Pomoc potrzebującym (ludziom)- komu pomagać?

jak w temacie. wlasnie jestem w trakcie generalnego przegladu pokoju mojego synka i mam dylemat- uzbierala mi sie pokazna ilosc zabawek (w bdb stanie), ktorymi dziecko sie juz nie chce bawic oraz podobna ilosc ubran (rowniez w bdb stanie). i teraz mam dylemat- co z tym zrobic?
sprzedaz na allegro odpada- chce oddac te rzeczy komus, kto ich potrzebuje a nie ma funduszy na zakup. do glowy przyszlo mi kilka pomyslow:

- dom dziecka
- hospicjum dzieciece
- szpital z oddzialem dzieciecym
- caritas

co do wszelkich fundacji pomagajacym potrzebujacym mam mega uraz i szczerze wolalabym te rzeczy oddac osobiscie wybranej placowce. moze jest jakas osoba na forum, ktora ma jakis mniejszy/wiekszy oglad na to ktory dom dziecka czy szpital czy hospicjum jest najbardziej potrzebujacy w wojewodztwie mazowieckim? no i oczywiscie czy te placowki (poza caritasem) przyjmuja uzywana odziez i zabawki?

byl juz temat o pomocy miedzyludzkiej, ale tam raczej temat przewodni to znieczulica etc. a mi nie do konca o to chodzi 😉
zen, a moze po prostu na volcie ktos potrzebuje?
ja ciuchy takie porządne oddaje dla jakiejs dalekiej rodziny K. a reszta do kontenera
czasem po prostu stawiam tez koło smietnika u mamy na osiedlu i po poł godz go nie ma
BTW moja mama pracuje w przedszkolu i chętnie przygarniają zabawki od rodziców wiec moze to tez jakis trop?
Właśnie, może poprostu poszukać jakiejś konkretnej osoby, samotnej matki lub ludzi ciężko dośwaidczonych przez los. Masa jest takich osób które z ogromną radością przyjmą takie rzeczy.
zen-- parwie każdy dom dziecka,szczególnie "małego dziecka" przyjmie rzeczy,hospicja też.Wystarczy poszukać w necie jakiegoś w Twojej okolicy,pojechać i dać.Wcześniej możesz zadzwonić i zapytać czy porzebuja.
zen ja zawsze oddawałam rzeczy konkretnej rodzinie wielodzietnej, gdzie bylo wiele mnałych dzieci. Byli bardzo wdzieczni. Teraz wrzucam ciuchy do kontenera, bo mam na przeciwko domu.
Popytaj znajomych, moze znaja jakas biedna rodzine z malymi dziecmi, moze masz takich sasiadow i nawet o tym nie wiesz.
chcialabym trafic w takie miejsce najbardziej potrzebujace, rozeznania nie mam zadnego. kontenerow u nas sie boje- bo sa regularne wlamania do nich i rzeczy zgromadzone zostaja przejete przez okoliczne pijaczki- pewnie je sprzedaja gdzies dalej?

mieszkam na nowym osiedlu, nie ma tutaj ludzi bardziej potrzebujacych niz normalny statystyczny polak. kilka niskich blokow a w nich glownie mlodzi ludzie, jest jeszcze niewiele dzieci.

