My dziś mieliśmy akcję z rana. W nocy słyszałam, jak któryś kot skądś spadł, bo hałas było ostry, ale spałam dalej.
Rano- nie ma Rudej. Obszukałam cały dom, znalazałam ją schowaną w kącie. Łapa przednia nie działa, boli, nie pozwala jej dotykać. Ale zmartwił mnie stan ogólny kota. Położona leży, łeb opada, oczy się zamykają. ( a to u niej MEGA DZIWNE) Brzuch wzdęty jak balon. Oddechów- 94/minutę. Od rana rozmasowałam jej brzuch, poprawiło się. Telefon do wetki, że jedziemy. Telefon do pracy, że na razie nie przyjeżdżam na 8😲0, a co potem to nie wiem. Już oczami wyobraźni widziałam, jak dymamy do Legionowa do Kliniki 120 km.
Na szczęście po rtg łapa cała. Kot tak reagował po prostu z powodu bólu. Stąd wygląd miał jak umierający. leki podane, kot będzie żył.
Masakra z tymi kotami. Gorzej jak z dziećmi. 😉
Ruda już po lekach w drodze do domu.