Rok 2011 - podsumowanie

Brzoza, ja już mam drugi fakultet, teraz zastanawiam się czy iść na studia podyplomowe czy robić dalej szkołę psychoterapii - jedno i drugie ma swoje dobre i złe strony. Że rzucam konie to za dużo powiedziane, ale na pewno spojrzałam prawdzie w oczy i stwierdziłam, że inne rzeczy są teraz dla mnie ważniejsze. Na razie nazywam to przerwą od koni (a raczej Konia 🙂 ).

Ej, wcale nie tak wcześnie ten temat! Zaraz będą święta, wszyscy się rzucą na gotowanie i sprzątanie i nikt nie będzie skłonny do spokojnej refleksji 🙂 Teraz można na spokojnie się zastanowić co to był za rok i tutaj to opisać.
kujka   new better life mode: on
11 grudnia 2011 21:24
Dzionka, ale przeciez w tym roku jeszcze tyyyyle sie moze wydarzyc! 🙂
kujka, szczerze mówiąc u mnie dzieje się teraz tyle już zaplanowanych rzeczy, że pojawienie się jakichś niezaplanowanych chyba by mnie już dobiło 😀 Tylko czekam na styczeń i chwilę spokoju. Podsumuj, co u ciebie!, przynajmniej do tej pory! 🙂
W 2011 było burzliwie i myśle, ze w 2012 nadal tak będzie, a może jeszcze bardziej, no nic, zobaczymy, aż jestem ciekawa jak się życie potoczy 🏇

Przełom nr 1 - zrobienie uprawnień instruktora i rozpoczęcie pracy w tym charakterze
przełom nr 2, zdecydowanie większy- wyprowadzenie się z domu, a żeby było weselej również z Polski
zostałam rzucona na głęboką wodę - z garnuszka mamy na zupełnie samodzielne życie, którego do tej pory nie znałam, w dodatku w obcym kraju, wśród obcych ludzi

Poza tym nastąpiło kilka "przełomów" w mojej psychice - w postrzeganiu świata, siebie, innych i ogólnie rzecz biorąc życia, bardzo dojrzałam w ostatnim czasie

Nie wszystko oczywiście było w 100% pozytywne, nazbierało się sporo problemów i kopniaków od życia, ale dzięki temu też sporo się nauczyłam. Kłopoty zawsze będą, tylko trzeba nauczyć się z tym żyć i wyciągać odpowiednie wnioski 😉
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
11 grudnia 2011 21:39
Od kilku dni chodzi za mną coś takiego by zrobić sobie takie swoje podsumowanie roku. Całkiem niedawno znalazłam kartkę, na której podsumowałam rok 2010, teraz pora na 2011. Niemniej jednak muszę to wszystko na spokojnie przemyśleć, poukładać sobie.

Ciężko mi określić jaki o był rok. Przede wszystkim jedna osoba troszkę mi zburzyła mój świat, wtargnęła do niego sama, nie wiadomo jak i dlaczego, ale było ok. Szkoda, że później ta sama osoba nagle zniknęła. Tak samo jak się pojawiła...

Cóż, dużo przemyśleń będzie, oj dużo.
kujka   new better life mode: on
11 grudnia 2011 22:35
Dzionka, w tym roku baaardzo duzo sie dzialo, wiec chetnie podsumuje. bedzie mi latwiej to ogarnac chyba 🙂

