"Zielone" bez granic?

Averis   Czarny charakter
17 kwietnia 2015 19:08
Strzyga, nie, nie sprowadzam do absurdu. Po prostu nadal nie rozumiem bronienia jelenia a zjadania świni. Z perspektywy troski o zwierzęta (które jak sama stwierdziłaś nie są okazami). Zabijana świnia i zabijany jeleń boją się tak samo (a jeleń pewnie i mniej, jeśli ustrzeli go wprawna ręka). Czy świadomie  kupiłabyś kradziony towar? Pewnie nie, bo sama byś nie ukradła i czułabyś się współwinna. To dlaczego zjadasz zwierzę, którego sama byś nie zabiła (bo ktoś to zrobił za ciebie - niezależnie z jakich pobudek). Ale to na myśliwych się krzyczy, a rzeźnicy to ludzie, którzy mają taką pracę (a statystycznie zabijają o wiele więcej zwierząt). A dlaczego się krzyczy? Bo myśliwy zabija dla siebie, a rzeźnik zabija dla nas. A
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 kwietnia 2015 19:11
Averis, nie ma różnicy między życiem jelenia, a życiem świni, nigdzie nie napisałam, że jelonków nie można zabijać, bo są ładniejsze od świnek.
Natomiast nie zgadzam się, że jak ktoś wydaje kasę na siano dla sarenek, to ma prawo i moralną dyspensę do zabijania jelonków.

To jakby ktoś mówił, że jak wolontariuszuje w schronisku, to ma prawo raz na jakiś czas iść i zabić sobie jakiegoś dorodnego psa.
Averis   Czarny charakter
17 kwietnia 2015 19:12
Wiec jaką Ty masz moralną dyspensę do zjadania świni, której nawet nie karmisz - ba, nawet nie zabiłaś? A rolnik X, który karmi świnie i zabija je na własny użytek? Ma moralne prawo do zabicia świni? To jest absurd. Albo się zwierzęta zjada i ok, albo się ich nie zjada. Z tej perspektywy atak na myśliwych jest po prostu...[s]zabawny. [/s] a właściwie bardziej nielogiczny.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
17 kwietnia 2015 19:22
Chciałam coś napisać ale nie wiem czy mam moralną dyspensę na kontrowersyjne wypowiedzi  👀

A tak poważnie: dyskusje na ten temat potrafią być ciekawe. Obie strony mogą mieć swoje racje. Ale jeśli argumentem będzie:
-Idę do stodoły, zabijam świnię i robię schabowe - jestem dobrym człowiekiem.
Vs.
-Idę do lasu, zabijam dzika i robię schabowe - jestem złym człowiekiem.
To chyba ktoś tu gdzieś zagubił sens słowa "dyskusja" i przeszedł do "rzucę byle co, żeby się pokłócić".

No proszę, przecież ten argument nie ma najmniejszego sensu..
Averis   Czarny charakter
17 kwietnia 2015 19:27
smarcik, chyba nie  do końca zrozumiałam 😁 [s]W kogo bijesz[/s]? Już rozumiem.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
17 kwietnia 2015 19:41
Coś mi dzisiaj w głowie nie łączy, nie umiem się wysłowić  😉

W każdym razie: jeśli ktoś idzie do lasu, zabija zwierzę i je zjada to ja w tym nie widzę nic złego. Za to w trzymaniu zwierząt w maleńkich klatkach i faszerowaniu dodatkami paszowymi żeby szybciej nabrały masy już owszem.
smarcik to co piszesz jest jak najbardziej prawdą.

Tylko to chyba jest w głowie zakodowane, że świnie, kury itp się zjada. Jakoś tak od małego jakoś wpojone. A jednak ta sarna to się chodzi i podziwia, w lesie trzeba być cicho i ich nie straszyć...
Wiem, że moje działanie jest wbrew logice i o wiele lepiej postępuje myśliwy, który je to co upoluje. No ale dla mnie zjedzenie czegoś co podziwiam w lesie i się ciesze jak zobaczę, że gdzieś skaczą.. no nie mogę poprostu
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
17 kwietnia 2015 19:58
TheWunia rozumiem, bo ja też bym nie zjadła. Pamiętam jak mieliśmy w stajni kozy, pies zagryzł kozę i po tym wydarzeniu kozioł dosłownie oszalał, zupełnie mu się w głowie poprzestawiało, i ostatecznie właściciele zrobili z niego gulasz. Nie mogłam na to patrzeć, nawet na gotowe danie, chociaż przecież to zwierzę niczym nie różniło się od sklepowej świni (inna sprawa, że na sklepowe mięso też nie mogę patrzeć).

