Moje kochane (?) rodzeństwo

Generalnie uważam, że dziecko powinno mieszkać z jednym z rodziców na stałe (daje to większe poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa), ale jednocześnie mieć nieograniczone możliwości widywania się/zostawania na noc/mieszkania u drugiego z rodziców.


a w Szwecji jest tak, ze jak sie rodzice rozwioda, to dzieci mieszkaja tydzien u mamy, tydzien u taty. czesto rodzina jednej ze stron przenosi sie, do miasta tego drugiego, zeby dziecko mialo jednych znajomych, jedna szkole, jedno srodowisko...
A jakie macie pomysły na poprawienie kontaktu z dużo młodszym rodzeństwem? Nie przepadam za dziećmi, więc nie miałam z bratem za dobrego kontaktu, teraz w sumie moglibyśmy się już dogadywać, ale jakoś to nie idzie, zwłaszcza, że rzadko bywam u rodziców.
Ponia   Szefowa forever.
12 grudnia 2008 00:48
tak btw. widzę, że dużo jest  osób z niepełnych rodzin... powiedzcie, co uważacie za najlepsze dla dziecka, mieszkanie trochę z ojcem trochę z matką? czy tylko z matką, i wizyty ojca? jakieś inne wyjście? zakładam, że ojciec chce brać jak największy udział w wychowywaniu swojego dziecka

To wszystko zależy.
W moim przypadku to było tak,że do 16 roku życia mieszkałam z mamą,rodzice rozwiedli się jak miałam z 9-10 lat nie pamiętam.
Widywałam się z Nim dosyć często, przyjeżdzał i zabierał mnie do szkoły,na konie i t d.
Potem kupił konie,wybudował stajnię. Od 3.i pól roku mieszkam z Nim, i jego nową rodziną.( wydaje mi się,że z Tatą zawsze miałam lepszy kontakt niż z mamą, z nią do tej pory nie umiem czasem rozmawiać)
Dla mnie najważniejsze w życiu od zawsze były konie,wszyscy dziwili się nadal i dziwią jak mówie,że mieszkam z Ojcem a nie z Mamą. Mama pogodziła się z tym,choć wiem,że było jej bardzo cieżko lecz zrozumiała wkońcu(!),że konie nie są wymysłem taty by mnie odciągnąć od niej,tylko są moją pasją.
Kiedyś do taty przyjeżdzałam na weekendy teraz jeżdze do mamy/też nie zawsze bo zawody/chce odpocząć/mam coś do zrobienia,wiem że to jest nie sprawiedliwe,bo kiedyś do Taty jezdziłam na każdy weekend a teraz nie zawsze do Mamy.
Lecz Ona to rozumie,że czasem poprostu nie mam siły jechać,jestem zmęczona  i t d.
Teraz praktycznie 'jestem' co weekend bo studjuje zaocznie czyli mam zajęcia od rana do wieczora ale trochę się widujemy bo mieszkam wtedy u niej.

Apropo rodzeństwa:
Brat starszy o 8 lat, jak byłam mała się kłóciliśmy ale nie często😉Zawsze spełniał moje zachcianki - np. przynosił mi Misia ( bagatela ogromiastego misia tak z 1m wys.) do babci jak chciałam.Teraz rzadko się widujemy,został marynarzem i bywa w domu raz na pół roku na miesiąc,ale wiem że jak bym coś chciała czy cuś zawsze mogę do niego uderzyć;]
Młodszy o 2lata brat z 2 małżeństwa taty: zawsze,się dogadywaliśmy.Zresztą nigdyy nie wchodził mi w drogę,pomagał i t d.

Wszyscy zawsze myślą,że jestem jedynaczką, no bo konie stajnia i t d Tata to postawił dla mnie.
Zawsze byłam rozpieszczana,jako jedyna córeczka tatusia,wogóle stwierdzam,że jako dziecko byłam okropnie rozpieszczonym bachorem,który zawsze dostawał to czego chciał.
Jednak wiele się zmieniło, ''dostałam'' min przez rozwód rodziców w kość od życia.
Zostało mi to,że dopóki nie dostanę czegoś co chcę to nie przestaje walczyć i jak to moja koleżanka mówi: ' Ty i tak zawsze postawisz na swoim', przez to rozpieszczenie często nie potrafię docenić tego co już mam, jak mówi tekst piosenki -  żyję "Wciąż od życia chcąc więcej".