- rzucilam studia ktore mnie w ogole nie interesowaly, byly tylko wrzodem na tylku
- zaczelam inne studia, nareszcie ucze sie arabskiego tak jak zawsze tego chcialam (czyli min 10h tygodniowo :P )
- zmienilam stajnie, zmiana zdecydowanie na + 🙂
- skonczylam jeden dlugi zwiazek, pobylam troche singlem (z przygodami) i zaczelam nowy zwiazek. kolejna zmiana na lepsze. duzo lepsze.
- pierwsze pol roku - super postep w pracy z koniem. i pierwsza ocena powyzej 70% na zawodach 😀 drugie pol roku srednio konskie, zawieszenie treningow 🙁 brak kasy...
- no wlasnie... brak kasy. permanentny, ale to juz od lat.
- dojrzala we mnie decyzja do stworzenia czegos wlasnego
- rozpoczelam droge do wlasnego NGOsa 😀
- pozegnanie z przyjaciolka, ktorej nie zobacze przez nastepne 2 lata
- zaczelam uczyc obcokrajowcow polskiego i daje mi to takiego kopa, powera i mega radoche, ze w zyciu bym sie tego nie spodziewala. zwlaszcza, ze robie to wolontaryjnie, w sensie za darmoche (chociaz nie.. nie za darmo. mam z tego cos lepszego niz pieniadze 😉 )
- zawiazalam pare nowych przyjazni, kilka innych niestety chyba nie przetrwa proby czasu...

bardzo intensywny rok, a nastepny wcale nie zapowiada sie mniej katorzniczy. ale patrze w przyszlosc z nadziejami i optymizmem. z najlepszym koniem na swiecie, najlepszym facetem na swiecie, najlepszymi uczniami i nauczycielami. nie ma sily, zeby nie poszlo ku lepszemu!
pod koniec 2009 powiedziałam sobie, że 2010 będzie świetny i w sumie taki był.
pod koniec 2010 powiedziałam, że 2011 będzie przełomowy i... też w sumie taki był, chociaż nie zawsze w taki sposób jaki przewidywałam..

Ten rok był u mnie przede wszystkim zdominowany przez sprawy sercowe. Właściwie od początku roku na zmianę chciałam kończyć swój związek i zakochiwałam się na nowo w swoim chłopaku. Podczas jednego z czasów zakochiwania się, zaręczyliśmy się. Niestety poważne wątpliwości wróciły i w efekcie jakieś 3 tygodnie temu zerwałam zaręczyny i odeszłam od swojego faceta. Była to bardzo, bardzo trudna decyzja, ale mimo że czasem mi go brakuje, to czuję, że dobrze zrobiłam. Pierwszy raz od 6 lat planuję pożyć sama, stanąć na własnych nogach i skupić się na swoich potrzebach i wierzę, ze dobrze mi to zrobi.

A poza tym przekonałam się do swoich studiów, nakreśliłam parę planów na przyszłość, mam wrażenie, że bardzo dorosłam... Niestety zaniedbałam trochę konie, ale z drugiej strony postawiliśmy nowy round pen i wreszcie mam możliwość pracy z końmi przez cały rok, więc wierzę, że ruszymy z miejsca.

Także rok faktycznie jest dość przełomowy. Zmusił mnie do podjęcia ważnych decyzji i samodzielnego uporania się z ich konsekwencjami. Dał mi bardzo do myślenia i skierował na nowe tory.

I coś czuję, że 2012 będzie nastawiony na rozwój - obym tym razem też miała rację!
trzynastka   In love with the ordinary
11 grudnia 2011 23:19
2011 będzie dla mnie zawsze rokiem smutnym.
Niby się obroniłam z licencjatem, niby dostałam się na mgr, niby siakoś tam się fotograficznie rozwinęłam. Mimo, że byłam na wakacjach życia to dalej ten rok będzie smutny, ten rok pozbawił mnie 5 osób, w tym 2 niesamowicie dla mnie ważnych, niezastąpionych.
Większość tego roku spędziłam na wsi w Rumunii.
Widziałam miejsca do których prąd i woda nie dochodzą. Widziałam ludzi, którzy dla nas (europejczyków, mieszczuchów) nie mają nic.
Miałam wiele razy okazję zajrzeć im głęboko w oczy.
I zobaczyłam, że to my nic nie mamy.

