RELIGIA, WIARA, WIERZENIA - rozważania, dyskusje

Halo, mi te "Twoje" dinozaury wciąż chodzą po głowie... A gdyby tak, hipotetycznie założyć, ze Najwyższy Byt stworzył ekologicznie doskonały (nieomalże  🤔 ) system, samoregulujący się? Gdyby potraktować ta śmierć w zębach innego, większego, silniejszego  jako "sprzątanie" i robienie miejsca dla innych, nowo narodzonych,  sprzątanie początkowo tylko ciał (dla których w końcu zabrakłoby miejsca gdyby tak leżały miesiącami, latami a  wciaz by ich przybywało ) , których duszyczka znękana długością życia powędrowała spowrotem do Nieba - Domu -Tam _skąd _przyszła, potem, niestety z jakis powodów - za duzo nas wszystkich. ludzi i zwierząt było ? zjadanie mięsa zmarłych zwierząt spowodowało wzrost poziomu hormonów odpowiedzialnych za agresję  (- jakies badania to podobno potwierdzają ),  dały znac o sobie złe wpływy np. upadłych aniołów??, a może jeszcze cos innego -  rozpoczęło się również polowanie  - na tych słabszych, nie dających rady uciec. Z punktu widzenia biologa, to sytuacja optymalna. Pozostaje kwestia dla nas trudna - sama śmierć, strach, ból.. Ale, jeśli ciało to tylko opakowanie duszy, a życie tutaj na Ziemi w porównaniu z nieskończonością trwania po śmierci, tylko moment i to nie zawsze usłany różami, to możemy założyć, ze ta śmierć, to bilet powrotny do Domu, tego prawdziwego, gdzie jest bezpiecznie, szczęśliwie, dobrze.
Wracając do Adama & Ewy, to ja człowieka widzę raczej jako element ekosystemu, a nie "coś" wyjątkowego,  cudownego.. A to, ze zostaliśmy stworzeni na Obraz i Podobieństwo Boga - to my sami tak twierdzimy  😁 a tak powaznie, to chyba nam bardzo daleko, pewne jest natomiast, że dostalismy w schedzie  - czego raczej nie doceniamy(no, może nie wszyscy)  - to mozliwośc rozwoju duchowego. Ale zwierzęta raczej tego nie potrzebują, maja wrodzony instynkt którego się trzymają, to nic przecież innego jak dane im "przykazania" : rób tak, tak nie rób. My mamy jeszcze wolna wolę, czasami z niej korzystamy, ale nie zawsze jest to we właściwym celu  👀
To takie luźne rozważania, troszkę przypominające  próbę wciśnięcia się w przyciasne dżinsy - nawet jak uda się jakoś wciągnąć je jakoś na tyłek, to i tak zawsze cos będzie wystawało  widać , że nie jest ok  😁, ale mam nadzieję, że was zainspirowałam moimi pomysłami na dinozaury  i za chwilke przeczytamy dużo ciekawsze, bardziej racjonalne tezy  😎
Vuko, Adam i Ewa to przenośnia. Biblia nie wyklucza istnienia ewolucji. Gdyby wszystko interpretować tam na serio, byla by to jedynie bajeczka dla dzieci.
KK zawsze, gdy mu uciekał grunt pod nogami, to wymigiwał się metaforami.
Tak mu zostało.
A Pan rzekł do Mojżesza:
«Wyciągnij rękę nad morze, aby wody zalały Egipcjan, ich rydwany i jeźdźców». Wyciągnął Mojżesz rękę nad morze,
które o brzasku dnia wróciło na swoje miejsce. Egipcjanie uciekając biegli naprzeciw falom, i pogrążył ich Pan
w pośrodku morza. Powracające fale zatopiły rydwany i jeźdźców całego wojska faraona, które weszło w morze
ścigając synów Izraela. Nie ocalał z nich ani jeden.

Konie potopili!  👿
Ramires, to ja ich nie lubię, jak konie topią 😎
Ale irytuje mnie, czasem wręcz wytykanie osób nie wierzących/nie praktykujących przez osoby wierzące (najczęściej są to starsze osoby).

Moja babcia dziś znów się przejęła. Na moim świadectwie nie ma oceny z religii. Nie mam bierzmowania, nie będę mieć ślubu kościelnego... A co będzie jak mój chłopak będzie chciał mieć ślub? Nie, nie, nie, źle ze mną. (W dodatku jestem dziwolągiem, jak to określiła dziś rano, bo nie ubieram się tak jak inni! Co ciekawe, ja nie wyrażam swoim ubiorem przynależności do jakiejś subkultury. Ubieram się po prostu wygodnie 🙂.)
Aquarius, moja babcia nie wie o mojej "wierze", ale jakby się dowiedziała, byłoby tak samo jak u ciebie 😎
Vuko, Adam i Ewa to przenośnia. Biblia nie wyklucza istnienia ewolucji. Gdyby wszystko interpretować tam na serio, byla by to jedynie bajeczka dla dzieci.

