Re-Voltowicze ZA granicą: pensjonaty, zwyczaje, niecodzienności...

majek   zwykle sobie żartuję
06 lipca 2017 10:29
Sorry, ze spytam, a ile placisz za jazdy? Nie lepiej znalezc kogos z fajnym koniem do poldzierzawy? Czesto te poldzierzawy tez mozna odpracowac.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
06 lipca 2017 10:33
Nie płacę za jazdy, zrezygnowałam z nich 😉 Trenowanie parkurów w kółko jeśli mam problem z dosiadem mnie nie jarało 😉
Aktualnie mam Lunę do jazdy za darmo(właścicielka nie ma dla niej czasu) i "dzierżawiłam" od nich Finna(czyli po prostu płaciłam 25F tygodniowo i mogłam jeździć ile chciałam), ale młody zakulał więc na razie nie płacę nic bo nie jeżdżę. Właściciel sam mi zaproponował żebym sobie wsiadła na tego drugiego kuca bo nie mam aktualnie konia do skoków(Luna nieskacząca).
Wcześniej brałam jedną lekcję tygodniowo, płaciłam za nią 15F.
Uadżit, wywolane zostały imennie 3 osoby. Obraziła się jedna...
majek   zwykle sobie żartuję
06 lipca 2017 11:02
ahas, rozumiem. To i tak spoko uklad.
Mamy kogoś kto ma doświadczenia z pracą (m.in. przy koniach) w Szwajcarii?
Moje dwie w czasie rui zgodnie scigaja walacha, z zebami kopami. Chyba czuja ze jest niepelnosprawny w tym temacie  🤣

Gdybym znalazla Jerremu dobry dom, i on bylby sczesliwszy, bo mialby wiecej uwagi, i ja-bo on sam kreuje jakies 60% pracy przy koniach. Kto mial ochwatowca, ten wie ile kosztuje pracy, pieniedzy i wyrzeczen. Zwlaszcza w momentach gdy nie moze/nie chce chodzic, stoi w stajni, przesikuje kazdy wyprobowany rodzaj sciolki na wylot, a od mokrego zaczynaja gnic mu strzalki i roboty jest jeszcze wiecej. Wlasnie wczoraj znowu zwalil mi sie na plecy, gdy znowu zakladalam mu specjalne buty dla ochwatowcow, bo kulal po werkowaniu.
To samo z psami-po wspolnej naradzie i szukaniu odpowiedniej hodowli nabylismy dwie dobermanki. Z ta rasa mam kontakt od dziecinstwa, wiem o treningu i psychicznym potrzebach. A tu maz przynosi slodkiego puchatego szceniaczka, bo ktos w pracy oddawal, i zebym sie nie martwila, bo on sie wszystkim zajmie. Dzis slodki szczeniaczek ma juz dwa lata, nigdy nie byl trenowany (odmowilam, bo z dwiema dobermankami jezdzilam przez kilka lat na szkolenia najpierw socjalizacji, potem posluszenstwa, wreszcie rally-obedience i agility plus szkolenia przypominajace. Doberrmanki maja obie certyfikaty Canine Good Citizen i sa ulubionymi pacjentami klinik weterynaryjnych ze wzgledu na przyjazne zachowanie i posluszenstwo, ale nie o tym). Slodki piesek ma tendencje do ucieczek-lacznie z podkopami pod ogrodzeniem i nauczeniem sie otwierania drzwi wejsciowych lapa, a z siersci ktora non stop mu wychodzi mimo czesania (ja), moge sobie corocznie ulepic kilka psow lub zrobic dlugi do kolan sweter. Maz do sprzatania rowniez nieskory, zostaje mi latac z odkurzaczem dwa razy dziennie. A przeciez wiedzial, na co sie pisal, bo kiedys mial husky. Tyle, ze na zewnatrz, w psim domku, a nie w domu.
Rozmowy byly, sa i beda. Tylko ze nie przynosza zadnej poprawy.


