Co mnie wkurza w jeździectwie?

Perlica, tylko co innego rozruch po kontuzji, a co innego niedoleczona kontuzja. Sama bujam się od czerwca z kulawizną ciul wie skąd i też nie jeżdżę. Koń łazi w karuzeli i na padok, bo jest nieregularny nie w ciul kulawy, a nie chcę aby się zastał... wet raz w tygodniu, już rozłożył ręce. Czekam na jeszcze jedną konsultację, jak nie pomoże to klinika... tylko tu też każdy mówi "tu jedź, tam nie jedź" i słabo to wszystko wygląda 🙁
A koń w tak bojowym nastroju, że w sumie z wetem się śmialiśmy, że jeździć mogę, bo w galopie i brykaniu nie widać, że kulawy a kłusem nie ujadę metra 😉
_Gaga, w takiej sytuacji jedzie się do kliniki na badanie typu scynty , jeśli nie wiaodmo która noga, bo rozumiem tego nie wiecie?
Nie mniiej jeśli nie pojeździsz tego konia uczciwie codziennie to scynty też nic nie pokaże i tylko wydasz kasę. W sytuacji nie oczywistej konie trzeba jeździć,żeby okulawić go na tyle by można było zdiagnozować.
A i może się okazać, bo czasami tak się też dzieje ( ale raczej w przypadku młodych koni) że klinika potrzebna nie będzie, bo koń wejdzie w robote i się naprawi.
Perlica, wiemy która noga, wiemy nawet który staw (prawy biodrowo krzyżowy). Po konsultacji z drugim wetem, albo ostrzykamy na miejscu, albo w klinice. To akurat trudne miejsce do ostrzykiwania...
Jak jeżdżę jest gorzej, więc nie jeżdżę...
Wkurza mnie, że bujam się z tym od początku czerwca , bez poprawy (ale i bez pogorszenia).
_Gaga, to jak wiesz która noga i który staw to czemu nie ostrzykane do tej pory ?
Co jest trudnego w ostrzykaniu tego miejsca ?🤔
To rutynowe ostrzykanie skoczków.
Dluga igła, usg, trwa 1 minutę. Ostrzykanie nie od góry, a od tyłu niestandardowe jest trudniejsze i nie każdy wet to robi.
Ale klasyczne ? Nie czaję.
Perlica, super, że to standardowe. Przydałby się jeszcze lokalny wet, który to zrobi... z tym, że taki nie istnieje i muszę ściągać i czekać na termin.
_Gaga, ortopeda , macie tam chyba Kujawskiego ?
_Gaga, jak mnie krzyżowo biodrowy niedawno bolał to myslalam, ze to już koniec. Każdy ruch bolał jak diabli, nie wyobrażam sobie jeździć konia w podobnym stanie, moim zdaniem dobrze, że nie jeździsz.
Fokusowa, ale konia zdiagnozowanego nie ma potrzeby jeździć, trzeba ostrzykać.
Jeździ się konie przed scyntygrafią, żeby pokazała co ma pokazać , a nie tylko kompensację.
karolina_, jakbym czytała o swojej kobyle. Dokładnie te same objawy. I przejście w górę- "truchcikiem'.
Perlica, wiemy która noga, wiemy nawet który staw (prawy biodrowo krzyżowy). Po konsultacji z drugim wetem, albo ostrzykamy na miejscu, albo w klinice. To akurat trudne miejsce do ostrzykiwania...
Jak jeżdżę jest gorzej, więc nie jeżdżę...
Wkurza mnie, że bujam się z tym od początku czerwca , bez poprawy (ale i bez pogorszenia).