Chodzę po centrum handlowym i patrzę na twarze ludzi, w szale świątecznych zakupów i porównuję je do twarzy staruszka, jadącego wozem zaprzęgniętym w bawoły, zwożącego drewno na ogrzanie swojej rozlatującej się chatki zimą.
Czemu jego twarz promieniała radością? "Mam drewno! Przetrwam zimę!"
A twarze tych ludzi, mogących kupić wszystko, są takie smutne?

Bezcenny rok.
Moje problemy są śmieszne.
To ja może podsumuję jedną rzecz - dziś mi mija rok z P.  😎
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
12 grudnia 2011 08:43
3/4 roku pod znakiem -

Na + 1/4. Generalnie rok pod znakiem "czarnej dupy" z małymi przebłyskami szczęścia. Oby 2012 leszy był, bo jak patrzę wstecz to co roku bilans wychodzi mi na minus.
2011 bylby najlepszym rokiem pod kazdym wzgledem - nowe, cudowne studia, firma smiga az milo, kochajacy chlopak i 2 psy w ukochanym (choc nie naszym a 'naszym'😉 mieszkanku, przyjaciele, rodzina...wszystko jest, od zdrowia do pieniedzy.

Ale od 5 miesiecy nie ma juz mojego Dziadka. To beda pierwsze Swieta bez niego. Oddalabym wszystkie plusy tego roku, zeby zamazac ten 'minus'... 😕
Chodzę po centrum handlowym i patrzę na twarze ludzi, w szale świątecznych zakupów i porównuję je do twarzy staruszka, jadącego wozem zaprzęgniętym w bawoły, zwożącego drewno na ogrzanie swojej rozlatującej się chatki zimą.
Czemu jego twarz promieniała radością? "Mam drewno! Przetrwam zimę!"
A twarze tych ludzi, mogących kupić wszystko, są takie smutne?


nic dodac nic ujac Julie :kwiatek:

w ostatnim czasie poznalam naprawde mase ludzi z calego swiata, z kazdego kontynentu i slucham codziennie mnostwa opowiesci o ich krajach i zyciu, i caly czas nie moge sie nadziwic, jak ci ludzie moga okropnie tesknic za swoim krajem, w ktorym ludzie umieraja z glodu, w ktorym nie mozesz wyjsc spokojnie na ulice nie ryzykujac zycia, w ktorym nie maja zadnych perspektyw na lepsza przyszlosc
i caly czas mnie dziwi jak ja moge narzekac na zycie w Polsce, dlaczego masa Francuzow ma depresje a Amerykanie umieraja z przezarcia za przeproszeniem...

przepraszam za maly off 😡
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
12 grudnia 2011 09:09
Większość tego roku spędziłam na wsi w Rumunii.
Widziałam miejsca do których prąd i woda nie dochodzą. Widziałam ludzi, którzy dla nas (europejczyków, mieszczuchów) nie mają nic.
Miałam wiele razy okazję zajrzeć im głęboko w oczy.
I zobaczyłam, że to my nic nie mamy.

Chodzę po centrum handlowym i patrzę na twarze ludzi, w szale świątecznych zakupów i porównuję je do twarzy staruszka, jadącego wozem zaprzęgniętym w bawoły, zwożącego drewno na ogrzanie swojej rozlatującej się chatki zimą.
Czemu jego twarz promieniała radością? "Mam drewno! Przetrwam zimę!"
A twarze tych ludzi, mogących kupić wszystko, są takie smutne?

Bezcenny rok.
Moje problemy są śmieszne.


a skąd sie tam wzięlas? też kiedyś bylam w rumunii, zaraz po obaleniu "czałszesku", piękny kraj....


a skąd sie tam wzięlas? też kiedyś bylam w rumunii, zaraz po obaleniu "czałszesku", piękny kraj....

