Rok 2011 - podsumowanie

Dla mnie najgorszym rokiem w zyciu był 2005. Wtedy to w ciagu jednego rokui walczylam o to by nie zostac kaleką, mąz ledwo uszedl z zyciem po wypadku samochodowym i po długiej walce z rakiem zmarł moj kochany Tata.
To byl horror a nie rok.
A 2011? Gdyby nie przegrana batalia o zdrowie mojej klaczy Soni (uspiona) można powidziec by bylo,ze nijaki. Firma ma wreszcie full zamówien (nawet na 2012 do 2015r) ,udalo sie firmie spłacic większosc starych długów, mąz caly czas się leczy ( w szpitalu zarazono go gronkowcem złocistym).
No i jeden wspaniały plus- mam nowego konia. Przepiekną klacz Fryza. Wspaniale ujezdzona i mega grzeczna klacz.
Ale generalnie jestem meeega zmęczona , tęsknie za czyms takim co nazywa się urlop ,nie byłam na nim o lat (nie licząc 4 dniowego wypadu w okolice Krynicy). Oj jak ja chetnie bym odpoczęła.
Gillian   four letter word
13 grudnia 2011 19:19
odliczam dni do końca tego przeklętego roku :/
Na pewno był to ciekawy acz trudny rok.
-Pokomplikowałam sobie życie osobiste tracąc doszczętnie bliski kontakt z kimś na kim bardzo mizależało.
-Przeorganizowałam swoje myślenie o dalszej edukacji
-Założyłam aparat na zęby
-Skończyłam 18 lat
-zdałam egzamin na prawo jazdy
-zdałam egzamin na brązową odznakę
-złapałam fantastyczną pracę w wakacje,która pozwoliła mi później wyjechać na szalone wakacje ze znajomymi
-przestałam jeździć konno
-"gdzieś" zgubiłam 7 kg
-pojechałam na koncert Ozzy'ego Osbourne'a 😉
W sumie nie wiem coby tu jeszcze można było dopisać,jestem już zmęczona tymk rokiem i mam nadzieję,że następny będzie trochę łatwiejszy.
oj dzialo sie dzialo w tym roku...

- nastapila ostra selekcja kregu znajomych i przyjaciol
- przeszlam 2 operacje
- wygralam walke z choroba (oby juz nie wrocila...)
- przeszlam niesamoiwte olsnienia w kwestii mojej jazdy konnej i w koncu moge pracowac nad soba, aby skonczyc  z moja pornografia jezdziecka
- dostalam sie na weterynarie
- ucze sie tez zarzadzania w sporcie jezdzieckim, strasznie interesujace mamy wyklady
- moja klacz, ktora doprowadzala mnie momentami do rozpaczy zrobila sie absolutnie cudowna
- przezylam NIESAMOWITE lato
- zaliczylam mnostwo wspanialych festiwali niemieckich
- dostalam swietna oferte pracy i oczywiscie ja przyjelam, codziennie sie ciesze, ze dostalam taka szanse
- mam mase nowych bardzo waznych i cennych kontaktow
- po wielu latach walki z rodzina w koncu doszlismy do porozumienia
- przypadkiem poznalam niesamowitego faceta, ktory okazal sie ksieciem z bajki i traktuje mnie jak ksiezniczke
- wrocilam do sztuki
- mimo tego, ze zycie w dwoch( a nawet trzech) krajach na raz nie jest latwe, nie zamienilabym mojego aktualnego zycia na zadne inne
- czuje, ze zyje, ze jest MOC
- spelniam swoje marzenia

po ostatnich ciezkich latach, ten rok byl asbolutnie szalowy i nie da sie tu tak w skrocie napisac, ile tak na prawde przeszlam i ile sie zmienilo na +

edit: zapomnialam jeszcze o dwoch rzeczach:
-zdalam prawko
- zdalam tez prawko na motor
A.   master of sarcasm :]
14 grudnia 2011 18:16
coz... kolejny dziwny rok

pierwszy rok w bardzo okrojonym stanie rodziny (w zeszlym zmarl moj ojciec oraz babcia, ktora mnie wychowywala), plany na powrot do Polski,
zmiana wyznania,
postanowienie ostatecznego odejscia od wyscigow konnych po ponad 20 latach,
odsinglowanie sie po ponad poltora roku, kiedy to juz postanowilam byc sama

