Laicy o koniach

Kilka lat temu:
Jeździłam na wałaszku, pracowałam na nim dresażowo, głównie w kłusie.
Nagle na ujeżdżalnię wbiega mi dziecko (nie wiem, skąd się wzięło) i wrzeszczy do konia :"Dawaj, Strzała! Szybciej! Szybciej!" Tak krzyczało przez kilka chwil, ja starałam się trzymac z daleka. Nagle wchodzi mama, czerwona ze wstydu jak burak i tylko cichutko powiedziała "przepraszam, przepraszam"
Z tymi zapaszkami stajennymi to nie zawsze jest tak wesoło, ja w lecie szykowałam się już do domu, poszłam jeszcze na padok, posmerac moją gadzinę a ta w podzięce wysmarowała mi bluzkę na zielono, musiałam założyć bluzkę stajenną 🙂 i tak wracałam autobusem i tramwajem, cóż ludzie się tak jakoś ode mnie odsuwali i dziwnie patrzyli 🤔



Szczerze mówiąc to ludziom się nie dziwię. Zapach koni i stajni osobiście mi nie przeszkadza jednak dla kogoś może być tak samo nieprzyjemny jak zapach żula rozsiadającego się wygodnie w autobusie.
ja lubię zapach koni,chociaż coś w tym jest bo jakoś większość osób dziwnie na to patrzy nawet jak pójdzie się do sklepu .Ja kupuje marchewkę zawsze przed stajnia w mokpolu i panie mnie znają i pytaj znowu do koni.Nawet czasami dostaje jabłka gratis dla koni od nich w prezencie .Po prstu nie wszyscy są tacy jak widać.
Bo dla większości ludzi zapach koni to po prostu smród i w środkach komunikacji miejskiej wypadałoby to brać pod uwagę.
Gillian   four letter word
02 lutego 2011 09:39
powiem więcej - jeżdżenie autobusem i śmierdzenie ludziom pod nosem "koniczkiem" jest po prostu tak samo chamskie, jak roztaczanie woni alkoholowej 🙂 przyjemnie Wam siedzieć i wąchać np ludzi wracających z budowy? oni też lubią zapach tynku...
No ale konisie to co innego, nie?  😵
Gillian, chamskie to jest wtedy, gdy ludziom nie chce sie przebierać i wracają do domu w tym co chodzą w stajni, ale są "wypadki" gdzie sytuacja zmusza do tego. Jasne że żadna przyjemność siedzieć przy kimś kto tak zalatuje, dlatego napisałam że to nie jest tak wesoło jak sie niektórym wydaje.
Gillian   four letter word
02 lutego 2011 10:15
jakiego typu wypadki? co za problem wziąć reklamówkę z czystymi rzeczami? 🙂
jasne, wszyscy biorą zapasowe ubrania z sobą.
Bischa   TAFC Polska :)
02 lutego 2011 11:19
Czyste rzeczy? Nie każdy jeździ autem, nie każdy ma prawo jazdy, żeby móc czyste rzeczy zostawić w aucie. W stajni nawet rzeczy na zmianę przesiąkają specyficznym zapachem, chyba, że ktoś zabiera ze sobą torbę próżniową na nie i pompkę do odpompowania z owej torby powietrza 😎
Gillian   four letter word
02 lutego 2011 11:26
jakoś całe życie miałam na zmianę buty, spodnie i bluzkę ze sobą w plecaku, przebierałam się, jeździłam busami i nie śmierdziało ode mnie 🙂 żadna filozofia, naprawdę.
Ee tam, bez przesady, jeszcze w życiu w ciągu 3 godzin jak jestem w stajni nie przesiąkły mi ciuchy leżące sobie grzecznie w miejscu gdzie się przebieram. Przecież nie przebieram się w boksie a ciuchów nie kładę na środku stajni. Natomiast zauważam jedną prawidłowość - ogólnie mamy w nosie innych ludzi. Pojechanie w śmierdzących bryczesach do sklepu to norma i niech się inni martwią (a przy okazji podziwiają, że jeździmy...). Smród? No przecież konie pachną fiołkami i bzem...