Hi!Hi! Musisz kupić kolejnego KP to się dowiesz.
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
12 grudnia 2011 09:13
pedzę do empiku w takim razie  😀
Nie pędź. To w styczniowym.
W tym jest zapowiedź.
A co do roku 2011- to taki trudny.
Pełen zamieszania.
Zmęczył mnie.
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
12 grudnia 2011 10:05
Ostatni tak przełomowy rok był chyba w 2007.

Wspaniały rok.
- zdałam maturę i dostałam się na studia 🙂
- odnowiłam w czerwcu starą znajomość, która poskutkowała poznaniem wielu niesamowitych osób. Widuję się z nimi na codzień, razem imprezujemy i spędzamy czas. Poznałam zupełnie nowe oblicze życia i część krakowskiego klubowego 'światka'
- największą jednak radością są oczywiście moi Chłopcy - Likier zrobił ogromny progres, zarówno ujeżdżeniowy i skokowy i dzięki temu planuję w przyszłym roku starty z nim w zawodach. Belfast również bardzo się poprawił, robi elementy kl. C i planujemy w tej klasie starty w przyszłym roku. Zajęliśmy też III miejsce na Mistrzostwach Małopolski w Ujeżdżeniu 🙂
- minęło mi pięknych 6 lat spędzonych z Likierem, który z roku na rok mi mądrzeje 😁
- rok 2011 bardzo mnie 'rozhulał', zaczęłam 'szaleć', ale o dziwo, przyniosło to bardzo pozytywne skutki w kwestii jeździeckiej - stałam się spokojniejsza, bardziej opanowana i ciut cierpliwsza 😉

Był to bardzo zakręcony rok, ale wierzę, że w 2012 będzie tylko lepiej 😁
Mimo wielu nie do końca przyjemnych momentów rok zdecydowanie pozytywny.

- Zrozumiałam parę rzeczy, trochę do mnie dotarło i jest o wiele łatwiej 😉
- Uniezależniłam się od cudzych opinii, nie na siłę, po prostu nie zwracam na to takiej uwagi, wyrobiłam w sobie większą niezależność i potrafię się określić.
- LO, niewątpliwie dobry wybór, wiadomo, dużo roboty, ale dobrze mi tam.
- Poznałam świetnych ludzi, cotygodniowe ogniska, wspólne koncerty... najlepsze imprezy w moim życiu!!!
- Z Argosem raz lepiej, raz gorzej, mieliśmy trochę bardzo, bardzo dobrych jazd, które pokazały mi, jak wiele można by kiedyś osiągnąć. I co najważniejsze, mam wrażenie, że wreszcie się na prawdę rozumiemy, zaufałam mu, wspólny, wakacyjny wyjazd dużo mnie nauczył 😉
- Koncert Roberta Planta, czyli jedno z... 3 marzeń muzycznych spełnione 😜
- Remont pokoju, me zdolności projektanckie nie podołały jedynie krzywo zawieszonej szafce 😁
- Nowa stajnia, jak na razie bardzo na plus, wiem, że Arek ma super opiekę i warunki.
- Nie planowałam, ale od jakiegoś czasu jestem z kimś i nam ze sobą dobrze, nawet bardzo... 😎
- Kurs fotograficzny, dużo mnie nauczył i wyrobił nieco podstaw.
- Mam plany, bardziej i mniej wykonalne, ale czuję, że wszystko przede mną!!!


Jeśli chodzi o minusy to:
- Totalnie schrzaniłam dwie sprawy, w prawdzie już jest ok, ale źle mi z tym i strasznie głupio 😡
- Trochę problemów z kaszlem Argosa, momentami miałam już wszystkiego dość, chciałam go wysłać na łąki i żebyśmy oboje mieli spokój...
- Na początku brak pewności siebie, udawanie przed samą sobą.
- Nie zrealizowałam planów odnośnie ambitniejszych zawodów i lekcji gitary...
- Brak czasu i kasy, na zmianę, jednocześnie, ciągle...


