problem - spadek formy, zamiatanie zadnimi nogami

efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
12 maja 2009 08:00
Ok, fajnie jak masz konie przy domu, dom z ogrodem, ale powiedz jak się do tego ma statystyczny właściciel i jego koń zamieszkujący normalny boks w pensjonacie? Gdzie nie ma możliwości otworzenia mu drzwi i dania wyboru? Co więcej gdzie nie zawsze jest możliwość padokowania konia "ile wlezie"? Wtedy decyzja o dawkowaniu ruchu pozostaje jednak po stronie człowieka i weterynarza.

Akurat przykład o ścięgnach też średni, bo np. leczenie i rehabilitacja w tym przypadku to przede wszystkim czas, często zamknięcie w boksie i wyprowadzanie tylko na przymusowe stępowanie. Ja z moją klaczą ze zdiagnozowanym poprzez usg naderwaniem włókienek w ścięgnie musiałam stępować godzinę dziennie i to żwawym, mocnym stępem przez 2 miesiące, potem powolny powrót do pracy poprzez wydłużane odcinki kłusa i galopu. Ona wcale nie była szczęśliwa z tego powodu i dla niej była to praca, miała zakaz wybiegów, bo za duże było prawdopodobieństwo zakłusowania, bryknięć. Powrót do pracy też ciężki, koń nabuzowany, nieszczęśliwy, elektryczny. Ale co zrobić.

Sama napisałaś o dwóch latach nieskutecznego leczenia. Jak wnioskuję nadal koń nie wrócił jeszcze do formy, czyli nadal nie zdiagnozowałaś go.

Nie wiem być może najlepszym wyjściem w takich przypadkach jak tu opisywane, jest jednak postawienie w klinice w celu dokładnego zdiagnozowania danego przypadku?

Bona diagnosis, bona curatio
albo
Medicus curat, natura sanat
Albo jedno i drugie.
Ok, fajnie jak masz konie przy domu, dom z ogrodem, ale powiedz jak się do tego ma statystyczny właściciel i jego koń zamieszkujący normalny boks w pensjonacie? Gdzie nie ma możliwości otworzenia mu drzwi i dania wyboru? Co więcej gdzie nie zawsze jest możliwość padokowania konia "ile wlezie"? Wtedy decyzja o dawkowaniu ruchu pozostaje jednak po stronie człowieka i weterynarza.


Dlatego napisałam, że mam szczęście 🙂


Sama napisałaś o dwóch latach nieskutecznego leczenia. Jak wnioskuję nadal koń nie wrócił jeszcze do formy, czyli nadal nie zdiagnozowałaś go.


Niestety nie jestem lekarzem , więc moja diagnoza jest  oparta na wiedzy lekarzy, mojej intuicji i ciągłej obserwacji konia, wraz z pisanymi notatkami.

Dzięki temu obaliłam już niektóre hipotezy dotyczące choroby.

I moje zabiegi już zaczęły przynosić pozytywny rezultat, niestety na to też potrzebny jest czas, dużo czasu .

I koń całkowicie odstawiony od jazd  - nosi tylko własny ciężar.

Też już byłam gotowa zawieźć go do kliniki , ale w jego przypadku nie poprawiłoby mu zdrowia.
Bo leczenie tradycyjne przynosiło tylko pogorszenie.


Natomiast w opisywanym-  czemu nie?
Przecież to innym przypadek.
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
13 maja 2009 15:35
najnowsze wieści z frontu - koń codziennie pracuje, idzie energicznie i chętnie, choć nogi wlecze. jest minimalna poprawa, ale za mała, żeby się tym cieszyć.

rozmawiałam z kolejnym wetem  – pojawiło się kilka tropów, w piątek badanie na żywo. ale ogólnie podobnie jak koledzy raczej zaleca ruch, bo może to mu pomóc.
jeśli wetka nic nie stwierdzi - w przyszłym tygodniu zawiozę go do kliniki.

guli – koń nie wykazuje jakiejś szczegółowej niechęci do ruchu i nie ma podejrzenia problemu ze ścięgnami, dlatego mimo braku diagnozy pracuje. nie pogorszyło mu się od tego, a może nawet przeciwnie, więc to chyba słuszna decyzja.
[quote author=Diakon'ka link=topic=5590.msg252361#msg252361 date=1242225321]
najnowsze wieści z frontu - koń codziennie pracuje, idzie energicznie i chętnie, choć nogi wlecze. jest minimalna 
guli – koń nie wykazuje jakiejś szczegółowej niechęci do ruchu i nie ma podejrzenia problemu ze ścięgnami, dlatego mimo braku diagnozy pracuje. nie pogorszyło mu się od tego, a może nawet przeciwnie, więc to chyba słuszna decyzja.

