Praca z ogierami

jeździłam przez 2 lata na ogierze śląskim (jak zaczęłam miał 12 lat) i niestety. Koń skrzywdzony przez te wszystkie lata przez ludzi- jak on szedł na padok to inne konie były schowane w stajni. I jak widział inne konie to ojej 🙁 na początku ogierzył się, rżał, próbował galopować w stronę koni (ze mną na grzbiecie) itd. Po ponad roku pracy koń nauczył się, że pod siodłem ma pracować, potrafił momentami przejść obok koni pasących się na padoku obok maneżu spokojnie. Ale na ten sam plac, gdzie jeżdżą inni bym na nim nie wjechała. Za duży i za silny. I niestety zdający sobie z tego sprawę 🙁
Ale o tyle miałam radochę, że stajenny bał się go wypuszczać na padok a za mną szedł na luźnym uwiązie jak piesek przy nóżce.
Inne ogiery, na których jeździłam były ... normalne.
Uwaga: W tym wątku nie pisano od 120 dni.
Jeżeli nie masz pewności, że chcesz tu odpowiedzieć, rozważ rozpoczęcie nowego wątku.

Taki wpis żwieńczył moje poszukiwania.
Rozważyłam ale nie zacznę nowego.
Patrzę sobie na kryjące AQH na rozgrzewce na zawodach,gdzie nieraz jest kilkanaście koni jednocześnie i widzę,że można mieć ogiera karnego,skupionego nie bestię. Opolanka podaje własny przykład- nie AQH.
Jak to właściwie jest i jak być powinno?
Kiedy ogier i dosiadający go są gotowi do pojawienia się na zawodach?
Moim zdaniem nie ma znaczenia czy chcesz startować na klaczy, wałachu czy ogierze. Przeważnie koń zachowuje sie inaczej na zawodacha  a inaczej w domu na treningu. Trzeba sprawdzić jak reaguje na stres i po kilku wyjazdach ocenić nad czym poracować przed wyjazdem. Niekoniecznie posłuszny koń w domu, który odpowiada na pomoce, jest przyjemny w pysku, przepuszczalny, rozluźniony będzie tak samo zachowywał się za zawodach.
Im częściej stratujesz tym szybciej koń się przyzwyczaji do startów,emocji,stresu....










incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
06 maja 2009 14:01
Ja mam ogiera teraz ma 8 lat.
Znam go od źrebaka i nigdy nie było żadnych problemów,moze chodzic z innymi konmi(klacze,wałachy)jak i byc z nimi puszczany.
W stajni w której go poznałam były tez inne ogiery i one chodziły razem i z kolezankami jezdzilysmy razem na nich...eee ja wtedy nawet nie wiedziałam,ze ogiery moga sie ze soba "kłócic" wiedziałam jedynie,ze moga byc problemy przy klaczach...ale coz na szczescie teraz mam nieco wieksza wiedze 😀
Napiszę tak: przez lata jazdy na ogierach wydawało mi się, że "jaja" są rzeczą normalną i spodziewaną (nie chodzi mi o puzdro  :hihi🙂. Do czasu, gdy trafiłam w porządny trening. Gdy konie weszły w porządny trening a umiejętności jeźdźców wzrosły (zasady treningu nie są bez znaczenia - czyli wiedza i osoba trenera) - można było spokojnie 2m koło właśnie krytej klaczy przejeżdżać, i ogiery (wszystkie!) co najwyżej uchem ruszyły! Wiedziały doskonale, że są "w pracy" i nie czas na "rozrywki i relaks" (ani na służbę dla dobra gatunku).
Trzeba nauczyć jeźdźców koncentrowania koni, a konie - skupienia na jeźdźcu/obsłudze. Temu, m.in. ma służyć ujeżdżenie, obejmujące także! proces układania "z ziemi".
Ja tam się ogierów boję  👀
Przez kilka lat miałam treningi na ogierze, który był bardzo dominujący i pomimo tego, że był świetnie ujeżdżonym, dobrze wychowanym starszym panem, to przeprowadzenie go przez stajnię, dla mnie, jako kilkunastoletniej dziewczyny, wiązało się ze sporym stresem. I nie chodziło o jego gabaryty, bo chłopak był nieduży, nie właził na człowieka etc. Ale fakt, że non stop trzeba mieć oczy dookoła głowy, bo a nuż ktoś czyści kobyłę w otwartm boksie, albo zza rogu wynurzy się kolejny ogier, to jednak kosztuje sporo energii.  Ponadto podczas jazdy generalnie nie było z nim większych problemów, był skoncentrowany na robocie, ale jak na choryzoncie pojawił się jakiś wałach/ogier (o dziwo klacze najmniej go rozpraszały), to trzeba się było mieć na baczności, bo po prostu rzucał się na takiego z zębami. Problematyczna była również obecność luster na hali, bo próbował w nie wskakiwać...
Oczywiście wszystko zależy od osobnika, ale uważam, że wszelkie "niewypały" pokrojowe powinno się na dzień dobry kastrować. Często się słyszy, że ogier to się lepiej zaprezentuje itp. Sama kiedyś tak myślałam. Teraz uważam, że zamiast tracić energię na walkę z materią (czyt. jajkami), lepiej poświęcić ją na rozwijanie się jeździecko oraz budowanie więzi z bardziej bezpiecznym (o ile w ogóle można użyć tego przymiotnika względem konia) zwierzakiem 🙂
Co nie zmienia faktu, że jak się trafi dobry materiał na reproduktora i ma się pod ręką kogoś, kto będzie w stanie go ułożyć, tak by jego ( ogiera, nie jeźdźca 😀 ) jądra nie były przyczyną strat w ludziach i innych istotach żywych, to czemu nie?
Tylko mam wrażenie, że trudno o kogoś takiego 🙁
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
27 października 2013 17:07
Co nie zmienia faktu, że jak się trafi dobry materiał na reproduktora i ma się pod ręką kogoś, kto będzie w stanie go ułożyć, tak by jego ( ogiera, nie jeźdźca ) jądra nie były przyczyną strat w ludziach i innych istotach żywych, to czemu nie?