Gago-obrazila sie? Nie. Uzyla sarkazmu. Po prostu miala dosc dziecinnego zachowania innych uczestniczek forum. Skojarzyly jej sie z takimi szkolnymi dreczycielkami, ktore rozpuszczaja plotki, obmawiaja za plecami, a skonfrontowane wprost zaczynaja sie wymiawiac ze one wcale tego nie powiedzialy ("post wcale nie byl do Planty" chociaz jak zauwazono, zostalam w nim wymieniona, albo wcale nie mialy na mysli i zaczynaja z ustami w ciup wykrecac kota ogonem. Nie bawie sie w takie przepychanki. Za bardzo kojarza mi sie z niedojrzaloscia psychiczna takich psychofanek, a ja nie mam czasu i checi na "a ty to i tamto".
fanelia   Never give up
06 lipca 2017 17:49
Planta - bardzo Ci współczuję braku wsparcia od męża, przechodziłam kiedyś coś podobnego, chociaż w o wieeeeeele mniejszej skali, niż Ty. Z ex-narzeczonym zdecydowaliśmy się kupić konia, to było moje marzenie od zawsze, on wsiąkł w koniarstwo, chodziliśmy razem na lekcje do szkółek, wszystkie wycieczki do stajni zawsze razem, w domu też dużo rozmawialiśmy o koniach, czytaliśmy książki itd. Nic nie wskazywało na to, że chłop się zwierzęciem nie będzie zajmował. A przestał się zajmować zaledwie po 3-4 miesiącach, z koniem zostałam sama + ze wszystkimi wydatkami, na które nie było mnie wtedy stać (byłam na studiach dziennych). Najpierw 2 lata znosiłam sytuację, pracowałam po nocach, dorabiałam tu i tam, koniem zajmowałam się w trybie "do it yourself" bo nie było mnie stać na normalny pensjonat. Wreszcie kopnęłam faceta w du*, musiałam odkupić od niego swój "udział w koniu" (jeszcze było targowanie się!), po prostu tak być nie mogło, że ja wypruwam sobie żyły, a facet ma to gdzieś. Następne 4 lata posiadania konia spędziłam na rozpaczliwym dorabianiu, gdzie się da, żeby tylko ukochanego zwierzaka utrzymać. Dopiero od roku utrzymuję konia bez problemu. Gdybym wiedziała, że ówczesny facet tak mnie wykiwa nie kupiłabym konia. Nie mówię, żebyś zostawiła męża, broń Boże!! Ale rozmawiać i próbować trzeba, nie poddawać się, nie zarzucać tematu. Ty też jesteś ważna, Twoje zdrowie jest ważne (ba, najważniejsze). Próbuj szukać argumentów i nie daj się  :kwiatek: nie możesz robić wszystkiego sama. Może siądźcie wspólnie z rodziną i ustalcie grafik, kto którego dnia i co robi przy zwierzętach. Dla męża przydzielcie chociaż jakiś drobiazg. Wiem jak to jest, kiedy do faceta nic nie dociera mimo prób, ale jednak warto próbować i przede wszystkim nie odpuszczać!! Może jesteś wciąż za mało konsekwentna albo zdecydowana? Wiem, że chcesz dobrze dla całej rodziny i swoich zwierząt, ale pamiętaj w tym wszystkim także o sobie  :kwiatek:
Planta współczuję sytuacji. Ja mam do ogarnięcia cztery ogony i też robię to sama. Kilka lat temu przeszłam na utrzymanie koni bezstajenne - mają do dyspozycji otwartą wiatę z betonową podłogą, łatwą do sprzątania, i zmniejszyło mi to robotę chyba o połowę. Ściółek nie używam żadnych, a same kupy łatwo zebrać lekką, plastikową szuflą do śniegu. Konie nie stoją na mokrym, chodzą załatwiać się pod pryzmę,  więc kopyta mają zdrowe. Udało mi się wygospodarować nawet niewielki paddock paradise, więc i spacery mają zapewnione. Ty masz konie  chyba u siebie (chyba że coś pokręciłam), więc może uda ci się coś przeorganizować... A haskiego do kojca  🙂 pozdrawiam
Planta współczuję, ale mamy takich facetów i takie relacje na jakie sobie pozwolimy. Moj nie jezdzi a jak tylko jest w domu to zasuwa przy koniach bo to byla wspolna decyzja. A husky na pewno nie do kojca, one sie do tego nie nadają! Juz lepiej oddać. Moj husky dzielnie zostal psem pasterskim i pasie sie z konmi.
CzarownicaSa, też uważam że masz bardzo fajny układ 🙂.
E tam 😀 , haski świetnie się sprawdzają w kojcu, to przecież nie oznacza, że ma tam być zamknięty do końca życia, tylko nocować,żeby nie kłaczyć w domu. W dzień może spokojnie biegać po podwórku, chodzić na spacery czy co tam innego Planta mu zorganizuje
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
06 lipca 2017 21:28
Bo układ jest bardzo fajny, na niego nie narzekam 😜 😉
Dziewczyny-dziekuje za zrozumienie  :kwiatek:.
Jest latwo powiedziec "kopnij meza w d/" i "wystaw mu walizki za drzwi" oraz "ja bym za takiego nie wyszla". Ja tez bym za takiego nie wyszla, zmienial sie powoli, wraz z braniem coraz wiekszej ilosci godzin w pracy, a coraz mniejszej ilosci czasu spedzanego w domu. Domu, ktory chcial tak jak ja, ziwerzakow, ktorych chial tak jak ja i corki, ktora...i tak dalej. Nie wszystko jednak w zyciu jest czarno-biale, jak sie wydaje, kiedy jest sie mlodym i niedoswiadczonym. Zycie jest pelne odcieni szarosci.
On z kolei uwaza ze nie wspieram go dostatecznie, nie przejmuje sie jego problemami w pracy itp.  Bylismy i w terapii malzenskiej i on byl w terapii kontrolowania gniewu. Pomoglo na jakies dwa lata
Teraz tez obiecuje, ze poszuka terapii dla siebie, bo widzi, ze nie jest dobrze. A potem, nastepnego dnia czy tygodnia, kiedy jest dobrze miedzy nami, uznaje ze wcale terapii nie potrzebuje...bo jest dobrze.

