Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

U mnie przyszedł kryzys :/
7kg spadło ładnie i szybko, ale od miesiąca z hakiem waga zatrzymała się na 80-81kg i nie chce ruszyć dalej... Jutro idę do knajpy w ramach restaurant week, potem na nowo zagonię się do galopu w kwestii aktywności fizycznej. Dzikie nadgodziny w pracy (kolega wylądował na 3-miesięcznym L4 i pozostali dostali taki 'prezent'😉 nie pomagają, bo jak wracam do domu po 12h użerania się z ludźmi to ostatnie na co mam ochotę to dodatkowe męczenie się :/
Musiałam gdzieś ponarzekać :/
Bo te slim Fasty, euro diety, diety Cambridge, to po prostu mniej lub lepiej zbilansowane sztuczne posiłki. Glodzisz organizm ale jakieś podstawowe mikro, makro, witaminy wprowadzasz.
Gillian   four letter word
11 kwietnia 2019 22:18
Nie jest to metoda długoterminowa. Muszę zrzucić przynajmniej 5 aby zacząć ćwiczyć - w tej chwili się nie odważę, moje kolano może tego nie przeżyć. Może się uda. Na potem mam rozpisaną dietę od dietetyczki ale czeka na lepsze czasy, jakoś nie mogę się do niej zebrać. Zastosuję ją kiedy znudzą mi się ulepki lub osiągnę wagę, o której myślę.
Wiem. Też miałam swego czasu takie techniki. Żeby zaskoczyło, żeby skurczyć żołądek, żeby złapać motywację itd.
Gillian   four letter word
12 kwietnia 2019 06:29
Dokładnie o to chodzi 🙂
Góra zrobiona na siłowni i od razu lepsze samopoczucie  😀 Choroba już prawie mnie opuściła, kolano niestety nadal pobolewa. Także konie w tym tygodniu odpadają, ale jutro spróbuje zrobić nogi, tyle że bez siadów.
Mnie to kuszą pudełka na miesiąc bez weekendów... Ale się boje, że nie przyniesie to zamierzonego efektu, w końcu zaraz święta i jak zwykle będzie za dużo żarcia i dojadanie kilka dni po..

Ale jestem już zmęczona tym ciągłym pilnowaniem co jem i szykowaniem. Wiem, że jak tylko odpuszczę na tydzień/dwa od razu 3kg w góre.
Ja próbowałam z pudełkami kiedyś kiedyś i nic nie działa tak dobrze jak samodzielne przygotowywanie posiłków i liczenie kcal. Niestety. Lubię kontrolować makro, ewentualnie odjąć kalorii lub dodać danego dnia w zależności od aktywności. Cateringi są fajne, żeby zaskoczyć, albo jak okresowo nie ma się czasu na gotowanie, ale na dłuższą metę to słaba opcja.
Mnie po ok 2 tygodniach zaczynało wkurzać że ktoś ci daje na śniadanie serek a ty akurat dziś dałabyś się zabić za jajko. I to jajko laziło mi po głowie cały dzień. Albo chce ci się drugie śniadanie na słodko a masz sałatę z pomidorami. Ale bywały okresy kiedy mi pasowało. To jest różnie.
Averis   Czarny charakter
12 kwietnia 2019 11:07
tulipan, pełna zgoda. Plus mało które pudełka oferują kaloryczność potrzebną do intensywnego wysiłku. A jeśli już, to są turbo drogie.
Łatwo sobie dorzucić kaloryczność do potrzeb dni treningowych. Moim zdaniem żaden problem.
( Aczkolwiek...dla mnie jedzenie nigdy nie było i nie jest żadnym problemem  😂 )
No, ale dorzucić czyli zrobić dodatkowy posiłek? No to już bez sensu bo po to zamawiam pudełka, żeby nie gotować  😉 A dojadać przekąskami też nie chce bo mi to tylko utrudnia utrzymanie diety. Także u mnie się nie sprawdziło, ale nie wykluczone, że u innych zda egzamin. Tylko, że to nadal jest rozwiązanie tymczasowe, a docelowo i tak trzeba samemu ogarniać posiłki przez resztę życia  😉

