Przyjaźń między kobietą a.... kobietą

Zgrana paczka dziewczyn? Do czasu, aż nie wejdzie pomiędzy nie jakiś chłopak 😉. Dodatkowo - środowisko. Jestem teraz w klasie maturalnej i same doszłyśmy do wniosku, że to się rozpadnie, kiedy każda pójdzie na inne studia. Nawet z najbliższą mi osobą, z którą dogaduję się świetnie praktycznie w każdej kwestii, zapewne się rozejdę.

Dzionka tyle że Twój przypadek nieco się różni, gdyż Ciebie pytają o organizację z czystej sympatii i dlatego, że sylwestry u Ciebie są udane (wnioskuję z wypowiedzi 😉 ), a u Notarialnej (dobre odmieniłam?) jest to pytanie zadane w nieco innym kontekście. Ona dostaje sms'a ni z tego, ni z owego, jak sama napisała. Ja takie sprawy odbieram raczej jako pisanie tylko i wyłącznie w interesie, kiedy tej osobie jest coś potrzebne (a takich sytuacji nie lubię, a miewam 😉 ). Dodatkowo Notarialna wspomniała, że koleżanka była na nią obrażona.
No, przynajmniej ja tak to widzę 😉.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
11 listopada 2010 22:31
breakawayy, Dokładnie tak 😉

Dlatego uważam, ze rozrzut odległosciowy między przyjaciółkami jest lepszy od zgranej paczki. Jedną mam pod Wawą, drugą w Łodzi. Mam też kilka bdb znajomych, na których mogę liczyć, ale w sumie żadni się nie znają (no oprócz tych z uczelni). I chyba dobrze.
Ha, czyli z moim rozumowaniem nie jest tak do końca źle  😎.
Nie da się takiej 'koleżanki' olać? Ja generalnie staram się trzymać od takich ludzi jak najdalej, jednocześnie nie wchodząc z nimi w konflikt (bo po co robić sobie niepotrzebnie wrogów 😉 ). Jest ok, pogadać mogę, pośmiać się, wypić piwo, ale dystans trzymam ogromny. Przejechałam się już nie raz konkretnie i to tylko i wyłącznie z mojej winy - za długi język. Za szybko ludziom wierzyłam, myślałam, że każdy jest super dobry, miły, kochany i można mu o tym i o tym powiedzieć. Tok rozumowania zmienił mi się bardzo i moje podejście jest teraz takie, a nie inne.
Dlatego też do tych wszystkich przyjaźni, 'przyjaźni' i innych relacji międzyludzkich (jak zwał, tak zwał) podchodzę z dystansem, może nawet zbyt dużym. Uwielbiam otaczać się ludźmi (stawiając jednak na jakość, a nie ilość, jeśli można to w tym wypadku tak nazwać  :hihi🙂, rozmawiać, dzielić się tym, co we mnie siedzi. No, ale zdecydowanie uważam, komu i co mówię 😉.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
11 listopada 2010 22:45
breakawayy, Koleżanka została olana, no ale powiedziałam (nie mogłam się powstrzymać) co myślę o jej tupecie. To, ze mam takie a nie inne zdanie nie znaczy, ze będę je zmieniać, bo jej się ono nie podoba. A ona właśnie taka metodę wcześniej stosowała. Pozwoliłam sobie raz wleźć na głowę, potem dotarło do mnie, ze ona za daleko na moje tereny zabrnęła i stwierdziłam, ze mam dość słuchania jaka to ja jestem be, bo myślę inaczej niż ona i nie robię tak jak ona chce.

Mijają ze dwa miesiące kiedy staram się kontaktować do niezbędnego minimum, nie wychodzę poza konkrety, a i prawdę mówię, staram się przy tym nie urazić uczuć ludzi, ale fakt - jęzor mam niewyparzony.
Notarialna w takim razie za tą szczerość podziwiam, ja owszem, mówię wprost, ale niezbyt dosadnie i często nie wszystko, co mam na myśli. Mam potem wyrzuty sumienia przez dłuższy czas, że mogłam kogoś urazić  😁. Choć ostatnio zaczęło się to zmieniać i mam gdzieś trzymanie tego w sobie, zaczynam mówić wszystko, co myślę 😉.
OK, myślałam że to jakaś dobra znajoma a nie taka z doskoku 🙂

Co do paczki przyjaciółek nie zgodzę się. Trzymamy się we 3 od 5 lat właśnie i już przeszłyśmy wszystkie kombinacje bycia w związku/singielką/w kryzysie/na fali/zaręczoną/rzuconą i tak dalej - i kurcze żadna sytuacja nie wpłynęła na naszą przyjaźń, naprawdę 🙂 A wszystkie mieszkamy w tym samym mieście i widujemy się bardzo często, bo pracujemy w tej samej firmie 🙂 Nie wyobrażam sobie nie mieć bliskiej mi osoby pod ręką, gdy chcę się wypłakać, pochwalić, cokolwiek...

