cały czas


dlaczego zakładasz że twierdzę że nie należy dbać o halę ? dziury zawsze się "mogą zdarzyć"  poza tym koń pewnie po 1-2 dniach oswoiłby się z halą i nie byłby już puszczany luzem

taka prośba, cytujcie dokładanie i wyrywajcie z kontekstu , bo nadajecie zupełnie inny sens moim wypowiedziom
napisałam
Nie rozumiem idei nagradzania konia smakołykami  za to że jest mu niewygodnie, dla koni wystarczającą nagrodą jest odpuszczenie presji .

nie napisałam : nie rozumiem idei nagradzania konia smakołykami
to 2 różne znaczenia
Misskiedis  nie zrozumiałaś  😉 
przeanalizuj filmik jeszcze raz

Moze dlatego drey jezdzi nierownomiernie - rozciagnela sobie puslisko i teraz nawet nie ma szansy sie wyprostowac.

Jezdzilam kiedys takiego wspanialego konia, byl on jednym z moich ulubionych i mial na imie Sensible (o ironio!  :lol🙂 Pozyczylabym go na tydzien, gdybym jeszcze miala z nim kontakt. Bylby swietnym nauczycielem dla drey   👍


dziękuję za troskę ale wsiadać na konia akurat potrafię, fendery mam może nie idealnie ale w miarę równe

ekuus nawet nie pomyślałam o tym żeby puścić konia luzem gdy na hali są inne konie, broń Boże !
napisałam

nawet jak na hali nie ma żadnych koni i wszystko jest  zabezpieczone i koń jest cały czas pod nadzorem  ?

.
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnmute.gif[/img] calkowita edycja posta
Dziewczyny, ja tak z innej strony:
jak jeszcze mogę zaburzyć koniowi równowagę bądź zniechęcić go do wspinania się?
Niestety mój zrozumiał, że na munsztuku jest to "efektywny" bunt, bo odwraca uwagę od roboty.

Na razie najlepiej działa bat, połączony z energiczną łydką, dzięki czemu wyskakuje do przodu i przez dłuższą chwilę nie próbuje już kombinować, ale wolę mieć coś jeszcze w podorędziu.
Jakieś pomysły?

Dodam, że "dziad" jest zdrowy, zrobiło mu się tak, gdy wymagania urosły, a jego bunt polegający na prostowaniu się i podgalopowaniu stracił rację bytu, bo po prostu zbyt mocno siadałam w siodło, by pozwolić mu na łatwą utratę ustawienia. Kiedyś oduczyłam go podobnych zachowań, karcąc za samowolne dębowanie, a ucząc robienia tego na wyraźny sygnał. Działało ponad 2 lata - munsztuk okazał się jednak kroplą przelewającą kielich, kiedy bunt zamanifestowano najpierw brykaniem - z tym sobie poradziłam, a teraz wspinaniem się.
Wiem, że tak czy tak sama jestem sobie winna z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że mimo wszystko nauczyłam go dębować na sygnał, zamiast w ogóle wyrzucić to z wachlarza jego reakcji (ot, młodzieńcza głupota), a po drugie dlatego, że nie byłam konsekwentna w karaniu za pierwsze próby buntu na jazdach.
Myślę jednak, że da się wciąż to naprawić i liczę na dobre pomysły 😉
xxmalinaxx

koń staje dęba tylko jak na nim jeździsz, czy ogólnie jak wyraża swoje "niezadowolenie" ?
xxmalinaxx, dużo ustępowań w rozluźnieniu, szczególnie na ścianie i na kole, także przy przecinaniu ujeżdżalni (ze zmianą strony ustępowania). Czy przypadkiem bunt nie występuje wtedy, gdy koń musi się "sprężyć" = zaangażować zad? Bo jednak nadal może być niedojrzały do wymaganego stopnia/coś mu przeszkadza.
"Rozjeżdżanie do przodu" nie jest złe (o ile naprawdę pozwalasz na ruch do przodu), ale "odangażowanie zadu" (dobra reakcja na przesuwające działanie łydki) - lepsze.
drey napisałam wyraźnie, że na munsztuku. Więc nie tylko jedynie podczas jazdy, a w dodatku w sytuacji wyjątkowej, bo tylko na jednym rodzaju kiełzna.