material na reproduktora wymaga uzyskania licencji na bycie reproduktorem co nie jest ani proste ani tanie i w 99% przypadkow w Polsce szkoda na to kasy bo pozytku z reproduktora z licencja i tak nie ma

ElaPe no i to właśnie jest smutne 🙁
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
14 maja 2015 20:52
Odświeżam suchara.

Jeżdżę na łogrze, nie kryjącym, starszym. W sumie grzeczny i zrównoważony psychicznie, ale...
z siodła bezproblemowy, jestem w stanie skupić go na jeździe, jeżdżę na hali, na maneżu, w tern, również z klaczami,
obsługuję go w boksie (w sensie czyszczę i siodłam) i też jest grzecznie i miło,
z prowadzeniem już sobie daję radę (choć początki były ciężkie, bo chodzę nierówno, mocno kuleję, ale na ogłowiu i po zastosowaniu kilku prostych rad nauczyłam łogra łazić grzecznie w ręku),
za to wsiadanie, to jakaś porażka. Nauczyłam go już, że jak siadam, to on ma obowiązek stać, a muszę wsiadać ze schodków, ale to ma zastosowanie tylko na hali i jak nie ma innych koni. On nie jest  stanie ustać, gdy w pobliżu widzi inne konie, na zewnątrz też działa za dużo czynników zewnętrznych, które go rozpraszają, nawet gdy inne konie nie są wypuszczone.
Sezon halowy, że tak powiem się zakończył i co ja mam teraz biedny żuczek zrobić. Wole przyjeżdżać do stajni raniutko, gdy nikogo nie ma, bo ja w jeździe konnej mało towarzyska jestem, koń mi starcza za całe towarzystwo, no ale wsiąść na niego jakoś trza, a tu nie ma komu przytrzymać dziada. Zastanawiałam się, czy nie wsiadać w stajni, bo z siodła mam go pod pełną kontrolą, ale to chyba takie ucieranie d... szkłem.

Poradźcie, proszę ❗
Wojenka   on the desert you can't remember your name
14 maja 2015 21:04
O, tak w temacie, to się "pochwalę"  😎 Chwila nieuwagi mojej koleżanki i jej ogier wylądował mi na plecach gryząc mnie.