raczej wolalabym jakiemus osrodkowi przekazac, tylko teraz wlasnie mam dylemat gdzie najbardziej beda potrzebowac? co do schronisk dla psow to wiem gdzie wiezc, a tutaj tak mi nawet glupio, ze jesli chodzi o pomoc ludziom to naprawde nie wiem kto jej najbardziej potrzebuje. nie chcialabym wspomoc placowki, ktora w miare dobrze prosperuje, przy zalozeniu, ze gdzies jest inne miejsce, ktore jest bardziej potrzebujace.
Oj... moje historie z pomaganiem to by się tu pewnie nie pomieściły.
Jeśli mogę radzić- oddaj rzeczy jakiejś instytucji .
Nie konkretnej osobie/rodzinie. Niestety tak.
Pomoc komuś ,kogo znasz a co gorsza widujesz często może przemienić się nieoczekiwanie w koszmar.
Obdarowany najpierw jest wdzięczny i miły. No to znów pomagasz i czujesz się z tym świetnie - taka lekkość na duszy
i motylki w brzuchu.
Potem święta -no to już pomagasz odruchowo. I znów jest cudownie.
A potem,pomaleńku,niezauważalnie wciągasz się w nie swoje problemy ,wciągasz ... i nawet nie zauważasz,że jesteś w pułapce. A obdarowany zaczyna ponawiać prośby,mnożyć kłopoty,zwierzać się,oplatać Cię coraz bardziej.
Potem zezuje wrogo jak Twoje dziecko ma coś czego brak jego dzieciom. Potem dowiadujesz się,że za plecami gada na Ciebie złe rzeczy . Odmówisz - w drobniutkiej sprawie,bo nie masz czasu,kasy,masz inne problemy-zaczyna iskrzyć .
A jak podejmiesz decyzję-DOŚĆ- obraża Cię nie wspominając ani słowem ile skorzystał dzięki Tobie.
Być może piszę jak zgorzkniała osoba-ale ten sam scenariusz tyle razy się już powtarzał,że przyjęłam go za regułę.
Nie żałuję ,że pomagałam .Żal mi siebie ,że tyle potem miałam przykrości.
Obdarowany nigdy nie pożałuje.
kontenerow u nas sie boje- bo sa regularne wlamania do nich i rzeczy zgromadzone zostaja przejete przez okoliczne pijaczki- pewnie je sprzedaja gdzies dalej?




Z kontenerami jest jeszcze inaczej , przynajmniej z tymi  należącymi do PCK.
Otóż PCK ma zawartą umowę z firmą handlującą rzeczami używanymi.
W myśl tej umowy firma oddaje im pewien procent od sprzedanych rzeczy.

Ludzie wrzucają też do nich różne śmieci - przynajmniej w moim mieście.
Ja też miał dylemat co zrobić z rzeczami, których już nie noszę, a są w dobrym stanie- od czasu do czasu robię generalne porządki w szafach.
Po kilku bezskutecznych próbach oddania potrzebującym, teraz  pakuję w duże worki na śmieci i wstawiam do miejskiego śmietnika, gdzie często zaglądają ludzie-zbieracze, nie wiem, czy bezdomni.
Po kilku godzinach worki znikają.
taniu- ja podobnie zrazilam sie do pomocy, ale w swojej rodzinie. generalnie argumenty podobne- zobacz, nam dala to a sama ma tamto, o- kupila dziecku to a nam juz jakos tego jeszcze nie oddala.. po kilku razach mialam dosyc i przestalam w ogole dawac. lepiej przeciez siedziec w domu na zapomodze i narzekac jaki to swiat jest parszywy. ja juz mam dosyc- to sa zdrowi, mlodzi ludzie, maja warunki do pracy- ale jak osobnik wyzej sra niz tylek ma, to coz..priorytetem jest plazma na scianie- a rachunki za mieszkanie leza oplakane lzami ze dlaczego zycie jest taaakie drogie. przestalam sie interesowac i teraz chce juz oddac wlasnie do domu dziecka albo hospicjum dla najmlodszych.
Właśnie był u mnie znajomy i o pomaganiu rozmawialiśmy.
7 SIEDEM (!) lat udostępniał za darmo swoje mieszkanie "biednej" rodzinie. Ze strony żony.
Zamieszkali w umeblowanym i w pełni wyposażonym/łazienka,kuchnia,meble/ .
Przez te wszystkie lata nie zrobili NIC,żeby zadbać o swoje sprawy poza kredytami na plazmę właśnie i zagraniczne wakacje.
Teraz znajomy potrzebuje pieniędzy i mieszkanie musiał sprzedać. Uprzedzał o tym trzy lata wstecz.
W końcu się wynieśli .Zostawili golutkie ściany. 👀
Nawet parkiet zniknął. Umywalki i wanna wyrwane ,baterie, wkład kominkowy,lampy ,meble -no wszystko.
Oczywiście znacznie obniżyło to cenę mieszkania przy sprzedaży bo znajomy już nie miał czasu ani siły na remonty.
Co go na koniec spotkało? Obraza w połowie rodziny śmiertelna bo .....trzymajcie się.... nie kupił (sic!) im innego mieszkania w zamian.  👀
Pieprzone pasożyty  i tyle. Zdrowi,pracujący a jakże.
zen my w firmie zbieramy takie ubrania i wysyłamy na Suwalszczyznę (koleżanka ma namiary na wieloletnią bardzo biedną rodzinę). Raz na miesiąc - dwa robimy ogromną paczkę i wysyłamy. My się cieszymy, że możemy komuś pomóc a ludzie się cieszą bo dostają coś, co im się przyda.