Kami współczuję.
Karolina_ niestety takie relacje,jest cieżko odbudować.
no chyba ze tak, takie akcje zmieniaja postac rzeczy niestety...teraz mysle, ze pewnie bym podobnie zareagowala, ale do konca nie umiem sobie siebie wyobrazic w takiej sytuacji, pewnie tez dlatego, ze z bratem jestem mocno zwiazana

Emi-oj tak 😜
a to zdjecie, zeby zobrazowac nasze relacje...nie widzielismy sie ze 2 czy 3 tygodnie, tak sie stesknil, ze... 😁 normalnie przemoc w rodzinie


a co do tego, z ktorym rodzicem powinno mieszkac dziecko to na pewno z tym, z ktorym jest bardziej zwiazane i zapewnia mu lepsze warunki, np moj wujek sie rozwiodl ma 11letnia corke, ktora meiszka z matka, z nim widuje sie raz na 2 tygodnie, tyle, ze matka robi jakies chore akcje, nastawia mala przeciw niemu, nie pozwala dzwonic itp itd doszlo do tego, ze jakis czas temu musieli z nia chdozic do psychologa, bo nie wytrzymywala tego psychicznie, i naprawde byloby lepiej gdyby na stale mieszkala z tata-przy nim to jest zupelnie inne dziecko, przy matce drze sie, pyskuje, trzaska takimi tekstami, ze nie wiadomo czy sie smiac czy plakac, wymusza wszystko rykiem, wrzaskiem a do tego nigdy nie widzialam, zeby mama jej dala buziaka, przytulila czy pochwalila, przez co ona pozniej reaguje w ten sam sposob, jest zamkneita w sobie, musi byc cicha i grzeczna, bo co mama powie, jak sie przewroci na placu zabaw i pobrudzi spodnie?
tylko dziecka zal 🙁
Mój brat jest starszy ode mnie prawie o 7 lat. Zawsze darliśmy koty. Mieliśmy wspólny pokój, więc o problemy nie było trudno. Ja nie miałam z nim życia i on nie miał ze mną. Teraz się wyprowadził i bardzo mi tego brakuje. Wiem, że jakbym miała teraz jakiś problem, to zwróciłabym się tylko do niego..
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
12 grudnia 2008 19:54
Ciri, fajowe zdjecie!  😜 😍 😜 Hehe pozdrow brata :P
A ja od siebie jeszcze dodam, ze brat Ciri jest naprawde fajny, jak trzeba podrzucic na przystanek czy cokolwiek :P jak sie zasiedzi "troszke" na zawodach 😉

O moim braciszku next time :P
trzynastka   In love with the ordinary
13 grudnia 2008 00:45
od przed wczoraj chciałam wam tu poopowiadać jak to jest u mnie ale jakoś nie umiałam się zebrać.


Jestem z bardzo rozbitej rodziny. Mówiąc bardzo mam na myśli to, że mam brata 14 lat starszego - przyrodniego ze strony matki i 3-4 braci ze strony ojca, nawet nie wiem dokładnie ilu. Wychowali mnie dziadkowie, bo mama zwyczajnie musiała pracować byśmy mieli co jeść, czasami zajmował się mną brat którego traktuje jak ojca. Mamy bardzo dziwną relacje, bardzo go szanuje i nigdy nie był dla mnie bratem, zawsze jestem przy nim skrępowana, grzeczna, spokojna. Staram się . Trochę przykre jest to dla mnie, że przychodzę do Brata do mieszkania i nie czuje się jak u siebie, w zasadzie w ogóle czuje się skrępowana.
Pozostałych braci nie znam, czasami podglądam na naszej klasie 2óch z nich, bo mają nazwisko po moim ojcu. 
Ojciec przyjeżdża raz na półtorej roku. Za każdym razem obiecuje, że będzie częściej i za każdym razem przez 1,5 roku czekam na telefon. A czasami go widzę z autobusu, albo przejeżdżającego samochodem. Wiecie jak to jest codziennie zastanawiać się 'czy dzisiaj się odezwie' , spoglądać do każdego srebrnego audi ? jeśli nie to powiem - strasznie.
Współczuję wszystkim tym, którzy nie mają pełnej rodziny. Ja nie umiem sobie wyobrazić jak to jest, ale myślę że nie fajnie. Moi rodzice są dla mnie wzorem do naśladowania, wiem że chciałabym aby moje przyszłe małżeństwo wyglądało tak jak małżeństwo moich rodziców, obawaim się jednak że będzie to niestety mało prawdopodobne.Że to taki wzór którego nie dam rady doścignąć 😉