Nie lubię też jeść codziennie kurczaka, a wieprzowiny w ogóle, a niestety przeważnie ten rodzaj mięs występuje w cateringach. Tak samo kawałeczek ciasta na drugie śniadanie to dla mnie strata kcal bo, ani się tym najeść, ani nacieszyć  😂 A już koktajle czy jogurt z musli to kompletnie nie moje klimaty, więc chyba mam za duże wymagania, żeby się wpasować w taką gotową dietę.

( Aczkolwiek...dla mnie jedzenie nigdy nie było i nie jest żadnym problemem  😂 )


Dla mnie też, nie mam też problemów z gotowaniem dla siebie, dlatego mi catering nie potrzebny  😉
Averis   Czarny charakter
12 kwietnia 2019 11:35
tulipan, właśnie miałam to pisać. Dla mnie zaletą pudeł największą jest zero gotowania. Skoro i tak mam coś robić dodatkowo/ kupować, to już wszystko wolę ogarnąć. Ja dodatkowo muszę bardzo dbać o żelazo i jego zapasy. No jakbym nie patrzyła, to żadna z gotowych diet mi nie pasuje. Ale jak ktoś na umiarkowaną aktywność i mieści się w kaloryczności, to myślę, że to spoko opcja.
Averis tak, myślę że dla osób które chcą zacząć, albo nie mają chwilowo czasu na zakupy i gotowanie to spoko opcja. Ja jedzenie i gotowanie łączę ściśle z treningiem, więc jedno bez drugiego nie działa 🙂 I tak jak na co dzień treningi siłowe mam z trenerem, konsultuję się regularnie jeździecko i jeżdżę na szkolenia, tak samo odrabiam zadanie domowe w kuchni. Po prostu podchodzę to tego całościowo i wtedy jakoś znajduję te kilka h w tygodniu na stanie przy garach  😁
Ja mam dom trzypokoleniowy. Zawsze jest jedzenie. Często ciepłe i gotowe. Dwie lodówki. Nie muszę kupować żeby coś zjeść. Więc...u mnie jest zupełnie inaczej.
halo halo, co tu tak ucichło? Ja miałam mega dużo pracy przez ostatnie dni, wczoraj głównie odsypiałam 😀 Z jedzeniem kiepsko, biorąc pod uwagę zapotrzebowanie wynikające z ilości ruchu to na pewno sporo pod kreską byłam ostatnimi czasy. Nowy tydzień więc od dziś zamierzam się jednak zrehabilitować 😀 Zdążyłam zrobić już krótką sesję jogi i właśnie wcinam kuskus z warzywami i tuńczykiem. Muszę wrócić do 4 posiłków chociaż w ciągu dnia bo inaczej nic nie będzie z moich mięśni
U mnie masakra, to co tu pisać. Infekcja minęła, ale co tylko ze 2 dni utnę kalorie, to wirus jakiś próbuje mnie dopaść. Nie mogę ciąć kalorii, bo nigdzie nie pojadę.
Do kitu. Tyle że już nie tyję.
Przymierzam ciuchy kupione na wyjazd i ... No nie tak to miało być. Obcisłe koszulki zostają w domu, organizuję sobie luźniejsze ciuchy.
tunrida, rozumiem. Ja bym też odpuściła. Co innego wyjazd do Grecji czy Hiszpanii czy innego kraju europejskiego a co innego do Afryki. Chciałabym być w jak najlepszej kondycji zdrowotnej, kondycja fizyczna zdecydowanie na drugim planie. A kiedy wylatujesz?
madmaddie   Życie to jednak strata jest
15 kwietnia 2019 07:26
ja odsypiałam w weekend. Tylko spacerowałam z psem, ale ile to, może z 200kcal spalonych 😉 Zabieram się od dziś, jedzenia w ogóle nie ogarnęłam. Coś mnie boli okropnie w plecach, na dole. Takie miejsce, że nijak tego rozciągnąć, ani nic. Zrobię dziś trening, albo będzie gorzej i w ogóle się nie podniosę z łóżka, albo się poprawi.
24 czyli za 9 dni. Postaram się jeść mniej, ale o żadnej redukcji nie ma mowy.
tunrida dużo zdrowia!