Ogólnie wychodzę z założenia jak Tania pisała gdzieś na poprzednich stronach - zwierzę żyje sobie na wolności, w spokoju, przychodzi drapieżnik i bach, po zwierzęciu. Naturalna selekcja, tak zawsze było, jest i będzie. I dla zwierzęcia raczej nie ma znaczenia czy tym drapieżnikiem był wilk czy człowiek  😉 No a zwierzęta hodowlane już niestety nie mają takiego szczęśliwego życia, wydaje mi się, że to dużo gorsze od myślistwa.
Wojenka   on the desert you can't remember your name
17 kwietnia 2015 20:24
Jestem mięsożerna. Teraz jestem na przymusowym pół wegetarianizmie,tęsknię za mięsem i jak tylko widzę jelenie lub króliczki, wyobrażam sobie wspaniały gulasz  😜
A podziwiam również przy okazji 😉.
Zdecydowanie bardziej obrzydza mnie tzw. produkcja zwierzęca.
busch   Mad god's blessing.
17 kwietnia 2015 23:14
Strzyga, ale nie rozumiem, uważasz, że myślistwo byłoby bardziej moralne gdyby ci panowie ze strzelbą głęboko się brzydzili swojego zachowania po każdym polowaniu? A jakie to ma znaczenie dla tego zabitego zwierzęcia czy jest zabite przez szczęśliwego, czy nieszczęśliwego myśliwego? Bo dla reszty społeczeństwa ma znaczenie zasadnicze - nieszczęśliwy myśliwy będzie oczekiwał zapłaty za wykonywanie przykrego obowiązku, a szczęśliwy myśliwy sam płaci za to, by wykonać robotę, którą i tak ktoś musi zrobić.

Oczywiście, że myśliwi mają prawo do zabijania jelonków i moralną dyspensę, po to płacą, dostosowują się do regulaminów i wytycznych, żeby móc sobie postrzelać. Limitowanie pogłowia sarenek czy innych zwierząt jest po prostu konieczne i bardzo miło się złożyło, że ktoś dobrowolnie się na to zgłasza  😉

smarcik, minimalizowanie krzywdy zwierząt przeznaczonych na ubój jest chwalebne, ale niestety brutalna prawda jest taka, że jest za dużo ludzi, by dla każdego starczyło szczęśliwego zwierzaka do zjedzenia. Oczywiście chodzi też o zyski osób "produkujących" nasze kotlety, ale gdyby nie byli tacy pazerni i faktycznie dbali o dobrostan zwierząt, to mięso stałoby się towarem niebywale drogim i praktycznie niedostępnym dla przeciętnego człowieka. Z kolei gdyby ludzie masowo przeszli na wegetarianizm, to pewnie większość zwierząt hodowanych na mięso po prostu by wyginęła, przecież nikogo nie stać na utrzymywanie tych milionów kurczaków, a na wolności też im nie wróżę sukcesu  😁. A wegetarianie też dokładają sobie małą cegiełkę do naszego tematu, bo rośliny też przecież gdzieś muszą być uprawiane, więc pola marchewek i inne kartofliska też wpływają na dobrostan zwierząt - tym razem dzikich, którym zabiera się coraz więcej miejsca na pola uprawne.