W każdym razie wracając do tematu rodzeństwa...ostatnio dość dużo myślałam o rodzeństwie właśnie moich rodziców...
Brat taty jest tak cudownym człowiekiem, że aż brak słów. Kiedyś bardzo nam pomógł i wiem że zawsze możemy na niego liczyć.
Natomiast rodzeństwo mamy...hmmm...wujek to pan i władca, siedzący na tronie i wydający rozkazy, a w przypadku jak ktoś go nie posłucha to wymierzający kary (poważnie!!). Nigdy nie można na niego liczyć, wiele razy mama się na nim zawiodła. Ciotka z kolei to pirania wisząca na mojej mamie i wykorzystująca ją do granic możliwości.

Przykre to dla mnie bo widzę że i mamie jest źle, ale mam ogromną nadzieję że nigdy nic się nie stanie takiego, że ja i moje siostry będziemy miały do siebie taki stosunek 😉
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
13 grudnia 2008 08:07
Współczuję wszystkim tym, którzy nie mają pełnej rodziny. Ja nie umiem sobie wyobrazić jak to jest, ale myślę że nie fajnie

widac dużo zależy od rodziny. dzień w którym mama powiedziała mi że jest już oficjalnie po rozwodzie był jednym z lepszych w moim życiu. na prawdę bardzo się cieszyłam z tego rozowdu i do tej pory nie widzę nic niefajnego w tym, ze jestem z 'niepełnej rodzinny'.

rodzeństwa na szczęście nie mam  😁 generalnie jestem trochę aspołeczna i do szewskiej pasji doprowadza mnie jak po domu kręci się dużo osób. ja do szczęścia potrzębuję tylko jednej, ewentulanie jakiegos zwierzaka, do którego mogę się odezwać.
Moje słowa były skierowane do tych, którzy przeżywali rozwód swoich rodziców.
Jeśli Ty z takiego obrotu sprawy się cieszyłaś, to dobrze - czasem jak widać są takie sytuacje 😉
Ja mam przyrodniego brata jakieś... 8 lat młodszego i żal mi jest go strasznie. Ma 9 lat nie umie pisać, ledwo skleci jakieś zdanie, nie ma poczucia czasu, nie zna dni tygodnia, miesięcy, pór roku... Tylko raz go widziałam, mój "ojciec" przywiózł go do mnie do stajni. Sebek bał się przeraźliwie wszystkich koni i psów, krzyczał i uciekał.. hmm... to nie jest normalna reakcja. Ja mam to szczęście, że matkę mam normalną i nie czuję się rozpieszczaną albo ograniczaną jedynaczką, jest raczej normalnie, mam dużo swobody 😉 Najgorsze jest to że "ojciec" i jego żona mieszkaja osiedle dalej i hm.. On ma trzy firmy, mają 2 nowe samochody z salonu, właśnie remontują mieszkanie. Odezwał się do mnie na początku grudnia, naobiecywał konia sportowego [Rewir, jak wiadomo jest chory, matka nie ma kasy na drugiego]... Sielanka trwała tydzień po czym "tatuś" stwierdził, że chyba mu sie jednak córeczka nie podoba. Mam okazję kupić świetnego konia, prosiłam go już kilkakrotnie o kasę, mama nawet powiedziała, że może to potraktować jako alimenty z góry na 4.5 roku i że ona spiszą umowę. Niestety... chamstwo robi swoje. Ale remoncik chaty trwa. Żal mi tylko tego chłopaka, bo już jest bardzo opóźniony, bardzo mało potrafi, w szkole sobie nie radzi... Ale co ja na to mogę poradzić?
Kami   kasztan z gwiazdką
13 grudnia 2008 19:25
jeśli nie to powiem - strasznie.


