wyczynowiec-wariat czy bohater?

nawet na 3 tys metrow oddycha sie ciezej, ale to raczej logiczne i po to sie trenuje i/lub bierze butle z tlenem. To sa oczywiste oczywistosci o ktorych nawet nie ma sensu wspominac!
Ty tez tam nie bylas, wiec co takiego Cie wkurza?
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
19 września 2013 20:04
pisalas o Everescie i kolejce, o wielu ludziach wchodzacych jednoczesnie. Majac kogos innego/wielu ludzi w zasiegu wzroku masz duzo wieksze "pole manewru" na ratunek, ot i tyle.

i w takim razie nikt nigdy nie powinien oceniac niczego w czym nie bral udzialu. Tak sie chyba nie da, nie sadzisz? Zasady sa zasadami.
Stalo sie co sie stalo, nic tego nie odwroci, ale kazdy ma prawo do powiedzenia swojego zdania na ten temat, bo to jest sprawa publiczna.



nie znam ani tych osób, ani specyfiki Himalajów, szczegółów wyprawy. Jak moge oceniać kto popełnił błąd. Nie znam sie na pilotowaniu samolotów ani na manewrach wycieczkowcem. nie wypowiadam się na temat katastrofy smoleńskiej ani costa concordii. Z przyjemnością ocenię akcje ratownicze w Polsce, bo znam nasze wraunki, służby i procedury. I jak to wygląda w praktyce.
nerechta, tak ogólniej, to wkurza mnie ocenianie przez ludzi (tych nie mających zielonego pojęcia) wydarzeń o których nie powinni wypowiadać się wcale (Broad Peak, Smoleńsk).
Ja mam zielone pojęcie (bardzo zielone) i nie oceniam nikogo z Broad Peak, bo mnie tam nie było, więc de facto guzik wiem.
Cenię sobie natomiast wypowiedzi specjalistów, które niestety giną w lawinie ocen laików.
ale gory to gory, nie pilotowanie samolotu czy statku. Sa zasady wspolne dla wszystkich gorolazow, czy pojda w Tatry, Alpy czy Himalaje. Nie wyobrazam sobie schodzic sama z lodowca czy po stromej skale. Jesli nie mozesz liczyc na partnera to wyprawa nie ma sensu bo jest po prostu niebezpieczna. Nie ma sensu tez klocic sie o czyjas wine, po to powstala komisja zlozona z ludzi ktorzy paraja sie tym od wielu lat zeby ocenic na chlodno sytuacje. I ocenila, jedni sie zgodza drudzy nie, to jest duzy moralny problem, ktorego nie da sie rozwazyc pod tylko jednym katem. Bo z jednej strony widzisz dwojke ludzi ktorzy "uciekli" przed smiercia(?), i rodzine drugich ktorzy czuja zal do pozostalych przy zyciu. I ja tez na milion procent taki zal bym czula gdyby ktos mi bliski zostal zostawiony sam sobie. No, niewazne zreszta. Mozna by gadac i gadac a i tak kazdy ma prawo do wlasnych opinii i tak to jest i bedzie 🙂

yengua a skad wiesz ile z wypowiadajacych sie ludzi jest totalnie zielonych? Moze wlasnie wiekszosc nie jest zielona i mowi z wlasnych doswiadczen(niekoniecznie himalajskich, ale gorskich)? To ze kogos nie bylo na Broad Peak nie znaczy ze nie zna sie na rzeczy.
Przeczytałam niestety dość szybko ten raport, z chęcią wypunktowałabym kilka niejasności, jednak nie wiem czy ma to jakikolwiek sens. Trochę śmieszy mnie powaga tego pisma, ton jakim jest napisany przypomina mi raport ze Smoleńska. Zapomina się chyba o tym, że ci ludzie tam poszli dobrowolnie bez żadnego przymusu. Kozioł ofiarny został znaleziony, łatwiej byłoby gdyby i Artur i Adam zostali na BP na zawsze, wtedy można by ich wychwalać pod niebiosa jako bohaterów, a tak trudno, trzeba kogoś obwinić. I nie będę się wypowiadać na temat tego czy tam się da rzeczywiście na kogoś zaczekać czy jednak nie, bo mnie tam nie było i nigdy mnie nie będzie, więc naprawdę nie mam prawa głosu w tej sprawie. Jednakże śmieszy bardzo Anna Czerwińska która chyba się troszeczkę zagalopowała w swej ocenie względem Adama, zapomniał wół jak cielęciem był.
Cytuję Czerwińską z wyprawy na Nangę:

