Młode Konie

Na Grand Slama jeszcze nigdzie nie trafiłam.

Jedną kobyłę po Zirocco jeździłam na rozruch po kontuzji, teraz skacze chyba 115 cm na razie. Ogólnie super koń, skoczny, odważny, ale z tymi nogami i kopytami to albo miała pecha, albo coś tam wcześniej szło nie tak, co chwile jej coś było.

Z matki po Zirocco miałam jednego w poprzedniej pracy, a tutaj moja szefowa ma Kannan x Zirocco. Każdy z innej bajki całkowicie, nic wspólnego ze sobą nie maja.😅
flygirl, rozumiem.Słyszałam, że ZB bywają trudne w pracy i próbuje potwierdzić czy toprawda, bo zastanawiałam się nad zakupem młodziaka, ale od trudnej matki, więc sie przeraziłam że kombo wyjdzie jakieś.
Ta kobyła po nim była bardzo łatwa we wszystkim, ale No jeden koń to słaba statystyka, więc ci nie pomoże raczej. Może akurat się taka trafiła.
flygirl, znam jeszcze drugą, startującą jest idąca, ale bardzo fajna. To już dwie 😜

Wiadomo, że dużo zależy od linii matki i nie ma reguły, ale czasami pewne ogiery stempluja potomostwo.

A czy ktoś jezdził na potomkach Diarado?
Miałam trochę doczynienia z samymi Diamantami i to w większości bardzo stabilne konie były.
Same Diarado obserowałam tylko w Polsce i jakoś nic ciekawego nie było nigdy na polskich matkach.
A miał ktoś z Was może do czynienia z potomkami Bacardi VDL? Będę wdzięczna za info, jestem ciekawa opinii 🙂
Ja jeździłam bardzo dużo. Bezpośrednio po Diarado i z matek po Diarado.
Ja kocham te konie. Zawsze to sa moje ulubione. Bardzo jezdne, dosyć łatwe, odważne i mądre. I w wiekszości piękne jak sam ogier. W sumie nie znam Diarado którego zapamiętałabym źle.
Z matki za to rózne są. Zalezy jaki jest ogier. Nie jestem w stanie nadać tym koniom wspólnych cech ani określić jakie są.
W pracy miałam teraz Oganno Sitte/Diarado i to był bardzo trudny koń, bo bardzo goracy i dla doświadczonej osoby. Ale na tyle na ile widze koni po Oganno, to one takie własnie są. Skakała nad stojaki. Miała mega technike. I była przepiękna. Ogolnie dalo sie ją lubic.

Tyle że ja wszystkie te Diarady jeździłam z bardzo dobrych matek. Z tak samo dobrymi rodowodami.
KaNie, sporo ich chodzi wkkw, więc na pewno powinny być odważne. Brzmi w sumie dobrze, bo potrzebny dobry charakter, brak patrzania koniecznie🙃
Dziękuję to już mi coś mówi.

W sumie mi się przypomniała jedna Diaradka, ale na próbie tylko na niej siedziała, bardzo miła , lekko gorąca, ale tak przyjemnie.
No własnie one są bardzo odważne. W sumie te Diamanty tez są podobne z charakteru.
Diamanty potrafia być bardzo sceptycznie nastawione do czlowieka jak są surowe. Może sie nawet wydawać ze sie tego nie da zajeździć. A jak przychodzi do wsiadania, to sa bardzo spokojne, fajne i mądre. Bywają "plochliwe" tzn dużo patrzą. Co w skokach jest dobre, bo patrzą , ale skaczą, więc bardzo uważają na przeszkody. Nie mialam niebezpiecznego Diamanta. Teraz mam jednego Diamanta 2 latka i to oaza spokoju. Mega fajny, poprawny koń. Jego pelna siostra byla mega dzika bo ja w zeszlym roku wzielismy dziką z łąk. Ale zajeżdziła się bez problemu. I jest super do jazdy. Mimo ze matka to Chacco Blue/Stakatto.
A miałaś coś po Casallco?
Casallco znam i nawet go jeździłam jakis ktorki okres czasu jak miał 4 lata. To był bardzo fajny koń i ponoć nadal jest. Ale to Casall/ Contender. Te konie maja duzo problemów z kontaktem, z rozluźnieniem i z praca szyji i grzbietu. Jak mu dobierzesz źle zbudowana matke, na dokładke sztywna jak deska, to sobie takiego konika właśnie wyhodujesz. Te konie są też bardzo sceptycznie nastawione do świata. Muszą Cię lubić żeby Ci zaufać. W innym przypadku są płochliwe z dupy i bywają słabo bezpieczne.
KaNie, potwierdzam co piszesz, bo te zarówno Casalle i Cassallco obserwuje od źrebaków.
Nie udało nam się wyjść na dwór przez pogodę, więc porobiliśmy to samo co ostatnio. Już poprzednio było fajnie, ale dzisiaj było jeszcze równiej, jeszcze spokojniej, na trochę dłuższej szyi. Mega.😍 Mam nadzieję, że się uda wyjść na dwór w przyszłym tygodniu. 😁
IMG_8290.jpeg IMG_8290.jpeg
IMG_8291.jpeg IMG_8291.jpeg
Jak uczycie młode konie szacunku do waszej przestrzeni? Moja młoda notorycznie na mnie włazi przy spłoszeniu, czy jak coś odwróci jej uwagę - włazi i nie patrzy. Do szału mnie to doprowadza ale nie chcę jej bić za każdym razem.
Zuzu., polecam jedną sesję z Witkiem. Przejdzie jej bardzo szybciutko.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
23 kwietnia 2024 17:45
Zuzu., pracą z ziemi. I w ogóle na codzień tak o, bo ten brak szacunku do przestrzeni człowieka różnie i niewinnie się objawia przy innych czynnościach. Chociażby np. przeczolganie prowadzącego do kawałka trawy "bo tak".

