Moje kochane (?) rodzeństwo

Tak mnie ostatnio naszło na przemyślenia.
Zawsze cieszyłam się, że nie jestem jedynaczką. Mam dwie starsze siostry, jedna starsza o 6 lat, druga o 8. Obie już "mężate" i dzieciate. Różnica wieku teraz już się zatarła, kiedyś była znacząca. Często się sprzeczamy, dogryzamy sobie. Wiadomo, każda z nas ma jakieś problemy, czasem (choć wstyd przyznać) bywamy o siebie zazdrosne 😉
Ale wiem, że ZAWSZE mogę na nie liczyć. Że zawsze mi pomogą. Cieszę się, że je mam i nie wyobrażam sobie że mogłoby być inaczej. Wiem, że jak mam problem to do którejś z nich mogę się zwrócić, wiem że nie jestem sama. I mam nadzieję, że nigdy nie stanie się nic co mogłoby to zmienić.

A jakie relacje między siostrami/braćmi są u Was?
ja mam przyrodnia siostrę, młodszą o... hmm, jakieś 19? 18? lat, widziałam ją tylko na zdjęciu, więc ogólnie cudownie  🤔wirek: i pewnie raczej nie poznam... sama nawet nie wiem, czy bym chciała
czyli tak, jakbym była jedynaczką, tylko formalnie nie jestem
Ja mam młodszą o dwa lata...i to chyba jest ZBYT MAŁA różnica wieku, kiedyś to był koszmar - dwa bąble, nieustannie kłócące się, złośliwie sobie dogryzające. Dalej tak bywa, ale zdaje się, że już się do siebie przyzwyczaiłyśmy - coraz częściej jesr wręcz odwrotnie
deborah   koń by się uśmiał...
11 grudnia 2008 07:40
u mnie rodzeństwa mnogo. dwie siostry bliźniaczki starsze o 5 lat, młodszy o 5 lat brat i najmłodsza siostra (9lat różnicy)
wszyscy już maja swoje rodziny.

kiedyś między nami nieustanne kłótnie.. biliśmy się strasznie, starsze młodsze biło i tak w dół szło jak w piramidzie 😀
teraz wszyscy super się dogadujemy. jedno na drugie zawsze może liczyć..

nie wyobrażam sobie, żeby któregoś z nich zabrakło, choć jak miała urodzić się najmłodsza siostra a ja miałam 9 lat powiedziałam, ze jak się "to urodzi to ja się wyprowadzam" 😉
Ja mam 2 siostry. Jedna starsza o 6 lat a druga o 5. Starsza siorka od ładnych paru lat mieszka w Anglii i szczerze mówiąc rzadko kiedy mam okazję z nią porozmawiać. ogólnie uważam ją za dziwaka i cieszę się z tego że prawie się nie widujemy bo bym chyba oszalała. Druga sistra mieszka ze mną i czasami mamy spięcia ale ogólnie się dogadujemy. ostatnio założyła sobie firmę no która nie żle jej prosperuje no i chyba trochę nadmiar gotówki zaczyna jej w głowie mącić. Mam tylko nadzieję że nie odbije jej do końca.
Mam starszą siostrę, starszą o 8 lat.

Nie pamiętam - szczerze mówiąc - jak to było kiedyś, pamiętam jak to było kiedy miewaliśmy rodzinne kryzysy. Problemy siostry w szkole, sercowe, I, II i III wojna pre-rozwodowa rodziców... Wszystkie moje wspomnienia zaczynają się mniej więcej od tego okresu, wcześniej... no cóż 😉

Ja - zawsze w stajni, siostra zawsze poza domem. Ja zawsze pyskata, pewna siebie, odważna, nigdy nie płacząca; ona - delikatna, raczej cicha, strasznie emocjonalna, ciągle płacząca (do dziś!). Wiedziałam, że jest starsza, że ma fajniejsze ciuchy (które podkradałam) i kosmetyki - ale nie czułam tych ośmiu lat różnicy.