[/quote]



Ty znasz swojego konia najlepiej,  ja nie widziałam go na oczy.

Tylko cieszyć się ze słusznych  decyzji 🙂
diakonka do ktorej kliniki go wieziesz?
czy w diagnozie roznicowej brano pod  uwage zatrucia np. mikotoksynami?
kiedys mialam podobny przypadek
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
14 maja 2009 16:05
Karla🙂 jeszcze nie wiem, a którą polecasz? prawdopodobnie pojedzie tam tylko na pare godzin - na badania.
BTW - czy to prawda, że większość lekarzy ze Służewca przeniosła się do jakiejś prywatnej kliniki w Płocku?

zatrucia nie brano do tej pory pod uwagę - jak się to diagnozuje? to już trwa ponad miesiąc - czy możliwe, żeby toksyny tak wolno wydostawały się z organizmu?
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
14 maja 2009 16:18
Tak to prawda. Na Służewcu został tylko Samsel z Frydzyńskim chyba. Nowa klinika jest w Psucinie (pomiędzy Nowym Dworem, a Nasielskiem) i ma bardzo sensowną obsadę.
hehe mogłabym być przewrotna i powiedzieć, że tą gdzie bywam😉 ale to już na pw jak coś
nie wiem czy to plotki czy nie, ale chyba Olga Kalisiak coś tam otworzyła
z zatruciami jest tak, że jeśli nie zlikwidujesz przyczyny np. paszy skażonej grzybem to koń będzie dalej narażony na działanie toksyn. Cześć mikotoksyn można wykazać przez badanie paszy w specjalnych laboratoriach.  Nie ma się co sugerować, że skoro inne konie nie wykazują objawów to nie zatrucie, bo właśnie ten przypadek co sama obserwowałam był taki...wszystkie żarły a tylko jeden miał drastyczne objawy - miał inny próg wrażliwości.
Diakon'ka a kto konia już oglądał?
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
14 maja 2009 19:59
no wlasnie slyszalam, ze to Olga Kalisiak otworzyla.
moj ma na wszystko inny prog wrazliwosci, wiec wcale bym sie nie zdziwila. to taki francuski... konik 😉
Forta idzie priv.
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
14 maja 2009 20:06
Tak, to klinika dr Kalisiak. www.zdrowiekonia.pl
Nie zawsze odstawienie od pracy jest słuszną decyzją, zwłaszcza jak nie ma diagnozy. W moim przypadku pogorszyło to kulawiznę..

Ja moge tylko polecić LEE. Powiem jedno: Mój koń był badany przez parę wetów, prześwietlany, stał 2 razy w klinice i nie został poprawnie zdiagnozowany. LEE w 100% wiedziała co mu jest i konia postawiła na nogi, koń który był skazany na pastwisko..
A jak wyglądają jego kopyta? Może coś w nich sie dzieje, co powoduje że koń nie chce sie poruszać? Tak tylko strzelam, bo akurat oglądalam zdjęcia kopyt to mi tak przyszło do głowy - nie wiem czy weci oglądali je dokładnie?

Co koń je?

Co do ruchu - moim zdaniem w takiej sytuacji koń powinien chodzić jak najwięcej, ale luzem, na padoku. Ja bym go wywaliła na 24h na dobe w miare mozliwosci albo chociaz od rana do nocy - wtedy sam sobie będzie dawkowal ilość ruchu jaką potrzebuje.  Ruch jest baaardzo wazny, bez niego organizm koński naprawdę się 'sypie' - tylko przy złamaniach itp uzasadnione jest stanie konia.