halo nie, on z zaangażowanym dobrze zadem chodzi od dawna, a ciągi i piruety w stępie, które są problemem, robił już "na cyk cyk". Tyle, że przyzwyczaił się do zasady: "robię piruet 180 stopni" albo "robię ciąg do linii środkowej" i średnio 2-3 kroki przed tą "granicą" próbuje się wyprostować i skończyć ćwiczenie, a gdy zaczęłam go dociskać, pojawił się bunt: NO JAK TO MAM ROBIĆ COŚ DALEJ?! Dodam, że w innych przypadkach: gdy nie ma czworoboku i jego linii, ciąg mogę robić do u...nej śmierci, podobnie jak piruet mogę kręcić bez końca, jeżeli zacznę go nagle pośrodku placu czy w innym miejscu z "zaskoczenia". W programach mam to wszystko określone literami, i dlatego jest aż takim problemem. Bo nie mogę dojechać programu.

Z tym ustępowaniem coś jest, wczoraj rozgrzewałam go na tej zasadzie, bardziej intuicyjnie niż myśląc o tym, i był zdecydowanie lepszy, bunt był jeden i bez "przekonania". Dzięki za radę, oby działało  :kwiatek:
EDIT:
I tak, tak, pozwalam na ruch do przodu. Mocna łydka, ale kontakt wtedy bardzo delikatny/luźny, tak, żeby zdołał wyskoczyć do przodu i żeby nic mu już w tym nie przeszkadzało.
Jeśli to tylko "pamięć linii środkowej" to powinnaś (na spokojnie) to przejeździć.
xxmalinaxx, a kon debuje rowniez, jak przejezdzasz przez ta linie srodkowa w niskim ustawieniu? Probowalas "oddac" wodze? Cwiczyc zucie z reki? Jak sie wtedy zachowuje?
ikarina nie zwraca na to uwagi. Jedynie wtedy, kiedy próbuję wykonać trudny ruch w innym miejscu, niż jest przyzwyczajony. Czyli np dłuższy ciąg lub większy półpiruet. Albo wcześniej buntował się, kiedy chciałam zrobić lotną bliżej lub dalej na linii niż on chciał. Ale to było łatwe do poprawienia.

halo czyli jechać niezmiennie wg zamysłu, a na próby buntu reagować karą? I ćwiczyć reakcję na łydkę, tak?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
15 maja 2013 20:03
dębowanie to chyba jedna z okropniejszych przywar. Nie zazdroszczę.
xxmalinaxx, aha, czyli po prostu nie ogarnia chlopak 😉 A powiedz mi jeszcze - jak to jest u was ze stopniowaniem treningu - przeplatasz latwe z trudnym, czy moze stopniujesz - najpierw latwe i na koncu trudne? Pytam sie z ciekawosci.
I zgodze sie z halo, trzeba po prostu wyjezdzic, poczekac, az konisko "ogarnie" to wszystko 😉
ElaPe zgadzam się, miałam do czynienia z kilkoma "mistrzami", które tak pozbywały się większości jeźdźców i niestety... Najgorszy bunt z możliwych.
ikarina jeżdżę trochę sposobem opiewanym przez Jurka Krukowskiego (choć nie mam z nim nic wspólnego tak personalnie) - zaczynam lekko, potem wprowadzam elementy od łatwiejszych do najtrudniejszych, np łopatka-trawers-ciąg-lotne itd, ale wszystko to przeplatam jeszcze chwilami żucia z ręki na długiej wodzy, żeby rozluźnić go i nagrodzić za dobrze wykonane ćwiczenie. Przerw na stęp jest mniej, raczej po określonej sekwencji.
No nie ogarnia, tylko na początku tych buntów zachowywał się, jakby walczył o życie.  🤔wirek: Weterynarz wykluczył problemy ze zdrowiem, i sytuacja zaczęła się robić tragikomiczna...
ekuss   Töltem przez życie
15 maja 2013 20:12
ekuus nawet nie pomyślałam o tym żeby puścić konia luzem gdy na hali są inne konie, broń Boże !