Serdecznie dziękuję za takie ociekające krwią i brutalnością "bajeczki", to już wolę Pokemony  😉
Przecież Stary Testament przeczytany od deski do deski jest lekturą przerażającą!

Hi hi - przypomniało mi się, jak odwiedzali nas kiedyś b. sympatyczni Świadkowie Jehowy. Zaczynali od tego, że Biblia jest książką wydaną w największej ilości egzemplarzy i to dowodzi jej boskości! Zapytałam, czy mają dane wydawnictw chińskich, bo podejrzewam, że "Czerwona Książeczka Mao" miała więcej wydanych egzemplarzy  🤣
Ja też nie wierzę w nic ... przynajmniej na dzień dzisiejszy. Ale nie zamykam się na nowe rzeczy i ciągle poszukuję. Ale nie chciałam o tym 😉.
Chciałam tylko napisać, że ja od roku chodzę na lekcje etyki zamiast religii i jestem bardzo zadowolona. Nauczycielką jest kobieta wykładająca na akademii filozofię. Uczymy się głównie o innych religiach, filozofii właśnie i poruszamy wiele ważnych kwestii "życiowych", że to tak ujmę. Każdy może się wypowiedzieć, nie ma nietolerancji bo ktoś wierzy w to, tamto lub w ogóle nic nie wierzy. Oglądamy mnóstwo filmów dokumentalnych, fabularnych i fabularnych na podstawie prawdziwych historii, chodzimy na wykłady z filozofii, dyskutujemy. Wreszcie po 9 latach lekcji religii nie czuję się przytłaczana całą tą religijnością, nie dostaje złych ocen bo nie umiem powiedzieć jakieś tam modlitwy, czy wymienić praw wiary.  Nie muszę zamykać swojego umysłu przed kolejną głupotą wymyśloną przez księdza, który twierdził np. że jak ktoś obudzi się o 3 w nocy to znaczy, że jest opętany przez szatana  🤔 . Szkoda tylko, że tyle musiałam czekać na coś takiego 😉.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
24 kwietnia 2009 18:00
Mia, U nas w gimnazjum ( zamierzchłe czasy, bo to prawie 7 lat temu było ;-) ) był nawiedzony katecheta... 🤔wirek:
Twierdził, ze wszelkie japońskie bajeczki dla dzieci, pokemony to wymysł szatański, a autorka Harrego Pottera jest opętana przez szatana i w swoim domu kultywuje jakieś czarnoksięskie sztuki o.0
A mojej znajomej nawrzucał, ze powinna wrócić do pogańskich chin, gdzie pewnie się urodziła, bo ma skośne (kit z tym, że mało to widoczne było) oczy. o.0 Kilka razy się tak jej dostało.

Doszło do tego, ze przez te rewelacje rodzice się zuntowali i zorganizowali zebranie z dyrektorką gimnazjum, z prośbą o zwolnienie lub uziemienie faceta, o jest nienormalny i robi pranie mózgu...

Wniosek jest prosty: katecheci często są bardziej świeci niż księża.
Wilejka   nie. na wiele sposobów !
24 kwietnia 2009 18:21
[quote author=nazibaby77 link=topic=5272.msg237098#msg237098 date=1240513362]
Vuko, Adam i Ewa to przenośnia. Biblia nie wyklucza istnienia ewolucji. Gdyby wszystko interpretować tam na serio, byla by to jedynie bajeczka dla dzieci.


Serdecznie dziękuję za takie ociekające krwią i brutalnością "bajeczki", to już wolę Pokemony  😉
Przecież Stary Testament przeczytany od deski do deski jest lekturą przerażającą!

[/quote]

a no tak, przecież to wszystko czyta się na jedno kopyto. i nie, tam wcale nie ma przenośni i ukrytych znaczeń nad którymi trzeba się zastanowić, rozważyć 🤔wirek:

Notarialna - zgadzam się !
A ja wierzę w garbate aniołki i grzyb na ścianie:P
Jest zbyt wiele opcji na tym świecie, żeby taki zwykły człowiek jak ja mógł to ogarnąć...
Osobiscie, do kościoła nie chodzę, bierzmowania nie mam, na religię chodziłam, bo lubiłam.
A Biblia to wg mnie taka miedzynarodowej sławy księga fantasy😀 A fantastykę bardzo lubię😀
Notarialna, Albo często jedni są warci drugich.
[quote author=halo link=topic=5272.msg237728#msg237728 date=1240589905]
[quote author=nazibaby77 link=topic=5272.msg237098#msg237098 date=1240513362]
Vuko, Adam i Ewa to przenośnia. Biblia nie wyklucza istnienia ewolucji. Gdyby wszystko interpretować tam na serio, byla by to jedynie bajeczka dla dzieci.