Ja jestem na city-breaku w Rzymie i pozwoliłam sobie nawet dwa razy na kawałek pizzy 😜 ale dziennie robię po 15 km na nogach, więc spalam z nadwyżką. W ogóle odpoczywam i wyciszam głowę, czuję że po powrocie będzie mi łatwiej na nowo wbić się w jedzeniową rutynę. Czuję się dobrze, więc mam ochotę na aktywność i nie mam ataków kompulsywnego żarcia. Wyjazd super mi robi, dziś już wracam do Warszawy i od jutra chcę to utrzymać!  😉
O, to już za chwilkę. To tym bardziej trzeba powalczyć o zdrowie, żadnych infekcji 😀 ciekawa jestem bardzo jak tam będzie 😀

madmaddie, może spróbuj jakiś lekki pilates albo jakiś program jogowy na plecy. Żeby Ci się gorzej nie zrobiło

infantil, super, zazdraszczam  😍 kocham Rzym bardzo, mam same dobre wspomnienia ale zawsze jakoś leciałam tam poza sezonem więc ani upały mnie nigdy nie dopadły, ani jakieś mega wielkie masy turystów (choć turystów to tam zawsze dużo). Enjoy i wracaj naładowana pozytywną energią 😀
efeemeryda   no fate but what we make.
15 kwietnia 2019 08:12
Ja miałam cheat weekend, boje się stanąć na wagę  😵  🤬
W sobotę absolutorium mojego Tżta, nasi rodzice się poznali, więc byliśmy w restauracji, wczoraj za to na wyczekiwanym wege festiwalu. 5 tyś kcal nie zjadłam, wiec nie powinnam utyć, ale woda się pewnie zebrała, biorę się w garść, żeby na święta być w formie  😉
Zaliczyłam 20 dni pod rząd koncentracji li tylko na sprawach zawodowych. Dwa spore projekty w pracy + pisanie wniosków na zlecenie. Nadal nie ustabilizowałam rytmu dzień-noc, po tym jak zarywałam nocki w weekend zmiany czasu. A ostatni i poprzedni weekend spędzałam w pracy do 14 godzin dziennie. Wczoraj rano jeszcze ustalałam jedną sprawę zawodową, ale od południa na szczęście. To za mało na regenerację, ale chociaż trochę odpoczynku. Według ustaleń mam móc odebrać nadgodziny w tym tygodniu, więc jest szansa, że odgruzuję mieszkanie i rzeczywiście złapię oddech.

Od ponad 10 dni nie zapisuję, nie liczę i nie planuję posiłków. Myślę, że kalorii nie przekraczałam, ale regularność jedzenia i rozłożenie makro na pewno szwankowały (mało białka na rzecz węglowodanów). Waga się wahała, ale dzisiaj ostatecznie, na szczęście, bilans to tylko +1 kg. Całkiem ok jak na mnie.  Do Świąt pewnie tego nie zbiję, ale będę się starać. A od 23 kwietnia już wracam na 100% do właściwego rytmu.
Gratuluje wszystkim, które się trzymały w tym tyg.  🤬 dla tych, co nawaliły!