Co do stajni, moja to stajnia otwarta (sama budowalam, i kiedy mowie sama mam dokladnie to na mysli), z dwoma boksami. W tej chwili jest tam ubita, nieprzepuszczajaca plynow gleba, skladajaca sie glownie z gliny i pochodnych, jak caly obszar zreszta (Amarillo, nazwa miasta, w korym mieszkamy, pochodzi od hiszpanskiego :zolty i jest kolorem gleby). na to w tej chwili mam sporo slomy i na wierzchu jedna mate. Dzentelmen w jednej czesci sypia, w drugiej urzadzil sobie toalete. Gleba jest tak przesikana, ze mimo ciaglej zmiany sciolki zapach zatyka. Potrafi przyjsc z pastwiska, zeby tam ulzyc pecherzowi!!
Mysle w sumie o pomysle sciagnietym z pininterest, zeby wywiezc gorna warstwe ziemi, tak ze 20-30 cm, polozyc mate np dwukrotnie zlozona mate ogrodnicza od chwastow, chodzi o oddzielenie gleby, a na wierzch dac drobny zwirek, w ktory ow mocz bedzie wsiakal. Mysle tez o dwoch matach na srodku, zeby kupska bylo latwiej sprzatac i Jerry mogl wygodnie spac na lezaco. Ale wstrzymuje mnie to, ze od paru miesiecy mamy temperatury letnie, co tutaj oznacza kolo 40C i wyzej. Czekam wiec na jakies ochlodzenie, zeby lopata i taczka zaczc wybierac i wywozic ziemie. Nawet nam kupione i przywiezione 4m3 zwiru. W przyszlosci bede tak robic i w korralu, jesli pomysl sie sprawdzi, bo przy kazdym roztopach, wiekszej burzy, po sniegu bloto jest powyzej pecin.
Ostatnio kiedy mielismy tornado touchdown plus 10 -20 cm wartswe gradu wielkosci pilek golfowych, w przerwie miedzy nawalnicami pobieglam sprawdzic konie. Staly na zewnatrz stajni pod daszkiem. Kiedy weszlam do stajni, bylo jasne czemu sie nie schronily-przy brzegu daszku zrobila sie tama z gradu i w stajni byla lodowata woda po kolana. Moglam tylko, wlaczac w wiatrem, zalozyc na nie derki. Maz siedzial w domu z corka, bo na poczatku tornada trafilo nam swiatlo. W sandalkach probowalm w tym gradzie przejsc do garazu i poszukac swoich gumiakow, bez latarki, bo ma niesamowity talent do posiewania wszystkiego co wezmie w reke, po czym wrocil po pol godziny ze zmarzl w nogi a butow nie znalazl. Zalozylam swoje zimowe i poszlam. Po kilkunastu krokach moglam wlasciwie je zdjac, bo w srodku butow chlupala taka sama lodowata woda co na zewnatrz-grad dlugo nie wytrzymal przy naszej temperaturze.