Serdecznie dziękuję za takie ociekające krwią i brutalnością "bajeczki", to już wolę Pokemony  😉
Przecież Stary Testament przeczytany od deski do deski jest lekturą przerażającą!

[/quote]
a no tak, przecież to wszystko czyta się na jedno kopyto. i nie, tam wcale nie ma przenośni i ukrytych znaczeń nad którymi trzeba się zastanowić, rozważyć 🤔wirek:
[/quote]
Wilejka A Ty na pewno Stary Testament przeczytałaś? Mój "ulubiony" fragment o wystawieniu żony i córek przed próg, żeby agresorzy mogli sobie poużywać (w "obronie" gości - mężczyzn) też? Bo znam masę osób, które uważają, że przeczytały, bo wszystkie czytania z Liturgii Słowa znają. A mnie się wydaje, że do ew. refleksji i rozważań o znaczeniach metaforycznych powinno dochodzić po lekturze, a nie przed.
kujka   new better life mode: on
25 kwietnia 2009 08:06
[quote author=kujka link=topic=5272.msg236492#msg236492 date=1240469764]
w gruncie rzeczy rowniez islam i judaizm sa do chrzescijanstwa bardzo podobne. roznia je tylko szczegoly i to, gdzie sie stawia akcenty.


O, nie i jeszcze raz nie. Chrześcijaństwo polega na wierze w Zmartwychwstanie (i bez niej próżna byłaby ta wiara - że na Św. Pawła się powołam). Wiara w Zmartwychwstanie, Odkupienie win i Życie Wieczne u Ojca (dzięki Ofierze Chrystusa i Jego Zmartwychwstaniu) stanowi o chrześcijaństwie.
Co prawda islam też daje nadzieję  🙂, ale jakoś idea miłości bliźniego wydaje się ciekawsza, niż zmycie grzechów na drodze Świętej Wojny, męczeństwa i pielgrzymki do Mekki.
[/quote]

widze ze niewiele wiesz o islamie 😉 i operujesz najprostszymi stereotypami...
milosc blizniego to wartosc wyniesiona przez chrzescijanstwo z judaizmu. islam to nie zwariowani wiesniacy z maczetami i bombami pod turbanem. to religia ktora czerpala z judaizmu chrzescijanstwa (religii Ksiegi) oraz innych wierzen na terenie Polwyspu Arabskiego. byla mega postepowa jak na swoje czasy. to ze Koran jest napisany w trudnym (dzis nawet dla samych Arabow) jezyku i ze czesto jest niejasny a przez to zle przez niektorych interpretowany, to inna kwestia 😉
w tamtym moim poscie generalnie chodzilo wlasnie o to ze WARTOSCI jakie sa w tych religiach uwazane za wazne, sa generalnie bardzo podobne.
Wierzę w Boga nie wierzę w kościół dlatego nie chcę nazywać się katolikiem a chrześcijaninem , nie jest dla mnie wstydem że Bóg to ktoś ważny dla mnie nie czuję też jakiegoś większego problemu w tym że nie chodzę do kościoła , może gdyby ludzie którzy mówią tam o Bogu byli dla mnie bardziej przekonywujący a sam "kościół" czy też świątynia jak kto woli był miejscem przestrzeni tj jakiś las , łąka może plaża to chodziłabym tam z miłą chęcią. Przeczytawszy dwa pisma święte i analizując je dość wnikliwie stwierdzam że nikt ale to nikt nigdy nie kazał budować tam kościołów ba piszę że świątynią dla Boga jesteśmy my sami , dlatego nikt nie przekona mnie do tego że trzeba budować kolejny kościół za grube miliony bo przecież nie tysiące a ileś dzieci czeka na leki które pomagają im żyć.
Wilejka   nie. na wiele sposobów !
25 kwietnia 2009 09:04
halo, trochę mi przykro że we mnie wątpisz 😉
przeczytały nie równa się pomyślały nad tym i będę się uparcie tego trzymała.
[pw]
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 kwietnia 2009 09:59
Ja do dyskusji o religii nie chcę się wtrącać, mam swoją, którą przeżywam w środku mnie. Po prostu wiem, że Bóg istnieje, wiem też, że istnieje szatan i nawet jak ludziom się wydaje, że odwrócone pentagramy to tylko taka zabawa i podpisywanie cyrografów krwią też tylko dla beki, w ogóle nie wpłynie na ich życie, to się głęboko mylą.