Breakaway jesteś w klasie maturalnej?! Matko, jak ten czas zapitala, taka byłaś niedawno mała hihihi 😉
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
11 listopada 2010 22:55
Lepiej mówić prosto w twarz, ze nie odpowiada ci coś niż dusić to w sobie i potęgować problem. Z wyrzutów sumienia dawno się wyleczyłam, bo jak ktoś mi to mądrze powiedział ''w dzisiejszych czasach trzeba mieć hardą d*pę i nie dać sobie wleźć na głowę. Jeśli pozwolisz raz po sobie jeździć to będą próbować jeździć po tobie za każdym razem.''

Z moją przyjaciółką spod Wawy znamy się już jakieś 6 lat i mimo, ze ona jest młodsza o 2 lata, to dogadujemy się rewelacyjnie! możliwe, że jest to spowodowane tym, ze często się nie widzimy, ale jak się widzimy wykorzystujemy czas na maksa.
Nawet z najbliższą mi osobą, z którą dogaduję się świetnie praktycznie w każdej kwestii, zapewne się rozejdę.

gadanie... wszystko zalezy od ludzi!
ja z LO mam dwie przyjaciolki i kilka calkiem dobrych znajomych. pierwsza przyjaciolka, taka na ktorej moge polegac zawsze i wszedzie niedawno poprosila mnie o swiadkowanie na slubie, a druga przyjezdza do mnie jutro, zeby zobaczyc jak sie czuje, bo 2 tyg chorowalam. to sa skarby a nie ludzie :kwiatek:
Livia   ...z innego świata
12 listopada 2010 07:31
No to zazdroszczę Wam przyjaciółek - ale ja jednak za mocno się na tej mojej byłej przejechałam. Myślałam, że to taka "na zawsze" - a tu... takie jajco. Na szczęście mam jeszcze przyjaciół facetów - no i mojego faceta, który już mi powiedział, żebym się nie martwiła, bo skoro tamta mnie blokuje na gadu, to widocznie to nie był mój poziom  😎
Ja mam 2 przyjaciółki bez których nie wyobrażam sobie życia.
Mogę im powiedzieć o wszystkim, nie czuję się przy nich kompletnie skrępowana w żadnej sytuacji.
Zawsze mi doradzą, w miarę ich możliwości zawsze pomogą.

Dodam, że nie mają ze sobą większej styczności, znają się, ale widziały sie zaledwie kilka razy.

Natomiast praktycznie wogóle nie mam znajomych,bo jak nie mogę komuś o wszystkim powiedzieć( a nie mogę, bo trzyma mnie jakaś wewnętrzna blokada), to fatalnie mi się z nim spędza czas etc.
Dzionka a no zleciało mi to jakoś  😁 (achh to pamiętne zgrupowanko  :cool🙂. Ja tutaj na miejscu również mam kilka bardzo bliskich mi osób, z którymi trzymam się od ładnych paru lat 😉. Oczywiście, że chciałabym, żeby się to utrzymało, no ale czas pokaże 😉. Znając życie, jeśli pójdziemy na studia do innych miast, to aż tak dobrego kontaktu już ze sobą mieć nie będziemy, mimo wszystko...

mery jasne, że zależy od ludzi 😉 ja na brak ludzi wartych zachodu narzekać nie mogę, na pewno 😉 no ale właśnie, jak napisałam wcześniej - pożyjemy, zobaczymy 😉 obyście miały rację 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 listopada 2010 09:41
w przyjaźni kobiet-kobieta wieczną kłodą u nóg będą faceci. No bo jak są 2 przyjaciółki i nagle jedna z nich poznaje chłopaka to on sie staje najwazniejszy a przyjaciółka idzie w odstawkę.