_Gaga, zanim zawieziesz na scynty (cena nerki na wolnym rynku😉 czy ostrzykasz to może spróbuj do siebie ściągnąć Andrzeja Czak (Czaka? nie wiem czy to się odmienia).
To jest fizjo ale taki bardzo specyficzny. Bardzo dobry w diagnozowaniu i nastawianiu tych okolic.
Ja wiem, że jest dużo dobrych fizjo w Polsce, tylko niestety, to jest czasem jak z chirurgią ogólna u ludzi. Baba nie da rady, bo ma za mało siły i za małe gabaryty. A to jest chłop solidnej postury,który potrafi pół konia (dosłownie) do góry podnieść i naprawić.
Ogólnie osobiście jestem bardziej zwolenniczką diagnoz weterynaryjnych niż fizjoteapeutycznych, ale ty już z wetem działasz i nie wiecie. Może wato spróbować.
kotbury, - wiesz co, nie powiedziałabym, że baba nie da rady, po tym jak mi Ania Bajko dwa razy ślązaka nastawiała 😜 a to jest jednak bardziej "grubokościste" zwierzątko.
Także imo to jest kwestia ogarniętej w temacie osoby, nie płci. Po prostu wyszkolony osteopata, a nie panienka od miziania po kilkudniowym kursie.
_Gaga, - jeśli masz opcję to ja bym zapakowała konia I jechała do Buku. Osobiście żałuję, że jak zaczęłam się bujać ze swoim te kilka lat temu to nie zrobiłam tak od razu, tylko też próbowałam na miejscu, w stajni, trochę działało, trochę nie, aż wylądowałam w klinice i tak. Tylko straciłam bezsensownie czas (no i pieniądze w sumie też, ale już ciul w nie, gorszy dyskomfort konia).
Nawet na samo strzykanie jak miejsce trudne. Tam w ambulatorium masz równiutkie podłogi (z czym w stajniach fajnie bywa), dobry sprzęt z możliwością rzutu obrazu na duży ekran na ścianę przy rtg czy usg, także wszystko ładnie widać i to też ułatwia strzykanie jeśli potrzebna jest przy nim wizja 🙂


Co do jazdy i dyskomfortu - no u mojego po długiej kontuzji to było to odczuwalne, że on się trochę musi na nowo nauczyć chodzić, trochę mu trzeba było przypominać o używaniu kontuzjowanej nogi (bo on ją pamięciowo odciążał), trochę brakowało mu mięśni i siły, więc też odczucia się różniły. Pomogła fizjoterapia w kontekście powstałych napięć, problemów z poskręcaną powięzią itd.
Tak na prawdę dopiero teraz on zaczął kłusować jak przed kontuzją, a minął rok od zielonego światła na pracę. Gdzie jeszcze kilka miesięcy pracy w stępie było i z dwa miesiące ruszania po minucie kłusa. Z początku te minutowe klusy to był totalny dramat, ale z czasem go właśnie rozbujały. Także czasem nawet jak nie jest idealnie, to ruszać trzeba.
keirashara, Bajko to jest inna kategoria człowieka!🤣

Kobiety są z Venus, mężczyźni z Marsa, a Bajko jest z innej galaktyki!
Ją też polecam właśnie do takich "trudnych spraw".
Ale jak ktoś jest "easily offended" jak ktoś coś powie "dziwnego", to nich się zastanowi albo na czas wizyty wyjdzie za stajnię, bo teksty, które ona rzuca do koni podczas pracy są niesamowite.😂
kotbury, - ahahhaha, prawda 😂 U mnie też było "ugh, ślązak", ale jak kobyła koleżanki zaczęła w nią prać to już "dawajcie ślązaka spowrotem" i "pójdziesz do piekła" 😂
Choć to jak już nas poznała bardziej, na pierwszej wizycie się bardziej powstrzymywała 😉
A mnie wkurza to, że nawet MP nie ma relacji....co za shit
No dobra znalazłam na śk, a nie na clip my horse
desire   Druhu nieoceniony...
05 sierpnia 2023 14:46
[
_Gaga, zanim zawieziesz na scynty (cena nerki na wolnym rynku😉 czy ostrzykasz to może spróbuj do siebie ściągnąć Andrzeja Czak (Czaka? nie wiem czy to się odmienia).
To jest fizjo ale taki bardzo specyficzny. Bardzo dobry w diagnozowaniu i nastawianiu tych okolic.
Ja wiem, że jest dużo dobrych fizjo w Polsce, tylko niestety, to jest czasem jak z chirurgią ogólna u ludzi. Baba nie da rady, bo ma za mało siły i za małe gabaryty. A to jest chłop solidnej postury,który potrafi pół konia (dosłownie) do góry podnieść i naprawić.
Ogólnie osobiście jestem bardziej zwolenniczką diagnoz weterynaryjnych niż fizjoteapeutycznych, ale ty już z wetem działasz i nie wiecie. Może wato spróbować.

kotbury, taaaaak, Andrzej jest niesamowity! Również polecam, dla mnie to zawsze numer 1. No i ma w sobie "to coś" w kwestii pracy z końmi 🙂
Nigdzie nie napisałam, że koń miał kontuzję, tylko co chwilę coś innego łapie.
Bez przesady chyba troszkę się zagalopowałyśmy, że mam użytkować konia którego coś BOLI by go ROZKULAWIĆ by bardziej BOLAŁO?!
W dzień, w którym w klinice usłyszałam, że koń jest za mało kulawy by go diagnozować i będą poddawać obciążeniu, był ostatnim dniem kiedy koń tam stał.