... żyjemy w świecie, w którym dawno temu skończyły się możliwości takiego manewru, by "naprawić świat". Postulaty obrońców zwierząt nie mają szans się urzeczywistnić i w sumie chyba dobrze, bo wcale lepiej byśmy na tym nie wyszli. Każdy we własnym zakresie może próbować się do tego czy innego zjawiska nie dokładać, ale głównie poprawia tym swoje samopoczucie.
Averis   Czarny charakter
17 kwietnia 2015 23:28
busch, muszę poszperać w statystykach, ale ogromna część upraw jest pod wyżywienie zwierząt hodowlanych. Podobnie jak idzie na to masa wody pitnej. A co do wyginięcia gatunków, to sama przyznasz, że to dość marny argument 😉 Tak, jakby całe życie w zamknięciu i umieranie w klatce z obciętym dziobem było lepsze. Nie liczę takich tam sobie kogucików za stodołą. I powiedz proszę, dlaczego to dobrze, że postulaty obrońców zwierząt nie mogą się urzeczywistnić? Nie widzę niczego złego w tym, by mięso było droższe, i by jadło się go mniej. Z resztą dobre mięso już jest praktycznie niedostępne dla zwykłego człowieka z pensją 1500 zł. Przeciętny Kowalski ma do wyboru parówki z mielonego wszystkiego albo szynkę, w które od ilości soli aż skrzypi w zębach. Ewentualnie pędzonego na hormonach kurczaka. Z taką alternatywą już naprawdę lepiej zrobiłaby mu cieciorka.

Edit: dane mam, ale silą rzeczy ze stron wege, więc pewnie dla części mogą nie być wiarygodne. Jak się dokopię do czegoś w miarę neutralnego, to wrzucę.

busch   Mad god's blessing.
17 kwietnia 2015 23:59
Averis, to dobrze dlatego, że obecnie jesteśmy już tak uwikłani, że nie ma wyjścia z sytuacji, a przynajmniej nie ma takiego wyjścia, które by nie powodowało katastrofalnych skutków, tylko trochę innych. Życie w zamknięciu z obciętym dziobem jest straszne, ale przecież nawet jak uznasz że jednak lepiej tym kurczakom jest wyginąć jako gatunek, to przecież one nie wyparują w powietrze. Tylko będą zdychać, tak czy inaczej - albo z głodu, albo od chorób, pewnie też są zależne od ludzi na 101 różnych sposobów po tylu latach hodowli. Dopiero jakby te miliony kurczaków zginęły, to mogłabyś zaprowadzić "porządek" = tzn. albo całkowity zakaz hodowania kur na ubój, albo hodowanie szczęśliwych kur dla kilku najbogatszych procentów społeczeństwa. Wskaż mi 'zieloną' fundację, która się podejmie takiego czynu i zniesie łatkę "kurzego Hitlera" czy czegoś równie kreatywnego 😉
Strzyga - rzucasz argumenty poważne czy bronisz swojego stnowiska mykami "to nie okaz to zwierze?" Bo jeśli tak, to dyskusja traci sens. Przeczytaj dokładnie którąś z moich wypowiedzi, lub wypowiedź busch.
Chcę Cię uświadomić również, że myśliwy nie płaci tylko za "sianko dla sarenek, żeby móc ustrzelić sobie jelonka". Nawiasem, są to dwa różne gatunki. Myśliwy pośrednio dba też o roślinożerców, bo m. in. z jego składek są wypłacane odszkodowania rolniką za zniszone plony, ergo połowa z nich nie rzuciła tego w pi*du i dalej produkuje zboża i warzywa. Myśliwy dba, żeby te zwierzaki nie niszczyły pól i tak płaci za to - za ogrodzenia, za zorganizowanie karmisk. Myśliwy dba, żebyś nie spotkała dzika na wycieraczce swojego domu - a zapewniam Cię, nie ucieszyłabyś się na to spotkanie. Myśliwy dba o rekultywacje gatunków, które zanikają (zające np.), myśliwy dba o odstrzał osobników chorych - tak więc zdrowie i szczęście reszty populacji. Myśliwy czynnie walczy z kłusownictwem.
I myśliwy chce za to ustrzelić sobie czasem obiad lub czapke, czyli zwierze - sarne, jelonka, dzika. Bo wolontariat to bardzo szlachetna rzecz, ale nie każdemu pasuje, są tacy, co chcą odbierać wynagrodzenie za swój wkład.
Pytanie - czy zabranisz kupować ludzią mięsa w markecie i go jeść? Bronisz tacek z mięsem? Pewnie nie, ale myśliwy to zuo.
busch - ja dorzucę jeszcze, że szczęśliwy myśliwy dba o to, żeby być dobrym strzelcem i zwierze uśmiercić szybko, zgrabnie i skutecznie, żeby cierpiało jak najmniej. Nieszczęśliwy myśliwy będzie miał to gdzieś, bo to jego przykry obowiązek, wiec nie włoży w to tyle pracy co pasjonat.
smarcik - wypowiedzi Tani nie widziałam, ale w pełni zgadzam się, że jelonkowi wsio rawno czy go wilk zje, czy myśliwy trafi
Averis - ja chętnie obejrze takie nautralne dane - ze stron wege są dla mnie nie wiarygodne, bo za dużo czarnego PR sobie głupimi akcjami narobili
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
18 kwietnia 2015 03:35
smarcik, minimalizowanie krzywdy zwierząt przeznaczonych na ubój jest chwalebne, ale niestety brutalna prawda jest taka, że jest za dużo ludzi, by dla każdego starczyło szczęśliwego zwierzaka do zjedzenia. Oczywiście chodzi też o zyski osób "produkujących" nasze kotlety, ale gdyby nie byli tacy pazerni i faktycznie dbali o dobrostan zwierząt, to mięso stałoby się towarem niebywale drogim i praktycznie niedostępnym dla przeciętnego człowieka. Z kolei gdyby ludzie masowo przeszli na wegetarianizm, to pewnie większość zwierząt hodowanych na mięso po prostu by wyginęła, przecież nikogo nie stać na utrzymywanie tych milionów kurczaków, a na wolności też im nie wróżę sukcesu  😁. A wegetarianie też dokładają sobie małą cegiełkę do naszego tematu, bo rośliny też przecież gdzieś muszą być uprawiane, więc pola marchewek i inne kartofliska też wpływają na dobrostan zwierząt - tym razem dzikich, którym zabiera się coraz więcej miejsca na pola uprawne.