i wlasnie zaczynam znow lapac dola.
Rok, który dał mi najwięcej w całym moim życiu.
Ciężka choroba, przerwa w jeździectwie. Nauka pokory, rozwój na polu zawodowym i końskim.
No i przede wszystkim, zaręczyny.
Rok skrajności. Od stanu załamania nerwowego do euforii.
Ciężki ale piękny. Na pewno będę go wspominać do końca życia.
salto piccolo to tak jak u mnie 😉 (no tylko u mnie bez zareczyn...  😉 )

tez bede ten rok wspominac do konca zycia...
ilość poznanych nowych ludzi  😀 na plus
zadowolonych z naszej pracy- bezcenne  😀
o ile choroby nas ominą cały czas będziemy się cieszyć 🙂
Cariotka   płomienna pasja
15 grudnia 2011 13:59
Rok 2011 rokiem zmian w moim życiu:
- stałam się spokojniejsza i bardziej do opanowania 😁 już wiem że czasami nie warto w coś się wtrącać.
- mój koń stał się nie tylko świetnym przyjacielem (którym zawsze był), ale także dobrym nauczycielem na ujeżdżalni, dzięki trenerce 😅
- ja stałam się o wiele odważniejsza i jestem prawie jak ninja.
- dzięki paru osobom, wiem co to jest choroba psychiczna i chcę zostać psychologiem, ponieważ mam świetne króliki doświadczalne w najbliższym otoczeniu.
- zdałam maturę i dostałam się na studia.
- nastąpił przełom w moich relacjach z rodzicami, jeszcze bardziej nie interesuje ich co robię 🤣 chyba dlatego że jestem studentką:P
- jestem w szczęśliwym związku i przekonałam się że warto czasami z kimś być.
- niestety zaczęłam znowu palić.
- zaczęłam myśleć o przeprowadzce na wieś do domu na swoje i myślę że rok 2012 jest idealny do spełnienia tych myśli 😎
Dla mnie rok 2011 ,jak dwa poprzednie lata, przełomowy. Niestety skończyło sie moje dzieciństwo i "ochronny płaszczyk", były tragedie rodzinne. Marzenia sie porozwiewały
W tym roku poszłam do pracy w zawodzie, ale pewności nie mam czy to dobry wybór, czy powinnam szukać czegoś innego. Mąż tak samo ma prace bardzo nużącą, nierozwijającą i nieprzynoszącą wiekszych korzyści, resztę czasu "walczy" o poprawę naszego bytu (bez rezultatów tfu tfu) jako muzyk.
Także wiem że 2012 bedzie bardzo podobny, dużo wyborów przed nami. Może okaże sie że wyprowadzimy sie na drugi koniec Polski? Albo trzeba bedzie dalej brnąć w tej nijakości i wierzyć że i nam kiedyś bedzie lepiej
🏇 do moich przezyc roku 2011 dokladam wlasnie powiekszenie wlasnej dzialki i to o nie kilka cm  😜  😅
jak dla mnie ten rok to jedno wielkie pasmo porażek..... 🙁 
o wiele gorszy od poprzednich lat...

- strata najważniejszego w moim życiu konia  😕
-pobyt w szpitalu i walka o zdrowie...
-mój koń doprowadzał mnie chwilami do rozpaczy.. mimo wszytko zrozumiałam ile dla mnie znaczy....  nasza tegoroczna praca nie poszła na marne... koń "morderca" zamienił się w kochanego wierzchowca.... jest najlepszym koniem na świecie 😉
-uświadomiłam sobie jaka ze mnie jeździecka kaleka  😵  ale pracuję nad tym 😉
-posypały się kontakty z niektórymi ważnymi dla mnie osobami tzw. "przyjaciółmi"
-poznałam dużo nowych ludzi
- na temat szkoły lepiej się nie wypowiadam 🤔
więcej było złego niż dobrego.... ale miejmy nadzieję że następny będzie lepszy😉
jak tak sie czyta te podsumowania to zaskakujaca jest ilosc podobienstw. i widac tez od razu roznice w pogladach osob wypowiadajaych sie ( np pobyt w szpitalu i walka z choroba jedni uznaja za rzecz na -, a inni na + bo "co nie zabija to wzmacnia "😉 )
[quote author=duunia link=topic=77320.msg1219161#msg1219161 date=1323680984]


a skąd sie tam wzięlas? też kiedyś bylam w rumunii, zaraz po obaleniu "czałszesku", piękny kraj....

Hi!Hi! Musisz kupić kolejnego KP to się dowiesz.
[/quote]

A jednak się ukaże mój mini reportażyk? 🙂 Myślałam, że już nie.
duunia: Pracowałam tam, w stajni jak najbardziej europejskiej, bo właścicielami są niemcy, a goście też sami zagraniczni na rajdach.

