Postanowiłam zepsuć Pince dzień i wyrzucić ją na dwór. Mama kategorycznie zabroniła krzycząc, że się Pinkozaur przeziębi, że jestem zimno, a ona taka biedna. Ale że jestem straszną osobą, nic sobie z tego nie zrobiłam i po chwili sPinka darła się już w niebogłosy.
Wyprowadzili ją w jakieś dziwne miesjce
Okazało się, że dziwne białe coś przypominające mleko, wcale mlekiem nie jest, a ponadto jest mokre i zimne
Kot próbował wołać pomocy, ale nikt go nie słyszał
Odszedł więc kawałek...
... i zawołał głośniej
Dziwna kobieta z aparatem nie zareagowała
Więc kot wołał dalej
W końcu zobaczył nić ratunku
Gdzie znów zawołał o pomoc...
... i nareszcie ją otrzymał
W objęciach Pani
Wyprzytulany
I wymiziany
Mógł odetchnąć z ulgą
tak w wieeeelkim skrócie wyglądał 3 minutowy spacer Pinki ;]