Ja byłam w podobnej sytuacji z tą różnicą, że mama mi wmawiała że tata i babcia nie dzwonią i się mną nie interesują. Prawda była taka, że jak dzwonili to ona mówiła że mnie nie ma  🙄 to był jeszcze okres kiedy mieliśmy jeden telefon stacjonarny na parterze domu, u dziadków. Tata mógł się ze mną tylko kontaktować jak mnie złapał po szkole, na 15min. Często mama albo babcia po mnie przychodziły, więc takie ukryte spotkania były żadkością  🙁
Pewnych wakacji pojechałam z mamą nad morze na dwa tygodnie. Powiedziałam mi, że tata obiecał przyjechać do nas na tydzień - każdego dnia wracając z plaży spieszyłam się, bo a nuż dzisiaj przyjedzie. Nie przyjechał wogóle, nawet nie wiedział gdzie jestem na tych wakacjach. Mama oczywiście powiedziała, że tatuś mnie oszukał  🙄
ushia   It's a kind o'magic
14 grudnia 2008 12:02
muffinka - nie obraz sie, ale pomysl zanim cos napiszesz
rownie dobrze ja moglabym napisac ze wspolczuje wszystkim ktorzy maja pelne rodziny, bo nie wyobrazam sobie jak to jest, a nasluchalam sie o klotniach, biciu i innych patologiach  🙄

a w temacie - mam brata, rok mlodszego, jako dzieci bylismy nierozlaczni (choc tłuklismy sie regularnie i straszeni 😉), potem oczywiscie kazde poszlo swoja droga, ale dalej dalibysmy sie za siebie nawzajem pokroic

nie chcialabym byc jedynaczka i nie chcialam miec jednego dziecka - mam nadzieje ze moi synkowie beda mieli ze soba takie relacje jak ja z bratem
ja mam 3 braci i jedną siostrę 😜 jakoś żyje.  😀
ushia - masz rację, chyba źle dobrałam słowa. Chodziło mi raczej o to, że współczuję tym którzy z tego powodu cierpią, wcześniej wypowiadały się takie osoby. Tyle że poprostu niefortunnie ubrałam w słowa to co miałam na myśli.

jestem wypaczona. rodzine mam, brat daleko, nie widuje nikogo w sumie, ale nie tesknie! telefon raz w tygodniu o ile nie zapomne, albo o ile bede miala jak odebrac. na swieta jade do rodziny - bo musze, nie bo chce. nigdy z bratem jakichs szczegolnie dobrych relacji nie mialam. najbardziej dziadka kochalam, ale nie zyje od lat.. teraz najlepiej sie dogaduje z rodzina z niemiec widywana raz na rok..
klnijcie na mnie, smiejcie sie, dziwcie - wszelkie reakcje na miejscu beda 😉
taka jestem, na sile nic nie zmienie, a udawac ze zyc bez rodziny nie moge - nie bede 😉
z bratem ostatnio rozmawiam - raz w miesiacu jak jakis status na gg dam i sie odezwie z ciekawosci, albo jak prezent mamie wymyslam..
nesta   by w przyszłość bezczelnie patrzeć...
14 grudnia 2008 21:54
tak czytam i ciesze się że nie mam rodzenstwa  😀iabeł:
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
14 grudnia 2008 22:54
Po prostu nie wiesz, co tracisz ;]
a ja bym się tak nie cieszył. mimo, że moje rodzenstwo daje mi nieźle popalić, to nigdy bym nie zamienił je na żadne inne albo w ogóle bym ich nie chciał. i co, fajnie Ci tak jest nesta samej siedzieć w domu, i nie mogąc do nikogo zagadać? 😁  😀 slyszałem, że jedynacy jesli od początku nie będą z nikim rozmawiać ( szkoła) to w przyszłości trudniej im będzie zawierać nowe znajomości.  🙂 pozdr.
kujka   new better life mode: on
14 grudnia 2008 23:21
edit
nesta   by w przyszłość bezczelnie patrzeć...
15 grudnia 2008 00:21
czuje się świetnie jako jedynaczka, może dlatego ze jestem egoistką?
nie wyobrazam sobie siebie w roli siostry...
egoistką mówisz.  😁  😀
Kami   kasztan z gwiazdką
15 grudnia 2008 13:28
jestem wypaczona. rodzine mam, brat daleko, nie widuje nikogo w sumie, ale nie tesknie! telefon raz w tygodniu o ile nie zapomne, albo o ile bede miala jak odebrac. na swieta jade do rodziny - bo musze, nie bo chce. nigdy z bratem jakichs szczegolnie dobrych relacji nie mialam. najbardziej dziadka kochalam, ale nie zyje od lat.. teraz najlepiej sie dogaduje z rodzina z niemiec widywana raz na rok..
klnijcie na mnie, smiejcie sie, dziwcie - wszelkie reakcje na miejscu beda 😉
taka jestem, na sile nic nie zmienie, a udawac ze zyc bez rodziny nie moge - nie bede 😉
z bratem ostatnio rozmawiam - raz w miesiacu jak jakis status na gg dam i sie odezwie z ciekawosci, albo jak prezent mamie wymyslam..