wiem,ale u nas jest całkowity zakaz...
Co do konia-nie mam pojęcia co się z nim dzieje, póki co cisza.
xxmalinaxx, o kurka, nie zazdroszcze. Cierpliwosci zycze :kwiatek:

ekuss, daj znac, jak sie czegos dowiesz 😉
ikarina przyda się... A w razie co jest jeszcze sposób z jajkiem - nie próbowałam 😉
To i ja się wepchnę do wątku, a co.

Mam arabkę po przejściach. Podobno potrafiła stanąć świecę i przewrócić się na grzbiet, aby pozbyć się jeźdźca. Osobiście mnie to jeszcze nie spotkało, a koń też się nie kwapi, aby mi udowodnić, że to prawda. Na całe szczęście, chyba bym nie przeżyła takiego doświadczenia.
Aktualnie pojawił się problem z zatrzymaniem konia. Ściągam delikatnie wodze, a klacz dochodzi do wniosku, że zacznie wymachiwać łbem, robić lamę i machać dupą na prawo i lewo. Jeżeli działam samym dosiadem to klacz zatrzymuje się elegancko, nie mam tutaj jej nic do zarzucenia.
Wiem, że została zajeżdżona około 2 lata temu, ale radzono sobie z jej buntami następująco: czarna + wypinacze. Ja nigdy nie miałam do czynienia z tymi patentami zatem moje pytanie jest następujące: czy one w nieodpowiednich rękach mogły wyrządzić  takie "szkody"? Klacz nie zejdzie łbem na dół, ma problemy z rozluźnieniem, na nacisk od dołu reaguje paniką i momentalnie lamą, po czym cofaniem do tyłu. Zatrzymanie na delikatnym ściągnięciu wodzy odbywa się w podobny sposób. Itd.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
15 maja 2013 21:12
Ja nigdy nie miałam do czynienia z tymi patentami zatem moje pytanie jest następujące: czy one w nieodpowiednich rękach mogły wyrządzić  takie "szkody"?

Klaus Balkenhol (wielokrotny olimpijczyk, trener kadry Niemiec i USA):

"Kto za pomocą czarnej wodzy próbuje osiągnąć (a właściwie sfuszerować) kontakt, ten sam siebie okłamuje. Powstaje wtedy sztuczny kontakt, a koń tylko pozornie poddaje potylicę. To zaś rodzi negatywne konsekwencje: twarde pyski, ciasne szyje, sztywne grzbiety, siłę zamiast elegancji, fizyczne wyniszczenie zamiast gimnastyki. Bardzo trudno skorygować tego rodzaju problemy, jeśli powstały na skutek złej jazdy"
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
15 maja 2013 21:14
Mogły narobić takiej szkody. Czarna działa mocno i jak ktoś na niej "łapał za pysk" to przyciągał koński łeb do klaty i "ganaszował" na siłę co mogło się wiązać z bólem (a jeszcze do tego koń sztywny bo niewyćwiczony na siłę zginany w precelek) i nasileniem paniki (stawiała świece bo np. bała się o pysk za co była jeszcze mocniej łapana za mordkę co powodowało większy strach i tak się napędzała). Strach strachem poganiany i teraz jest blokada jeśli chodzi o zejście w dół czy zatrzymanie z użyciem wodzy. To tak na mój rozum. Pracujesz na wędzidle? Jeśli tak to może spróbuj jak zareaguje na zatrzymanie bez "czegoś w pysku" np. na haku?
Być., konie "zniewolone" czarna i wypinaczami sa fizycznie bardzo zniszczone - czesto maja niebywale obolala potylice, okolice glowy i szyje, a co za tym idzie - sztywny grzbiet i miednice - radzilabym wymasowac, badz jeszcze lepiej - poprosic o pomoc specjaliste. Trzeba by bylo pomoc koniowi "odblokowac" okolice za sankami, jednak nie bede sie tym dzielic na forum, bo ktos sobie wezmie do serca, zrozumie na opak i zrobi koniowi powazne kuku 😉 Zajrzalabym tez do pyska - czy nie ma siniakow i zgrubien, jezeli tak, to dalabym wakacje od wedzidla.,
Tymczasem zaloz cos puchatego na pasek potyliczny, pobaw sie w stoj z marchewka - zachecaj do skrecania szyi na wszystkie strony oraz rozciagania jej.
A w czasie jazdy - duzo cierpliwosci i zrozumienia. Kon ma prawo tak reagowac, traktowano go w sposob obrzydliwy, musi sie sie "wyszumiec" 😉
Nie jeżdżę klaczy na wędzidle. Koń zdecydowanie reaguje na wszystko w pysku z gwałtownie postępującą paniką i jest to autentyczny strach, co rodzi się później w dość dziwne sytuacje, ale i też wielce niebezpieczne. Przyszedł do mnie hackamore, jutro będę przymierzać. Aktualnie jeżdżę na zwykłej bezwędzidłówce, ponieważ mimo wszystko klacz jest bardzo czuła i świetnie reaguje na subtelne sygnały.