O i dodam, że to mnie wkurza, brak empatii, bo ja mam ochotę pojeździć, to by zdiagnozować problem mam go tak rozhulać by koń chodził ledwo co. A poza tym nie wszystkie problemy koni to kulawizna.

Czak z moim przypadkiem przegrał (a raczej uznał, że problemu żadnego nie ma), tak samo niestety Julia Bartczak, którą uważam za sto razy lepszą od poprzednika, wykryła co jest kłopotem, ale jak i weterynarze stwierdziła, że jest to wtórne więc nie wiemy od czego się problem zaczyna.
Perlica, jakby niezupełnie... Kujawski nie jest z zachpomu i nie dojeżdża do nas od lat... 🙁 Czekam na Rojka. U niego niełatwo o termin.

Konia nastawiał Nojman (uważam, że jest lepszy od Czaka), masowała Kasia Łukaszewicz. Oboje twierdzą, że koń jest "do dalszej diagnostyki i leczenia". I tyle. Jestem umówiona z wetem i czekam. Mogę. Koń nie wygląda na cierpiącego. Łazi, je, bryka pod niebo. Nie startuję. Nigdzie mi się nie spieszy. Jak wet nie pomoże, pojadę do kliniki, tylko nie wiem czy Buk czy Zeeburg...

Ja to wszystko, co podpowiadacie (osteopata, fizjoterapeuta) przerobiłam. Do tego tona supli, leki ogólne, kwas hialuronowy dożylnie, itp. I wkurza mnie brak efektu. Takie totalne zero 😕
_Gaga, - ja też się bujałam na kwasie dożylnie, z diagnozami na miejscu, zmianą kucia, fizjo itd. W końcu dotarła do nas Bajko, obejrzała, stwierdziła, że "albo się rozkula albo rozkulawi" jak go ruszy. Zdecydowałam, żeby ruszyła. Początkowo było lepiej, a potem jednak klinika. Natomiast nie żałuję tego ruszenia, bo spore szanse, że bez niego nie pokazałby pierwotnej przyczyny.
No i jak już wylądowałam w Buku to plułam sobie w twarz, że nie zrobiłam tego od razu, bo byłoby dawno po sprawie pewnie.
keirashara, ale ja wiem co jest, muszę ostrzykać. Pod USG nie każdy umie, więc czekam na kogoś kto umie...
_Gaga, krzyżowo biodrowy pottafi być mega upierdliwy!!! I zgadzam się, trzeba umieć ostrzykac. Ja moja kobyle raz zawiozłam właśnie z krzyżowo biodrowym, bo lokalni weci nie wiedzieli co jest grane. Jeden zastrzyk i kon jak nowy

A co do scynty... naprawdę nie wiem czemu ludzie polecają to jak badanie które rozwiązuje problem. Poszukam artykułu chyba z USA który jasno stwierdzał ze jako narzędzie diagnostyczne zwykle jest kijowe. Ja mam mega złe doświadczenia, pojechałam do Poznania, bo mi nikt na miejscu już nawet nie był w stanie powiedzieć która noga, a co dopiero gdzie. Scynty + opis i wycieczka do innego ortopedy. A tam zdziwko, bo wyszło kopytko które się na scynty nie pokazało.. a to co gdzies tam się zaświeciło było ok. Także wydałam 3 klocki dla zabawy.
_Gaga, a nie lepiej Ci spakować i zawieźć do Przewoza zamiast czekać? Rojek jest dobry i słowny ale ma rozległy rewir i terminy długie
Dlatego wolę poczekać aby zrobić to dobrze 🙂

Wkurza mnie, że czekam i że całość, od "koń nieregularny, dam mu tydzień wolnego", poprzez diagnostykę, po końcową diagnozę z dodatkowym "ja tego nie ogarnę" dzwoń do ... zajmuje tyle czasu. Winna jestem ja, bo przez zmianę pracy - zaniedbuję konia 🙁 nie mam dla niego tyle czasu, ile bym chciała. Trener w rozjazdach i tak to się wlecze 🙁 szczęściem zwierz serio cierpiący nie jest. Je, bryka, przy kolejnych "pokazywaniach dochtórom" lata pod niebem 😉 zanim go opanuję na tyle, aby kłusował... zatem trochę się tym pocieszam. Ale wolałabym aby był zdrowy - dla samego siebie. Zwłaszcza, że to typ, który lubi jak coś się dzieje...
_Gaga, to współczuję zatem, bo u mnie w regionie jest conajmniej 5 wetów, którzy ostrzykują skutecznie krz-b.