Wiesz może jak się robi masaż? Na pewno byłby wskazany w takiej sytuacji. Kiedy Lee przyjeżdża do Polski?
Właśnie nie wiem kiedy Lee będzie. Bez diagnozy nie wiadomo co robić z takim koniem, co zaszkodzi, co pomoże  😵

Współczuje i jestem z Tobą bo wiem co przechodzisz.
Taka rada ode mnie: Na pewno SŁUCHAJ SIEBIE.
Miałam taką oto sytuację:
Zauważyłam, że mój "chłopak" gorzej się czuje. Jest osowiały, niechętnie wychodzi z boksu, powłóczy nogami w karuzeli. Poradziłam się trenera (Helmut Rethemeier); mówił, że zapewne jest zmęczony, wdrożony do treningu, musi się odbudować. Oczywiście NIE był ani kulawy, ani nie było żadnych niepokojących objawów, oprócz właśnie tego, że był "bez życia". Był w stajni weterynarz, co prawda nie mój, ale jednak weterynarz, pytam się, słyszę, że jest wdrażany do treningu, jest zmęczony. Przyjechał kowal do stajni (też nie mój, ale też kowal, bo przecież ani "mój" wet ani "mój" kowal niekoniecznie są "najlepsi na świecie", po prostu mnie przekonali do siebie, bo byli niejednokrotnie skuteczni). Mówię: Lordek jest osowiały, i nie podoba mi się jak stoi. Kowal się na mnie spojrzał jakbym się z choinki urwała. Ale ja, uparta, nie mogłam sobie dać z tym spokoju. Myślałam: Znasz konia, coś jest nie tak. Trzeciego dnia poczułam pod siodłem bardzo delikatną kulawiznę. Z boku nikt nie widział kulawizny, było to raptem zaburzenie taktu.
Zapakowałam konia nieomalże natychmiast, zawiozłam do kliniki: ostre zapalenie trzeszczek.
Dzięki temu, że  uwierzyłam sobie, dwa tygodnie później było wszystko ok (jeżeli w wypadku trzeszczek może być cokolwiek kiedykolwiek ok).
Więc oto moja rada: Zaufaj sobie.  🏇
Płytki masaż by chyba nie zaszkodził. Ale w takim przypadku to pewnie trzeba by specjalistyczny zastosować i wiedzieć co się robi i dlaczego...

Mam nadzieję, że konikowi się polepszy. W każdym razie ruch to podstawa, choć niekoniecznie  w sensie pracy - ale jeśli nie ma możliwości padokowania konia 24h/dobę to może i ruch wymuszony byłby wskazany, żeby iles go tam w ciągu doby zapewnić - byle nie zbyt intensywny, bo nie wiadomo co to...
I odstawiłabym wszystkie pasze treściwe, jeśli koń takie dostaje na rzecz np lucerny i stałego dostępu do dobrego siana - chyba, że koń stoi w pensjonacie to wiem, ze wtedy troche trudniej o takie coś.

A w ogóle to ile konio ma lat? BO chyba mi umknęło...
Popieram w 100% lets-go

Jakby nie moge przeczucia że to co mówią weci jest absurdem koń dzisiaj by był na emeryturze i kulał dalej a Ja 2 lata szukałam przyczyny..2 lata  🤔wirek: Sama w to nie mogę uwierzyć jaki ze mnie uparciuch.  🤬

"Płytki masaż by chyba nie zaszkodził" Według mnie jeżeli osoba która robi masaż nie wie co koniowi dolega to może tylko sprawić ból..Ja w twoim przypadku bym stawiała na LEE. Niestety ale do wetów i klinik u nas w Polsce straciłam zaufania.
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
14 maja 2009 21:46
Branka kopyta nie są powodem.
pozatym myślisz, że weci znają się na kopytach? 😉 od jednego wielokrotnie polecanego tutaj usłyszałam "niech pani go okuje, bo on ma za niskie piętki i nie ma na czym chodzić"

dietę ma ustaloną z wetem, musli+owiesz+mesz+sieczka - je adekwatnie do wysiłku jaki wykonuje (niedużo jak na niego), jest na padoku, na którym nie ma prawie trawy. też bym go wywaliła na 24h, ale nie ma takiej możliwości.

ma 6 lat - młody gnojek a tak mi się ostatnio posypał 🙄 same problemy z tym koniem.

let's go no właśnie słucham siebie, znam mojego konia i nikt mi nie wmówi, że nic mu nie jest. pojawiają się głosy, że spadły mu mięśnie dlatego nie pracuje zadem, na pytanie dlaczego z dnia na dzień przestał nikt nie odpowiada.

Dramka :kwiatek:

a Lee powinna być w lipcu/sierpniu ponoć.
vissenna   Turecki niewolnik
14 maja 2009 21:53
Diakon'ka ja bym jeszcze spróbowała kręgarza zawołać.
Koń młody, jeśli z dnia na dzień mu się pogorszyło to musi być to coś poważnego, wszytko wskazuje na kręgosłup. Może miał niezauważony wypadek przy tarzaniu, w boksie lub jakąś bitwę z kolegami?
To co obserwujesz to może nie tyle spadek masy mięśniowej co ich zwiotczenie. Może uszkodzenie jakiegoś nerwu w tej okolicy?
Absolutnie żadnego kręglarza magika i nastawianie..