A brak przebierania się i paradowanie na drodze stajnia-dom w jeździeckich ciuchach obserwuję głównie u nastoletnich adeptek jazdy konnej. Ciekawe czy paradują też w przepoconym stroju z w-f.
Bischa   TAFC Polska :)
02 lutego 2011 11:28
U mnie zawsze przesiąkały, także piszę to z własnego doświadczenia, a też nie kładłam ich na środku stajni 😁 Ale nie jakoś strasznie, mam nadzieję, że inni nie czuli, ja siedząc w nich czułam że trochę po końsku pachnę. W ciuchach stajennych raczej nigdy nie wracałam.
Ja nie zabieram zapasowych rzeczy i z całym szacunkiem, nie wierze żeby ktoś zabierał, przez 11 lat, odkąd mam swojego konia i trzymam w pensjonacie, nie zauważyłam żeby ktokolwiek to robił, no chyba że akurat był lany poniedziałek, czy na wymianę do stajni. Co innego gdy komuś sie nie chce przebierać i tak wraca komunikacją miejską czy dla szpanu, a to juz inna bajka. Ubrania niestety przesiąkają, wracałam nie raz samochodem z kimś znajomym i czuć było ode mniezapaszek stajenny, chociaż sie przebierałam.
Bischa L, widać brudna stajnia skoro rzeczy śmierdziały do tego stopnia.
Bischa   TAFC Polska :)
02 lutego 2011 11:59
Do różnych się trafiało i bynajmniej nie było to w Agmaji 😉 W Agmaji przebierałam się tam pracując krótki czas w domku na tyłach.
Ubrania jak ubrania, ale włosy zawsze trochę przejdą chociażby zapachem siana, a jak jeszcze mamy konia który lubi powąchać czuprynkę to dochodzi specyficzny zapach konia. W minimalnym stopniu zawsze czuję, że wracam ze stajni i nie robiłabym z tego powodu wielkiego halo (wg. mnie nie jest to jednak zapach porównywalny z wonią żula).
Bischa   TAFC Polska :)
02 lutego 2011 12:18
Koleżanka kiedyś opowiadała, jak wracała ze stajni. Przebrana jeszcze do stajni chyba zajrzała, wsiadła do autobusu, ludzie się na nią gapią, nie wiedziała o co chodzi im. Spojrzała w domu w lustro, a na włosach jej koń zostawił papkę z pogryzionego owsa 😁
Słuchajcie, to nie chodzi o to że stajnia może być jakaś brudna, ale jeżeli nie ma w pensjonacie szatni jako samej szatni a szatnio- siodlarnia, to zapach jest zawsze jakiś, siodeł, czapraków, derek itp. Większość pensjonatów ma szatnie połączoną z siodlarnią. Może skończmy temat zapachowy bo zaraz modzi na nas wyskoczą 😉
Od razu mi się przypomniała historia z autostopowiczem, którego zabrałam wracając ze stajni. Po chwili w samochodzie pociągnął nosem i powiedział: Hmm, chyba już kiedyś z panią jechałem...
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
02 lutego 2011 13:43
Gdybym spędziła pół dnia, albo cały dzień w stajni. To brzydziłabym się założyć na siebie czyste ciuchy bez spotkania z prysznicem.
JARA, otóż to. Na chwilę obecną do stajni w jedną stronę jeżdżę około półtorej godziny i spędzam na miejscu też kilka godzin. Szatni jako takiej nie ma, ubrania mogę zostawić w siodlarni, ale nie biorę ze sobą niczego na przebranie. Powód? "Zimowe wyposażenie", czyli cały ten jeździecki ubiór razem z termobutami mieszczą mi się dopiero w średniej wielkości torbie podróżnej, której dźwiganie przez łącznie trzy godziny drogi po prostu nie ma sensu. Tak samo jak nie ma sensu w mojej opinii zakładać czyściutkich ubrań na pachnące stajnią, nierzadko spocone po jeździe ciało. Co innego latem, kiedy ubranko na przebranie to bluzka, spodenki i jakieś lekkie trampki, które można do byle reklamówki zmieścić. 😉
Anderia   Całe życie gniade
02 lutego 2011 14:22
Ja na szczęście nie mam takiego problemu, do stajni nie jeżdżę a chodzę, bo mam dosłownie 3 minuty spacerkiem. 😉 w razie gdybym potrzebowała się przebrać czy coś, zawsze mogę iść do domu 🙂
kodusiowata zazdroszczę 😉. hehe prysznic w  stani to ja se mogę zrobić ze szlaucha 😁
Ja zazwyczaj jeżdżę do stajni po szkole.. Też miała bym do szkoły brać drugi zestaw ciuchów na przebranie, po jeździe? 🤔
Jadę do stajni, przebieram się w ciuchy do jazdy, a po jeździe przebieram się (w przebieralni) w normalne ciuchy znów i wracam..
Zapach koński nam może nie przeszkadza, ale innym, niestety może. Nigdy chyba nie wracałam autobusem, czy czymś takim obrana w końskie ciuchy, bo niestety, ale ten zapach przesiąka. Dzisiaj nawet prałam szalik, którym na pewno nie dotykałam koni, pod kurtką go cały czas miałam, a musiałam wyprać bo końmi zajeżdżał jednak..
Też nie mam ochoty przebierać się w czyste ciuchy bez wzięcia prysznicu. Wracam do domu samochodem, więc nikomu nic nie przeszkadza  😉. Przebieram się tylko czasem w lecie, jak jest gorąco.
Ale się tu off topowa dyskusja stworzyła  🤣 proponuje wrócić do tematu 😉.
cieciorka   kocioł bałkański
02 lutego 2011 19:13
agniecha930, skoro jeździsz po szkole, to chyba nie siedzisz w szkole w bryczesach, nie?
arivle   Rudy to nie kolor, to styl życia!
02 lutego 2011 19:28
A my mamy prysznic w stajni, jak cudownie  😜 No i mam zabójcze 1000m. do domu  😁

Ale chyba robi się lekki  🚫
jett   success is the best revenge
02 lutego 2011 20:17
Podesłałam dzisiaj koledze kilka zdjęć czapraków, żeby pomógł mi wybrać. Ten po chwili: a to są torby?  😂
prosze skonczyc offa.
trupka   Czterokopytne uzależnienie ;)
02 lutego 2011 21:08
Mnie kiedyś kanary nie chciały sprawdzić  w autobusie bo śmeirdziałam końmi, ale do stajni miałąm jeden przystanek, nawet nie myslalam żeby się przebierać.
Żeby nie było offu- dziś od koleżanki jeżdżącej, ale leko zalatującem laikiem dowiedziałam czym się różni rekreant od sportowca.
Otóż to, rekreant mówi, że idzie pojedzić na koniach ,a sportowiec pojeździć konie  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się