Zgadnijcie co 😀
Wczoraj rozmawiałam z dzierżawcą Frigg. Od ponad 2 miesięcy chcę do niej jechać i co chwilę coś: a to gdzieś jedzie,tu się ktoś rodzi,jakieś urodziny,tu jej nie ma itd. Wkurzyłam się i powiedziałam,że chcę przyjechać w środę,bo jej 3 miesiące nie widziałam,a mam prawo zobaczyć co się u mojego konia dzieje. Babka na to,że do niej ciężko dojść,bo jest na pastwisku itd. No dobra-mnie to nie przeszkadza. Pytam się czy mogę się na niej przejechać,a ona,że Frigg straciła obie tylne podkowy i się tam coś urwało i trzeba czekać aż odrośnie,a poza tym jej jest tam dobrze i zapewnia,że nie muszę przyjechać.
Coś mi jeszcze bardziej zaczęło nie pasować. Całą noc nie spałam,myślałam,że oszaleję. Rano schodzę i mówię rodzicom co i jak,a oni: ,,dzwoń do baby,że zabieramy dzisiaj konia\\\". Ja takie oczy,ale super 😀 Babka przez telefon wściekła,że jak to tak i w ogóle,a poza tym to jak do niej Frigg trafiła to była taka chuda,że miesiąc ją odpasać musiała (z której strony ona chuda była to ja nie wiem). Dobra-pojechaliśmy. No to jak dotarliśmy to nas pokierowała do pastwiska. Jako,że w Islandii są one ,,trochę\\\" duże to chodziłam godzinę i nic. Dzwonię: ,,a sorki,źle was pokierowałam\\\". No i co się okazało w zupełnie drugą stronę mieliśmy jechać. Ok-znowu źle mi powiedziała... a jak w końcu dotarłam to się okazało,że tam jest bardzo łatwo dojechać. Z tym,że ,,pastwisko\\\"...heeemmm kamień na kamieniu,a wszystko w wodzie. Do sztybletów mi się lało-w ogóle podmokły strasznie teren i nie na pastwisko. Ale nie to najgorsze.
Konie okropnie chude! Ja nie wiem jak ona tuczyła Frigg skoro schudła ,a po mięśniach śladu nie ma... opisu kopyt wam oszczędzę,bo mi się na samą myśl nóż w kieszeni otwiera. Koń za mną ładnie do przyczepy wszedł, strasznie taka zgaszona była w ogóle. Trzęsła się z zimna (no jak stoi po pęciny w wodzie to się nie dziwię) i kasłała jeszcze :/ Podróż zniosła dobrze, tylko w Reykjaviku nieco się stresowała,ale ruch duży i hałas.
W domu pierwsze co to rzuciła się na trawę jak oszalała... nigdy nie widziałam by tak jadła O.o Z pastwiska zobaczył ją jej kolega ze stajni i czekał przy bramce aż jej nie wpuszczę 😀
Teraz Friggsiu się odpasa na dobrym i suchym pastwisku,gdzie ma dużą wiatę i też kupię paszę i ją odpasać będę. Na środę lub czwartek umawiam naszego kowala i jakoś konia trzeba doprowadzić do normalnego stanu.
Powiem tak-nigdy już tego błędu nie popełnię...koń zostaje przy mnie choćby nie wiem co!
Tak mój koń wygląda teraz (zdjęcie akurat bardzo korzystne, w rzeczywistości dużo gorzej)