Miałyśmy tylko jeden poważny kryzys, kiedy siostra wraz z mężem wprowadziła się do rodziców (czyli i do mnie) na czas ciąży, porodu i do czasu, aż odbiorą swoje mieszkanie, ale to nie była jej wina - teraz tak o tym myślę - że naprawdę dobre stosunki się nam popsuły na te dwa-trzy lata. Rodzice wprowadzili atmosferę rezerwatu, w której byłam prawie że kłusownikiem...

Teraz jest naprawdę dobrze miedzy nami, ona jest silniejsza i wreszcie mam swoją starszą siostrę, ja cześciej pozwalam sobie na okazanie słabości, więc i dla niej stałam się jakaś bardziej ludzka.

Są takie momenty, kiedy ona czuje, że już nie daje sobie rady i w tedy dzwoni... do mnie. Nie do przyjaciółki, męża czy rodziców. I to jest dla mnie coś, co sprawia że wiem, że wybaczę jej wszystko. Ona za to ciągle pilnuje, żeby nie "umarła ze starości, choć młodo" i czasem wyluzowała, pamiętała o tym, że marzenia powinno się realizować kiedy tylko się da, a nie kiedy już się będzie: po studiach, z dobrą pracą, po wyprowadzce itd. itd.  🤔wirek:

To ona powiedziała: nie bój się taty, nie bój się Xxxx (ex-właściciela Czardasza), nie bój się o kasę, ani o pracę (ona mi załatwiła pierwszą prawdziwą pracę)  - jeśli to ma Ci dać szczęście, ja Ci pożyczę kasę i wezmę tatę na siebie. Jak będzie trzeba, to i pójdę i kupię za Ciebie tego konia. Kup go i - do cholery jasnej - zacznij się uśmiechać!

I Czardasz jest, i tego mojej siostrze nigdy nie zapomnę, bo tylko ona, tylko ona powiedziała: no jasne!  😅 Teraz, póki jesteś młoda, zdrowa i Ci się chce, nie jutro, nie pojutrze. Nie nigdy, tylko już!  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:

No i mamy nawet "naszą piosenkę"... dwie stare baby, różne jak ogień i woda. Mają swoja piosenkę, na zawsze  :kwiatek: Dlatego nie wyobrażam sobie, być samą bez niej, na tym "padole płaczu"  🙄 😵
Ja jestem jedynaczką...teoretycznie, mam bowiem przyrodniego brata młodszego chyba o 16 lat, ale nie mam zamiaru go poznawać i nadal uważam się za jedynaczkę.
Nie wiem, czy mając rodzeństwo byłabym szczęśliwsza, niż jestem...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
11 grudnia 2008 12:34
a mam starszą trójkę bez której nie mogłabym żyć.

Dwie siostry starsze o 18 i 11 lat i brata o 4. Zawsze się między sobą kłóciliśmy, dogryzaliśmy, sprzeczaliśmy, dlatego mam taki cięty język, jako że najmłodsza, nigdy nie znałam najmodniejszych "wyzwisk", więc musiałam sobie jakoś radzić  😀iabeł: Nie pamiętam czasów, gdy najstarsza siostra z nami mieszkała, ale za to świetnie jak starsza i brat. I zawsze było zabawnie  😎

Rodzeństwo i dość duża rodzina to jedna z najwspanialszych rzeczy, które się mogły mi przytrafić. Żaden przyjaciel nigdy nie zrozumie człowieka tak dobrze jak rodzeństwo. Jestem pewna, że jakiegokolwiek głupstwa bym nie zrobiła, cokolwiek by mi się nie przytrafiło, wiem, że zawsze mogę na nich liczyć i że rzucą wszystko i przylecą z końca świata, żeby mi pomóc. I wiem, że jak zrobię to samo. Dla mnie niesamowita jest ta więź, która nas łączy. To, że mimo,że czasem jesteśmy dla siebie szorstcy, to zawsze się o siebie troszczymy i nawet w tej szorstkości czuć miłość.