Stracilam wtedy duza czesc ogrodu, w tym hosty, ktore zostaly wbite w grunt, kawalek poszycia dachowego domu i polamane w czterech miejscach metalowe ogrodzenie pastwiska, gdzie przeleciala lotem koszacym wielka trampolina sasiadow. Ogolnie straty na okolo 9 tys $. Bylo to miesiac temu, dach tymczasowo zalatalam, bo dalej czekamy na wyplate z ubezpieczenia. Na szczescie koniom nic sie nie stalo, poza ogolnym przestraszeniem i zmarznieciem. Ale przyplacilam to taka depresja, ze zwlekalam sie z lozka tylko zeby zajac sie zwierzakami.

W tej chwili da sie pracowac na zewnatrz od wczesnego rana do ok 11, potem od 8 wieczor do 9.20-do zachodu slonca.

Husky bylby nawet zadowlony, gdyby byl na zewnatrz, ale nie w tych temperaturach. A kiedys, mloda i naiwna, sam apsioczylam czemu ludzie nie dostosowuja rasy psa do swoich potrzeb i mozliwosci oraz klimatu i trzymaja dogi w kawalerkach i husky na poludniu. Teraz wiem  🤦. Ralf cale dnie spedza w domu, w klimie, lezac na podlodze w kuchni bo tam sa kafelki. Biega na podworku tylko wczesnym rankiem i poznym wieczorem.
Nawet raz go ostrzyglam z kudlow-nie powiem, smiesznie wygladal bo i ja nie umialam strzyc i moja mala maszynka ciagle sie zapychala sierscia, i maz kategorycznie zabronil mi zblizac sie do niego i z nozyczkami i z maszynka. A wydawalo mi sie, ze bedzie mu chlodniej bez pieciu kilo siersci. Widocznie komfort psa nie usprawiedliwial wizualnego szoku meza...

Update:
Jagodo-a probowalas zalozyc jej buty takie z miekka wkladka? Jerry nosi Easyboot Cloud z wymiennymi piankowo-gumowymi wkladkami (kolo 30 dolarow para) na pastwisku,
http://www.easycareinc.com/our_boots/easyboot_cloud/cloud.aspx

a kiedy wsiadam na niego przestepowac go kilka minut raz na tydzien, zakladam mu Boa z wkladka Gaiter. Latwo sie zaklada i zdejmuje.

http://boahorseboot.com/


Planta, rozumiem, że ze smartini mamy zakaz odzywania się w wątkach, w których Ty pusujesz bo na pewno poczujesz się urażona, tak?  😵 Skoro innym tak chętnie doradzasz opcję ignoruj, może sama z niej skorzystaj?

Jagoda1966 skąd taka długa kulawizna? Co widać na RTG? Nie zostało coś w środku?  🙁
Planta OT, ale huskich nie należy strzyc. Sierść izoluje je nie tylko od niskich, ale i od wysokich temperatur. Ostrzyżone przegrzewają się i mogą dostać oparzeń słonecznych. A jak się mieszka z kulą futra w domu wiem z autopsji  😉
Planta OT, ale huskich nie należy strzyc. Sierść izoluje je nie tylko od niskich, ale i od wysokich temperatur. Ostrzyżone przegrzewają się i mogą dostać oparzeń słonecznych. A jak się mieszka z kulą futra w domu wiem z autopsji  😉