... żyjemy w świecie, w którym dawno temu skończyły się możliwości takiego manewru, by "naprawić świat". Postulaty obrońców zwierząt nie mają szans się urzeczywistnić i w sumie chyba dobrze, bo wcale lepiej byśmy na tym nie wyszli. Każdy we własnym zakresie może próbować się do tego czy innego zjawiska nie dokładać, ale głównie poprawia tym swoje samopoczucie.


No to właśnie o tym piszę od kiedy pojawił się temat myśliwych..
A ja mam wrażenie, że spór wokół myśliwych to element działań o sprzedaż lasów. Taka próba wywrócenia obecnej struktury.
Takie mam przeczucie. I eko osoby, świadomie lub nie biorą w tym udział. Klasycznie odwraca się naszą uwagę a idzie o grubą kasę.
Tania, jakis cel byc musi skoro sie temat "grzeje" na potege, a pozytecznych idiotow nigdy nie brak. Bo sie grzeje, tak? Ja tv nie mam  👀
Tania, jakis cel byc musi skoro sie temat "grzeje" na potege, a pozytecznych idiotow nigdy nie brak. Bo sie grzeje, tak? Ja tv nie mam  👀

Grzeje. Mocno. I ja tak do końca nie ogarniam, bo za mało wiem na ten temat, ale intuicja mi podpowiada, że nie idzie o zabijanie ani o polowanie. Narazie jest to tak poukładane, że koła łowieckie dzierżawią tereny i według ścisłych zasad o nie mają dbać. Nie ma żadnych szans, żeby tę funkcję przejęło państwo bo koszty byłyby niewyobrażalne. No, żeby to leśnicy wzieli na siebie. I jakoś mi się ta zadyma o sprzedaż lasów dziwnie kojarzy z obecną kampanią przeciwko myśliwym.
Follow the money... jak to mówią.
http://audycje.tokfm.pl/odcinek/25001 z wczoraj
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
18 kwietnia 2015 08:16
Wkurzają mnie prawa myśliwych, głównie prawo do polowań na mojej ziemi ( może wolę zbuchtowaną łąkę?), do używania broni palnej w odległości ledwo 100 metrów od domu. Wkurza mnie dokarmianie zwierząt gatunków nie zagrożonych, dokarmianie jeszcze bardziej chwieje równowagą w przyrodzie.
Wkurza mnie, że w tym środowisku patologia obiera aż tak drastyczne formy. Gdybyśmy mówili o patologii w kole gospodyń wiejskich to może uznałabym argument, że dotyczy niewielkiego procenta.
Kiedy patologia dotyczy środowiska uzbrojonych pijanych facetów to przestaje być zabawnie. Nie słyszałam o spektakularnych akcjach PZŁ czyszczącego szwregi z dewiantów. Dodatkowo to, co myśliwi często uznają za normę, dla mnie od normalności jest bardzo daleko, głównie chodzi mi o norowanie.
Troska PZŁ widoczna jest niestety zazwyczaj kiedy chodzi o duze zwierzę łowne. Zgłoszenie sprawy odłowienia lisa i uśpienia go przez nieuprawnioną osobę spłynęła jak po kaczce. Bo to tylko lis, i tak by go odtrzelili, szkoda czasu na byle lisa, i ktos ich wyreczył.