Tania ręce i cycki opadają. Sytuacja, którą opisałaś po prostu osłabia...
Ten znajomy to też weteran pomagania.
Znamy się od wieków i się co jakiś czas wymieniamy relacjami kolejnych klęsk.
Pewnie wstyd się przyznawać,ale ja już puszczam mimo uszu wiele opowieści o tym jak to zły komornik wlazł na pensję i...
Wlazł,to wlazł .Bez powodu by nie właził. Ktoś tam poszkodowany jest po drugiej stronie.
Na pewno bym do tonącego rękę wyciągnęła ,ale jak ktoś tonie w wodzie po kostki -odwracam wzrok.
Trudno-pójdę do piekła i tak.
mialam ostatnio taką sytuację. Trzy worki za małych rzeczy. Część nowych nigdy nie noszonych, część wiadomo- pranych ale całych, nie poplamionych. Wszystko dziecięce. Oddałam dla dziewczyny, która ma dwoje dzieci i 400 zł na miesiąc. Wiecie co usłyszałam? Ze takie to mozna w ciucholandzie kupic i ze ona śmieci nie chce. I ze kupi sobie o.

Czesc ubranek była noszona, ale smiało na wsi po podwórku mozna smigac. Duzo było nowych rzeczy z metkami jeszcze.

Zrazilam sie 🙁
jodzi, no wlasnie.. ja tez przy okazji wiekszej 'klotni' uslyszalam, ze ona łaski nie potrzebuje i takie szmaty tez moze sobie sama kupic. moj maz nawet sie smial, ze strach wspominac o zmianie samochodu, bo juz sie uciesza, ze dostana naszego voyagera 😉 chyba ze takiego zlomu nie potrzebuja 😁
teraz juz to na smiech wszystko biore, ale podobnie jak tania, jodzi- zrazilam sie na tyle, ze wole juz jakiejs instytucji odwiezc. zadzwonilam do jednego domu dziecka, ale tam nie maja w placowce takich maluszkow- ale pani sie bardzo ucieszyla mowiac, ze juz dawno nikt nie zadzwonil w takiej sprawie do nich i jest jej bardzo milo, ze jeszcze sa ludzie ktorzy pamietaja o innych. troche mnie wzruszyla a troche zasmucila- naprawde nie ma pomocy dla takich domow od 'zwyklych' ludzi..?
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
02 października 2009 13:21
ami_071, Ja słyszałam, ze jeśli dom dziecka dostanie jakieś stosunkowo orządne rzeczy to wychowawczynie obdarowują najpierw najlepszymi swoje dzieci,a dopiero potem te dzieci z domu dziecka. Nie wiem czy to prawda, ale kilka afer już było przecie. Ja bym była ostrożna :?

