Kącik luzaka

flygirl, ojejuniu....jakaś masakra.
Ale to jest trend że tak powiem holenderski? czy z czego to wynika?
A nie wiem, bo ja nawet już nie pytam ludzi, czemu nie puszczają na padok, bo odpowiedz jest zawsze ta sama - bo sobie konie coś zrobią.🙃 No i nie wypowiem się za cały kraj, tutaj w małej ilości stajni byłam, więc może tak trafiłam tylko.
Tak się zastanawiam, mamy tu jakis luzaków których można spotkać na 5* zawodach?
Jeżeli brać pod uwagę, że byłam raz na takich 4 lata temu, to ja.😂 Ale tak to wydaje mi się, że nie.
Hejka, mam pytanko - w jakim przedziale cenowym wahają się zarobki luzaka w dzisiejszym świecie jeździeckim? Znalazłam ofertę pracy w swoim małym mieście i zanim tam zadzwonię chciałabym mieć jakiekolwiek pojęcie 😂 do ogarniania 13 koni, 6 dni w tygodniu po 8 godzin
A ile proponują?
flygirl, Virusssx3, napisała "zanim zadzwonię", więc pewnie nie wie.
A wyszłam z założenia, że jakieś widełki były a zastanawia się czy w ogóle sens dzwonić. Ale faktycznie może być w druga stronę. 😀
flygirl, No właśnie nie było podane w ogłoszeniu, a ja tez chciałabym się zorientować w temacie, bo nie mam zielonego pojęcia jak to teraz w dzisiejszych czasach wyglada. Żeby nie było ze zgodzę się na coś za śmieszne pieniądze
Zależy też co ma się znaleźć w twoich obowiązkach 🙂
MarthaCzornyj, zajmowanie się końmi, jazda 3-4 razy w tygodniu, lonzowanie, prowadzenie zajęć (2h na dzień) - to jest wypisane w obowiązkach
Ponawiam pytanie, dowiedziałam się ze proponują stawkę 3400 brutto za prowadzenie jazd ok, 2h dziennie, jeżdżenie 2 koni 3 razy w tygodniu i ogarnianie ich, czyli zakładanie derek na padok, ochraniaczy etc. Czy to jest właściwa stawka? Praca 6 dni w tygodniu po 8h. Bo mi się wydaje ze zdzierstwo ale mogę się mylić
Virusssx3, nie mam pojęcia jakie są stawki w tej branży, ale na godzinę wychodzi to słabo.
To jest śmieszna oferta.
somebody, tak właśnie myślałam…
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
22 listopada 2023 21:40
Virusssx3, to nawet minimalna ci nie wychodzi z tego co podajesz. Pewnie też zależy gdzie, bo koło większego miasta są większe zarobki, no ale minimalna to minimalna jednak.
No ja mieszkam w małym mieście, ale za to mam Ok 20 km do morza. Ale minimalna krajowa nawet z tego nie wychodzi tak jak piszesz, gdzie to jest na dodatek połączenie dwóch zawodów, bycie instruktorem i jeździć konie xD
Jak dajecie radę pracować z kimś, kogo podejście do koni i pracy z nimi w ogóle się z waszym nie zgrywa? Z szefami się dogaduje, zwłaszcza z szefową, ale berajter to inna bajka. No w niczym się nie zgadzamy, do tego mam widoczne i odczuwalne oznaki, że to nie jest mój typ jeździectwa i nie będzie. Szef z kolei próbuje go delikatnie przestawiać, ale jednak balansuje pomiędzy, bo sam ma zupełnie inne podejście, ale chcąc nie chcąc to handlowa stajnia i nie ma luksusów czekania na każdego konia. Ale No ja nie umiem chyba znaleźć tego środka, ja już nawet o koniach z berajtrem nie rozmawiam, bo to się tylko kończy kłótnia a po co to komu. Naprawdę nie wiem, jak ludzie to robią, że z zupełnie innym podejściem są w stanie rozmawiać o koniach, które oboje jeżdżą i czują i chcą osiągnąć zupełnie co innego.