Z drugiej strony wolę zjeść ustrzelonego jelenia niż umordowanego wieprza, równie jak myśliwi wkurzają mnie pańskie i bezpańskie psy kłusujące na mojej i nie tylko mojej ziemi.
Moze chodzi tylko o pozbawienie myśliwych wpływu. To jest grupa aktywna, zorganizowana, nawykla do działania prospolecznego, ponieważ to drogie hobby to pewnie w części zamożna, podobno sporo w niej elity mego PRL-u? Wiec tez zapewne dość wpływowa. Wiec zawczasu sie ja ośmiesza i obrzydza, zeby jak przyjdzie do lupienia ich głos (a na bank to środowisko podniesie larum w razie czego) był traktowano jako tych co krzywdzą jelonki i dzieci. Taka jest moja teoria spiskowa 😉
kereisha z Twojego opisu wynika, że ja spokojnie mogłabym być myśliwym. Tylko, że nie odbierałabym mojej przynależności, czyli zabicia sobie zwierzęcia. W sumie to nawet byłby dobry pomysł, bo niech by któryś tylko spróbował złamać jakiś przepis...
Ja bym bardzo chciała wierzyć, że myśliwi to są dobrzy ludzie i zawsze postępują właściwie, ale nie mogę, co się zobaczyło to się nie odzobaczy.
A leśniczy? Przeciez On też dokarmia, leczy chore itp wiec to nie jest jakaś zasługa tylko myśliwych

busch myślisz, że te miliony krów i kurczaków zjadają mniej niż ludzie gdyby wszyscy byli wegetarianinami.
I dlaczego kurczaki z klatek miałyby umierać z głodu i chorób? Co to za problem dla wielkiej korporacji poddać je eutanazji i one zwyczajnie by zasnęły

A jest jeszcze jedna kwestia. Szpitale dla zwierząt leśnych. Nie wiem czy komuś jest fajnie jak wpakuje w chorą sarne kilkaset złotych, wypuści na wolność i ona dostanie strzała.. Na jakiej podstawie stwierdza się kto ma większe prawo do tego zwierzęcia? Ten kto je leczył czy rzucał jedzenie w lesie?
Jest bardzo fajna ksiazka pt "Zjadanie zwierzat", nie pisana przez oszoloma z wizja ratowania swiata, a faceta, ktory podszedl do tematu racjonalnie i opisal to, czego zdolal sie dowiedziec jezdzac, pytajac, doswiadczajac. Co prawda o rynku amerykanskim, ale to sie przeklada.

keirashara pisalas wczesniej cos w stylu, ze nie powinno sie ujawniac zdjec czy filmow, ktore dotycza malego wg Ciebie procenta mysliwych bo robi to "zly PR"... A dlaczego tv zalewa nas CODZIENNIE milionami informacji o tym, ze ktos zabil dziecko, obcial komus glowe i innymi tego typu informacjami. Daje to obraz calego spoleczenstwa? Nie. Ma prawo oburzac? Ma. Dlaczego mielibysmy byc odcieci od informacji, ze gdzies sie dzieje zle? Bo to mi zalatuje przykladowa sytuacja, jak to policjant w domu loi zone i dzieci, ale nie wolno o tym mowic glosno, przeciez to jeden na milion. Swoich trzeba kryc... :/
nerechta nie wiem czy dobrze Cię rozumiem, ale już drugi raz w tym wątku  stawiasz prawie znak równości pomiędzy bitymi dziećmi i zabijaniem zwierząt, a nawet odnoszę wrażenie, że ciebie oburza mówienie o okrucieństwie wobec dzieci/ludzi a nie o zwierzętach? Jeśli źle zrozumiałam wybacz, jeśli dobrze, to nie rozumiem takich porównań.