Jeszcze dodam do mojego podsumowania, że nie wiem co mi w połowie tego roku odbiło, ale zachciało mi się JEŹDZIĆ na koniach, a nie WOZIĆ.
Wczoraj miałam pierwszy od prawie pięciu lat trening z trenerem i wiem, że chcę więcej.
Lepiej późno niż wcale!  😅

Rok 2011 nie należał do najgorszych, chociaż były ciężkie chwile...
Zaczynając chyba od początku:
-Bezproblemowe zajeżdżenie Armagedona, zdanie dobrze dyplomu, jedna praca, potem druga a teraz przerwa  😤, parę dni temu kupienie samochodu (starego ale jarego  :lol🙂 i w końcu w środę zdanie za 1 razem prawka .
- z tych złych to 2 pogrzeby bliskich osób mojego P. w tym półroczna walka z  ciężka chorobą...i na szczęście chyba tylko  tyle.

Oby przyszły ro k był lepszy od poprzedniego!!!
Mój rok 🙄 sama nie wiem czy udany czy nie z plusów to:
urodziła nam się śliczna zdrowa córeczka 😍Zdecydowanie to nasz największy plus.
Szefosto czekało na mnie w z miejscem pracy i dostałam podwyżkę 😀
Mama przeszła w końcu na swoja wymarzoną emeryturę(wiem,że to bezpośrednio mnie nie dotyczy,ale cieszę się,że w końcu sobie odpocznie bo ostatnie kilka lat miała bardzo ciężkich)
A z gorszych
Zmarła moja babcia,a wczoraj zadzwoniła moja mama,że zmarł jej brat 🙁
Mój ojciec przeszedł bardzo ciężki zawał i ledwo co go odratowali 🙁
W naszym małżeństwie nie układa się najlepiej 🙁
Przez błąd księgowej mieliśmy dużą karę do zapłaty,
Mąż miał wypadek samochodowy
Tak piszę i wnioskuję,że oprócz naszej dzidzi to był bardziej nieudany.Mam nadzieję ,że kolejny będzie lepszy 😀
Już sama nie wiem jaki był ten rok ,ogólnie bardzo ciężki ale wszystko co się wydarzyło bardzo mnie wzmocniło .
Na początku roku uśpienie konia  😕  do dnia dzisiejszego konsekwencje zdrowotne po wypadku . Potem podejrzenie guza mózgu , myślałam że już to koniec . 2 bardzo poważne upadki z konia , wczoraj mało mnie i syna tir nie zabił  🤔wirek:
Na plus jest to że dużo osób mnie wspierało ,rodzina ,przyjaciele i oczywiście revoltowicze  :kwiatek:  Zaczęłam trenować i już mam za sobą pierwsze sukcesy ,wyhodowałam 2 piękne konie  😍 
Już prawie zakończyłam sprawy kredytowe i złożyłam podanie o kupno ziemi , najważniejsze kupiłam w końcu przyczepę  😜 

Początek roku zapowiada się sprawami w sądzie  😵 
Hmm, no więc w sumie na plus😉
-zmiana  szkoły na najcudowniejszą na świecie🙂
-kupno konia
-zmiana stajni
-wreszcie jakieś postępy w treningu
Oby tak dalej 🙂 Teraz tylko przydałyby się sukcesy na zawodach😀
A.   master of sarcasm :]
16 grudnia 2011 16:55

Początek roku zapowiada się sprawami w sądzie  😵 



sad sadem, ale sprawiedliwosc musi byc po naszej stronie  😉 badz dobrej mysli
maleństwo   I'll love you till the end of time...
16 grudnia 2011 16:59
Ach, no i jeszcze zapomniałam - dwa spełnione marzenia:

- wreszcie zmieniłam siodło i mam super fajną, malutką ujeżdzeniówkę

- koncert Rammstein  😍 😍 😍
+ Zaczęłam śpiewać
+ Dostałam się do redakcji internetowego radia
+ Urodził mi się kuzyn 🙂
+ Przetrwałam rok bez koni
+ Odcięłam się od toksycznych znajomych


- Dziadek był x razy w szpitalu, miał otwierane serce, 2 zawały i 1 udar.
- W szkole strasznie dużo nadrabiania bo ciągle chorowałam
- Ogólnie w szkole do kitu
- Miałam niezłe przeżycia z policją  🙄  (ja nic nie zrobiłam, znajoma)

To tak najlepiej zapamiętane.

ygh
Z tego co czytam, to u większości z nas takie pół na pół.
U mnie podobnie, generalnie raczej na plus.