Co do judaizmu i islamu. Chrześcijanie bardzo często podkreślają, że Żydzi są ich "starszymi braćmi w wierze". Nasza wiara jest ze sobą nierozerwalnie połączona. Nie można powiedzieć, że wierzy się w Chrystusa, ale nie wierzy w Izaaka i Ahbrahama i Mojżesza. Islam także uznaje Jezusa i Mojżesza jako swoich proroków. Więc tak daleko do siebie nie mamy i nie wiem czemu ludzie nienawidzą się z powodu wiary.
dempsey   fiat voluntas Tua
25 kwietnia 2009 14:15
co do wiary
jakos trafilam  wlasnie na "Hioba" wg Kaczmarskiego


Ksiega Hioba jest dla mnie jedna z bardziej przejmujacych watkow w Starym Testamencie
ten zaklad miedzy Bogiem a Szatanem... tak okrutny - z naszego punktu widzenia.
ta niezachwiana i tak bezsensowna na pozor ufnosc Hioba.. -

"chciałbym być Bogiem takich jak ten człowiek ludzi
Jeden starczył by dźwignąć i utrzymać w górze
Świat Boga i nicość przez Niego mu daną
Chociaż zniszczyć Go jednym mógł wzruszeniem ramion
". no wlasnie.

taka wiara to tajemnica. latwo ja odrzucic. ale zupelnie nie ma jak jej wyjasnic. i chyba tylko nieliczni moga sie pokusic o jej pelne zrozumienie (?)

[jeszcze tylko wspomne, ze J.Kaczmarski, cale zycie "wadzacy sie z Bogiem", na kilka dni przed smiercia przyjal jednak chrzest rzymskokatolicki... tylko on wie co to dla niego oznaczalo, i dlaczego to zrobil.]
kujka A skąd Ty możesz wiedzieć, ile wiem o islamie???
Koran posiadam (po angielsku, prezent) i zaglądam do niego jak obiecałam ofiarodawcy, po dokonaniu ablucji!
Podałam znane mi jedyne sposoby zmazania grzechu w islamie. Tak mnie poinformowali wyznawcy tej religii. Jeżeli oni są źle poinformowani  🤔wirek:, no to może dlatego ta wrogość czasem się pojawia - z niedoinformowania  🤣
A miłość bliźniego jedynie na podstawie ST... hmmm... Pozwolę sobie przypuszczać, że ew. ograniczona była jedynie do przedstawicieli Narodu Wybranego (takie wnioski z lektury się nasuwają). Przyznam, że zasad współczesnego Judaizmu nie znam zbyt dobrze - po prostu nikt ze znanych mi wyznawców też najwyraźniej zbyt dobrze ich nie znał - tak mówili.
Moje odczucia są bliskie temu co napisała Presja. Wierzę w siłę, która kieruje naszym losem. Czasem zastanawiam się nad istnieniem Boga jako tej siły i wyroczni. Natomiast nie czuję się katoliczką, mimo, że wychowano mnie wg tej wiary. Nie chodzę do kościoła, bo irytuje mnie większość księży jakich znam, fałsz, obłuda i czerpanie zysków w imię "wiary". Niejednokrotnie spotkałam się z nietolerancją katolików (tych głęboko wierzących) wobec moich poglądów. Starsze pokolenie w mojej rodzinie już przełkneło moje poglądy. Siadam z nimi w święta przy stole, lecz nie traktuję tego wg wiary a jako okazję do spotkania w rodzinnym gronie, możliwości wypowiedzenia życzeń z serca oraz obdarowania bliskich drobiazgami w ramach miłości czy sympatii.
Drażni mnie, że kościół jako instytucja ogłasza, że Polska jest krajem katolickim. Podają statystyki na podstawie ilości chrztów. A kto z nas miał prawo wyboru? Najchętniej wypisałabym się z Kościoła, ale za dużo z tym cyrku i mi się nie chce 😉 Ciekawa jestem, co by się wydarzyło, gdyby opodatkować wiarę, tak jak ma to miejsce np. w Niemczech. Jak wtedy wyglądałyby statystyki?
Ciekawa jestem też, ilu z deklarujących się katolików (zadajcie sobie to pytanie) żyje zgodnie z zasadami tej wiary? Ilu z Was żyje w czystości do ślubu? Ilu spowiada się regularnie wg zasad spowiedzi? Czy kończycie spowiedź na wypowiedzeniu formułki i pokucie, czy zadośuczyniacie bliźniemu? czy pilnujecie się w postanowieniu poprawy? Ja np nie mogę zrozumieć, jak kobiety wychodzą z kościoła po mszy i już w drodze do samochodu obgadują innych, jak panowie idą wprost do baru i nawaleni wracają do domu, gdzie dają popalić rodzinie...itp.
Żyję poprostu wg zasad moralnych, które są zgodne z moim sumieniem 😉
Czy ktoś mógłby scharakteryzować jak wygląda wiara 'wierzącego-niepraktykującego'? Miedzy innymi: jak patrzy on na sprawę Eucharystii?

proszę raz jeszcze  :kwiatek:

Ale dla mnie jest to strefa jednak intymna, pytana - odpowiem, wciągnięta przez kogoś innego w dyskusję -zapale się na pewno, ale sama nie inicjuję, nie wypytuję, nie nalegam, nie ciągnę.. Ale ja taka bardziej szaro - czarna owieczka jestem..  😉

hah, moja szara wełenka ostatnio nieco wyjaśniała, ale mogę powtórzyć po tobie: nie wypytuję, nie nalegam, nie ciągnę. Nic na siłę. Inicjuję? - kiedy znajdę odpowiedni moment w trakcie rozmowy (; Cieszę się, że w końcu potrafię mówić o wierze. I że w końcu mam o czym mówić ;P

rozliczne narzucane odgórnie zakazy i nakazy mnie nieodmiennie irytują i nudzą, nigdy nie czułam potrzeby oddawania się sformalizowanym sposobom udowadniania swej wiary w jakikolwiek sposób.

