Podróże

Monny   bez odbioru .
28 sierpnia 2012 00:56
Z Bergamo do Centrum Mediolanu masz około godziny drogi autobusem 🙂 około 50 km, jeśli masz tylko kilka godzin na przesiadke i nie chcesz spędzić tego czasu na lotnisku to podbno naprzeciw lotniska znajduje się ogromne centrum handlowe, a 15 minut busem miasto Bergamo ponoć piękne. Wybieram się do Mediolanu w październiku i trochę czytałam fora co polecają Ci już byli 🙂
OO dzięki :kwiatek: no to pozostaje mi centrum handlowe i pochodzić po okolicy hehe. A o tym nie pomyślałam ,żeby fora inne poczytać :P Jak coś zapytać to r-v 😉 hehe
żabeczka, no nie wierzę...
Czy Ty aby nie byłaś na rastro 19 sierpnia? I nie tłumaczyłaś przez chwilę dwóm rosłym panom, na realnej wielkości czarnym, plastikowym koniu przed jednym z jeździeckich sklepów, jak działają wodze i wędzidło na konia?
Ubrana w czarne legginsy i czarną koszulkę?

Akurat wychodziłam z tego sklepu, po małej prezentacji,dla mojego lubego, hiszpanskiego osprzętu z tłumaczeniem po co i na co.
Miałam się odezwać, ale zostałam siłą odciągnięta, w ramach zemsty pewno, do stoiska ze śrubeczkami, wkrętłami i innymi cudami  😵

a jeszcze w duchu myslałam, że to może być ktoś z voltopirów  😂
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
28 sierpnia 2012 14:08
hahaha ale bania -tak to byłam ja ! Kupowałam ogłowie i pokazywałam zasadę działania  bezwędzidłówek ( ciekawiło mnie czy mają takie w sklepie)-a  raczej ja pokazywałam a mój brat próbował kumać, zeby później przekazać wiedzę sprzedawcy 🙂
Tam były dwa konie wystawione - plastikowe czarne z pełnym ubiorem. ;]
Kurcze szkoda że nie podeszłaś  😀 - re-voltowicze są wszędzie 😀

ps. Przyznaj ze niezłe siodła hiszpanskie mieli w tym sklepie  😍

A tak na boku szkoda ze człowiek nie miał wiekszej mozliwosci przewiezienia cudów które można było wyłapać na Rastro. Za dosłwonie kilka euro.
akurat panu marudnemu sprzedałam zdrowo ponad półgodzinną pogadankę na temat sprzętu, który w tym sklepie wisiał. Łącznie skąd się wzięły strzemiona i różnice między tymi klasycznymi a hiszpańskimi 😉 plus ciekawostki około jeździeckie.
W ramach pokuty zostałam zaciagnięta do wiertarko wkręcarek i różnych niteczek sreczek:P
I tym pośpieszniej odciagnięta od miejsca zła, bo miks jeździectwa i krajan na obczyźnie jest mu już dobrze znany  😁 Dosyć gadatliwa jestem 😉

No i masz, teraz żałuję, że nie postawiłam na swoim, coby pogadać!
A sklepik malutki, jak większość w okolicy. mnie to męczą takie małe przestrzenie z napstrykanymi do granic mozliwosci rzeczami wszedzie.
Ale podejrzewam, że można było wyszperać jakąś perełkę 🙂
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
29 sierpnia 2012 14:05
...hihi i ja swoją wyszperałam, za kilkadziesiąt Euro 😀
Nic no mam nadzieje że się jeszcze kiedyś okazja nadarzy aby się poznać i spokojnie porozmawiać 🙂 🙂
Ale klimat !! Aż niesamowite że się na siebie natknęłyście.  😉
Kilka pocztówek z Rzymskich Wakacji 😉











[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Za dużo zdjęć
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
29 sierpnia 2012 20:03
Ale klimat !! Aż niesamowite że się na siebie natknęłyście.  😉


Pomyśleć że chciałam nawet założyć re-voltową koszulkę na targ ale zrezygnowałam przy 40 C ;]

buyaka musimy to teraz jakoś nadrobić- to co za rok ponownie do Hiszpani?  19 sierpnia, Rastro? ( o ile wtedy wypadnie niedziela? ) 😀