Z niefajnych rzeczy:
-w połowie roku z dużym hukiem zerwanie z G, ogólny dół
-później klacz, którą chciałam kupić, zaczęła mocno kuleć i generalnie diagnoza była taka, że do sportu na pewno się nie będzie nadawać, do lekkiej rekreacji ewentualnie; bardzo to przeżyłam, bo strasznie polubiłam tego konia, niestety nie stać mnie na utrzymywanie konia chorego.. w sumie do tej pory czuję lekkie ukłucie, jak o niej pomyślę, bo była dla mnie wyjątkowa
-w wakacje nigdzie nie wyjechałam, bo nie miałam z kim, przez co w ogóle nie odpoczęłam
-no i jako wisienka w torcie była sytuacja z siostrą i jej narzeczonym, który po prawie 4latach wspólnego życia wyrzucił ją z mieszkania. Siostra wróciła do nas, atmosfera była po prostu tragiczna. Przepłaciłam to załamaniem nerwowym, ogólnie jestem silną osobą, ale wtedy miałam naprawdę nieciekawe myśli.

Z dobrych rzeczy:
- na początku roku wzięłam do siebie drugą samiczkę szynszylową, z której mam dużą radość, bo jest taka śmieszna i pocieszna 😉 No i wiem, że ma u mnie zdecydowanie lepsze warunki
- po półrocznej separacji z G wróciliśmy do siebie i jest nam cudownie, nie możemy się nacieszyć sobą - chyba obydwoje dorośliśmy do normalnego związku 😉
- jeżdżę aktualnie na koniu, o którym zawsze marzyłam, stajnia idealna, trener...  W końcu jeżdżę, uczę się, trenuję i rozwijam.
- zaliczyłam udany debiut na Olimpie, aktualnie pilnie pracujemy na następny sezon, żeby postartować wyżej no i lepiej 😉
- studia idą w dobrym kierunku, średnia z roku na rok lepsza. No i znalazłam tam świetną przyjaciółkę, z którą coraz lepiej się rozumiemy.
- generalnie dbałam więcej o znajomych, o przyjaźnie, bo jednak nie samą nauką, końmi i facetem człowiek żyje 😀  chociaż doba jakoś nie chce się wydłużyć...
- zaczęłam swoją pierwszą pracę, z której jestem zadowolona - nie jest to szczyt ambicji, ale mimo wszystko zarabiam własne pieniądze i to cieszy 🙂

Liczę na to, że 2012 będzie lepszy, chociaż jedyne czego pragnę, to spokój w domu. Pozostałe sfery mogą być bez zmian 🙂
Ja zdecydowanie miałam najbardziej intensywny rok w swoim życiu. Bardzo stresujący, bardzo dużo zmian, bardzo piękny.

- W ciąże zaszłam w 2010, ale jeszcze w tym roku (co wydaje mi się tak bardzo odległe) chodziłam do szkoły z wielkim brzuszyskiem,
- Zdawałam egzamin na prawo jazdy (ostatecznie zdałam w 8 miesiącu ciąży),
- Urodziłam cudownego synka,
- Zdałam maturę z satysfakcjonującym mnie wynikiem, Franciszek był wówczas w pokoju pielęgniarki i w razie potrzeby byłam do niego wzywana,
- Po maturach przeprowadziłam się w końcu do Szamocina, do wspaniałego faceta, do koni, do prawdziwego życia,
- Wyszłam za mąż za wspaniałego faceta, z którym jestem w związku od czterech lat,
- Znalazłam trenera, codziennie jeżdżę kilka koni dziennie i czuję, że ruszam w końcu do przodu,
- Jestem bardzo szczęśliwą mężatką i mamą,
- Znowu śpiewam, znowu rysuję,
- Finansowo kiepsko ze względu na przeprowadzkę, dziecko, ślub ... ale myślę, że w sezonie odrobimy.

Generalnie jestem dumna, że to wszystko przeszliśmy. Dobrze mi jest! 