TheWunia leśniczy nie leczy chorych, dzikich zwierząt, nikt ich raczej nie leczy i nie powinien zresztą. Takie zwierzaki powinno się usypiać, jeśli już ktoś takowe zwierzę znajdzie, (może z wyjątkiem pokaleczonych ptaków, Taniu? Jak uważasz?). Po pierwsze ze względu na bezpieczeństwo ludzi- skąd wiesz czy taka sarenka nie jest zarażone wścieklizną? Po drugie- dzikie zwierzęta są DZIKIE, bezpośredni kontakt z ludźmi, jest dla nich szalenie stresujący, dotyk człowieka sprawia im fizyczny ból, więc jeśli zwierzę wymagałoby długotrwałego leczenia i kontaktu z człowiekiem byłoby to znęcanie się nad zwierzęciem 😕.
I dlaczego kurczaki z klatek miałyby umierać z głodu i chorób? Co to za problem dla wielkiej korporacji poddać je eutanazji i one zwyczajnie by zasnęły
To by się dopiero podniosło larum. 🤣 Eko ludki po raz kolejny przywołałyby Hitlera i głosiły tezy o holokauście kurczaków.
mac, nie, mi nie chodzi o to, czego informacje sie tycza sensu stricte, nie rozumiem tylko dlaczego wg keirashary powinno sie ukrywac je przed spoleczenstwem w imie zachowania dobrej twarzy. Dlatego porownalam to do krycia np policjantow przez siebie, kiedy ogolnie dochodzi do zalewania spoleczenstwa informacjami o przemocy i jest to na porzadku dziennym. Teraz mam nadzieje ze lepiej to wyjasnilam 🙂

Dla mnie przemoc to przemoc - czy wobec ludzi, czy zwierzat. Nie ma roznicy, bo ktos kto przemocy dokonuje nie jest zrownowazony.

"odnoszę wrażenie, że ciebie oburza mówienie o okrucieństwie wobec dzieci/ludzi a nie o zwierzętach?" tego zdania nie rozumiem 🙂

Alveaner trzeba byc naprawde slepym, zeby nie widziec (czy chyba raczej nie chciec widziec) nawet nie tyle podobienstw, co przelozenia systemu na zwierzeta. Oburzanie sie na takie porownania mowi tylko tyle, ze czlowiek ma wydete ego do granic mozliwosci.
Jeśli nie rozumiesz, jakie skutki ma przyrównywanie ludzi (i ich tragedii) do zwierząt to najwyraźniej też jesteś ślepa.
Przy czym oczywiście chów przemysłowy zwierząt jest straszny, ale nie można stawiać znaku równości między nim, a tym nieszczęsnym holokaustem.

Jakoś tak się generalnie złożyło, że ludzie mięso jedzą od zawsze, jak biegali po lasach w przepaskach na biodrach też jedli mięso. Wegetarianką w naszym klimacie też możesz być tylko dlatego, że ktoś wyciął kawałek dżungli, żeby Ci ulubione owocki dostarczyć, albo coraz to nowsze oleje roślinne. Jeśli nie nosisz skór/futer to skądś się musiała wziąć bawełna. Tkaniny syntetyczne (a raczej ich produkcja) też zatruwa środowisko i fabrykę też gdzieś w Chinach trzeba postawić w miejscu, które kiedyś było lasem.
Wszyscy placza nad pobitym dzieckiem, a masowo cierpiace zwierzeta sa akceptowalne...


Mnie to konkretnie zdanie zastanowiło, do niego się odnosiło moje pytanie.
(...) Taniu? Jak uważasz?). Po pierwsze ze względu na bezpieczeństwo ludzi- skąd wiesz czy taka sarenka nie jest zarażone wścieklizną? Po drugie- dzikie zwierzęta są DZIKIE, bezpośredni kontakt z ludźmi, jest dla nich szalenie stresujący, dotyk człowieka sprawia im fizyczny ból, więc jeśli zwierzę wymagałoby długotrwałego leczenia i kontaktu z człowiekiem byłoby to znęcanie się nad zwierzęciem 😕.

