"Nie ogarniam jak..."
busch, to musi być trudne. Ja robiłam na onkologii tylko miesiąc i faktycznie z czasem da się jakoś przywyknąć do pewnych rzeczy, ale są przypadki, które zostają w głowie. Np. pan, którego przetaczano już tylko po to, żeby doczekał do narodzin wnuczki. Przez ostatnie 5 lat widziałam już setki pacjentów, ale do tej pory pamiętam jego nazwisko i mam przed oczami twarz
CzarownicaSa, Uwielbiam Cię za szczerość. :kwiatek:
Ja w Twoim wieku byłam tak głupia i pewna siebie, że żal.pl 😵
A Ty, mimo młodego wieku masz w sobie tyle mądrości życiowej, umiejętności przyznawania się do błędów i wyciągania wniosków... że aż zazdroszczę Raji, jaką fajną ma mamę.
Szacun! 😀
I sorry za offtopa. :kwiatek:
Fajnie, że tacy ludzie są, bo są potrzebni. Ja bym wykitowała po dniu.
Masz na myśli onkologów?
Mnie zawsze "pociagały" ciężkie tematy, miałam kilka razy do czynienia ze śmiercią i z przygotowaniem do niej.
Ale nie wyobrażam sobie tego na co dzień. Obcowanie ze śmiercią w pracy i wracania do domu po oddźieleniu pracy od domu.
Julie jeszcze długa droga i masę błędów przede mną, ale dziekuje :kwiatek: 😡
busch, balansowanie miedzy zaangazowaniem a zdrowym dystansem to sztuka ktorej nikt jeszcze nie opanowal w stopniu mistrzowskim. Mysle ze wiekszosc osob pracujacych w takich miejscach przechodzi przez epizody wypalenia, miewa jego objawy. Tylko psychopata moglby nie przezywac tych najgorszych spraw.
Julie, i onkologów i prokuratorów i policjantów i ludzi, którzy muszą się stykać z różnymi koszmarnymi rzeczami. Mi często ciężko muchę zabić, bo przecież też ma prawo żyć...
No, rozumiem.
Ja nie umiem zabić niczego oprócz komara, a moje dziecko, tak jak ja, reaguje na widok pająka "oooooooo jaki piękny pająk!!!!", bo nie zna reakcji "o fuuuu".
Przepraszam, że o dzieciach jeszcze wspomnę, ale popłakałam się kilka miesięcy temu jak bóbr (po fakcie), jak moje dziecko podeszło do kobiety na wózku inwalidzkim, by podziwiać fantastyczne w jego mniemaniu kółka. Sam zainicjował rozmowę, pogadał z Panią, pośmiali się... A ja ukrywałam wzruszenie.
Potem zakomunikował mi, że on też by chciał, tak jak ta Pani, mieć chore nóżki i jeździć na takim wózku.. Nauczyłam się, że empatia i ciekawość w najczystszej postaci jest naturalna, tylko potem ktoś/coś każe nam odwracać wzrok.
Ja to mam spory problem, na przykład żadnych filmów o wojnach oglądać nie mogę, w LO miałam problem jak przerabialiśmy materiał II WŚ, bo odmówiłam kategorycznie czytania pamiętników i innych powieści. Smutnych filmów nie oglądam, programów o adopcjach, biednych zwierzętach, ofiarach kataklizmów, bo potem nie mogę przestać myśleć. Za to puszczam sobie Kubusia Puchatka 😀
A ja myślałam, że jestem dziwna bo przeryczałam całe zwiedzanie obozu Auschwitz-Birkenau. Dziwnie się na mnie patrzyli a ja sobie tak chodziłam i beczałam. Nie mogłam się ogarnąć za nic, przygniotło mnie jak głaz.
Gillian, nigdy w życiu bym nie pojechała, bo bym nie zasnęła więcej. Historię znam, ale wolę suche fakty. Jak nam puszczali na historii film, to musiałam wyjść.
Pojechałam na lajcie, nie myślałam zbytnio co tam zobaczę, przygotowanie do wejścia trwało długo zanim się grupa ogarnęła. Zaczęliśmy chodzić i tak mnie siekło, że masakra. Do teraz na samo wspomnienie mi się łzy zbierają. Nigdy więcej nie będę jeździć w tego typu miejsca. Za dużo.
Ja nawet wiadomości nie mogę oglądać.
Ale jak trzeba pomóc, to z zimną krwią, jestem pierwszą trzeźwo myślącą, nie panikującą i działającą. 😁
Ja też się wczuwam strasznie jeśli chodzi o choroby, zwłaszcza nowotworowe. Jest znośnie, póki widzisz kogoś pierwszy raz, bo co jak co ale to po prostu kolejny pacjent z chorobą, któremu trzeba pomóc. Gorzej jak się zacznie rozmawiać, poznawać kontekst, sytuację rodzinną danej osoby. Ciężko. Myślę, że jeśli będę kiedyś chciała faktycznie pójść w onkologie (a nie wykluczam tego) to raz na jakiś czas spotkanie z psychologiem jest niemal obowiązkowe.
vanille, wstrząsające... właśnie o takich historiach myślałam w moim poprzednim poście.
kujka, szkoda, że tylko psychoterapeuci mają służbowy obowiązek odbywania terapii 😉.
