Singiel, związek - wybór czy konieczność?

A nie daj co Buddo jest kapitanem na takim statku  🙂 Rozstawia wszystkich po kątach, przestawia rzeczy w domu łącznie z miską psa, ciężko mu dostosowac się do domowego życia. A rodzinie do życia z nim 😉
Mam znajomego kapitana który pływa m.in. do USA, czasem znika np. na 2 lata. Zawsze podziwiałam jego małżeństwo i stawiałam za wzór. Mają piękny dom w Gdańsku, udaną córę, żona robi karierę w korpo.
Pewnego razu na wspólnych wakacjach przedstawił uroczą nastoletnią blondynkę. Drugą córkę. Ze śląska. Znalazła ojca po latach 🤣
Haha a gdzież ten port na Śląsku?  🙂
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
29 czerwca 2015 12:57
Na Rawie chyba  😁
Do tej pory zadajemy sobie to pytanie 😂
Hmmm nie, to w takim razie może niekoniecznie byłby najlepszy wybór  😁
Ale przyznam, że drzemie we mnie jeszcze odrobina wiary w ludzi pozwalająca mi myśleć, że może nie każdy marynarz od razu ma inną babę w każdym porcie  😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
29 czerwca 2015 13:06
Murat, z takich to jeszcze panowie pracujący na platformach wiertniczych.

A prawda jest taka, że niezależnie czy marynarz, kucharz, czy biznesmen to może mieć inną na boku i potomków w różnych miastach
To może.... polarnik? Siedzi sobie na biegunie, odzywa się przez Skype. Przywiezie futro z niedźwiedzia. No i eskimoskie dziecko ma dalej żeby się zjawić.  😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
29 czerwca 2015 13:18
Tania, spadłam pod biurko przez Ciebie  🤬
Albo.... wiem! Latarnik! Mało sprzątania. Szmatą się latarnię śmignie i już. Pan w nocy świeci w dzień śpi. Od latania po schodach się piasek z nerek wysypie i kondycja gratis. Latarnik chyba nie ma wad?
Eeee tam. Pracownik stacji kosmicznej.
Dzieci na boku na 100% nie zrobi.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=7238.msg2384422#msg2384422 date=1435580575]
Eeee tam. Pracownik stacji kosmicznej.
Dzieci na boku na 100% nie zrobi.
[/quote]
I będzie siusiał do woreczka, żeby się w kulkach nie unosiło po domu. WC się ma dla siebie. I z tubki zje. Tak. To też opcja.
Jesteście wredne babsztyle. Potem będziecie narzekać, że nie ma kto przytulić, dobrego słowa powiedzieć, szklanki wody podać...
Z tą szklanką wody to i tak by nie było takie pewne. Statystycznie kobiety żyją dłużej.  😀iabeł:
Zatwardziały kawaler leży na łożu śmierci. I mówi: Nie będzie ci miał kto szklanki wody podać mówili... Cholera! Ani trochę nie chce mi się pić...
Jesteście wredne babsztyle. Potem będziecie narzekać, że nie ma kto przytulić, dobrego słowa powiedzieć, szklanki wody podać...

Ojtam ojtam. Zaraz wredne babsztyle. Dzięki nam się tyle dowiesz o kobiecym umyśle. Co do przytulania to są rozwiązania mniej wiążące.  😉 Tańsze. I zawsze odświętne.  😉
I takie "tańsze i niewiążące rozwiązanie" przytuli właśnie wtedy gdy wrócisz do domu zmęczona i w depresji i nic już Ci się nie będzie chciało - i poda kapcie i ciepłą herbatę (oraz zamówi pizzę - albo i sam przywiezie, jak nie raz robiłem)? Coś wątpię...

Edit: prawdę pisząc, to jednak czułem się szczęśliwszy gdy wierzyłem, że kobiety to stworzenia wyższe i doskonalsze, które kierują się wyłącznie najszlachetniejszymi uczuciami itd., itp., że nic tylko patrzeć jak w obrazek i adorować...
Jeszcze jest pies. Herbaty nie zrobi, ale kapcie przyniesie i ogonem merda. Albo kot. Mruczenie w gratisie.
Są minusy, ale nie ma ryzyka, że ja wrócę zmęczona i w depresji, a pies/kot będzie w jeszcze większej i zrobi mi awanturę, że mam zły humor, bo się będzie potrzebował na kimś wyżyć.  😉

edit. Gdyby mężczyźni kierowali się tymi najszlachetniejszymi uczuciami i chcieli patrzeć jak w obrazek i adorować, to by może było inaczej. Ale w przeważającej ilości jakoś nie kierują się i nie chcą.
Chyba kota nigdy nie miałaś... Ja mam w tej chwili trzy - i wiecznie są w depresji i wiecznie awantury robią..!
Owszem, miałam, niejednego  🙂
w moim subiektywnym odczuciu od momentu rozpoczęcia wątku marynarzy do teraz, tocząca się dyskusja jest bez sensu 😉
Ale za to zabawna 😉
(...)
Edit: prawdę pisząc, to jednak czułem się szczęśliwszy gdy wierzyłem, że kobiety to stworzenia wyższe i doskonalsze, które kierują się wyłącznie najszlachetniejszymi uczuciami itd., itp., że nic tylko patrzeć jak w obrazek i adorować...