W zależności od konia magik jak w/w Pan Witek załatwi sprawę fest i wystarczy... albo tylko chwilowo. Dawno temu u mnie w pracy były przypadki gdzie koń kwestionował zasady regularnie i regularnie trzeba było przypomnieć co i jak.

Najlepiej taka sesje wykorzystać i się przyglądać żeby wykorzystać później 😉
Nevermind   Tertium non datur
23 kwietnia 2024 18:27
Zuzu., konsekwentne wyprowadzanie konia ze swojej przestrzeni. Ogólnie cała praca z przestrzenią, nie pozwalać żeby w nią wchodziła i tak dalej. Koń będzie ją respektował przy spłodzeniu, jak będziesz tego wymagać kiedy się płoszy. Poczekać aż się to w głowie zakorzeni i tyle, nie od razu Kraków zbudowano 😉 A samo bicie w tym przypadku jest bez sensu, koń musi to sobie wbić do głowy tak czy siak.
Że pracą z ziemi to wiem, szczególnie że jest to egzemplarz testujący i dominujący- i w takich codziennych sytuacjach jak czyszczenie, prowadzenie, karmienie już mamy w miarę(7/10) uporządkowane relacje kto tu rządzi i że nie dotyka się człowieka samemu. Chodzi mi głównie o sytuację spłoszenia się - ona zawsze odskakuje do mnie, „na rączki”.

Edit. Kto to pan Witek?
Mam konia wypłocha, który potrafi się "schować" za moimi plecami, gdy się wystraszy, albo właśnie odskoczyć w moim kierunku. Nie jest to bezpieczne, ale z drugiej strony widzę, że w ten sposób szuka bezpiecznej przestrzeni dla siebie. Konsekwentnie uspokajam i "wypraszam" ze swojej bańki. Z tym, że to jest egzemplarz nauczony już uważności na człowieka i ani na plecy, ani na stopy mi nie wskoczy. Nam bardzo pomagają spacery w ręku, jeśli trzeba, to z bacikiem.
Mały Carrera to najszczerszy czterolatek jakiego do tej pory poznałam. Jakby wszystkie młode takie były, to bym mogła w to pójść bardziej.😅 Już w domu na dworze był odważny, a mamy dosyć ciężkie przeszkody, nawet starsze konie potrafią mieć z nimi problem. W zasadzie to tak się do nich przyzwyczaił, że w ogóle ostatnio się na nich nie skupiał i na najeździe miałam wrażenie, że mu się nigdy nie przypomni, że ma coś skoczyć, całkiem mu obojętne czy przeszkoda jest na drodze czy nie.🙈 Dzisiaj pojechaliśmy na wyjazdowy trening na plac gdzie robią zawody, przejechaliśmy wszystko bez większych problemów. Bardzo szybko się przyzwyczaił do całego otoczenia, na przeszkody spojrzał, ale skakał wszystko. Sama przyjemność z takim dzieciakiem pracować. 😀
IMG_8657.jpeg IMG_8657.jpeg
IMG_8658.jpeg IMG_8658.jpeg
flygirl, taki pewny siebie młody co się nie interesuje otoczeniem to skarb 🙂 Chociaż one bywają też pewne siebie w innych aspektach, dominujące w obsłudze i takie bardzo zajadle jak się je wk*rwi i wymagają jednak jeżdżenia bezkonfliktowo (albo jeźdźca 100% pewnego że wygra)