Dokładnie tak uważam. Jednak nie wiem czy sarenki bym nie ratowała. Mam mocno mieszane uczucia. Staram się jednak analizować/myśleć/dowiadywać się więcej. Nie przyjmuję prawd objawionych bezkrytycznie tylko dlatego, że zamieszcza je Polityka czy wygłasza Wajrak. Szanuję go, bo propaguje szacunek do przyrody i pięknie o tym pisze, jednak... No i nawet już Pani Doktor Sumińskiej słuchać nie mogę, bo się jej za bardzo w głowie poprzesuwało. Może ja na stole sekcyjnym widziałam za dużo zwierząt skrzywdzonych "pomaganiem"?
Irytuje mnie metkowanie: Ludzie przeciw Myśliwym (czyli myśliwi to nie ludzie) i nazywanie lisicy Matką a piskląt Dziećmi. O osobozwierzętach to już nie wspomnę.
Ja- osobo weterynarz, która świadomie wybrała zawód, studiowała, 28 lat zajmuje się tylko pomaganiem zwierzętom, zostałam okrzyknięta "TĘPĄ EMPATYCZNIE" przez nawiedzonych eko smarkaczy dręczących zwierzaki "ratowaniem", bo powiedziałam co myślę a myślę INACZEJ. I jestem z tego dumna, zrobię sobie taki nadruk na podkoszulku.
Oczywiście- nie wszystkie zwierzaki do jednego wora- skaleczenie można zaszyć i wypuścić ograniczając stres do minimum- ale deliberowanie nad łosiem z połamanymi nogami "bo może da się poskładać, trzeba ratować!", szukanie lekarza, który się podejmie choć wszyscy mówią, z eto nie realne- a tymczasem zwierzę kilka godzin cierpi jest znęcaniem się nad zwierzęciem. A jest to przypadek z życia wzięty niestety  😕.
Oczywiście- nie wszystkie zwierzaki do jednego wora- skaleczenie można zaszyć i wypuścić ograniczając stres do minimum- ale deliberowanie nad łosiem z połamanymi nogami "bo może da się poskładać, trzeba ratować!", szukanie lekarza, który się podejmie choć wszyscy mówią, z eto nie realne- a tymczasem zwierzę kilka godzin cierpi jest znęcaniem się nad zwierzęciem. A jest to przypadek z życia wzięty niestety  😕.

Tak, ten łoś skonał na koniec w niewiarygodnym cierpieniu. Ja ( i każdy lekarz weterynarii) znam tyle podobnych zdarzeń, że aż dziwne, że ja jeszcze mogę czasem zasnąć. Nagłaśnia się te z happy end o pozostałych milczy, albo leje łzy, że "odszedł na tęczowy most". WRRRRRR!!!!!!!
przejrzałem na szybko tylko ostatnią strone i nie wgłębiając się kilka refleksji
- faszerowanie kurczaków hormonami, przyspieszaczami wzrostu itp - może Tania, wam napisze ile tego schodzi na narmalnej, europejskiej fermie. Plus porównywanie rolnictwa europejskiego i amerykańskiego  🙄
- znam ludzi którzy jeździli na polowania po to, żeby w "okolicznościach przyrody" spotkać się ze znajomymi przy flaszeczce, strzelanie było jakimś tam dodatkiem, ale to było 20-30 lat temu, teraz albo broń, albo alko bo naprawdę się boją (bardziej niż wsiąść za kółko). Rozumiem, że obecny model łowiectwa dający prawo do polowania na czyjejś ziemi jest trudny dla jej właścicieli, ale powiązanie polowania z własnością ziemską w obecnych warunkach zabije całą gospodarkę łowiecką (i 80% pogłowia wszystkiego żywego). A patologia jest we wszystkich związkach rządzonych przez kolesiostwo, wystarczy poczytać co się dzieje w PZJ
- kłusujące na polach psy - dopóki myśliwi mieli obowiązek zwalczania tzw szkodników łowieckich na polach nie było ułamka tych burków co teraz, i to nie dlatego że zostały wystrzelane
-pani Sumińska w radiu kotu z przewlelymi wymiotami kazała zmienić karmę, bo USG i badania i tak nic nie dadzą
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się