KK ma to do siebie, że często zaczyna głoszenie nauki 'od d.upy strony'.  Nakładanie nakazów i zakazów na kogoś, kto ich nie rozumie, nie wie dlaczego mialby ich przestrzegac i nie czuje takiej potrzeby - mija się z celem. Zamiast obiecanej wolności taka osoba czuje zniewolenie. Ta nauka wyglada tak, jakby istniało założenie, że wszyscy poznali już Boga, zaufali mu całkowicie i go pokochali - pozostała tylko praca nad sobą. Jesteśmy wrzucani od razu na głęboką wodę, przez co zniechęcamy się do pływania w ogóle (;
Moim zdaniem zakazy i nakazy powinny być naszymi naturalnymi wnioskami płynącymi z nauki o miłości Boga i potrzebą oddania się Mu, płynącą z naszej miłości do Niego. Żeby jednak kogoś pokochać i  mu zaufać - trzeba go najpierw poznać.

Niestety nie pamietam autora, ale myśl jest warta uwagi: "Gdyby Dobra Nowina była głoszona jako prawdziwie dobra, to nie byłoby ludzi niewierzących."

Sęk w tym, że od nas zależy, czy zaprzestaniemy poszukiwań zniechęceni złą "Dobrą Nowiną", czy nadal będziemy poszukiwać kontaktu z prawdziwym Słowem.

Nie chodzę w niedzielę do kościoła, bo nie potrafię uczestniczyć w mszy tak jakbym chciała, więc dla mnie nie ma sensu "odbębnianie" kolejnych mszy. U spowiedzi również nie byłam bardzo dawno, bo cała ta formułka jest dla mnie nieporozumieniem, bo niby obiecuję poprawę, a sama dobrze wiem, jak za dzień lub dwa się zachowam. Więc jaki jest sens?


Wszystkiego można się nauczyć 😉 W sprawie Mszy - jestem dobrym przykladem.

Byłam tydzień temu na czuwaniu w Pieniężnie. Jedna z konferencji nawiązała do spowiedzi. Postaram się odtworzyć historyjkę (;
Pewien młody kleryk powiedział do swojego przełożonego:
"Ciągle spowiadam się z tych samych grzechów. Czy to ma jakiś sens?"
Przełożony zamiast odpowiedzi na pytanie kazał mu przynieść wodę z z rzeki w koszu wiklinowym. Ten przez szacunek poszedł do rzeki, napełnił kosz wodą, wrócił z koszem - oczywiście pustym. Przełożony kazał mu iść raz jeszcze, a po jego powrocie - jeszcze raz. Za trzecim razem kleryk powiedział: "Przecież wiesz, że tego nie da się zrobić. Nie da się przynieść wody w koszu!". Przełożony odpowiedział: "Tak, to prawda. Ale popatrz jak kosz się wyczyścił!" ;P

Spowiedź ma sens tylko wtedy, kiedy CHCEMY się poprawić. I ta chęć jest o wiele ważniejsza od tego, czy nam się uda, czy też nie.

Do kościoła chodzę tylko w Boże Narodzenie i Wielkanoc, bo uważam, że to mój obowiązek.

obowiązek - wobec kogo?

pees: ależ mi statystyki na blogu skoczyły ;P
Wracając do tematu spowiedzi , ja nie rozumiem jak można być tak naiwnym - przepraszam jeżeli uraziłam tu kogoś ale dla mnie ksiądz to żadne ogniwo wiążące mnie z Bogiem , jest takim samym śmiertelnikiem i grzesznikiem jak ja , nie dostał od Boga przyzwolenia na to by móc decydować o tym kto może się ze swoich grzechów oczyścić a kto nie. Pismo święte mówi o tym by rozmawiać bezpośrednio z Bogiem a na pokutę starać się to zmieniać , co z tego że kradnę wyspowiadam się dostanę owo magiczne "rozgrzeszenie" jak pójdę i znów ukradnę - tak można w nie skończoność , zresztą dla mnie jedynymi przykazaniami jakie istnieją są te spisane w ST i NT a nie jakieś grzechy główne , przykazania kościelne... i jeżeli ktoś kradnie to łamie główne przykazanie Boże no ale to już inna bajka.
Taki przykład:

Moja siostra była głęboko wierzącą katoliczką podkreślę katoliczką, a wszystko do momentu w którym nie urodziła dziecka mając jedynie ślub cywilny , poszła do kościoła bo chciała ochrzcić swoje dziecko na co ksiądz kategorycznie jej odmówił , będzie ślub kościelny będzie chrzest no ale dla przypomnienia ślub kościelny u nas to wydatek rzędu 1000zł a wiadomo gdzie reszta suknia jakieś skromne przyjęcie nawet i inne rzeczy nie wliczam w to potem ceny chrztu kolejne stóweczki, no ale po ponad półrocznej walce w końcu znalazła inny kościół w którym jej dziecko ochrzcili a dopiero za rok sobie wyszła za mąż tj wzięła ślub kościelny. Ostatnio przed świętami była u spowiedzi a ksiądz pyta ją ile ma dzieci na co siostra jedno a on że nie jest katolikiem i żyje swoją wiarą bo w wierze katolickiej nie można mieć jednego dziecka !  😲 i po co się spowiadać jak człowiek jest gorzej wk.. niż był?

Sytuacja z tego samego kościoła , dziewczyna poszła do spowiedzi , nagle wrzask na cały kościół a ksiądz mówi  " Że ma taką samą do podłogi jak ona "

Presja moja "wiara" w katolicyzm została zachwiana już w chwili sakramentu komunii. Kiedy staliśmy ładnie przed ołtarzem nagle usłyszeliśmy podczas kazania: " z tych dzieci wyrosną, bandyci, złodzieje i prostytutki..." . No coment.
Potem po wielu latach omijania kościoła łukiem, po śmierci narzeczonego jakoś wypadało pójść z rodziną na mszę. Po długiej namowie niedoszłej teściowej poszłam do spowiedzi. Z marszu powiedziałam księdzu, że nie pamietam formułek, wiele lat nie bywałam w kościele. Przyszłam bardziej po dobrą radę duchową by łatwiej przejść przez sytuację. Ksiądz wypytał wpierw o to czy żyliśmy, mieszkaliśmy z sobą, a jego skwitowanie naszej rozmowy brzmiało: "gdybyście nie żyli w grzechu, to nic by się nie stało  😲".
Od tamtej pory nie dość, że mam wiele innych zarzutów wobec kleru to jeszcze uważam ich za ograniczonych intelektualnie. Osoba silnie wierząca na taką odpowiedź mogła zareagować obwinieniem siebie i np. popełnieniem samobójstwa.
Bera, można tylko powiedzieć, Dzięki Bogu, że po słowach księdza - idioty, chociaż na pewno były one dla Ciebie szokiem, nie skończyło się to kolejnym dramatem..
Kiedyś, w pokoju nauczycielskim, rozmowa zeszła na kościół katolicki, i babeczki, niegłupie dziewczyny, opowiadały, jedna po drugiej, dlaczego odeszły z kościoła - padały takie "kwiatki" jak mniej więcej u Bery..
Smutne, bo z Bogiem to chyba tak troszkę wygląda, jakbyśmy oceniały szefa jakiejś prężnej, przyjaznej pracownikom, fajnej firmy poprzez jego sekretarkę -debilkę, której on sam nie jest w stanie wyrzucić, pouczyć, zmienić..
Sanna ani przez chwilę nie rozważałam słuszności słów klechy. Raczej byłam zszokowana jak można być tak .... głupim (dobieram łagodne słowo 😉 ). Zarówno ja jak i wielu ludzi, którzy mają podobny pogląd nie ocenia Boga. Ocenia kościół jako instytucję, jego reprezentantów czyli kler. Uważam, że tak jak wśród policji nie powinno być bandytów, wśród nauczycieli pedofili i ludzi bez odpowiedniej wiedzy tak wśród księży powinni być ludzie z powołania. Chodziłabym do Kościoła, gdyby ksiądz był osobą skromną, starającą się być przykładem dla innych, pomagającym osobom potrzebującym zarówno pomocy materialnej jak i wsparcia duchowego. Na mszy chciałabym by ksiądz skupił się na tłumaczeniu jak rozumieć Pismo, jak być dobrym człowiekiem, namawiał ludzi do okazywania sobie wzajemnie szacunku. A zamiast tego słychać tylko na kogo głosować i ile kasy i na co tym razem zbierają.