Wiele wyniosłam z tej masy spraw, które miały miejsce, jest pięknie, a w 2012 ma być jeszcze lepiej! 😅
2011 dla mnie to jeden wielki minus z małymi plusikami:
- dostałam 2 awanse w robocie w ciągu 3 miesięcy, rozwinęłam się zawodowo i doszłam do wniosku, ze niepotrzebnie na takich a nie innych studiach straciłam 6 lat
- dzięki kujce poczułam, że coś może mi końsko wychodzić, niekoniecznie szybko;]
- zaraz po tym jak zrobiłam "ambitne" plany jeździeckie "mój" koń zmienił stajnię i tym samym od lipca siedziałam w siodle raz
- mąż zaczął pracować w zawodzie i od tego czasu widujemy się 2 razy w miesiącu, mieszkamy 300km od siebie,ale też stuknęło nam 3 lata małżeństwa i wiem, że to jest "ten człowiek"🙂
- żyję z dnia na dzień ze świadomością, że moi rodzice zwyczajnie są bankrutami i nie widzę już większych szans na wyjście z tej sytuacji a moja pomoc jest jak kropla w morzu, ze smutkiem patrzę co za zgliszcza zostały z ich małżeństwa
- moja "rodzina" ciąga się po sądach i wciągają w te rozgrywki również mnie, babci po śmierci dziadka zwyczajnie odbiło

Niech ten zakichany rok się wreszcie skończy. 2012 musi być lepszy, bo zwariuję;/
galopada_   małoPolskie ;)
13 grudnia 2011 09:44
Ja mam mieszane uczucia do do roku 2011.

Na plus zdecydowanie ilość koni do jazdy, wspaniałe wakacje, w sprawach sercowych też bardzo bardzo ok. Generalnie byłabym najszczęsliwszą osobą na swiecie jakby nie to, że... brakło mi zaledwie kilku pkt do mojej wymarzonej medycyny. I wlasnie to powoduje, ze ten rok to jeden z najgorszych jakie przezyłam  😵
opolanka   psychologiem przez przeszkody
13 grudnia 2011 10:10
Ja mam już dość 2011 roku. Bardzo męczący, bardzo trudny. Mam nadzieję, że przyszły będzie zdecydowanie lepszy, chciałabym odpocząć od chorób i zmartwień.
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
13 grudnia 2011 10:13
ja też mam go dość, tego 2011... ale cóż moze zawsze byc gorzej 🙄 chociaż prawdziwie okropny był dla mnie 2009
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
13 grudnia 2011 10:15
ale cóż moze zawsze byc gorzej

od pewnego momentu może być tylko gorzej więc należy się cieszyć w miarę dobrze przeżytym dniem
deborah   koń by się uśmiał...
13 grudnia 2011 10:18
u mnie w życiu osobistym rewelacja, urodził się Grzesiu, kolejny mężczyzna mojego życia. W związku rewelacyjnie. Wiem że to jest facet u którego boku chcę się zestarzeć.


Jeździecki marazm niestety od wzlotów na początku roku do upadków na końcu.