Dziewczyny, jak ja mam jej pomóc?
Nie znam się na działaniu tych patentów, więc nie umiem określić z czym walczę. A chciałabym jej paniczne reakcje wyeliminować i udowodnić, że da się inaczej, a jazda to przyjemność.

"Kto za pomocą czarnej wodzy próbuje osiągnąć (a właściwie sfuszerować) kontakt, ten sam siebie okłamuje. Powstaje wtedy sztuczny kontakt, a koń tylko pozornie poddaje potylicę. To zaś rodzi negatywne konsekwencje: twarde pyski, ciasne szyje, sztywne grzbiety, siłę zamiast elegancji, fizyczne wyniszczenie zamiast gimnastyki. Bardzo trudno skorygować tego rodzaju problemy, jeśli powstały na skutek złej jazdy"
Cóż...
Cały koń pod jeźdźcem jest sztywny. Rozluźnienie na lonży już uzyskuje, ale to nie jest jeszcze to, co chciałabym, aby było. Pod siodłem jak koń się uspokoi (potrafi na początku panikować) to owszem, zaczyna się rozluźniać. Ale jak pisałam wcześniej jak dojdzie delikatne ściąganie to zaraz "zabawa" zaczyna się od nowa...

Strach strachem poganiany i teraz jest blokada jeśli chodzi o zejście w dół czy zatrzymanie z użyciem wodzy.
Aktualnie tak to wygląda. Dodajmy do tego konia trzęsącego się jak galareta i napiętego jak struna...

ikarina koń odkąd jest u mnie (dobre ponad pół roku) nie był użytkowany pod siodłem, ponieważ odpracowywałam jej psychikę... Też kolejny prezent od byłego domu... I dopiero teraz jak klacz zaczęła współpracować z ziemi i na lonży, zaczęłam wsiadać. Mamy za sobą... 4/5 jazdę, bodajże.
Być., a fizjoterapeute/masazyste sciagnelas? Bedziesz zaskoczona, jak kon sie zmieni. A tak poza tym  👍 Bardzo dobre nastawienie. To, co musisz pamietac, to to, ze ten kon, jak widzi czlowieka, mysli sobie "ocho, znowu bedzie mnie bolalo"
Wez sobie do serca te marchewki 😉 Musisz wyrobic u konia tok myslenia: "czlowiek --> cos milego, ciekawego" Bo ona na razie OCZEKUJE od ciebie, ze wyrzadzisz jej krzywde. Dlatego tak zle reaguje.
Myśli, że wyrządzę jej krzywdę z siodła. Z ziemi koń bajka, dosłownie.
Niestety, jej przeszłość nie jest różowa. Przy zajeżdżaniu i ogólnie jak poszła w rekreację to za wszystko była wręcz lana zatem mam jeszcze wyżej ustawioną poprzeczkę, bo jeżeli zrobię jakiś gwałtowny ruch w siodle czy ręką (niekoniecznie szybko i nagle) to zaraz załącza jej się panika i "uciekamy!".