To prawda - przypomniałam sobie zdjęcie, które niedawno widziałam do połowy ogolonego psa w podczerwieni:
[img width=200 height=200]https://scontent-frt3-2.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/19399936_1348934498517037_8275263286902523770_n.jpg?oh=628cda0251688a6bb2c9dd8769fd11bf&oe=59FFBD3D[/img]
Ale rozumiem też niechęć Planty do wypuszczenia haszczaka na zewnątrz przy wyższych temperaturach - sama straciłam mojego starszego, chorującego już na serce północniaka podczas fali nawet nie teksańskich a całkiem polskich 30-kilku stopniowych upałów 🙁
smartini   fb & insta: dokłaczone
07 lipca 2017 08:46
w kwestii husky polecam zajrzeć do Ziomka 😉 https://www.facebook.com/ziomeksh/
stado husky i mixów biegających zaprzęgi, aktualnie 'na tapecie' jest basen do chłodzenia. Mają się dobrze na dworze 😉
Moj husky ma swobodny wstep do domu i fakt, jest siersc, trzeba sprzatac, no cóż, takie zycie z psami. Żaden powód do histerii...Planta mysle że Ty jestes ogólnie "zajechana" i stąd szukanie pojedynczych frustracji. Jak tak mam to siadam na ganku i mysle sobie czy gdybym nie miala tego koni psów itp. to czy byłabym szczęśliwa. I wiem ze nie, i od razu przybywa sił do roboty. I wyspanie się czasem tez pomaga 🙂
... mamy takich facetów i takie relacje na jakie sobie pozwolimy.


O to to! Samo sedno.
CzarownicaSa, kiedyś - dawno dawno temu - tu chyba opisywałam moją jedyną podczas 4-letniego pobytu w Irlandii wizytę w stajni pod Dublinem. Jedna jazda wystarczyła mi by sobie wyrobić opinię na temat irlandzkiego jeździectwa i jakoś nie dziwi mnie to, co opisujesz. Minuta stępa a potem na łąkę galopować i skakać krosówki, jeden za drugim, kompletnie bez kontroli. Moje próby kontrolowanego dojeżdżania do przeszkód zostały skwitowane lekceważącym swierdzeniem "to nie showjumping". Tam to jednak co innego się liczy, praca z koniem w ramach rekreacyjnej jazdy nikogo, ale to nikogo nie interesuje.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
07 lipca 2017 15:36
Hiacynta też to obserwuję... dlatego między innymi zrezygnowałam z lekcji i stwierdziłam, że wolę jeździć sama, nawet jeśli ma to oznaczać regres(co siłą rzeczy się dzieje, bo bez trenera ciężko o rozwój... ale chyba wolę stać w miejscu niż jeździć w taki sposób). Będę szukała trenera chociaż trochę ujeżdżeniowego bo chciałabym liznąć ten temat ale nie wiem, czy uda mi się oto tutaj ogarnąć... coś mi się wydaje, że mogę polec :/
Uadzit-bardzo wspolczuje  :przytul: :przytul:

Chcialam tez zaznaczyc ze nie obcyndolilam psa na lyso, tylkko przycielam mu sierc do polowy dlugosci, zwlaszcza portki kark. Na karku wlasnie wyszla moja nieumiejetnosc strzyzenia, bo zrobily sie takie schodki. Teraz odroslo prawie calosc, z wyjatkiem pelnej dlugosci siersci na karku. Husky lezy wlasnie pod moim stolem z kompem i chrapie. W domu w tej chwili 73F (23C), , na dworze , o 11.23 am 30,5C, zapowiadaja 35. Jest bardzo wilgotno.

Basen dla niego wystawialam w zeszlym roku. Wskakiwal, moczyl sie dokladnie, wyskakiwal i wracal do domu sie polozyc...zostawiajac lakulze na ktorych nie raz i nie da malo nie wybilam zebow. Ciagle bylo sprzatanie, bo na podworko jest wejscie z pokoju dziennego, a tam mam drewniane panele. Balam sie o nie. Wole wiec ze tak powiem, na sucho  🤣 🙄

Wlasnei wrocilam z wycieczki na Babe. Znalazlam miejsce , prerie be pieskow preriowych, gdzie mogla sobie pogalopowac. A potem cwiczenia, cwiczenia i jeszce wiecej cwiczen w ustepowaniu, przestaniu wieszania sie na wedzidle i caplowaniu, proby posuwania sie bokiem wzdluz ogrodzenia, czyli cwiczenia na zwrocenie uwagi na mnie,a nie na wszystko inne.

Dwie godziny nam to zajelo. Jutro wezme Shy w to samo miejsce i bedziemy robic to samo. Tylko wczesniej, bo juz o 9.30 slonce bardzo przypiekalo.