U mnie było totalnie bez pilnowania diety, ale za to z rozsądkiem. Chciałam sobie zrobić dzień poszczenia w czw., ale przedpołudnie spędziłam w stajni i jak wróciłam to rzuciłam się na lodówkę jak hiena. Przez dwa dni byłam głodna  🤔wirek:

Generalnie po drugiej jeździe nie mogłam wczoraj chodzić. Przywodziciele mnie tak kooooszmarnie bolały, spuchły jak balony.... także jest prawdą to, co kiedyś tu omawiałyśmy. Kiedyś jak jeździłam dzień w dzień w życiu mnie tam nic nie bolało. Ale po takim odwyku.. no dramat. Chodziłam jak na beczce. Jutro znowu stajnia, w czw. znowu stajnia. Na szczęście mój mężczyzna wymasował mi udka jak zawodowiec, natarł voltarenem i dziś jestem jak nowo narodzona  😍

Powrót do koni wiąże się u mnie z dziwną rzeczą. Od kilku dni budzę się o 4 nad ranem wyspana... Oczy jak pięciozłotówki i koniec spania. Obłęd. Kładę się koło 23/24. Wcale mi to nie odpowiada. Taka bezsenność o świcie.
To może być z dotlenienia?
Ja to przeceniłam swoje możliwości.
Zapisałam się na początku marca na bieg 5km, który jest na koniec kwietnia z myślą, że mam 2 miesiące dam radę się zmobilizować. Dodam, że zapisując się na bieg nie byłam w stanie przebiec 1km.
No, ale w marcu nie biegałam wcale, zaczęłam trochę w kwietniu w cieplejsze dni i dalej jest dramat. Mam teraz dylemat czy w ogóle tam startować...

falletta, jak Twoja akrobatyka i woltyżerka? Pokaż coś nowego! 😍


Woltyżerka leży i kwiczy  🙁 minusem wielkich ośrodków są masowe imprezy i teraz przez cały kwiecień nie mam zajęć... Zaczęłam się zastanawiać nad zakupem sprzętu i ćwiczeniem na swoim nowym rumaku (robiłam pobieżnie próby i wydaje się, że psychicznie by to dźwignął ale obawiam się, że jak zacznę to robić na własną rękę to utrwale sobie tylko złe nawyki, musiałabym to skonsultować z trenerem). Wracając wspomnieniem do mojego ostatniego treningu to byłam przegrywem. Ćwiczyliśmy na koniu, który bardzo aktywnie pracuje grzbietem. I o ile to jest duży plus dla zaawansowanych, bo koń 'podbija' i pomaga w ten sposób przejść do skomplikowanych figur o tyle mi było bardzo trudno złapać równowagę i właściwie walczyłam o utrzymanie się na pokładzie żeby spektakularne nie całować piachu 🤣

Na akrobatyke bez zmian regularnie 1x w tygodniu. I wydaje mi się, że jakieś tam postępy robię. W zależności od ćwiczeń, różnie to wychodzi ale chyba do przodu. Generalnie jestem prze szczęśliwa po tych zajęciach. Moja siostra wraz ze swoim chłopakiem zaczęli jeździć ze mną, także coś w tym jest. Mnie uzalżniło ;p Standardowo fotek nie mam, skleiłam jakiś mini klip. Ale to serio 1/100 tego co tam robię, zwyczajnie nie ma czasu i głowy do nagrywania, dlatego tylko takie o byle co

Tunrida mnie zainspirowała, i też sobie zrobiłam foto pleców. Nie mam pojęcia jak się robi tego typu fotki sylwetki, ale się napięłam jak umiałam  😁
aga, biegnij, najwyżej trochę będziesz szła. Ale jak powolutku zaczniesz, to jestem pewna, że dasz radę.
Zrób dzisiaj 3km. Ale takim świńskim truchcikiem. Większość biegaczy za szybko zaczyna, serio  🙂

falletta, ekstra, widać w tym radochę 🙂 Bardzo pozytywny klip!

Averis   Czarny charakter
15 kwietnia 2019 09:51
aaga84, startuj. Limity są zazwyczaj takie, że można ukończyć po prostu szybko idąc.
Meise widzę, że moja nauka nie poszła w las 😀
Averis, nie poszła 🙂

I dzięki temu na nowo znajduję przyjemność w bieganiu 🙂 dziś się wybieram 🙂

edit. Jak to mówią, mogę szybciej, ale wolę dłużej  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się