Nie ściągałam do niej jeszcze nikogo. Do pewnego czasu na obcych reagowała ucieczką na drugą stronę padoku, więc było to zwyczajnie niemożliwe, a koń na uwięzie także nie był bezpieczny (łaziła/wierciła się, odsadzała się). Aktualnie jest już bezproblemowa pod tym względem i mogę już myśleć o pomocy kogoś doświadczonego. Na pewno skorzystam, co do masażu, ponieważ ostatnio intensywnie nad tym myślę. 
halo czyli jechać niezmiennie wg zamysłu, a na próby buntu reagować karą? I ćwiczyć reakcję na łydkę, tak?

Nie, to nie tak. Owszem, ustawicznie i cierpliwie dążyć do realizacji pierwotnego planu - ale w czasie. I wykazać się kreatywnością pt. ja niezauważalnie zrealizować "swoje".
A jeśli koń wydoskonali ustępowanie (od łydki 🙂😉 to przy próbie wyjścia w górę bez problemu "zniechęcisz" zadaniem przesunięcia zadu, choćby o kopyto. Wiem, że dęby straszą - i konia i jeźdźca. Kombinuj tak, żeby ich nie było, uprzedzaj "pomysły" konia, niczego nie rób "na pamięć". Bo, sory - skoro jest jak jest = masz nieujeżdżonego konia 🙂
Powiem ci, że kiedyś (dawno) "podziwiałam" konia o olimpijskich możliwościach ruchowych, no zachwycający był, ale... na linii środkowej (przy przekraczaniu) było... spektakularnie 🙂
Mimo ewidentnych i groźnych buntów koń dostawał wysokie wyniki - to wyobraź sobie jego możliwości. Byłoby to do przejechania (koń nie miał za dużego doświadczenia na czworobokach, a chodził nie L), ale gdy wychodził w górę, jego amazonka "traciła głowę" - i równowagę, łydki leciały gdzieś, żadnego bycia z koniem już nie było - tylko walka o przetrwanie. Zdaje się, że koń ostatecznie "przekwalifikował się" na skoki.
Ja bym konia nie karała w ogóle - tylko nieustępliwie a spokojnie "robiła swoje" (a bardzo chwaliła gdy wszystko będzie ok - obniżając nieco wymagania).
Być., na moje to robisz błąd. A gdybyś tak przestała traktować konia jak "z przejściami"? A zaczęła - jak surowego? A wtedy - ruch, ruch, jeszcze raz ruch do przodu, w rytmie i tempie jak na młodym (czyli - szybszym niż docelowe), przejścia łagodne i rozciągnięte w czasie. Bo czym się różni (co do istoty) twoje "ściąganie wodzy" od czarnej i wypinaczy, hmm? Konia prawidłowo robi się "od zadu do przodu" nie odwrotnie. A łączność przez wodze z pyskiem ma być zawsze (chyba, że total relaks). Zad ma "dojeżdżać" do ręki (nieważne - wędzidło czy nie) a nie - łeb do zadu/w dół/whatever.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 maja 2013 08:47
Być: a może problem tkwi w tym że to arabka jest. Konie tej rasy często są okropnie pobudliwe, znerwicowane właściwie bez powodu, i każde jakiekolwiek wymaganie czegoś powoduje dziwaczne zachowania. A już sztywność grzbietu, trudności w prawidłowym ustawieniu, dojechaniu do wędzidła to raczej norma.

Pamiętam ze starej volty wątek o arabce kupionej od hodowcy czyli bez "złych przejść" a zachowującej się jak szajbus: jakieś ponoszenia, ucieczki z padoku i w ogóle zahaczało to o konia chorego psychicznie. Nie wiem jak się historia zakończyła ale jazda na tym koniu była zwyczajnie niebezpieczna.