Mam to samo - od paru lat namawiam mojego W. żebyśmy na Święta gdzieś wyjechali - u mnie Wigilia to jakaś farsa... nie jestem związana z rodziną. Mimo, że mieszkam z mamą (na osobnym piętrze) to potrafię jej tydzień nie widzieć. Taty i babci też nie widuję za często - raz w miesiącu, jak muszę częściej to chora jestem.
Mam tylko nadzieję, że mojemu dziecku stworzę kochający dom - bez awantur i przeszukiwania rzeczy. Marzy mi się Wigilia tylko z moim W. i naszymi dziećmi. Bardzo tęsknię za prawdziwą, kochającą rodziną, ale żeby ją mieć to będę musiała sobie sama ją stworzyć  🙄
jestem wypaczona.

Nie, chyba raczej nie jesteś 🙂 Każdy z nas ma jakieś inne odczucia i chyba z tym nie ma co dyskutować.
Równie dobrze, można powiedzieć że np ja też jestem wypaczona ponieważ ja akurat nie wyobrażam sobie życia bez moich rodziców. Siostry widzę rzadziej, natomiast rodzice to bardzo ważna część mojego życia.
A biorąc pod uwagę mój wiek to mogłabym się już bez rodziców spokojnie obejść, ale jakoś nie mogę więc może też jestem jakaś dziwna 😉
ale jestem tzw odchylem od normy 😉 wiekszosc ludzi jednak jest silnie zwiazana z rodzinami, czego ja akurat nie pojmuje 😉 i to nie dlatego ze cos mi sie dzialo jak mieszkalam z rodzina.. owszem, byly klotnie, z bratem sie pralismy non stop, ale tak to chyba w kazdym domu przecietnym bywa 😉
Ja mam siostrę 3 lata starsza i mimo że przez wiele lat strasznie sobie dogryzałyśmy z naszych rozmów najczęściej wynikały kłótnie to teraz dobrze się już dogadujemy. Z wiekiem docenia się rodzeństwo 😉 Jako jedynaczka chyba czułabym się trochę samotnie.

Moja dobra koleżanka ma 12-ścioro rodzeństwa (ona jest 13-sta. Większość rodziny to ludzie już z dziećmi i rodzinami a rodzice są już w wieku moich dziadków. Mimo to bardzo dobrze dogaduje się z rodzina i zawsze ma do kogo się zwrócić. Problem byłby gdyby rodzina ze swoimi rodzinami zjechała się na święta...wtedy to już małe wesele 😉 Mówi że nigdy by nie chciał mieć mniej rodzeństwa 🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 grudnia 2008 18:52
Enii ja Ci powiem, że u mnie w domu za najlepsze święta są uważane te, na których jest powyżej 15 osób. Niestety zdarzają się już coraz rzadziej...
kujka   new better life mode: on
15 grudnia 2008 19:05
edit
a ja wiem mysle ze taka gromadka jest super wiadomo ze dzieci niesa wychuchane jak jedynaczki ale kurcze fajnie miec tyle siostr i braci bo zawsze lepeij poleceic do najstarszego brata ze sie zarobilo w czape od kolegi niz leciec do rodzicow zreszta dzieciaki wydaje mie sie ze wtedy tworza miedzy soba niesamowita wiez
Często tak jest, że dzieci z wielodzietnej rodziny łączy jakaś taka wyjątkowa więź. Między najstarszym a najmłodszym z reguły jest dość duża różnica wieku, starsze opiekują się młodszymi aby pomóc rodzicom i być może stąd ta silna więź. Ale to fajne chyba jest.
Mimo tego mi wystarczą dwie siostry.
Faktycznie w dzisiejszych czasach trudno wychować taką gromadkę.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się