Dopiero jak ten problem (faceci) z takich czy innych względów traci na znaczeniu i przestaje być na 1. miejscu to wtedy taka przyjaźń może mieć miejsce
Livia, jak ja Cię dobrze rozumiem 😎
Ogólnie, przejechałam się na..... 3 "przyjaciółkach", kilku koleżankach....  i stwierdziłam "nigdy więcej". Z jedną poszło o faceta [facet, podobający się przyjaciółce podbijał do mnie, ja mu nadziei nie dawałam, nawet traktowałam na karalucha ze względu na przyjaciółkę, ale przyjaciółka "wiedziała swoje", obraziła się i zaczęła mnie szykanować, okłamywać i dosrywać za przeproszeniem, żebym odczuła. Później wprawdzie do mnie wydzwaniała i przeprosiła, ale poprzednia sytuacja zabolała mnie na tyle mocno, że nie wybaczyłam. Nie rozmawiamy ze sobą do dzisiaj.], z drugą - najpierw myślałam, że zawaliłam ja, ale później okazało się, że ona z własnym facetem zabawili się moim kosztem, trzecia okazała się niegodną zaufania plotkarą, z którą wprawdzie mam styczność, ale nie mogę jej zaufać, a to boli.
Innymi słowy - rodzina przede wszystkim -> została mi siostra płci damskiej, która jest ok 😉
A tak, nie mam żadnej, innej przyjaciółki, nawet bliskiej koleżanki i wszędzie widzę teorie spiskowe.😁 Ciężko trochę gdy się nie ma jakiejś baby, z którą można pójść na kawę i pogadać o osobistych problemach, ale trudno, daję radę i przynajmniej mam pewność, że np. nie przyjdę do grupy któregoś dnia i nie spotkam się z wyjątkowo zadziwiającymi spojrzeniami świadczącymi, że 10 minut temu jakaś posiadaczka długiego jęzora mnie obgadała. Nie rozumiem, takim ciekawym obiektem jestem czy co?  😂
Uch, ale zgryźliwa ze mnie baba.
Livia   ...z innego świata
12 listopada 2010 10:26
Sankaritarina, ja tak sobie w ogóle teraz pomyślałam, że jak na nas popatrzę, to to już dawno byla jednostronna relacja - tzn. ja jej miałam pomagać, słuchać itp, a ona mnie zlewała. Szerzej o tym pisałam w wątku o wampirach energetycznych. Tymczasem kiedy gadałam z męskimi przyjaciółmi, czułam się doskonale - oni umacniali moją pewność siebie, poczucie własnej wartości. No i zajefajnie mi radzili 🙂
Także... koleżanki tak, przyjaciółki... na razie nie.
Tylko szkoda, że na takim podejściu może w przyszłości ucierpieć jakaś wartościowa dziewczyna, która mnie polubi 😉
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
12 listopada 2010 11:15
Livia, Ale pomyśl o tym pozytywnie: nie będzie jej na imprezie, sama chciałaś się wykręcić od jej obecności 😁 A to, że ona się obraziła to JEJ PROBLEM, nie twój!
ElaPe dokładnie o to chodzi. Sama znam kilka takich przypadków, kiedy dziewczyna totalnie ogranicza się do chłopaka i wraca do przyjaciółki z podkulonym ogonem wtedy, kiedy dostanie kopa w d. od chłopaka, albo chłopak się znudzi. Bardzo bliska mi osoba (X) ma teraz taką sytuację, że przyjaciółka świata poza chłopakiem nie widzi, a twierdzi wręcz, że X zazdrości jej chłopaka, dlatego robi to, co robi (czyli stara się opanować przyjaciółkę). X w końcu odpuściła, niech przyjaciółka robi co uważa, w końcu jej sprawa. Znając życie, kopa w tyłek dostanie i wtedy przypomni sobie, że ma przyjaciółkę, ale wtedy będzie już za późno 😉.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 listopada 2010 12:51
Znając życie, kopa w tyłek dostanie i wtedy przypomni sobie, że ma przyjaciółkę, ale wtedy będzie już za późno .

znając życie mogę ci powiedzieć że to jest pewien etap życia (totalnie uzaleznienia się od chlopaka) który na szczęście mija  😉
ElaPe nie strasz  😲 bo ja czegoś takiego nigdy nie miałam i mam nadzieję, że nie przyjdzie  😁. No, chyba że u mnie przebiegało to w nieco inny sposób (ustawiałam plany życiowe pod chłopaka, w skrócie), na szczęście już minęło i mam nadzieję, że nie zgłupieję 😉.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
12 listopada 2010 13:27
A ja to chyba w czepku urodzona, bo nie dość, że związek mam wspaniały, to jeszcze mam dwie fantastyczne przyjaciółki.
Z jedną znam się od 5 klasy, czyli już 15 lat. Jesteśmy mocno różne - ona zagorzała katoliczka z konserwatywnego domu, ja raczej wychowana w duchu "wierz w co chcesz i jak chcesz". I nie przeszkadza nam to. Trochę się nasłuchałam wyrzutów, jak postanowiłam zamieszkać z chłopakiem, ale nic poza tym.