Też podobnie jak mówi Halo ja bym się nie skupiała na tym co było, tylko na teraźniejszości. Wiele koni jeżdżonych jest na czarnej a nie zachowują się jak szajbnięte histeryki. A więc pieszczenie się że wędzidło nie bo przejścia, tamto nie bo przejścia - jest trochę chyba brnięciem w ślepy zaułek
Problem jest do przejścia, ale wymaga czasu. Po okresie aklimatyzacji, przestałam już ją traktować jak konia, któremu wcześniej coś było. Postawiłam przed nią zadanie, które miała wykonać i zaczęły się schody, ale na pewno jej nie odpuszczę. Doszłam ostatnio do wniosku, że ten koń potrzebuje konsekwentnej acz stanowczej ręki (tudzież człowieka prowadzącego) i zabawa się skończyła. Nie oznacza to jednak, że jestem zamknięta na wszystkie rady, bo chętnie każdą przyjmę. I bardzo dziękuję.  :kwiatek:
xxmalinaxx, jeśli mogę tylko coś dodać do tego, co fajnie opisała halo i ikarina, zwróć uwagę też na swoje nastawienie, bo może ono też wywołuje określone sytuacje. Napisałaś, że dalej "za magiczny punkt" musisz konia docisnąć. Użyłaś słowa, które wywołuje w nas określone emocje, agresję, walkę nawet a przecież nie masz koniowi tego przewalczyć a wyjaśnić, pokazać, że będzie ok. Przy buntach przecież podstawa to znalezienie tego, na co koń się buntuje a nie najpierw jak go za bunty karać. Trzeba szukać, tak jak halo piesze, sposobu na przeciwdziałanie a nie zaradzanie. Jak bunt wystąpi to juz za późno na cokolwiek. Fajnie Pan Skorupski tłumaczył co to znaczy, że trzeba być zawsze przed koniem, przed jego zachowaniem, trzeba być bardzo szybkim w działaniu, bo by efektywnie konia oduczyć czegoś trzeba zadziałac już w momencie jak koń ma zamiar coś zrobić a nie jak zrobi pierwszy krok. To ja nie wiem, jakim trzeba być ekspresem, by przy silnie wyrażanym buncie zdążyć zadziałać. Przykład: przy wsiadaniu na konia (była tu i o tym mowa), on rusza a jeździec przytrzymuje go jak już koń ruszył nawet tylko jeden krok - to jest już za późno! Koń się nie uczy, że nie wolno ruszyć z miejsca, bo przecież ruszył i człowiek pozwolił (nie zadziałal w "punkt ruszania"😉. Koń się uczy, że jak ciągną to trzeba się zatrzymać 🙂 (Pan Krzysztof troche na innym przykładzie ale zabawnie i fajnie to tłumaczy). Malina, może (tylko zakładam) jest tak, że jedizesz cazworobok i zbliżając się do "tego punktu" już cała jesteś spięta i gotowa na walkę o przejechanie do końca. Koń odbiera Twoje negatywne emocje (docisnąć) i przewiduje, że zaraz coś będzie się niedobrego działo. Może najpierw trzeba pomyśleć i "przepłynięciu" tylko o jeden o krok i sowita nagroda. Poszukać takiej mozliwości, stworzyć szansę by koń dał się nagrodzić.
Podepnę się do tego wątku, choć wszyscy wypowiadają się raczej na temat problemów przy jeździe. Mój problem jest całkowicie innej natury. Chodzi o taką banalną czynność, jaką jest podnoszenie nóg. Do jakiegoś czasu koń nigdy, przenigdy nie sprawiał przy tym problemów. Był spokojny przy czyszczeniu i rozczyszczaniu, kopytka ładnie podawał, pozwalał sobie wyczyścić, czasami tylko musiał odkładał nogę na ziemię, żeby sobie odpocząć.