[img]https://scontent-lhr.xx.fbcdn.net/hphotos-xpf1/v/t1.0-9/10995278_1090036937676941_6614765085495025607_n.jpg?oh=01e22bbce66823aaacff840476465385&oe=55D7E741[/img]
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
14 maja 2015 21:09
Ten mój łogr to nie z tej bajki, on raczej celowo to by muchy nie skrzywdził, bo to poczciwiec, ale problem jest, gdy go co rozproszy i ... pójdzie se, pociągnie, bo mu baba du...pe pokazała drąc się w niebogłosy "bzyknij mnie".
ElMadziarra, po pierwsze masz SOBIE zapewnić bezpieczeństwo.
Już nie mam pojęcia gdzie, ale jest gdzieś na forum znakomity "kurs" nauki stania do wsiadania.
Powodem "cyrków przy wsiadaniu" nie jest to, że ogier, ale to, że bycie ogierem stworzyło alibi dla niedopuszczalnego zachowania.
Ogiery też stoją jak dzieci przy wsiadaniu, choćby niedaleko klacz łyskała, tylko trzeba tego konsekwentnie wymagać.
Do stajni przyszedł nowy koń, wcale nie ogier, wcale nie młodzik, już doświadczony sportowiec. Dlatego nikt się nie spodziewał "efektu". I właścicielka, i trenerka mało nie spadły, bo rzecz się w głowie nie mieści: żeby porządny koń od schodków ruszał galopem po małym kółku zanim jeździec wsiądzie??? Kompletnie się tego nie spodziewały. Ale miną ze 4 dni i koń będzie stał jak baranek.
No właśnie ja zauważyłam że ludzie często usprawiedliwiają poniekąd pewne zachowania, tłumacząc sobie że "to ogier i on już tak ma". Mi się jakoś tak trafiło, że większość koni na jakich miałam okazję regularnie jeździć to były ogiery. Obecnie (od roku) dzierżawię ogiera, BARDZO temperamentnego i strasznego indywidualistę, oprócz tego pomagam oporządzać inne stajenne ogiery, wyprowadzać z boksów (a niestety stajnię mamy koedukacyjną i trzeba przedefilować przed 8 klaczami żeby wyjść...) itp. I muszę powiedzieć z własnej obserwacji, że chyba najważniejsza rzecz to pewność siebie, zdecydowanie w ruchach i stanowczość. No w sumie to samo co z innymi końmi, tyle że u ogiera dochodzą ciągoty do płci przeciwnej nad którymi trzeba zapanować. Najgorzej jak ktoś podchodzi do ogiera jak do tygrysa w klatce, z krzykiem, długaśnym batem, dziesięcioma łańcuchami, kolcami i Bóg wie z czym jeszcze, i oczekuje pokojowej współpracy...Nie neguję oczywiście tych wszystkich rzeczy samych w sobie, też używam łańcucha i zdarzy mi się za niego pociągnąć, ale tylko wtedy jak jest powód, a nie dlatego "że ogier". Ja na moim pojadę za tyłkiem klaczy w teren, uwiążę go w każdym otoczeniu, mogę z czystym sumieniem powiedzieć że mam fajnego i wychowanego konia - a początki były bardzo nieciekawe, próby dominacji podczas oporządzania i jazdy, niebezpieczne dla innych koni i ludzi zachowania itp. Ale nie dałam taryfy ulgowej (ogierowej? :hihi🙂 ani sobie ani jemu i powiem tyle: dało się 😀
po zastosowaniu kilku prostych rad nauczyłam łogra łazić grzecznie w ręku


rozszerzysz?  :kwiatek:

Ja miałam pod opieką mnóstwo ogierów (w tym kryjących) i większość miała wszystko bardzo ładnie poukładane pod sufitem.
Np. ten pan, czterolatek PRE  😁



wojenka , rany iście wojenne  😲 Pan koń by mnie zapamiętał za coś takiego  🤬
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
15 maja 2015 05:15
halo ja sobie doskonale zdaję sprawę z tego, że jak to ujęłaś: "powodem "cyrków przy wsiadaniu" nie jest to, że ogier, ale to, że bycie ogierem stworzyło alibi dla niedopuszczalnego zachowania."
Teraz, gdy ja na nim jeżdżę muszę to zachowanie wyplenić, bo nie mam ani zamiaru ani możliwości wskakiwać na konia w ruchu. Potrzebuję współpracującego i grzecznie stojącego konia przy wsiadaniu. I teraz nie wiem, czy poprzednie konie nauczyły się same ot tak, czy ja je nauczyłam intuicyjnie, a tu, ponieważ ogr, to zamiast intuicji włączyłam myślenie i nie mam pojęcia jak to zrobić, bo łogr. Koło się zamyka.
Tzn. jakieś małe postępy mam, bo koń stoi, gdy jesteśmy sam na sam, ale niestety, przy innych koniach całkiem się rozprasza i ... se idzie. Jestem w stanie skupić go na sobie z siodła, ale z ziemi już gorzej.

buyaka chodzę z nim swoim, ale w miarę równym tempem, mówię do niego, przy próbach wyprzedzania nadziewam na łokieć, jak się rozprasza to podnoszę głos, żeby znów się na mnie skupił, jak nie skutkuje, to szarpnę, krzyknę i ... skutkuje. Już mnie nie ciora do "okienka kobyły", popatrzy co najwyżej, coś tam pogada, ale idzie ze mną. Ale przyznaję się, że nie próbuję zatrzymywać się z nim na dłużej, tyle co żeby otworzyć halę, czy boks.