Z drugą znamy się od liceum, czyli lat 11. I jest dla mnie jak siostra - a obie jesteśmy jedynaczkami.

Lata mijają, a my nadal jesteśmy dla siebie, w radościach i smutkach - jak to Dzionka napisała, przerobiłyśmy już singlowanie/ związki/ porzucanie/ zaręczyny i wszelkie problemy z tym związane. I nadal jest dobrze, i nadal wychodzimy z założenia, że trzeba się spotykać (a ciężko, bo każda zachrzania w pracy w innych godzinach), bo co damska przyjaźń, to damska, i przy chłopach się tak nie pogada 😁
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 listopada 2010 13:58
bo co damska przyjaźń, to damska, i przy chłopach się tak nie pogada

święta prawda

Livia   ...z innego świata
13 listopada 2010 14:56
Notarialna, impreza już była, bez niej - bo ta się sfochała już na maksa 🙂 I fakt, że chciałam tej koleżanki uniknąć, ale jednak nie w taki sposób, nie na siłę. Ale... rozwiązała problem za mnie.
Niby z facetami nie da się o wszystkim, ale może ja dziwna jestem bo mnie się właśnie  z nimi najlepiej rozmawia. O wszystkim.
Ja uważam, że z facetami jednak o wszystkim nie pogadam. Wolę czasem wyjść z grupką dziewczyn, bez żadnych facetów i po prostu, zwyczajnie, po babsku sobie poplotkować. Jak na razie mam przy sobie złotą osobę, no, dwie złote osoby i w zupełności mi to wystarczy. Oby tylko nie posypało się, kiedy pójdziemy na studia, ale jak ktoś wcześniej pisał, wszystko zależy od człowieka. Oby 😉.
Ja miałam w podstawówce przyjaciółkę. Poznałyśmy się przychodząc razem do klasy, od II siedziałyśmy razem w ławce i jakoś tak wyszło, że bardzo się polubiłyśmy. Chodziłyśmy do siebie, gadałyśmy, bawiłyśmy i robiłyśmy mnóstwo innych rzeczy, które robią dziewczyny w podstawówkowym wieku.  😉 Potem ja przeprowadziłam się do jednego miasta, ona do drugiego, niby rozmawiałyśmy przez telefon i na gadu-gadu, ale to już nie było to samo. Znalazłyśmy znajomych w nowych szkołach, coraz rzadziej rozmawiałyśmy z powodu braku czasu. Do teraz się spotykamy co jakiś czas z jeszcze jedną koleżanką, rozmawiamy, śmiejemy się, wychodzimy gdzieś razem, ale to już niestety nie jest to samo, nad czym strasznie ubolewam. Teraz tak na prawdę do teraz nie mam prawdziwej przyjaciółki. Dobre koleżanki - owszem, znajdzie się kilka takich, ale nie mam jednej, zaufanej osoby, której mówię wszystko, z którą spędzam czas i którą mogę nazwać przyjaciółką. Przydarzyły się dwie, ale z jedną rozmawiam w zasadzie tylko o koniach, a druga była psiapsiółą kiedy potrzebowała wsparcia w klasie, która jej nie lubiła. Jak tylko sprawa ucichła, zostałam sama, bo inni byli fajniejsi. Wśród chłopaków miałam trzech dobrych kolegów/przyjaciół. Jednego w podstawówce, teraz spotykamy się raczej rzadko ze względu na moją przeprowadzkę. Z drugim siedziałam w gimnazjum w ławce, a teraz jesteśmy w innych szkołach i raczej nie mamy kiedy rozmawiać, bo on jest częściej zajęty swoim chłopakiem (tak, gej najlepszym przyjacielem kobiety!  😀), ale kiedy się spotykaliśmy bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało o problemach sercowych.  🙂 A z trzecim już ponad rok temu wykroczyłam poza granice przyjaźni.  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się