A latanie we czwórkę po centrum handlowym, przymierzanie dziwnych rzeczy i wygłupianie się, to absolutnie piękne chwile i zawsze czekam, kiedy wreszcie będziemy mogli być wszyscy razem, kiedy z razem z rodzicami pójdziemy do kina. Akurat niedługo święta, jedna z takich rzadkich okazji w roku...
Freska   Trakeńska Szczęśliwa Miłość
11 grudnia 2008 13:26
Ja mam siostre starszą o 14 lat... Jak byłam jeszcze taka mała, słodka i kochana, i jeszcze nie pyskowałam to zawsze rano przed szkołą zaprowadzała mnie do żłobka, opiekowała się i przewijala 😁 ale od razu po maturze wyjechała na studia 400km od domu. Teraz ma własną rodzine, męża i synka, własny dom i własne życie ale wiem, że jeśli mam jakiś problem to mogę wsiąść poprostu w pociąg i przyjechać i usłyszeć tych pare słów choć nie zasze tych które chciałabym słyszeć ale zawsze mi doradzi, pocieszy, sprowadzi na ziemie albo poprze. Nigdy nie zapomne jak jechałyśmy samochodem i ona z takiego głębokiego zamyślenia nagle powiedziała "Moja młodsza siostra ma chłopaka" i wtedy wiedziałam, że ona przeżywa to bardziej odemnie i się cieszy tym, że jestem szczęśliwa. A kiedy się nagle wszystko rozsypało, mimo tego, że nie mogła przyjechać czułam, że jest obok, że się martwi iprzeżywa to ze mną, potrafiła zadzwonić kilka razy dziennie i pocieszać do skutku. I własnie za to ją kocham, że mimo wszystko,że jest daleko i ma swoje życie zawsze znajdzie czas dla mnie i moich problemów i radośći  :kwiatek:
Kami   kasztan z gwiazdką
11 grudnia 2008 13:56
Ja jestem jedynaczką i zawsze brakowało mi rodzeństwa  🙁 zwłaszcza że mieszkałam w domku jednorodzinnym, moja mama nigdzie mnie nie wypuszczała i nie miałam się z kim bawić. Jako dziecko i nastolatka nie miałam żadnej przyjaciółki od serca i bratniej duszy. Ot takie samotne życie wychuchanej jedynaczki  :/
Trzy lata temu za sprawą mojego taty dostałam przyrodniego brata. Starałam się nawiązać z nim jakiś kontakt, zwłaszcza że jesteśmy w podobnym wieku. Niestety, Tomek nie wykazuje żadnej inicjatywy, a nieodpowiadając na moje wiadomości daje mi wyraźnie do zrozumienia, że nie chce kontaktu ze mną. Cóż, ja się prosić nie będę  🤦
Czytając ten temat poczułam nagle jak mnie oczy pieką i wilgotnieją 😉

Moja Siostra jest ode mnie starsza o 5,5 roku. Póki była w domu to wojny były właściwie naokrągło. Co chwilę awantury, często łącznie z rękoczynami. Z drugiej strony jednak jak widziałam, że cokolwiek złego się Jej dzieje, to i mnie to strasznie bolało. W takich momentach zapominało się o wszystkim złym. Jak miałam jakieś 16 lat, to były momenty, że łapałyśmy już jakiś wspólny język, bywało nawet fajnie.
A od paru lat Sis mieszka za granicą i doceniam to że w ogóle Ją mam. Fakt - jak się widzimy, to zawsze się o coś pożremy, ale już coraz rzadziej 🙂 Za to jak tylko coś u Niej nie tak, to ja strasznie przeżywam, jak u mnie coś się dzieje, to widzę, że zawsze mogę na Nią liczyć.