W parafi rodziców był raz wikary, taki z powołania. Starał się bardzo ściągnąć do kościoła dzieci i młodzież. Organizował ciekawe zajęcia, wycieczki rowerowe i piesze w soboty. Pokazywał przyrodę, uczył piosenek oazowych. Latem wieczorami grał z chłopcami na łące za kościołem w piłkę. Ponieważ posesja moich rodziców jest koło kościoła często podchodził "do płotu" gdy jeździłam konno i zagadywał o zwierzaka. Sam miał psa, który zawsze dreptał przy jego nodze. Naprawdę podobało mi się jego podejście.  Po ponad pół roku proboszcz się go pozbył, podobno dlatego, że mało skutecznie zbierał kasę od ludzi. Plotka niosła, że od ubogich rodzin nie godził się brać datku chodząc po kolędzie. To był jedyny ksiądz z powołania, którego znałam. Szkoda, bo miałam okazję poznać już wielu.
kuki Nie określiłabym siebie jako "wierzącą - niepraktykującą", raczej "wierzącą inaczej  🤔 - praktykującą o ile to możliwe". W stronę Stołu Pańskiego spoglądam niezmiennie z żalem i nadzieją! bo dobrze pamiętam MOC Duchowego Pokarmu. Ale wyjścia nie ma - bo nie mogę twierdzić, że wierzę we wszystko, skoro... nie wierzę.
Łaska wiary zależy od starań człowieka, ale nie tylko. Co zrobiłby Hiob dempsey?, gdyby Bóg jeszcze utratą wiary go "pobłogosławił"? Utraty wiary doświadczają podobno nawet święci - istnieje coś takiego jak "czarna noc". Chrystus na krzyżu i "Eloi, eloi, lamma sabachtani".  🤔
Ja uparcie o wierze - bo religia to jednak co innego - zdecydowanie uwarunkowana społecznie jest.
Bardzo boli, ze już przed wiekami Kościół zaniedbał bycie wspólnotą! na rzecz organizacji. Skutecznie "wykasował" np. działalność świeckich w Kościele.  Scedował wszystko na kapłanów (?) - którzy powinni przecież przede wszystkim posługę sakramentalną i liturgiczną pełnić, a nie organizacyjnymi sprawami się zajmować i "ustawianiem owieczek".
Pomocy i wsparcia powinniśmy móc oczekiwać od wszystkich członków wspólnoty - taka jest zasada wspólnoty, choćby tego forum  🙂. Dzisiaj nie mogę za nic uwierzyć!, że Kościół jest naprawdę Powszechny! - wszystkich obejmujący swoją opieką i wsparciem! Dostępność tej opieki i pomocy (także duchowej) wydaje się ściśle reglamentowana. kuki Zaręczam Ci, ze niezły szok można przeżyć gdy człowiek przeprowadzi się z orbity "duszpasterstwa akademickiego i środowisk twórczych" na zwykłą wioskę. "Królestwo Niebieskie" pewnie jest w nas, ale zdecydowanie "nie z tego świata"  😉

Z kazań słyszanych szczególnie "podobały" mi się dwa. Jedno, w czasie I Komunii! - było w całości poświęcone niestosowności wychowania seksualnego w szkołach! Drugie - dotyczyło w całości kłopotów z odpalaniem samochodu zimą (takie niby porównanie akumulatora do Łaski Uświęcającej - i pewnie z tego powodu podawanie cen akumulatorów było konieczne). Gdy czasem ktoś pyta, czemu w kościele mnie nie widać, odpowiadam, że dlatego, że strasznie wkurzona wychodzę  🤣 I jakoś dalsze pytania nie padają  🤣

A ja kogoś, kto w NIC nie wierzy, zwyczajnie nie chciałabym znać  😀iabeł:. Uznałabym, że to wariat! W "coś" każdy wierzy - np. w to, że jego zmysły dostarczają prawdziwych? informacji  🤣 Że istnieje / nie istnieje dobro. W realność materialnego świata. Etc. Przecież na to nie ma żadnych dowodów - więc jest to kwestią wiary! Nawet istnienie! naszej skromnej osoby jest kwestią wiary - bo może to Matrix tylko??? albo sen.
kujka   new better life mode: on
26 kwietnia 2009 14:30
Halo, chill :jogin:
no to może dlatego ta wrogość czasem się pojawia - z niedoinformowania  🤣


wlasnie tak 🙂 zdziwilabys sie jak niewielu muzulmanow czyta i rozumie Koran 😁 ilu naprawde zna zasady swojej religii. glownie wlasnie przez to ze Koran to taka trudna ksiazka. to wykorzystuja niestety czesto rozni dziwni ludzie ktorzy jak powiedzom takim masom "tak jest napisane w Koranie" to moga sobie nimi sterowac jak im sie zywnie podoba  🤔

co do milosci blizniego - wspolczesny judaizm bardzo mocno podkresla wage tej wartosci.
ilu naprawde zna zasady swojej religii

To chyba wszystkich religii dotyczy, ech...

Uczestniczyłam kiedyś (z ramienia studentów) w komisji egzaminacyjnej ostatecznego, "komisyjnego" właśnie egzaminu z Historii kultury. OMC mgr sztuki nie potrafili podać głównych odłamów chrześcijaństwa, nie potrafili wymienić czterech ewangelistów, sformułowanie "apokryf" nic im nie mówiło etc. nawet z datą Chrztu Polski były potężne kłopoty.
Nie wszystko jest kwestią wiary - czasem zwykłe lenistwo umysłowe się objawia.