A.Cz.: Skądże. Każda szła swoim tempem. Wanda miała zresztą jakieś problemy ze zdrowiem i przez pół godziny musiała na leżąco "odpoczywać" na wysokości 8000 m. Zostałam przy niej i nawet się bałam, że stracę szczyt. Kryśka jak zwykle była najszybsza i poszła torować drogę. W końcu Wanda poczuła się lepiej i mogłam kontynuować wspinaczkę. Pozostawałam w kontakcie wzrokowym z Kryśką, która weszła pierwsza, ale na mnie nie poczekała. Twierdziła, że zawsze się grzebię. Dzieliło nas może 15 metrów. Miałam nawet o to do niej pretensję, bo była piękna pogoda, poza tym chciałam mieć w końcu jakieś wspólne zdjęcie. Wanda weszła ponad godzinę po nas. Powinnam zaczekać na nią, ale bałam się, że nie zdążę zejść przed nocą i pognałam na dół.

Pani Czerwińska głośno i wyraźnie od samego poczatku zarzucała Adamowi, że pognał, że nie zaczekał, a sama zrobiła podobnie, również inne osoby zachowywały się w podobny sposób (osławiona Wanda Rutkiewicz)
Przeczytałam kilka książek, relacji, pamiętników z wypraw i takie sytuacje były opisywane. Ogólnie Adam ma przewalone do końca życia w tym momencie, szkoda mi go, ale też go nie usprawiedliwiam, bo nie mnie to oceniać.
Wkurza tylko nadal cały rozgłos i szum, raz na tydzień/dwa widzę jakieś nowe pitu-pitu na onecie albo innym marnym portalu, po co to potrzebne? Po to żeby pianę bić, ten spot nie potrzebuje rozgłosu, niech będzie niszowy taki jak był.

edit: Z chęcią chciałabym zobaczyć raporty z lat 80 i 90- tych mnóstwo naszych ludzi zginęło, jednak wtedy były inne czasy. Teraz jesteśmy mistrzami w tworzeniu wszelakich raportów i powoływaniu komisji, normalnie Polak- ekspert od wszystkiego.  😀iabeł:
edit 2: Udało mi się wynaleźć rozmowę Kamila Durczoka z Anną Czerwińską i Krzysztofem Wielickim(wielkie brawa za czujnośc i przygotowanie do wywiadu), zaczyna się od 14 minuty, a od 24 minuty jest totalna miazga, Czerwińska nie wie co ma powiedzieć, zaczyna się jąkać.

http://faktypofaktach.tvn24.pl/kazdy-ekspert-powinien-miec-swiadomosc-kresu-swoich-kompetencji,355701.html#autoplay
hanoverka, w 100% się z Tobą zgadzam, a już szczególnie do braku konsekwencji Pani Czerwińskiej, która sama niegdyś mówiła tak: "Wanda weszła ponad godzinę po nas. Powinnam zaczekać na nią, ale bałam się, że nie zdążę zejść przed nocą i pognałam na dół."

nerechta, śledziłam z bliska losy himalaisty od czasów gdy chodził po górach typu Śnieżka po 8tysięcznik. Góry powyżej pewnych wysokości rządzą się swoimi prawami i trudno je porównywać do tych niższych. Niska temperatura (np. minus 50), niedobór tlenu, bardzo trudny teren, to są warunki w których organizm człowieka nie funkcjonuje normalnie. Dlatego doświadczenie nawet na wysokościach typu 6000m nie świadczy o wiedzy na temat warunków powyżej tej wysokości.

Przytoczę niepublikowaną wypowiedź zdobywcy 8tysięcznika (cytat sprzed 2012r.)
"Przy ataku szczytowym powyżej 8000m nie ma czekania, chodzenia za rękę itp., to nie wycieczka szkolna . Idzie się na szczyt, chwila i dół,  czekanie nie ma sensu bo na tej wysokości gdzie jest o 65% mniej  tlenu w powietrzu  każda minuta przebywania to coraz większa deterioracja, która prowadzi do obrzęku mózgu. Przy działalności o charakterze sportowym (bez tlenu, bez szerpów, o własnych siłach) trudno ciągnąć drugą osobę, a o niesieniu nie ma mowy, można tam tylko zostać i bez sensu razem umrzeć. Ponadto schodzenie w trójkę zajmuje dużo więcej czasu. Tym różni się himalaizm od alpinizmu czy taternictwa, że w Himalajach trzeba działać w dużym stopniu samodzielnie, zwłaszcza w ataku szczytowym(odsyłam do historii)."
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się