liczę że 2012 wniesie podmuch świeżości do mojego życia jeździeckiego.  jeszcze w grudniu lub na początku roku planuję zakup konia którego obserwuję już jakiś czas i za każdym razem serducho bije coraz mocniej. Mam nadzieję, ze to będzie ta....
Rok zmian.
Na jednych polach pewna stabilizacja (praca), na innych destabilizacja daleko posunięta (zdrowie).
Generalnie mam wrażenie, że zmiany, nawet nieprzyjemne w trakcie, były na lepsze. Jak nam "odcinek" ścięli w pracy, to się odnalazłam w innym - i nie narzekam.
W życiu osobistym też zmiany, bo się zsinglowałam. Ale to trudno określić, czy do plus, czy minus, pewnie jedno i drugie...
Cała wiosna, ze szpitalem, oswajaniem się ze zmianami, w ostatecznym rozrachunku nie mogę powiedzieć, żeby była na minus. Trudne chwile skutecznie odsiewają ziarno od plew, nagle się okazuje, jaki tłum życzliwych ludzi jest dookoła, ile wsparcia można dostać. Jest też czas na poukładanie sobie różnych spraw w głowie, przemyślenie, co, dokąd, po co.
Lato przeszło bez prawdziwych wakacji, ale było dużo dni podmiejskich i sielskich.
W drugiej połowie roku parę rzeczy, które dały satysfakcję - pierwsza wystawa, pierwsza książka, w której nie jestem już tylko korektorką, ale też redaktorką, pierwsze puszczone recenzje.
Koniarstwa teraz mniej, tylko weekendowe w zasadzie (przynajmniej w tej ciemnej porze roku). I jednoznacznie leśne z domieszką rozrywek placowych. Też lekcja pokory, odpuszczania sobie, wybierania, w co inwestuję czas, siły i środki.
Ogólnie: bywało wyboiście, ale rok do przodu.
u mnie masakra, najgorszy rok jaki pamiętam

-koń się rozsypał
-kasa się rozsypała
-małżeństwo się rozsypało
-szczęście się ulotniło
-straciłam wiarę w siebie i nie wiem co chcę w życiu robić znowu  😵

2012 nie będzie lepszy,bo upłynie pod znakiem ciągania się po sądach i liczeniu do pierwszego  😕
ash   Sukces jest koloru blond....
13 grudnia 2011 11:07
oj dużo dużo zmian...wszystkie zdecydowanie na plus 😅
-na moim palcu błyszczy przepiękny pierścionek, a więc szykuje się do ślubu
- udało nam się zarezerwować wymarzoną salę weselną
-urządziliśmy nasze mieszkanko tak jak chcieliśmy
-rozpoczęłam najfajniejsze studia i uwielbiam moją grupę
-zmieniłam stajnię i wiem co to raj dla koni i ludzi 😍
-pokochałam samotne tereny!! tylko ja i mój najwspanialszy Czarny Książe 😍
-byliśmy na dwóch super wyjazdach i na maxa się cieszę, że tylko we dwoje tak super spędziliśmy czas
-złożyłam wypowiedzenie i pracuje tylko do końca roku, a od stycznia będzie tylko lepiej
-nasz sklep internetowy się rozwija i jestem zadowolona, że jednak go założyliśmy
-jeździecko rok był kiepski, chociaż nie! nareszcie, powolutku i małymi krokami dogadujemy się i mój koń chętnie pracuje! 😅
-kupiliśmy kolejny kawałek ziemi

gdyby nie listopad czyli najgorszy pod każdym względem miesiąc (koń chory, narzeczony chory, pies z kontuzją, brat w szpitalu itp.) to ten rok uważam za świetny!
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
13 grudnia 2011 11:56
dziwny rok:
ni z gruchy, ni z pietruchy zostałam współwłaścicelem ziemi i domu oraz wreszcie stajni 🙂
cześć rodziny jest na wsi, ja głównie w mieście. trochę to dziwne  dla mnie 🤔. jestem dość rodzinna istotą.
zdecydowaliśmy sie powoli brac sie za własne. I powoli opuszczać miasto (ale b. powoli - miasto jak narazie = główna kasa)
niedługo do gospodarstwa przyjedzie pierwsza koza 🙂
Kupiłam dwa obrazy ( wiem, że to głupie, ale dla mnie dziwne, nie kupowąłam dotąd obrazów, tylko kalendarze z końmi 😉)

Dziwny rok.
nie wiem czy zły, czy dobry, ale b. dziwny...
Najgorszy rok w moim życiu.
Pochowałam ostatniego dziadka, a dwa tygodnie później matkę. Drożyzna, kiepsko w pracy i koniowi ciągle coś dolegało.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się