Chyba po prostu dorosłyśmy. Obie 😉

A za tydzień do Niej jadę!!! ;]
jestem jedynaczką
czytam czytam i tak sobie myslę, że chyba jednak dobrze mi bez rodzeństwa
a to dlatego ze to kolejna osoba za ktorą musiałabym czuc się odpowiedzialna...
nigdy nie chciałam miec rodzeństwa, nigdy nie zazdrościłam nikomu, wczesniej jak byłam młodsza opowiesci znajomych o rodzeństwie brzmiały jak koszmary
teraz jest inaczej, ludzie powyrastali i jednak czasem miło popatrzec jak zapanowała harmonia
ale ile łez wylali by tak bylo...
Czytałam Sierrę i widzę pewne podobieństwa. Był czas, że moja średnia siostra razem z mężem ( a potem dzieckiem) mieszkała z nami...to dopiero był horror. Nie mogliśmy się jakoś zgodzić. Wiem, że to była moja wina. Dlatego, że na początku nienawidziłam jej obecnego męża 😉 Moja siostra aby z nim być zerwała zaręczyny ze swoim ówczesnym narzeczonym, którego kochałam strasznie 😉
Nie mogłam zrozumieć dlaczego z nim zerwała, nie umiałam jej tego wybaczyć (moi rodzice też byli zszokowani i chyba troszkę źli - pamiętam, że z mamą przepłakałam kilka dni bo "stracie" tamtego chłopaka).

Robiłam wszystko aby obecnemu mężowi mojej siostry dać do zrozumienia że go nie toleruje, wybuchały awantury, spięcia były na porządku dziennym.

Potem zaczęło to mijać, było coraz lepiej. Ja zauważałam, że on nie jest taki zły, on się bardzo starał,że ona jest z nim szczęśliwa 😉
Tak więc i ja go polubiłam.
Teraz mieszkamy już osobno i lubię go jeszcze bardziej. Choć wiele rzeczy mnie w nim nadal wkurza, to widzę że jest dobrym mężem i ojcem 😉

Teraz wstyd mi za to co kiedyś się działo. Parę lat temu przyznałam się do błędów i serdecznie go za to przeprosiłam 😉
Zuziasta   Zakupoholik na odwyku...
11 grudnia 2008 16:13
Ja za sprawą taty mam 13 lat młodszą siostrę przyrodnią.
Jednak wkrótce rodzice Julki (mojej p. siostry) się rozstali i skończyło się na jednej wizycie.
Ja uważam sie za jedynaczke i nie wyobrażam sobie żeby było inaczej.
I chyba mi to pasuje, chociaż nie wiem jak to jest żyć z rodzeństwem...
ja zawsze chciałam mieć starszego brata  🤣
ale to może kwestia tego, że brakowało mi ojca
Proti   małymi kroczkami...
11 grudnia 2008 16:33
szpecik ja mam podobnie, moze nie od zawsze, ale był taki czas, że chciałam mieć starszego brata(w sumie nie wiem dlaczego...)
jestem jedynaczką i nie jest mi z tym źle,ale to dlatego,że całe dzieciństwo spędziłam z starszą o rok siostrą cioteczną.Teraz wyjechała do Warszawy na studia i nie mogę się doczekać, kiedy znowu będziemy spędzać ze sobą dużo czasu.
I chyba właśnie dzieki niej nie potrzebowałam rodzeństwa, a jak ktoś mówił, że jestem biedna i samotna to dziwiłam się, "bo przecież mam Magdę"
a oprócz tego mam siostrę przyrodnią starszą ode mnie o...15 lat(?) nie mam z nią kontaktu. jak byłam mała chciałam ja zapraszać na urodziny itp, ale nigdy nie chciała więc wszystko zupełnie się urwało.
Mam starszego o 2 lata brata, jak bylismy mali tluklismy sie niemilosiernie, a do tego ja bylam wredna i strasznie pyskata, wiec wiekszosc "winy" zwalalam na brata 😉

teraz jest lepiej, czasem sie "bijemy" 😁 nie wyobrazam sobie zycia jako jedynaczka, za zadne skarby swiata nie chcialabym nia byc, mimo, ze czesto brat mnie wkurza do granic mozliwosci, z reszta ja jego tez...