Ja wydaję rzeczy albo rodzinie, albo matka zanosi do pracy i oddaje koleżankom dla ich dzieci.
Po tym co widziałam w życiu stwierdzam - nie pomagam żadnym "biednym" prywatnym ludziom. Po prostu nie, bo jest dokładnie tak jak napisała Tania. U nas też mieszkała w drugim domu "biedna" rodzina.... Mówię "biedna", bo jakoś na papierosy, alkohol, kosmetyki, fryzjera to mieli, ale na zeszyty dla dzieci do szkoły to już nie. Płacili wprawdzie czynsz, ale tak niski, że śmiech zbierał, w domu mieli tam wszystko, ale nagle zaczęli przyłazić pożyczać pieniądze, ubrania, talerze... I coraz bardziej zalegali z czynszem, którego do dzisiaj nie dostaliśmy. Byłam małą dziewczynką, kiedy mieszkająca tam kobieta powiedziała mi, że mam się wstydzić, bo moi rodzice są taacy bogaaci, a oni tu tacy biedni, nie mają nawet na chleb, a moi rodzice są bezduszni, bo nie chcą im pomóc [!] i, że ja mam iść i poprosić mamę, żeby im dała pieniądze na jedzenie [!]. W końcu zostali eksmitowani w trybie natychmiastowym. Przeprowadzili się do dzielnicy obok, widywałam ich czasem, mąż jest na emeryturze, a kobietę czasem było widać żebrzącą pod kościołem, ale ani razu nawet przez myśl mi nie przeszło by ją czymkolwiek wspomagać.
Bezrobotni, jacyś żebrzący domokrążcy, samotne kobiety z dziećmi.... cała ta hałastra miała jedną wspólną cechę - kiedy raz się im dało, byli w stanie przyłazić kilka razy w miesiącu i zaczepiać na ulicy. Nie wiem czy na naszej bramie pisze "rozdajemy pieniądze" czy co, ale co jakiś czas mamy jakiegoś takiego "domokrążcę", którym ja nauczyłam się odmawiać i po prostu zamykać drzwi. Nie wierzę takim ludziom, tym bardziej, że jak 90% powiesz "nie mam pieniędzy, ale mogę dać ci kilo cukru i chleb" to powiedzą "a to nie, dziękuję".
Stare zabawki, ciuchy i tego typu rzeczy my zwykle oddawaliśmy do domów dziecka.
Moi Rodzice mieli identyczne doświadczenia - bo najpierw było tak, że byli wdzięczni, później zaczynali wyliczać czego właściwie potrzebują. Co prawda zawsze było podejście, że jak coś z tych rzeczy, które im damy nie będzie dla nich przydatne, to mogą zrobić z tym co chcą, ale wyliczanki, że czegoś już mają za wiele, za to potrzebne jest coś innego, to była przeginka.
Obsmarowywanie za plecami też się zdarzyło.
In.   tęczowy kucyk <3
02 października 2009 14:19
Mi przyszło do głowy, że może kobiety w domu samotnej matki potrzebowałyby takich rzeczy? Do nich się może zwrócić?
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
02 października 2009 14:22
A co z więzieniem dla matek? Mówię tutaj o Krzywańcu, czy jakoś tak. Kiedyś czytałam reportaż w gazecie i też potrzebują.
Ja cały bagażnik maskotek, ubrań i nowych przyborów szkolnych oddałam caritas działającemu przy mojej parafii.
Znam parafię, znam księdza i siostry które to prowadzą (śpiewałam kilka lat w chórku parafialnym 😡 ) i wiem, że zrobią z tego na prawdę dobry użytek.
Mają rozeznanie w biednych rodzinach w parafii i na różne święta robią dzieciom z ubogich rodzin paczki z prezentami (zabawki, słodycze, ubrania i przybory szkolne).