Lena fotka z kościoła powala !  😍
Lena, przepiękne zdjęcia!! Ktoś po raz pierwszy zachęcił mnie do zobaczenia Rzymu, aż nie wierzę 🙂
Lena, przepiękne zdjęcia!! Ktoś po raz pierwszy zachęcił mnie do zobaczenia Rzymu, aż nie wierzę 🙂


teraz powinnam się obrazić  👿
mery, ale ja nawet nie wiedziałam że ty w Rzymie byłaś! Nie bij, nie bij 😀
fo-och z przytupem :p

żabeczka ten kościół mnie zszokował. Trafiłam tam przypadkiem, stoi przy dość dużej ulicy "sklepowej" via Nazionale, schodzi się do niego poniżej poziomu ulicy, a z zewnątrz wygląda tak


Dzionka polecam Rzym, ale nie na dzień-dwa, bo tak się nie da. Siedzieliśmy tam tydzień, praktycznie trzy pierwsze dni było bieganie od zabytku do zabytku i mnóstwo zdjęć. Dopiero jak już człowiek ochłonie i się naogląda, zaczyna zauważać różne rzeczy, trafia w ciekawe miejsca przypadkiem, włóczy się po zakamarkach.

Piękna jest dzielnica Trastevere za Tybrem, przypomina trochę krakowski Kazimierz ( z charakteru ). Zabytków znacznie mniej, mnóstwo knajpek, zaułków, osobliwości i najlepsze lody, jakie jedliśmy. Przyjemny był też spacer ( przymusowy, autobus nie jechał 😉 ) spod koloseum na Lateran, rejony Campo de' Fiori ( wokół pomnika stragany z kolorowym makaronem, przyprawami, warzywami i akcesoriami kuchennymi ) i nocny spacer nad Tybrem ( tango pod mostem gratis! ).

Na plus zaskoczyła mnie otwartość miejscowych ludzi, także tych w średnim/starszym wieku. Nie pytani pomagali znaleźć drogę, albo ogarnąć transport publiczny. Autobusy, tramwaje i metro to też duży plus - komunikacja działa całą dobę, nie zdarzyło się, żebyśmy nie mieli jak skądś wrócić, chociaż czasem trzeba było się przesiadać. No i oczywiście standardowe powody do kochania Italii, czyli jedzenie, kawa ( dzięki Bogu w Wizzie można mieć 32kg rejestrowego  😁 ) i pogoda.

Z ciekawych obserwacji, w Rzymie panuje kompletna dezinformacja jeśli chodzi o rozkład jazdy komunikacji. Mam wrażenie, że on w ogóle nie istnieje. Na przystankach nie ma informacji, co o której jeździ, więc jeździ jak chce. Czasami busy zatrzymują się na innych przystankach, niż powinny, albo nie zatrzymują się, albo kierowca mówi, że jedzie do Termini, a potem wcale tam nie jedzie i odwrotnie. Generalnie było wesoło i trzeba pamiętać, żeby wcisnąć guzik, jak się chce wysiąść. Wszelkie ogłoszenia na klatkach schodowych w miejscu, gdzie mieszkaliśmy były też w wersji angielskiej, ale chyba nawet google translate nie byłby zdolny do takiego majstersztyku. Nie zrozumiałam nic  😵 Dużo sklepów było "chiuso per ferie", trzeba się też było przyzwyczaić, że w porze sjesty nie należy się wybierać na zakupy, no chyba, że do spożywki. Mnóstwo stron internetowych lokalnych restauracji i firm jest kompletnie nieaktualna, ale to chyba typowe. Ulice są kolorowe, można spotkać przedstawicieli wszystkich możliwych kultur ( albo turystów, albo miejscowych ), to samo dotyczy sklepów i restauracji. Generalnie codziennie doceniałam istnienie klimatyzacji i myślałam, że mogłabym tam mieszkać 😉
Lena zdecydowanie się zgadzam 🙂 ja byłam też kilka dni i bardzo mi się podobało to, że jest taka typowa wrecz hiszpanska "maniana" 😉 wolno, powoli, jak przyjedzie to przyjedzie, jak nie to nie i na piechotkę 🙂 zeszłam chyba całe miasto wtedy! a i pogoda była znośna, bo ja byłam... w grudniu!
asds   Life goes on...
29 sierpnia 2012 21:55
A ja siedzę i już nogi mi chodza. Ja nie wiem jak nastepny tydzień wytrzymam. 🤣 😵
Wszelkie ogłoszenia na klatkach schodowych w miejscu, gdzie mieszkaliśmy były też w wersji angielskiej, ale chyba nawet google translate nie byłby zdolny do takiego majstersztyku. Nie zrozumiałam nic  😵

bo, żeby rozszyfrować Włocha piszącego/ mówiącego po angielsku trzeba chyba... znać włoski 😉 Ich powiedzenia, przenośnie. Jak już nie daję rady to po prostu wolę wrzucać takie wypociny w translator ang--> włoski i przetłumaczyć z włoskiego 😉