No tak... tymczasem puch marny i na dodatek niezależny.
Pewnie są takie kobiety, jakie opisujesz. Życzę Ci, żebyś spotkał.
asds   Life goes on...
29 czerwca 2015 17:01
Ja tam w sumie nie miałabym nic przeciw adoracji mej skromnej osoby 😉.
Tylko coś elokwentnych adoratorów brak (albo chociaż takich bez "bagażu doświadczeń" o którym zaczynają opowiadać na pierwszym bądź drugim spotkaniu).

Ale to może tylko ja 🙂.

Z racji wieku to może ja powinnam być  jakoś oswojona z adorowaniem. No, bo jak wiadomo, jestem z czasów Jane Austem (nazywanych przez mojego syna "czarnobiałymi"😉. Tymczasem na objawy adorowania: kwiatki/czekoladki/ usiłowania płacenia za mnie i inne, czuję się nieswojo. Staję się podejrzliwa. Nadrabiam burcząc i żartując jak żandarm. I uciekam w podskokach. (No, możę z tymi podskokami to przesadziłam.  :wysmiewa🙂
Tak się ten cały świat pomieszał już całkiem.
Czyta się was lepiej, niż najciekawszą książkę 😀 (filmy zarzuciłam już dawno).
To może ja literacko podsumuję?

Żuk
Jan Brzechwa


Do biedronki przyszedł żuk,
W okieneczko puk - puk - puk.

Panieneczka widzi żuka:
" Czego pan tu u mnie szuka?"

Skoczył żuk jak polny konik,
Z galanterią zdjął melonik.

I powiada: "Wstań, biedronko.
Wyjdź, biedronko, przyjdź na słonko.

Wezmę ciebie aż na łączkę
I poproszę o twą rączkę."

Oburzyła się biedronka :
" Niech pan tutaj się nie błąka,
Niech pan zmiata i nie lata,
I zostawi lepiej mnie,
Bo ja jestem piegowata,
A pan - nie!"

Powiedziała, co wiedziała,
I czym prędzej odleciała,

Poleciała, a wieczorem
Ślub już brała - z muchomorem.

Bo od środka aż po brzegi
Miał wspaniałe, wielkie piegi.

Stąd nauka
Jest dla żuka:
Żuk na żonę żuka szuka.
asds, też bym nic nie miała, szczególnie że w czasach durnych i chmurnych, gdy "kawalerów" się multum kręciło - oni sami nauczyli mnie że mogę czuc się księżniczką: kwiaty, prezenty, romantyczne kolacje, wypady nad morze tylko po to aby obejrzeć zachód słońca...
dziś jestem raczej jak księżniczka Anna, co spadła z konia - lekko kulawa, nie-za-młoda i samotna... bylo nie wybrzydzać  😁

A całkiem serio ja chyba też z tych, które mogłyby jedynie marynarza albo koniarza zatrzymać na dłużej. W stajni jestem codziennie, bo konie trzeba jeździć (chwilowo mam przerwę z powodu paskudnej kontuzji, ale to pierwsza przerwa od lat). I cóż - nikt z taką babą dłużej nie wytrzyma 🙁 Co prawda gotować uwielbiam, sprzątać mogę i nijak mnie to nie męczy (dramatycznie jakoś), z żelazkiem się dogaduję chociaż staram się nie widywać go za często 😉 ale ja z tych niezależnych: z własnym sporym mieszkaniem, autem i pracą w korporacji...
Z roku na rok coraz trudniej przychodzi myśl o dzieleniu z kimś życia...
asds   Life goes on...
30 czerwca 2015 16:12
_Gaga

Niby wymagań nie mam wygórowanych. Elokwentny, dobrze wychowany i potrafiący zadbać o swoje sprawy. Nie musi być duszą towarzystwa ani super menem uprawiającym nie wiadomo jakie sporty czy robiącym hiper karierę w Korpo. Ważne dla mnie aby był to człowiek z którym nadawałabym na mniej więcej takich smaych falach. No i obowiązkowo musi konia zaakceptować 🙂. Wszelkie jego pasje jestem w stanie zaakceptować (tak długo jak nie karalne lub powiązane z egzekucja komorniczą) tak długo jak on będzie akceptować związek.

Udany związek nie musi od razu oznaczać połączenia po wsze czasy 24h ani dobę niewidzialna pępowiną. Każdy musi mieć jakąś swoją odskocznie bo byśmy się chyba pozabijali na wzajem.
asds, oczywiście, że 24 na dobę razem to koszmar by był... i nie ma nic fajniejszego niż pasje, nawet różne pasje
O ile obie strony akceptują się nawzajem 🙂
A koniarstwo jako takie to pasja zajmująca i absorbująca mocno... niestety
konia się na zimę nie odłoży na półkę czy nie zaparkuje do garażu... a taki stan rzeczy mało kto chyba akceptuje
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się