Diakon'ka Zostaje Ci w takim wypadku tylko czekać..Ja wierzę tylko w LEE. Wierze też że twojemu pomoże zwłaszcza że żaden "profesjonalista" w naszym kraju go nie zdiagnozował. Do tej pory niech korzysta z trawki  😉
Kurcze z tego co piszesz, to naprawdę trudno znaleść przyczynę. Skomplikowana sprawa! Mam nadzieję, że wszystko będzie z nim ok!
vissenna   Turecki niewolnik
14 maja 2009 22:11
Dramka ja nie mówię o magikach ale o prawdziwych fachowcach kręgarzach. Znam przypadek gdzie zdiagnozował problem i  naprawdę pomógł.
Na długo pomogło?
Ja bym nie wierzyła na Twoim miejscu w "zwiotczenie". Dlaczego? Ot, taki argument: Koleżanki kobyła złamała nogę (na "przelot", tak to nazwę). Stała najpierw w klinice, później ROK w boksie, mniejszym od standardowego boksu. Następnie, po roku ... po prostu z niego wyszła.  😲 Widziałam na własne oczy. Widziałam też, jak została po raz pierwszy osiodłana, lonżowana, padokowana, jeżdżona. Oczywiście nie miała kondycji, oczywiście nie była w "formie", tym bardziej że ma 13 lat, ale nie było "zwiotczenia". Ja uważam, że jak koń "powłóczy", to go bolą nogi. Zrobiłabym prześwietlenia (cyfrowe) / USG. (Lub badanie na obecność borreliozy, chociaż to taka idea tylko, stawiam na nogi). 3mamy kciuki (ja i Lordek)!
Ale u tego konia z tego co zrozumiałam była Olga Kulesza, która uchodzi za znawcę tematu. Skoro nic nie stwierdziła, to przyczyna musi byc inna. Najgorsze jest to, że koń nie powie nam co go boli... Mam nadzieję, że trafisz na jakiegoś dobrego weta, który coś zdiagnozuje, sama wiem jacy niektórzy są i co za głupoty wygadują. Choć mam od konia teraz akurat doktora, którego uważam za bardzo dobrego (dr Henklewski).

Mam też nadzieję, że to nie coś np z sercem? Bo znałam konia, który miał podobne objawy i własnie wade serca, teraz sobie go przypomniałam, to dawno temu było. Ale odpukać w niemalowane, zeby to było coś 'lepszego'. Zresztą nie ma co straszyć, tylko czekać na kolejne badania, może okaże się że problem nie jst poważny 🙂
Ja stawiam na mięśnie lub ucisk od kręgosłupa. Szkoda że Lee dopiero w Lipcu..ale czas szybko minie  :kwiatek:
vissenna   Turecki niewolnik
14 maja 2009 22:24
Dramka pomogło koń swobodnie pracuje pod siodłem już sporo czasu.
Ale na pewno masz rację, że nie należny ufać "pierwszemu lepszemu" kręgarzowi, bo często znajdują się samouki co więcej szkody niż pożytku zrobią. Należy się zgłaszać do fachowców.
A LEE będzie robić jakieś szkolenie?Moge prosić o jakies info na priv, zeby tu nie zasmiecać?
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
15 maja 2009 20:56
uff nogi, choroby neurologiczne i zatrucie toksynami wykluczone. prawdopodobnie jest to jakiś problem z kręgosłupem, jakiś czip na przykład lub z mięśniami.

opcje są 2 - albo dać mu jakiś środek z glukozaminą, MSM, czarcim pazurem i oddać w porządny trening albo przewieźć go do kliniki na prześwietlenie kręgosłupa i biopsję. wet oceniła, że koń nadaje się to tej pierwszej opcji i poradziła spróbować.
tak też uczynię.

ogólnie trochę się uspokoiłam, bo powiedziała, że nie wygląda to bardzo źle.
i po tej kilku tygodniowej robocie na czambonie i zmianie siodła bolesność grzbietu nie budzi żadnych zastrzeżeń🙂

przy okazji bardzo polecam do nietypowych przypadków Blankę Wysocką - bardzo konkretna dziewczyna.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się