U mnie w planach też w tym roku Rzym, na przełomie października/ listopada. Dzionka, dawaj też! W zeszłym roku był "razem" Mediolan, to w tym roku niech będzie Rzym 😉
Rzym to w ogóle jest miasto pełne niespodzianek. Jak plątaliśmy się tam raz po nocy, to natknęłam się na tak przezajebiaszczą fontannę z żółwiami. Tam po prostu gdzie człowiek nie polezie to jest coś fajnego.
a ja w końcu zamiast do Maroko(strasznie zaluje, ale nie było tanich lotów...) lecę w październiku na Maltę!! ja upału nie potrzebuję, więc mam nadzieję, że będzie akurat 😉 ktoś coś może polecić 🙂?
Ja już w niedzielę do Paryża na 2 tygodnie. Nie mogę się doczekać bo pamiętam to miasto jak przez mgłę z lat dziecięcych a teraz wreszcie świadomie wszystko będę mogła zobaczyć  😅
w Niedziele wylatuje w podróż poślubną na Majorke do miejscowości Santa Ponsa, ktoś był?jakie są Wasze opinie?możecie polecić co jest warte zwiedzania?🙂 W sumie już sobie ułożyłam plan alee może coś nowego mi podsuniecie?🙂 Też chciałam do Paryża jechać ale niestety w biurach same kilkudniowe objazdówki a jednak jestem tchórz i sama boję się jechać;P
cieciorka   kocioł bałkański
01 września 2012 14:58
Idźcie z tym Marokiem, ja też chcę!!!!!

Mnie ogólnie Włochy bardzo się podobały, Rzym też, ale zupełnie inny od innych części- bardziej męczący. Niemniej, chętie bym wróciła.

Ja byłam za to Berlinie i wróciłam mocno rozczarowana. Podobał nam się tylko ostatni dzień, kiedy to zwiedzaliśmy Pergamon i byliśmy pod bramą Brandenburską.
asds   Life goes on...
03 września 2012 13:05
Dziewczyny jak sądzicie?

ładowąc szampon, odzywke i amskę do włosów do walizki? Czy kupic juz lepiej na miejscu? Na 3 tygodnie 2 prary jeansów, 1 leginsy i 1 jeansy na konie powinny wystarczeć?
ash   Sukces jest koloru blond....
03 września 2012 13:12
asds, nie bierz kosmetyków. Kupisz na miejscu. No chyba, że jestes alergikiem i masz jakieś specjalne.
asds   Life goes on...
03 września 2012 13:25
Neutrogene do skóry biorę z soba obowiązkowo. Bardziej martwi mnie spakowanie wszystkich moich specyfików do włosów.
ash   Sukces jest koloru blond....
03 września 2012 13:28
Ja nie brałam nic do włosów, ani żadnych żeli pod prysznic. Zawsze kupowałam na miejscu.
asds   Life goes on...
03 września 2012 13:29
No to 3 kg z bagażu juz mniej....Teraz pozostaje odsiwe ciuchowo-obuwniczy
Oj nie marudź! Chciałabym mieć takie dylematy moralne teraz  😁 co zapakować na trzytygodniowy wyjzad.
asds   Life goes on...
03 września 2012 14:57
pokemon


Ja na to patrze tak....W końcu od kiedy studia skończyłam wyjeżdzam na porządny urlop. Co prawda jak juz szaleć to szaleć, więc zmieniam kontynenty i z 14 h w powietrzu mnie czeka! ALE w końcu la urlop! co prawda sama jade ale co tam!
marudzisz dziewczyno!

bierzesz jedne gacie na tylek i dwa t-shirty a reszte kupujesz za oceanem  😜 😜 😜
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się