zauwazylam, ze duzo osob zazdrosci mi w pewien soposb starszego brata, kiedys uznawalam to za bardzo dziwne, ale teraz nawet rozumiem-bo kto dzwoni zapytac gdzie jestem jak nie ma mnie o 20 w domu? kto przyjedzie odebrac z imprezy o 2 w nocy albo 6 rano? kto obroci w zart to, ze wrocilam do domu pod lekkim wplywem alkoholu? i kto jest zazdrosny o kolegow? 😉
a ja mam brata i siostre i powiem wam ze lepszych przyjaciol i katów niemiałam
powiedza co mysla czasem zwyzywaja (brat) ale sa moimi kochanymi dziadami-to u nas pieszczotliwie brat i siostra
Ja mam bardzo ciezki charakter i czasem w domu byla masakra siostra jest odemnie o 11 lat starsza chyba
a brat o 2 lata moja siora jak poszła na studia no to sie zaczeło czasem krew sie lała jak sie z bratem mym tłuklismy ale jak ja wydoroslalam i chodzilam do liceum złapalismy super kontakt i bylo fajnie ale niestety moj brat skonczyl szkole i wyjechal do londynu i mieszka razem z siora i jejmezem i wogole woegole co nieopznacza ze niegadamy czy cos gg czasem az sie pali  telefon tez cały czas w kontakcie cały czas poinformowani co gdzie i kiedy na miare swoich mozliwosci sie wspieramy choc kazde z nas ma odmienne charaktery 😉 😁 😜
heh, Emi fajnie to ujelas 😉

aha, chcialam jeszcze dopisac, ze dziwie sie osobom, ktore maja rodzenstwo przyrodnie, ale nie chca go poznac, albo widzieli raz i w sumie nic z tego nie wyniklo
jak dla mnie rodzenstwo to rodzenstwo, niewazne czy przyrodnie czy rodzone 🙄
kujka   new better life mode: on
11 grudnia 2008 17:28
Edit
Proti   małymi kroczkami...
11 grudnia 2008 17:41
ciri tyle, że to musi wychodzić z dwóch stron. w moim przypadku siostra przyrodnia duużo namieszała i zaszkodziła mojemu(naszemu) tacie. Pomimo tego rodzice nie bronili mi kontaktów z nią, a ja wtedy chciałam mieć starszą siostrzyczkę.Tyle, że ona od początku była na nie, a jak tylko mnie zobaczyła to padł tekst "ale brzydkie dziecko" 😉 i takie było jej podejście.
W życiu różnie się układa i niestety często rodzic nastwia dziecko przeciwko nowej rodzinie drugiego rodzica. wtedy nawet chęci nie pomogą 😉