Problem zaczął się pewnego dnia. Byłam umówiona na wspólny wyjazd w teren i mocno spóźniona. Szybkie czyszczenie, siodło już przyniesione, wszystko fajnie. Koń wyczuwa, kiedy się śpieszę, nie lubi tego i najczęściej wtedy lubi po prostu dokuczyć, taki już ma charakter. Czasami pokręci się przy siodłaniu, innym razem przy wsiadaniu... Akurat czyściłam mu kopyta. Z pierwszym poszło bezproblemowo, szybko złapałam drugie a tu psikus. Podniósł nogę, ale zdecydowanie się wyrwał i tupnął. Spróbowałam drugi raz-to samo. Kolejny raz-nie chce w ogóle nogi podnieść. Przeszłam do następnego kopyta, wyczyściłam pozostałe dwa i wróciłam do tego niewyczyszczonego. Kolejna próba, tym razem koń się wierci i ucieka. W tle dzwoni telefon, koń kręci ósemki a ja latam za nim i próbuję po prostu podnieść mu tę nogę. Dużo słońca, dużo nerwów i parę niewybrednych wyzwisk pod jego adresem podniesionym tonem... Nie miałam już czasu, po prostu osiodłałam go i pojechałam.
Od tamtego czasu zawsze przy tej nodze jest problem. Czasami się zaprze i nie chce podnieść, innym razem kręci się, wierci, a kiedy już spróbuję bardziej zdecydowanie zadziałać po prostu kopie. Zawsze są problemy, ale co jakiś zdarza się, że na przykład zapatrzy się na coś albo ma w pysku owies i BAM, koń jak zaczarowany, jak gdyby problemu nie było.
Wiem, że sama jestem sobie winna. Pośpiech, złość, na samym końcu krzyk-puściły mi nerwy, a koń należy do tych "wrażliwych", o tak.
Próbowałam na siłę(trzymałam nogę i próbowałam podnieść);próbowałam go zaczarować-podnoszenie każdej nogi po kolei, czasami tak się zakręcił że odruchowo już tą nogę podniósł, ale trwa to długo, długo, zbyt długo. Koń jest nauczony, że nogi podnosi na takie łaskotanie, przesuwanie palców po nodze(coś w stylu idzie rak, nieborak 😉 ). Teraz robię tak, że czyszczę przednie, potem przechodzę do tylnego i normalnie próbuję sprawić, żeby nogę podniósł. Na początku klepanie czy tam masowanie zadu, zdecydowane ruchy coraz niżej, potem "łaskotanie". Na początku po prostu uciekał albo podnosił prawą nogę, a na tej się zapierał. Teraz jest tak, że podniesie i zegnie i tak sobie oprze. Kiedy tak zrobi to przestaję, pochwała i jeszcze raz. Później próbuję przytrzymać rękę kiedy trzyma nogę w takiej pozycji. Jeśli kopie, stuka albo tupie to powtórka. Kiedy grzecznie stoi i pozwala przytrzymać rękę, przesunąć i ścisnąć-pochwała. I na tym koniec. Obecnie mogę rękę trzymać, przesuwać, masować, dotykać, ale kiedy tylko próbuję nogę podnieść-bunt. Po prostu nie podniesie tej nogi i tyle.
Nie mam już pomysłów, nie wiem co więcej mogę zrobić. Nie mogę pozwolić na to, żeby kopyto dał sobie wyczyścić wtedy kiedy jemu się podoba. Trzeba będzie go rozczyścić. Przody ma już zrobione, ale nie mam pojęcia co z zadami! Czasami przez minutę albo dwie jest okej, ale kowal będzie potrzebował więcej czasu.
Dlatego też proszę o jakieś rady, pomysły. Chodzi mi konkretnie o to co zrobić, żeby go "naprawić", żeby podnoszenie tej nogi nie kojarzyło mu się z czymś złym, czego trzeba unikać. I kowal. Nie chcę czekać na rozczyszczanie, aż znowu wszystko będzie dobrze, bo na pewno będzie to trwało długo, a może być też tak że wszystko będzie na dobrej drodze, a przy rozczyszczaniu coś pójdzie źle-nie spodoba mu się to, że musi tak długo nogę trzymać i wrócimy do punktu wyjścia. Koń ma kopyta do zrobienia na już, bez tego nie mogę jeździć.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 maja 2013 14:56
kowal nie będzie się pieścił i wymyślał tylko tę noge podniesie po prostu.

Coś mi się widzi że za dużo myślisz i filozofujesz skrywając tym jakieś podskórne lęki.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się