Przy oazki zobaczylysmy miejsce z dwoma kucykami. Jeden przylecial do ogrodzenia wahac sie z Babe..Babe byla niepewna; pachnie jak kon, wyglada jak kon ale jakies male jak na konia...miala uszy na boki, jak zwykle gdy zastanawia sie. co o tym myslec  😀


Drugi kucyk byl dalej. Za sterta zwalonych galezi. I wkurzylo mnie ze wlasciciele nie pomyslei, ze konie moga sie poranic? Siana tez nie chcialo im sie zwalic, bylo na przyczepie. Nie chce myslec co by sie stalo, gdyby probowaly wskoczyc na mokre drewno po deszczu sie poslizgnely.



Na innym wybiegu byl krzyz, i figury wyciete z arkusza blachy:


Ogolnie przejazdzka sie udala, Babe miala lekcje przypominajaca> Miejsce fajne, domy i preria, szerokie i plaskie rowy melioracyjne, rozne typy straszakow typu ozdboby na plotach i na podworkach, wielka kaluza na czymis wjezdzie na podworze, przez ktora zajelo mi 10 minut zachecenie babe do przejscia, krazylysmy w kolko, robilysmy zwroty itp, az w koncu sie poddala, zwir o roznej wielkosci i konsystencji, koleiny z woda, wszystko, czego nie mam na swoim wybiegu. I zero samochodow.
Tak wiec wracamy do podstaw-cwiczenia na posluszenstwo, trzymanie tempa, koniec z ponoszeniem i zmianami szybkosci bo przed nami otwarta prerria. Do zapamietania na przyszlosc-przez droge bede jednak przeprowadzac ja w reku lub przewozic ja w przyczepie wi tedy rozladowywac. Za duzo samochodow, nby bezpiecznie przekraczac na koniu. I nie, nie boi sie samochodow, ale ja sie boje, ze cos mi nagle wyjedzie lub ona ise wkurzy czekaniem i zacznie mi tanczyc na poboczu.

Wiekszosc czasu i tak jezdze na Shy, ale musze robic powtorki z rozrywki i dla Babe  🙄
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
07 lipca 2017 17:56
Planta: skóra i kości ten kucyk palomiono w oddali 😕
Ten z bliska tez nie taki okragly, jak wydaje mi sie, ze kucyki powinny byc. Tu jest jego inne ujecie.

Jak bede jutro z Shy to zobacze, jak to wyglada. Moze uda sie zobaczyc wlasciciela i pogadac.
Minuta stępa a potem na łąkę galopować i skakać krosówki,


To chyba faktycznie typowo irlandzkie podejście, bo mam w stajni od kilku miesięcy irlandczyków. Jeżdżą GP w skokach, ale takich podstaw jak wyczyszczenie kopyt czy rozstępowanie konia nie znają. Konie stoją cały dzień w boksach, wychodzą na trening i tak prosto z boksu wyprowadzone od razu do kłusa, za chwilę drążki, skoki.. Dziwie się, że żaden jeszcze nie jest kulawy.. Oczywiście po treningu też na stęp nie ma co liczyć, 2 kółka najwyżej i do widzenia.
gllosia, w UK jest całkiem podobnie w większości wypadków.
Mamy kogoś kto ma doświadczenia z pracą (m.in. przy koniach) w Szwajcarii?


kajpo, co chcesz wiedzieć i na temat którego kantonu? Ja mam obcykany ZUS, podatki, pozwolenie na pracę oraz generalnie mentalność. Ale przy koniach w Szwajcarii nigdy nie pracowałam (moi znajomi tak).
Dzis pojechalam w to samo miejsce na Shy. Tak wygladaja kucyki z bliska;




Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
08 lipca 2017 21:57
Jak z opuchlizną głodową.
Myslisz, ze zdjecia wystarczylyby do zawiadomienia Animal Control? zastanawialam sie czy to moze skutek zarobaczenia czy bardzo malej ilosci lub kiepskiej jakosci paszy. Jedyna pasze jaka widzialam to kostka "czegos"-trudno ocenic z daleka, na tej przyczepie. Chwasty z gatunku niejadalnych, bo moje konie tez je omijaja na pastwisku.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się