Stanie w miejscu jest dla niego ... ciężkie/trudne, nie wiem jak to nazwać. Z siodła już go nauczyłam stać, choć wciąż stoi taki gotowy do wymarszu, każdym swoim mięśniem, napięty jak struna, ale stoi. Z ziemi ... lipa.
Jest fajny, jest posłuszny, stabilny psychicznie jak stonehenge, jak się nauczy stać będzie najfajniejszy koń świata.

Teraz miałam gdzieś 1,5 miesiąca przerwy w jeżdżeniu i jestem ciekawa, czy moje nauki zapamiętał, czy poszły w las.
Wojenka   on the desert you can't remember your name
15 maja 2015 07:17
Już mnie popamiętał. Teraz jak przechodzę koło jego boksu, to odsuwa się  😎
Ja swoją przygodę z końmi zaczynałam od jazdy na ogierach. Były to ogiery arabskie, cztery, chodzące w szkółce pod początkującymi.
Jeden był kryjący, pozostałe nie - spośród tej trójki dwa były bardzo młode, niespełna czterolatki. Ten kryjący i jego pełen brat dodatkowo były po torach. Oba pracowały potem także w hipoterapii.
Całą czwórką łącznie z tym kryjącym mogły zajmować się nawet małe dzieci, w obsłudze naziemnej były to aniołki. Kryjący wiadomo, trochę sobie pokrzyczał, zwłaszcza przy wyprowadzaniu go na jazdy było z daleka wiadomo, że to właśnie on idzie. Żeby wyjść, trzeba było przejść przez całą długą stajnię wałachów i klaczy. Pod siodłem także sprawdzały się pod dziećmi doskonale, miały cierpliwość świętego.
Owszem, z kryjącym trzeba było uważać zwłaszcza wiosną, ponieważ potrafił "ocyganić" początkującego na grzbiecie, niepostrzeżenie wmanewrować za klacz... no i była akcja. Ale pod lepiej jeżdżącymi i mającymi świadomość tego, że to ogier, kończyło się na gadaniu pod nosem do mijanych klaczy.
Dwa z nich potem na emeryturze stały w boksach obok klaczy i nie było to żadnym problemem (w tym też ten kryjący).
Ale mieliśmy też pensjonatowe ogiery w stajni i tu już było różnie. Po jednym dorobiliśmy się źrebaka od stajennej klaczy, ponieważ nocą rozwalił drzwi od swojego boksu, poszedł do niej, rozwalił jej drzwi, wypuścił ją...
Inny z kolei z ziemi nie sprawiał problemów właścicielce z ziemi, ale był średnio przewidywalny na jazdach - jednego dnia oaza spokoju i wzór współpracy, drugiego dnia bunt i ponoszenie w stronę tych samych klaczy, które dzień wcześniej go nie interesowały.
Wojenka ładnie Cię załatwił ...  siniak olbrzymi 🙁
vissenna   Turecki niewolnik
15 maja 2015 18:04
Ja bardzo lubię pracować z ogierami, pod warunkiem, że mam do tego warunki.
Warunki, czyli bezpieczne miejsce do przywiązania, jazdy i MYŚLĄCYCH współpracowników (lub pensjonariuszy).
Obecnie pracuję w Niemczech w znanej stacji ogierów i mam ich całkiem sporo pod opieką.
Co ciekawe najniebezpieczniejszy ogier w stajni jest aniołem pod siodłem. Problemem jest obsługa naziemna, koń potrafi stanąć dęba i zaatakować prowadzącego bez żadnego szczególnego powodu. Nie ma to nic wspólnego z obecnością innych koni, nie reaguje nawet na klacze stojące obok. Totalnie nie ma szacunku do człowieka z ziemi, jeśli chce się podrapać, to zrobi to choćby miał łbem walnąć człowieka, jeśli ma dość stania to napierając na kantar zrywa uwiązy i sobie idzie... Nie reaguje na kary "uderzyli, no trudno, takie jest życie, i tak zrobię co będę chciał". Na moje to ktoś wychowujący tego konia popełnił wiele błędów...
Jak pisałam, obecnie jestem na L4 ze złamanym palcem i nadwyrężoną ręką i ramieniem. To też sprawka ogiera, najspokojniejszego w stajni  🤣
Nie zmienia to faktu, że uwielbiam pracować z chłopakami.
ElMadziarra, popracowałabym z ziemi, ale z osiodłanym, żeby skojarzenie było mocniejsze. Wg zasady: Chcesz, żeby koń stał? Naucz ruszać się jak chcesz, wtedy kiedy chcesz. Nauczyć przestawiać zad na gest, przód na gest, cofać na gest, ruszać na gest, stawać na gest.
Z względu na ciebie dobrze byłoby w ogrodzeniu, tak, żebyś mogła konia puścić w razie w bez obawy, że nawieje. Pracować na długim uwiązie. Poprosić też kogoś ogarniętego na klaczy, żeby wam towarzyszył (gdy już koń będzie podporządkowany i skupiony na tobie gdy sam).
A potem konsekwentnie wymagać, że nie może się ruszać przy wsiadaniu. Ruszy się? Zaczynamy od początku. Warto poświęcić czas, żeby raz na zawsze mieć bezpiecznie.
Nie ma komu zrobić tego za ciebie?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 maja 2015 18:17
Wojenka, ale Ty siedziałaś na koniu, którego chciał pokryć czy jak to było?
Wojenka   on the desert you can't remember your name
15 maja 2015 18:33
Tak, ja siedziałam na drugim ogierze. One nauczone chodzić w parze, ale akurat jechałam na froncie. Koleżanka swojemu luźną wodzę,żeby sobie skubnął trawki. To sobie skubnął...Mnie  😀iabeł:
W sekundę, bez ostrzeżenia rzucił się na nas, nawet nie wiedziałam za bardzo co się dzieje taka szybka to była akcja.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 maja 2015 19:01
O masakra.
Wojenka Strasznie to wygląda.