Z ciekawości, jak kosztowo i logistycznie wygląda taki wyjazd u Was? U nas w promieniu 50 km sa 2-3 miejsca gdzie jest fajnie pojechać, ale to zwykle kameralne stajnie, plac dla siebie (akurat w przypadku jednego z moich koni to nie jest plus, bo on ma fazę na konie, a jak są obce i siwe to już w ogóle, bo to w hodowli uj nieistniejąca prawie maść). Strasznie mnie boli, że nie ma więcej treningowych parkurow/czworoboków (mogę się zapisać na debiuty drągi na ziemi, czy jakieś 50 cm, korona im z głowy nie spadnie a pójdą w nowym miejscu) czy nawet możliwości wyjazdów do obcych stajni. Ja się staram wozić, ale to wychodzi co kilka miesięcy zamiast co tydzień. Tzn, praktycznie co tydzień jesteśmy u trenera, ale to już jak u siebie, jak panowie wysiadaja z przyczepy i są gdzieś indziej to ich to szokuje.
Kosztowo to nie mam pojęcia, nie pytałam nawet. Logistycznie to jest bardzo prosto, dzwonią, umawiają dzień i godzinę wynajęcia placu, pakujemy do koniowozu i tyle.😁 W okolicy są trzy ośrodki, gdzie są zawody w kazdym tygodniu w różne dni, nie tylko weekendy, ale też wtorki, czy środy. Dużo jest nazwanych nawet jako treningowe, bo w okolicy jest multum stajni z młodymi końmi i jest nawet niepisany podział, w które dni na zawody przyjeżdzają ludzie objechać młode konie, a w które amatorzy startujący na własnych koniach dla funu. Trochę dalej, ale nadal w granicach normy (koło 2h) mamy Sentower, Peelbergen, Ermelo czy Green Valley, więc naprawdę problemu z wycieczkami nie ma. A sporo ludzi prywatnych czy nawet z jednej większej stajni przyjeżdża skakać właśnie do nas ze względu na trudne przeszkody i nieogrodzony plac.
flygirl, zazdro. Jeszcze lata świetlne nas dziela od takich możliwości pracy z młodymi końmi.
U mnie w stajni za mozliwosc treningu na cudzej hali lub ujezdzqini płaciliśmy od 10-20e . Są stajnie gdzie możesz postawić konia za 20e za dobe i korzystać z wszystkiego ile chcesz.
KaNie, u nas w okolicy ceny to ponad €30, bo zwykle 150 zł, ale niektórzy liczą np 100zl za godzinę przebywania konia na terenie ośrodka. Generalnie mało jest możliwości w ogóle
karolina_, 15 km ode mnie prowadzi stajnie jeden z dosyć znanych zawodników. Chciałam pojechać z koniem na pierwsze zawody i przed tymi zawodami chciałam zrobić chociaż jeden trening na wyjeździe, żeby zobaczyć jak się koń zachowa (bo wcześniej nigdzie nie był i świata nie widział). No więc zapytałam tegoż zawodnika czy mogę do niego przyjechać, żeby wjechać na plac i chwilę pojeździć, to mi powiedział... 300zł za godzinę 😅😅
NowaJa, no właśnie. A potem jest zaskoczenie stulecia na MSMK na przykład, gdzie obok polskich koni idą konie w tym samym wieku, które 2 razy w tygodniu gdzieś jeżdżą. Z resztą, ten sam problem jest na każdym poziomie, przyzwolenie na trzodzace 4 latki na ZR jest niewielkie (te same zawody jadą np dzieci, wiec mnie to nie dziwi) i tu by się przydały takie treningowe zawody o jakich pisze Flygirl
NowaJa, Bardzo to dziwne.
Do nas sporo ludzi z okolicy przyjezdza , czasem regularnie raz w tygodniu i kosztuje to grosze.
Tak samo ja jechałam z obecną klaczą, bo wymagała tego kilka razy , jednak typowa Chacco Blue 🦄, w zasadzie to finalnie wyszło że prawie darmo.
Tak samo można po zawodach przyjechać w poniedziałek do ośrodków w okolicy i koszt 150 z boksem.
Serio chyba Cię ten zawodnik nie lubi🙃
cennik za korzystanie z obiektu w Drzonkowie -
Korzystanie z ujeżdżalni krytej na wyłączność 110-190 zł/godz, różnica ceny to zależnosć czy hala mała czy duża,
Korzystanie z ujeżdżalni krytej – odpłatność za 1 konia 40-50 zł/godz ,
Korzystanie z hipodromu (jeden koń) 50 zł/godz
Korzystanie z rozprężalni (jeden koń) 45 zł/godz
podłoża rewelacja, jak córka miała na czym startować to często korzystałyśmy z tej oferty 🙂
Perlica, tu akurat jestem pewna, że to nie jest kwestia lubienia czy nie lubienia 😉 mamy spoko kontakt, ale no jednak do takich spraw ten człowiek jest "dziwny" (z pensjonatu też już kilkukrotnie ludzie uciekali, potem wracali....0245627520171E+34😉 Ogółem są stajnie do których można pojechać i nie wyskakują z aż takimi kwotami, ale wszystko w powyżej 50km. To już wiadomo robi się dłuższą wycieczka, więc zależało mi tutaj, bo jednak 50 a 15 km to jest różnica z przyczepą.
A mi się wydaje, że to też zależy od kultury treningowej ogólnie. Tutaj wszystko do 2h jest w ramach „blisko”, 50 km to w ogóle rzut beretem. Tu się konie pakuje, jedzie, skacze, wraca i tyle. W Polsce jest to traktowane bardziej jako wydarzenie, wycieczka na cały dzień i robi się całą taką otoczkę wokół. Tu tego nie ma, tu ludzie jak nie maja dostępu do terenu, to pakują konia w przyczepę i jadą 20 minut, żeby do lasu pojechać. To tak z moich obserwacji.

A w przyszła środę jedziemy na zawody. Moje pierwsze oficjalne zawody skokowe.🙈 I jego też. Idealny duet, czterolatek pierwszy raz na zawodach i ja.😅
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się