flygirl,
Ja swego czasu luzakowalam ale wlasnie z tego powodu mniej wiecej, to zostawilam. Nie zgadzalam sie za duzo ze sposobami treningu/utrzymania/traktowania koni przez ludzi u ktorych pracowalam (oprocz jednej stajni ktora byla fantastyczna) a po co sie denerwowac 🙂
Moja przyjaciolka pracuje u ludzi z ktorymi tez sie nie zgadza do konca, ale po prostu zamyka buzie i robi swoje. Tak tez mozna 😁
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
20 stycznia 2024 23:37
flygirl, ja również z podobnego powodu to zostawiłam. Z wielu innych ale to był jeden z nich. Są ludzie na tej ziemi z którymi się zapewne zgodzisz ale znalezienie takiego miejsca nie jest takie łatwe.

Ja kiedyś potrafiłam zacisnąć zęby i pracować dalej, im starsza byłam, im więcej doświadczenia miałam tym bardziej mnie to uwierało.
Jakbym się nie zgadzała z szefostwem to byłoby łatwiej, bo po prostu bym tu nie została. A tak to mam lekki dysonans, nie wiem, jak szef daje radę to pogodzić i jeszcze rozmawiać o tych samych koniach, bo ja już na tym odpadam. Zupełnie się nie zgrywamy w niczym. Zresztą chyba każdy ma trochę inne podejście, czucie i na coś innego zwraca uwagę, a jednak jeźdźcy są w stanie ze sobą o koniach rozmawiać, więc wydaje mi się, że może to ja mam problem.😅 Chociaż dopóki nie pojeździłam każdego z tych koni berajtra po pare razy, to nie było tak źle, bo w teorii to mówi wszystko tak, jak powinno być. Niestety nie przekłada się to na konie. Przynajmniej jak dla mnie i na to, czego ja zostałam nauczona.
flygirl, pracowałam dla ludzi którzy kompletnie mi nie pasowali jeśli chodzi o styl jazdy i niektóre kwestie jeśli chodzi o opiekę nad końmi (np wcierki tylko na ciepło - na świeże urazy też...). Byli mili, ja potrzebowałam hajsu i ogólnie zajęcia. Nie przywiązywałam się do tej pracy, wiedziałam że to przejściowa sytuacja. Kompletnie mi nie zależało na ich wynikach w parkurach, zero emocji. Z innymi ludźmi zawsze trzymałam kciuki za wyniki i dostarczało mi to wielu emocji.
flygirl,
Mam identyczną sytuacje. Przestałam gadać o koniach w pracy. Jezdze po swojemu i robie po swojemu. Chociaz od czasu do czasu ktoś chce mnie przeciagnąc na swoją stronę. Z beraiterką sie wcale nie zgadzam w temacie jazdy , wiec nawet nie patrzę jak jeżdzi. Na poczatku mnie to stresowało. Teraz mam wylane. Tylko czasem mi wraca flustracja jak musze jezdzic konie ktore nie są moje ( mam swoja stawke koni, beraiterka swoja). Ale ogolnie cieżka sytuacja. Wspolczuje. Słabo sie pracuje w taki sposob. Trzeba sie mocno znieczulić i "oslepić" na to co robia inni. A ze to zwierzeta a nie rowery, to jest kijowo.
No właśnie. Tu jeszcze utrudnia fakt, że jestem też trochę jego luzakiem, więc mam do czynienia z tymi końmi na co dzień. A podejście do wszystkiego mamy skrajnie różne. Ciężko znaleźć środek. Jeśli to pójdzie w jakąś gorszą stronę, to nie będę mieć problemu, żeby odejść, bo na razie nie planuje się przyzwyczajać jakoś mocno do jednego miejsca, za dużo jeszcze bym chciała zobaczyć. Ale póki co chciałabym zostać, bo od szefa mogę się sporo nauczyć, nawet pojawił się wstępny plan, że daliby mi możliwość startów. Także dla siebie jeszcze tu widzę opcje rozwoju i to mnie na razie trzyma.
flygirl,
Generalnie totalnie przestań rozmawiać z beraiterem o koniach. Jak chce mieć konia pozapinanego na patenty to zapnij, ale nic nie mów. Nie patrz za dużo jak jeździ, nie interesuj się nim. Wiem że to brzmi słabo, ale pomaga. To jest cieżkie bo to żywe istoty , kyore sie zazwyczaj w pracy lubi i się człowiek przywiązuje. Rób swoje najlepiej jak potrafisz i zgodnie ze swoim sumieniem, to zobaczysz że Ci troche ulży.