A jak wam się wydaje: to religia warunkuje kulturę, czy kultura (także materialna) społeczeństw - tworzy obraz religii?
Co jest "jajkiem" a co "kurą"?

Co do zasad religii jeszcze: co by nie robić i nie mówić, nie da się przeskoczyć faktu, że trzy główne religie monoteistyczne są do obłędu patriarchalne! Ja z tym pogodzić się nie mogę.
kujka   new better life mode: on
26 kwietnia 2009 15:27
no wlasnie, wszystkich. "Polakow-katolikow" tez, o czym chyba nawet byla juz tu mowa (posrednio czy tez bezposrednio)

co do kultury i religii - ciezkie pytanie. jedno wplywa na drugie i na odwrot. podobno kulture wytworzono wlasnie na potrzeby kultu... ale czy na pewno? z reszta oddzielnym ciezkim pytaniem jest co rozumiemy przez kulture i jaka definicje z setki sobie wybierzemy -.- no ale nie bede schodzic z tematu

kilka kwestii na szybko, bo musze uciekać. do reszty wrócę w ciągu tygodnia (;

A Biblia to wg mnie taka miedzynarodowej sławy księga fantasy😀 A fantastykę bardzo lubię😀

mnie zawsze po przeczytaniu książki (zwłaszcza fantasy i dobrych przygodówek) łapie taki żaaaal, że to już koniec historii. wchodze w ten świat, żyję nim i nagle mi się go zabiera. po swoich reko wpadło mi do głowy zdanie: "Welcome to Jesus magic world!". bo to, co działo się ze mną i dookoła mnie było właśnie 'magiczne'. z tym że ta 'magia' trwa, weszła w moją codziennośc, a książka się nie kończy. ten sam fragment za każdym razem przynosi nowe refleksje, poruszenia. uświadomienie sobie, że to nie jest "fikcja ani bajka" daje ogromną radość (;

Wracając do tematu spowiedzi , ja nie rozumiem jak można być tak naiwnym - przepraszam jeżeli uraziłam tu kogoś ale dla mnie ksiądz to żadne ogniwo wiążące mnie z Bogiem
to nie jest kwestia naiwnosci, tylko wiary. czy ktoś czerpie korzyści z tego, że się spowiadam i z tego, co na tej spowiedzi powiem? chyba, ze ksieza potajemnie to spisuja, zeby wykorzystac przeciw nam ;P

jest takim samym śmiertelnikiem i grzesznikiem jak ja
prawda! (;

nie dostał od Boga przyzwolenia na to by móc decydować o tym kto może się ze swoich grzechów oczyścić a kto nie.
nieprawda! ;P albo - nie do konca prawda, bo oczyscic MOŻE sie kazdy, ale nie kazdy kto przydrepcze do konfesjonału otrzyma rozgrzeszenie. musi spełnić warunki spowiedzi.

ale fragment:
<<„Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”>>
nie odnosi się przecież tylko do pierwszych apostołów.

co z tego że kradnę wyspowiadam się dostanę owo magiczne "rozgrzeszenie" jak pójdę i znów ukradnę - tak można w nie skończoność .
o tym pisalam juz w poprzednim poscie. dodam tylko, ze jesli ktos podchodzi do spowiedzi bez postanowienia poprawy, ale z przeswiadczeniem, ze to nic nie zmieni i wszystko bedzie po staremu - jego spowiedz jest niewazna.

zresztą dla mnie jedynymi przykazaniami jakie istnieją są te spisane w ST i NT a nie jakieś grzechy główne , przykazania kościelne... i jeżeli ktoś kradnie to łamie główne przykazanie Boże no ale to już inna bajka
to jest ciekawe podejscie, bo z tego co rozumiem - wyklucza dzialanie Ducha Świętego przez ludzi, którzy przyszli na świat po napisaniu NT. czyli: przedtem Bóg mógł ustanawiać prawa i przekazywać je za pośrednictwem ludzi, ale teraz już nie?

Uważam, że tak jak wśród policji nie powinno być bandytów, wśród nauczycieli pedofili i ludzi bez odpowiedniej wiedzy tak wśród księży powinni być ludzie z powołania.


ale są:
policjanci- bandyci
nauczyciele- pedofile
i księża- "księża". w tym pedofile i bandyci.

to jest FAKT, który nie wyklucza istnienia księży- skarbów dla parafii (jednego z nich sama opisałaś) i w zaden sposób nie usprawiedliwia naszego odejscia od Kosciola. bo nie ma przymusu słuchania i spowiadania sie akurat u tego księdza.

halo, zastanawiałaś się nad  kierownikiem duchowym dla siebie? naprawdę polecam (;
wrócę do twojej wypowiedzi później, bo niestety czas czas czas! a do napisania mam sporo (;

edit: literówka
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się