xxagaxx, Ze scynty jest tak,że części struktur nie pokazuje, a na dodatek jeszcze samo badanie nie daje nic jeśli nie jest wykonane wraz z pożądnym klinicznym i znieczulaniami, plus trzeba to umieć dobrze odczytać.

karolina_, Przewóz też nie ma terminów ad hoc. A i ja mam problem z czasem, przez cholerną pracę 🙁 Zarabiam nieźle, ale pracuję dużo (za dużo).
Rojek zaobiecał dotrzeć max w 10 dni. Koń kulawy od czerwca, więc te 10 dni mnie jakoś nie zbawią.
_Gaga, ok, 10 dni to nie tragedia. Perlica, u nas jest dwoch, jeden z nich to Rojek, który jezdzi po całej Polsce i się czeka. Na szczęście "mój" stały wet zajmuje się głównie ortopedia, rozród to tak dodatkowo, u mnie, u siebie i w bliskiej okolicy od siebie - plus to oczywiście USG jakości ortopedycznej 😉 widać jak źrebaczki machają ogonkiem I te sprawy, tylko nigdy nie mamy czasu na płeć zbadać bo to jakby nie jest pilna potrzeba, stanu rzeczy nie zmienia, zmienia decyzję o wystawieniu ciąży do rezerwacji - co tak naprawdę można też załatwić umowa, z jakimś tam ryzykiem że klient pójdzie gdzie indziej jak wyjdzie nie ta płeć.
_Gaga, ma. Kobyła, którą trenuję, ma zwyrodnienie stawu krzyżowo-biodrowego i znaczyła na treningach, ale nie na tyle, żeby ortopeda, który dojechał do stajni właściwie ją zdiagnozował. Klacz miała leczony staw skokowy, co oczywiście nie przyniosło żadnych efektów. Właścicielka w tygodniu zadzwoniła do Buku, w niedzielę ją zawiozła, a w poniedziałek od rana miała diagnostykę, oglądanie pod siodłem, ostrzykanie. W najbliższy weekend jadą zawody.
_Gaga, - właśnie myk jest taki, że w klinice ma 🙂 Max kilka dni czekałam jadąc tam, bo są dni "oglądania" i operacji. Generalnie robi 2, czasem 3 konie na raz, bo ma techników i lekarzy wspierających, więc jak jednemu pomocnik goli się noge/myje do wkłucia/spaceruje z blokadą, to ogląda drugiego i idzie to piorunem. Zupełnie inny świat niż w stajni, przy pierwszej wizycie byłam w szoku.
Na kontrolę jechałam kiedyś z kolegą i jego trzema końmi, to w nieco ponad godzinę wszystkie cztery szkapy były ogarnięte, taśmociąg normalnie 😉 a przy tym to nie traci na jakości, po prostu sprzęt, ludzie i organizacja jest top, co pozwala na mega efektywne działanie i przyjmowanie ludzi "od ręki" właśnie.
espana, keirashara, aktualnie czekam na Rojka i taka jest moja decyzja. Jeśli on nie pomoże - pewnie pojadę do kliniki, o ile ogarnę urlop i transport. Jak pisałam - nie startuję, nie spieszę się. Koń ma 18 lat, nie spodziewam się cudów, prędzej obawiam że może z tego nie wyjść...
Rozumiem Wasze podejście. Mając czas, młodszego startującego konia, własny transport, pewnie w klinice bylibyśmy na początku lipca. A tak - na spokojnie czekam na weta na miejscu, zdając sobie sprawę, że to ostatnia opcja przed kliniką.
_Gaga, spoko, twoja decyzja. Kobyła, o której pisałam, to zmęczona życiem 17-latka kupiona z jakiejś patostajni. U koni w tym wieku przy zwyrodnieniach czas gra rolę i żałujemy, że klinika nie była pierwszym wyborem. Na pewno też oszczędza pieniądze. A konia można przywieźć w weekend. Mój na operację też pojechał w niedzielę i został odebrany w weekend.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się