Kiedyś też przy okazji remontu mieszkania i zmainy jego wystroju oddałam całą, nieużywaną meblościankę znajomym.
Młode małżeństwo, z dzieckiem wtedy w drodze, mieszkający kątem u teściów i bez grosza przy duszy. Już dobre 5 lat im meble służą
Mojej mamy chrześnica, jak wychodziła za mąż, w zaproszeniu pisała, aby zamiast kwiatów (taki smieszny wierszyk wymyśliła), przynieść im właśnie przybory szkolne i jakieś pluszaki, bo ona objęła swoim patronatem (a bardziej jej własny salon fryzjerski) dom dziecka i chce dzieciakom przekazać te podarki. 🙂
A ja wolę pomagać konkretnej osobie. Ponieważ 3 razy się zastanowię czy obdarowywanemu naprawdę jest potrzebna moja pomoc to nie mam problemu z wybrzydzaniem. Jak mogłam sobie na to pozwolić to wysyłałam koleżance paczki. Jeśli chcesz Zen mogę Ci podać namiary. Ma chłopczyka rok i 2 m-ce 🙂
morwa   gdyby nie ten balonik...
03 października 2009 10:07
Co do oddawania ubrań do domów dziecka, mam mieszane uczucia. Zapewne ubranka dla maluchów się przydadzą, ale co do nieco starszych dzieci, to nie wiem. W domu dziecka w naszej okolicy panuje swoisty "terror" wychowanków, jeżeli chodzi o ubrania. Jeżeli nie mają odpowiedniej metki, ubrania i buty dziwnym trafem strasznie się niszczą już przy pierwszym założeniu. O dziwo z markowymi ubraniami nie ma tego problemu - widać co jakość, to jakość. Wychowawczynie nie podejmują z tym walki. Dzięki temu starsi wychowankowie domu dziecka są jednymi z lepiej ubranych uczniów w szkole.
Magwis- ja zrobiłam tak samo. Ostatnio to norma, że pary proszą o przyniesienie w zastepstwie kwiatów przybory szkolne, maskotki, ubranka, książki, środki czystości itp
Taka moda się zrobiła, ale moim zdaniem fajna, bo przy okazji można kogoś obdarować
Laguna, też uważam że to fajny zwyczaj, bo kwiatki, nie czarujmy się- zwiędną i uschną szybko, a taka wiązanka pewnie kosztuje gdzieś od 30 zł wzwyz. Za równowartość bukietu można kupić jakieś pierdółki typu własnie przybory, maskotki itp. i przy okazji zrobić dobry uczynek 😉 Bo wiemy, że prezent, w przeciwieństwie do kwiatów, nie zmarnuje się 🙂
moj wybor padl na dom malego dziecka w warszawie (nowogrodzka 75)- jesli moze jeszcze jest jeszcze jakas chetna osoba do pomocy z warszawy i chcialaby cos dorzucic to moge sie wstrzymac i ewentualnie dowiezc wieksza paczke 🙂 rozmawialam z pania z oddzialu noworodkow- potrzebuja praktycznie wszystkiego- najbardziej pieluch jednorazowych.
Ja od jakiegoś czasu oddaję ciuchy do domu dziecka przy ul. Tarczyńskiej w Warszawie. Znam tamtejsze panie wychowawczynie, znam dzieciaki i wiem co do kogo trafia. Zazwyczaj pytają mnie czy dać te ubrania  konkretnemu dziecku, ale ja swojej ulubienicy i tak zawsze wcześniej daję do ręki to, co sobie upatrzyła. Polecam tą formę  🙂 No ale tam nie ma takich malutkich dzieci, od 6 lat wzwyż są.
Ja mam w piwnicy parę pudeł z takimi ubraniam co to, ani wyrzucić, ani w tym chodzić, bo się znudziły. Ale jakoś mi tak wstyd je komuś konkretnemu oddawać  😡 . W naszym mieście zlikwidowali wszystkie kontenery z PCK i teraz nie wiem co z tym zrobić. Do domu dziecka jakiegoś wysłać? Mam jakąś taką niemoc twórczą pod tym względem...
A my z mezem pomagamy i prywatnym i fundacjom i jak ktos poprosi.Znajoma wyslala mi maila ze jej biednym znajomym urodzil sie wczesniaczek i potrzebne sa rzeczy,wiadomo ze mnie serce scisnelo 🙂 dalam torbe ubranek,kocyki,becik,witaminki i kase w kopercie na dobry start w zyciu.Rodzice tej dziewczynki byli zszokowani i zaklopotani,ale o nic wiecej nas nie prosili a na pytanie czego im potrzeba powiedzieli ze naprawde juz nic.Pomagamy fundacji wczesniak bo po naszej coreczce wiemy co oznacza brak inkubatora itd,nasza znajoma jest tam ksiegowa i zapewnia ze to naprawde trafia na dzieci.Ale najbardziej wzruszyl nas ostatnio mail mlodego chlopaka,rok temu do Patryka trafil mail z prosba o pomoc,chlopak chorowal na raka.Patryk wyslal mu jakies pieniazki i ostatnio dostalismy list od tego chlopca.Jest juz zdrowy i bardzo dziekowal,zryczelismy sie oboje jak bobry,znalazl Patryka w necie i napisal mu maila na 10 min czytania,o spelnionych marzeniach,o tym ze warto walczyc itd.Pomagac trzeba i kierowac sie sercem ono wie komu potrzebna nasza pomoc,mozna zmieniac osoby czy instytucje.My chcemy tez wziac babcie na lekowe utrzymanie 🙂 jest u nas na osiedlu mila starsza Pani ktora zbiera na leki co miesiac a potem znika,to straszne ze starsi ludzie z fantastycznym wyksztauceniem nie maja na lekarstwa.Mamy w planie tez zaangazowac znajomych w zbieranie kasy dla dzieci na swieta,chodza do klubu i wydaja na drinki to 50zl moga dac 🙂 .Ja wyznaje zasade jesli masz w zyciu szczescie to podaj je dalej 🙂
Karola normalnie się wzruszyłam, świetni z was ludzie  👍 Oby więcej takich!!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się