BASZNIA, to jest koszmar, twórcy powinni się puknąć w głowę, bo takie rzeczy w normalnym człowieku zostają, nie pozwalają spać, coś nie do opowiedzenia. W sumie to nie wiem jak radzą sobie policjanci, prokuratorzy, sędziowie. Nie wiem i nie chcę wiedzieć.
No właśnie sobie nie radzą... mieliśmy kumpla wywiadowcę. Wszystko robił. Jak go na pedofili przenieśli nie dał rady..
BASZNIA, nie dziwie sie 🙁
Gillian, ja miałam dokładnie to samo jak czytałam "Medaliony"
A po książce " Byłem asystentem doktora Mengele" nie mogłam dojść długo do siebie
"Numery mówią"- pierwsza pozycja w tym temacie, którą przeczytałam w wieku 13 lat.
A ja nie mogłam dojść do siebie po książce "Powstanie Warszawskie"- nie wiem, jakiego autora to było, ale z miesiąc nie spałam i odniosłam wszystkie inne nieprzeczytane książki o tej tematyce do biblioteki.
Nie ogarniam: 19.24 - SMS- dzień dobry, czy mogę dziś przyjechać na jazdę konną???
Trener potrafi skończyć o 1 w nocy, więc takie smsy/telefony to norma 🤣 miło, że spytali, mogli się o 20 zwalić do stajni ze stwierdzeniem "my na jazdę, nie byliśmy umówieni, ale my na jazdę" 😁
Facella- na szczęście zajmuję się tym bardzo sporadycznie, prowadzę tylko znajomym i nie mam etatu w stajni 🙂 A dziewucha jest moją sąsiadką i o tym wszystkim dobrze wie.
marysia550 to i tak jest normalna godzina, ja bym nie prowadziła jazdy w upał, wolę wieczorem.
Facella 24 to norma, Ja ostatnio przyszłam z koniem na hale po 24 😂 J.P dopiero zaczynał jazdę . Śmiałam się, że spać nie może 😁
Taa na MP miał jechać o 2 w nocy, skończył jeździć o północy, poszedł się pakować, zasnął i o 4-5 rano zleciał na dół z wrzaskiem "k!$%# zaspałem!!!" 🙇 jest moim mistrzem 👍
Dobra, EOT :P
monia- spoko. Mogę prowadzić do zmroku. Tylko mogłabym o tym wiedzieć wcześniej. Dzień sobie ułożyć, bo jak wspomniałam nie jest to moja praca. A nie, jak wróciłam z plażingu o 19 i jem kolację dostaję SMSa 🙂
A ja myślałam, że jestem dziwna bo przeryczałam całe zwiedzanie obozu Auschwitz-Birkenau. Dziwnie się na mnie patrzyli a ja sobie tak chodziłam i beczałam. Nie mogłam się ogarnąć za nic, przygniotło mnie jak głaz.i
Na mnie to zrobiło ogromne wrażenie. Kupowalam potem książki -l relacj etc I dluuugo dochodzilam do siebie. Natomiast historyk który jechał z nami na tą wycieczkę w drodze do Oświęcimia w autokarze opowiadał kawały o świni prowadzonej do knura..
Nie ogarniam jak można funkcjonować w ten upał... ludzie chodzą jak gdyby nigdy nic, a ja przeszłam się do sklepu i wracałam na czworaka.
Kątem oka podglądam MP w Warce - nie pojechałabym chyba. No nie dałabym rady.
U mnie całe ulice wyludnione, siedzę z psem na poddaszu i czujemy się jak w piekarniku. Mam do wanny nalaną chłodną wodę i wchodzę co pół godziny się ochłodzić. Wczoraj leżałam pod mokrym ręcznikiem, polecam 🤣
co najlepsze - nie mamy w szpitalu klimatyzacji a nawiewy dmuchają ciepłe powietrze. Niski budynek, pełno ludzi. Wyobrażacie sobie, co tam się dzieje? idę na noc, na samą myśl spływam potem.
Szczerze współczuję...
U nas ma być jutro 38*. Ja spadam za miasto siedzieć w gęstym lesie...
Ja nie umiem funkcjonować przy temperaturze powyżej 25*, jak tylko skoczy odrobinę wyżej to od razu siada mi zdrowie i na dobrą sprawę nie jestem w stanie żyć. Nienawidzę lata. I nie ogarniam jak ludzie mogą się opalać i wystawiać na słońce 🤔wirek: na samą myśl o tym robi mi się słabo