A ja mam takie pytanie: Dlaczego nie kastrujecie swoich ogierów? Pytam nie jako zwolenniczka kastracji, tylko tak z ciekawości 🙂
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
15 maja 2015 19:12
halo dzięki.
Będę przyjeżdżać raniutko, gdy jeszcze nikogo nie będzie i pracować na hali. Gdy na hali uzyska pożądany efekt przeniosę się na maneż, gdy będzie pusty. Gdy i tu osiągnę cel, to wtedy wezmę towarzystwo na kobyle (z tym nie będzie problemu).
Na obecną chwilę nie mam kogo w to wrobić 😁
Myślę, że sobie poradzę. To jest bezpieczny koń, nie ma w nim agresji, tylko w pewnych sprawach nieogarnięty. Ja się szybkości reakcji na różne końskie zachowania nauczyłam przy folblucie, więc powinno być oki. Tym bardziej, że łogr czuje do mnie respekt, bo ja nie tylko ryknąć, ale i wstukać potrafię.

Gdyby był łakomczuchem, jak mój Portek, który za żarcie zrobi wszystko, to nie miałabym problemu. Ale książę wybredny, a jak się sfocha to i marchewki na zgodę nie weźmie.
ElMadziarra, no, teraz napisałaś realny problem 🙂 To fakt, z końmi nieczułymi na nagrodę pracuje się trudno.
Podpowiem tylko, żebyś jednak do skutku szukała odpowiedniej nagrody. Ze swoim myślałam, że on wszelkie nagrody ma w zadzie, aż odkryłam, że zawsze próbowałam nagradzać w sposób zbyt oczywisty, a on ceni sobie nagrody i pochwały, ale subtelne bardzo: "żeby nikt nie widział/słyszał" 😁 I tak - jedno (niezauważalne) drapnięcie w grzywę świetnie działa! A już czułe pogłaskanie potylicy (on zawsze wściekle bał się "o głowę"😉 to sama rozkosz.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
15 maja 2015 19:43
On niby też Pan Niedotykalski, wyrażanie uczuć, przytulanie jest passe, ale znalazłam kilka miejsc, przy których "drapaniu" pręży się jak kot. Muszę mieć zupełnie inne podejście niż do Porciastego, ale sposób znajdę.
Jeszcze raz dzięki za rady.
Wojenkanieźle! Nasz trener miał podobny wypadek jakieś 2 tygodnie temu, tylko z mniej przyjemnym finałem. Na rozprężalni zaatakował go ogier (pod jeźdźcem, on zresztą też siedział na koniu). Dostał ogierzą głową tak mocno, że ma połamany mostek.  🤔
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
15 maja 2015 20:32
Wojenka, mnie tak załatwiła klacz  😵 tylko nie oberwałam w bok a w pierś
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się