a jeszcze co do stereotypów o jedynakach. ktokolwiek się dowiedział, że nie mam rodzeństwa bardzo się dziwił. wszystko zależy od wychowania przez rodziców, a nie posiadania brata/siostry
u mnie z rodzeństwem przyrodnim jest tak, że to efekt przelotniego, krótkiego romansu taty - rodzice są po rozwodzie - z nieodpowiednią kobietą, jak się potem okazało, lekomanką, dawną alkoholiczką, zaplątaną w podejrzane interesy, która chciała mieć dziecko. O jego istnieniu tata został powiadomiony, gdy owa pani zaczęła mieć kłopoty finansowe, zbankrutowała jej firma - zażądała ustalenia ojcostwa i alimentów. Jakim jest ojcem, dla mnie i dla niej, nie oceniam, to już zamknięty okres w moim życiu i po cholerę rozdrapywać rany.
Na pocieszenie dodam, że nie wszyscy mężczyźni są tacy - jestem teraz świadkiem walki ojca, który chce być ojcem, a kobieta, z którą ma dziecko skutecznie mu to utrudnia. Baaaardzo przykra sprawa.
Również wychowywałam się sama. Moi rodzice bardzo chcieli mieć więcej dzieci, ale niestety moja Mam dwukrotnie straciła ciążę. Gdyby życie potoczyłoby się inaczej miałabym 2 lata młodszego brata Krzysia i 6 lat młodsze drugie (niestety nie jest znana płeć).
Wbrew powszechnym opiniom i stereotypom życie jedynaka wcale nie jest idealnie proste i przyjemne. Oczywiście uwaga rodziców jest skupiona tylko na Tobie, ale z tego wcale nie wynika tylko bycie rozpieszczanym. Czasem wprost odwrotnie - staje się powodem większych wymagań, większych oczekiwań. Nie mówiąc już o nadmiernej trosce, zbliżającej się wręcz do swego rodzaju ograniczania.
Moim rodzicom zawdzięczam jednak wiele, a przede wszystkim to, że wychowali mnie w takiej hierarchi wartości, takie przekazali mi ideały i prawdy, że niewiele osób chce wierzyć, że jestem jedynakiem. Raczej biora mnie za najstarszą siostrę licznego rodzeństwa.

Zawsze bardzo chciałam mieć starszego brata albo starszą siostrę. W ogóle to mam taką potrzebę obdarowywania ludzi miłością i sympatią, więc zawsze dążyłam do szukania w swoim otoczeniu bliskich osób, chyba podświadomie stawiając ich w roli rodzeństwa. Nie jeden raz się przejechałam na takiej zbytniej otwartości i obecnie już uczę się trzymać większy dystans i zachowywać więcej "siebie dla siebie".
Na szczęście znalazła się w moi życiu osoba, która jest moją przyjaciółką, moją powierniczką, moim wsparciem. Pomimo, że jesteśmy zupełnie inne, to większość ludzi uważa że jesteśmy bardzo do siebie podobne. Do tego stopnia, że brano nas za siostry. I juz od kilku lat nie próbujemy tego tłumaczyć - mówi o sobie, myśli jako o siostrze, tak przedstawiamy się nawet nowym znajomym.

ciri cos czuje ze mamy podobne rodzenstwo  🤔wirek: 🤦 🤬 a to wszystko niech uwienczy 😍
u mnie z rodzeństwem przyrodnim jest tak, że to efekt przelotniego, krótkiego romansu taty - rodzice są po rozwodzie - z nieodpowiednią kobietą,

w moim jest dokładnie tak samo. Tylko romans miał miejsce jeszcze w czasie trwania małżeństwa moich rodziców. Mój ojciec strasznie skrzywdził moją mamę, a ta ekhm... pani z którą miał romas, swoimi wyzwiskami i innymi metodami jeszcze jej dołożyła.
Ponadto pani ta, po tym jak zaszła w ciążę z moim ojcem wysłała swoje pierwsze dziecko- 13 letnie- do babci od strony ojca (czyli praktycznie do obcej osoby, bo to dziecko nawet ojca nie znało) bo stwierdziła, że będzie miała nowe, stare jej nie potrzebne.
Nie chcę mieć więc żadnego kontaktu ani z tą panią, ani z jej nowym dzieckiem. Z ojcem utrzymuję kontakty tylko dlatego, że jest moim ojcem i dlatego, że mamie zależy, żebym miała z nim kontakt. Najbardziej w tym wszystkim szkoda mi pierwszego dziecka tej pani. ot. cała historia.
właśnie - zawsze najbardziej dzieci żal.
w tej sytuacji, której teraz jestem świadkiem, też mi żal maluszka, któremu matka chce odebrać kochającego ojca, który dla niego dałby się pokroić... a kobiecie zależy tylko, żeby płacił alimenty  😤
aż mi się wyć chce, jakie kobiety potrafią być okrutne.... przeciez dziecko nie jest własnością matki...