Hah on nie używa żadnych patentów, tylko własne ręce i łydki i to wystarczy.😉 Miks złego przyswojenia lub nie posiadania możliwości nauczenia się prawidłowych podstaw i przekonania o swojej nieomylności plus do tego coś, co moja szefowa nazywa „typowym Hiszpanem”.😅 Jedyne co mu trzeba przyznać, że przepchnie każdego konia przez parkur, chociaż i to czasami mnie zadziwia, bo ktoś go nauczył podprowadzania każdego konia na za bliski dystans i nie raz jestem w szoku, że się te konie wybijają zamiast stanąć. Szef próbuje go przestawić, słyszałam już milion razy „daj więcej miejsca, zaufaj”, ale jak się uważa, że się wie lepiej, to się tak łatwo nie da przestawić. Ciekawa jestem w sumie jak to się dalej potoczy.
Nevermind   Tertium non datur
24 stycznia 2024 21:58
flygirl, W sumie po co szef go zatrudnia, skoro sam się z nim nie zgadza? Brakuje kogoś na zastępstwo czy jak?
No właśnie nie wiem, nie próbuje się stawiać w miejscu szefa i właściciela stajni handlowej, może wcale nie jest tak łatwo znaleźć berajtra. A po doświadczeniach z poprzednią moją pracą też uważam, że ciężko znaleźć pasującego do głównego jeźdźca berajtra. A do tego tu musi być ruch w koniach, nie ma luksusu wybierania pt. „o, ten potrzebuje czasu, poczekamy 2 lata”, bo nie ma sponsora utrzymującego te konie niezależnie od tego, co sobie zawodnik postanowi. Także moim zdaniem szef całkiem dobrze sobie radzi z byciem pomiędzy, zwłaszcza, że cześć koni nie jest jego, co nakłada jeszcze większa presję (mamy np. konie Christiana Ahlmanna i z Zangersheide). No w każdym razie wiem, że i on i trener próbują go trochę przestawić na milsze jeździectwo, ale jaki jest długofalowy plan i powód trzymania go to nie wiem i jakoś nie czuję się w pozycji do pytania o to póki co. Ciężka sprawa, ja to biorę wszystko jako okazję do zgromadzenia doświadczenia w tym świecie, uświadomiłam sobie, że zostałam rozpieszczona przez poprzednie stajnie i trenerów i nie wiem jak jest w prawdziwym sportowym biznesie.
flygirl, skoro hiszpan jest beraitrem, Ty luzakiem, to kto jest jeźdzcem ? Bo się zgubiłam.

Powód: w zasadzie podałaś go post wyżej, wsiądzie na wszystko i pojedzie; nie ma dużej wrażliwości to nie będzie co chwilę kazał wzywać weta i fizjo, bo koń spojrzął w lewo pod złym kątem, nawet nie będzie o tym myślał tylko pojedzie dalej bez rozkminy czy to siodło źle leźy czy co tam innego. Nie będzie kazał czekać na danego konia tylko pojedzie parkur i zrobi wynik. W horsetelex jest wynik, zostaje tam na zawszem, a nie ma filmu gdzie koń się odbija za blisko.
Tak jest po prostu łatwiej prowadzić stajnię handlową i mieć obrót.

Tu jest podział jakby na dwie stajnie, szefostwo ma u siebie max 10 koni, większość jezdzi szef, niektóre ich własne, niektóre w trening. Resztę handlowych koni jeździ i skacze berajter Hiszpan i ja jestem jako jego luzak plus wsiadam, czasami jego konie a jak szef nie ma czasu, to szefa. Podział jest dość sztywny, szef raczej nie wsiada na konie berajtra, to nie są „jego” konie, on na nich nie startuje i nie zamierza, chyba że Zangersheide tak powie w odniesieniu do swoich jeśli uznają, że zrobiły o jedną zrzutkę za dużo. No jest tu lekki rollercoaster w tym i sytuacja czasami potrafi się zmienić w sekundę, ale główna zasada jest właśnie taka.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się