W tym roku czekają mnie studia, co trochę mnie stresuje. Ale myślę, że podołam 😉

ChingisChan   Always a step ahead! :)
18 grudnia 2011 11:27
Dla mnie ten rok był... ciekawy 🙂
-wreszcie mogłam samodzielnie chodzić po pęknięciu piszczela (już 3 albo 4 :icon_rolleyes🙂, urazie chrząstki oraz kostki,
-zmiana konia z Chingis Chana na Haxleya, zdecydowanie na +,
-wygrana w stajennych zawodach 😀,
-marzenia się spełniają, czyli pojechanie z własnym koniem na obóz,
-no i od jakiegoś miesiąca dzielnie walczę z umową taty 😎

Za to u góry trzymajcie mocno re-voltowe kciuki! 🙂 Wyniki dopiero w czerwcu 😁

bajaderka-zorro   But who to fuck am I to dare to accept?
18 grudnia 2011 11:53
z takich najważniejszych dla mnie to, to że jestem z najwspanialszym facetem pod słońcem  😍 (kończąc związek z gościem króty zatruwał mi życie) , zdałam prawko, spełniło sie moje marzenie: mam własnego psa, doceniają mnie w pracy, ze względu na kręgosłup musiałam przestać jeździć konno i nie wiem czy będę mogła do tego wrócić i chyba tyle
,

sad sadem, ale sprawiedliwosc musi byc po naszej stronie  😉 badz dobrej mysli

Dobre myśli to w sądzie za mało. Weź ze sobą handgranata.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
18 grudnia 2011 14:42
Dla mnie ten rok to 9 miesięcy ciąży (dowiedziałam się, żem w dwupaku w Sylwka) i macierzyństwo, bardzo szczęśliwe macierzyństwo.
Młody w pierwszym miesiącu życie zdążył być w szpitalu, ale w sumie wynikły z tego potem same dobre rzeczy.

W tym roku Portka wreszcie kupiłam, po 2,5 latach dzierżawy i choć musiałam odstawić jeździectwo, to znalazłam mu SUUUUUUUUUUUPER zastępstwo, wcześniej do lipca miał urlop na beskidzkich łąkach, więc nie może narzekać. Największym plusem tej całej sytuacji (dla mnie przede wszystkim, ale dla niego też) jest to, że koń na łąkach się odpasł i wygląda w końcu jak koń, a nie jak wyścigowa mysz.

Ze złych rzeczy - zmarła moja ukochana babcia.
Rok się jeszcze nie skończył, ale zrobię krótkie podsumowanie już teraz 😉 :

na plus:
- sporo imprez z fajną ekipą
- przestałam pić kawę na rzecz hektolitrów zielonej herbaty
- zyskałam prawdziwego przyjaciela, któremu mogę powiedzieć dosłownie o wszystkim
- po raz pierwszy poczułam, co to na prawdę znaczy kogoś kochać (niestety mam za miękkie serce i porządnie dostałam później po tyłku)
- w końcu odcięłam się zupełnie od Kościoła  😀iabeł:
- wyleczyłam się z depresji (no niezupełnie, bo mam nawrót, ale był czas, kiedy mogłam powiedzieć, że jestem szczęśliwa)
- zaliczyłam rok szkolny z dobrymi wynikami, z czego jestem dumna, bo nie przykładałam się za bardzo

na minus:
- podczas choroby w tydzień schudłam 5 kg, na które ciężko pracowałam i trudno będzie mi to nadrobić  🤔
- depresja, depresja
- utrata bardzo bliskiej koleżanki, prawie przyjaciółki
- nadal wcinam za dużo czekolady
- trochę zawalam szkołę od września
- nie udała mi się walka z moim uzależnieniem od komputera i internetu
- tydzień temu wsiadłam na konia po rocznej przerwie (podziękowania należą się merciful)
- kontakt z rodzicami wciąż jest na poziomie niezbyt dobrym

bilans teoretycznie na zero, ale nie był to dla mnie dobry rok

edit: łoł, ale elaborat
Dziwny rok. Przewartościowań. W dodatku wygląda na to, że zaledwie początek zmian. Gdy na zmiany ma się już ochotę średnią 🙂. Na plus: wylizanie się z groźnego choróbska, chociaż uważać nadal trzeba (już do końca życia). Znacznie większa świadomość dziejących się rzeczy. Masa satysfakcji związanej z koniem (choć kryzysy też były). W własnej rodzinie wszystko ok, oprócz finansów 🙁 (ale nie mnie jednej to doskwiera). Siostra nadal się trzyma i walczy, choć szanse ma mizerne, żadne właściwie 🙁 Każdy dzień jest ważny, nabiera nowego znaczenia. Kilka przewędrowanych kryzysów.
Na minus - no dużo na minus i średnio mogę coś poradzić, w każdym razie na cito - nie. Czekanie jak sprawy się potoczą. Dużo czekania. Za dużo. Obawy, strach nawet. Troski. Just life. Jeszcze nigdy tylu klęsk nie musiałam przyjąć na klatę. Ciągiem.
Wiary, Nadziei i Miłości wszystkim życzę.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się