tak btw. widzę, że dużo jest  osób z niepełnych rodzin... powiedzcie, co uważacie za najlepsze dla dziecka, mieszkanie trochę z ojcem trochę z matką? czy tylko z matką, i wizyty ojca? jakieś inne wyjście? zakładam, że ojciec chce brać jak największy udział w wychowywaniu swojego dziecka
Ja też jestem jedynaczką. Szczególnie gdzy byłam młodsza bardzo brakowało mi rodzeństwa, do tego stopnia, że jak byłam w przedszkolu wymyśliłam, że mama jest w ciąży i będę miała siostrę. Potem pogodziłam się z tym faktem. Ale w sumie uważam, ze fajnie było by mieć rodzieństwo.
Szepcik...może warto by założyć osobny temat?
Ja miałam do wyboru, oboje rodzice chcieli mnie tak samo, zadecydowałam, że będę mieszkać z mamą z którą po pierwsze jestem bardziej związana emocjonalnie, po drugie- w tym całym zamieszaniu ona najbardziej ucierpiała.
Do ojca przez długi czas miałam żal, teraz jestem starsza, potrafię na to spojrzeć sceptycznie. Widuję się z nim raz na jakiś czas, on bardzo nalega, ja spokojnie mogłabym uniknąć tych wizyt. Po tym wszystkim, mimo, że było to parę ładnych lat temu coś się we mnie zacięło, nie mam potrzeby emocjonalnej na więź z ojcem...
Ale szczerze powiedziawszy nie wyobrażam sobie w tej chwili, żeby moi rodzice mogli mieszkać razem, dobrze mi tak jak jest.
ja mam:
starszego o 10 lat brata, ktory zawsze byl tym fajnym starszym bratem, w ktorym podkochiwaly sie moje kolezanki 😉 znaczy bardziej wzdychaly 😉 moge liczyc na niego w roznych kwestiach, ale on wciaz uwaza mnie za mlodsza siostre...

strasza o 8 lat siostre, ktora aktualnie mieszka u nas w domu, wiec tak jak u Sierry i Muffinki... roznie to bywa... uwielbiam z nia czasem pogadac, posiedziec przy winku i Bridget Jones, albo innej kretynskiej komedii, ale jak po raz setny mowi mi(ona oznajmia czesciej niz prosi...), ze zostaje z dzieckiem jednym, drugim albo trzecim, to potrafi mnie to wyprowadzic z rownowagi

mlodszy o rok brat, z ktorym zawsze sie bilam, ale teraz jest coraz spokojniej... no i jest troche jak moj szofer, bo mi sie wciaz nie chce zrobic prawka 😉

ale i tak ich wszystkich kocham i nie wyobrazam sobie zycia bez nich... 🙂
Kami   kasztan z gwiazdką
11 grudnia 2008 22:01
tak btw. widzę, że dużo jest  osób z niepełnych rodzin... powiedzcie, co uważacie za najlepsze dla dziecka, mieszkanie trochę z ojcem trochę z matką? czy tylko z matką, i wizyty ojca? jakieś inne wyjście? zakładam, że ojciec chce brać jak największy udział w wychowywaniu swojego dziecka


Kiedy moi rodzice się rozstali miałam 8 lat - mama wyrzuciła tatę z domu i uniemożliwiła mi z nim i z rodziną z jego strony kontakt. Nasłuchałam się na jego temat różnych epitetów i historyjek (później okazały się zmyślone...). Z tatą widywałam się więc po kryjomu tak, żeby mama nie widziała. Babci nie widziałam 6 lat. Do tej pory mam do mamy żal, że ograniczyła mi kontakty z nimi. W sumie to ona dalej nie wie, że się z nimi widuję, bo każde wspomnienie o nich kończy się awanturą  🙄 no ale to już inna historia.
Generalnie uważam, że dziecko powinno mieszkać z jednym z rodziców na stałe (daje to większe poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa), ale jednocześnie mieć nieograniczone możliwości widywania się/zostawania na noc/mieszkania u drugiego z rodziców.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się